Jakim graczem solo jesteś?
: 19 sty 2024, 08:37
Ostatnio ktoś marudził, że tematy powiązanie z grami solo pojawiają się raz na pół roku, so here we go
Gry wieloosobowe, szczególnie te niekooperacyjne mają to do siebie, że gramy z żywymi ludźmi (niespodzianka), a więc rządzą się kompromisami. Musimy się dogadać w wyborze gry, trochę się dostosować do gry (nie będziemy "tryhardować" grając z dzieciakami na przykład, ale wśród dorosołych raczej też ten efekt występuje), stosować się do reguł gry (bo jak inaczej). Gry solo nie mają takich "wad" (z przekąsem mówione oczywiście ) - tu jesteśmy sami sterem, żeglarzem i okrętem. I często zaskakuje mnie jak różne podejście można mieć do tej samej gry albo ogólnie do grania solo jako takiego.
Jestem na grupie fb związanej z Marvel Champions LCG - jedna gra, z jedną instrukcją - a ma się tam wrażenie, że dosłownie każdy tam gra w nią inaczej. Jedni na standardzie, drudzy na expercie, trzeci kombinują jeszcze jak sobie utrudnić grę modular setami, a czwarci wymyślają home rule żeby jeszcze grę ułatwić. Jedni grają deckami proponowanymi przez twórców, drudzy netdeckują, trzeci wymyślają decki. Jedni grają jednym deckiem do porzygu, drudzy mają złożonych 20 decków na raz rotując między grami. Jeden gra we wszystkie scenariusze po kolei, jedni mają "rotacje" i grają tylko w najfajniejsze, trzeci grają bo "a o dziś se zagram"... itp. itd.
A więc jakim graczem jesteś? Pozwolę sobie zacząć na zachętę i powiedzmy jako szablon
długość gry - Zdecydowanie preferuje gry krótsze, jako najczęściej gry solo traktuje jako "po pracy do kawki" - idealnie jak trwają z setupem w okolicy tych 45-60 min. W weekend o ile siedzę w domu to z chęcią zagram w coś dłuższego, ale raczej omijam gry gdzie sama rozgrywka trwa ponad 2h - zwyczajnie w połowie mi się nudzi i odliczam do zakończenia.
ciężar gry - rozumiany jako ciężar zasad, skomplikowanie mechanik itp. - u mnie trochę powiązane z powyższym. Nie mam problemów z ciężkimi grami jako tako, ale często gęsto to się wiąże z długim setupem, a tego już nie lubię. Jak wpadają znajomi to mogę i godzinę rozkładać grę nie ma problemu, ale dla siebie jakoś tak szkoda życia na to . Więc w praktyce dominują raczej te lżejsze rzeczy. Ideałem są gry jak to się mówi "easy to learn, hard to master".
trudność gry - w znaczeniu czy wolimy mieć stosunek wygranych do przegranych w grze na poziomie 90% czy na poziomie 10%. Wiadomo gry proste mechanicznie można dostać wpieprz w każdej grze, a w grę z 50 stronami instrukcji może i być stosunkowo prosta do wygrania. - Osobiście preferuje gry trudne. To znowu w grach w towarzystwie mam grać żeby się pośmiać, dla spotkania, atmosfery - w graniu solo chcę wyzwań. Jeden warunek - muszę wiedzieć, że to jest realne - a z tym bywa różnie. Czasami gry potrafią zaserwować tego typu rzeczy jak np. tryb piekielny - który ma podbić trudność w niektórych scenariuszach, ale w połączeniu z trudniejszymi scenariuszami stanowią barierę nie do przejścia. Chociaż to też powiązane z długością gry - w te do 60 min mogę i wygrać za 10tym razem i będę szczęśliwym, w grach dłuższych trochę gorzej - ale dalej preferuje jak w grach nie przekraczam mocno 50% WR - nie lubię zaczynać gry z myślą, że raczej wygram.
sposób ogrywania - lubię gry w jakiś sposób skończone i nawet jak nie mają czegoś takiego per se to lubię ustalać sobie cel typu wygrać wszystkie scenariusze wszystkimi postaciami, zdobyć 100+ pkt wszystkimi frakcjami itp. itd. z tego też względu preferuje ogrywanie mniejszej ilości gier na raz (od 3 do max maxów w postaci 10) niż skakanie po grach na zasadzie "a bo dzisiaj chce sobie poturlać kostkami".
kampanie vs. pojedyńczę gry zakończone wygraną/przegraną vs. gry w "pobij swój wynik" - W pobijanie swojego wyniku nie lubię się bawić, ale o ile jest twardo wyznaczona bariera przez twórców (typu złoty medal od 100 pkt ). Zdecydowanie wolę gry z prawdziwym pojedynkiem z automą, gdzie jest ważne, że pokonamy automę, a nie, że automa po prostu ma udawać 2giego gracza a jej wynik jest w praktyce nie istotny. W grach "solo-kooperacyjnych" zdecydowanie wolę pojedyńcze scenariusze ponad kampanie - wiąże się z tym, że lubię gry trudniejsze - powtarzanie pojedyńczych scenariuszy jest spoko, w przypadku kampanii jest bardzo ciężko to wyważyć w praktyce.
