Dojrzewanie

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Veridiana
Administrator
Posty: 3241
Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
Lokalizacja: Czyżowice
Has thanked: 16 times
Been thanked: 72 times
Kontakt:

Dojrzewanie

Post autor: Veridiana »

Prosty osobisty temat.
Od czego się zaczęło?
Na ile się zmieniło?
Co kiedyś fascynowało a teraz zadziwia, że w ogóle mogło fascynować? :D
Innymi JAK GRACZ DOJRZEWA?

U mnie zaczęło się w czerwcu zeszłego roku od wejścia do Empiku, w którym na dzień dobry wystawiono stoisko z dużymi kolorowymi pudełkami. Po obejrzeniu tego z rozdziawioną buzią doszłam do wniosku, że na rynku obecne są tylko 2 wydawnictwa: Egmont i Galakta hehe i że muszę coś kupić, bo mnie chcica zje :wink: i kupiłam, w Kauflandzie, przecenioną Nagiarę. tak zaczął się szał...

ale zmieniło się już dużo. samą Niagarę nadal bardzo lubię, choć brak mi współgraczy. lecz, gdy popatrzę na swoje recenzje w sklepach internetowych i wystawiane onegdaj 5tki takim grom jak Kazaam, Futball Ligretto, Wilki i Owce czy Dungeoneer to nie mogę w to uwierzyć i trochę mi wstyd :oops: choć to może głupie, bo przecież moga się podobać komukolwiek i dlaczego miałabym to niby tak oceniać.

W drugą stronę też się zmieniło.
Miałabym polubić gry licytacyjne? ekonomiczne?? nuuuuuuda! a teraz Boomtown, Cuba, Brass, Strozzi - rewelacja :D oj się człowiek nie zna. na samym sobie się nie zna.
Mam kupować karcianki? a co w nich może być fajnego? przecież chcę grać w gry planszowe a nie w karty. taaaaa........ w pewnym momencie na stole zaczęły lądować coraz to mniejsze pudełka i to bez planszy....
Myślałam, że jak kupię to moje. cudeńko będzie stało i cieszyło oczy for ever. sprzedać? takie nowe?? takie MOJE???
a czemu by nie :?:

ciekawe jaki będzie nastepny etap. co wyprze obecne perełki czyli AoE, Chinę, Hoity Toity, Elasunda, Tikala, Samuraja. na co za pół roku spojrzę jak na kolejny wybryk okresu dojrzewania :D
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Dojrzewanie

Post autor: Blue »

Ja zacząłem szukać czegoś nowego [zmieniałem hobby średnio co 3 miesiące] i trafiłem na planszówki. Pierwsze zamówienie - machina II i zombiaki. Machina II świetnie się sprawdziła i sprawdza do dzisiaj w luźnym towarzystwie które umie podłapać temat. Potem celem zakupu troi udałem się do krakowskiego śródziemia(pub, gdzie wtenczas się grywało)... no i tak się wkopałem.

