Gra Miesiąca - Grudzień 2021

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5286
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1087 times
Been thanked: 1707 times
Kontakt:

Gra Miesiąca - Grudzień 2021

Post autor: BOLLO »

Wyprzedzam nieco czas bo szykują się jak co roku przygotowania do świąt tak więc i czasu już nie będzie na granie. Nie sądzę żebym jeszcze w tym roku zagrał w coś odkrywczego tak więc czas na moją grę miesiąca.

W grudniu jest nią Shipyard od Vladimíra Suchego.
https://boardgamegeek.com/boardgame/55600/shipyard

Gra nietuzinkowa z mnogością opcji do wykonania. Sama w sobie nie wydaję się taka trudna po poznaniu zasad i zagraniu przynajmniej 1 partii ale liczba opcji oraz dróg do zwycięstwa daje sporo regrywalności. Grafiki archaiczne ale pasujące do całości klimatu. Sporo małych elementów gry na które trzeba uważać żeby nie pogubić. dosyć długi setup więc przydają się pojemniczki. Gra na 3 graczy pochłonie jakieś 1.5h czasu.
Mam wrażenie że auto gry "doklejał" kolejne mechaniki w trakcie tworzenia tego tytułu co mi odpowiada bo moje gry ostatnimi czasy powstają podobnie. W samej grze mami tak naprawdę kilka mini gierek jak : zarządzenie surowcami, zbieranie elementów statku, ulepszanie okrętu, pływanie statkiem, rozwijanie technologii.

Niby gra lżejsza od Tzolkina wedle rankingu BGG ale uważam że jest jednak cięższa. Przynajmniej dla mnie.Grę kupiłem bo jest dostępność u nas w kraju jest praktycznie zerowa a więc jest ot też dla mnie swego rodzaju biały kruk który wpasowuję się w moją kolekcję. Gra niezależna językowo (na żadnym elemencie nie ma napisów) a instrukcja w polskim jezyku jest do pobrania z internetu.

Tak więc jeżeli macie możliwość na zagranie w tę grę chociaż raz to serdecznie polecam.

P.S nie chcę podważać wiedzę w tworzeniu gier panu Suchemu ale wydaje mi się że jeden z kafli (bonusy na koniec) nie jest dobrze zbalansowany. Chodzi mi o kafelek który punktuje za ilość posiadanych okrętów. 32punkty na koniec gry za posiadanie dowolnych 6 okrętów jest zdecydowanie przegięte i w mojej ocenie to kafel OP.
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8771
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2685 times
Been thanked: 2362 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: Curiosity »

Przychylam się do głosu ogółu. To tylko zabawa, ale nawet ona powinna mieć jakieś reguły. Wątek odmrożę 30 grudnia.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 11078
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3382 times
Been thanked: 3278 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: japanczyk »

Otwieram temat bo może już ktoś wie, ze spedzi Sylwestra bez planszówek ;-)
Awatar użytkownika
lotheg
Posty: 795
Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 271 times
Been thanked: 276 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: lotheg »

Grudzień zakończył rok bardzo dobrze. 23 rozgrywki w 15 gier. 37 godzin czystej gry.

Nowości:
- The Great Zimbabwe - 8/10 - wow! Kolejny splotter poznany. Niesamowita mechanika, ale poprzez mapę, zależności między graczami, bogów, specjalistów itd gwarantuje wysoką regrywalność. Chcę więcej!
- Fantastyczne Światy - 8/10 - mała gra w skandalicznie dużym pudełku, ale co tam - zbieranie tych kombosów daje dużo radochy. Zagrałem u kolegi i zrobiłem sam sobie gwiazdkę kupując własny egzemplarz.
- Na sprzedaż - 7/10 - dobry fillerek.
- Pierwszy Obywatel - 6,5/10 - więcej napisałem w temacie o grze. Muszę spróbować jeszcze raz co pewnie niedługo się stanie.
- Black Orchestra - 6/10 - spoko. I tyle. Na 5 osób w pełnej kooperacji to nie mój klimat grania, więc tylko tyle i aż tyle.

Starości:
- Nemesis - 8,5/10 - miło czasem pobiegać po statku zamiast wysilać się intelektualnie ;) Spróbowane Karnomorfy i Koszmary i...niepopularna opinia - Koszmary lepsze!
- Lignum - 8,5/10 - co jakiś czas wraca i zawsze lubią porąbać drewno i zarobić na tym trochę grosza. To ciężka gra, wiele osób się tego nie spodziewa, ale trzeba planować na parę pór roku (rund) do przodu, a jednocześnie taktycznie odpowiadać na ruchy rywali.
- Pan Am - 8/10 - zagrywam się w to ostatnio. Ktoś określił, że to Wsiąść do pociągu na sterydach i tak jest. Dzięki różnej cenie akcji trafiają się różne partie i miło zawsze pokombinować przy niej.
- Godfather - 8/10 - za rzadko w to gram i dodatkowo pluje sobie w brodę, że nie kupiłem jak o tym myślałem, bo wtedy chodziła w normalnych cenach :/ Prosty design, ale jest gdzie pomyśleć i...spławić innych rzeką Hudson ;)
- Great Western Trail - 8/10 - zawsze jak wraca to po partii mam uczucie planszówkowego spełnienia, czyli gra robi robotę.
- Dicetris - 8/10 - wykreślanka dołączana do książki Adama Kwapińskiego, do której chętnie już parę razy wróciłem i osoby, którym to pokazałem były pod wrażeniem jak to zostało wymyślone, łącznie ze mną ;)
- Spirit Island - 7,5/10 - nie wiem czy to jest tak świetna gra jak jej recenzje, opinie, oceny. Pograłem trochę i muszę chyba jeszcze, żeby zdecydować czy sprzedaję czy nie. Niby wszystko elegancko chodzi, ale mam wrażenie, że ciągle robię to samo czasem i dlatego nie jestem zdecydowany.
- Tajniacy - 7,5/10 - miły fillerek/imprezówka.
- W pogoni za szczęściem - 7/10 - ok euro z warstwą śmiechu towarzyszącego naszym "życiowym decyzjom".

Gra miesiąca: The Great Zimbabwe - dawno żadna gra nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, że myślałem o niej długo po rozgrywce i musiałem szybko spróbować ponownie online :)
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
feniks_ciapek
Posty: 2301
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1608 times
Been thanked: 936 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: feniks_ciapek »

Nowością miesiąca rzutem na taśmę zostaje Land vs Sea (++), które przyszło ostatniego dnia grudnia i zawojowało stół. Od razu ograliśmy dwa dodatkowe warianty, które mogą dość mocno zmienić charakter gry. Mam nadzieję, że jako dwuosobówka wyprze Zamek, który może małżonce się podoba, ale mnie jednak męczy swoją estetyką i powtarzalnością. W Land vs Sea graliśmy na razie na 2 osoby, ale też i takie jest jej pierwotne przeznaczenie. Stanowczo polecam.

Powroty zaliczyły: Troyes (+++), Flatline (++), Cutthroat Caverns (+), Paperback (+/-), a ze stałych bywalców Dreamscape (+++) oraz Wyspa Skye z Druidami (++).

Rozczarowaniem miesiąca był brak czasu na ogarnięcie Mantis Falls, Mind MGMT oraz nowego Core Space'a.
Awatar użytkownika
AntBehindLeaf
Posty: 376
Rejestracja: 19 sty 2021, 20:59
Has thanked: 72 times
Been thanked: 137 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: AntBehindLeaf »

lotheg pisze: 31 gru 2021, 17:43
- Fantastyczne Światy - 8/10 - mała gra w skandalicznie dużym pudełku, ale co tam - zbieranie tych kombosów daje dużo radochy. Zagrałem u kolegi i zrobiłem sam sobie gwiazdkę kupując własny egzemplarz.
- Na sprzedaż - 7/10 - dobry fillerek.
Wy naprawdę nie koszulkujecie gier? Hejt na Fantastyczne Światy, ale o tym, że wypraska na sprzedaż nie mieści zakoszulkowanych kart to już cicho.
Zdecydowanie bardziej wolę większe pudełka niż wycinanie wyprasek, żeby się karty w koszulkach mieściły.

Taka 6 bierze, albo odjechane jednorożce - pozdro 600 dla trzymania zakoszulkowanych gier w tych małych pudełkach.
ckbucu
Posty: 369
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 414 times
Been thanked: 568 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: ckbucu »

Grudzień to 91 rozgrywek w 32 tytuły. I dwie gry, które namieszały w moim osobistym rankingu (aczkolwiek przy jednej czekam z oceną, aż zagram jeszcze w coop).

Nowości:

