Gra miesiąca - luty 2023

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
seki
Moderator
Posty: 3346
Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
Lokalizacja: Czapury/Poznań
Has thanked: 1106 times
Been thanked: 1268 times

Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: seki »

Miesiąc niestety słaby. Tylko 19 partii, 15 tytułów, 6 nowych, ok 21h grania.

Nowości:
Bitoku - Za dużo mechanizmów, za dużo komponentów, za dużo pstrokatych kolorów. Mechanicznie działa ale dla mnie to wybitnie nieelegancka przeładowana wszystkim gra. Nie mam ochoty grać ponownie. 5,5/10

Sea, salt and paper czyli Papierowe morza - karciane set collection od Bruno Cathala, w którym każdy zestaw punktuje nieco inaczej zupełnie jak w Sushi go. Tu mamy jeszcze różne akcje, które możemy odpalić po zebraniu kart w duecie. Bardzo sympatyczne ale też mocno losowe. 6,5/10

Konspiracja: Uniwersum Abyss - znów gra autorstwa Bruno Cathala, bardzo sprytna karcianka, w której mamy element push your luck i układanie kart na kształt odwróconej piramidy. Karty mają różnego typu akcje, często zależne od kart sąsiednich. Muszę pograć więcej ale pierwsze wrażenie naprawdę solidne 7/10

Gra w zielone - imprezowa gra słowna. Nie tak dobra jak Jednym słowem ale w odróżnieniu od JS działa fajnie w 3 osoby. Znów mamy skojarzenia słowne i rozszyfrowywanie haseł. Nie polecam jednak w dużej grupie. Przy 5 osobach było już nas za dużo do rozszyfrowywania często dość prostej układanki 6,5/10

Zombie Teenz Ewolucja - czyli dziecięce legacy, następca bardzo fajnego Zombie Kidz Ewolucja. Zagrałem z dziećmi póki co tylko początkowe scenariusze. Mechanicznie podobne do Kidz, chodzimy po planszy, ale zamiast usuwać zombie, przenosimy skrzynki zanim zombie opanują teren. Póki co nieco gorsza od pierwowzoru ale liczę na to, że się rozkręci. 7/10

Ginkgopolis - bezkonkurencyjna nowość miesiąca. Kafelkowe budowanie miasta jakich poznałem wiele. Ginkgopolis najlepsze! Mimo oryginalności ma proste zasady a przy tym intensywnie dużo ciekawych decyzji. Nie jest podobna do niczego innego. Ograniczone możliwości ze względu na dobierane i draftowane karty terenu, ciekawe decyzje czy już przejmować dzielnice rywali, czy poczekać na ich ruch, a może zmienić typ terenu momentalnie zmieniając sytuacje w dzielnicach, a może lepiej nie czekać bo nie dobierzemy później potrzebnej karty. Ciekawy mechanizm sterowania końcem gry. Zaskakujące sytuacje na budowanej wspólnie z innymi graczami planszy miasta. 8/10

Gra miesiąca: Too many bones. Powrót po długiej nieobecności na stole. Do powrotu zachęcił mnie nowy niezwykle oryginalny gearlock jakim jest Riffle. W duecie ze Stanzą zapewnili mi wyborną zabawę. 9/10
Awatar użytkownika
kurdzio
Posty: 782
Rejestracja: 26 paź 2019, 13:18
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 121 times
Been thanked: 371 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: kurdzio »

Niestety i u mnie miesiąc bardzo słaby - 10 partii w 9 gier. Z nowości:

Podwodne Miasta (2 partie) - w końcu po 4 miesiącach wziąłem się za instrukcję i zagraliśmy w weekend, mega siadło! Uwielbiam mechanizm dobierania koloru akcji do koloru karty, wymusza to na nas nieoczywiste decyzje i jeszcze większe kombinowanie. Myślałem że Pragi Caput Regni nie przebije, jak bardzo się myliłem :) 9/10 - gra miesiąca, nie mogę doczekać się kolejnej partii.

Diuna: Imperium (1 partia) - od dawna chciałem spróbować tej gry, mimo głosów że na dwie osoby raczej nie warto. Cóż, myślę że dołączam do tych głosów, Diuna z pewnością rozwija skrzydła przy 3 i 4 graczach. Obsługa bota jest prosta, ale trzeba o niej pamiętać - nie lubię tego. Poza tym zauważyłem że lepiej siadają mi gry gdzie mamy określoną liczbę rund niż wyścig po X punktów. Kolejny hit poznany i odhaczony, tyle mi wystarczy.

6 bierze i List Miłosny (po 1 partii) - zabrane do mniej ogranych znajomych przy okazji kolacji i drinka. Świetna zabawa, te gry chyba zawsze się sprawdzają, szczególnie List nigdy nie zawodzi.

Sushi Go Party - tak jak bardzo lubię tę grę tak bardzo wkurza mnie jej setup i sprzątanie po partii. Chyba się pożegnamy, choć same zbieranie zestawów sushi bardzo przyjemne.

Stali bywalcy: Tyrants, Calico, Splendor Pojedynek, Botanik
Gramy głównie w 2 osoby, służę radą :)
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1217
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 429 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: kastration »

Uratowanie słabego miesiąca ostatnimi dniami. Dla zachowania ciągłości statystycznej, tytuł i 10 pkt wędruje do Clash of Cultures. Czyli kontynuacja zostawienia konkurencji daleko w tyle z ostatniego miesiąca. Jedna z rozgrywek na remisie z decydującym rzutem darmowym na wpływ kulturowy. Ulala, co to było za rozstrzygnięcie, jak się na końcu okazało po liczeniu. Doskonała na 2 osoby, na 4 to nie wypada nawet się odzywać, bo każdy wie, że doskonała :D W ostatniej grze przerwano mój ciąg pomysłów i znowu porażka Rzymem (który na papierze wydaje się elastyczny i fun to play). Nic bardziej mylnego, "wyśmiewana" Fenicja potrafi złoić przeciwników już prędzej. No ale to każdy gracz wyrobi sobie po x grach swoje przyzwyczajenia, sympatie i antypatie. Dwa warianty z instrukcji też powoli już wprowadzane. Losowy przydział liderów świetny, zwiększa się waga podejmowanych decyzji i nie ma "auto-ciągów" nacja-liderzy (efekt świeżości). Drugi wariant to losowe zakończenie gry i... tu nie powiem nic ciekawego, bo kostka zdecydowała, że gra zakończyła się tak, jak normalnie by to miało miejsce. Widziałem już wszystkie cywilizacje prowadzone przez żywych przeciwników. Nie grałem jednak Celtami, Indiami i Majami, więc jeszcze nie uda się zrealizować celu zagrania każdą nacją. Pewne sympatie co do poszczególnych nacji już się kształtują i pewnie będę kontynuował wątek dedykowany, jeśli znajdę motywację. Podtrzymuję, że grając w CoC inne tytuły z - całkiem rozbudowanej - kolekcji nie robią na mnie przesadnego wrażenia, jak trzeba coś rozłożyć. No ale w ostatnich partiach na 2 osoby potrafi przekroczyć 2,5 h, więc to nie jest taki idealny czas na partię w losowym dniu.

2. miejsce i 5 pkt dla niegdyś wzmiankowanego prototypu WWE więc bez rozpisywania się.

3. miejsce i 3 pkt dla Le Havre. Intensywne gry 2-osobowe. Poszalałem z pożyczkami przy okazji. W jednej grze można rozkręcić imperium statków, w innej poodwiedzać znacznie częściej armatora, a przy okazji zawsze jest wyścig po budynki i za późno (lub wcześnie) wzięty stosik (lub jego namiastka) potrafią zaboleć finalnie. W ostatniej grze było naprawdę ciasno i do końca liczonych punktów nie było wiadomo, kto wygra. Świetnie skoncentrowany poziom myślenia w dość przyjemnym czasie rozgrywki, przy czym powyższe zdanie dotyczy wyłącznie gier 2-osobowych. Grałem w innych składach i wiem, że tak różowo to nie wygląda. A czy jest gorzej, to już subiektywne dla każdego. Dla mnie był to powrót po prawie rocznej nieobecności. Całkiem udany z apetytem na więcej.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 381
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 561 times
Been thanked: 368 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: kuleczka91 »

Luty nie był u mnie taki najgorszy, bo była różnorodność w rozgrywkach.

Pipeline - miałam ochotę wrócić do tego tytułu, bo odkąd go posiadam to bardzo go lubię za krótką kołderkę. Pokazałam grę siostrze i jej również przypadła do gustu. Dla mnie fajnie, bo będzie z kim grać. Jak zawsze bawiłam się świetnie, a siostrę uwierała trochę kołderka z tego co widziałam, ale ostrzegałam przed rozgrywką, że póki co krótszej nie widziałam w tych grach, które znam xD

PAN AM - w końcu udało mi się mieć w kolekcji ten tytuł. Słyszałam o nim sporo dobrego, ale w naszym przypadku nas nie urzekła. To takie ulepszone wsiąść do pociągu, do tego karty dyrektyw potrafią przesądzić o wyniku końcowym. Każda nasza rozgrywka kończyła się różnicą jednego punktu, więc jest to też zastanawiające. Gra raczej długo w mojej kolekcji nie pozostanie. Graliśmy w to we 2, może jeszcze uda się sprawdzić jak działa na 3 osoby zanim wyleci z kolekcji.

Carnegie - ta gra już u nas jest na liście stałych rozgrywek. Cieszę się, że ktoś się w końcu zdecydował, że będzie wydana u nas w Polsce, bo to bardzo dobre euro. Najfajniejsze jest planowanie akcji, którą reszta musi podążać. W dodatku coraz częściej udaje mi się w to wygrać. Grę pokazałam naszym znajomym i również im siadła od pierwszej rozgrywki. Mają w planie kupić jak wyjdzie ;)

Gra w zielone - grę poznałam u znajomych, jak nie przepadam za grami słownymi tak ta nawet była całkiem spoko. Nawet w niej sobie radziłam ;P Grę kupiła siostra do naszej kolekcji, ja uznałam, że jej nie potrzebuję, bo raczej nie gram w gry imprezowe.

Szalone zegarki - gra poznana u znajomych. Kurde jaka ta gra jest zwariowana. Niby człowiek ma zapamiętać kilka mikro zasad z jakimi się gra, a w głowie robi się totalny chaos jak przychodzi co do czego. Ta gra mi bardzo przypomina buła pizza kot ser koza, ale jest bardziej rozbudowana. Uważam, że sama gra jest bardzo dobra, ale to nie jest gra dla ludzi z moim refleksem. Potem zamiast cieszyć się grą to się człowiek irytuje, że non stop zbiera karty ;p

Magic maze - grę poznałam u znajomych. W końcu się dowiedziałam na czym polega gra, którą parę lat temu słyszałam w oddali na Planszówkach w Spodku jak ktoś wiecznie stukał o stół xD W sumie gra jest całkiem spoko i przyjemna. Zagraliśmy kilka scenariuszy. Gra fajna, ale w kolekcji posiadać jej nie muszę, bo szybko by się znudziła.

Deadly Doodles - kiedyś kupiłam sobie z ciekawości tą wykreślankę i stwierdziłam, że może w końcu bym w to zagrała. Gra prosta jak konstrukcja cepa. Dla nas, aż za prosta. Dobra do pogrania jak się już jest zmęczonym, ale jakoś specjalnie dupy nie urywa.

Wiedźmia skała - mój mnie zaskoczył, że rozłożył ten tytuł na stole, bo raczej nie chce ze mną w to grać, bo wiecznie przegrywa xD Tym razem zresztą nie było inaczej 😂. No szkoda, bo ja bardzo tą grę lubię za możliwość kombinowania z czego tu wyciągnąć punkty.

Woodcraft Roll & Write - byłam bardzo ciekawa tej darmowej wykreślanki więc sobie ją wydrukowałam, zalaminowałam, kosteczki dokupiłam i można było zagrać. Gra mi się bardzo spodobała, jest mega przyjemna i dzięki niej nie mogę się doczekać premiery normalnego dużego Woodcrafta.

Virtu - dzięki wypadowi do Ludiversum udało nam się poznać grę Virtu. Co prawda nie skończyliśmy jej tam, bo popełniliśmy sporo błędów i w ogóle rozgrywka trwała za długo (ale to normalne przy pierwszych rozgrywkach). Na pierwszy rzut oka byliśmy grą oczarowani i chcieliśmy ją kupić, ale po głębszym zastanowieniu zrezygnowaliśmy z obawy o to, że ta gra za każdym razem może mieć utarty schemat, bo zawsze jest dostępna pełna pula kart i na 2 zawsze zaczyna się z tego samego miejsca rozgrywkę. Po prostu boję się, że po czasie każdy wyrobi sobie jakąś taktykę i w kółko będzie grał tak samo. Sama gra ogólnie jest bardzo przyjemna.

Proszę wsiadać - zagraliśmy z czystej ciekawości, rzekłabym ni ma to złe, ale w kolekcji mieć nie muszę. Rozgrywka na 3 była ciekawsza, bo generowało się więcej korków w grze.

Messina 1347 - byłam ciekawa tej gry, bo zastanawiałam się czy nie nabyć jej do kolekcji. Jednak po zagraniu nie urwała mi tyłka i dla mnie zdecydowanie pass. Póki co od czasów Podwodnych miast Pan Suchy nie potrafi mnie zachwycić. Siostrze gra się podobała, mnie i mojego nie urzekła, bo była za prosta.