Zaczynałem wtedy od karcianek, planszówki mnie w dużej części nużyły. Oczekiwałem gier z duża jawną interakcją do wspólnego wesołego spędzenia czasu, a nie ślęczenia bez słowa nad planszą.
I dalej byłbym szczęśliwszy grając w gry pełne śmiechu(Pod koniec tamtego okresu kupiłem co prawda wysokie napięcie, które ogromnie mi się spodobało... ale czas rozgrywki + moje zbytnie zaangażowanie w rozgrywkę powodowały, że zbyt często na stole nie lądowała) gdyby nie to że towarzystwo zaczęło się robić coraz bardziej wybredne. Tak wybredne, że w pewnej chwili dałem sobie spokój z grami, bo nakłanianie ludzi do grania mnie zaczęło denerwować. Skoro sami nie chcą grać, uznałem że nikogo nie będę nakłaniał na siłę. I tak miałem ok. roku przerwy.
Pod koniec ostatnich wakacji kupiłem notre dame, bo pamiętałem że gra mi się spodobała(współgraczom niestety do gustu nie przypadła, cóż ja też ją pokochałem dopiero po 3ch rozgrywkach a oni ją skreślili po pierwszej)... i od tego czasu niestety w większości lądują u mnie wielkie pudła z długimi instrukcjami... i hmm i podobają mi się :). Agricolę np. uważam za świetną grę, ale co mnie w nich denerwuje to mobilność, czas gry, i te felerne instrukcje na ładnych kilkadziesiąt stron, pół biedy gdy są jeszcze dobrze napisane. Ale już nie raz było tak, że chwytałem za polską instrukcje, potem uznawałem że jest nic nie warta, chwytałem za angielską. Było lepiej, ale często jeszcze pierwsza rozgrywka była ciężka do przetrawienia... a gra drugi raz przez to że i długa i wspomnienia po pierwszej instrukcyjnej partii średnie lądowała na półce. Plus jeszcze taki problem, że jeden słabiej kumający gracz, albo nie nastawiający się na wygraną potrafi zepsuć zabawę innym/sam się gorzej bawić, a w przypadku rozrywki na ponad godzinę jest to denerwujące.
Teraz mam w posiadaniu ładnych kilka tytułów, za których instrukcję się nie mogę wziąć bo przez poprzednie doświadczenia występuje brak chęci i czasu :(. Chyba muszę znów przerzucić się na kanciarki. Tanio, fajnie, towarzysko, a na 1-2 stronicową instrukcję zawsze znajdzie się czas... tylko czy ci wybredni gracze dadzą się znów wciągnąć w tamtą rozrywkę :/ ?

Odniosłem wrażenie, że w moich teamach występuje ciekawe zjawisko. Gracze zaczynający swoją przygodę z planszówkami bardziej cenią ich aspekt społeczny i luźne gry z dużą interakcją. Potrafią się przy nich świetnie bawić. Im więcej planszówek poznają tym są mniej spontaniczni i mają coraz więcej problemów z graniem w to co się kiedyś podobało. Na forum też są podobne objawy, machinę II większość ludzi zjechało, a to gra która naprawdę jest prosta, nie na maxa losowa i z ogromnym pokładem humoru i interakcji... problem w tym że całe towarzystwo musi się umieć wyluzować i dobrze przy tym bawić. Jak pokazuję ją nowym/niedzielnym graczom, to genialnie się bawią, a na pewno lepiej niż jak rzucę tytuł na półtoragodzinne możdżenie. Natomiast jak przedstawisz machinę komuś kto zaliczył PR,EiT,WN, to nagle się okazuje, że taka osoba ma tendencję do postrzegania gier w zupełnie innych kategoriach i nie potrafi się na taką prostą integrującą zabawę przestawić.

Sory, ze z dorastania wyszło zawalanie ;). Tym niemniej u mnie tak właśnie przebiega zmiana upodobań w trakcie gry. Jestem obecnie w stanie zagrać zarówno w gry wymagające dużo od gracza jak i te luźne. Nie podobają mi się jedynie te, w których moim zdaniem albo mechanika jest zepsuta[/premiuje jakąś strategię], albo poziom losowości jest zbyt duży w stosunku do wymagań co do wysilania mózgu/w stosunku do czasu rozgrywki.
Filip z Lublina
Posty: 1684
Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 28 times
Been thanked: 19 times