Final Girl - polowałem na tę grę jak głupi, bo wiedziałem, że mi podejdzie. Czytałem instrukcję, widziałem gameplaye. Do tego klimat slasherów, które uwielibam i na których oglądaniu spędziłem setki godzin mojego życia. Niestety nie załapałem się na KSa, a dorwanie kopii w Europie graniczyło póki co z cudem, ale udało się. Grę otrzymałem 20.12 i rozegrałem w nią 34 partie. Tym samym w niewiele ponad tydzień, wskoczyła na drugie miejsce najczęściej ogrywanych gier w tym roku (gdyby nie kolejna pozycją, którą opiszę, spokojnie przebiłaby nr 1 - APEX).
Czym jest Final Girl? To gra, która jest dosyć "dziwnie" wydana. Mamy podstawkę, która wymaga tego, aby mieć jeszcze dodatkowo wykupiony jeden z "filmów". W Core Box znajdziemy potrzebne rzeczy do głównej mechaniki gry - drewniane meeple, żetony, karty akcji. W pudełku z "filmem" mamy pozostałą część do grania: planszę lokacji, karty przedmiotów tej lokacji, żetony, zabójcę oraz jego karty i bohaterów (głównie tytułowe Final Girl - bohaterki, aczkolwiek znalazł się jeden rodzynek płci męskiej). Filmów mamy w sumie 5, inspirowane mocno filmami typu Poltergeist, Piątek 13-tego, Koszmar z ulicy wiązów. Co ciekawe, filmy możemy ze sobą dowolnie mieszać - zabójcę z filmu A, z lokacją filmu B i bohaterem filmu C.
Jak przebiega rozgrywka?
Po wybraniu antagonisty, bohatera oraz lokacji - losujemy kartę ułożenia początkowego - czyli gdzie na planszy zaczyna bohater, gdzie morderca a gdzie niewinne "ofiary". Losujemy kartę wydarzenia, która na stałe może zmienić jakąś zasadę lub wywołać jednorazowy efekt. Losujemy przedmioty startowe dla kazdej z lokacji, ktora posiada ikonę przeszukiwania. Na koniec losujemy zakrytą kartę "finału" oraz "mrocznej mocy" mordercy - po tym jesteśmy gotowi do rozgrywki.
W swojej turze, będziemy zagrywać karty akcji. Każda zagrana karta wymaga rzutu kośćmi, aby rozpatrzyć jej efekt - im więcej mamy sukcesów tym lepszy dla nas efekt to będzie. Karty akcji są przeróżne, m.in karty ruchu, sprintu, karty ataku, obrony itp. Z reguły każda też karta kosztuje nas "czas" - np. wykonując ruch i rzucając 2 sukcesy, możemy poruszyć się o 2 pola ponosząć koszt 1 jednostki czasu. Po wykonaniu akcji, następuje faza planowania. To tutaj będziemy zużywali niewykorzystany czas na zakup dodatkowych kart do kolejnej rundy. Ważne jest to, że nie możemy kupić zużytych w obecnej rundzie karty - zatem planowanie w tej grze jest na prawde kluczowe. Tak samo jak zarządzanie czasem. Po fazie planowania nastepuje faza zabójcy. Ten ma na początku swoją akcję (np atak ofiary na polu na którym się znajduje) - po wykonaniu której ciągniemy kartę terroru z talii zabójcy. Każda z kart terroru jest inna - większość z nich to oczywiście ruch, ataki ofiar, atak bohatera - ale czasem znajdują się i takie, które pomagają nam (rzadko 🙂 ).
Na mapie mamy ofiary. Są one celem polowania mordercy, który im więcej ofiar zamorduje, tym bardziej staje się silny (każde zabójstwo to skok po jeden (czasem może być więcej, co wynika np z kart zdarzeń) na torze Żądzy Krwi. Im wyżej na tym torze, tym nasz antagonista jest silniejszy, mocniej atakuje, szybciej się rusza, odblokowuje mroczną moc - dodającą pasywnych umiejętności. Z drugiej strony my, jako bohater, powinniśmy uratować jak najwięcej ofiar - po prostu doprowadzając je do punktów wyjścia na mapie.
Każda uratowana osoba daje nam natychmiastowy bonus, dodatkowo po uratowaniu kilku (w zależności od bohatera) odblokowuje się nasza paswyna umiejętność. Tym samym też zmniejszamy liczbę ofiar, które zabójca może zamordować. W momencie gdy talia terroru mordercy się wyczerpie - odblokowywana jest karta "finału" która sprawia, że podstawowa akcja zabójcy jest dla nas bardziej nieprzyjemna.
Na planszy mamy też pola, na których możemy pozyskiwać przedmioty. I one są często kluczowe w rozgrywce i potrafią zaważyć o naszym "być" albo "nie być". To są bronie, jednorazowe przedmioty, przedmioty dające pasywne umiejętności, przedmioty pozwalające na zwiększenie naszej mobilności czy szybkości poruszania się po całej planszy.
W pewnym momencie w grze musi dojść do tego, co jest celem rozgrywki - czyli finałowego pojedynku między naszą bohaterką a zabójcą. I w zależności od tego, jakie przedmioty pozsykaliśmy, jak wiele ofiar uratowaliśmy - co dało nam np. możliwość zakupu lepszych karta akcji, czy odlbokowania pasywnej umiejętności - takie mamy szanse. Bo celem tej gry jest po prostu zabicie głownego antagonisty (aczkolwiek jest zabójca, którego zabić się nie da i cel jest zupełnie inny). Co proste nie jest. Ale jak już się uda - to jest niesamowicie satysfakcjonujące.
Gra jest niesamowicie tematyczna i cudownie odwzorowuje klimat slasherów. Mamy np. mechanikę "ostatniego" żetonu życia u naszego bohatera jak i zabójcy. Na początku są one losowane. Jeśli zabójca lub my zginiemy - odwracamy żeton na drugą stronę. Może się okazać, że morderca zginął, ale tak nie do końca 🙂 (podobnie jak my). Wtedy gra toczy się dalej i dodajemy tyle punktów życia, ile jest określonych na tym odkrytym żetonie. Dodatkowo, jeśli nasz poziom zdrowia czy poziom zdrowia mordercy wynosi "1" - mamy przypływ adrenaliny, który skutkuje tym, że wszelkie akcje wykonujemy z jedną dodatkową kością (lub nawet dwiema, jeśli 1 zdrowia ma zarówno morderca jak i bohaterka). Do tego mamy poziom "horroru" - to on określa nam iloma kośćmi rzucamy w trakcie rozpatrywania kart akcji. Dobre zarządzanie tym wskaźnikiem jest kluczowe. Dodatkowo wydarzenia - są niezwykle tematyczne. Możemy odkryć wydarzenia "kapryśnej młodzieży", które sprawia, że tylko jedna "ofiara" za nami podąża (zamiast 2). Albo wydarzenie, które wprowadza, że najbliższa "ofiara" to nasza dziewczyna, która zawsze za nami podąża, stojąc z nią na jednym polu mamy dodatkowo jedną kość rzutu więcej. Ale np. gdy zginie na naszym polu - poziom horroru rośnie niewyobrażalnie. Losowe rozstawienie początkowe, przedmioty, moce mordercy, eventy oraz talia terroru zabójcy sprawiają, że każda rozgrywka w Final Girl jest po prostu wyjątkowa. Gra wydaje się niesamowicie regrywalna przy jednym "filmie". I fakt, że po kilku rozgrywkach będziemy znac przedmioty, czy wydarzenia - ale to nic. Do tego, że "filmów" mamy 5 i możemy je ze sobą mieszać - mamy zabawę na setki partii czy godzin. Ograłem wszystkie "filmy", nie zagrałem jedynie przeciw Inkanyamba oraz Terrors from above. I na każdej lokacji oraz z każdym mordercą gramy inaczej, od drobnych zmian - typu poruszanie się, po zupełną zmianę celu rozgrywki.
Siedzi mi w tej grze wszystko, potrafię mieć ją rozłożoną cały dzień na stole i grać kilka rozgrywek po sobie, w tej samej lokacji i z tym samym zabójcą - i to się nie nudzi. Nie jestem w stanie dać innej oceny niż 10/10 - aczkolwiek doskonale zdaje sobie sprawę, że ocenę podnosi też moje uwielbienie do slasherów. To po prostu idealna gra dla mnie.

Marvel Champions - kolejny tytuł, który praktycznie nie schodzi ze stołu, ponad 20 partii od Wigilii. Dostałem go na gwiazdkę, dokupiłem w międzyczasie też kilku bohaterów. Chyba opisywać go szerzej nie muszę, bo jest na rynku już kilka lat i słyszałem o nim praktycznie w samych superlatywach. Po kilku pierwszych rozgrywkach wsiąkłem. Świetnie odzworowani w taliach bohaterowie, mechanizmy karty są bardzo tematyczne - choćby taki Multiple Man, który jak wyskoczy jako Ally i go opłacimy, to przeszukujemy rękę oraz resztę naszego decku i wystawiamy kolejnych z talii - zatem na raz możemy jednym kosztem wystawić 3. Mega frajdę sprawia poznawanie talii bohaterów (na ten moment jeszcze żadnej nie budowałem, ale się przymierzam do spróbowania gry Iron Manem i zbudowania jakiegoś sensownego decku). Na ten moment jeszcze nie ocenię, bo chciałbym zagrać kilka razy w koopie - ale mam wrażenie, że tu gra jeszcze bardziej zyska, poprzez możliwość pomagania współgraczom. Ale ocena będzie bardzo, wysoka - bo już na ten moment mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych gier solo w jakie grałem i rok 2022 będzie na pewno pod znakiem tej gry.

Detektyw Zbrodnie LA - pozostał mi ostatni scenariusz do skończenia, więc też nie ocenię. Mechanika Detektywa jest taka, że albo się to lubi albo nie. Ja lubię, podoba mi się to, że po pierwsze sprawy są bardziej dojrzałe niż w Kronikach Zbrodni. Po drugie korzystanie z Antares jest ciekawsze niż skanowanie QR i siedzenie non stop z aplikacją jak w KZ. Kroniki Zbrodni są klimatyczne, dwie pierwsze sprawy są ciekawe. W sumie nie wiem co mam więcej napisać, wrażenia pozytywne.

Pax Porfiriana - W Pax Porfiriana wcielamy się w jednego z Hacendado - bogatych biznesmenów meksykańskich na początku XX w. zyskując wpływy oraz być może doprowadzając do przewrotu i obalenia reżimu Porfirio Diaza. Gra, jak każdy z resztą Pax, jest silnie tematyczna i obrazuje historię.
Gra składa się z ponad 200 kart, kilkudziesięciu drewnianych kostek i kilkudziesięciu plastikowych "dysków" używanych jako pieniądze lub znaczniki np. depresji - to zawartość 1 edycji gry, w drugiej doszła jeszcze plansza porządkująca miejsce na stole (którą z resztą można zakupić oddzielnie). Podobnie jak w Pax Emancipation - w tak niewielkiej liczbie komponentów, mamy duża, głęboką i pełną emocji grę.
W Pax Porfiriana będziemy pozyskiwać karty z marketu (cecha charakterystyczna większości paxów - gdzie karta najbliżej lewej strony rzędu jest darmowa a każda kolejna droższa). Rodzajów tych kart jest cała masa, mamy nasze biznesy (banki, platnacje, rancza) - przynoszące dochód, armie, nagłówki gazet, którymi można dokonać zmiany obowiązującego "reżimu", naszą kartę Hacendado, który ma dochód początkowy a w późniejszych etapach można go odwrócić i opowiedzieć się za konkretną frakcją, kościół, asasynów, pomocników, rebelie, rewolucje - można wymieniać na prawdę długo. Do tego zmienne warunki zwycięstwa. Warunki zwycięstwa (podobnie jak w Pamirze) sprawdzamy w jednym z 4 momentów w grze, kiedy wychodzi karta "przewrotu" - i w zależności od tej karty zliczamy, który z graczy ma więcej wpływu danego rodzaju i czy ma więcej niż rezydujący Diaz oraz inni gracze. Jeśli tak się dzieje - gracz wygrywa - jeśli nie, gra toczy się dalej aż do 4 takiego, ostatniego przewrotu. Wszystko jest tu bardzo dynamiczne i zmienia się jak w kalejdoskopie. Jedna karta potrafi zrobić naszemu przeciwnikowi duże "kuku" w jego tablau, wywołując np woje cywilną czy konflikty między danymi armiami. Poza oczywiście zakupem i zagrywaniem kart, mamy spekulacje (układamy naszą kostkę na dowolnej karcie na markecie i gracz, który ją kupi - płaci nam), wysyłanie czy relokacja wojsk, powiększanie naszych zarobków poprzez rozbudowę np. plantacji.
Sama gra w zasadach nie jest bardzo skomplikowana - w swojej turze wykonujemy do 3 różnych akcji (czasem 2, jeśli jesteśmy w więzieniu), których też nie ma przesadnie dużo (ok 9 o ile pamiętam). Jest trochę mikro zasad o których nalży pamiętać - ale można je dosyć szybko pojąć. Ale głębia, jaką oferuje rozgrywka, jest niezwykła.
Nie sposób też nie wspomnieć o bardzo oryginalnie przedstawionych kartach. Na pierwszy rzut oka mamy na nich niezwykły miszmasz połączonych różnych losowych ikon, obrazków. Każda karta wygląda nieco jak z innej parafii, ale wyglądają jak dla mnie - mega fajnie, intrygująco i oryginalnie. Do tego, po poznaniu "anatomii" kart i rozgrywki - stają się one spójne i czytelne.
Kolejny świetny Pax...nie mogę się doczekać rozgrywki w większym, wrednym gronie, bo gra kipi od negatywnej interakcji 🙂

