Root sztos czy gniot?

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Kira.Hiroshi
Posty: 198
Rejestracja: 21 lis 2014, 22:08
Has thanked: 10 times
Been thanked: 26 times

Root sztos czy gniot?

Post autor: Kira.Hiroshi »

Zagraliśmy dwa razy na trzech bez Vagabonda i kompletnie nie kliknął. Bardzo chcieliśmy go polubić ale mieliśmy sporo krytyki. Graliśmy w ekipie stricte eurasowej. Grę sprzedaliśmy ponad pół roku temu ale myślimy czy jej nie wykupić dla ekipy, która przychodzi do nas tylko na area control i kocha Kemeta, Rising Sun i El Grande.

Oto nasza krytyka:
-karty były bardzo nijakie i nie oferowały żadnych fajnych umiejek, były zrobione bardzo asekurancko
-frakcja grała nami zamiast my frakcją, po prostu trzeba było robić pewne ruchy, których od nas wymagała i mało było w tym wkładu własnego
-spora losowość z kości, eerie wygrało bo w kilku rzutach rzuciliśmy przeciwko nim same 0 gdy się rozpanoszyli po całym lesie

Być może ktoś kto gra w bardzo zaawansowane tytuły mógłby nam pomóc zrozumieć co jest tak dobrego w tej grze lub potwierdzić naszą krytykę. Szum wokół Roota był ogromny niestety jak dla nas trafił do tego samego worka co Everdell czy Na skrzydłach, które okazały się prostackimi grami przykrytymi pięknymi kołdrami.
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 399
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 341 times
Been thanked: 309 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Chudej »

Grałem tylko 2 razy w 4 i 3-osobowym składzie i przyznam, że wasza krytyka ma sens, ale w pełni się z nią nie zgodzę, bo sam jestem póki co oczarowany tą grą.

Mi się tu głównie podoba, że to gra wojenna, w którą mogę pograć z normalnymi ludźmi, bo nie odstrasza historyczną tematyką, miliardem zasad (mimo że ma trochę swoich) i spartańską oprawą. Karty z racji swojej "wielozadaniowej" natury jak dla mnie mogą być - pewnie fajniej byłoby mieć więcej mocnych kart typu Ambush, którą trzeba mieć na uwadze przy każdej potyczce, ale od razu zmieniłaby się dość mocno cała rozgrywka na bardziej card-driven, nie mówiąc już o tym, że jeszcze bardziej by się zwiększył próg wejścia i pewnie trzeba by się uczyć tych kart na pamięć, żeby wiedzieć czego się spodziewać. Co do frakcji, to rozumiem, że można takie odczucie odnieść zwłaszcza przy graniu ptaszkami, ale nie czułem się jakoś "zmuszany" do czegoś. Po prostu tak wyglądają asymetryczne frakcje w grach wojennych i jak komuś to nie odpowiada, to pozostają gry bez tego, których jest całkiem sporo i to też dobrych. Jedyne nad czym się zastanawiam/obawiam po tych 2 partiach, to ile ta gra posiada takiej strategicznej głębi, bo już udało mi się rozgryźć dwie z czterech podstawowych frakcji i jak mniej więcej nimi zdobywać punkty i jak je kontrować.
piwko
Posty: 364
Rejestracja: 05 lut 2019, 12:09
Has thanked: 69 times
Been thanked: 103 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: piwko »

Słyszałem już podobne opinie więc coś musi w tym być. Root jest moją drugą ulubioną grą, ale zdaję sobie sprawę że ma wady.

Po pierwsze, w mojej ocenie trzech graczy jest słabą opcją. Już wolę grać we dwóch, we czterech jest dużo, dużo lepiej.

Talia jest nijaka? Czy ja wiem? Ja czegoś takiego nie zauważyłem, natomiast teraz wyszedł drugi deck o którym wszyscy mówią że jest fantastyczny - zmienia grę bardzo na plus.

Polecam grę z dodatkiem, frakcje tam zawarte zwiększają interakcję między graczami. Szczególnie bobry.

Może to kwestia nieznajomości zasad? Wtedy faktycznie jest tak że masz wrażenie że nie bardzo masz wpływ i rozgrywasz tak jak każe planszetka. Ale to tylko pozory, szczególnie jak zagra się każdą frakcją. Wtedy masz poczucie że wiesz w jaki sposób możesz komuś pomagać/przeszkadzać.

O losowości się nie wypowiem bo mi jej poziom odpowiada - jest w sam raz.