Re: Dojrzewanie

Post autor: Filip z Lublina »

jak byłem mały to strasznie się zachwycałem planszówkami sfery:D
miałem ich kilka: labirynt magów, najemnicy, diabelski krąg itp. i prawdę mówiąc chyba nigdy w żadną z nich nie zagrałem;P byłem za mały, żeby się przebijać przez instrukcję, ale te super pudełka i obrazki na nich i sama idea obcowania z "takimi fajnymi grami" była dla mnie bardzo super:) kiedy gry sfery przestały się pojawiać w sklepach to naturalne, że i ja przestałem je kupować(wyłudzać od rodziców). przestój trochę trwał, aż tu nagle, któregoś pięknego dnia robiąc standardowy obchód po empiku zobaczyłem kilka pudełek Dungeoneera i sentyment do tych starych fajnych sfer wrócił jak grom z jasnego nieba. niedługo trzeba było czekać, kupiłem. kupiłem też drugiego. na onczas nie interesowały mnie w ogóle inne gry. byłem pewien, że są nudne i nie mają klimatu fantasy. złamałem się podczas pobytu nad morzem. właściwie to tak z dnia na dzień. żadnego konkretnego kopa nie dostałem. pierwszych zamówiłem osadników, bo wcześniej(nie wiedząc zupełnie o planszowej wersji) zagrywałem się w dosyć fajną wersję komputerową(nie tą prostą do ściągnięcia, tylko taką porządną, którą kupiłem w takim dużym czerwonym pudełku;P). zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia... i zacząłem wsiąkać. jak trafiłem na forum i zacząłem słuchać planszostacji i tych wyjadaczy, którzy, co by nie mówić, jak już się wypowiadali o osadnikach to dosyć chłodno pomyślałem, że w takim razie jestem jeszcze niedojrzały i pewnie mi się w końcu znudzi. od tamtej pory zagrałem już w parę ładnych gier i mimo tego settlersi pozostają niezłomnym numerem jeden i nie sądzę, żeby się to kiedykolwiek zmieniło. gusta i guściki;) jeśli chodzi już o konkretne gatunki, to w zasadzie nie miałem nigdy żadnych uprzedzeń. zagram chętnie we wszystko... co ma sporą dawkę interakcji;P to ma być zabawa, intelektualna, ale jednak zabawa a takie zbieranie każdy sobie jakoś nie kojarzy mi się z towarzyską zabawą. dodam też, że nie jestem kolekcjonerem. jak gra mi chociaż trochę nie podejdzie, od razu leci w świat i dzięki temu mam tylko gry, które naprawdę lubię i wierzcie mi, żadna się nie kurzy;) dodam na zakończenie, że dungeoneerów dosyć szybko sprzedałem bo stwierdziłem, że mechanika w nich nawala:/ to mój kolejny, wykrystalizowany już pogląd: fajne są gry z klimatem, ale jednak mechanika ponad wszystko. bardzo lubię Knizię zresztą;)
Awatar użytkownika
Sztefan
Posty: 1690
Rejestracja: 01 wrz 2006, 17:18
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3 times

Re: Dojrzewanie

Post autor: Sztefan »

Blue pisze: Na forum też są podobne objawy, machinę II większość ludzi zjechało, a to gra która naprawdę jest prosta, nie na maxa losowa i z ogromnym pokładem humoru i interakcji... problem w tym że całe towarzystwo musi się umieć wyluzować i dobrze przy tym bawić. Jak pokazuję ją nowym/niedzielnym graczom, to genialnie się bawią, a na pewno lepiej niż jak rzucę tytuł na półtoragodzinne możdżenie. Natomiast jak przedstawisz machinę komuś kto zaliczył PR,EiT,WN, to nagle się okazuje, że taka osoba ma tendencję do postrzegania gier w zupełnie innych kategoriach i nie potrafi się na taką prostą integrującą zabawę przestawić.
Ja nie porównuję MachinyII do PR, czy innego WN, ale do Machiny (w sensie tej pierwszej). Porównanie jest niestety miażdzące. Jedynka jest zdecydowanie fajniejsza. Co prawda niedopracowana, ale znacznie zabawniejsza i luźniejsza. MachinaII na siłę jest bardziej euro, niby mechanika bardziej dopracowana, a w praktyce wyszła sztywna, długa, bez "duszy".
Awatar użytkownika
poooq
Posty: 1242
Rejestracja: 28 lut 2009, 22:04
Lokalizacja: Warszawa Wesoła
Has thanked: 134 times
Been thanked: 61 times