Ostry dyżur - bardzo fajna gra czasu rzeczywistego. Takie Overcooked w szpitalu. Gra fajnie wykonana, jest klimatyczna. Osobiście bardzo dobrze się przy niej bawiłam, ale siostrze i mojemu nie przypadła do gustu, więc niestety w kolekcji się nie znajdzie, bo nie miałabym z kim w to grać :(. Siostra stwierdziła, że za duży chaos i jej się nie podoba. Ja uważam, że przy dobrej organizacji wszystko można ogarnąć. Bardzo mi szkoda, że gra się u mnie nie znajdzie :(

Gra miesiąca: Pipeline
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1658
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 275 times
Been thanked: 860 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: XLR8 »

W lutym 72 partie
Gra miesiąca: Oathsworn
Nowość miesiąca: GWT Argentyna

Myślę, że w marcu do topki dojdzie Legends of Void. Po pierwszej partii zapowiada się na bardzo dobrą grę.
Awatar użytkownika
Abizaas
Posty: 1046
Rejestracja: 13 wrz 2020, 14:03
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 615 times
Been thanked: 757 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Abizaas »

44 partie, około 65h

GWT 9 partii - chyba ulubione średnie euro, choć Agricola walczy dzielnie o zdobycie tego tytułu!

Ultimate Railroads 7 partii - początkowo efekt wow, ale im więcej partii tym bardziej doskwiera abstrakcyjne przeliczanie punktów i brak konkretnych, dużych decyzji. Ogólnie świetna gra, ale nie do końca w moim typie, wyleciała z kolekcji.

Gaia Project 7 partii - trochę mniej graliśmy w Gaję, przejadło nam się po bardzo intensywnym styczniu. Nadal moja ulubiona gra.

Agricola 5 partii - zawsze narzekałem na te 14 kart startowych na ręcę ale gdy zacząłem je tolerować, to gra jest świetna i bardzo dobrze się przy niej bawimy. Mnóstwo trudnych i istotnych decyzji, przyjemny temat i ogromna regrywalność.

Through the Ages 4 partie - TTA często idzie nam dość wolno więc trudno nabić większą liczbę partii, ale przy każdej bawimy się prześwietnie. Co ciekawe, w lutym 100% win rate z 4 wygranymi!

Beyond the Sun 4 partie - niestety bez wariantu zaawansowanego. Grę skreśliliśmy ale na forum uświadomiono mnie, że wariant zaawansowany wnosi bardzo wiele. Musimy dać drugą szansę.

Dominant Species 2 partie - gra świetna, czekam niecierpliwie na więcej partii.

On Mars 2 partie - im więcej gram w On Marsa tym bardziej w niego powątpiewam. Wychodzą niedoskonałości - brak balansu akcji, to że do rozbudowy kolonii na 4 poziom można raz polecieć na orbitę a potem kisić się na 5 miejscu inicjatywy resztę rozgrywki, zbyt dominujące blueprinty. Musimy jeszcze ograć ale ja ostatnio jestem dość zawiedziony.

Beer & Bread 2 partie - przyjemny fillerek z wysoką szansą na wylecenie z kolekcji. Zobaczymy.

Witchstone 1 partia - pojedyncza partia, ale standardowo przyjemna. Fajna gra gry nie mamy ochoty na interakcję ani nic cięższego.

Kolekcja


ninety-percent of everything is crud
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1565
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 696 times
Been thanked: 1034 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: ave.crux »

Kaskadia - 3 partie. Nadal niezwyciężony od września tamtego roku abstrakt.

Tzolkin - 2 partie. Po dłuższym półkowaniu zaopatrzyłem się w dodatek i nawet udało się zagrać partię 5 osobową, której nie polecam, dodanie możliwości gry na taką liczbę graczy to zły pomysł. Nie mniej jednak jak zwykle bawiłem się świetnie w tym leciwym eurasie, a dodatek go fajnie odświeżył.

Dominant Species - 7 partii. W składach od 2 do 5 osób. Niestety wygrałem tylko raz, ale za każdym razem bawię się fenomenalnie. W czasie rozgrywki jest dużo rozmowy między graczami, co dodatkowo potęguje doznania. Gra bardzo dobrze się przyjęła w moim gronie, zdecydowanie jest to gra miesiąca.

GWT 2ed - 1 partia. Przy wszędobylskich postach o argentynie wyciągnąłem podstawową edycję. Ciągle pomysł przesuwania mepla na kolejne pola akcji jest u mnie świeży.

Root + dodatki - 1 partia. Gracze chcieli zagrać w coś co już znają i kolejny raz root dowiózł. Dobrze, że współgracze są już na tyle doświadczeni, że rozumieją tę grę, bo niesamowicie błyszczy jak się z nimi siądzie do stołu. Świetnie obserwuje się jak gra nabiera rumieńców wraz z większym obyciem graczy.

Dixit - 2 partie. Szybkie partie na koniec spotkań, żeby się trochę pośmiać.

Turbo - 9 partii. Nie wiem czemu o tym jest tak cicho, a rebel nie zrobił lepszej reklamy. Ta gra bije na głowę każdą grę wyścigową i drugi miesiąc z rzędu jest wyciągana przy każdej okazji. Na spotkania klubu zawsze muszę ją wziąć, bo by mnie inaczej zagryźli. Nie mniej jednak DS ze swoją interakcją wygrał grę miesiąca.

TI4 - 1 partia. 6 os dziewicza partia w TI4. Gra sama w sobie jest fenomenalna i nie mam się za bardzo do czego przyczepić, walka mogłaby być mniej niezgrabna. Niestety czas oczekiwania na turę i sam czas rozgrywki zabił u mnie fun z grania. Przez 7-8 godzin było super, a później fun spadał na łeb, na szyję.

Świat Dinozaurów - 1 partia. Mechanicznie bardzo przyjemne euro, ale fakt, że rozgrywa się tury symultaniczne powoduje, że czuję się jakbym grał solo, a nie lubię grać solo w planszówki.

Ark Nova - 1 partia. Nadal u mnie mocne 9. 30 partii za mną i nadal czuję ekscytację przy budowaniu zoo.

Weather Machine - 1 partia. Jak na razie jedyny lacerda, w którego grałem. Temat mi się bardzo podoba, ale jednak rozgrywka na 3 osoby bardziej mi się podobała. Pełny skład trochę słabiej wychodzi.

Betrayal at House on the Hill 3ed - 1 partia. Uwielbiam tę grę, cieszę się, że po wielu partiach dalej pokazuje coś nowego przez scenariusz, którego nie grałem i karty, których wcześniej nie widziałem. Wykonanie kafelków jest kiepskie, ale przyjemność z grania wysoka. Czekam na dodatek.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Qardasowsky
Posty: 70
Rejestracja: 31 sty 2021, 22:43
Has thanked: 77 times
Been thanked: 96 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Qardasowsky »

Sleeping Gods - Pierwsza kampania zostawiła mnie z niedosytem na więcej, ale już po godzinie drugiej wady zaczęły mnie irytować coraz bardziej, aż ostatecznie zwinąłem całą grę i czeka aż od niej odpocznę. Irytuje mnie walka, testy i znikome backstory/lore, za to szanuję skalę tej gry i prawdziwe CYOA. W mojej kolekcji jako gra typu zagram raz na kwartał i przejdę kampanię. Ale od teraz raczej z kimś innym niż only solo. Pierwsze wrażenia i kampania to mocne 8.5/10, druga, a raczej jej skrawki obniżyła ocenę na 7/10, mam nadzieję że Distant Skies poprawiło system i będzie dobrym sequelem. Wydaje mi się że jak wrócę za dłuższy czas to ocena wróci na 8.5

Wojna o Pierścień - Nadrabianie zaległości z must have dwuosobówek trwa dalej. Jest to gra, która sprawiła że zacząłem minimalnie bardziej doceniać uniwersum Tolkiena i filmy, więc to już jest sukces sam w sobie. A jeśli chodzi stricte o grę, to jest to doświadczenie o epickiej skali, które każdy powinien mieć odhaczone. Klimat wyczuwam dużo bardziej niż w Rebelii, ale przez IP chętniej siądę raczej do Rebelii, co nie zmienia faktu że gdybym miał możliwość zagrać w obydwie w ciągu dnia, zrobiłbym to bez wahania. 10/10

HEXplore IT: DoMN - Mocno cisnąłem swego czasu po tej grze, po miesiącach przekonuję się do niej coraz bardziej i jest to mój wybór numer 1 jeśli chodzi o epickie klimatyczne solo na cały wieczór. Co nie zmienia faktu, że losowość i tak jest dramatycznie wysoka. I tylko dlatego daje jej 7.5/10

Mind MGMT - Pierwszy hidden movement w mojej kolekcji i poprzeczka podniesiona tak wysoko, że nie wiem czy da się przeskoczyć. Absolutne arcydzieło jeśli chodzi o fan service, klimat i nawiązania do komiksu. W miesiąc nabiłem ~25 partii, połowę z drugą połówką, połowę solo i jeszcze nam się nie znudziła ani trochę, zresztą jak mogłaby skoro przy tych 15 partiach otworzyliśmy dopiero po jednym Shift packu i nie zmieniliśmy ról. Meta gra w szukanie ukrytych kart to jest tak dobry patent i tak dobrze spinający się z komiksem, że nie wiem czy da się go odpowiednio skopiować. Gra przy której doszedłem do wniosku, że hobby jest w dobrej kondycji jeśli takie rzeczy mogą powstawać. Jestem niesamowicie ciekawy Harrow County, a Off The Page ląduje na liście wydawnictw które muszę uważnie obserwować. Dodatkowo podziękowania dla Propi za recenzję, która ostatecznie mnie przekonała żeby kupić tę grę. 10/10

Kanban EV - Zagrane wczoraj two handed żeby ogarnąć zasady i powiązania w tej grze przed grą na dwie osoby i absolutnie nie mam pojęcia co się działo w tej grze, ale chce więcej. Gra po której jestem wyczerpany psychicznie ale chcę więcej. Ma zadatki na topowe euro w mojej kolekcji, ale nie będę wróżył z fusów. No i wydanie to klasa wyżej od gier, które mam w kolekcji. Nie wiem czy nie lepiej byłoby wziąć Gallerista, bo wygląda na nieco łatwiejszego jako entry, chociaż Kanban nie jest aż tak straszny jak myślałem. Rules overhead jest gigantyczny i do 3/4 gry nie wiedziałem jak konkretnie robić punkty. Oczywiście pomyłki w zasadach też były, ale to do opanowania. Pierwsze wrażenia na 9/10, zobaczymy czy utrzyma się z czasem.

Gra miesiąca: Za skalę powinno być Sleeping Gods, za pierwsze wrażenia Kanban, ale overall wygrywa Mind MGMT, które na razie zapowiada się na grę roku.
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2299
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 551 times
Been thanked: 866 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Galatolol »

Wyjątkowo dużo nowości (jak na mnie w ostatnich latach):

- Dylematy Króla - całkiem, całkiem (póki co cztery partie). Trzeba tylko mieć świadomość, że to jest bardziej framework pod roleplayowanie niż planszówkia; mechanika jest bardzo uboga. Myślę, że mogę uznać Dylematy za grę miesiąca przez to, jak inne są od pozostałych gier.
- Książęta Renesansu - klasyk Wallace'a i też bardzo fajny :)
- A fake artist goes to New York - świetna, krótka imprezówka we wspólne rysowanie, gdzie jedna osoba nie wie, co ma przedstawiać rysunek
- Chinatown - dobra gra negocjacyjna. Lepsza niż się spodziewałem, ale trochę zawodzi fakt, że zbyt łatwo policzyć zyski z transakcji, przydałby się jakiś element niewiadomej przy dochodach
- Horseless Carriage - nowość Splottera, opisałem trochę w odpowiednim wątku
- 1883 - osiemnastka z pociągami rzucającymi kostką i losowymi wydarzeniami. Te aspekty akurat są ok, ale ogólnie gra sprawia wrażenie niedopracowanej.
- Star Trek: Ascendancy - długo miałem to na liście życzeń, potem mi się gusta zmieniły, ale postanowiłem sprawdzić, gdy nadarzyła się okazja. Niestety w ogóle nie chwyciło, gra mi się nie spodobała.
Awatar użytkownika
miker
Posty: 694
Rejestracja: 03 maja 2019, 16:55
Has thanked: 524 times
Been thanked: 416 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: miker »

Turbo (8 rozgrywek) - super fajne wyścigi dla fana F1, który śledził walkę Senny z Prostem i niekoniecznie lubił Schumachera i jego styl jazdy. Co więcej pierwszy z 31 torów ściągniętych z BGG już wydrukowany i czeka na ogranie - oczywiście jest to Monako :D Sama gra zaskoczyła jak fajnie się w nią gra rodzinnie. Jest i prosta i bardziej skomplikowana, jeśli chcemy użyć dodatkowe moduły.

Ark Nova (7 rozgrywek) - nadal cieszy, nadal budowanie swojego zoo przynosi frajdę i nadal w najmniej oczekiwanym momencie orientujemy się, że w kolejnej turze (bądź dwóch) gra się skończy i że nie zagramy wszsytkich zwierząt / zrealizujemy wszystkich projektów ochrony przyrody. Może to skupienie na tym co chcę zrobić i nie patrzenie gdzie jestem i gdzie jest przeciwniczka (gramy 2-osobowo tylko), a może to co innego. Dużo frajdy i rodzaj gry jaki lubię. Czekam na dodatek i trochę żałuję, że będzie pewnie dostępny z końcem Q3 lub w Q4... Co zrobić?

My Little Scythe (5 rozgrywek) - była promka na Alo.com.pl i zdecydowałem się skorzystać. Gra przyszła cała, co więcej dzieci (lat 6 i 8) zachwycone. W końcu coś bardziej skomplikowanego, a przy tym dające im dużo frajdy. Klimat Scythe jakiś jest, wojna na ciasta jest, wredne zadania są, czego chcieć więcej? :lol:

Tyrants of the Underdark (3 rozgrywki) - staramy się ogrywać różne pary decków. Na razie nienawidzę Wynaturzeń i tego jak moja żona nimi gra. To jest chamskie, wredne i nic wtedy nie mogę zrobić. Dodatkowo w grze na dwie osoby z moją żona, zauważyłem, że karty dające szpiegów, nie sprawdzają się przy sposobie w jaki ona gra. Zobaczymy, czy ta hipoteza się sprawdzi nadal, ale gra jak na 118 zł, które za nią zapłaciłem przynosi mnóstwo frajdy.

