Ode mnie na pierwszy ogień idzie mój egzemplarz Lords of Waterdeep z dodatkiem. I to nie z powodu, że grę jakoś oszałamiająco upiększyłem, a z bardziej prozaicznej przyczyny – doszły do mnie kapitalne monetki z Moedas Co., a sama gra trafiła na stół z wielkim impetem, bo udało się wreszcie skończyć spolszczenie kart i dzięki temu – zagrać z rodzicami.
Co zostało zmienione?
1. Drewniane, nudne znaczniki agentów zostały wymienione na figurki, które lepiej pasują klimatem i rozmiarem.
2. Figurki zostały pomalowane metodą a’la sundrop, ale dla czytelności planszy - zostawiłem jednorodną kolorystykę.
3. Kartonowe monetki zastąpiłem metalowymi z Moedas.
4. Zrobiłem własnoręcznie insert, tak by w pudle od podstawki mieściła się również cała zawartość (niemałego przecież) dodatku. Pudełeczka znacząco przyspieszają setup, a całość – bardzo łatwo podzielić.
5. Zalaminowałem twardym laminatem planszetki graczy. Są teraz wodo i idiotoodporne.
6. Wszystkie karty są w koszulkach. Nie jest to „pimping”, ale musiałem znaleźć idealne rozmiarowo koszulki, w których wkładki nie będą się przesuwały.
7. Gra została prawie w pełni spolszczona. Po polsku jest wydrukowana instrukcja. Zrobiłem też eleganckie, dopasowane „paste-upsy”. Nie chciałem robić naklejek, by nie niszczyć kart. Wkładki są dużo mniej inwazyjnym rozwiązaniem.
8. Wymieniłem znaczniki korupcji. Mam teraz eleganckie, kamienne czaszeczki, które zostały pociągnięte niebieskim washem.
Jak to wszystko się prezentuje? Proszę bardzo:
Monetki:
Karty ze spolszczeniem:
Czaszeczki, czyli znaczniki korupcji:
Figurki Agentów:
Insert i zalaminowane planszetki graczy.
Całość na stole, wraz z wygodnymi miseczkami na surowce:
Czego brakuje? Przydałoby się zamienić jeszcze kosteczki, na fajne meeple, ale... Na razie nie znalazłem żadnych, które by mi się podobały. No i kosteczki ułatwiają tłumaczenie sucharzystom.