Re: Dojrzewanie

Post autor: poooq »

Pierwszą grą planszową z którą miałem kontakt za malucha były warcaby, później przerobione na moją pierwszą grę bitewną (szachowe figury porozstawiane na różnych książkach symulujących nierówność terenową). Kiedy dostałem komplet żołnierzyków (w małej skali) wróciły do pudełka... A ja zainspirowany różnymi grami typu "Drabiny i węże" smarowałem plakatówkami dziesiątki eksperymentalnych planszy. Całe szczęście rodzice od czasu do czasu podsuwali mi ciekawe tytuły: "Samotnika", "Super Sam" czy naprawdę genialny "Labirynt Śmierci". Aż pod choinką znalazłem "Magię i miecz", moment przełomowy, zmuszałem od tego czasu do gry starszą siostrę, wielogodzinne wyprawy, ehh, złote czasy. Na rynku gier również, panowanie przygodowych gier planszowych było faktem. "Potyczka", "Miecze Albionu", "Wampir", "Bogowie wikingów" i "Gwiezdny kupiec" (rozgrywka ograniczona do rozłożenia planszy i żetonów po wielokroć...). W kiosku znalazłem raz gazetę z dodatkowymi postaciami do MiM i zaszczepiłem się erpegami na długi, długi czas. Ponad 10 lat planszówki zostały zepchnięte z piedestału. Aż do momentu kiedy po zakończeniu studiów,zamieszkałem ze swoją (przyszłą) żoną, na skutek awarii kompa nie mogliśmy rozegrać pewnej dość szczególnej partii HM&M (chodziło o wyzwanie, długa historia) więc postanowiliśmy załatwić to w inny sposób. Z informacji na pudełku "Blue Moon City" znalezionego w pEMPIKu wynikało, że tytuł jest idealny dla naszych potrzeb (rozbudowa miasta, smoki, miód). I tak wsiąkłem po raz kolejny. Gazety tematyczne, audycje, fora, strony sklepów. Aktualnie mam mikroskopijną bibliotekę tytułów (do BMC doszedł Arkham, ale mam jeszcze ochotę na kilka tytułów) i może nie załapię się do szacownego grona geek'ów, ale uwielbiam klimat gier planszowych. Mam nadzieję, że proces dojrzewania zostanie przyspieszony w okresie rodzicielstwa kiedy będę mógł kupować gry dla dzieci bez podejrzeń o pedofilie lub infantylizm.
Po co piać, gdy można grać?
Odkrycie roku 2019: nie każdego interesuje moje zdanie.
Awatar użytkownika
bazik
Posty: 2407
Rejestracja: 16 mar 2006, 22:03
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 6 times

Re: Dojrzewanie

Post autor: bazik »

ja u siebie widzę jakiś etap starczy już - kiedyś chciałem zawsze grać w cokolwiek, jeśli gra fajna to tylko bonusik. teraz coraz częściej łapię się na tym że jeśli gra przeciętna to wolałbym porobić coś innego, grać w planszówki lubię coraz mniej, coraz bardziej lubię grać w _fajne_ planszówki, ale też tylko te fajne...

szkoda że prawie wszystkie są takie długaśne...
Awatar użytkownika
westwood
Posty: 432
Rejestracja: 04 gru 2007, 02:45
Lokalizacja: Kraków

Re: Dojrzewanie

Post autor: westwood »