Ja uwielbiam Root za asymetrię. Bardzo pasuje mi też proces poznawania gry i uczenia się gry nowymi frakcjami.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4114
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2660 times
Been thanked: 2573 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Gizmoo »

Skrócę odpowiedź - Sztos. :D
Kira.Hiroshi pisze: 08 wrz 2020, 20:42 dla nas trafił do tego samego worka co Everdell czy Na skrzydłach, które okazały się prostackimi grami przykrytymi pięknymi kołdrami.
Po prostu nie trafiły w Twój gust. Everdell na pewno nie jest prostacką grą. Pograj w ogranym towarzystwie, gdzie walczy się o każdy punkt, to zobaczysz jak ważna jest każda decyzja. A Na Skrzydłach, choć dla mnie osobiście jest nudne, to nie mogę powiedzieć, by miało prostacki design. Poza tym, może się tam wiele podobać. (choć ja uważam akurat, że ta "kołdra" wcale nie jest piękna - ale znów- rzecz gustu)

Dla mnie na ten przykład Cry Havoc jest grą wybitną. Głęboką, w której jest mnóstwo treści, sporo do odkrywania i która daje mnóstwo frajdy. Wiele osób się od niej odbiło, bo zwyczajnie nie zrozumiało założeń i tego, że to gracze muszą być ograni, rozumieć mechanikę każdej frakcji, by dobrze czytać planszę i balansować rozgrywkę. Tak samo jest z Root. Trzeba umieć czytać planszę i wiedzieć kiedy wykonywać niektóre akcje. Kogo temperować, komu pozwolić na rozbudowę. Jasne, jest w tej grze trochę losowości, ale gdyby cała rozgrywka była deterministyczna, to gra była by potwornie nudna. (i tak momentami to przeciąganie liny) Musi być więc jakaś zmienna, jakiś element nieprzewidywalności, by w grze były emocje. Jeżeli nie akceptujesz takiej losowości, potrzebujesz pełnej kontroli nad grą - to nie masz czego w Root szukać.

Swoją drogą przytoczyłaś trzy tytuły, które są kompletnie z różnej "bajki". Kemet, w którym największe decyzje opierają się na stworzeniu sprawnego silniczka (reszta to trochę zabawa kartami w "wojnę :lol: ). Rising Sun, który opiera się na dyplomacji i jest grą w zasadzie czysto negocjacyjną i zależy mocno od towarzystwa. El Grande (w to akurat nie grałem), które w głównej mierze jest deterministycznym euro i najbardziej standardowym area control.

Jeżeli jesteś eurosucharzystką, to nie dziw się, że tytuły hybrydowe, zahaczające o ameri, w których element losowości jest podstawą do generowania emocji, niespodzianek i niezapomnianych momentów na planszy, Ci nie podchodzą. Ja nie mogę się doczekać kolejnej partii w Roota i żałuję, że nie mam własnego egzemplarza, bo chciałbym grać częściej niż raz na pół roku.

P.S. Gust to dziwna sprawa i na niego nie da się wiele poradzić. Albo coś podejdzie, albo nie. Do mnie nie trafia kompletnie Projekt Gaja. Sztos, czy gniot? :lol:
Ostatnio zmieniony 09 wrz 2020, 11:23 przez Gizmoo, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
bobule
Posty: 1008
Rejestracja: 21 wrz 2017, 22:09
Has thanked: 45 times
Been thanked: 207 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: bobule »

Gizmoo odpowiedziałeś na post kobiety, a nie faceta ;)
Awatar użytkownika
Szewa
Posty: 866
Rejestracja: 10 sie 2016, 12:33
Has thanked: 353 times
Been thanked: 501 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Szewa »

Weeee wooooo Everdell gra prostacka?
No nie, tu nie moge sie zgodzic. Gra jest prosta mechanicznie, ale daje ogromne mozkiwosci kombinowania oraz w ogarnietym gronie walka o karty/punkty jest zacieta.

W Root nie gralem, jest na wishliscie.
Top10:
1. A Song of Ice & Fire 2. Wojna o pierścień 3. Dominant Species 4. Brass: Birmingham 5. A Game of Thrones 2ed 6.Pax Renaissance 2ed 7. Tyrants of the Underdark 8. Zombicide:2nd 9. Empires: Age of Discovery
Honorowa: Lotr LCG
Awatar użytkownika
Vezyr
Posty: 96
Rejestracja: 25 sty 2009, 16:53
Lokalizacja: Poznań/Kalisz
Has thanked: 68 times
Been thanked: 20 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Vezyr »

