Zagrałem dziś pierwszy raz w trzyosobowym składzie.
Miałem dosyć niskie oczekiwania, bo tytuł gry brzmi trochę nieciekawie (pierwsze co się nasunęło na myśl jak zobaczyłem - jechanie na znanej marce) i widziałem jak brzydko gierka wygląda, ale mechanice się nie przyglądałem. Wziąłem tę grę zupełnie w ciemno na promocji, ale sama rozgrywka mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyła. Nie grałem za bardzo w przedstawicieli "polyomino placement" takich jak Park Niedźwiedzi albo Moje Miasto, więc niestety nie jestem w stanie się odnieść do tych tytułów, przez długi czas za to byłem fanem Teotihuacan (teraz już mniej) i najbliższe właściwie w co grałem to Santa Maria, które lubię, ale jest dla mnie odrobinę za ciężkie, a Foundersi są dla mnie trochę lżejszym, dalekim kuzynem bez draftu kości z "odbijaniem się" od akcji innych graczy zamiast tego.
Ciekawe jest w tej grze, że jak na gierkę z tetrisem wśród łapiących uwagę mechanik, zapełnianie w pełni obszarów jest właściwie raczej niepożądane. Są tam tego elementy związane z pozyskiwaniem masek za dodatkowe punkty (sprytnie wrzucony mały element wyścigu btw), ale poza tym, to raczej buduje się z trochę innym zamysłem. Budynki generujące surowce dadzą nam ich więcej, gdy są stawiane w odosobnieniu, świątynie, które punktują na koniec gry najlepiej stawiać na pograniczach dwóch ćwiartek lub tam gdzie mamy już zbudowane najwięcej piramidy, a samą piramidę trzeba łączyć znowu ze świątyniami i.. nie da się jej zbudować do końca
Przynajmniej w czasie 3 rund w grze dla 3 graczy, chyba trzeba by poświęcić wszystkie akcje, mieć możliwość skorzystania z każdego możliwego bonusu i liczyć na współgraczy, a i tak zabraknie ruchów lub surowców. Dla mnie spoko, ta gra potrzebowała krótkiej kołderki, bo inaczej leżałaby różnorodność partii, bo w samym setupie mamy jedynie różne kafelki bogów i bonusy do akcji, reszta zależy od postępowań graczy, co jest dla mnie dużym plusem, bo jest to "lżejsza" gra, w której istnieje interakcja, która nie ogranicza się do podbierania kafelka ze wspólnej planszy. Ciekawym motywem jest też wędrujący architekt zamiast typowego wymagania stawiania kafelków obok siebie. O dziwo jest tu ogólnie sporo kombinowania, ale ostatecznie gra nie pozostawiła nas wymęczonych, mimo 2h intensywnej gry - tutaj proszę nie brać na poważnie tego czasu gry, bo pół godziny z tego to było trochę nieudolne tłumaczenie zasad, bo nie miałem okazji zagrać ani rozstawić gry przed pierwszą rozgrywką. Realnie myślę, że da się spokojnie w to zagrać do 1,5h w 4 osoby, jeśli nie będzie jakiegoś ciężkiego AP.
Jeśli ktoś szuka jakiegoś "Teo-lite" to tego tutaj nie znajdzie, ani tu nie mamy levelujących workerów (są za to różne siły akcji), ani kakałka, które to mi się osobiście bardziej kojarzą z tą grą. Jest za to piramida, która znowu jest w centrum punktowania w grze i komicznie wciśnięte na siłę "zaćmienie" - jakby nie można było dać po prostu 1 żetonu zamiast 2 jako licznika rund
Z innych minusów brakuje mi symboliki na planszy ile kafelków powinno być na ilu graczy i nie do końca minus, ale fakt, że gra umożliwia graczowi strzelić sobie w stopę, gdy nagminnie nie korzysta się z dostępnych jeszcze akcji ulepszonych przez innych graczy. Gra prosi się też o jakiś organizer lub insert.
Wstępnie jest to dla mnie coś pomiędzy 7-8/10, nie spodziewałem się wiele i byłem gotowy pozbywać się gry po 1 partii, a miło się zaskoczyłem i póki co jestem bardzo chętny na kolejne partie, jednak miałem nadzieję na troszkę bardziej rozgrzewkową gierkę, a tutaj mamy raczej wagowego lżejszego-średniaka.