Temat "jak się zaczęło" już był (konkretnie tutaj) zatem tę kwestie pominę i przejdę od razu do dojrzewnia :)
Veridiana pisze:W drugą stronę też się zmieniło.
Miałabym polubić gry licytacyjne? ekonomiczne?? nuuuuuuda! a teraz Boomtown, Cuba, Brass, Strozzi - rewelacja :D oj się człowiek nie zna. na samym sobie się nie zna.
Mam kupować karcianki? a co w nich może być fajnego? przecież chcę grać w gry planszowe a nie w karty. taaaaa........ w pewnym momencie na stole zaczęły lądować coraz to mniejsze pudełka i to bez planszy....
Miałem tak samo :D Niektóre gry z założenia odrzucałem ze względu na przynależność gatunkową (taki rasizm trochę). Teraz mam w szafie gry, na które jeszcze rok temu bym chyba nawet nie spojrzał. Na początku byłem w stanie docenić tylko cięższe euro z niedużą losowością (drugą grą, która kupiłem było WN i ono stanowiło punkt odniesienia). Teraz mam i lekkie gry, i wojenne... Nawet wciąż jestem skłonny próbować kolejnych gier logicznych, choć każdy kolejny poznany przeze mnie tytuł potwierdza, że tego rodzaju gier nie cierpię :mrgreen: (poza Hej! To moja ryba!).
Innym ciekawym zjawiskiem jest względność cen gier. Najpierw długo wahałem się kupując drogą (wówczas ok 50 PLN) Cytadelę. Potem WN było drogie. Teraz 200-300 PLN/miesiąc na gry to norma, której staram się nie przekraczać 8)
Natomiast w kwestii sprzedawania swoich gier nic się nie zmieniło. Wynika to chyba z faktu, że jestem trochę kolekcjonerem. Z 2 strony zwykle dokonuje zakupów w sposób mniej lub bardziej przemyślany, więc się nie nacinam (pomijając Dungeoneera :evil: )
Awatar użytkownika
barbamama
Posty: 51
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojrzewanie

Post autor: barbamama »

Witam, bo to mój debiut na forum. Przypadek - dojrzewanie przyspieszone.

Dla większości z was to pewnie abstrakcja, ale u mnie w domu problem całkowicie nieabstrakcyjny, czyli przejście z trzeciej do czwartej klasy podstawówki, kiedy uśmiechnięte buźki zmieniaja się nagle w smutne tróje. I nie pomaga ani krzesło na kółkach, ani zamiast krzesła piłka, siedzenie nad książką nie wchodzi w grę. To nie jest ADHD. To się nazywa uczeń - kinestetyk. Nauczyciele już się uczą o takich dzieciach, do których tradycyjne metody podręcznikowo-zeszytowe nie trafiają (byli trójkowicze, to pewnie wy), ale niewiele z tego wynika.

Tak sobie dumam, jak tu pomóc dziecku i... wchodzę do Graala. :D :D :D
Nic to, że mechanika większości gier słabo powiązana z tematem. Nie ma klimatu, to trzeba zrobić. Taka lekka "profanacja w celu edukacji".

Przykłady? W RA rozpoczyna grę ten, kto ma najwyższą wartość na słoneczku. Jeden warunek. Poda czas rozwoju cywilizacji egipskiej. Trzy tury i trzy daty do tej gry - niewiele, ale jak pięknie ustawia temat historycznie. O resztę dzieciaki pytają same.

W HORUSIE jeszcze ciekawiej, bo dochodzi element taktyczny. Kiedy gra się kończy (a jest krótka i różnice punktowe niewielkie), nie odkładamy kart tak, jak to przewiduje instrukcja. Kto zadbał o zostawienie kart odpowiadających wzorem i liczbą posiadanemu terytorium może odpowiedzieć na jakieś pytanie dot. Nilu (ujście, żródło, główny dopływ, itp - pytań jest 5 na każdego zawodnika, bo tyle kart może zostać w ręku). Punkty z tego terenu zostają podwojone, a gra ciekawsza.

I tak od Urland, przez Ur, Atona... Ciekawe, co wyciśniemy z God's Playground.
Już od dawna wiem, gdzie się kupuje planszówki i na półce czeka coś specjalnego na wakacje po okazyjnych cenach. A jakie dobre relacje w rodzinie, kiedy dorośli nie muszą zazdrościć dziecku, że spędza czas przy komputerowej Cywilizacji? Z bystrą jedenastolatką można pograć juz całkiem, całkiem.

