Zagraliśmy wczoraj w trójkę dwa razy z marszu.
Wykonanie gry jest super. Gruby karton, świetne grafiki, użyteczny insert, czego chcieć więcej. No cóż, ja bym chciał rozmiar czcionki pozwalający na przeczytanie karty nie trzymając jej 10 cm przed nosem.

Niesamowicie mi ten jeden element zepsuł odbiór gry. Praktycznie każdą kartę albo musiałem podnosić ze stołu, albo nachylać się super blisko nad stół, żeby przeczytać. Do tego jest bardzo mało ikonografii, kiedy mega się prosi o nią w wielu miejcach (np. punkty z butelki jeżeli jest z odpowiedniego regionu). Nie rozumiem jak w tak świetnie wykonanej grze można walnąć taki babol. Za tą czcionkę gra dostaje u mnie -2 do oceny, po prostu nie chce mi się męczyć z tak głupim aspektem wykonania.
Co do rozgrywki, to byłem przygotowany na randomfiestę i w sumie randomfiestę dostałem. Robienie alkoholu jest super satysfakcjonujące, sama mechanika działa fajnie, ale nic głębszego tam po prostu nie ma. Karty są ogólnie nudnawe i na jedno kopyto, większość ulepszeń to proste eko typu 1/2 zniżki albo darmowy składnik, butelki to po prostu punkty, czasem ekstra punkt za konkretny region. A to wszystko zapisane mini czcionką, więc zajmuje 2 razy więcej czasu niż powinno. Zagraliśmy nawet drugą partię z bardziej wyrafinowanymi składnikami z dodatku, ale w sumie zwiększyło to tylko ilość tekstu, więc wyszło na minus
Sama warstwa strategiczna wydaje mi się mocno uboga, bo gra jest miejscami niesamowicie losowa. Już pominę sam proces tworzenia alkoholu, bo na to byłem przygotowany, ale rynek kart i co ktoś na nim trafi ma czasem ogromne znaczenie, bo wszystko jest spotęgowane efektem pozwalającym brać karty z rynku za darmo! Przykładowo, koledze na samym początku wypadł sprzęt za 7 akurat na jego turę brania bonusu i hyc, już świetne ulepszenie, które normalnie nie jest raczej osiągalne tak wcześnie. Albo inna sytuacja, kiedy jeden z graczy miał po prostu gwarantowane wzięcie jednego ze wspólnych celów za 5pkt (a to niemało), bo taki miał swój region i takie wyszły butelki. Już nawet nie chce mi się pisać o zróżnicowaniu przepisów konkretnych postaci, czasami jest przepaść w balansie.
Dość mocno nasuwa mi się porównanie do Wojny w Krainie Czarów pod względem typu rozgrywki. Też randomfiesta na około 2h z fajnym klimatem. I Distilled przegrywa ten pojedynek u mnie z kretesem. Wojny w Krainie Czarów ma więcej interakcji, mniej (za to czytelnego) tekstu, a do tego po prostu jest bardziej satysfakcjonująca i chyba trochę mniej losowa. Dla mnie Distilled to byłaby ok gra do luźnego grania z piwkiem, ale wtedy przypominam sobię tę głupią mikro czcionkę i już mi się odechciewa.

A szkoda.