Pozwolę sobie na wstępie na krótką dygresję. Widzę, że na forum jest dość powszechne stwierdzenie "gra mi się nie podoba, więc jest siusiakowa" i to można podpiąć pod praktycznie każdą grę wydaną w ostatnim czasie. Nie wiem z czego to wynika. Dla mnie gniot to gra, która miałaby mechanikę w stylu "jeżeli wyrzucisz 6 na kostce, to wygrałeś" lub inna podobną abominacja. Jak dla mnie to większość osób rzucające takie określenia nie grała w kompletne niegrywalne paździerze (jak np. War of Kings. Aż mnie telepie na samą myśl). Wracając do tematu. Dla mnie Root to odkrycie zeszłego roku i najlepsza gra "dudes on the map". W mojej ekipie tak bardzo podeszła, że każdy ma swój egzemplarz :wink: Mam świadomość, że nie każdemu może się podobać, ale to nie znaczy, że jest to zła gra. Co do twoich zarzutów.
Kira.Hiroshi pisze: 08 wrz 2020, 20:42 Oto nasza krytyka:
-karty były bardzo nijakie i nie oferowały żadnych fajnych umiejek, były zrobione bardzo asekurancko
-frakcja grała nami zamiast my frakcją, po prostu trzeba było robić pewne ruchy, których od nas wymagała i mało było w tym wkładu własnego
-spora losowość z kości, eerie wygrało bo w kilku rzutach rzuciliśmy przeciwko nim same 0 gdy się rozpanoszyli po całym lesie
  • wydaje mi się, że na karty patrzycie przez pryzmat kafelków z Kemeta. W Kemecie kafle faktycznie powodował, że nasza frakcja się rozwija i wzmacnia. Karty w Rootcie pełnią zupełnie inną funkcję. Można je zagrać dla koloru albo wykuć w celu uzyskania jakiegoś bonusu lub punktów zwycięstwa. Jak dla mnie ten dualizm dodaje kolejny poziom decyzyjności. Wolę dzięki kolorowi wykonać/wspomóc jakąś akcje czy wolę uzyskać punkt zwycięstwa, który przybliża mnie do wygranej. Zgodzę się, że nie są jakoś bardzo mocne, ale one raczej nigdy nie miały takie być. To, co jest na kartach jest raczej dodatkiem niż kluczowym elementem mechaniki.
  • i tak i nie. Każda frakcja mniej lub bardziej ma określoną drogę do zwycięstwa, więc trudno oczekiwać, że kotami można wygrać tak samo, jak orłami czy też wiewiórem. Specyfika każdej frakcji po części wymusza na nas styl grania, co nie oznacza, że zawsze musimy grać tak samo. Dodatkowo poza zwycięstwem na punkty możemy pokusić się o dominacje i zupełnie olać standardowy sposób gry. Wtedy skupiamy się, aby wystawić jak najwięcej pionków na planszy, okopać się na odpowiednich polanach i czekać na dobranie karty dominacji. Czy to działa? Nie wiem, może podczas najbliższej partii sprawdzę.
  • mi jako osobie, która jest wielkim fanem euro losowość w Rootcie absolutnie nie przeszkadza. Poza tym bitwe też trzeba zaplanować. Jak rzecze Tao Wojny, "Nie atakuj tam gdzie nie możesz wygrać". Można zebrać armię 10 ludków i zaatakować inną armię 10 ludków, ale to kompletnie nie ma sensu, bo nie da nam żadnych korzyści. Oczywiście może dojść do sytuacji, o której wspomniałaś, że cały czas wypada na kostce 0, ale statystycznie w końcu zaczną "wchodzić" dobrze rzuty ;)
Everyone loves perfectly balanced skill-based gameplay until they realize they're not as skilled as they thought.
kolekcja
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4672
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1044 times
Been thanked: 1986 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: warlock »

Dla mnie Root to odkrycie zeszłego roku i najlepsza gra "dudes on the map".
W ile gier "dudes on the map" grałeś, z ciekawości?
Widzę, że na forum jest dość powszechne stwierdzenie "gra mi się nie podoba, więc jest siusiakowa"
A co jest złego w stwierdzeniu, że coś jest dla kogoś totalnym paździerzem? Gry ocenia się przez pryzmat swojego gustu. Dla jednego jakiś element gry będzie kunsztem mechanicznym i doszlifowaną do perfekcji perełką, a dla drugiego ten sam mechanizm będzie absolutnym przerostem formy nad treścią nie sprawiającym jakiejkolwiek satysfakcji z obcowania z nim. I obie strony mają rację i obie mogą o tym pisać, bo każdy ma prawo do swoich odczuć. Nie odmawiaj komuś prawa do nazwania czegoś co lubisz beznadziejnym ;).
Mam świadomość, że nie każdemu może się podobać, ale to nie znaczy, że jest to zła gra.
To jest takie stwierdzenie na zasadzie "niby jestem otwarty na dyskusję, ale tak w sumie to nie waż się krytykować tej gry, bo to nie gra jest zła, tylko to ty nie znasz się/źle grałeś/nie potrafisz obiektywnie oceniać/masz fatalny gust [niepotrzebne skreślić] ;). Przestańmy się bawić w jakieś "obiektywizowanie jakości mechanik", tak jakby prawda objawiona była przybita do złotych wrót świątyni i trzeba się było pochylać nad nią jak nad jakimś dogmatem. "To nie jest zła gra" - to gdzieś jest prawnie zapisane, zmierzone i opublikowane? Taki złoty standard?
Ostatnio zmieniony 09 wrz 2020, 11:12 przez warlock, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6473
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 606 times
Been thanked: 954 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Odi »

Z jednej strony zgadzam się, że każdy ma prawo do swojej subiektywnej oceny gry (podoba mi się/nie podoba, pasuje/nie pasuje), z drugiej - mam wrażenie, że jednak jest pewne obiektywne minimum, które należy docenić.