Pax Viking - to Pax, który chyba ma najmniej Paxa w Paxie :)
W Pax Viking wcielamy się w Jarlów, którzy będą eksplorować, walczyć o wpływy oraz podbijać tereny. Jest to bardzo ciekawy temat w grach, ponieważ zwykle znamy gry o Wikingach bardziej przyspawane do tematów wierzeń nordyckich i dosyć przekoloryzowane. Pax Viking jednak przedstawia nam rozgrywkę bardziej historyczną, gra jest bardziej przyziemna - aczkolwiek sami tu tworzymy własne "sagi".
Na początku gry wybieramy jednego z dowódców - każdy z nich ma swoją unikalną umiejętność i obszar startowy na mapie. Mapa obrazuje praktycznie całą Europę i Bliski Wschód. W swojej turze będziemy poruszać się po mapie statkami, kupować i zagrywać karty. Każda z kart jest przypisana do odpowiedniego regionu - tym samym chcąć ją zagrać, musimy posiadać przynajmniej jeden statek w tym regionie. I albo karta ląduje na mapie - jako odkryty obszar albo na naszej planszetce - tu mamy miejsce na karty "pomocników" oraz wierzeń. Karty są zaprojektowane w sprytny sposób - ponieważ są okrągłe i zagrywając je na mapie fajnie wpasowują się w obszar planszy. No i te karty są niezwykle istotne - ponieważ jedną z naszych akcji jest faza "aktywacji" którą możemy wykonać. A każdy obszar ma jakąś swoją unikalną zdolność.
Do tego mamy też karty Wydarzeń, które w ciekawy sposób mogą być rozwiązane - niektóre z nich, muszą przejść przez głosowanie graczy - czy wydarzenie wejdzie w życie.
Poza podstawowymi akcjami - ważne jest pozostawianie żetonów wpływu na odpowiednich kartach - to te żetony pokazują nam, jaki obszar jest pod naszym władaniem oraz czy spełniamy jakiś warunek zwycięstwa. A tych w grze jest cztery - możemy je wylosować lub wybrać spośród kilkunastu - co zapewne wpłynie na regrywalność i różnorodność każdej rozgrywki.
Gra jest też całkiem fajnie wykonana. Poza oryginalnymi - okrągłymi kartami o których wspomniałem, mamy ładne drewienka z "nadrukiem", ładne ilustracje, duża mapę. W momencie, gdy jest dużo jednostek na planszy - trochę tracimy na czytelności - szczególnie gdy jeden obszar okupuje kilka różnych statków - trzeba je przesunąć, aby np. przeczytać efekt aktywacji obszaru.
Gra też jest zrobiona pod kątem rozgrywki wieloosobowej, wiele mechanik (np. negocjacje, gra nad stołem, głosowania) raczej nie będzie się sprawdzało w grze dwuosobowej. Bardzo chętnie sprawdzę tytuł w gronie 3-4 osób, wtedy powinien pokazać to, co najlepszego ma do zaoferowania.

Kroniki Zbrodni Noir - jedna sprawa, która przesądziła chyba o tym, że nie mam ochoty, przynajmniej na razie, wracać do Kronik Zbrodni. Sama sprawa ok, ale obsługa gry jest jak dla mnie męcząca. Skanowanie kodów QR, łączenie ze sobą kart, jeżdżenie w kółko między lokacjami...jakoś nie. Tym badziej, że na świeżo miałem porównanie z Detektywem LA. Doceniam grę, wiem, że to tytuł, przy którym nawet osoby niezaznajomione z planszówkami będą bawić się dobrze. Podoba mi się natomiast to, że sceny zbrodni możemy sobie obejrzeć w VR. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o oficjalną apkę na Oculusa.

Messina 1347 - mam wrażenie, że jestem posiadaczem egzemplarza, który po przywiezieniu z Essen (i chyba nawet wiem kto go przywiózł) nie mógł sobie znaleźć domu :) Jedna rozgrywka i to solo, aby zapoznać się z tytułem i po niej moje odczucia są pozytywne, nawet chyba bardzo.
Messina rozgrywa się w 1347 roku w samej kolebce wybuchu epidemii Dżumy - tytułowej Messinie. Naszym zadaniem jest uratowanie jak największej liczby mieszkańców miasta i przeniesienie ich do bezpiecznych miejsc wpływowych rodzin mieszkających poza Messiną - no i przy okazji wykorzystywanie ich do pracy 🙂
Grę możemy podzielić na 3 główne obszary - miasto - budowane jest z kafelków - losowo, ale zgodnie z przygotowaniem z instrukcji (liczba kafli i układ zawsze będzie taki sam w zależności od liczby graczy). Plansza torów - na której zaznaczamy pozycję na torze punktów zwycięstwa, kolejności oraz 3 głównych obszarów (trochę jak tory nauki i uniwersytetu w Pradze) oraz planszetka gracza. Ta, podzielona jest na 3 obszary w których mogą pracować mieszkańcy miasta.
Na początku gry zaczynamy z 3 naszymi workerami (porucznikami), którzy mają za zadanie ratowanie mieszkańców oraz gaszenie ognisk epidemii. W swojej turze wystawiamy porucznika, ratujemy mieszkańców z danego pola, możemy ugasić ognisko zarazy (jeśli jest obecne na tym polu) i na koniec możemy wykonać akcję pola lub je zaludnić - co daje nam punkty zwycięstwa na koniec gry.
Ciekawym mechanizmem jest ratowanie mieszkańców. Jeśli ratujemy ich z pola, które jest ogniskiem zarazy - musimy umieścić ich na obszarach kwarantanny na naszej planszetce. Tacy mieszkańcy po 2 turach z niej wychodzą i umieszczamy ich w naszym głównym obszarze planszy. Do tego mieszkaniec będący w kwarantannie, może nam produkować dobra, jeśli wcześniej ulepszyliśmy budynek, w którym zamieszka na czas izolacji. Jeśli mieszkaniec, którego ratujemy - nie był na obszarze z zarazą - od razu umieszczamy go w odpowiednim obszarze (np. zakonnicę na obszarze kościoła) na dowolnym polu. W następnych akcjach, będziemy mogli odpalać bonusy z zajmowanych pól - co też jest zrealizowane w ciekawy sposób - poruszamy się po obszarach w narzuconym kierunku/kierunkach i w zależności od tego, na jakim polu staniemy - takie pola z mieszkańcami będziemy mogli odpalać.
Gra jest dosyć złożona i trzeba poczuć, jak w nią grać - raczej pierwsza rozgrywka jest nastawiona na to, aby rozgryźć mechaniki i pojąć, co robić i jak optymalizować akcje. Porównując choćby do Pragi - jest tu z początku trudniej, bo w Pradze praktycznie wszystko co robimy, daje jakiś bonus. Tutaj, aby np. zdobyć kasę - trzeba się trochę bardziej nagłowić. Do tego dochodzi interakcja między graczami - zajmując pola na planszy - blokujemy je do końca rundy.
Słyszałem i czytałem opinie, że gra jest przekombinowana, nieczytelna - ja tego nie widzę (może nieczytelna plansza wyjdzie przy okazji gry wieloosobowej). Może dlatego też, że lubię piwa kraftowe o smaku świerku ;)

InBetween - Całkiem przyjemne, dosyć szybkie przeciąganie liny. Do tego ładnie zilustrowane, w miarę kompaktowe (choć na stole zajmuje sporo miejsca).

Stali Bywalcy: UNO, Robinson Crusoe, Veilwraith, Bios Origins, Pax Pamir, Cloudspire, Pax Emancipation, Lawyer Up, Dwellings of Eldervale, Escape Plan, Vinhos, Arkham Noir, Shinkansen Zero Kei, Too Many Bones Undertow, Ares Expedition, Unmatched, Apex, Zombiaki II, Cascadia, Sprawlopolis, Dicetris

Gra Miesiąca: Zdecydowanie Final Girl
buhaj
Posty: 1048
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 862 times
Been thanked: 516 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: buhaj »

Niezły miesiąc: 64 rozgrywki (w realu) w 32 gry. Najwięcej w: Company of heroes 13 rozgrywek i 18PL (prototyp) 5 rozgrywek

Rozgrywki Grudnia:
Spoiler:
Nowości:
Bloodborne: The Board Game (1). Zakupione z myślą o graniu z córką, która uwielbia wersję cyfrową. Raz tylko zagrane ale wrażenia pozytywne. Fajny klimat, zwłaszcza dla osób grających wcześniej na komputerze, ciekawa mechanika upływu czasu i misji pobocznych. Pewnie dla samego siebie bym nie kupił ale jako alternatywa dla gry z rodziną to sam raz.
The Great Zimbabwe (1). Kiedyś już grałem ale niepełną rozgrywkę i dawno temu. Pamiętałem, że warto na nią polować. Wreszcie dorwałem i ... jest dobrze ale nie tak dobrze jak oczekiwałem. Logiczna układanka z dużą dozą abstrakcji -jak dla mnie i wiem wszystko można logicznie wytłumaczyć -świetna mechanicznie ale coś mi zgrzyta. Zagram więcej razy to może się zorientuję co mi przeszkadza lub wręcz przeciwnie.
Bukiet (4). Miła zakreślanka

18xx
18USA Nowość dla mnie. Oparta na 1817 i w założeniu, tak słyszałem, naprawiająca jej błędy. Wsłuchajcie się dobrze w te słowa "poprawiająca błędy gry genialnej" :). Nie rozegraliśmy z powodów czasowych pełnej rozgrywki ale jakieś wrażenia mam. Bardzo na plus jest zmienny początkowy układ kafelków (np dopalacze za miejsca startowe firm). Mniej mi się podoba tor wartości giełdowych. Ogólnie czuję jakiś piach w trybikach tej gry.
1817 Moja szósta tegoroczna rozgrywka. Po każdej z nich byłem zachwycony. Ścisły top gier tego gatunku
18VA Hecht zawsze ma u mnie dużą dozę tolerancji. Lubię jego gry. Ta też jest w porządku
18PL (prototyp) - 5 rozgrywek, w ogóle około 12. Cały czas coś zmieniam, nawet po tej wczorajszej, sylwestrowej rozgrywce. Jest operacyjnie - giełdowo. Tak 50 na 50. Osobiście wolę jak ciężar gry jest po stronie giełdowej ale bardzo chciałem aby gra miała osadzenie w polskiej historii i cały czas ta operacyjność się pojawia :). Wydaje mi się, że 18PL już mechanicznie chodzi dobrze (myślę jeszcze nad pewnymi detalami, zwłaszcza jeśli chodzi o kafelki torów). Najciekawsze chyba co udało mi się wymyślić jest związane w różnym "wypływaniem" firm w poszczególnych zaborach, zmienną mapą, wydarzeniami związanymi z odzyskaniem niepodległości, II WŚ i socjalizmem. Testy trwają :)

Starzy bywalcy (warte wspomnienia bo dużo ich jest):
Dominant Species: Marine Lubię to nowe otwarcie klasyka choć mam problem z pierwszym graczem. Przegrywa wszystkie remisy a w zasadzie pierwszy jest tylko na samym początku rozgrywki. Oczywiście nie przekreśla to jego szans, bo gra jest bardzo taktyczna i wiele się w niej dzieje ale jest zdecydowanie trudniej, co jak jeden mąż uważamy po kilku rozgrywkach. Na plus dominacja bo w klasycznej wersji wszyscy się rzucali na nią (i karty) i w ciemno można było założyć, że tam się ustawi kolejeczka.
Company of Heroes Pokochałem tę grę miłością bezwarunkową. Ostania rozgrywka będąca bitwą pod Stalingradem to mi się śniła. Cytuję kolegę: "Wermacht postawił na kontrolę pola bitwy. Dwa zespoły z MG szybko parły na najlepsze pozycje, a dzięki wystawieniu Sdkfz odparli natarcie sowietów na lewej stronie. Ci zajęli punkt na prawej stronie co prawda, ale niemieccy żołdacy przedarli się pod zmasowanym ostrzałem moździerzy i zdobyli środkowy punkt. Tam gdzie Wermacht zyskiwał na kontroli tam Rosjanie niemiłosiernie mordowali wrogów. Gdy na pole bitwy wyjechał pierwszy Tygrys Królewski wydawało się, że Wermacht przejmuje kontrolę i odpycha sowietów, ale szybka kontra dwóch SU odepchala ofensywę. Drugi Tygrys Królewski był ryzykowny ale te fortecę na gąsienicach ściągały na siebie wrogi ogień. W końcu naparcie Rosjan odrzuciło Wermacht ogromnymi stratami (3 Sdkfz, tygrys pod lodem i wyrżnięta piechota) jednak było już za późno. Grę wygrywa Wermacht na ostrzu noża - jednym punktem. 20-19." I jak ta gra wygląda? Niesamowicie.