Brass Birmingham (2 rozgrywki) - czemu ta gra przeleżała na półce dwa lata i zagrałem w nią dopiero w styczniu? Luty, co prawda nadal tylko dwie rozgrywki, ale skoro to numer 1 BGG, to trzeba przynajmniej raz w miesiącu zagrać. Bardzo dobre euro, ale czy numer 1? Dla mnie nie. Mi więcej frajdy daje Ark Nova.

The Gallerist (2 rozgrywki) - jedyny Lacerda w mojej kolekcji i jedyny w jakiego grałem. Zaskoczony, nadal odkrywam filmy na YT (anglojęzyczne), w których recenzenci (nie mylić z prezenterami z Polski) ogrywają gry Lacerdy i wiele z nich docenia Gallerista bardziej niż OnMars. Generalnie bardzo lubię Gallerista. Czy gra jest warta 500 zł, które za nią dałem? Nie. Czy jest to dobra gra? Bardzo dobra. Czy jest to mój numer 1? Nie. Czy bazując na tym co daje i opiniach recenzentów z YT, kupię kolejną grę Lacerdy? Raczej nie. Ale Gallerist zostaje na długo w mojej kolekcji. Jest to bardzo dobre, solidne euro, w którym ja czuję powiązanie mechaniki z tematem gry.

Pan Am (1 rozgrywka) - lubię za prostotę i ilość akcji. Ale dziwnie dużo rozgrywek kończy się przewagą 1-2 punktów. Czy to wada, czy zaleta? Nie wiem. Pozostaje dalej grać i sprawdzać czy zostanie, czy poleci w świat. Choć cena, jaką za nią dałem, spowoduje jedynie stratę na rynku wtórnym, więc pewnie zostanie. Na plus samolociki i czekanie aż 6-letni syn podrośnie.

Chatka z piernika (1 rozgrywka) - rozgrywka w 4 osoby z dziećmi. Nie przepadam za tego typu grami. Jak trzeba zagrać, to zagram, ale to gra dla 8-latków.

Azul (1 rozgrywka) - w 4 osoby gra cieszy. Prosta i podstawowa wersja to wszystko czego od niej oczekuję. Losowy dociąg kafli to coś, co zawsze łagodnie łechce mózg.

Zoo New York (1 rozgrywka) - rozgrywka z córką i wprowadzenie jej do tej gry. Nie wiem czemu kupiłem tę grę. Chyba z myślą o dzieciach. Patchwork z twistem. Dobra do gry z dziećmi, ale jakoś nie czuję z nią chemii.

Gra miesiąca i nowość to: Turbo
Ostatnio zmieniony 28 lut 2023, 20:27 przez miker, łącznie zmieniany 1 raz.
mordajeza
Posty: 353
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 170 times
Been thanked: 240 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: mordajeza »

Ach, cóż za piękny miesiąc (spora w tym zasługa urlopu ;))! Aż 54 partie w 27 gier, z czego 9 z mojego top 10.
Spoiler:
Nowości:

Khora - więcej pisałem w wątku poświęconym grze, tutaj w skrócie: excel, ale bardzo ładny, szybki i satysfakcjonujący
Eksplodujące Kotki - mój pierwszy kontakt z tym klasykiem gier imprezowych i muszę przyznać, że bawiłem się bardzo dobrze - zabawna, szybka gra

Wyróżnienia (1pkt): Tajniacy, Khora, Star Wars: X-Wing, Blood Bowl: Menedżer Drużyny, Blood Rage, Inis, Scythe, Viticulture, 51. Stan MS

Gra miesiąca (3 pkt): Tyrants of the Underdark - zasłużone zwycięstwo, mimo bardzo mocnej konkurencji. Wciąż zachwyca to, jak wiele gry można zmieścić w tak prostych zasadach.
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 134
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 217 times
Been thanked: 142 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Sirius_Black »

Luty całkiem obfity. Wpadło 30 partii w 15 gier.

Nowości
W tym miesiącu skromnie, bo tylko dwie nowości. Pasuje mi jednak taki układ, bo ostatnio bardziej lubię ogrywać już poznane gry niż gonić za nowościami i spędzać czas nad kolejnymi instrukcjami. W lutym poznałem:
Dominant Species - a właściwie Władcy Ziemi, czaiłem się na ten tytuł już kilka lat, nawet zanim pojawiła się zapowiedź polskiej wersji, zawsze jednak odkładałem na później, bo trudne zasady, ciężko znaleźć ekipę do grania itp.,zasady finalnie okazały się nie takie straszne, mogę nawet powiedzieć, że zasady są dosyć logiczne i eleganckie, a trudność leży w rywalizacji z pozostałymi graczami, a nie w złożoności zasad. Zasłużony tytuł nowości miesiąca i czekam na kolejne partie.
MicroMacro - wpadło rzutem na taśmę, rozgrywane dziś na sam koniec wieczoru, mam wątpliwości, czy to gra, ale zabawa przyjemna, chociaż po paru scenariuszach już bolą oczy od wpatrywania się w "mapę".

Stali bywalcy:
Azul: Letni pawilon - 8 partii w ciągu weekendu u rodziców, przyjemne, ale mam wrażenie, że łatwo wpaść w rutynę - iść w kompletowanie pól od 1 do 4 i do tego próbować jedną gwiazdę w całości, może jest więcej możliwości, ale my podczas partii szliśmy zazwyczaj w tym kierunku,
Zamki Burgundii - obowiązkowa pozycja do rodzinnego grania,
Kakao - również gra z kategorii rodzinnych, wróciła na stół po dłuższej przerwie i chyba trochę już mi się znudziła, może dodatki by ją uratowały, ale raczej w planach mam jej sprzedaż niż dokładanie rozszerzeń,
Tyrants of the Underdark - 3 partie w miesiącu, lubię tę grę chociaż rzadko udaje mi się wygrać, świetnie działa w każdym składzie, chociaż ostatnia partia 4-osobowa najbardziej zapadła w pamięć, bo na mapie było na prawdę ciekawie,
1882 - partia na żywo przy stole z ekipą jeszcze mniej obeznaną z 18stakmi niż ja; mój wniosek po partii: jednak dobrze zrobiłem, że po nauki zgłosiłem się do ekspertów 8)
Age of Steam - jedna z moich ulubionych gier, jednak ekipa siada do niej niechętnie bo "za sucha, za brzydka", nie znają się :wink:
Uczta dla Odyna - po drugiej rozgrywce mam lepsze wrażenia niż po debiucie, zapoznaliśmy się już lepiej z działaniem akcji, na plus fakt, że każdy z nas wybrał trochę inną ścieżkę, a mimo to wyniki na koniec były bardzo zbliżone, nie jest to mój ścisły top, gra nie budzi takich emocji i nie czekam na kolejne partie, tak jak chociażby Brass:B czy Projekt Gaja, ale mimo wszystko liczę na kolejne partie,
Ark Nova - nadal nie zachwyca, gra się całkiem przyjemnie(przynajmniej do pewnego momentu), ale jest jakoś bez emocji, po partii czuję się raczej zmęczony i nie mam większej satysfakcji z rozgrywki, z jednej strony myślę sobie, że może gdybym dał grze więcej szans to przyjemność z rozgrywek by rosła, jednak jakoś nie mam ochoty na taki eksperyment, gdy jest tyle świetnych tytułów do ogrania,
Pax Reinessance 2 ed. - kapitalna, emocjonująca rozgrywka, parę razy już myślałem, że zwycięstwo jest o krok, a finalnie partia przeciągnęła się do wyczerpania talii i zakończyła się zwycięstwem gracza, któremu na początku szło chyba najsłabiej,
Kanban EV - powrót Kanabana w nowej odsłonie, wrażenia z rozgrywki bez zmian, na tę chwilę mój ulubiony Lacerda, lubię w każdym składzie, jednak kolega, z którym grałem dopiero poznawał grę, więc partia była raczej zapoznawcza i jednostronna,
Dominion - wkręciliśmy się rozgrywki i zaczynam rozglądać się za dodatkami,
Spór o Bór - na tę chwilę ulubiony filerek,
Diuna Imperium - jak zwykle przyjemna rozgrywka.

Gra miesiąca:
Pax Reinessace 2 ed. - o krok od zwycięstwa był AoS, jednak to właśnie Pax dostarczył najwięcej emocji i najbardziej zapadł w pamięć.
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 398
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 338 times
Been thanked: 309 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Chudej »

A więc nie tylko u mnie słaby miesiąc, chociaż tyle mnie pociesza ;) Wypadło sporo spotkań znowu przez chorowanie i zbliżający się ślub kolegi. Ostatnio trochę zapominam ale też mniej mi się chce logować partie z co-opów, zwłaszcza Aeons End, które też jakoś jeszcze trochę ucierpiało zagrywaniem się w Dominiona. Poza Horrorem w Arkham mam praktycznie same pojedyncze gry w różne tytuły, z czego nie o wszystkich mam coś do opowiedzenia, jednak jest kilka szczególnie wartych wspomnienia.
Spoiler:
Anachrony - zagrane po raz 4 według BGG, a grę mam od chyba... 2 lat? Grałem z kolegą i nowo poznaną osobą w miejskim klubie planszówkowym. Tłumaczenie zajęło mi solidną godzinę, a gra jeszcze potrwała ze 3h. O ile grało się bardzo przyjemnie, to jednak nikomu tyłka nie urwało. Jak tak teraz się zastanawiam, to ta gra wydaje mi się po prostu przekombinowana w miejscach, gdzie ma to zbyt wielkiego znaczenia. 4 typy workerów, to coś, co mi się początkowo tutaj podobało, ale dalej jest to tylko worker placement, dosyć prosta mechanika i wcale nie zyskuje to w moim odczuciu na głębi. Pożyczki, za które się punktuje przy spłacaniu są z kolei przyjemne, ale superprojekty, których praktycznie nikt nigdy nie buduje bo są takie drogie znowu sprawiają zawód. Asymetria wydaje się dorzucona na siłę, nie ma tam nic specjalnie interesującego jak np. w Marco Polo, gdzie czujesz, że grasz w zupełnie inny sposób. Kombinowanie w tej grze też uważam za bardzo prostackie jak na ogrom zasad i długość tłumaczenia. Tytuł ten swoje odleżał już na półce, nikt się przez ten czas o niego nie upominał, aż nie spytał o niego kolega, z którym gram od niedawna (po czym też wyraził bardzo średnią opinię) i uznałem, że jednak czas się pozbyć Anachrony, bo nic z tego nie będzie. Zagrałem raz na BGA w betę i tyle to mi wystarczy.

Ark Nova - to chyba była jakoś wyjątkowo nieprzyjemna partia. Bardzo lubię AN, ale w tej grze trzeba płynąć z prądem, a ja na początku próbowałem trochę odwrotnie i troszkę zapomniałem jak w to się gra, przez co potem czułem, że wszystko jest w tej grze przeciwko mnie i nie mówiłbym tu tylko o przeciwnikach.

Founders of Teotihuacan - zastanawiam się dlaczego B&D chciało podciągnąć to pod markę Teotihuacan, czy było taniej podkraść te kilka grafik z pierwowzoru, czy co? Daje to moim zdaniem takie mylne wrażenie o tej grze. To jednak wcale nie jest żaden rozgrzewkowy abstrakt, to jest pełnoprawny euras-średniak z układanką w centrum i to całkiem legitny z jakąś tam nawet lekką interakcją. Przydałby się może tylko jakiś dodatkowy sposób na wprowadzenie różnorodności wśród graczy, ale poza tym jest to bardzo spoko gra. Jeśli chodzi o partię, to żona znowu pokazała swój mistrzowski stopień opanowania gatunku i zmiażdżyła wszystkich przy stole w tą gierkę, okazuje się, że maxowanie piramidy to jednak nie wszystko (nie to co w Teo).

Great Western Trail (Second Edition) - zagrane na BGA podczas wyjścia z choroby, a pudełkowa wersja leży i się kurzy od długiego już czasu. Przez chwilę bardzo mnie kusiła Argentyna, ale i tak mam za dużo nieogranych gier na ten moment ;) Gdyby nie to, że mam w to na BGA ostatnio bardzo słabą passę, to powiedziałbym, że uwielbiam tą grę. Design jest po prostu mistrzowski, ale jednak wolę Maracaibo, w które dalej jestem najlepszy w swoim domu :D

Marco Polo II: In the Service of the Khan - naopowiadałem żonie jaki zachwycony byłem pierwszą partią w MP2 i jak tam cały czas coś zdobywasz surowce albo punkty i same fajne rzeczy można robić, a potem zagraliśmy z kolegą-wymiataczem w 3 osoby i powiedziała mi tylko, że "produkt niezgodny z opisem". Niemiło jest przegrać prawie dwukrotnością punktów, a tak to się właśnie skończyło. W trakcie gry też niestety był spory paraliż decyzyjny - nie tyle myślenie nad ruchami (chociaż kolega za bardzo przytryhardował), co przytłoczenie mnogością możliwości, zapewne nie pomogło to, że wybrała sobie z postaci te co mogą się rozdzielać na mapie. Z pierwszej rozgrywki miałem zupełnie inne odczucia, nagle trochę mój zapał do gry niestety ostygł, bo myślałem, że trafiłem na gierkę, gdzie mogę spokojnie pograć na yolo (nie bezmyślnie, ale na luzie) i mieć szansę wygrać.

Tekhenu: Obelisk of the Sun - zagrane w kolejnym składzie i odczucia trochę jednak lecą na łeb na szyję. Tłumaczenie tej gry to masakra, jest tu jeden beznadziejny motyw, gdzie któraś z akcji punktuje za cudze budynki, a inne akcje nie i nigdy nie jestem w stanie tego zapamiętać. Dlaczego nie można było tego ujednolicić!? Grałem też ze średnio ogranymi ludźmi i praktycznie każda akcja Ra lub Hathor kończyły się na zaglądaniu do instrukcji. Po tych kilku partiach stwierdzam, że Tekhenu mi trochę przypomina Trismegistusa, ale transmutacje podobają mi się dużo bardziej niż stawianie kolumn. Rozpakowałem dodatek, który kupiłem razem z podstawką i zacząłem cośtam czytać, ale jak zobaczyłem tyle zmian do podstawowych akcji, to chyba skończy się na tym, że będę musiał drukować jakieś player aidy.