Nie mam więc specjalnie akceptacji dla stwierdzenia "gniot", bo gra na to stwierdzenie absolutnie nie zasługuje. Jest obiektywnie ciekawą konstrukcją pod każdym względem (skrajna asymetria, nowatorska rola vagabonda, design graficzny), natomiast dopiero gdy to przyznamy/jesteśmy tego świadomi, możemy powiedzieć: Ale mimo powyższych/ze względu na powyższe nie pasuje mi bo jest za agresywna/niezbalansowana/o zwierzątkach itp itd. I wtedy ok. De gustibus.
Awatar użytkownika
Namurenai
Posty: 570
Rejestracja: 03 sty 2017, 12:17
Lokalizacja: Warszawa (Mokotów)
Has thanked: 379 times
Been thanked: 219 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Namurenai »

Zagrałem łącznie 4 razy - 2x ptaki, 1x koty, 1x vagabond i tylko i wyłącznie po rozgrywce Vagabondem miałem wrażenie, że w kolejnej rozgrywce mógłbym robić coś inaczej - zarówno ptakami jak i kotami grałbym dokładnie tak samo niezależnie od tego, co by się (nie) działo.
Pewnie, w jednej rozgrywce postawię tartak w miejscu A, a w drugiej w miejscu B. Teraz zacznę z ptasim przywódcą na rekrutację i ruch, a potem na ruch i budowę (a kiedy indziej .
Nadal - nie mam wrażenia zróżnicowania rozgrywek względem siebie (jedyne co się wyróżnia, to rzuty kośćmi, które sprawiają, że tym razem w miejscu A ktoś przeżył).
A skoro rdzeń jest taki sam i nie ma różnych warunków zwycięstwa (uproszczenie i spłaszczenie względem VASTa, które boli mnie chyba najbardziej), to gra jest dla mnie powtarzalna.

At the end of the day odniosłem wrażenie, że to jednopłaszczyznowy wyścig (kto pierwszy do 30 pkt) i "huzia na Józia, on wychodzi na prowadzenie" (co z kolei sprawia, że gracz drugi w kolejce tylko zaciera ręce, więc z możliwym problemem kingmakingu).

No i do tego wykorzystanie tych durnych kości...
Idę kocim szwadronem śmierci składającym się z 15 kotów i w walkach 15v2 nie mogę zabić nikogo przez trzy rundy z rzędu, bo 3x wyturlałem same zera?
No tak, "klimat" się wylewa :lol: Pewnie, da się to jakoś uzasadnić (partyzantka, hałas, ktoś się ukrył...), ale uczucie jest po prostu słabe - w końcu do walki "dochodzi".
I nie chodzi mi o całkowitą policzalność konfliktu (choć nie miałbym nic przeciwko takiemu rozwiązaniu) - raczej o to, że gra zwyczajnie dopuszcza możliwość nie wygrania (przenigdy) żadnej potyczki "bo tak".

Niemniej jednak w pełni rozumiem skąd zachwyty "ogółu" - jest to w końcu w miarę szybka gra z konfliktem, która ma szansę trafić do szerokiego grona przez niezbyt skomplikowane zasady (i poczucie, że "wow, daj teraz zagrać tą drugą frakcją, zobaczymy jak będzie"), okraszona zachęcającą oprawą graficzną.

Podsumowując:
Dla mnie na pewno nie jest to sztos, ale zdecydowanie też nie jest to gniot - po prostu w miarę dobra gra (bo temu nie zaprzeczę), która zdecydowanie wyróżnia się na tle wielu innych, ale z cechami, które sprawiają, że do rozgrywki usiądę raczej niechętnie.
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2334
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 571 times
Been thanked: 925 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Galatolol »

Nie musi każdemu siąść.

Zastanawiam się, czemu to nie jest w głównym temacie o grze?
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4114
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2660 times
Been thanked: 2573 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Gizmoo »

bobule pisze: 09 wrz 2020, 06:08 Gizmoo odpowiedziałeś na post kobiety, a nie faceta ;)
Dzięki. Poprawione. :)
Galatolol pisze: 09 wrz 2020, 10:43 Zastanawiam się, czemu to nie jest w głównym temacie o grze?
Bo szybciutko by się zrobił z tego wątku piękny offtopic, który mod musiałby wydzielać. :lol:
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2334
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 571 times
Been thanked: 925 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Galatolol »

Gizmoo pisze: 09 wrz 2020, 11:25 Bo szybciutko by się zrobił z tego wątku piękny offtopic, który mod musiałby wydzielać. :lol:
Posty w tym temacie (dopóki ja się nie odezwałem :P ) są wręcz lepsze niż głównym wątku.
Awatar użytkownika
Koshiash
Posty: 955
Rejestracja: 01 sty 2010, 17:45
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 42 times
Been thanked: 129 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Koshiash »

Mechanika Root zawiera sporo uproszczeń (np. wspomniany problem podobnych warunków zwycięstwa), ale coś za coś. Dzięki tym uproszczeniom gra ma stosunkowo niski próg wejścia (wspomagany przez cukierkową oprawę, pułapka dla miłośników sadzenia marchewek^^) oraz krótki czas rozgrywki. Na razie bardziej sztos niż gniot, aczkolwiek "sugerowane" kombinacje frakcji w niepełnym składzie osobowym mogą obniżyć regrywalność podstawki.