podejście do automy - Oczywiście preferuje gry stricte pod solo/koopy gdzie tura przeciwnika to dobranie jednej karty, albo jakaś krótka sekwencja. W grach bardziej euro podobnych proste automy są okej, ale jeśli z tego się robi "granie na dwóch graczy, gdzie turę jednego gracza gramy dokładnie taką jaką swoją, tylko że według jakiegoś algorytmu" to zdecydowanie nie. Musi być jakiś balans, gdzie czuje, że to ja jestem najważniejszy w tej grze.
podejście do oszukiwania/home ruli itp. - chyba punkt najbardziej kontrowersyjny. Wiadomo, nie mamy 2giego gracza, jesteśmy tylko my - to jak przestrzegamy zasad to tylko i wyłącznie nasza broszka. Z jednej strony zdarzają się gracze do bólu ortodoksyjni, na przykład przy LCGach spotkałem się z podejściem "musimy poczekać na oficjalną wypowiedź twórców w kwestii jak działa jedna karta z 2 tysięcy dostępnych w połączeniu z 2gą kartą", z drugiej strony pojawiały się wypowiedzi twórców głoszących "lol, to solo/koop grajcie jak chcecie" - Home ruli na większą skalę, które zmieniają jakieś zasady z instrukcji nie lubię, ale w przypadku jak jakaś część scenariusza jest wyraźnie popsuta to nie ma problemu. Podobnie jak na 90% wydaje mi się, że dobrze rozumiem kartę, to nie szukam potwierdzenia na bgg, akceptacji komisji etyki growej - tylko gram jak mi się wydaje. Podobnie staram się nigdy nie oszukiwać w postaci dodatkowych rerolli kości, bo "bez przesady" itp. itd. Przynajmniej w moim wypadku działało to jako pułapka - raz się naciągnęło zasady, bo zdarzyła się sytuacja raz na tysiąc, za chwile chcemy robić to samo w sytuacji raz na dziesięć, a jak wpadniemy w taki nawyk to wcale nie gra się lepiej. Najwięcej frajdy w praktyce więc daje mi branie na klatę wszystkiego.
Ok, tyle chyba wystarczy. To jak z Wami? Jestem prawie pewien, że nie znajdziemy nikogo kto pod jakimkolwiek wpisem się wypowie "+1, mam tak samo z wszystkim!"
Gry wieloosobowe, szczególnie te niekooperacyjne mają to do siebie, że gramy z żywymi ludźmi (niespodzianka), a więc rządzą się kompromisami. Musimy się dogadać w wyborze gry, trochę się dostosować do gry (nie będziemy "tryhardować" grając z dzieciakami na przykład, ale wśród dorosołych raczej też ten efekt występuje), stosować się do reguł gry (bo jak inaczej). Gry solo nie mają takich "wad" (z przekąsem mówione oczywiście ) - tu jesteśmy sami sterem, żeglarzem i okrętem. I często zaskakuje mnie jak różne podejście można mieć do tej samej gry albo ogólnie do grania solo jako takiego.
Jestem na grupie fb związanej z Marvel Champions LCG - jedna gra, z jedną instrukcją - a ma się tam wrażenie, że dosłownie każdy tam gra w nią inaczej. Jedni na standardzie, drudzy na expercie, trzeci kombinują jeszcze jak sobie utrudnić grę modular setami, a czwarci wymyślają home rule żeby jeszcze grę ułatwić. Jedni grają deckami proponowanymi przez twórców, drudzy netdeckują, trzeci wymyślają decki. Jedni grają jednym deckiem do porzygu, drudzy mają złożonych 20 decków na raz rotując między grami. Jeden gra we wszystkie scenariusze po kolei, jedni mają "rotacje" i grają tylko w najfajniejsze, trzeci grają bo "a o dziś se zagram"... itp. itd.
A więc jakim graczem jesteś? Pozwolę sobie zacząć na zachętę i powiedzmy jako szablon
długość gry - Zdecydowanie preferuje gry krótsze, jako najczęściej gry solo traktuje jako "po pracy do kawki" - idealnie jak trwają z setupem w okolicy tych 45-60 min. W weekend o ile siedzę w domu to z chęcią zagram w coś dłuższego, ale raczej omijam gry gdzie sama rozgrywka trwa ponad 2h - zwyczajnie w połowie mi się nudzi i odliczam do zakończenia.
ciężar gry - rozumiany jako ciężar zasad, skomplikowanie mechanik itp. - u mnie trochę powiązane z powyższym. Nie mam problemów z ciężkimi grami jako tako, ale często gęsto to się wiąże z długim setupem, a tego już nie lubię. Jak wpadają znajomi to mogę i godzinę rozkładać grę nie ma problemu, ale dla siebie jakoś tak szkoda życia na to . Więc w praktyce dominują raczej te lżejsze rzeczy. Ideałem są gry jak to się mówi "easy to learn, hard to master".