Wielkie powroty:
Star Wars: Rebelia Półtora roku czekała by znów wjechać na stół ale jak to zrobiła. Być może to była najlepsza rozgrywka Grudnia. Pierwszy raz tak zagrałem Rebeliantami. Widząc świetne początkowe losowanie planet Imperium doszedłem do wniosku, że pozostaje mi atak. Praktycznie ujawniłem bazę w pierwszy ruchu i zaatakowałem niewielkie siły imperialne ale jednak zbliżone do rebelianckich. Udało się wygrać i unieszkodliwić Imperatora (karta przydziału). To dało mi przewagę lidera na samym początku gry. Imperium musiało przerzucać siły w stronę bazy i klasycznie rundę przed atakiem przeniosłem ją szczęśliwie na drugą stronę kosmicznej sceny. W końcówce rozgrywki miałem większą flotę niż Imperium. Miazga

Gra miesiąca: Company of Heroes.
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 11078
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3382 times
Been thanked: 3278 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: japanczyk »

AntBehindLeaf pisze: 01 sty 2022, 03:27 Wy naprawdę nie koszulkujecie gier? Hejt na Fantastyczne Światy, ale o tym, że wypraska na sprzedaż nie mieści zakoszulkowanych kart to już cicho.
Zdecydowanie bardziej wolę większe pudełka niż wycinanie wyprasek, żeby się karty w koszulkach mieściły.

Taka 6 bierze, albo odjechane jednorożce - pozdro 600 dla trzymania zakoszulkowanych gier w tych małych pudełkach.
Mam wszytskie 3 (nie mam tylko 6 bierze) zakoszulkowane, wszystkie sie miesza w ppudelku od podstawki (Fantastyczne swiaty z dodatkiem)
wajwa
Posty: 2234
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 260 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: wajwa »

Nieco luźniejsza pierwsza połowa grudnia oraz okres świąteczno-noworoczny pozwolił trochę pograć w minionym miesiącu ...
Nie zapisuję szczególowo partii , ale trochę tego było.

Nowości:
Frutticola - kapitalny tytuł włoskich designerów (m.in. V.Gigli) , niepozorna gierka o produkcji dżemów (sic!) zdominowała u mnie grudzień , zagrałem ok. 10 partii w różnych składach , z różnymi ludźmi i raczej wszystkim przypadła do gustu , dość powiedzieć , że jeden mój kolega , któremu raczej trudno jest dogodzić :wink: , bardzo docenił i nie jak to na ogół ma w zwyczaju zjechał , tylko stwierdził , że by zagrał ponownie :wink:
No i ja tez wciąż chcę grać ponownie póki co , wszystko mi w tej grze przypasiło , począwszy od graficzek a'la lata 50 , po elegancką mechanikę w którą ubrany jest ten tytuł z tymi piecioma akcjami na krzyż niby , ale tak naprawdę dającą spore pole do kombinowania , wow naprawdę duże zaskoczenie ...

First Rat - no i znowu Włosi , z panem Giglim na czele , przeurocza gierka o szczurach zbierających śmieci w celu zbudowania rakiety kosmicznej :wink:
Co tu więcej dodać po takim wstępie :wink: Piękne graficzki plus takie smaczki jak superszczury w postaci Neila Ratstronga :lol: czy Arnolda Ratteneggera :lol:
Wszystko tu jest fajne i przyjemne , zbieramy zestawy puszek , butelek , kartonów czy kalkulatorów i zamieniamy to w punkty zwycięstwa ,yy tfu :wink: budujemy rakietę :wink:
Problem mam taki ze Szczurami , że nie umiem w to grać :cry:
Zanim odpalę swoją maszynkę , to gra się kończy , no bo to jednak wyścig ...
Być może będzie jeszcze chwila by to ograć i nauczyć się tych wszystkich komb i trików które oferuje ten tytuł ...

Golem - raz jeszcze pan Gigli (mógłby pretendować do miana Autora Miesiąca ;-) jakby ktoś wymyślił taki temat ;-) ) , tym razem tytuł oczekiwany , mocno mózgożerna pozycja , tym niemniej zadowalająca , niestety tylko jedna partia rozegrana , ale nie odmówię gdy ktoś zaproponuje , niestety pożyczony egzemplarz trzeba było oddać i nie dałem rady zagrać w większym niż 2-os. składzie
Co tu dużo mówić , zmęczył mnie już setup i rozkmina przy instrukcji ;-) co dopiero mówić o grze :lol: Ale giera przyjemna , jak wspomniałem ...

Pięć Klanów - zbierałem się do tego tytułu od paru ładnych lat ;-)
Jak , że wyszedł dodruk , no to zrobiłem sobie prezent na Gwiazdkę , nie ma za co , dziękuję ;-)
Nie wiem dlaczego zawsze mi się to wydawało trudniejsze , tymczasem to bardzo prosta gra do zrozumienia i do wytłumaczenia , ogranie pewnie zajmie trochę więcej czasu , żeby nie robić lamerskich ruchów i robić dobrze przeciwnikowi.
Póki co bardzo mi się podoba.



Starocie:
Khora - tytuł wobec którego jak wynika z lektury forum niektórzy mieli zdaje się zbyt duże oczekiwania :lol:
U mnie przyjemna 1,5 rozgrywka do której każdy siada z wielką chęcią.
Odnośnie rzekomo przegiętych strategii karcianych :wink: , w moim gronie mało kto gra na karty , zwłaszcza jak nie siądą 8)
Po co , skoro są militaria i wykrecanie maksa na mnożnikach chwały :twisted:

Hallertau - czysta przyjemność obcowania z tym tytułem , Uwe jakiego lubię najbardziej

Zaginiona Wyspa Arnak - niezmiennie przyjemne i co ważne , zupełnie szybkie rozgrywki

Najeźdźcy ze Scytii - zupełnie przyjemny eurasek , przy którym mamy kupę śmiechu , gdy "na siłę" ;-) chcemy dodać trochę klimatu , zwłaszcza przy wyborze koni i orłów :wink:
Nie żebym nalegał na kolejne partie , ale nie odmówię raczej rozgrywki ...

Wiedźmia Skała - kopiuj/wklej opis z Arnaka ;-)

Abalone - powrót po wieeeluuu , wieeeeluuu latach ...
Zostawiłem na chwilę rodzinę bez opieki na Planszówkach w Spodku , no i "zaopiekował" ;-) sie nimi Wojtek "wc" z Rebela (pzdr) , no i trzeba było kupić na Gwiazdkę ...
No i w sumie nie ma czego żałować , grane ostatnio b.często , praktycznie w każdej wolnej chwili ...

Tajniacy - nie ma Świąt bez tej gry , co prawda w pojedynkach kobiety-mężczyźni , te pierwsze zawsze oszukują :evil: , no ale kupa śmiechu z tego jest , a o to przecież chodzi ...


Gra miesiąca:
Frutticola - i to tak zdecydowanie , jak już mi się nawet chciało założyć wątek na forum o tej grze to jest coś na rzeczy ;-)
Ostatnio zmieniony 04 sty 2022, 20:02 przez wajwa, łącznie zmieniany 1 raz.
Always look on the bright side of life
Uncle_Grga
Posty: 561
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 86 times
Been thanked: 284 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: Uncle_Grga »

wajwa pisze: 01 sty 2022, 14:59
Nowości:
Frutticola - kapitalny tytuł włoskich designerów (m.in. V.Gigli) , niepozorna gierka o produkcji dżemów (sic!) zdominowała u mnie grudzień , zagrałem ok. 10 partii w różnych składach , z różnymi ludźmi i raczej wszystkim przypadła do gustu , dość powiedzieć , że jeden mój kolega , któremu raczej trudno jest dogodzić :wink: , bardzo docenił i nie jak to na ogół ma w zwyczaju zjechał , tylko stwierdził , że by zagrał ponownie :wink:
No i ja tez wciąż chcę grać ponownie póki co , wszystko mi w tej grze przypasiło , począwszy od graficzek a'la lata 50 , po elegancką mechanikę w którą ubrany jest ten tytuł z tymi piecioma akcjami na krzyż niby , ale tak naprawdę dającą spore pole do kombinowania , wow naprawdę duże zaskoczenie ...

First Rat - no i znowu Włosi , z panem Giglim na czele , przeurocza gierka o szczurach zbierających śmieci w celu zbudowania rakiety kosmicznej :wink:
Co tu więcej dodać po takim wstępie :wink: Piękne graficzki plus takie smaczki jak superszczury w postaci Neila Ratstronga :lol: czy Arnolda Ratteneggera :lol:
Wszystko tu jest fajne i przyjemne , zbieramy zestawy puszek , butelek , kartonów czy kalkulatorów i zamieniamy to w punkty zwycięstwa ,yy tfu :wink: budujemy rakietę :wink:
Problem mam taki ze Szczurami , że nie umiem w to grać :cry:
Zanim odpalę swoją maszynkę , to gra się kończy , no bo to jednak wyścig ...
Być może będzie jeszcze chwila by to ograć i nauczyć się tych wszystkich komb i trików które oferuje ten tytuł ...
(...)

Gra miesiąca:
Frutticola - i to tak zdecydowanie , jak już mi się nawet chciało założyć wątek na forum o tej grze to jest coś na rzeczy ;-)
Pan żeś tak przyjemnie pocisnał tę italianską nutę, że nie tylko zainteresować się będzie trzeba bardziej (o obydwu tytułach słyszałem, i też dobrze raczej), ale raczej budżet wykroić, bo się grubo zapowiada..

Nie wiem jak z Frutticolą, ale w Portalu na pewno ogrywają Szczurka.. jak zmyslny to pewnikiem pójdzie do druku, więc z dostępnością na rynku będzie łatwo..
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 138
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 222 times
Been thanked: 142 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: Sirius_Black »

U mnie grudzień skromnie, bo 13 rozgrywek w 9 gier. Pewnie gdyby święta wypadły w trochę lepszym terminie to pogralibyśmy trochę rodzinnie w Zamki, Yokohamę albo Calico, ale przez niekorzystny terminarzu, świąteczny weekend był bez gier.

Nowości:
Tang Garden - dwie partie w zakup z tegorocznego Black Friday, bardzo przyjemna gra, gdzie poza pilnowaniem punktowania za pasujące tereny trzeba jeszcze zbierać bonusy za umieszczanie w ogrodzie zdobień, wystawiać postacie i umieszczać wokół planszy krajobrazy, które pasują do naszych postaci, na tę chwilę moje ulubione układanie kafelków w dwuosobowym gronie, Kakao już mi się trochę ograło, a Zamek oceniam jednak trochę niżej;
Zimna Wojna - w końcu udało mi się poznać ten tytuł, mimo że do kolekcji wleciał już prawie rok temu, również dwie partie, które na dobrą sprawę pozwoliły na razie poznać karty, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze trochę pograć i lepiej poznać grę, zastanawiam się jednak, czy w tym przypadku nie będzie warto sięgnąć trochę do Internetu i zobaczyć, jak w tę grę grają profesjonaliści, zazwyczaj tego nie robię ale obawiam się, że przy rozgrywkach ze stałym przeciwnikiem może dojść do sytuacji, że wejdziemy w jakieś schematy, które ograniczą nam grę, w każdym razie czekam na więcej rozgrywek,

Stali bywalcy:
Bonfire - grałem raz na początku roku, w grudniu udało się zaliczyć powtórkę i pewnie jakoś specjalnie szybko do tego tytułu nie wrócę, gra jest dobra, ale jakoś nie wciągnęła mnie specjalnie,
Eclipse - partia w czteroosobowym składzie, w zupełnie innej ekipie niż dotychczas, gra była bardziej ekonomiczna i mniej nastawiona na konflikty, czyli teoretycznie bardziej w moim stylu, ale trochę dziwnie mi się grało w Eclipse w takiej odsłonie, po wcześniejszych partiach w 6 osób i z przeciwnikami, którzy tylko czekali aż ktoś się odsłoni, co by jednak nie mówić, to chyba moim zdaniem plus gry, ze gracze mogą ukształtować rozgrywkę po swojemu i decydować, czy stawiać na walkę, czy na spokojny rozwój,
Brass: Birmingham - jak zawsze dobra partia, w trzyosobowym składzie gra się bardzo dobrze, jedyny minus to moja przegrana, ale mam nauczkę, że czasem nie warto za wszelką cenę podkradać cudze piwo i lepiej realizować swoje plany niż korzystać z okazji, no i nie ma co odpuszczać łatwych punktów z połączeń,
Projekt Gaja - podtrzymujemy dobry zwyczaj przynajmniej jednej partii w Gaję w miesiącu, mam nadzieję, że w nadchodzącym roku uda się utrzymać ten trend.