Ps. Nie narzeka na losowość ten, kto w Hannibalu Barkasie wyrzucił 12 jedynek na 12 kościach :lol:
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: donmakaron »

Everdell i Root prostackie? Niemożliwe. Mnie Everdell przekonało całkiem gdy udało mi się zrobić combosami przeszło 30 punktów w żetonach. Tam naprawdę można pokombinować, drogi są nieoczywiste. Gra może trochę nieintuicyjna na początku, ale to nie świadczy o niej źle. Podobnie z rootem. Mechanika pięknie się zazębia, frakcje się wzajemnie papier-kamień-nożycują, każda runda do istna zagadka. Widać, że ktoś nad tym pomyślał, że trochę potestował. Nie sądzę, żeby dało się z czystym sumieniem powiedzieć, że gniot.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: rattkin »

Gizmoo pisze: 08 wrz 2020, 23:49 Dla mnie na ten przykład Cry Havoc jest grą wybitną. (...) Tak samo jest z Root.
Cry Havoc to parująca kupa, którą przez lata miętolono i masowano, bo oryginalny designer nie potrafił sobie dać rady, a wydawca potem starał się to przykryć deszczem wchodzących sobie w drogę komponentów. Jest tam zalążek dobrego pomysłu i ogólnie zgadzam się z tym co o niej napisałeś (i ze wszystkim innym, co napisałeś w tym poście), ale nie porównujmy jej z Root, bo to nie jest ta sama liga.

Natomiast, owszem, Root ma swoje wady i schematyczność rozgrywki "on the rails" jest jedną z nich. To w tych 5-10% odstępstw, o których decydują gracze w kluczowych momentach, zasadza się siła gry. Rozumiem jednak, że dla kogoś to może być za mało.

Jak to było, o tych gustach? :)
Awatar użytkownika
konradstpn
Posty: 872
Rejestracja: 22 sie 2017, 12:11
Has thanked: 204 times
Been thanked: 305 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: konradstpn »

rattkin pisze: 09 wrz 2020, 13:48
Gizmoo pisze: 08 wrz 2020, 23:49 Dla mnie na ten przykład Cry Havoc jest grą wybitną. (...) Tak samo jest z Root.
Cry Havoc to parująca kupa, którą przez lata miętolono i masowano, bo oryginalny designer nie potrafił sobie dać rady, a wydawca potem starał się to przykryć deszczem wchodzących sobie w drogę komponentów.
Nawet gdyby gra była na przeciwległym biegunie w stosunku do moich preferencji to i tak nie mogę się powstrzymać od czytania pełnej mięsistych metafor poezji Rattkina... :lol:
Gram, więc jestem.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: rattkin »

Staram się jak mogę w służbie społeczności, tak by każdy coś mógł wynieść dla siebie.

Obrazek
feniks_ciapek
Posty: 2301
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1608 times
Been thanked: 936 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: feniks_ciapek »

rattkin pisze: 09 wrz 2020, 14:18 Staram się jak mogę w służbie społeczności, tak by każdy coś mógł wynieść dla siebie.
W kontekście parującej kupy to zdanie brzmi cokolwiek zabawnie. :lol:

Natomiast co do Roota - polecam obrócić planszę na stronę zimową i rozlosować polany. To trochę może urozmaicić rozgrywkę. Nie zmieni oczywiście rdzenia gry, bo frakcje punktują tak, jak punktują, ale wrażenie gry na szynach może trochę osłabnąć. Zgadzam się też z tym, że wymiana ptaków i kotów na mniej oczywiste frakcje z dodatków zmienia dynamikę w dość istotny sposób i może być receptą na sukces.

Tym niemniej, jak komuś przeszkadza wynik 0 na kostkach, to może powinien zmienić nieco strategię albo zasiąść do innej gry.
Awatar użytkownika
Vezyr
Posty: 96
Rejestracja: 25 sty 2009, 16:53
Lokalizacja: Poznań/Kalisz
Has thanked: 68 times
Been thanked: 20 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Vezyr »