Aha! Żeby nie było wątpliwości - jak przystało na mamę-planszomaniaczkę, zaopatrzeni jesteśmy także na wizyty koleżanek: Prawo Dżungli, Blefuj, 6 nimmt!, itp. itp.

A jeżeli chodzi o dojrzewanie... Dzieci rosną i co będzie dalej, czas pokaże. Apetyt mam duży, ale w domu dziewczyny, więc bitewnych i fantasy nie przewiduję. Ale jak przyprowadzą chłopaków do domu, kto wie...
Awatar użytkownika
Veridiana
Administrator
Posty: 3241
Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
Lokalizacja: Czyżowice
Has thanked: 16 times
Been thanked: 72 times
Kontakt:

Re: Dojrzewanie

Post autor: Veridiana »

fajny felieton :D ale trochę nie rozumiem.
przy okazji każdej gry starasz się dodać element edukacyjny w postaci pytań, tak? czyli dziecko wpierw się musi czegoś o tym temacie nauczyć zanim zasiądzie do rozgrywki? jak to konkretnie działa?
i jakie pytania padną np. przy Prawie Dżungli? :)
westwood pisze:Temat "jak się zaczęło" już był (konkretnie tutaj) zatem tę kwestie pominę i przejdę od razu do dojrzewnia :)
wiem, że był. ale żeby pokazać proces trzeba pokazać punkt początkowy :)
Awatar użytkownika
barbamama
Posty: 51
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojrzewanie

Post autor: barbamama »

:lol: Prawo Dżungli to czysta rozrywka. Wymieniłam kilka party games, żeby dać znać, że nie zwariowałam z tą edukacją.

Trochę offtopujemy, bo to raczej "modyfikacje zasad", ale tak krótko. Z nauczeniem sie kilku dat jest najpierw sporo śmiechu, bo stosujemy zabawne techniki pamięciowe. Jeżeli są pytania na dodatkowych karteczkach, to też nie podchodzimy do tego śmiertelnie poważnie - najpierw się zgaduje, dopiero po jakimś czasie "wchodzą do głowy" właściwe odpowiedzi (za to jak wejdą, to już tam siedzą :) ). I najważniejsze - nie przesadzam. Przy jednej grze dosłownie jedna maleńka, maciupeńka pigułka informacji.

W skrócie nie da sie więcej, bo przy każdej grze działa to zupełnie inaczej. Na przykład TERRA. Zasady punktacji zmieniłam zgodnie z sugestiami na boardgamegeek.com. Zrobiła sie zupełnie fajna gra kooperacyjna w ratowanie Ziemi. Tyle, że przeważnie nikt nie przygląda się obrazkom na kartach. A u nas 5 punktów za zażegnanie ogólnoświatowego kryzysu dopiero wtedy, kiedy się nazwie ostatnią kartę w tej akcji. Tematyka ekologiczna, więc karty w stylu -segregacja odpadów, oszczędzanie zasobów naturalnych. Jest ich tylko 18, a nawet ja się podciągam z angielskiego.

Chyba robię to z wyczuciem, bo dzieciaki zachwycone. Nikt się nie bije o miejsce przy komputerze i nie przejmuje, że telewizor od pół roku zepsuty.

Dzięki za zainteresowanie. Myślę, że kiedyś napiszę o tym coś więcej i dokładniej, bo dopiero sie rozkręcam
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Re: Dojrzewanie

Post autor: Don Simon »

bazik pisze:ja u siebie widzę jakiś etap starczy już - kiedyś chciałem zawsze grać w cokolwiek, jeśli gra fajna to tylko bonusik. teraz coraz częściej łapię się na tym że jeśli gra przeciętna to wolałbym porobić coś innego, grać w planszówki lubię coraz mniej, coraz bardziej lubię grać w _fajne_ planszówki, ale też tylko te fajne...