Vinhos: Deluxe Edition - (2016) niespodziewana partia i niespodziewana wygrana o włos (różnica 1 punkta między miejscami na 3 graczy). Kolejna gra, gdzie wiecznie mamy problem ze spamiętaniem zasad, nie jest to jednak mój egzemplarz i nie czytałem nigdy w pełni instrukcji, więc umywam od tego ręce (z drugiej strony rzadko też w to gramy). W porównaniu do On Marsa, którego miałem okazję skosztować ze 2 razy, ten tytuł Lacerdy wydaje mi się teraz dosyć płytki. Ot, narobić wina i starać się wymaksować co najmniej 1 winnicę pod względem bonusów, przy czym nigdy nie spaść poniżej $4-5. Akcji jest dosyć mało rodzajów i są one dosyć nudne, a najciekawszy element (czyli konkurs) jest tu zarazem moim najmniej lubianym w całej grze ze względu na całą tą proceduralność. Jest tu podobny ogólny stopień przekombinowania co w Anachrony, gdzie gra jest tak naprawdę prosta, ale wydaje się "zasłonięta" jakimiś głupotami, o których bardziej trzeba pamiętać żeby ich nie olać.

Gra miesiąca: GWT. Tyle partii i tyle przegranych i jeszcze mi nie zbrzydło, każda partia mimo wszystko sprawia frajdę i czegoś mnie uczy o tej grze. To jest już więcej niż gra miesiąca :D
Ostatnio zmieniony 01 mar 2023, 02:40 przez Chudej, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4089
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2600 times
Been thanked: 2533 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Gizmoo »

Przez pojawienie się wątku dzień wcześniej, trochę zgłupiałem i przez moment myślałem, że „popsuł” mi się kalendarz i w tym roku 28 luty... Wypada w poniedziałek. :lol:

Ale wracając do tematu - To był dla mnie nie tylko szalony, ale też chyba najbardziej intensywny planszówkowo miesiąc w moim życiu! Grałem CODZIENNIE, co absolutnie nigdy wcześniej się nie zdarzyło! Jasne, paskudna pogoda pociągnęła za sobą brak wyjazdów i pewnie wyłącznie dzięki temu, weekendy spędzałem wyłącznie na graniu. Ale nigdy, przenigdy, nie zdarzyło się, żebym codziennie miał czas i ochotę na łupanie w planszówki. W 28 dni nabiłem aż 51 :shock: rozgrywek! I tym razem imprezowe tytuły i popierdółki ograniczone były do niezbędnego minimum. Muszę jednak nadmienić, że po raz pierwszy czuję lekki przesyt i cieszę się, że w marcu wreszcie urlop i wreszcie... Odpocznę trochę od planszówek. :lol:

LUTY 2023:
Spoiler:
NOWOŚCI:

DEEP VENTS - Kafelkowy engine building od RRG. Spodziewałem się popierdółki, a to bardzo sprytna i angażująca gra. Niestety wraz z rozwojem swojego tableu i odpalaniem wielu akcji, generuje downtime, dlatego na bank niechciałbym w to grać w więcej niż trzy osoby. Pod koniec partii jest sporo akcji do odpalenia, szczególnie jeżeli ktoś zbuduje dobrze działający, złożony ekosystem. Gra jest prześliczna, przepięknie wyprodukowana i zilustrowana. Niestety tutaj również są drobne potknięcia. Ikonografia nie jest najlepsza, więc przy pierwszych rozgrywkach siedzi się z oczami wlepionymi w ściągę, która jest tylko... W instrukcji. Wydrukowałem pomoce dla graczy i już powinno być lepiej, ale skandalem jest, że nie ma tych pomocy w pudełku. Podsumowując wszystkie wady i zalety – wychodzi bardzo solidne 7.5/10. Gdyby nie ikonografia i brak pomocy graczy była by ósemka, bo to dobra, solidna mechanicznie gra, z fajną dawką negatywnej interakcji. No i jej niezaprzeczalną zaletą jest to, że da się rozegrać partię w góra 40 min. razem z tłumaczeniem. (na 3 graczy).

LONGHORNS, czyli dodatek do MONTANY – Uwielbiam Montanę, ale jakoś ostatnio nie było okazji do powrotu. Dodatek przeleżał na półce ponad rok, aż w końcu stwierdziłem, że trzeba wreszcie do Montany powrócić i zobaczyć, czy Longhorns był wart zakupu. No i muszę powiedzieć, że z jednej strony tak, a z drugiej... Niekoniecznie. Nie jest to na pewno dodatek, który zmieni wrażenia z rozgrywki. Jeżeli ktoś nie trawi podstawki, to Longhorns nie sprawi, że zapała do niej miłością. Ot, mamy tu trzy moduły, które możemy sobie dołożyć. Jeden moduł dodaje lekką asymetryczność - w trakcie gry możemy „odblokować” specjalne umiejętności, ale jednocześnie wydłuża rozgrywkę, a karty projektów, moim zdaniem, nie są dobrze zbalansowane. Niektóre są bardzo trudne w realizacji, inne dość proste. No i tutaj mamy losowe ich rozdanie. Może więc się zdarzyć, że jeden z graczy dobierze same proste, a inny same trudne. Następnym razem, grając z tym modułem, zdecydowanie zaproponuję draft. Drugi, tytułowy moduł, zmienia podstawowe zasady. W dużym uproszczeniu - losuje się pięć kart, które zmieniają zasady gry. W trakcie gry będziemy przesuwali znacznik na kolejną kartę, zmieniając warunki np. działania pól. I wreszcie trzeci moduł, to jakby nowa metoda na pozyskiwanie surowców – ot paczka kart, która dodaje „handel wymienny”. Trzeci moduł jest najmniej inwazyjny, ale jednocześnie najmniej ciekawy. Wydaje mi się też, że za bardzo ułatwia grę. Reasumując – dodatek wyłącznie dla miłośników. Wprowadza trochę różnorodności do podstawki, ale nie jest niezbędny. Nie wiem, czy w Goldrush moduły są lepsze, ale po Longhorns jakoś nie mam ochoty tego sprawdzić i w sumie cieszę się, że Goldrush skreśliłem wcześniej z zakupowej listy. Także Longhorns dostaje ode mnie ledwie 6/10.

MINDBUG – Po krytycznych głosach na forum, spodziewałem się co najwyżej średniaka, ale jednak Richard Garfield nie zawodzi! Bardzo sprytna, mała, pojedynkowa karcianka. Ciężko mi stwierdzić po jednej partii, czy rzeczywiście jest tam większa głębia, ale muszę przyznać, że bawiłem się świetnie, a główkowanie jest niebanalne. Duża rozkmina pojawia się wtedy kiedy stajemy przed decyzją – czy to jest właściwy moment na użycie tytułowego mindbuga? W każdym razie gra czerpie sporo z medżika, ale przy tym jest super prosta do wytłumaczenia. Keywordy są intuicyjne i jest ich kilka na krzyż, więc zdecydowanie łatwiej i szybciej kogoś nauczyć grać w Mindbuga niż w MTG. Dla mnie, starego medżikowca, bardzo miłe zaskoczenie! 7/10 i chętnie pograłbym więcej. Może nawet kupię kiedyś egzemplarz do kolekcji?

STARSHIP CAPTAINS – Gdyby nie solidny kandydat na tytuł „nowość miesiąca”, to właśnie SC zgarnąłby ten tytuł. Bardzo sprytna, świetnie wydana gra, o uroczej tematyce. I muszę przyznać, że choć widziałem już wiele, to tutaj zostałem fajnie zaskoczony oryginalnością mechaniki. Jasne, sporo rozwiązań jest tu super abstrakcyjnych, ale działania graczy łączą się w sensowny ciąg, a ilustracje i cała otoczka generuje bardzo fajny klimacik. Aż się prosi, żeby puścić muzykę ze Star Treka i zanurzyć się w kosmosie! I pomimo tego, że występują tutaj elementy losowe, to i tak mamy bardzo fajną zagadkę przestrzenną i co turę stajemy przed ciekawymi decyzjami, a największe znaczenie ma... Optymalizacja ruchów. To od graczy zależą ich wyniki i każdy ruch wymaga zaplanowania. Reasumując – jestem grą absolutnie oczarowany i chcę ją do kolekcji! 8.5/10


ROZCZAROWANIE MIESIĄCA:

ENDLESS WINTER – Wreszcie doczekałem się rozgrywki i niestety powiało chłodem. :lol: Bardzo na tą grę czekałem, bardzo chciałem, żeby mi się podobała, ale jednak coś tutaj nie „pykło”. Niby nie powinno się złożonej gry oceniać po zaledwie jednej partii, ale nie bardzo widzę, co tu jeszcze można eksplorować. Gra jest niestety bardzo sucha, a mechaniki są abstrakcyjne i co gorsza... Nie łączą się we wspólną całość. Miałem wrażenie grania w kilka minigierek, które nijak się nie spinają. Każda jest totalnie „oderwana” od reszty i żadna nie jest w sumie specjalnie ciekawa. Punkty sobie kapią z różnych źródeł, w zasadzie wszystko, co chcemy zrobić, zrobić się da. Nie ma tutaj więc rozrywających serducho dylematów. Pomiędzy graczami mało jest punktów styku, bo nawet przepychanki na planszy z area control, są mało intrygujące i przynoszą niewielki zysk/stratę. Grając, miałem wręcz wrażenie, że pozostałych graczy mogłoby nie być. Ot, interakcji tu tyle, że ktoś zgarnie jakiś jeden bonus z pola więcej, lub podbierze kartę. Na pozytywny odbiór nie wpłynął też fakt, że grałem w to pierwszy raz, a i tak udało mi się wygrać i to sporą różnicą punktową. No jakoś nie przepadam za złożonymi grami, w które gram po raz pierwszy, wygrywam i nawet nie wiem, co zrobiłem dobrze, co zrobiłem źle, a co mógłbym zrobić lepiej. :lol: Jak ktoś lubi pasjanse z doklejonym tematem, to może czerpać z EW przyjemność, bo gra działa i jest absolutnie obłędnie wyprodukowana. Mico zrobił chyba najlepsze ilustracje w swojej karierze. Szkoda, że niestety rozgrywka nie dostarcza żadnych emocji. Zwyczajnie nic mnie tu nie grzeje. Cytując klasyka "Zima jest, to musi być zimno!". Cieszę się, że nie kupiłem w ciemno, bo bym mocno żałował. Aha – mam nadzieję, że coś nie coś poprawią tam dodatkowe moduły, ale nie wiem kiedy i czy, będę miał to okazję sprawdzić, bo właścicielowi egzemplarza też jakoś specjalnie gra nie podeszła i sam jeszcze nie wie, czy nie zdecyduje się na pozbycie się gry z kolekcji. 6.5/10.

NOWOŚĆ MIESIĄCA:

TRANSMISSIONS – Nie kumam, jak to jest możliwe, że ta gra przeszła bez echa! To najlepsza i najbardziej sympatyczna gra rodzinna, jaka wyszła w zeszłym roku! Mechanicznie to jest zlepek kilku pomysłów, ale główne skrzypce gra tu rondel z polami akcji. Na ręku mamy karty, którymi sterujemy czterema robocikami. Mamy tutaj niewielki engine building, zbieranie setów i budowanie z kafelków połączonych rur. Gra jest obłędnie wydana, dostarcza super ciekawych decyzji, a całą partię da się rozegrać w godzinę (no chyba, że gra się z zamulaczami, bo jest tu pole do optymalizacji). Całość ma tylko jedną wadę – jest tu jedna strategia wygrywająca, natomiast autor gry wypowiedział się na BGG, jak w łatwy sposób to naprawić i od trzeciej partii graliśmy z tym „oficjalnym houserulesem”. Gra zaliczyła u mnie najwięcej rozgrywek w miesiącu i była absolutnym hitem w rodzinie. Wszyscy chcieli w to grać! A moja mama, której większość gier raczej nie podchodzi, tym razem była zachwycona i powiedziała, że jest to jedna z najlepszych gier w jakie kiedykolwiek grała! 8.5/10


POWROTY MIESIĄCA:

ROKOKO – Wreszcie, po wielu latach, zakupiłem egzemplarz do kolekcji. Rany, jakie to jest świetne i sprytne euro! I do tego jakie przyjemne! Mnóstwo ciekawych decyzji, fajna interakcja i emocjonujący wyścig po punkty. I do tego wszystkiego – oryginalna tematyka. Stara wersja jest przepiękna i brak ilustracji Menzla w wersji „deluxe” uważam za największą zbrodnię planszówkową ostatnich lat. :lol: Cieszę się, że udało mi się dorwać pierwszą wersję! 8/10

ROBIN HOOD AND THE MERRY MEN – Zagrane po baaardzo długiej przerwie. I tak, ja rozumiem, że ta gra w wielu miejscach jest „fiddly”, rozumiem, że dało by się wszystko wygładzić, a ikony mogłyby być intuicyjne. Ale na rany koguta! Jak w to się świetnie gra! I to jest jedyny semi coop, który autentycznie działa! Super zabawa, multum emocji i śmiechu. Podobało się wszystkim przy stole. I choć wszyscy, jak jeden mąż, klęliśmy na losowość kostek, to nie odebrało to grama radochy. W przyszłym tygodniu mam nadzieję uda się zagrać jeszcze raz, bo już się umówiliśmy wstępnie na rozgrywkę. 8/10