Do tego imprezowo, w ramach wciągania do hobby niegrających członków rodziny: Smoki, Skull i coś trochę ambitniejszego, czyli Bolidy.
mordajeza
Posty: 366
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 173 times
Been thanked: 251 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: mordajeza »

W grudniu słabiutko - tylko 7 partii w 7 gier.

Warte wzmianki:
Magnaci: powrót po około dwóch latach i nadal dla mnie to takie 7/10. Podobne rzeczy, ale lepiej, robi dla mnie Godfather. No ale jak ktoś zaproponuje Magnatów, to też nie odmówię (i z zainteresowaniem czekam na zapowiadane zmiany w drugim wydaniu).

Viticulture EE: obecnie chyba moje ulubione euro. Na nic cięższego ostatnio nie mam sił ;)

Zdobycwy Kosmosu: ciekawsza niż Splendor, ale zatraca gdzieś elegancję pierwowzoru (?). Ogólnie miłe zaskoczenie, zostaje w kolekcji.

Gra miesiąca: trochę niespodziewanie tytuł ten trafia do Star Wars: Przeznaczenie. Tylko jedna partia, ale za to jak emocjonująca! Polecam każdemu fanowi SW i pojedynkowych karcianek :)
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3370
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1045 times
Been thanked: 2037 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: Ardel12 »

23 partie w 9 tytułów. Liczba słabiutka, gdy się zwróci uwagę, że połowa to rozgrywki w Dziennik 1907. Niestety od połowy grudnia choroba toczyła się u mnie w domu przewalając się po kolejnych osobach. Potem święta, wyjazd i Sylwester. Oby nie był to wyznacznik kolejnego/nowego roku.
Spoiler:
Nowości:
Trip 1907: Forbidden Mine(++-) - utknęliśmy na 16 dniu. Wcześniejsze zagadki były przyjemne i jak na razie wszystko udało się rozwiązać bez podpowiedzi. Zagadki znacznie przystępniejsze niż w poprzedniku. Na razie na plus. Mały minus za banalność części zagadek.

Food Chain Magnate(+++) - dla mnie odkrycie roku w kategorii euro. Szybka, prosta, przystępna, ale dająca ogrom możliwości. Na 2 graczy sprawdziła się znakomicie. Liczę na kolejne partie w 2os i powalczenie w większym gronie.

Deckscape Crew vs Crew: The Pirates' Island(+--) - wybitnie nie spodobało mi się narzucenie podziału na dwie drużyny i wyścigu na czas w rozwiązywaniu kolejnych zagadek. Parę zagadek ciekawych, ale część opisana w sposób, który uniemożliwiał poprawne rozwiązanie. Parę banalnych oraz jedna mega losowa, która obrzydziła mi ten tytuł. Zagram w kolejne części, ale jak na razie wypadają oni najgorzej w porównaniu do serii Unlock czy Exit.

Lost Ruins of Arnak(++-) - gra wygląda cudownie. Surowce świetnie wykonane. Grafiki piękne. Mechanika jasna i przejrzysta. Walka była do samego końca wyrównana(tor + eksploracja). Niestety niczym nie zostałem zachwycony. Pięknie wydane, średniej klasy euro. Everdell spodobał mi się dzięki narzuconemu ograniczeniu na budowaną wioskę oraz możliwe combosy, tutaj tego nie znalazłem, a efekt śnieżnej kuli za bardzo wydłuża ostatnią rundę. Graliśmy i graliśmy. Kolejna partia będzie na stronie zaawansowanej i podejmę decyzję czy pozostanie w kolekcji na dłużej.

Powroty:
Red7(++-) - miałem na prawdę długą przerwę od tego tytułu i grałem jak totalny noobek. Dalej mi się podoba, ale dwie przegrane bolały.

Great Western Trail(+++) - w końcu udało mi się pójść głównie w kowbojów, dzięki czemu kolejne stacje wysoko pkt stacje były łatwo osiągalne. Totalnie olałem konduktorów. Pchałem pociąg akcjami z budynków lub z akcji z planszetki gracza. Świetna partia, która pokazała mi kolejną taktykę. Niestety gram stanowczo za rzadko by wrzucić już dodatek, który bardzo kusi. Może w tym nowym roku się uda.

Legendary Encounters: An Alien Deck Building Game(+++) - jakby nie Legendary Marvel, to Alien byłby moją ulubioną grą deckbuildingową. Zawsze zagram z przyjemnością w każdy scenariusz. Tona możliwości mieszania misji oraz postaci daje z dodatkami masę regrywalności.

Ubongo: Duel(++-) - kolejna gra, której nie tknąłem przez lekko rok i znowu bolesne przypominanie jak się w to gra i co powinienem robić xD Po pierwsze grać zawsze na stronie B, gdzie szanse na przypadkowe poprawne ułożenie są znacząco niższe. Niestety w wersji A zdarza się to często co niemożliwie mnie wkurza, bo oczywiście to nie jest mój pierdzielony fart :D

Stali bywalcy:
Kingdom Death: Monster(+++) - jedna "partia", która pozamiatała moją osadę. Najpierw wydarzenie zabiło jedną z postaci, następnie próba reprodukcji ubiła ostatnią kobietę w osadzie. No cóż, 3 połamanych i zniszczonych losem facetów musiało poddać się i odejść w ciemność. Zarąbista gra!

Nowość miesiąca: Food Chain Magnate
Powrót miesiąca: Great Western Trail
Gra miesiąca: Kingdom Death: Monster

W styczniu muszę ograć tytuły, które nie trafiły w 2021 na stół. Na szczęście jest ich na prawdę niewiele(10). A po tym jadę z kolejną grą kampanijną. Zapewne S&S patrząc po kolejności ich zakupowania, choć głosy na forum o zasadach mnie zniechęcają...
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: kastration »

Mój wątek wydzielono jako grę roku, więc zostawię ślad statystyczny odnośnie samego grudnia.

Gra miesiąca: Dice Settlers z dodatkiem Western Sea. Tu nie będę się powtarzał, ale czuję, że to może być gorący tytuł także i w 2021 roku.

Oprócz tego, w grudniu kupiłem i nieco pograłem w Glen More II. Kroniki. Póki co najbardziej zaawansowana rozgrywka na połowę kronik jednocześnie. Czuć potencjał, choć punktowanie na 2 osoby może wykazywać pewne istotne dysproporcje, jeśli ktoś się zagapi (i skutkować dużymi różnicami). Zawsze nieco mniej mi odpowiadają takie mechanizmy. Z drugiej strony, tytuł jest zaskakujący pod względem swoistej lekkości do zagrania, świetnego czasu (ostatnia rozgrywka 50 minut, 2 kroniki) i ciekawego aspektu przestrzennego, gdzie dokładać swoje kafelki. Dodajmy do tego kapitalne wykonanie i cena wydaje się uzasadniona.

W zasadzie te dwie gry dominowały, przerywane partiami w Pola Arle. Te ostatnie może zluzować już wkrótce Hallertau, ale coś mi się wydaje, że Pola i w 2022 roku powalczą dość mocno o stoły.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5611
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 801 times
Been thanked: 1246 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: mat_eyo »

Solidne zakończenie roku, mam nadzieję utrzymać to tempo. 35 partii w 20 tytułów, najwięcej w Praga Caput Regni (6), Final Girl i Marvel Champions (po 4) oraz Brazil: Imperium (3).

