Mechanicznie bym powiedział, że wygląda to podobnie tu i tu. Kolejne postaci nie wywracają gry do góry nogami, ale w obrębie (nieskomplikowanego) systemu w którym się znajdują autorzy starają się zrobić jak najwięcej dla ich zróżnicowania.
Natomiast patrząc na to tak nie od strony gry (mechaniki) a od strony tego kim rzeczywiście gramy to raczej nic nie przebije potyczki np. Czerwonego Kapturka z Beowulfem z Unmatched
Pytanie czy w 20-30 minutowej rozgrywce rzeczywiście potrzebujesz turbo dużo sprawczości. Jedna gra to rozbudowana kościanka, druga to prosty skirmish. Jeśli większy nacisk stawiasz na taktyczne podejście to Unmatched wygrywa odrobinę nad DT, natomiast DT dostarcza więcej jak to fajnie satyros określił wcześniej czystego ameritrashowego funu, emocji. Czułem autentyczną frajdę grając w DT, nawet jeśli pod tym wszystkim kryje się dużo losowości to gra daje możliwości kombinowania (sprzedaż kart z ręki za CP żeby odpalić inną kartę, zmiana wartości kości z karty, popsucie przeciwnikowi wyrzuconych kości z karty, odpowiedni timing) i nawet jeśli jest to iluzoryczne poczucie kontroli to gra się w to przyjemnie.I ten argument potwierdza moje "obawy", że DT mamy mniejszą sprawczość