ŚWIAT BEZ KOŃCA – Wstyd się przyznać, ale chyba ostatni raz ściągnąłem z półki ŚBK dobre pięć lat temu. Musiałem na nowo przeczytać instrukcję, bo nie pamiętałem absolutnie nic. I muszę napisać, że po rozgrywce byłem absolutnie zachwycony. To jest ciasne euro, z bardzo krótką kołderką, a gracz jest non stop gwałcony przez grę. Cały czas trzeba gromadzić surowce na podatki i być gotowym na negatywne wydarzenia. Punktów robi się tu niewiele, bo co chwila się coś traci i czegoś nie można zrobić. To gra dla prawdziwych masochistów, którzy lubią być nieustannie kopani po d...zębach. :lol: Dla mnie absolutna bomba, ale rozumiem, że ludkom może ta gra nie podejść. Ciężko czasami poradzić sobie z frustracją i momentami klnie się tutaj jak szewc. Przykład – wszyscy zgromadzili sukno, by w kolejnej turze je sprzedać. I nagle łup – wydarzenie. Na rynku wybucha zaraza i cały rynek jest zamknięty do końca epoki. Wszyscy zostali bez pieniędzy, a tu do końca epoki pięć rund. Zero kasy w zapasie i w zasadzie jedyny ratunek żeby uniknąć kary za podatki to była sprzedaż sukna. Jak teraz to zrobić, jak rynek jest zamknięty? No i zaczyna się rzeźbienie w gównie, kminienie, jak tu zdobyć choćby dwie monety. No i na koniec epoki, przy rzucie kością na podatki, wszyscy modlą się żeby wypadła dwójka. Uff... Wypadła. Ja kocham takie momenty w grach, w których siedzi się na krawędzi fotela i zawsze jest ze wszystkim pod górkę. Ale w pełni rozumiem, że kogoś taka stresująca planszówka, która karci na każdym kroku, a każdy punkt to "ciężka praca", może nie bawić. Ode mnie - 8.5/10

GALACTIC WARLORDS: BATTLE FOR DOMINION – Znakomite area control z elementami 4X. W zasadzie jest to prawie 4X, bo tylko brak tu rozwoju technologicznego. Do gry powróciłem po dłuższej przerwie, mając wcześniej na koncie jedną partię i muszę przyznać, że za drugim razem wszystko zatrybiło mi w główce. Świetna jest tu mechanika zagrywania kart akcji, bo jednocześnie musimy sobie budować z nich końcową punktację. Czasami więc zagramy kartę, by zrobić coś więcej, a czasami tylko po to by na karcie zapunktować, zadowalając się gorszymi akcjami. Bawiłem się kapitalnie i to nawet pomimo faktu, że pod koniec rozgrywki, zostałem totalnie "dojechany" przez dwójkę graczek. Dziewczyny zawarły pakt, że trzeba „bić lidera”, odebrały mi kontrolę nad dwiema planetami, a poprzez ataki, uczyniły również jedną planetę bezwartościową (każdy konflikt "wyniszcza" planetę i zmniejsza w ten sposób jej wartość punktową) I tak z pierwszego miejsca spadłem na przedostatnie. Niemniej sam jestem sobie winny, bo mogłem przewidzieć taki obrót sprawy i ostatnią kartę z akcjami zagrać nieco inaczej. Gdybym swój ostatni ruch w grze wykorzystał na zagranie innej karty – skończyłbym na drugim miejscu. A tak, no cóż. Trzeba przewidywać, że „Kobieta mnie bije!” :lol: . 8.5/10

THE FEW AND CURSED – Jeden z moich ukochanych deckbuilderów z planszą. Bardzo klimatyczny, z super oryginalnymi pomysłami. Wszyscy bawili się wybornie, ale podczas rozgrywki doszło do jednego corner case’u, na który nie znaleźliśmy odpowiedzi ani w instrukcji, ani w oficjalnym FAQ. Rozgrywka musiała zostać przerwana, bo kumpel chciał koniecznie znaleźć oficjalną interpretację zasad, więc musieliśmy zrobić przerwę na jego poszukiwania odpowiedzi na BGG. Na całe szczęście kumpel znalazł odpowiedź autora gry w jednym z wątków, ale jednak... Niesmak pozostał. :lol: Nadal jest to dla mnie gra, przy której świetnie się bawię, ale nie da się zaprzeczyć, że jest to „klasyczny produkt z Kicksartera”. Jeżeli ktoś ma uczulenie na kiepską instrukcję i nie zawsze precyzyjne zasady, to może się... Wkurzyć. Dla mnie 8/10


GRA MIESIĄCA:

Powinienem tutaj umieścić w sumie Ark Novę, bo poza Transmissions zaliczyła największą liczbę rozegranych partii i za każdym razem bawiłem się świetnie. Sęk w tym, że Ark Novę już mocno ograłem i gra już mnie nie zaskakuje. Dodatkowo „zwierzaki”, nie są grą tego kalibru co:

LEGENDS OF VOID – Dla mnie ta gra to największe tegoroczne odkrycie! Produkt, który dosłownie rozłożył mnie na łopatki. Ot, niby jest to kolejny miks mechanik, wręcz zżynka z wielu gier, takich jak Terraformacja Marsa, czy Terra Mystica, ale jednocześnie mechanicznie wszystko działa tu jak w dobrze naoliwionej maszynie. Mnóstwo tu głębi, ciekawych decyzji i dróg do zwycięstwa. Ciekawskich odsyłam do dedykowanego wątku na forum, a tutaj tylko dodam, że jest to super przyjemne możdżenie, a długi czas rozgrywki mija, jak z bicza strzelił. Bardzo satysfakcjonująca, porywająca i absolutnie piękna gra. Dla mnie arcydzieło i nie mogę się doczekać powrotu. Mam nadzieję, że w marcu uda się rozegrać kilka partyjek, choć te ambitne plany może popsuć zbliżający się urlop. :lol: 9.5/10
Darkstorm
Posty: 832
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 124 times
Been thanked: 182 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Darkstorm »

U mnie utrzymuje się dobra tendencja bo aż 25 rozgrywek:

Tekhenu: Obelisk of the Sun 5
Res Arcana 4
Dark Souls: The Card Game 3
Tiny Epic Dungeons 3
Frostpunk: The Board Game 2
Ex Libris 1
Last Aurora 1
Star Trek: Ascendancy 1
Stronghold: Undead (Second Edition) – Kickstarter Edition 1
Suburbia 1
Terraforming Mars 1
War of the Ring: Second Edition 1
Zombicide: Black Plague 1

A tytuł gry miesiąca otrzymuje gra, która po bardzo długiej przerwie ponownie zagościła na moim stole (choć niestety tylko raz) czyli Wojna o pierścień. Zapomniałem jakie to jest genialne. :o Tym razem nie odpuszczę. Muszę to mieć. Oby Galakta nie kazała czekać długo na dodruk. 8)
Ponadto wreszcie ograna kolejna gra z półki wstydu czyli Tekhenu. Spodobało się i zostaje w kolekcji :D
Awatar użytkownika
garg
Posty: 4458
Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1413 times
Been thanked: 1089 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: garg »

Gizmoo pisze: 01 mar 2023, 02:39 [...] TRANSMISSIONS – [...] Całość ma tylko jedną wadę – jest tu jedna strategia wygrywająca, natomiast autor gry wypowiedział się na BGG, jak w łatwy sposób to naprawić i od trzeciej partii graliśmy z tym „oficjalnym houserulesem”. [...]
Co to za reguła?
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)

Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4089
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2600 times
Been thanked: 2533 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Gizmoo »

garg pisze: 01 mar 2023, 09:06 Co to za reguła?
Strategia "na rurach", przynosi najwięcej punktów. Autor gry zasugerował, żeby zmienić punktację za najdłuższy ciąg rur. Każdy kafelek "w ciągu", liczyć wyłącznie jako jeden dodatkowy punkcik. A jeżeli to nadal będzie przeszkadzało - całkowicie zrezygnować z punktacji za ciąg. Sprawdziliśmy - działa to wybornie! Jeżeli gracze nie skupiają się wyłącznie na rurach, to wtedy gra staje się ciekawsza, bo punkty trzeba zbierać z innych źródeł. :wink:
Dauda
Posty: 53
Rejestracja: 12 gru 2012, 10:55
Has thanked: 56 times
Been thanked: 25 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Dauda »

W lutym grane w większości w mniejsze, szybkie gry, ale na szczęście nie tylko:)
Spoiler:
Dwa tytuły zasługują na wyróżnienie:
Partia w Dominant Species, mój top od wielu lat. Szkoda że dopiero (a może dobrze że nareszcie) za sprawą polskiego wydania gra dostała drugie życie. Zagram zawsze. 10/10.
Jednak tytuł gry miesiąca i wejście do topki z przytupem zalicza Legends of Void. Pięć partii w ciągu tygodnia. Tak, to jest wariacja na temat Terraformacji Marsa/Terra Mystica/Mage Knight, ze zdecydowaną większością tego pierwszego, ale no tak mi to siadło (i mojemu dwunastoletniemu synkowi) że ło matko. Nie mam ochoty grać w nic innego obecnie. 10/10.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5593
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 772 times
Been thanked: 1205 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: mat_eyo »

Po świetnym początku roku w lutym zanotowałem niemal dwukrotnie mniej rozgrywek niż w styczniu - premiera Hogwarts Legacy na PS5 zebrała swoje żniwo ;) 22 rozgrywki w 14 gier, najwięcej w Twilight Struggle: Red Sea – Conflict in the Horn of Africa (4) Marvel Champions i Super Fantasy Brawl (po 3) oraz Android: Netrunner (2).

Nowości:
- Twilight Struggle: Red Sea – Conflict in the Horn of Africa (7) Jako fan politycznych card driven games bardzo czekałem na oryginalną, małą Zimną Wojnę. Wielkim fanem TS nie jestem, doceniam grę, ale wolę inne CDG od GMT. Red Sea to w zasadzie ta sama gra, skompresowana do dwóch tur, dwóch talii i dwóch regionów. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być ok, jednak gra ma trochę problemów. Instrukcja i karta pomocy są kiepskie, na planszy zostały dodane przypomnienia odnośnie akcji za OPsy, ale informacje te są niepełne. Ze względu na fakt, że gramy tylko dwie tury, gra bardzo cierpi na losowość dociągu kart. Pierwszą turę gramy talią mid war, później wtasowujemy do niej talię late war, dobieramy najpewniej po 8 kart i tak gramy drugą turę. Sporo kart (w tym scoringi!) może się nie pojawić w grze, łatwo o sytuację, w której w obu turach mamy rękę zawaloną kartami przeciwnika. W dużym TS nie było to aż takim problemem, bo tam przechodziliśmy przez 3 talie i wiadomo było, że moje karty w końcu zaczną się gdzieś pojawiać - jak nie u mnie, to na ręce przeciwnika. Są nowe zasady, które urozmaicają rozgrywkę - Egipt będący w dwóch regionach jednocześnie, pole nienależące do żadnego regionu, ale dające dodatkowe punkty w każdej punktacji i specjalne pola w Afryce (flashpointy), które mają trochę inną procedurę przewrotów i pozwalają na automatyczne zwycięstwo. Jednak te dodatkowe zasady też są problematyczne. Miewają luki (wracamy do zarzutu o słabej instruckji) i sprawiają, że dla mnie gra nie jest tym, czym miała w zalożeniu być - gładkim wprowadzeniem do krainy Card Driven Game'ów. Owszem, jest krótsza i mniejsza, ale musimy nauczyć się wszystkich zasad z TS + jeszcze dodatkowy narzut związany z nowymi elementami. Chcąc kogoś wprowadzić do CDG na pewno sięgnę po Watergate czy Żelazną Kurtynę zamiast Red Sea. Natomiast kiedy sam będę chciał zagrać szybkie CDG dla własnej przyjemności, to... nadal wybiorę jedną z dwóch wymienionych.
- 7 Ronin (7) Przyjemna pojedynkowa gra logiczna z programowaniem akcji i asymetrycznymi frakcjami. Atakujący wysyła swoich generycznych ninja do wioski, jeśli na koniec rundy kontroluje jakieś miejsce, to może użyć jego zdolności, wygrywa kontrolując 5 miejsce. Obrońca zagrywa roninów, których jest mniej, ale mają mocne umiejętności i zabijają ninja. Każdy zabity ninja to rana dla ronina, każdy ronin ma różną wartość pz. Szybkie i satysfakcjonujące kombinowanie i próby "przeczytania" przeciwnika. Grało mi się bardzo przyjemnie, mimo że nie lubię programowania akcji.
- Florence (7) Normalnie pewnie nie zainteresowałbym się tym tytułem, ale dostałem egzemplarz, wiec postanowiłem sprawdzić. Gra okazała się być przyjemnym eurasem wagi średniej. Fajne jest to, że zawsze widzimy punktację w aktualnej turze, a także dwóch następnych, staramy się więc w miarę sensownie przygotować pod wszystkie trzy. Zarządzanie czasem (dosłownie, czas jest tutaj jedyną walutą) i swoimi pionkami niczego nie urywa, ale jest przyjemne i szybkie. Grałem tylko dwuosobowo i mimo moich obaw, w tym wariancie gra działała bardzo fajnie. Chętnie sprawdzę przy większej liczbie graczy, ale w kolekcji na dłużej raczej nie zostanie.
- The Two Heirs (4) Gra po tłumaczeniu zasad wydawała się ciekawa, jednak rozgrywka nie dowiozła. Wybory są nieciekawe i najczęściej oczywiste, bo bierzemy to, co możemy wybudować. Zarządzanie "wojskiem" miało być zagwozdką, a sprowadza się do tego, że pod koniec gry przestawiamy żołnierzy na kafalki, które chcemy lepiej zapunktować. Dochodzi jeszcze mnóstwo różnych punktacji na kartach, z kiepską ikonografią i koniecznością ciągłego zerkania do instrukcji. Sama rozgrywka męcząca i powtarzalna. Przykre, bo sam rdzeń mechaniczny wydawał się ciekawy.
- Cuba Libre (-) Bez oceny, bo nie mogąc doczekać się partii wieloosobowej zagrałem solo, bez botów, sam prowadząc wszystkie cztery frakcje. Ciężko wystawiać ocenę po takiej rozgrywce, ale już wiem, że sam szkielet COINów i główna mechanika są genialne i jestem zachwycony. Do tego stopnia, że już kupiłem kolejną grę z serii i rozglądam się za następnymi. Chyba na żadną premierę w tym roku nie czekam równie mocno, co na wieloosobową partię w któryś z COINów ;)
- Chronicles of Crime: 2400 (-) Również bez oceny, bo gry z serii Kroniki Zbrodni zwykłem oceniać po rozegraniu wszystkich spraw. W 2400 rozegrałem na razie jedną, samouczkową sprawę i jak zwykle podoba mi się. Nowy twist mechaniczny (wszczepy i lokacje w wirtualnej rzeczywistości) na pierwszy rzut oka podobają mi się dużo bardziej niż escaperoomowe zagadki w 1900.