Nowości:
- Final Girl (8.5) Naczekałem się na tego KS, ale było warto. Od początku wiedziałem, że mi się spodoba to rozwinięcie Hostage Negotiatora, ale nie sądziłem, że aż tak. Mechanicznie jest lepiej i głębiej niż w poprzedniku, klimatycznie również. Wykonanie na bardzo wysokim poziomie, a pomysł z wieczkami pudełek, które po odczepieniu (magnesy) są planszami, jest genialny. Na początku gra wydawała mi się kosmicznie trudna, ale po prostu trzeba było znaleźć sposób na złoczyńcę. Świetna, szybka zabawa z masą regrywalności. Jedyny minus, to wypraski, które nie mieszczą kart w koszulkach.
- Odmęty Grozy (7.5) Nigdy nie grałem w BSG, nie jestem też fanem mitologii Cthulhu. Do gry siadałem z podejściem nabijania statystyk poznanych gier i legitymizacji hejtu tego "głupiego ameri", a bawiłem się niespodziewanie dobrze. Na tyle dobrze, że wbrew wszelkiej logice (nie lubię gier tego typu i najczęściej gram w 2-3 osoby) zakupiłem swój egzemplarz. Nie wiem, jak wypada w BSG, ale z tego co wiem, to jest szybsza. Dla mnie oznacza to, że dla BSG byłoby mi szkoda czasu, a do Odmętów postaram się od czasu do czasu wracać.
- Marvel United (7.5) Kolejna gra, do której siadałem lekko uprzedzony. Z tego, co słyszałem, gra jawiła się jako prostacki koop dla dzieci, z figurkami w brzydkiej stylistyce - typowy licencyjny skok na kasę. Po rozgrywce okazało się, że to jest całkiem fajny, lekki koop. Można grać rodzinnie w otwarte karty, można trzymać swoje karty w tajemnicy, co mocno ogranicza lidera. Korzystanie z ikon na karcie zagranej przez poprzedniego gracza w prosty sposób wymusza współpracę i planowanie. Zasady i rozgrywka są bardzo proste, jednak jest trochę szacowania ryzyka i nie nazwałbym gry prostacką. Spore zaskoczenie na plus, jedyne, co się sprawdziło, to brzydkie figurki.
- Boonlake (7) Tylko jedna rozgrywka i jeszcze nie wyrobiłem sobie zdania. Na pewno jest nieźle, ale jeszcze nie wiem, czy na tyle, żeby zostawić grę w kolejce. Moim zdaniem wyraźnie widać u Pfistera stagnację i "recycling" poprzednich pomysłów. Boonlake to dla mnie takie poprawione Maracaibo - główny system akcji trochę lepiej przemyślany, ograniczone pędzenie na oślep. Zbędne elementy wycięte, reszta doszlifowana i wyszedł z tego solidny, rzemieślniczy produkt, który jednak nie wzbudza ekscytacji, którą miałem po pierwszych rozgrywkach w GWT czy Mombasę. Papierkiem lakmusowym będzie partia dwuosobowa, do której jednak jakoś specjalnie nie dążę - przyszło sporo preorderów w końcówce roku i zdecydowanie wolę sprawdzić każdy z nich niż grać ponownie w Boonlake.
- Brazil: Imperium (7) Po pierwszej partii byłem zaintrygowany, jednak kilka rzeczy mocno mnie bolało, głównie losowość kart i nagłe zakończenie rozgrywki. Gra jest jednak na tyle szybka, ładnie wydana i przystępna cenowo, że nabyłem swój egzemplarz i grałem dalej. Okazało się, że urwane zakończenie boli mniej, jeśli się na nie odpowiednio przygotować, a losowość można zaakceptować. Gra daje frajdę, ma bardzo niewielki downtime i świetnie wypada na skali móżdżenie/czas rozgrywki. Jestem jeszcze przed partią dwuosobową, ale obawiam się, że w tym układzie negatywna interakcja może przekroczyć granicę mojej wytrzymałości. Sprawdzę, bo w Brazil gra mi się coraz lepiej, na pewno zdecydowanie wolę ten tytuł niż Scythe.
- Luna Base (7) O grze nie wiedziałem nic poza tym, że ma karty w nietypowym rozmiarze i ładne, malutkie pudełko. Okazała się bardzo fajnym tableau builderem z wyścigiem do spełnienia warunków zwycięstwa. Jest sporo negatywnej interakcji, zarówno pośredniej jak i wprost. Partia trwa 15-30 minut, wić oberwanie jakimś take that nie boli, bo można zagrać ponownie.
- Capital Lux 2: Generations (7) Nie grałem w pierwszą część, jednak druga to bardzo satysfakcjonująca karcianka. Każda karta to ciężka decyzja gdzie ją zagrać, do siebie czy na "planszę" główną. Walka o przewagi, odpalanie umiejętności, szacowanie co mogą zrobić przeciwnicy. Trochę boli, że czasem możemy oberwać rykoszetem po zagraniach przeciwników, ale pewnie można to ograniczyć z większym ograniem. Zgrabny design, jeśli będzie okazja, to trafi do mojej kolekcji.
- Kosmonauts (6) Gra, która w teorii sprawia wrażenie dużo zabawniejszej niż jest w rzeczywistości. Miałem nadzieję, że będzie to podobnie "szalone" co Snow Tails, jednak ekscytacji jest tutaj dużo mniej. Samo latanie między planetami nie sprawia większych problemów, wycelowanie tak, żeby polecieć odpowiednio tam, gdzie za dwie rundy znajdzie się konkretna planeta nie było tak satysfakcjonujące, jak powinno być. Gra jest ok, nie chwyciła mnie za serce, ale unikać rozgrywek nie będę.
- Oriflamme (6) Rozumiem, dlaczego tak wiele osób jest zachwycone, do mnie jednak nie trafia ten system. Trochę za mało danych, żebym próbował planować rozgrywkę, więc sprowadziło się w zasadzie do taktycznego zagrywania kart z dużą dozą zagrań na pałę. Nie moja bajka.
- Lisek Urwisek (-) Zagrałem, ale nie daję oceny, przynajmniej na razie. Z tego co słyszałem, to jest to jedna z najlepszych gier dla dzieci i jest to dla mnie niepojęte. Oczywiste decyzje, prosta(cka) dedukcja, jedynym fajnym elementem jest dekoder, czyli gimmick. Oczywiście nie jestem ekspertem w grach dziecięcych, ale nawet nie mając dzieci grałem w życiu w kilka tytułów skierowanych do nich, które były dużo lepsze od Liska Nudniska.


Stali bywalcy:
- Praga Caput Regni, Khora, Jekyll vs. Hyde, Crystal Palace, Embarcadero, Marvel Champions, Origins: First Builders, .

Powroty:
- Zaginiona Wyspa Arnak, Tiletum (kolejna rozgrywka w prototyp).


Wyróżnienia:

Nowość miesiąca: Odmęty Grozy i Marvel United były dla mnie bardzo pozytywnymi zaskoczeniami. Brazil wciąga, Boonlake jest lepsze niż ostatnie gry Pfistera i zachęca do ponownego sprawdzenia. Jednak wszystkie cztery razem wzięte nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak Final Girl. Czegóż ta gra nie ma? Szybka rozgrywka, ogromna liczba decyzji do podjęcia. Losowość, ale pobijająca regrywalność i emocje. Ciekawy temat, który został w genialny sposób zaimplementowany w grze. Bardzo się cieszę, że na KS wszedłem w gameplayowy all-in bo już teraz wiem, że Final Girl wejdzie do mojego top 3 gier solo.

Gra miesiąca: Ciężki wybór, ponieważ powinienem również tutaj wymienić Final Girl. Jednak żeby nie dublować wyróżnień zrobię arcyprzewał i grą miesiąca wybiorę... Tiletum, które jeszcze nie wyszło. Wszyscy fani kostek w euro powinni wrzucić tę grę na radar, ponieważ wykorzystuje ona kostki w bardzo sprytny sposób, ciekawie radząc sobie z problemem tego, że zazwyczaj wyższe rzuty są warte więcej. Sama rozgrywka przywodzi na myśl trochę Marco Polo czy Newtona - mamy planszę, po której podróżujemy i z którą wchodzimy w interakcję, zbieramy zasoby, które na różny sposób zamieniamy na punkty. Jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier w 2022 roku.

Rozczarowanie miesiąca: Wbrew obawom nie rozczarowała mnie w tym miesiącu żadna z gier. Jedyne rozczarowanie to lekki zjazd w graniu w Marvel Champions. Niby 4 rozgrywki na koncie, ale większość była mało satysfakcjonująca. Po części to problem tego, że wymyślona przeze mnie talia (na którą bardzo się nastawiałem) nie działa, po części wejście do kolekcji Final Girl, która walczy z Marvelem o czas dla gier solo. Mam nadzieję, że z nowym rokiem pogram więcej w Marvel Champions i wrócę na zwycięską ścieżkę.

Wydarzenie miesiąca: - Kolejna edycja Zgranego Wawra i cały dzień grania w doskonałym towarzystwie. Już nie mogę się doczekać pierwszej edycji w tym roku.
Awatar użytkownika
seki
Moderator
Posty: 3360
Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
Lokalizacja: Czapury/Poznań
Has thanked: 1119 times
Been thanked: 1288 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: seki »

Mój grudzień to zaledwie 17 partii ale czas gry około 22 h odpowiada mojej średniej. Mało było fillerów.
Spoiler:
Najwięcej czasu spędzone przy:
Gloomhaven Szczęki Lwa - 4 scenariusze za nami, kończymy wprowadzanie zasad i gra zaskakuje mnie bardzo pozytywnie mechanizmami walki i rozwoju bohaterów. Chce więcej i bardzo mi się podoba.

Brazil imperium - 2 partie. Jedyna nowość w tym miesiącu. Odbieram ją bardzo pozytywnie, choć moi współgracze mają mieszane odczucia. Dwie partie udowodniły już, że ważny w grze jest zarówno rozwój ekonomiczny jak i militarny. Żadnego aspektu nie można pominąć. Wszystko skondensowane w szybkiej dynamicznej rozgrywce i podane w bardzo ładnej oprawie.

Too many bones Undertow - długa 3 h rozgrywka z udziałem Gasketa i Nugget. Ten pierwszy stał się moim ulubionym bohaterem. Świetna zabawa.

Ciekawostka miesiąca:
Projekt Gaja - mój syn, obecnie 9 letni gra intensywnie w gry od 5 roku życia, sukcesywnie poznając coraz więcej zaawansowanych tytułów. Nadszedł czas na Projekt Gaja. Jak mu poszło? Wybitnie! Sprawdziłem wyniki wszystkich moich wspólgraczy w swoich pierwszych rozgrywkach i żaden z nich nie rozegrał tak dobrej zapoznawczej partii. Oczywiście wyniki trudno porównać bo rozgrywki różnią się żetonami punktowania ale ostatecznie w swojej zapoznawczej partii mocno wyprzedził jednego z ogranych w ten tytuł graczy a ja wygrałem z nim zaledwie 4 punktami (on 130 pkt Hadź halla). Niewiele mam już tytułów, które boje się pokazywać dziecku, co tylko świadczy o tym, że nie wiek minimalny jest istotny w poznawaniu tytułów a ogranie i doświadczenie danego dziecka.

Dwie gry weszły na stół po bardzo długiej przerwie. Obie z myślą o ich sprzedaży. Zawsze przed ostateczną decyzją lubię tak ostatecznie zagrać dla upewnienia się. I co? Obie się obroniły przed wylotem. Pandemic lekarstwo - mocno losowa, ale trzyma w napięciu i jako 30 minutowy kościany fillerek jest fajnym tytułem. Flickem up dzika strzelanka - fajny klimat dzikiego zachodu, świetne wykonanie komponentów krajobrazu. Konieczność taktycznego ustawiania się i zachowania naszej drużyny daje choć trochę poczucie, że trzeba mieć nie tylko w palcu ale też w głowie. Kolejna rozgrywka pewnie za kolejne 2 lata ale żal pozbywać się z kolekcji bo bawiłem się dobrze.

Gra miesiąca: Ciężki wybór między Szczęki Lwa, TMB, Projekt Gaja i świetnym Diuna imperium ale ostatecznie tytuł wędruje do Gloomhaven Szczęki Lwa.
Awatar użytkownika
esubotowicz
Posty: 340
Rejestracja: 31 paź 2015, 10:59
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 442 times
Been thanked: 135 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: esubotowicz »

mat_eyo pisze: 01 sty 2022, 19:34 - Lisek Urwisek (-) Zagrałem, ale nie daję oceny, przynajmniej na razie. Z tego co słyszałem, to jest to jedna z najlepszych gier dla dzieci i jest to dla mnie niepojęte. Oczywiste decyzje, prosta(cka) dedukcja, jedynym fajnym elementem jest dekoder, czyli gimmick. Oczywiście nie jestem ekspertem w grach dziecięcych, ale nawet nie mając dzieci grałem w życiu w kilka tytułów skierowanych do nich, które były dużo lepsze od Liska Nudniska.
A w jakie na przykład? Nie pytam zaczepnie, tylko ze szczerego zainteresowania (6-latek w domu).
Ewa
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5611
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 801 times
Been thanked: 1246 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: mat_eyo »

Zombie Teenz, Ślimaki to Mięczki przychodzą mi do głowy od razu.
Awatar użytkownika
lotheg
Posty: 795
Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 271 times
Been thanked: 276 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: lotheg »

AntBehindLeaf pisze: 01 sty 2022, 03:27
lotheg pisze: 31 gru 2021, 17:43
- Fantastyczne Światy - 8/10 - mała gra w skandalicznie dużym pudełku, ale co tam - zbieranie tych kombosów daje dużo radochy. Zagrałem u kolegi i zrobiłem sam sobie gwiazdkę kupując własny egzemplarz.
- Na sprzedaż - 7/10 - dobry fillerek.
Wy naprawdę nie koszulkujecie gier? Hejt na Fantastyczne Światy, ale o tym, że wypraska na sprzedaż nie mieści zakoszulkowanych kart to już cicho.
Zdecydowanie bardziej wolę większe pudełka niż wycinanie wyprasek, żeby się karty w koszulkach mieściły.

Taka 6 bierze, albo odjechane jednorożce - pozdro 600 dla trzymania zakoszulkowanych gier w tych małych pudełkach.
Take it easy :)
Na sprzedaż grałem zaraz po zakupie i to nie moim zakupie. Więc gra była odpakowana i po prostu zagraliśmy, koszulek nie było pod ręką.
Fantastyczne światy - mam zakoszulkowane. Chodzi mi bardziej o to, że dodany jest wieeelki druczek do liczenia pkt, a i tak ja go nie wykorzystuję, bo jest apka.
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
Awatar użytkownika
anitroche
Posty: 774
Rejestracja: 23 kwie 2020, 10:09
Has thanked: 676 times
Been thanked: 787 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: anitroche »

Czas na podsumowanie grudnia. Ponieważ mąż mi zrobił planszówkowy kalendarz adwentowy, w którym codziennie dostawałam nazwę gry z kolekcji do zagrania tego dnia, udało się rozegrać dość sporo partii.