szkoda że prawie wszystkie są takie długaśne...
Ja mam podobnie. Tez starczy etap, tylko inne objawy. Zamiast grac w fajne planszowki wole grac w cokolwiek (chociaz najlepiej w fajne), ale w znanym i lubianym towarzystwie. Mniej mnie interesuje sama gra, a bardziej okoloplanszowa atmosfera i rozmowa...
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Filip z Lublina
Posty: 1684
Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 28 times
Been thanked: 19 times

Re: Dojrzewanie

Post autor: Filip z Lublina »

genialna sprawa. naprawdę podziwiam Cię i Twoje zaangażowanie w edukację dzieci. a pomysł jest świetny. oby więcej takich rodziców;)
Awatar użytkownika
mistrz_yon
Posty: 705
Rejestracja: 26 kwie 2005, 11:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 252 times
Kontakt:

Re: Dojrzewanie

Post autor: mistrz_yon »

w nowych czasach (kilka lat temu) zaczynalem od 'carcassonne'. pierwsza powazna milosc to byla 'hacienda'. generalnie kierunek zmian jest prosty - im wiekszy hardcore, tym lepiej. zasadniczo lubie sie zmozdzyc, mimo ze prawie zawsze efektem tegoz jest ostatnie miejsce :) ale uwielbiam tez 'robaki' czy 'ticketa'.
podstawowy problem jaki mam, to brak ekipy grajacej do czesci gier. jesli cos trwa dluzej niz 3 godziny, to juz ex-definitione odpada...
Awatar użytkownika
Maras
Posty: 598
Rejestracja: 25 paź 2006, 20:50
Lokalizacja: Płock
Kontakt:

Re: Dojrzewanie

Post autor: Maras »

Moja pierwsza gra to Osadnicy, a w zasdzie to tą grę kupiłem na 8 urodziny dla córki. Potem Drakon, Carcassonne. Szczytem marzeń był Ticket to Ride. Pamiętam jak jakieś dwa lata temu namiętnie szukałem, różnych gier do grania. Stały dylemat co kupić, aby chcieli ze mna grać? Poznawałem gry przez instrukcję, choć nie zawsze wiedziałem "na sucho" o co chodzi. O tamtej pory do dziś drukuje mnóstwo instrukcji do dostępnych gier. Nazbierało się już chyba z 15 kilo. Właśnie dzisiaj moja kolekcja powiększyła się o Tygrys i Eufrat,a pamietam jak lata temu czytałem instrukcję tej gry i za Chiny Ludowe nie wiedziałem o co w tej grze chodzi. Dzisiaj czytam instrukcję i gra jakby bardzo prosta. Mechanika czytalna, mnustwo wyborów do podjecia. Dziwne wszytsko stało się zrozumiałe i czytelniejsze - to doświadczenie i "planszówkowe dojrzewanie".
Z roku na rok, z rozgrywki na rozgrywkę wszyscy zyskujemy doświadczenie i wyrabiamy sobie własne preferencje doboru gier. W zasadzie to wybór jest prosty - lubie grać w planszówki. Póki co towarzystwo mi nie przeskadza, może to być doświadczony lub poczatkujący gracz. Chyba skłaniam się do gier z mniejszą losowością to daje większą satysfakcję ze spędzonego czasu i podejmowania tylko słusznych decyzcji. Dużą frajdę sprawaiają mi gry familijne to chyb aprzez atmosferę rozgrywki, czesto z poczatkujacymi graczmi. Widzę ich zdumienie i pamiętam swoje na widok "ogromnej planszy" tak mi się wtedy wydawało do Ticet to Ride.
Teraz złapałem się na tym, że gry Lacerty choć do niedawna bardzo dla mnie odległe i bardzo skomplikowane stały się topowe w mojej kolekcji. To jest właśnie wg mnie dojrzewanie planszówkowe. A pamiętam pierwsze klubowe spotkanie w Gazeta Cafe. Hitem spotkania była Jenga. Niesamowite. :wink:
ODPOWIEDZ