Nowe dodatki:
-Ziemia Niczyja do 51 Stan: Master Set (5.5) - uwielbiam 51MS i biorę do niego wszystkie dodatki w ciemno. Ziemia Niczyja jest nie tylko najsłabszym dodatkiem, ale najsłabszą półtalią w ogóle. Posterunki są nieciekawe, a wprowadzają więcej negatywnej interakcji (czego ja osobiście nie potrzebuję) i odciągają uwagę od tego, co w 51MS najfajniejsze - zabawy kartami i kombosików. Zagram tylko, jeśli ktoś ładnie poprosi, wszystkie inne półtalie są ciekawsze.

Stali bywalcy:
- Android: Netrunner, Marvel Champions, Super Fantasy Brawl, 51 Stan Master Set, Terraformacja Marsa, Campaign Trail.

Powroty:
Eleven, Blitz Bowl.


Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Tym razem nowości niewiele i żadna nie wybiła się z tłumu jakościowo. Najlepiej bawiłem się chyba przy 7 Ronin, ale wyróżnienie trafi do Florence, która pozytywnie mnie zaskoczyła i w której widzę największy potencjał na kolejne rozgrywki.

Gra miesiąca: Tutaj znów bardzo ciężki wybór. Grane były Terraformacja Marsa, Marvel Champions i Android: Netrunner, czyli jedne z moich 10 ulubiony gier. Wyróżnienie bardzo nietypowo trafi do Cuba Libre. Jak mogę wyróżnić grę, której nie wystawiłem oceny? System COINów mnie zachwycił, do tego stopnia, że obejrzałem kilka instruktażowych filmów z zasadami i pełny gameplay, co nigdy mi się nie zdarza. Na naukę i poznawanie tej gry poświęciłem już jakieś 12 godzin, z czego tylko 3 to była solowa partia ;)

Rozczarowanie miesiąca: Nic spektakularnego. Na pewno więcej liczyłem w przypadku Twilight Struggle: Red Sea, choć finalnie nie jest to zła gra. Było już kilka gier, które miały być "małą Zimną Wojną". Liczyłem, że kiedy w końcu wyjdzie TA mała, Zimna Wojna, to pozamiata konkurencję. Tak się jednak nie stało.

Wydarzenie miesiąca: - Dwudniowe odwiedziny przyjaciela przyniosły kilkanaście godzin grania, poezja.


Wyzwania:
Nowa rubryka w moim comiesięcznym zestawieniu, dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej konkretnie pod solo, która leży i się kurzy.

Setka solo: 17/100 - w tym miesiącu 3x Marvel Champions, 2x Twilight Struggle: Red Sea, 1x Kroniki Zbrodni 2400 i 1x Cuba Libre

KonSOLOdacja kolekcji: 2/12 - Dopiero drugi miesiąc wyzwania, które sam sobie wymyśliłem, a już musiałem użyć koła ratunkowego, które sobie zostawiłem. Wprawdzie mogłem wrzucić tutaj Twilight Struggle: Red Sea albo Cuba Libre, ale żadnej z tych gier nie kupiłem z myślą o graniu solo. Dlatego rzutem na taśmę, ostatniego dnia lutego rozegrałem samouczek do Kronik Zbrodni 2400. Pierwsza sprawa, wraz z nauką zasad (których większość przecież znam), zamknęła się w godzinie ;) Teraz mam na celowniku grubszego zwierza, któremu pod koniec marca stuknie rok leżenia na półce. Postaram się rozegrać go wcześniej.
wajwa
Posty: 2219
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 238 times
Been thanked: 392 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: wajwa »

Moje partie w lutym można policzyć na palcach jednej ręki.
Słabizna , granie po sieci lekko ratuje sprawę , jedno dobre , że jak już coś wpadło na stół to były naprawdę fajne partyjki :wink:

Stali bywalcy:

Zaginiona Wyspa Arnak - po zachwycie nad dodatkiem wróciłem do grania na samej podstawce , dodatek choć dający fajne rzeczy niestety wydłużał rozgrywkę i sprawił , że zaburzone zostało fajne tempo gry , wywaliłem , znów jest fajnie , wiem jestem dziwny :wink:

Podwodne Miasta z dodatkiem - po dłuższej przerwie zagrane i od razu powiem Gra Miesiąca 8) , świetna giera , świetna partia , tak sobie myślę , bo tytuł często porównywany z TM i Ark Nova , z tej trójki jakbym miał wybierać to chyba jednak PM są najlepsze , pomimo upierdliwości fazy produkcji :wink: jest to megaprzyjemna giera

Pharaon - bardzo fajne lekkie euro , zagrałem partię pięcioosobową i było bardzo dobrze , nie ma wiele fajnych tytułow na taki skład osobowy , stąd cieszę się , że jest kolejna alternatywa jak jest pięciu do grania

Chipsy - spuszczam kurtynę milczenia na ten tytuł :wink:
Ok , można usiąść , taki tam fillerek , staram się jednak unikać takich gierek , wiem zawsze można wrzucić na dobitkę ... ale po co :wink:

Online:

Barrage - kolejny miesiąc grania po sieci pozwolił mi nauczyć się w to grać , poznałem grę dogłębnie , każda rozgrywka dostarcza mi emocji na każdym kroku , wybór państwa i postaci , planowanie , reagowanie ad hoc na zmieniającą się co rusz sytuację na planszy , w tej grze jest wszystko co lubię i czego szukam w grach , z dzikom rozkoszom :wink: zaczynam każdą kolejną rozgrywkę , no i wciąż czekam na ten moment jak gra wleci na stół , no bo póki co jest to jedynie stół wirtualny 8)
Always look on the bright side of life
ckbucu
Posty: 334
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 387 times
Been thanked: 537 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: ckbucu »

Z różnych przyczyn bardzo słaby miesiąc, tylko 14 rozgrywek w 8 tytułów.

Nowości:
Small City Deluxe - W zeszłym roku dosyć sporo grałem w Clinic Deluxe, które bardzo mi się podobało (i nawet trochę żałuję, że sprzedałem). Udało mi się też zagrać w Tramways od tego samego autora - również świetna gra. Dlatego nie mogłem obojętnie przejść obok kolejnej gry Albana Viarda - Small City Deluxe (aczkolwiek to odświeżona wersja gry z 2015 roku).
W Small City budujemy własne miasto. Rozbudowujemy strefy mieszkalne, przemysłowe, handlowe itp. Do tego zarządzamy naszymi mieszkańcami (wysyłamy ich np. do pracy, na zakupy) oraz dbamy o to, żeby dawali nam punkty zwycięstwa (zwane w grze głosami). Z reguły mieszkańcy, którzy siedzą w domach, głosują na nas. Ci, których wyślemy do pracy - przynoszą produkcję (kasę, surowce, za które możemy rozbudować dalej nasze miasto). Co turę, sprawdzamy zanieczyszczenie w mieście - to, rośnie w trakcie gry i może doprowadzić nawet do naszej natychmiastowej przegranej. Do tego im większy poziom zanieczyszczenia na koniec gry, tym więcej punktów zwycięstwa odejmujemy. Dodatkowo - zanieczyszczenie może powodować śmierć naszych obywateli, dla których będziemy musieli znaleźć ustronne miejsce na cmentarzu (tym samym ograniczamy i tak ciasną planszę). Mamy tu duże pole do rozmyślań, zaplanowanie przestrzenne naszego miasta, gdzie każda strefa rządzi się swoimi prawami, nie jest łatwe i stanowi fajną zagadkę. Mimo, że gra sporo traci solo - odpada nam np. mechanizm turystów (możemy wysyłać naszych obywateli do innych miast) czy walka o akcje specjalne, które wybieramy/kupujemy na początku każdej tury, to gra jest niesamowicie satysfakcjonująca, ciasna, dająca fajnego kopa szarym komórkom. Póki co grałem tylko solo - 5 rozgrywek, ale podoba mi się bardzo. Do tego stopnia, że na ten moment to mój kandydat do eurasa roku. Nie mogę się doczekać partii wieloosobowej. Brakowało mi fajnego city-buildera w kolekcji i ten wpasowuje się świetnie. Jest feeling z grania w Clinic oraz Tramways, natomiast nie ma tego, co mnie najbardziej w Clinicu bolało - dosyć upierdliwego upkeepu. Na ten moment to 9/10 i być może po partii multi ta ocena wzrośnie.

Hoplomachus Victorum - 3 partie, na ten moment niewiele powiem poza tym, że gra mi się podoba. Trzeba przełknąć tylko, że regrywalna kampania jest dosyć długa (szczególnie z początku, gdzie trzeba przyswoić sporo wyjatków, skilli i flow gry, jak w każdej grze od CTG). Ale sama rozgrywka, miód. Walki są bardzo ciekawe, w zależności od areny, przeciwników, naszych jednostek - moga się układać inaczej. Do tego każde starcie może być inne poprzez modyfikatory z kart (tzn typy wyzwań).

Frostpunk - 1 partia solo, bardzo ciekawa gra, ale totalnie nie potrzebowałem jej w wersji full KS i sprzedałem. Być może skuszę się na samą wersję retail.

Epic Spell Wars of the Battle Wizzard: Annihilageddon - śmieszna karcianka z oryginalnym tematem, które jest znacznie za długa na to co oferuje. Raczej już nie siądę, bo powinna trwać max 30 minut a nie 1,5-2h.

Planet Unknown - to bardzo dobra gra jest, mega szybka, daje dużo satysfakcji i ciekawy feeling z wykreślanek. Tylko jedna partia, ale wrażenia bardzo pozytywne.

Oros - - poszła na sprzedaż po jednej partii, upierdliwy upkeep, przesuwanie kafelków, dłużyzna. Rzadko sprzedaję gry po jednej rozgrywce nie dając im kolejnej szansy (do tej pory może 3-4 tytuły spotkał ten los), Oros odsprzedałem z ulgą.

Gra miesiąca: Small City Deluxe
Kal-El83
Posty: 1136
Rejestracja: 03 sty 2015, 17:28
Lokalizacja: Kołobrzeg
Has thanked: 238 times
Been thanked: 120 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Kal-El83 »

Witam, w lutym nie maiłem za dużo grania, na pocieszenie pozostaje fakt, iż frajda z każdego spotkania przy grze była więcej niż satysfakcjonująca :)

W domku :)
Kroniki Zamku Avel kilka rozgrywek. 3 osobowych (z żoną i synkiem) i poprowadzona rozgrywka 4 osobowa dla teściów, żony i synka … trzy pokolenia nad planszą - bezcenne :)

Chińczyk trzy osobowo, gra w sojusze :lol: :lol: 8) raz młody ze mną polowaliśmy na mamę, by po chwili zmienić front i oświadczyć, że „tata, teraz poluję na Ciebie” :lol: :lol: 8)

Karak rozgrywka pięcioosobowa, znowu łączenie trzech pokoleń z teściami :), wygrał młody pokonując smoka i zbierając najwięcej skarbów (gramy zawsze na dwa tytuły - smokobójcy i sknerusa)

Fallout Shelter kupione w grudniowej promocji. Miałem kiedyś na oku i aż żal było nie wziąć tym bardziej, że koledze brakowało do darmowej wysyłki :roll: :lol: :lol: jedna rozgrywka dwuosobowa z żoną gdzie o a poszła w szybkie polowanie a ja w łorkerów. Końcowy wynik: nie było czego zbierać :lol: :lol: rozgrywka wyszła mocno jednostronnie, zanim żona nadgoniła chłopków było po zabawie. Przyjemny tytuł do spędzenia wspólnie czasu na zabawie.

Unmatched vol.2 jedna rozgrywka z żoną, Yennenga (ja) na Achillesa (żona), udało się wygrać bez większych problemów (oboje nie znaliśmy możliwości obu postaci). Na plus fajna plansza (z mechaniką podwyższeń dających bonusowy punkt do ataku, oraz karty podwójnego ataku. Nie mogę się doczekać rozgrywki Wukongiem. Na oierwszy rzut oka lepsza część od Bruk i Mgła ;)

Na spotkaniach w klubie/bibliotece:
Brass B. - nowo poznany tytuł. Trochę o nim czytałem i na sucho nie robił większego wrażenia. Za to już po pierwszej prtii się zachwyciłem. Póki co dwie partie za mną (3 w 4osobowej grze i 2 w 3osobowej), mimo średnich wyników nie mogę się doczekać następnej rozgrywki. Fajne kombinowanie, ciekawe połączenie zagrywania kart z akcjami na planszy co daje pewną elastyczność, ale nie daje pełnej swobody działania :)

Zaginiona wyspa Arnak bardzo lubię tę grę. Nie dość, że przyjemnie się patrzy to i gra miło
:) Nie lubię czytać taktyk na maksowanie PZ, stąd rzadko udaje mi się przebić 70 pkt. Wczorajsza partia 3 osobowa gdzie przegrałem o włos 63-62-55, gdzie kolega z pierwszego miejsca miał łamacza remisów po swojej stronie. Za rzadko w to gram :roll:

Chyba było coś jeszcze grane, ale nie zapadło mi nic więcej w pamięć a rozgrywek nie notuję.

Gra miesiąca
Brass B. mega pozytywne zaskoczenie, polecam spróbować przy okazji :)

Dziękuję za wagę i pozdrawiam :)
Niegdyś Azazelek, narodzony na nowo jako Kal-El83 ;)
Probe9
Posty: 2448
Rejestracja: 24 sie 2018, 10:48
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 153 times
Been thanked: 635 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Probe9 »

21 partii w 6 gier.