trudność gry - w znaczeniu czy wolimy mieć stosunek wygranych do przegranych w grze na poziomie 90% czy na poziomie 10%. Wiadomo gry proste mechanicznie można dostać wpieprz w każdej grze, a w grę z 50 stronami instrukcji może i być stosunkowo prosta do wygrania. - Osobiście preferuje gry trudne. To znowu w grach w towarzystwie mam grać żeby się pośmiać, dla spotkania, atmosfery - w graniu solo chcę wyzwań. Jeden warunek - muszę wiedzieć, że to jest realne - a z tym bywa różnie. Czasami gry potrafią zaserwować tego typu rzeczy jak np. tryb piekielny - który ma podbić trudność w niektórych scenariuszach, ale w połączeniu z trudniejszymi scenariuszami stanowią barierę nie do przejścia. Chociaż to też powiązane z długością gry - w te do 60 min mogę i wygrać za 10tym razem i będę szczęśliwym, w grach dłuższych trochę gorzej - ale dalej preferuje jak w grach nie przekraczam mocno 50% WR - nie lubię zaczynać gry z myślą, że raczej wygram.
sposób ogrywania - lubię gry w jakiś sposób skończone i nawet jak nie mają czegoś takiego per se to lubię ustalać sobie cel typu wygrać wszystkie scenariusze wszystkimi postaciami, zdobyć 100+ pkt wszystkimi frakcjami itp. itd. z tego też względu preferuje ogrywanie mniejszej ilości gier na raz (od 3 do max maxów w postaci 10) niż skakanie po grach na zasadzie "a bo dzisiaj chce sobie poturlać kostkami".
kampanie vs. pojedyńczę gry zakończone wygraną/przegraną vs. gry w "pobij swój wynik" - W pobijanie swojego wyniku nie lubię się bawić, ale o ile jest twardo wyznaczona bariera przez twórców (typu złoty medal od 100 pkt ). Zdecydowanie wolę gry z prawdziwym pojedynkiem z automą, gdzie jest ważne, że pokonamy automę, a nie, że automa po prostu ma udawać 2giego gracza a jej wynik jest w praktyce nie istotny. W grach "solo-kooperacyjnych" zdecydowanie wolę pojedyńcze scenariusze ponad kampanie - wiąże się z tym, że lubię gry trudniejsze - powtarzanie pojedyńczych scenariuszy jest spoko, w przypadku kampanii jest bardzo ciężko to wyważyć w praktyce.
podejście do automy - Oczywiście preferuje gry stricte pod solo/koopy gdzie tura przeciwnika to dobranie jednej karty, albo jakaś krótka sekwencja. W grach bardziej euro podobnych proste automy są okej, ale jeśli z tego się robi "granie na dwóch graczy, gdzie turę jednego gracza gramy dokładnie taką jaką swoją, tylko że według jakiegoś algorytmu" to zdecydowanie nie. Musi być jakiś balans, gdzie czuje, że to ja jestem najważniejszy w tej grze.
podejście do oszukiwania/home ruli itp. - chyba punkt najbardziej kontrowersyjny. Wiadomo, nie mamy 2giego gracza, jesteśmy tylko my - to jak przestrzegamy zasad to tylko i wyłącznie nasza broszka. Z jednej strony zdarzają się gracze do bólu ortodoksyjni, na przykład przy LCGach spotkałem się z podejściem "musimy poczekać na oficjalną wypowiedź twórców w kwestii jak działa jedna karta z 2 tysięcy dostępnych w połączeniu z 2gą kartą", z drugiej strony pojawiały się wypowiedzi twórców głoszących "lol, to solo/koop grajcie jak chcecie" - Home ruli na większą skalę, które zmieniają jakieś zasady z instrukcji nie lubię, ale w przypadku jak jakaś część scenariusza jest wyraźnie popsuta to nie ma problemu. Podobnie jak na 90% wydaje mi się, że dobrze rozumiem kartę, to nie szukam potwierdzenia na bgg, akceptacji komisji etyki growej - tylko gram jak mi się wydaje. Podobnie staram się nigdy nie oszukiwać w postaci dodatkowych rerolli kości, bo "bez przesady" itp. itd. Przynajmniej w moim wypadku działało to jako pułapka - raz się naciągnęło zasady, bo zdarzyła się sytuacja raz na tysiąc, za chwile chcemy robić to samo w sytuacji raz na dziesięć, a jak wpadniemy w taki nawyk to wcale nie gra się lepiej. Najwięcej frajdy w praktyce więc daje mi branie na klatę wszystkiego.
Ok, tyle chyba wystarczy. To jak z Wami? Jestem prawie pewien, że nie znajdziemy nikogo kto pod jakimkolwiek wpisem się wypowie "+1, mam tak samo z wszystkim!"