W ile gier "dudes on the map" grałeś, z ciekawości?
GoT 1 id 2ed, TI 3 i 4 ed, CitOW, Blood Rage, Rising Sun, Inis, Cyklady, Kemet, Wojna o Pierścień i jeszcze parę innych, o których pewnie zapomniałem. Tak czy inaczej trochę gier miałem okazję poznać i wyrobić sobie opinię.
A co jest złego w stwierdzeniu, że coś jest dla kogoś totalnym paździerzem? Gry ocenia się przez pryzmat swojego gustu. Dla jednego jakiś element gry będzie kunsztem mechanicznym i doszlifowaną do perfekcji perełką, a dla drugiego ten sam mechanizm będzie absolutnym przerostem formy nad treścią nie sprawiającym jakiejkolwiek satysfakcji z obcowania z nim. I obie strony mają rację i obie mogą o tym pisać, bo każdy ma prawo do swoich odczuć. Nie odmawiaj komuś prawa do nazwania czegoś co lubisz beznadziejnym ;).
Absolutnie nic złego, z tym że w większości przypadków to wygląda jak narzekanie w stylu "nie wygrałem, więc gra jest beznadziejna i niegrywalna, 2/10". Ja np. nie jestem fanem gier kooperacyjnych z elementem zdrajcy (pewnie dlatego, że beznadziejnie gram zdrajcom), co nie oznacza, że uważam, że wszystkie gry z taką mechaniką są niegrywalnymi kupami. Nie mam zamiaru atakować autorki wątku za click baitowy tytuł, ale nie powiesz, że tak postawiony tytuł od razu stawia teze. Gdyby temat nazywał się "Co wam się podoba w Rootcie?" to odbiór byłby zupełnie inny. W obecnej postaci dochodzi do polaryzacji "super gra" vs "kupa", a prawda jest pośrodku.
To jest takie stwierdzenie na zasadzie "niby jestem otwarty na dyskusję, ale tak w sumie to nie waż się krytykować tej gry, bo to nie gra jest zła, tylko to ty nie znasz się/źle grałeś/nie potrafisz obiektywnie oceniać/masz fatalny gust [niepotrzebne skreślić] ;). Przestańmy się bawić w jakieś "obiektywizowanie jakości mechanik", tak jakby prawda objawiona była przybita do złotych wrót świątyni i trzeba się było pochylać nad nią jak nad jakimś dogmatem. "To nie jest zła gra" - to gdzieś jest prawnie zapisane, zmierzone i opublikowane? Taki złoty standard?
"Juliusz Słowacki wielkim poetą był" i na tym można by zakończyć. Nie chodzi mi o cenzurę czy też pisanie albo dobrze, albo wcale. Krytyka jest mile widziana, ale dobrze by było, gdyby była konstruktywna. Nie jest to zarzut do obecnego wątku, tylko ogólnie. Nie powiesz mi, że opinia w stylu "gra jest do kitu, bo nie ma pionków koloru zielonego" wnosi coś konstruktywnego do dyskusji (pewnie miłośnicy koloru zielonego mogą się nie zgodzić). A co do oceniania mechanik to myślę, że jak najbardziej można to obiektywnie oceniać. Większość gier nie wymyśla koła na nowo, tylko mniej lub bardziej reimplementuje istniejące mechaniki. Jeżeli mechanika A super działała w grze X, a podobna implementacja w grze Y zgrzyta, to można obiektywnie stwierdzić, że coś jest tak, skoro gdzieś się udało a tu nie bardzo.

A co do oceniania Roota czy jest grywalny, czy nie. Dla mnie benchmarkiem złej gry jest Chińczyk. Bardzo upraszczając można porównać Roota z Chińczykiem. Obie są na 4 graczy, tu i tu rzuca się kostką i "przesuwa" pionki po planszy, więc można uznać, że obie gry są kompletnym dramatem. Mimo wszystko myślę, że większość osób na tym forum prędzej wybrałaby partie w Roota niż w Chińczyka. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że archaiczna mechanika "roll and move" przestaje sprawiać przyjemność po skończeniu 10 lat i dziwnym trafem jest już raczej niespotykana w nowoczesnych planszówkach. Obiektywnie można stwierdzić, że mechaniki występujące w Rootcie działają, więc nie powinny dyskwalifikować gry jako niegrywalnej (a dla mnie to jest definicja gniota). Poprostu nie jest w naszym guście, co nie znaczy, że jest to zła gra.
Everyone loves perfectly balanced skill-based gameplay until they realize they're not as skilled as they thought.
kolekcja
Kira.Hiroshi
Posty: 198
Rejestracja: 21 lis 2014, 22:08
Has thanked: 10 times
Been thanked: 26 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: Kira.Hiroshi »

Namurenai pisze: 09 wrz 2020, 09:58 Zagrałem łącznie 4 razy - 2x ptaki, 1x koty, 1x vagabond i tylko i wyłącznie po rozgrywce Vagabondem miałem wrażenie, że w kolejnej rozgrywce mógłbym robić coś inaczej - zarówno ptakami jak i kotami grałbym dokładnie tak samo niezależnie od tego, co by się (nie) działo.
Pewnie, w jednej rozgrywce postawię tartak w miejscu A, a w drugiej w miejscu B. Teraz zacznę z ptasim przywódcą na rekrutację i ruch, a potem na ruch i budowę (a kiedy indziej .
Nadal - nie mam wrażenia zróżnicowania rozgrywek względem siebie (jedyne co się wyróżnia, to rzuty kośćmi, które sprawiają, że tym razem w miejscu A ktoś przeżył).
A skoro rdzeń jest taki sam i nie ma różnych warunków zwycięstwa (uproszczenie i spłaszczenie względem VASTa, które boli mnie chyba najbardziej), to gra jest dla mnie powtarzalna.

At the end of the day odniosłem wrażenie, że to jednopłaszczyznowy wyścig (kto pierwszy do 30 pkt) i "huzia na Józia, on wychodzi na prowadzenie" (co z kolei sprawia, że gracz drugi w kolejce tylko zaciera ręce, więc z możliwym problemem kingmakingu).

No i do tego wykorzystanie tych durnych kości...
Idę kocim szwadronem śmierci składającym się z 15 kotów i w walkach 15v2 nie mogę zabić nikogo przez trzy rundy z rzędu, bo 3x wyturlałem same zera?
No tak, "klimat" się wylewa :lol: Pewnie, da się to jakoś uzasadnić (partyzantka, hałas, ktoś się ukrył...), ale uczucie jest po prostu słabe - w końcu do walki "dochodzi".
I nie chodzi mi o całkowitą policzalność konfliktu (choć nie miałbym nic przeciwko takiemu rozwiązaniu) - raczej o to, że gra zwyczajnie dopuszcza możliwość nie wygrania (przenigdy) żadnej potyczki "bo tak".

