KOSHI pisze: ↑15 sty 2024, 22:09
Wszedłem sobie dziś do pokoju, popatrzyłem na te wszystkie gry, usiadłem i zrobiłem rachunek sumienia
To chyba jest jakiś bardzo refleksyjny styczeń, bo zrobiłam wczoraj dokładnie to samo.
miker pisze: ↑15 sty 2024, 22:56
No to nie jestem jedyny z moimi rozterkami
No, nie jesteś.
Patrzyłam na te gry, które zajmują zbyt dużo miejsca i pomyślałam, że przecież nie potrzebuję ich tylu. Przecież nie zależy mi nawet, żeby grać we wszystkie. Jednak za chwilę przyszła dalsza refleksja: no nie potrzebuję, jeśli miałabym możliwość grać w te z nich, w które bym chciała. I gdyby wszyscy domownicy mogli grać w te same gry.
Ale nie jest tak.
Jest parę pozycji, w które chciałabym grać, ale udaje się to raz na parę miesięcy, bo brakuje czasu lub towarzystwa i żeby granie doszło do skutku potrzeba skomplikowanej logistyki.
Są więc i inne pozycje: krótkie dwuosobówki, w które mogę pograć z Mężem gdy dzieci już śpią lub gdy zajmują się czym innym. W cześć z nich mogę też czasem pograć z którymś z dzieci.
Jest trzecia grupa: gry, w które możemy pograć z dziećmi (7 i 9 lat), tak, by i dla dorosłych było to w miarę ciekawe. To muszą być gry nie tylko niezbyt trudne, ale i niezbyt długie.
Jest i czwarta grupa: gry, w które możemy pograć całą Rodziną, czyli w piątkę (czyli też dziecko w wieku 4 lat), tak, by móc razem spędzać czas i by każdy miał szanse brać udział w rozgrywce i dobrze się bawił. Te gry są jeszcze prostsze i krótsze niż te z poprzedniej grupy. I dochodzi wymóg min. 5 graczy.
(Na marginesie ostatnio najlepiej sprawdza się tu Makao, a gry zakupione w tym celu tylko przyglądają się rozgrywkom
).
Jest grupa gier, w które mogę pograć solo, kiedy nie znalazłam towarzystwa. Rozbudowane albo krótkie, w zależności od warunków, które wystąpią.
Cześć z tych tytułów pokrywa się z grupą pierwszą, bo robiąc zakupy zwracam uwagę na tryb solo.
Są tytuły, w które mogę zagrać z moim Tatą oraz takie, w które chętnie zagra moja Mama. Są gry, które można zabrać na rodzinną imprezkę. Jest i (póki co jednotytułowa) grupa gier, w które czasem gram przez telefon z Siostrą i Szwagrem.
I grupa gier, które teraz nie są właściwie w ogóle grane, ale za parę lat, gdy dzieci trochę podrosną, będą przecież jak znalazł. Więc bez sensu się ich teraz pozbywać.
I w tym rozszczepieniu graczowej osobowości upatruję główną część problemu rozpasionej kolekcji (ta kolekcja to zdecydowanie poniżej 100 tytułów, z czego część w folii, ale to parę razy więcej niż bym chciała mieć).
Na fali pojawiających się ostatnio ciekawych topek zbierałam się nawet do założenia wątku, w którym chciałam podzielić się ulubionymi tytułami z tych poszczególnych grup i Was zaprosić do tego samego.
Teraz już chyba sobie odpuszczę, skoro mogłam się wygadać w tym wątku.
Gdy pozbiera się pozycje z tych poszczególnych grup, to robi się tego sporo. Do tego jedno dziecko lubi raczej ten tytuł, a drugie zdecydowanie inny..
Jednak to nie jest jedyna przyczyna. Oczywiście.
Już wspomniałam o grach w folii. Kupione, bo jest w nich coś, czego jeszcze nie mamy. Coś, co może się nam spodobać. Co może się sprawdzić.
Tylko, że za mało gramy, żeby ogrywać to, co jest. Więc czy jest sens kupować kolejne? Raczej nie.
No ale wychodzi to, o czym wspominałam już kiedyś na forum: gdy nie mam okazji żeby grać, to więcej o grach czytam, a w konsekwencji więcej kupuję.
No i taka sytuacja.
I jako rzecze klasyk
miker pisze: ↑15 sty 2024, 22:56
Ale weź i wybierz, te do sprzedania
skoro już je kupiłeś…