Gra Miesiąca - Maj 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4441
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 3172 times
Been thanked: 3094 times

Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Gizmoo »

Maj minął w oka mgnieniu i jak się spodziewałem – wraz ze wzrostem temperatury i słoneczkiem za oknem – spadła częstotliwość grania. Spotkania przy planszy były wręcz sporadyczne, ot zazwyczaj były to dwa, w porywach do trzech wieczorów w tygodniu przeznaczonych na granie. Nowości też nie były porywające, ale dobrze, że przynajmniej „klasyki” dostarczyły od groma kapitalnej zabawy.

Z góry przepraszam za lekki falstart tematu, ale to ostatni moment, żebym w spokoju mógł opisać mój planszówkowy maj. W nic już do końca miesiąca nie zagram, więc podsumowanie jest jak najbardziej na miejscu. :lol:


Nowości:

PAX Transhumanity – Ciężko mi jednoznacznie ocenić tak głęboką grę, zważywszy na to, że niedokończyłem tej partii, bo było późno i zamykali lokal. Mogę tylko napisać, że ten PAX jest moim zdaniem najmniej intuicyjny ze wszystkich w jakie grałem. Mnóstwo rozwiązań jest bardzo abstrakcyjnych, umownych i zagmatwanych. Strasznie podoba mi się tematyka, bardzo podobają mi się poruszane w grze zagadnienia, ale absolutnie nie ma w tym wszystkim cienia klimatu. Wymęczyła mnie ta partia dokumentnie. Szczególnie, że przez połowę rozgrywki kompletnie nie rozumiałem zależności. Co robię i po co. Na razie powinienem być bardzo surowy w ocenie, bo co tu ukrywać – gra mi nie podeszła. A zważywszy na to, że zagrałem w nią po rewelacyjnej partii w doskonały PAX Pamir, to był to totalny zjazd entuzjazmu gołym tyłkiem po papierze ściernym. :lol: 5/10 i nadzieja, że po kolejnej partii ocena pójdzie w górę. Intryguje mnie jednak ten tytuł, chcę zagrać jeszcze raz, ale aktualnie jestem mocno na „nie”.

Cthulhu Światy – Zaskakująco fajny deckbuilder. Zagraliśmy na trzy osoby i bawiliśmy się świetnie. Ba! Gra podobała mi się zdecydowanie bardziej niż Star Realms i Hero Realms i na pewno najlepiej spośród nich działa na trzy osoby. Dużo fajnej rozkminy, dużo śmiechowego przeciągania liny. Grze pomagają też fenomenalne ilustracje Roba Lundy’ego. No nie będę się krył z tym, że jestem trochę jego fanboyem. Uwielbiam jego komiksową kreskę! Gdyby nie to, że mam przepastną kolekcję, w której mam już sporo lepszych deckbuilderów, to Cthulhu Światy mogły by się w niej spokojnie znaleźć. Bawiłem się dobrze, zagram bez mrugnięcia okiem jak ktoś kiedyś zaproponuje, dlatego uczciwie przyznaję 7/10.

Brass Lancashire – Bardzo długo nie mogłem się zdecydować na zagranie w Brassa. Obawiałem się, że gra będzie albo największym rozczarowaniem, albo największą grą wszech czasów. No i... Wyszło gdzieś pomiędzy. Czyli średnio na jeża. Doceniam mechanikę, doceniam rozkminę i interakcję, ale mnie jakoś Lancashire nie podniosło ciśnienia. Decyzje w drugiej połowie wydawały mi się dosyć oczywiste, a że byłem totalnym „świeżakiem”, to nic dziwnego, że w towarzystwie bardzo ogranych ludzi, popełniłem najwięcej błędów i zająłem ostatnie miejsce na listwie Kramera. Nie wiem, co mnie tak zniechęciło. Czy była to mało porywająca tematyka, czy emocje, jak na zbieraniu grzybów, czy wreszcie powtarzalność czynności. To chyba właśnie mój największy zarzut. Wciąż robimy to samo i nie mam poczucia, że robię coś fajniej, więcej, lepiej, inaczej. No i gra jest moim zdaniem zdecydowanie za długa, jak na to, co oferuje. W morzu planszówek, w którym toniemy, nie miałem niestety poczucia, że obcuję z czymś wyjątkowym. Nawet odczuwałem niewielkie znużenie i w pewnym momencie chciałem już tylko tego, by ta rozgrywka się zakończyła. Doceniam, to dobra gra, ale po prostu nie dla mnie. Moja ocena to 6.5/10. Chcę jeszcze zagrać w Birmingham, ale nie spodziewam się, że nagle poprzez kilka zmian w mechanice, gra jakoś urośnie w moich oczach. Spore rozczarowanie, tym większe, że przecież ja uwielbiam gry Wallace'a!