Niemniej jednak w pełni rozumiem skąd zachwyty "ogółu" - jest to w końcu w miarę szybka gra z konfliktem, która ma szansę trafić do szerokiego grona przez niezbyt skomplikowane zasady (i poczucie, że "wow, daj teraz zagrać tą drugą frakcją, zobaczymy jak będzie"), okraszona zachęcającą oprawą graficzną.

Podsumowując:
Dla mnie na pewno nie jest to sztos, ale zdecydowanie też nie jest to gniot - po prostu w miarę dobra gra (bo temu nie zaprzeczę), która zdecydowanie wyróżnia się na tle wielu innych, ale z cechami, które sprawiają, że do rozgrywki usiądę raczej niechętnie.
Bardzo dziękuję za wasze komentarze, które pomogły mi podjąć finalnie decyzję o nie dawaniu mu drugiej szansy. Root jest dla mnie na tej samej półce co Tsukuyumi, tylko, że ten pierwszy jest dużo prostszy ale też bardziej elegancki mechanicznie. Po prostu nie mogłam dojść do wniosku czy po prostu "it is what it is" i albo nam się to podoba albo nie. Czy może jednak on ma gigantyczną głębię i to my tego nie dostrzegamy.

Temat wzorowałam tylko i wyłącznie na clickbaitowych nazwach artykułów jakie ostatnio są w modzie. Nigdy bym nie powiedziała, że Root jest gniotem. Wręcz przeciwnie uważam go za co najmniej dobrą grę :)
Awatar użytkownika
jnowaczy
Posty: 503
Rejestracja: 15 wrz 2005, 20:43
Has thanked: 27 times
Been thanked: 126 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: jnowaczy »

Sztos
Every single fucking day I get closer to the grave
I am terrified, I fell asleep at the wheel again
Crashed my car just to feel again
Awatar użytkownika
elayeth
Posty: 1051
Rejestracja: 07 sty 2009, 16:29
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 175 times
Been thanked: 192 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: elayeth »

Nie lubie Roota za kilka elementów, które były już wyżej wspomniane, lecz przede wszystkim nie lubię gier, w których gracz ma relatywnie mały wpływ na swój sukces. Root taki właśnie jest. Strategia danej osoby, zwłaszcza w rozgrywce na 4 graczy jest mocno narażona na całkowitą porażkę, nie tylko ze względu na losowość mechanik, ale na bardzo duży wpływ negatywnej interakcji, której nie bardzo można zaradzić. Wiem, że zaraz wielu się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że jest więcej gier typu area control, w których mądra gra ma większy wpływ na szanse wygranej... np: El Grande, Dominant Spieces czy Szogun. Root jest moim zdaniem przereklamowany, a duża asymetria wymusza prostotę strategii... stąd jest powtarzalna...
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: rattkin »

Tylko, że bajer w tym, że to nie jest jedna strategia, tylko wiele ich permutacji, bowiem na każdy zestaw frakcji przeciwników trzeba grać trochę inaczej.

Swoją drogą, gracze to są jednak czasem rozwydrzone dzieciary, które nie wiedzą, czego chcą. Z jednej strony jest ciśnienie na "frakcje, unikalne umiejki, asymetryczność", a z drugiej "łe, bessęsu, zawsze tak samo". Istotą asymetryczności jest granie na swoje przewagi, wykonanie planu, który te przewagi rysują - bo jeśli nie, to wracamy znów do gry symetrycznej. Taka jest naturalna konsekwencja designu, który idzie w tą stronę. Kiedy to się stało wadą?

Dlaczego najczęstszym (bo uważanym za jedno z najsilniejszych) otwarciem białego gracza jest dominacja centrum szachownicy (1. e4 / 1. d4)? To jest własnie jego asymetryczna umiejętność - jest pierwszym graczem i powinien tak robić.
Awatar użytkownika
wrojka
Posty: 475
Rejestracja: 10 cze 2018, 00:00
Lokalizacja: Gdańsk Wrzeszcz
Has thanked: 234 times
Been thanked: 217 times

Re: Root sztos czy gniot?