NOWOŚCI:

Hostage Negotiator (+++) - po obejrzeniu rozgrywki na kanale WojennikTV postanowiłam kupić i spróbować, choć nie przepadam, jak gra opiera się w dużym stopniu o rzuty kośćmi (są od tej reguły wyjątki, więc postanowiłam tej grze też dać szansę, bo ciekawy temat gry mnie mocno przyciągnął). Gra bardzo mi się spodobała, choć poziom trudności wydał mi się dość niski, dość szybko udało mi się wygrać z każdym porywaczem w podstawowym pudełku. Jednak klimat gry i mechanika tak mi się spodobały, że postanowiłam dokupić dodatki, w tym kampanię Career i będzie grane, jak skompletuję wszystko co potrzeba do rozpoczęcia kampanii (jeszcze parę rzeczy mi zostało do kupienia, a kolejka pudełek do kupienia to nie tylko te dodatki do tej gry, więc pewnie kupienie wszystkie zajmie mi 2-3 miesiące). W każdym razie rozgrywka na duży plus - szybkie partyjki, szybki setup, ciekawa tematyka, to wszystko sprawia, że nie mogę doczekać się kampanii :). Uprzedzam, że wiem o grze Final Girl, która jest ponoć rozbudowaną mechanicznie wersją HN, ale tam mamy klimat horrorów, a ja tego nie trawię, a dla mnie jednak temat gry jest dość ważny i nawet jak mechanika świetna, to gdzieś podświadomie zdarza mi się niechęć do wyjęcia danej gry na stół właśnie ze względu tylko i wyłącznie na jej tematykę (np. horrory czy zombie).

Niepożądani Goście (+-)- po docierających do mnie zachwytach na temat tej gry z każdej strony internetów oraz mojego sentymentu do Cluedo, postanowiłam kupić, choć po obejrzeniu rozgrywek i recenzji miałam wątpliwości, czy gra mnie też zachwyci. No i nie zachwyciła, ale też nie odrzuciła. Tak jak sam aspekt dedukcji i rozwiązywania zagadki w tej grze mi się podoba, tak cała mechanika wymieniania się kartami między graczami już mnie odpycha. Zagraliśmy kilka razy w dwóch różnych grupach (w sumie grałam kilka razy na 4 osoby i raz dwuosobowo) i w obu pojawił się ten sam problem nieintuicyjnych reguł w sprawie kart mówiących o dowodach w sprawie konkretnych motywów, ale to jeszcze nie taki duży problem - ot taka mała szpilka do pierwszego odczucia z rozgrywki, każdy się lekko skrzywił, jak opowiadałam o zasadach dotyczących wykrycia motywu mordercy, ale ogólnie ostatecznie przyjęli do wiadomości, że takie są zasady i tyle. Dużo bardziej denerwował graczy fakt, że w dwóch grach zdarzyło się tak, że jednej osobie dobrały się takie zestawy kart w trakcie gry, że udało jej się od razu odkryć mordercę i połowicznie motyw. Jak zauważyła, że ma takie dobre karty na ręku, to z nikim się na nie nie wymieniła, tylko je odrzuciła przy pierwszej okazji i ostatecznie udało jej się rozwiązać zagadkę dużo szybciej niż inni gracze zdołali nawet się do rozwiązania zbliżyć (a akurat grałam z grupą lubiącą dedukcyjne gry i umiejącą w nie grać i poprawnie dedukować - EDIT: jednak okazuje się, że jeden wniosek wysnuliśmy za szybko o mordercy, ale wciąż dociąg pierwszych kart u jednej osoby był dużo fartowniejszy niż u innych - i pilnować z kim się czym wymienili), no i te osoby co wygrały w taki szybki sposób same stwierdziły, że to taka wygrana nie w grę dedukcyjną była, ale w grę na dobry dociąg kart połączony z świadomym ich "ukryciem" przed innymi graczami. Dodatkowo trochę męczące było, jak już np. zostawało nam do odgadnięcia tylko narzędzie zbrodni, to bardzo ciężko było uzyskać karty z jakąkolwiek sensowną podpowiedzią, bo albo w danej turze nie było tych kart, które by nam pomogły na rękach innych graczy, albo po prostu w grze jest sporo kart, które mają dodatkowo słowo kluczowe na sobie tak naprawdę niezwiązane z tym, o czym mają wskazówkę i można wtedy porzucić takie kukułcze jajo innemu graczowi). Dodając do tego fakt, że nie przepadam za licytacją w grach planszowych, to jakoś tak bez zachwytu póki co, a naprawdę liczyłam na to, że zastąpi mi ta gra Cluedo w kolekcji jako, że niby można w nią grać w 1-8 graczy (choć gry na ponad 4 graczy i starania się wtedy pilnować kart jakoś sobie nie wyobrażam). A tak to choć ilość wskazówek na kartach pozwala przyjemnie wczuć się w śledczego, tak mechanika, gdzie nie możesz zadać konkretnego pytania i uzyskać oczekiwanej odpowiedzi psuje to wrażenie. Jeszcze zagram parę razy, plus chcę spróbować rozgrywki solo. Póki co zostaje w kolekcji, ale nie wiem, czy na długo.

Friday (++) - angielska wersja "Piętaszka" kupiona pod wpływem tego, że Samotna Wyspa niespodziewanie mi się tak spodobała do gry solo plus tego, że bardzo lubię Robinsona Crusoe portalowego. Póki co bardzo mi się podoba, pierwsze partie przegrane, ale jak już załapałam mechanikę i flow gry, to potem już coraz łatwiej było wygrać. Teraz czas na wskoczenie na wyższy poziom w tej grze ;). Ale choć można podnosić poziom trudności w grze, to wydaje mi się, że to nie wprowadza żadnego twistu mechanicznego, jedynie wymusza lepszą optymalizację swoich ruchów. Stąd myślę, że jakbym chciała grać w Piętaszka w kółko, to szybko mógłby mi się znudzić, więc zamierzam grę zostawić w kolekcji i dawać jej co jakiś czas odpocząć na półce i wracać do niej co kilka miesięcy na rozegranie kilku partii prawie że pod rząd :).

Nine Tiles Panic (+++) - gra wcześniej już wpadła na radar, ale nie jako must have, ale że mąż o tym wiedział, to postanowił sprawić mi w tym roku ją jako prezent. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, w naszej grupie planszówkowej bardzo się spodobała i sporo razy udało się zagrać w sylwestra/nowy rok. Szybka gra w układanie z kafelków małego miasteczka, co turę dostajemy nowe 3 cele, za które nasze miasto zapunktuje, jest też element wyścigu, bo kolejność ukończenia swoich miast przez graczy rozstrzyga remisy plus osoba, która pierwsza skończy przekręca klepsydrę, która odlicza czas do końca rundy dla pozostałych graczy. Szybka gra, z szybkim setupem, wszyscy gramy symultanicznie, więc nie ma żadnego downtime'u, sporo śmiechu jak ktoś połasi się na szybkie skończenia miasteczka, po czym łapie się za głowę, że coś źle ułożył i nie zdobędzie żadnych punktów w tej rundzie. Sama tematyka też przyjemna - miasteczko zaatakowane przez kosmitów, którzy są amatorami hamburgerów. Dla nas hit tego Sylwestra :D, a spodziewałam się, że to jednak Niepożądani Goście otrzymają ten tytuł - a tu zaskoczenie. Na koniec dodam tylko, że gra jest od 2 do 5 graczy, graliśmy we dwójkę oraz we czwórkę i zdecydowanie wolę grać na więcej niż 2 graczy (myślę, że na 3 osoby też już by było ok). Wynika to z tego, że na więcej osób mamy większy rozstrzał punktowy między graczami i punktowanie kart celów jest ciekawsze, jednak rozgrywki dwuosobowej mimo tego nie odmówię.

Kroniki Zbrodni 2400 (++) - w końcu po skończeniu części 1900 udało się usiąść do pierwszego scenariusza z części 2400. Póki co zagraliśmy tylko to najprostsze wprowadzenie, ale już widzimy, że to "stare, dobre" kroniki seria millenium. Podobnie jak w poprzednich częściach podobają nam się i tutaj twisty mechaniczne. To że mamy przy sobie kruka zdecydowanie jest przyjemniejsze niż ciągłe wracanie do "siedziby" w części 1400, za to i tak do domu trzeba wracać co jakiś czas, ale żeby podładować baterie, co moim zdaniem jest ciekawym rozwiązaniem vs wspomniana część 1400 (choć tam pies był super dodatkiem :D). Bardzo fajnie zapowiada się też przenoszenie do cyberprzestrzeni i staranie się połączyć awatara z osobą w rzeczywistym świecie. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że te twisty mechaniczne w tej części podobają mi się najbardziej z całej serii, ale zobaczymy, jak będzie dalej. Jak na razie pierwsze wrażenia bardzo pozytywne.

POWROTY:

Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie (++) - bardzo lubimy z mężem poumierać na wyspie, gra ma stałe miejsce w kolekcji, choć wśród tylu innych tytułów raczej rzadko wychodzi obecnie na stół. Tym razem wyszła przy okazji Świąt, ponieważ wymyśliłam rok temu scenariusz świąteczny i jest to obecnie jedyna gra z motywem świątecznym w naszej kolekcji, więc aby podtrzymać klimat zbliżającej się gwiazdki zagraliśmy, plus nagrałam też rozgrywkę solo na kanał. Jak zwykle bardzo dobrze się bawiliśmy, choć w naszej dwuosobowej partii przegraliśmy z kretesem :D.

Rococo Deluxe (+++) - bardzo lubimy tego średnio zaawansowanego euraczka. Zgoda, że jest dość drogi, ale po otwarciu pudełka widać za co się zapłaciło, bo komponenty są zrobione na tip-top i wypraska też jest niczego sobie. Dodatek wciąż nie ograny, bo ciągle bardzo dobrze bawimy się grając w podstawkę. Gra bardzo fajnie się skaluje i naprawdę dobrze chodzi na każdą liczbę graczy, czyli 1-5 osób (tu mała adnotacja - na 5 graczy nie grałam, ale nie widzę powodów, przez które miałoby się grać gorzej). Jeśli komuś nie zależy na dodatku, trybie solo, czy na grafikach Iana O'Toola, to warto poszukać z rynku wtórnego starej, standardowej wersji tej gry i spróbować, bo a nuż u was w domu też się sprawdzi tak jak u nas, jako przyjemne średniozaawansowane euro, gdzie zasady tłumaczy się raz dwa.

Gugong (++) - grę mam już od kilku lat na półce i wciąż bardzo lubię raz na kilka miesięcy wyciągnąć na stół i zagrać solo lub na więcej osób. Jest coś bardzo przyjemnego w tych "mini gierkach" oraz w tym twiście w mechanice worker placement, gdzie workerami nie są pionki, lecz karty, więc dochodzi jeszcze połączenie z mechaniką hand management. Tak naprawdę zawsze możemy wykonać akcję, na której nam zależy jedyne co nam się może przytrafić, to wymóg opłacenia dodatkowego kosztu za akcję, ale wciąż jak chcemy to możemy przez całą grę powoli realizować swoją strategię, jednak kluczowe jest tutaj wykonywanie danych akcji w odpowiednich momentach, tak aby dostać z tych akcji jak największy profit, a w tym celu trzeba obserwować co robią inni gracze i analizować jakie karty leżą obecnie na planszy. Przyjemne, niestresujące euro, które też nie przepala zwojów, a po skończonej rozgrywce każdy ma uczucie, że dużo zrobił i odchodzi od stołu zadowolony.

