Kiedy planszówka zasługuje na miano dzieła sztuki?
: 31 maja 2021, 10:29
Co powiesz, aby do tematu brzmiącego jak nagłówek mema podejść poważnie? Byle nie za poważnie. Wtedy byłoby nudno; koszmar każdego artysty.
Kino, książki, malarstwo, muzyka, design czy kulinaria od dawna siedzą w szufladzie pod hasłem sztuka. Czy to na tyle pojemna szuflada, aby było w niej miejsce dla gier planszowych?
Nie każdy utwór, obraz i film, a już na pewno nie każda książka - zasługują na miano dzieła sztuki. To subiektywne, dlaczego, ale każdy znajdzie swoje przykłady. Od początku zetknięcia ze współczesnymi planszówkami - postrzegam je podobnie. Poświęcam im przecież tę samą walutę co na serial netfliksa, wystawę impresjonistów, fotoalbum Newtona czy nową płytę Pezeta.
Czas.
Dodatkowo, poznałem gry planszowe będące dla mnie przeżyciem. Rodzajem wydarzenia, funu, doznania, eksperymentu, przygody. Tymi samymi słowami określa się nasze spotkania ze sztuką.
Mimo ogrania wielu tytułów, znam niewiele planszówek, jakie określiłbym dziełem sztuki. Rozrywkowej, chociażby, albo np. graficznej.
Trickerion, Castell, The Gallerist, Munchkin, Roads & Boats, Na skrzydłach, Kosmiczne spotkania, Kupcy i korsarze, Château Roquefort, Scythe, Tokaido, Londyn, Star Wars Rebelia, Świat dysku: AM, Shakespeare, JC, LOTR LCG, Viticulture + Toskania, Myrmes, Pax Renaissance, Hida-furukawa, 7 cudów świata, Mare Nostrum, Libertalia, Unfair, Parfum, The Pursuit of Happiness, Rokoko, De Vulgari Eloquentia, Alchemicy, Lisboa, Rising Sun, GWT, 2 de Mayo, Star Realms, NTP, Zimna wojna, Abyss, Pory roku, Aura, Brzdęk w kosmosie, PLO, Zamki szalonego króla Ludwika, Bruxelles 1893, Dominant Species - to tytuły, które muszę wymienić. Zapewniają mi wrażenia zbliżone do ciekawego filmu, podróży, dobrego reportażu, zaciętej partii flippera z Bratem, ekscytującego przeżycia kulinarnego.
Poszczególne tytuły trafiają na listę z różnych powodów. Może odniosę się do tego bliżej, mając więcej czasu, tymczasem zostawię pytanie: jakie planszówki uznajesz za dzieło sztuki i jakimi kierujesz się kryteriami?
Kino, książki, malarstwo, muzyka, design czy kulinaria od dawna siedzą w szufladzie pod hasłem sztuka. Czy to na tyle pojemna szuflada, aby było w niej miejsce dla gier planszowych?
Nie każdy utwór, obraz i film, a już na pewno nie każda książka - zasługują na miano dzieła sztuki. To subiektywne, dlaczego, ale każdy znajdzie swoje przykłady. Od początku zetknięcia ze współczesnymi planszówkami - postrzegam je podobnie. Poświęcam im przecież tę samą walutę co na serial netfliksa, wystawę impresjonistów, fotoalbum Newtona czy nową płytę Pezeta.
Czas.
Dodatkowo, poznałem gry planszowe będące dla mnie przeżyciem. Rodzajem wydarzenia, funu, doznania, eksperymentu, przygody. Tymi samymi słowami określa się nasze spotkania ze sztuką.
Mimo ogrania wielu tytułów, znam niewiele planszówek, jakie określiłbym dziełem sztuki. Rozrywkowej, chociażby, albo np. graficznej.
Trickerion, Castell, The Gallerist, Munchkin, Roads & Boats, Na skrzydłach, Kosmiczne spotkania, Kupcy i korsarze, Château Roquefort, Scythe, Tokaido, Londyn, Star Wars Rebelia, Świat dysku: AM, Shakespeare, JC, LOTR LCG, Viticulture + Toskania, Myrmes, Pax Renaissance, Hida-furukawa, 7 cudów świata, Mare Nostrum, Libertalia, Unfair, Parfum, The Pursuit of Happiness, Rokoko, De Vulgari Eloquentia, Alchemicy, Lisboa, Rising Sun, GWT, 2 de Mayo, Star Realms, NTP, Zimna wojna, Abyss, Pory roku, Aura, Brzdęk w kosmosie, PLO, Zamki szalonego króla Ludwika, Bruxelles 1893, Dominant Species - to tytuły, które muszę wymienić. Zapewniają mi wrażenia zbliżone do ciekawego filmu, podróży, dobrego reportażu, zaciętej partii flippera z Bratem, ekscytującego przeżycia kulinarnego.
Poszczególne tytuły trafiają na listę z różnych powodów. Może odniosę się do tego bliżej, mając więcej czasu, tymczasem zostawię pytanie: jakie planszówki uznajesz za dzieło sztuki i jakimi kierujesz się kryteriami?