Nowości:

Here I Stand - 7.5/10. 1 partia. Trochę wstyd, że dopiero teraz miałem okazję zagrać w ten legendarny tytuł, ale ważne, że się w końcu udało. Ocena oczywiście z przymrużeniem oka, bo trudno coś dobrze ocenić po 1 grze. Rozgrywka zajeła nam 11 godzin (4 osoby doświadczone, 2 grały po raz pierwszy) i w sumie jej nie dokończyliśmy :) Już było wiadomo, że w bieżącej rundzie wygram albo ja (Anglia) albo Papiestwo (był remis punktowy i wszystko by się sprowadziło do tego kto lepiej zapunktuje w tej rundzie), no ale nie zdążyliśmy przed zamknięciem lokalu, zabrakło powiedzmy 30 min. Co do samej gry to zacznę od minusów - czuć było, że to dość stary design :) Mechanika zdobywania części punktów zwycięstwa w oparciu o to jak w danej rundzie rzuci się kostką to trochę śmiech :) Ogólnie jak na mój gust za mało strategii, za dużo rzutów kością. Z dużą ostrożnością podchodzę do gier, w których wygrywa początkujący. Oprócz tego miałem wrażenie, że jedne frakcje bawią się lepiej inne gorzej. Początek gry dla Protestantów to straszna nuda, samo rzucanie kości na konwersje. U Ottomana też nie widziałem zbyt wielu możliwych kierunków. No ale z drugiej strony klimat wylewa się z tej gry, Te nieco archaiczne mechaniki świetnie oddają historyczne realia. Nawet nie wiem kiedy te 11h minęło, więc ogólnie bawiłem się bardzo dobrze i stąd taka wysoka ocena. Ale jeżeli ktoś by się nastawiał na grube rozkminy i rywalizację to mógłby się rozczarować.

Marvel:Crisis Protocol - 2 partie. Szerzej opisałem odczucia w wątku gry. W skrócie - gra jest bardzo przyjemna, póki co mam wrażenie, że głębia rozgrywki jest mniejsza niż np. w ASOIAF, ale rozrgwyka jest też krótsza. Nie jest też tak, że tylko rzuca się koścmi - zarządzanie mocą odgrywa w grze sporą role, a dochodzi jeszcze pozycjonowanie się na planszy czy też wykorzystywanie kart taktyki. Z chęcią jeszcze zagram.

Hoplomachus: Victorum - 2 partie. Nawet jeszcze nie dokończyłem 1 kampanii, ale kończyć nie będę bo wybór najłatwiejszego poziomu trudności był błedem :) Zaczne od nowa na wyższym. Póki co gra wydaje się fajna, ale nie zapowiada się, żeby wyprzedził Cloudspire w kategorii mojej ulubionej gry CTG. Generalnie to właśnie z Cloudspire dostrzegam najwięcej podobieństw, jednak walka tam zdaje się mieć (póki co) większą głębie.

Pozostałe:

A Song of Ice and Fire - 11 partii, 9/10. W ostatnim czasie zdecydowanie najczęściej ogrywana przeze mnie gra. Niezmiennie jestem nią zachwycony.

1830 - 2 partie, 10/10. Niestety tylko online. Ulubiona osiemastka i jedna z ulubionych gier w ogóle :)

Palec Boży - 3 partie, 8/10. Grałem w 3 osoby z dzieckiem. Wszyscy się świetnie bawili, podoba mi się, że jak ktoś chce zagrać z nastawieniem na max chaosu i zabawy to gra normalnie z kartami praw, a jeżeli bardziej rywalizacyjnie to może ten chaos ograniczyć i z kart praw zrezygnować.
Rabaty: Rebel = 10%, 3trolle = 7%, planszomania = 10%, planszostrefa = 11%.

Moje gry
buhaj
Posty: 1036
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 837 times
Been thanked: 498 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: buhaj »

W lutym rozegrałem 82 partie w 27 tytułów. Najwięcej w Szachy - 10 i Kaskadię - 8.
Niezły miesiąc, w którym ilość gier podbił urlop spędzony w zaśnieżonych Bieszczadach. Bo co lepszego robić w samotnej chatce, w środku lasu po powrocie z gór? Upalać ciężkie planszówki :)

Nowości:
Frostpunk: The Board Game (2) - Dwie solowe rozgrywki. Pierwszą przerwałem po 3 godzinach bo grałem tylko po to aby poznać i utrwalić zasady. W drugiej już starałem się optymalizować i udało się wygrać ale całość trwała ponad 6 godzin. Ogólnie zasady nie są trudne i ale jest sporo działań o których trzeba pamiętać. Nawet po kilku godzinach gry musiałem zerkać do instrukcji. Sama gra mi się podoba: zarządzanie czasem, zasobami i optymalizowanie działań na różnych płaszczyznach. Tylko ten czas gry jest porażająco srogi. Spada motywacja do kolejnego rozłożenia gry jak człowiek sobie przypomni ile to trwa a także, że pod koniec gry przyjemność była dosyć umowna. Samo rozłożenie gry już jest wyzwaniem, budynki trzeba sobie poukładać w innym pudełku bo oryginalny pseudo- insert jest nie do użytku. W stronę miniatur nawet nie spojrzałem. Obecnie uważam je za całkowicie zbędne (mówili ale nie słuchałem :) ). Będę walczył z grą ale nie wiem czy nie pójdzie pod młotek bo coś mi mówi, że czas rozgrywki i obsługa gry przewyższa przyjemność z niej płynącą. 8,0/10

Great Western Trail: Argentina (3) Byłem dużym fanem GWT ale po około 50 rozgrywkach znudził mi się ten tytuł i go sprzedałem. Nowa odsłona wzbudziła moje zainteresowanie i zaryzykowałem zakup. To był dobry ruch. Argentyna podoba mi się bardziej niż pierwowzór. Mam poczucie większej głębi i wyrównania pewnych nierówności. Fantastycznie sprawuje się przewóz statkami oraz mini mechanika zboża i rolników. Polecam 9/10

Małe Epickie Galaktyki (4) - Małe pudełko ale sporo dobrego w nim się mieści. Zarządzanie kośćmi, dzięki którym odpala się akcje: latanie rakietami, kolonizację, gromadzi się energię, rozwija swoje imperium, itp. Świetne na wyjazd w góry. Rozkładamy w schronisku i grać może nawet 5 osób. 7/10

Top 5 stałych bywalców:
1. 1830 (wariant z 'silną północą") - kapitalna rozgrywka na 5 osób. Niespotykany układ mapy w normalnej rozgrywce. Dużo się działo na północy, Boston i Toronto szybko się rozbudowywały, nieźle też było na południu. Za to w centrum mapy hulał wiatr i były duże przeciągi :). Ostre rdzewienie pociągów spowodowało, że nie dowiedziałem się jak wygląda mapa w końcowej fazie rozgrywki. Bankrut zakończył tę fantastyczną partię.\
2. Trickerion - ta gra jak już wjedzie na stół to zawsze jest kandydatem do gry miesiąca. Graliśmy pojedynek magików z dodatkiem "świtu technologii". Ułatwia to grę z jednej strony a z drugiej poprzez dodanie pewnych możliwości dodaje głębi rozgrywce.
3. The Gallerist - dwie rozgrywki (na 2 i 3 osoby). Zawsze jestem w zachwycie jak elegancka jest rozgrywka. Proste zasady obudowały potężną strategicznie grę. Szachowe wręcz, minimalistyczne działania zamknięte w 8 akcjach w 4 lokacjach a ile możliwości zdobycia kapitału końcowego. Najlepsza gra Lacerdy (imo). Wielbię
4. Company of Heroes - jestem nudny ale ta gra pisze za każdym razem inny scenariusz. Jest kapitalną grą wojenną. Licz na najlepsze ale bądź gotów na najgorsze.
5. Brass: Lancashire - jego młodszy brat zbiera laury w świecie planszówek ale nie zapominajmy o Lancashire. Na dwie osoby jest dla mnie lepszą opcją - oczywiście w wariant fanowski na dedykowanej mapie. Jak zawsze bawiłem się świetnie choć dostałem wciry od żony

Osobna wzmianka:
18PL (prototyp) - rozegrałem dwie 3 osobowe rozgrywki w których próbowałem wariantu aby firmy pruskie nie mogły się konwertować do 10 akcyjnych. Wszystko w celu osłabienia ich początkowej siły. Skutkowało to za każdym razem bankructwem którejś z tych firm. Wydaje się, że stają się one za słabe. Aby trochę to zbalansować firmy pruskie po konwersji (w OR) nie mogą od razu sprzedawać akcji, dopiero w "giełdówce". Wydaje się to wystarczające. Czas na kolejne testy :)

Gra miesiąca: : 1830: Railways & Robber Barons
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3341
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1024 times
Been thanked: 1960 times

Re: Gra miesiąca - luty 2023

Post autor: Ardel12 »

Luty bardzo dobry miesiąc. Udało się zakończyć kampanię w Chronicles of Drunagor: Age of Darkness, pograć w Mage Knight: Ultimate Edition oraz kolejną 18XX sprawdzić. W sumie 38 partii.
Spoiler:
NOWOŚCI
Poison(5/10) - dokładamy karty względem koloru na 1 z 3 stosów o wartościach od 0 do 7(chyba). Jeśli wartość przekroczy 12 to zbieramy cały stos prócz dokładanej karty. Dodatkowo karty zielone z trucizną można kłaść na dowolny stos. I tak zagrywamy aż wszyscy gracze zagrają wszystkie karty. Wtedy odkrywamy dobrane karty i liczymy ujemne punkty. Przy czym każda karta minusuje, chyba, że w danym kolorze mamy ich najwięcej(nie licząc zielonych, które zawsze minusują). Taki lekki filerek, można starać się podkładać świnie graczom z najmniejszą liczbą ujemnych PZ. No, ale pole do popisu wielkie nie jest. Nie wiem czy bym to sam z siebie zaproponował.

1862: Railway Mania in the Eastern Counties (8/10) - moja 3 gra z serii 18XX i ta mnie zgniotła liczbą zmian i zasad. Jest tego od groma, a gra bliższa była do euro niż tego co prezentuje 1830. Największa walka była na planszy niż w fazie giełdowej, co było ciekawą odmianą, gdyż początek gry był znacząco ciekawszy. Liczba spółek była dla mnie przytłaczająca, ale w sumie jak się ogarnie miejsce startu i pozwolenie(są aż 3) to idzie coś poplanować. Na pewno chcę zagrać szybko znowu, bo gra oferuje wiele ciekawych opcji, ale partia mnie wymęczyła i trwała stanowczo za długo(pod 4h na 3os).

Cubitos (6/10) - gra wyścig z dice buildingiem i push your luckiem. Kupujemy kości, rzucamy nimi, staramy się by nie wypadły same pudła i z tego co otrzymamy wycisnąć ile się da. Albo punktów na zakupy albo stópek do przemierzenia planszy. Gra oferuje parę podejść, kości mają specjalne umiejętności, które losowo są przypisane przed partią(regrywalność powinna być spora). Ogólnie przyjemne, ale całkowicie nie dla mnie.

Deckscape: Escape from Alcatraz (6/10) - całkiem dobry ER. Ta część w porównaniu do poprzedniej miała niewielką liczbę zagadek z bani, więc całkiem przyjemnie spędziłem czas. Daleko tutaj jednak do serii EXIT czy Unlock, więc jak dla mnie to tytuł dla graczy zaliczających ER jak leci. Jak nie jesteś jednym z nas, to spokojnie zlej tą grę i przyjrzyj się wymienionym seriom(no jeszcze ET jest dobre). Jak ocenić dobry escape room? Oczywiście przez fun płynący z rozwiązywania kolejnych zagadek. Wyzwania rzucanego przez nie. Tutaj niestety w każdym aspekcie jest średnio i nie odczułem endorfin po żadnej z zagadek(w sumie większość banalna).

Great Western Trail: Argentina (7/10) - akurat w przeciwieńśtwie do większości głosów mi nowa odsłona GWT przez dodanie statków i rolników nie siadła tak dobrze jak oryginał. Dodaje to dodatkowej warstwy, ale dla mnie oryginał jest idealnie skrojony i nie dodawałbym tam nic. Rolnicy jako nowość z ich koszeniem betonu wyglądali na ciekawą opcję i próbowałem pod to grać parę rund, ale combo cowboy + budynki zrobiło mi taką robotę, że w sumie pierwsze kilka tur to była strata czasu i trzeba było zlać totalnie zboże i latać swoją maszynką od początku. Zostaję przy GWT(i to 1ED), ale z chęcią zagram jeszcze by sprawdzić co tam Ci rolnicy są w stanie dać.

Heat: Pedal to the Metal (5/10) - taki sukces, wszyscy w niego grają i chwalą, a ja w sumie po 3 okrążeniach przysypiałem. Małe pole manewru, w sumie wszyscy grali zbliżenie i ciągłe trzymanie się w ciągu aż do wielkiego finału. W sumie po co te 2 okrążenia, jak najciekawsze akcje wszyscy wykręcają dopiero w ostatnim i "palą" silniki. Grałem w 4 osoby, w sumie jeśli gra nic nie oferuje ponad to co widziałem(jeszcze jest moduł pogody, którego nie odpaliliśmy) to meh.

Horseless Carriage (7/10) - jedna partia 3os. Nic nie urwało. Sporo tłumaczenia, partia długa. Widzę, że jest jak w każdym Splotterze sporo opcji do odkrycia i zależności, ale w porównaniu do FCM czy TGZ to efektu wow nie było. Sporo więcej jest jednak myślenia nad swoją planszę niż jak wsadzić kij w szprychy przeciwników. Zagadka przestrzenna zjada sporo czasu antenowego i nie wiem czy nie blokuje to skupienia się nad planowanie jak udupić przeciwników przez technologie. Więcej opisałem w wątku z grą. Na pewno będę grał dalej i odkrywał ten diament ukryty pod stertą ziemi.