Pangea (+++) - ja uwielbiam tę grę, choć widzę też te aspekty, które niektórzy wytykają w niej jako wady. Mi jednak nic z tych rzeczy nie przeszkadza i świetnie się bawię przy każdej rozgrywce. Niestety, ponieważ w tym roku zachłysnęłam się trochę nowymi grami, to dopiero w grudniu po raz pierwszy w tym roku Pangea wyszła na stół :(. W 2022 roku zdecydowanie musze naprawić ten błąd i grać częściej. Jedyne nad czym ubolewam, to nad dość słabym trybem solo i nad tym, że choć fajnie grać nawet we dwie osoby, to jednak żeby gra rozwinęła w pełni skrzydła potrzeba kompletu 4 graczy.

Brzdęk: Nie drażnij smoka! (++) - pisałam już w poprzednich miesiącach i wciąż tak samo lubię tę grę, więc tu się nie będę rozwijać, ale tym razem chciałam napisać o trybie solo z aplikacją, w który zagrałam po raz pierwszy. Muszę przyznać, że był dość nudny i choć gra z żywymi graczami bardzo mi się podoba, to do solo już nie wrócę. Znalazłam jednak na BGG karty fanowskie do automy i ten wariant na pewno przetestuję w nadchodzących miesiącach.

Taluva (+++) - jeden z moich ulubionych abstraktów, bardzo ładnie wykonany, z uniwersalnym tematem (budujemy wyspę i zakładamy na niej osady), z bardzo prostymi zasadami i z jednocześnie bardzo przyjemnym móżdżeniem nad optymalizacją swoich ruchów, no i z negatywną interakcją. Gra póki co spodobała się każdemu, komu ją pokazałam, w tym jeden kumpel od razu kupił sobie swój egzemplarz, a brat z żoną teraz się zastanawiają nad kupnem, bo stwierdzili, że są bardzo zawiedzeni, że jej nie przywiozłam na ten okres świąteczno-sylwestrowy, bo chętnie by zagrali (a oni fanami planszówek aż takimi nie są, kupili sobie kilka gier, ale raczej sami nie grywają, jedynie jak odwiedzą ich znajomi lub my, którzy zaproponują zagranie). Wielka szkoda, że jest tak trudno dostępna w Polsce.

Tao Long: The Way of the Dragon (++) - Bardzo fajna, trochę szachowa (początkowy układ naszych smoków oraz kamieni wyznaczających ruch jest znany od samego początku, choć nie jest tak jak w szachach, że możemy wykonać praktycznie każdy z możliwych ruchów w każdej turze, bo definiuje to późniejsze przesuwanie kamieni przez graczy, jednak wciąż nie ma tam żadnych losowych ani ukrytych informacji) dwuosobowy pojedynek smoków. Ogólnie w grze chodzi o zniszczenie smoka przeciwnika, który składa się z kilku segmentów - gdy zniszczymy całe ciało i zostanie tylko głowa, to wygrywamy. Jest też kilka możliwych ustawień dodatkowych elementów na planszy, które wprowadzają nowe mechaniki, np. portale pozwalające szybko przemieścić się między dwoma końcami planszy, czy tryb wioski, gdzie jeden ze smoków broni wioski, a drugi chce ją zniszczyć itd. Mąż jednak fanem nie jest, więc nie bardzo mam z kim grać (choć raz na kilka miesięcy da się namówić na rozgrywkę), a tryb solo, choć przyjemny, to jednak nie to samo, co żywy gracz (w solo to już w ogóle wszystko jest policzalne od samego początku gry, więc jak raz uda nam się wygrać w danym wariancie, to już nie ma po co grać w niego po raz kolejny). Ciągle się waham, czy nie sprzedać, ale sama gra nie jest droga, a jest ładnie wydana, no i ja bardzo ją lubię, więc póki co chyba jeszcze zostanie w kolekcji (zwłaszcza, że pudełko jest z tych mniejszych, choć ma niestandardowe wymiary).

POWROTY, O KTÓRYCH JUŻ PISAŁAM W POPRZEDNICH MIESIĄCACH I ZDANIA O NICH NIE ZMIENIŁAM:

Samotna Wsypa, Imperium: Classics/Legends, Osadnicy: Królestwa Północy, The Search for Planet X, Streets, Tsukuyumi: Full Moon Down, Pathfinder ACG, Root, Wiedźmia Skała, Najeźdźcy ze Scytii, Tang Garden, Iwari, Calico, Kartografowie, Cafe.



GRA MIESIĄCA: Rzutem na taśmę, bo to gra otrzymana pod choinkę, tytuł ten otrzymuje Nine Tiles Panic. Wszystkim ten mały fillerek tak bardzo się spodobała, że przebił w tym konkursie takie gry jak Taluva, Root, Imperium:Legends, Pathfindera czy The Search for Planet, które uwielbiam. Być może to efekt zachłyśnięcia się nowością, więc zobaczymy, czy nie spadnie w naszych oczach w przyszłości.

ROZCZAROWANIE MIESIĄCA: Niepożądani Goście - jakoś tak ta gra wydaje mi się przekombinowana i o dziwo wydaje mi się, że wciąż wolę stare dobre Cluedo (z mały twistem w formie home rules), co jest dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem i pewnie jestem jedyną osobą, która ma takie zdanie :D.
Ostatnio zmieniony 03 sty 2022, 13:50 przez anitroche, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cześć, mam na imię Ania i dzisiaj pokażę wam jak wygląda rozgrywka w wariancie solo w..."

Zapraszam na mój kanał z pełnymi rozgrywkami solo: Gram Solo na YouTube
jakmis83
Posty: 1176
Rejestracja: 22 maja 2015, 14:31
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 130 times
Been thanked: 141 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: jakmis83 »

Grałem w Wojnę o Pierścień oraz Horror w Arkham LCG.

Moja gra miesiąca, to AH LCG.
Moje Gry
Jeśli nie wiesz, jak masz zagrać, poczekaj, aż twojemu przeciwnikowi przyjdzie do głowy jakaś idea. Możesz być pewny, że będzie to idea fałszywa.
Siegbert Tarrasch
Awatar użytkownika
Tachion
Posty: 423
Rejestracja: 24 sty 2019, 00:16
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 168 times
Been thanked: 207 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: Tachion »

Ja ostatnio gram mniej na stole, a więcej na PC, więc lista tytułów skromna i znowu za 2 miesiące:
- Pędzące żółwie, kolejna partia w tym roku. Jakoś mam szczęście do niegrających znajomych, że akurat TO mają i sobie gramy podczas gadania. Ponieważ posiada "ukrytą tożsamość" to bawię się nawet spoko. No ale to fillerek wśród fillerków. 6/10
- Smallworld. Ładne, kolorowe, w sumie klasyk, dobrze, że w klimacie fantasy i area control. Do pogadania i pogrania jak zawsze spoko. 7/10
- Diuna Imperium. Partia wprowadzająca dla nowych graczy i siadło tak samo dobrze jak w innych składach. Ma swoje problemy jeśli chodzi o balans pół na planszy i pewną powtarzalność zagrań co zauważam już u kilku osób, ale kurde gra się tak dobrze i jeszcze te karty intrygi. 9/10 i czekam na dodatek.
- War Chest z Nobility. 3 partie na stole i 3 online. Bardzo siadło, nie do końca łapię rozgrywkę biorąc pod uwagę srogi łomot, który dostałem od graczy nawet z dołu rankingu na stronie, ale zarówno wersja online jak i fizyczna daje przyjemne odczucia. No i można się zamknąć w 40 minut z całą partią. Będę polować na swój egzemplarz, zwłaszcza, że z opinii ma niezgorszy tryb 4-osobowy w razie czego. 8/10
- "Zderzenie Kultur Edycja Monumentalna". No 4X, który depcze po piętach Eclipse i HoLAS u mnie w rankingu. Grało się super. Jak nie jestem fanem wydarzeń i tego typu mechanik w grach tak tutaj było to bardzo fajne i napędzało grę. Dosyć statyczna rozgrywką z bitwami dopiero na końcu i chyba tylko między graczami i barbarzyńcami, ale bardzo chcę zagrać ponownie. Mam może zastrzeżenie do drzewka technologii, Jakoś tak sucho wypada i nie mam takiej frajdy z odblokowywania jaką bym chciał czy tez czerpię w innych grach. 8.5/10
- Kaskadia. Sylwestrowa rozgrywka, mi nie siadło, bo w skrócie myślowym to takie Carcassonne na sterydach z mniejszą losowością i ciekawszym punktowaniem. Ale wydanie ładne, gra w sumie też spoko. Żonie podeszło, więc pewnie wersja polska trafi na półkę. 7.5/10
- Ankh. Druga partia i chwilowo przerwa. Jak w 2 osoby grało się super to w pełnym składzie wszyscy się zmęczyli, gra się ciągnęła i nie sprawiła już takiej frajdy. Dodatkowo połączenie bogów wypadło słabo, bo doczytaliśmy w trakcie jak ma wyglądać (co zostaje na planszy itd.) i żeby wygrać musiałbym grać na swoją niekorzyść na rundę przed momentem łączenia co jest kuriozalne i psuje odczucie z gry. Ocena spada na 7.5/10
- Beyond the Sun. Rozgrywka przypominająca i jak zawsze świetna zabawa. Bardzo czekam na dodatek. 8.5/10
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1686
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 281 times
Been thanked: 884 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: XLR8 »

Trismegistus - wykupiłem ponownie na wyprzedaży i zagrałem solo 3 partie pod rząd. Tak bardzo mi siadła. Nadmienię, że solo nie gram praktycznie wcale. Tym razem wydrukowałem sobie pomoce gracza z bgg i ten mały zabieg całkowicie zmienił odczucia co do tej gry. Wcześniej miałem ją zaraz po premierze, ale wtedy się od niej kompletnie odbiłem.
Fidel-F2
Posty: 313
Rejestracja: 12 gru 2021, 15:21
Has thanked: 129 times
Been thanked: 44 times

Re: Gra miesiąca-Grudzień 2021

Post autor: Fidel-F2 »

mat_eyo pisze: 01 sty 2022, 19:34 - Lisek Urwisek (-) Zagrałem, ale nie daję oceny, przynajmniej na razie. Z tego co słyszałem, to jest to jedna z najlepszych gier dla dzieci i jest to dla mnie niepojęte. Oczywiste decyzje, prosta(cka) dedukcja, jedynym fajnym elementem jest dekoder, czyli gimmick. Oczywiście nie jestem ekspertem w grach dziecięcych, ale nawet nie mając dzieci grałem w życiu w kilka tytułów skierowanych do nich, które były dużo lepsze od Liska Nudniska.
mat_eyo pisze: 01 sty 2022, 19:34 Zombie Teenz
Ale to przecież zupełnie różne kategorie wiekowe. Lisek jest dla 4-6 latków, zombiaki dla zdecydowanie starszych. Lisek jest doskonały jako pierwsza gra wprowadzająca w świat planszówkowy "na poważnie". Nie jest przesadnie skomplikowana, a jednocześnie wprowadza kilka ciekawych elementów i jednak dla dzieciaków sporo różnych decyzji i koniczność pamiętani o różnych elementach. Dla mnie, w swojej kategorii, to gra niemal doskonała. Oczywiście, dorosłych może nudzić, mogę to zrozumieć.
ODPOWIEDZ