Post autor: wrojka »

Weteran Roota z tej strony (spokojnie 100+ rozegranych gier).
"On the rails" gry. Faktycznie, biorąc daną frakcję ma się tylko małe pole do manewru.
Domyślnie dla każdej frakcji spotykam się z 2 stylami grania, które rozpoznać idzie po % Victory Point uzyskanych z różnych źródeł.
Przykłady:
Eyrie mogą iść pod Charismatic Leadera, budować dużą armię i fortyfikować gniazda. W takim przypadku przeważnie ~23/30 pkt zdobywają właśnie z gniazd. Inną metodą jest otwarcie z Despotem i oportunistyczne bitwy (przeciwko WA/Otter/Corvid), co daje około ~13-14/30 pkt z samych bitew. Można grać z bardzo bezpiecznym dekretem (niebieskie karty w rekrutacji/budowaniu), albo z tęczowym szaleństwem, gdzie dodaje się mnóstwo kart i w kluczowym momencie sami podkładamy się pod Turmoil (najczęściej dodając ekstra kartę do budowania, którego dobrze wiemy, że nie zrobimy i stracimy TYLKO 2 pkt, bo i tak nie mamy niebieskich kart). Zdarzało mi się widzieć inne taktyki. Podobne rzeczy zaobserwujemy u VB (pokojowy VB nastawiony na Aid/Quest, lub VB morderca biegający i niszczący wszystko co się nawinie), WA (można mieć 1 bazę z 4-5 wojownikami i 5-6 oficerami i punkty zdobywać głównie przez Organize, bądź 2-3 bazy, mniej oficerów i starać się rozkładać sympatię poprzez karty). To samo dotyczy Riverfolk (tradepost+crafting albo dywidendy) i Lizardów (dużo różnych ogrodów z dobrym card draw, albo dominacja). Jedynie Koty wydają się zawsze robić to samo.

Żadna z przyjętych strategii nie gwarantuje sukcesu, a każda gra kończy się inaczej. Dla mnie to niejako zaleta, że każda frakcja ma swój styl, bo wybierając frakcję na początku gry, wiem co dostanę. Trochę jak z klasycznymi RPG z wojem/magiem/łucznikiem. Najwięcej emocji i frajdy w Root daje to wspólne gryzienie się graczy i rozkład sił.

Talia
Tutaj bardzo zgodzę się ze stwierdzeniem, że talia jest 'bezpieczna'.
W podstawowej tali mamy 54 karty:
20 z nich to crafting przedmiotów
4 to karty Dominacji
3 to karty Przysług (mass destruction)
5 Ambushów (3 każdego koloru +2 ptasie)
22 karty efektów (11 unikalnych)

Te 22 karty stanowią problem. Ich efekty są mało unikatowe i nie zmieniają rozgrywki w znaczący sposób (dodatkowy Move, dodatkowy Battle, dobieranie karty, możliwość spojrzenia na rękę innego gracza, odporność na ambushe). O kartach wpływających na walkę zaraz.
Co innego można powiedzieć o talii Exiles & Partisans, z której wyrzucono Przysługi, i dodano więcej efektów trwałych, które mają większy wpływ na grę (stąd też w talii 3 karty 'Sabotażysty', który może zniszczyć trwałe ulepszenie innego gracza). Jednym z pomysłów jakie widzę na jeszcze lepszą talię, byłoby doklejenie craftingu przedmiotów jako alternatywny efekt karty (zamiast mieć 50% kart z efektami i 50% craftingu przedmiotów, mieć 100% efektów i 100% craftingu. Dosłownie 2 pieczenie na 1 ogniu)

Walka
Jest źle, nawet bardzo. RNG w rzucie kośćmi i znikoma ilość kart wpływających na przebieg bitwy to najsłabszy punkt Roota.
Efekty wpływajace na walke:
Eyrie Commander Leader (+1 hit jako atakujący)
Brutal Tactics (+1 hit jako atakujący, +1vp dla obrońcy)
Sappers (JEDNORAZOWO, +1 hit jako obrońca)
Armorers (JEDNORAZOWO, ignorujemy hity z kości)
WA ma umiejętność, że zawsze korzysta z wyższego wyniku
Corvid mają umiejętność, że jeśli bronią zakrytego plot tokena, to mają +1 hit
*W talii E&P są 3x Partyzanci (+1 hit w danym kolorze wycinki, odrzuć wszystkie karty poza danym kolorem)

Tak. To koniec. Pomijając umiejętności frakcji, należy zauważyć, że każda z kart posiada swoistą karę za jej użycie, bądź jest jednorazowa.
Rzucamy D12 (3x0, 3x1, 3x2, 3x3) które faktycznie jest po prostu D4.
Brak możliwości przygotowania się do walki (by zagwarantować wygraną) jest po prostu żenujący.
Mogliby dodać więcej kart, które mają pozytywny wpływ na walkę (tak atak, jak i obronę), lub zdecydować się na zmiany w systemie kości (zrobić 3 typy kości, które mają różną ilość oczek w zależności od stosunku wojowników atakujących do obrońców), bądź po prostu zdecydować się, że walka trwa dopóki atakujący nie zrezygnuje (odwrót), albo któraś ze stron nie zostanie wybita w pień. Nie chce nawet mówić, ile razy zdarzyło się, że Kot poświęcił całą swoją turę na nic (Ruch, Walka, Walka, extra Walka z karty i.... już nie ma ruchów by budować)

Suma sumarum: Root ma być prosty. To nie Twilight Imperium czy Wojna o Pierścień. Mimo to, jakąś tam głębie strategiczną ma i nie przyrównałbym go do Everdell czy Na Skrzydłach. Gra na pewno skorzystałaby na ulepszonej talii i systemie walki. Dla mnie sztos, za ilość zróżnicowanych frakcji przy zachowaniu balansu
ODPOWIEDZ