Indonesia (7/10) - kolejny Splotter zawitał do mej kolekcji i musiał być szybko przetestowany. W sumie blisko jemu do 18XX. Rozbudowa, przepychanki z innymi graczami, możliwość wciągnięcia spółki innego gracza. Spora interakcją, którą bardzo lubię, ale to liczenie ile mogę dać w licytacji, jakie minimum, co komu przypadnie blee. Stanowczo za dużo liczenia. Dodatkowo wykonanie 2ED to jakiś nieśmieszny żart. Żetony nie mieszczą się na obszarach planszy, która jest mega nieczytelna i tylko czekam aż załatwię sobie do tego matę z fanowską mapą. Sporo trzeba powymieniać, więc nie dziwię się, że wielu decyduje się na pnp, bo w sumie nie wiele trzeba dołożyć xD Na pewno gra będzie grana, bo ekipie siadła, a ja liczę, że tym razem nie zwieszę się na handlu ryżem i ogarnę coś bardziej dochodowego(kamień węgielny mej porażki i to kompletnej).

Pendulum (4/10) - jaka słabizna. O bosze. Mamy 3 klepsydry i 3 obszary. W każdym obszarze są dwa wiersze z tymi samymi akcjami (4-5). Klepsydra może być przy jednym lub przy drugim wierszu. I tak, jak klepsydry nie ma, to możemy dostawić do akcji swojego mepla albo zabrać. Jak jest, to możemy wykonać akcję, jeśli wcześniej zadbaliśmy o dołożenie mepla. Gdy piasek się przesypie to dowlny gracz obraca i przekłada klepsydrę w drugie miejsce. Jeśli nie ogarnęliśmy, że piasek się przesypał, a ktoś przeniósł klepsydrę to niestety akcja nam przepadła. Wszyscy grają równolegle i starają się wycisnąć jak najwięcej z akcji by podbić 3 wskażniki ponad wskazany limit. Gra toczy się 4 rundy i na koniec sprawdzamy kto to zrobił, a w przypadku 100% remisu, kto pokonał w sumie więcej pól po limicie(jej). Pierwsze co jest mega słabe to, że akcje w wierszach danego koloru są takie same, 1:1. No na prawdę tak ciężko było minimalnie je pozmieniać, by graczom opłacało się polować na dany wiersz? Często też miałem sytuację, że stoję i czekam jak debil by się w końcu piasek przesypał w jednej z klepsydr. Dodatkowo już w pierwszej rundzie widzieliśmy wszystko i gra do końca niczego ciekawego nie zaoferuje. Dla mnie ta gra to całowicie chybiony pomysł i nic w niej się nie spina.

Tyrants of the Underdark (6/10) - deckbuilder z area control. W sumie całkiem przyjemne połączenie. Gra idzie szybko. Łatwo zaplanować swoją turę przed swoim ruchem i tylko wykonać wszystkie akcje. Przepychanki o najlepsze pola lub blokowanie przeciwników są na porządku dziennym. Dla mnie na plus, że wypchnięcie kogoś jest cięższe niż zajęcie pola oraz, że strata kontroli nie łamie nam gry i spokojnie możemy dalej walczyć. Rozbudowa talii działa dobrze, karty możemy też wysyłać na emeryturę by nam punktowały, dzięki czemu pozbywamy się bazowych kart, które są słabe albo zakupionych, które dadzą znacząco więcej PZ. Wszystko przyjemne, ale brakuje mi tu jakiegokolwiek pazura. Żadna mechanika nie powaliła mnie ani nie wydała się bardziej interesująca. Ot dobrze skrojony produkt, który niczym się nie wybija.

Undaunted: Normandy (6/10) - szybkie przepychanki o kontrolę pomiędzy aliantami a osią. Mamy talie kart, w której znajdują się nasze jednostki jak i dowództwo. Jednostki umożliwiają nam wykonywanie działań na planszy, a dowództwo dokłada opcje rozwoju talii o dodatkowe jednostki lub karty akcji już posiadanych. Grałem jedną partię w scenariusz, w którym miałem przejąć kontrolę nad kilkoma polami gry. Gra toczyła się całkiem przyjemnie i szala raczej do nikogo się nie przechylała, aż do samego końca, gdzie każdy miał szansę wygrania. Niestety jak przez kilka rund nie dociągnąłem potrzebnych kart to guzik mogłem zrobić i czekałem w napięciu czy przeciwnik otrzyma niezbędną kartę czy nie. Marudziłbym na to i na rzuty k10 mówiące czy kogoś trafiliśmy czy nie, ale gra zamyka się w 20 minutach, więc czemu miałbym oczekiwać na tą losowość, jak zaraz można zagrać kolejną partię. Totalnie nie dla mnie, ale rozumiem zachwyty. Gra mimo minimalistyki daje ciekawą decyzyjność i w te 20min poczułem więcej emocji niż w niejednym kolosie.

POWROTY
Mage Knight: Ultimate Edition(8/10) - pobudzony przez komentarz Gizmoo o MK w jednym z ostatnich podsumowań stwierdziłem, że muszę odświeżyć ten tytuł. Zagrałem 3 partie. 2 solo i 1 pvp. Solo bawiłem się wyśmienicie i podbiłem oba miasta. W pvp poniosłem klęskę. Odczułem tą irytującą losowość, gdzie układ planszy mnie upupił i musiałem tracić tury na powrót. W wątku z grą się rozpisałem. MK dla mnie pozostanie solo/coop a do pvp siądę jak ktoś poprosi. Jednak pvp dla mnie ma sens jak mam pełnię informacji i wszystko leży w rękach graczy niż losu lub los ma znikomy wpływ na przebieg partii.

1849: The Game of Sicilian Railways (9/10) - obecnie dla mnie najlepsza 18 a znam ich aż 3 xD Świetnie działa na 3os. Czuję mnogość opcji w obu fazach. Choć początek może wyglądać, że każdy sobie pociągiem jeździ jak chce, to wiele zależy od początkowych spółek, jak rozrzucą graczy. Czy wszyscy zaczną na wschodzie czy jednak będziemy rozbici i każdy trafi w swój region. Gra oferuje kilka dodatkowych zasad względem 1830, ale dodają one świetnych opcji, które muszę w końcu użyć(ogarnięcie wąskotorówki by ładnie wypłacała).

Barrage + Nil (8/10) - grę bardzo lubię i oferuje wszystko czego bym szukał w euro. Pełnię informacji, ostre zagrania między graczami i ciekawe opcje. W tej partii niestety całkowicie poległem. Nie korzystałem z dobrodziejstw Nilu i przeciwnicy na nim tylko ode mnie odskakiwali. Choć w końcu zrobiłem świetną maszynkę, dzięki wybudowie najdroższego tunelu, to nie nadrobiłem różnicy do przedostatniego gracza. Do pierwszego nawet nie marzyłem, bo prawie nas zdublował :D Po 3 partiach wciąć widzę sporo do nauki i ogarnięcia w tej grze. Bardzo mi się podoba i chciałbym pograć więcej w tym roku.

burncycle (8/10) - grę bardzo lubię, ale jak na razie grałem tylko solo. To była pierwsza partia z innymi graczami i to od razu w 4. Tłumaczenie tej gry to mały koszmarek, bo słownictwo użyte w ogóle graczom nie pomaga. Dodatkowo jest pełno opcji i by grać świadomie trzeba przejechać przez wiele sytuacji. Potem już tylko zabójczy downtime i grę można spakować. Jakbym zagrał w tą grę w takim składzie za pierwszym razem to bym od razu wystawił na sprzedaż(TMB tak samo). Totalnie dla mnie gra się nie sprawdziła jako 4os. Z gry na podchody, gdzie na prawdę w solo i na 2 bycie odkrytym i złapanym przez przeciwników boli bardzo, tak tutaj wystawialiśmy kogoś, a reszta z uśmiechem na twarzy biegła wykonać cele. Klimat po prostu się załamał. Graliśmy przeciwko korporacji, która w sumie niewiele robi w sieci i tam też były wakacje. Każdy IP na 4-5 i jak tylko ping się pokazywał to uwalaliśmy go w tej samej rundzie. Na prawdę obraz gry na 4os dla mnie jest taki, że nigdy więcej nie siądę. Do 3 po namowach spróbuję.

Bus(8/10) - druga partia już świadoma i tak łatwo nie oddałem pasażerów. Wręcz zbunkrowałem jeden z punktów dostawy i na koniec wyłupałem sporo PZ wygrywając tym partie(parę PZ nad drugim miejscem). Zagrałem z jednym nowym zawodnikiem i ta przewaga jednej partii była widoczna. Gra z nie wiem czy mi się podoba wskoczyła na bardzo mi się podoba i kiedy następna partia. Na prawdę działa to znakomicie. Jest szybkie, proste a akcja z zatrzymaniem czasu rozwala pięknie plany. Jak jakiś gracz ją bierze to słychać jęk zawodu u wszystkich. Ja tak ugrałem ostatnią rundę, że zatrzymałem czas, przyzwałem nowych pasażerów i rozwiozłem po wcześniej przygotowanych lokacjach. Miodzio. A gra zamyka się poniżej 1h. Za taki Splotter nic nie robiłem.

Inis (7/10) - grałem parę lat temu, więc w sumie prawie jak nowość. Gra bardzo ciekawa ze względu na warunki zwycięstwa i przymus ogłoszenia wygranej. Gra, w którą w ogóle nie potrafię grać. Coś tam robię, skrobię, ale nigdy nie potrafię wymyślić sensownego planu i potem go wykonać. Czuję się jak bot niż gracz, ale dalej czerpię z tego przyjemność. Ponieważ pomimo niewielkiej obecności na planszy, moje akcje się liczą i mogę komuś przeszkodzić w wygraniu. Co zwykle w AC się nie zdarza i najsłabszy gracz staje się tłem, tak tutaj do końca można ugrać zwycięstwo. Z chęcią pogram więcej.

Pętla(8/10) - zagrałem w tryb z przykoksanymi klonami doktorka i jak ta gra potrafi wytrzeć mną podłogę to jest po prostu cudowne :D To napięcie gdzie wypadną kosteczki z wieży sięgają zenitu. Dobre rozplanowanie ubijania kolejnych klonów to podstawa. Finalnie otarliśmy się o zwycięstwo, ale kosteczki były nieprzejednane i wypadły nie tam gdzie trzeba :D Z szybkich i lekkich w sumie coopów obecnie stoi na mojej liście obecnie wysoko.

Spartacus: A Game of Blood and Treachery (9/10) - ocena wysoka, a ostatnie dwie partie dla mnie to obraz nędzy i rozpaczy. Jedna partia była słaba przez wyjście najlepszych gladiatorów na samym początku. Niestety stali się maszynkami do łupania punktów i gra potoczyła się bardzo szybko. Druga partia pokazała, że nowy gracz może położyć partię jak dotrzymuje słowa i nie widzi ile PZ ktoś dzięki niemu zarobi. Patologiczne sytuacje, które psują mój świetny odbiór gry(niestety nie jedyne na przestrzeni lat). Gry z kolekcji jeszcze się nie pozbywam, ale może powoli gra odchodzi do lamusa i nowi gracze nie potrafią się w tym klimacie i mechanice odnaleźć, niestety.

Uprising: Curse of the Last Emperor(8/10) - partia w 4os. W końcu coop, który świetnie działa na taką liczbę osób. Dłużyzn nie ma. Tury szybko przelatują. Napięcie początkowe jest ogromne(Gracze: "nie mamy szans", "przecież to bezsensu, są za silni, jest ich za dużo"), ale z kolejnymi rundami udaje się przenieść przezwyciężyć wrogów i skupić się na minimalizowaniu ich sił oraz PZ jakie zdobędą. Niestety graliśmy tylko na 3 rundy. Finalnie partię wygraliśmy, ale wydaje mi się, że 4 runda mogłaby nas ostro potyrać i ugrać sporo punktów Chasowi, który deptał nam po piętach. Na prawdę udany zakup. Nie wsparłem najnowszego dodatku i w sumie nie widzę potrzeby. Gra ma wszystko co potrzebne, a z pierwszego KS mam komplet, więc dużo dobra czeka na ogranie.

Było jeszcze grane: Chronicles of Drunagor: Age of Darkness(7/10) - kampania zaliczona, bawiłem się dobrze, leci na sprzedaż. Tamashii: Chronicle of Ascend(X/10) - zakończyłem testy po 2 miesiącach. Dam znać jak gra wyjdzie do wspierającyh. MicroMacro: Crime City – Full House(7/10) - kolejne dwie sprawy zaliczone, gra podnosi poziom trudności. Jest dobrze. Too Many Bones(10/10) - rzucenie maxa Boomer i rozwaleniu wszystkiego na planszy dalej robi efekt WOW.

Nowość miesiąca: 1862: Railway Mania in the Eastern Counties - pomimo ogromu zasad bawiłem się świetnie.
Powrót miesiąca: 1849: The Game of Sicilian Railways - poznanie nowych zagrań i opcji by zabolało przeciwników bardzo mi się spodobało
Gra miesiąca: Mage Knight: Ultimate Edition - solo partie mnie zmiotły. Oby było grane częściej.
Kasztan miesiąca: Wahadło - no nic w tej grze nie działa poprawnie. Zlepek banałów, który smakuje beznadziejnie.
Postanowienia: Zagrać w MGMT i 1848(nowe nabytki) oraz Hexplore It i Hoplo:V(obie niestety wymagają sporego zaangażowania, na którego po prostu czasu nie miałem przez robotę), odpalić kampanię w Vagrantsong. Zastanowić się czy chce mi się dalej testować(długa lista powodów).
Chudej pisze: 01 mar 2023, 02:31Anachrony(...)
Mam bardzo podobną opinię. Gra dla mnie ukrywa wykonaniem i ciekawym powiązaniem mechaniki z tematem, że jest po prostu taka se. A niestety kolejne ich produkcje tylko idą w stronę tony akcji i zasad, które nie wnoszą żadnej głębi(vide Perseverance).
ODPOWIEDZ