Flamecraft – Oj... Coś tu poszło nie tak. Po skończonej partii zacząłem się zastanawiać, kto zadecydował o wydaniu Flamecrafta i jaka była w ogóle geneza tego pomysłu. Bowiem fajne w tej grze są wyłącznie ilustracje. Cała reszta jest miałka i kompletnie bez polotu. Gra działa, wyścig po punkty działa, ale całość to stanowczo za długie mielenie surowców, bez krztyny emocji, a co gorsza – bez ciekawych dylematów. Puzelek jest tutaj zwyczajnie za prosty. Może to jest po prostu gra dla siedmioletnich dziewczynek, a usiadł do niej stary dziad „maruda”? Daje 5/10, przymykając mocno oko, bo ilustracje są przesłodkie i chwytają za serduszko.

Cheaty Mages! – Zaskakująco sprytna karcianka od AEG. Mamy tu siłowy turniej potworów, w którym obstawiamy naszego faworyta, a następnie za pomocą czarów zmieniamy siłę i właściwości wszystkich uczestników turnieju. Do tego dochodzi wylosowany na rundę sędzia, który zmienia trochę zasady zagrywania czarów. Niby jest to durna i losowa karcianka, ale o dziwo działa i zabawa jest przednia! To trochę taki Munchkin, ale dla odmiany zaprojektowany przez osobę z wysokim IQ. :lol: Wszyscy bawiliśmy się wybornie i po rozgrywce stwierdziliśmy, że chcemy w to grać częściej. Mocne 7/10, a jak ktoś lubi „szitgierki” na półgodziny, to może spokojnie podnieść ocenę o jedno oczko wyżej.


Nowość Miesiąca:

The Last Kingdom – Gra na podstawie rewelacyjnego serialu „Upadek Królestwa”. Jako fan, wręcz fanatyk Netflixowej produkcji – po prostu musiałem to mieć! Dodatkowo nawet jak ktoś nie zna serialu, ale pasjonuje go okres najazdów wikingów na Anglię, to może to być produkt dla niego. Dla mnie tematyka to +10 do atrakcyjności, więc miejcie to na względzie. Sama gra to bardzo nietypowe area control, bo nie ma de facto na planszy naszych znaczników! Podobnie jak w PAX Pamir – mamy wojujące ze sobą dwa stronnictwa – Przyszłe królestwo Anglii i Danów. Dodatkowo Saksończycy podzieleni są na trzy frakcje, które historycznie średnio ze sobą współpracowały, no chyba, że tarmosiła ich „duńska zaraza”. :lol: Cała zabawa polega więc na sprzyjaniu różnym frakcjom, a następnie doprowadzaniu do takiej sytuacji na planszy, by najlepiej na tym zapunktować. Niemal w dowolnym momencie możemy zmienić przynależność i zamiast sprzyjać Anglosasom, zrobić dobrze Danom, bo wiadomo, że na rozboju wikingów też można nieźle wyjść, pod warunkiem, że jest się po ich stronie. Oczywiście pomysł nie jest nowy, bo widzieliśmy go już wielokrotnie w Paxach, a sam trzon mechaniki The Last Kingdom jest rozwinięciem pomysłów z The King is Dead. Zresztą sam autor w posłowiu zaznacza, że The King is Dead było jego największą inspiracją. I to czuć na każdym kroku. Ale o ile TKID był grą prościutką, którą da się wytłumaczyć w 5 minut, o tyle TLK to złożony, pełen zależności, tytuł. Niestety pierwsze wrażenia nie były najlepsze, by nie powiedzieć... Fatalne. :evil: Gra ma sporo nieścisłości w zasadach i kilka rozwiązań nie jest do końca intuicyjnych. Do tego ma błędy w instrukcji i słabą ikonografię. Ot produkt, jak za mrocznych czasów Portalu. :lol: Dość powiedzieć, że pierwszą partię siedzieliśmy z nosem w instrukcji, z nosem w telefonach, a odpowiedzi szukaliśmy na BGG, bo instrukcja wątpliwości nie rozwiewała. Niby na „chłopski rozum” można zinterpretować wszystkie zasady, ale jak każdy wziął do ręki instrukcję, to inaczej rozumiał poszczególne paragrafy. Pierwsza partia była więc w ciul męcząca, irytująca, z wieloma błędami w zasadach i... Niedokończona. Bite trzy godziny i ledwo udało się nam się przejść ponad połowę rozgrywki. No masakra! Na drugą partię ustawiliśmy się najszybciej jak się dało, by zmyć niesmak pierwszej rozgrywki, albo by dobić się dokumentnie. No i na całe szczęście – jak już zasady wejdą w krew i zaczynamy skupiać się na kombinowaniu, to rozgrywka zaczyna sprawiać przyjemność. Mi druga partia dostarczyła od groma radochy i to nie tylko dlatego, że (ku mojemu zaskoczeniu) ją wygrałem. Po prostu nagle dostrzegłem potencjał w tym jak za pomocą sprytnych zagrań urywać przeciwnikom po kilka punktów, a samemu punktować jak najlepiej. Niestety nadal dostrzegam w The Last Kingdom trzy poważne wady. Po pierwsze – Przy nierównym podziale na stronnictwa, jeden z graczy może mieć stanowczo pod górkę. W drugiej grze tak właśnie się wydarzyło, że kumpel był jedynym Duńczykiem przeciwko dwóm Anglosasom. Co skutkowało tym, że my skutecznie zdejmowaliśmy piony Duńczyków, bo było nas dwóch na jednego. Oczywiście kumpel mógł już na samym początku zmienić przynależność (i powinien to zrobić), co nie zmienia faktu, że podobnie jak w Pamirze – łatwo tu o kingmakeing. Druga wada to balans i użyteczność kart. W drafcie jest o tyle trudno, że dawanie dobrych kart przeciwnikowi, to proszenie się o kłopoty. Jednocześnie sami chcemy wybrać karty, które pomogą nam. Jak nic nie trafimy, to zostajemy z ręką bezużytecznych kart, wydraftowanych tylko dlatego, by nie dostał ich przeciwnik. To oczywiście element strategii, ale dość bolesny i odbierający przyjemność. I wreszcie trzecia wada – gra jest bardzo długa. Na trzech graczy zmieściliśmy się w 2.5 godziny i być może dałoby się zejść do dwóch godzin (gdyby szybciej draftować). Ale to i tak jest bardzo długo. Moim zdaniem zresztą, gra ma dużo lepszą dynamikę przy czwórce graczy. Ale każdy z graczy dokłada sporo czasu, bo jest tu nad czym kminić. Nie wyobrażam sobie partii w pełnym, pięcioosobowym składzie. Chaos na planszy i dodatkowo pewnie rozgrywka trwałaby z 5-6 godzin. Reasumując – to jeden z niewielu przypadków w mojej planszówkowej „karierze”, gdy po pierwszej partii chciałem wyrzucić grę za okno, a po drugiej siadło bardzo. Niestety gra ma problemy, a dodatkowo ze względu na narzut zasad i znajomość kart – w zasadzie stałe grono jest wymagane, a nawet powiedziałbym – niezbędne. Nie jest to wybitna gra, ale na pewno najlepsza ze wszystkich majowych nowości. 7.5/10


Powroty:

AuZtralia – Kapitalny Wallace. Nie wiem, co takiego jest w tej grze, że za każdym razem sprawia mi radochę. Interakcji nie ma tu za wiele, ot tylko taka na zasadzie wyścigu po surowce, alei tak są fajne emocje, a gra jest bardzo klimatyczna i za każdym razem generuje ciekawą historię. Tak się jakoś dziwnie plansza tym razem ułożyła, że w zasadzie nie pojawił się na niej fosfor, za to dużo jednostek „Cthulhu” się „ponakładało”, startując z wyższym poziomem. To była moja pierwsza tak intensywna rozgrywka nastawiona niemal wyłącznie na walkę. Wszyscy musieli rozwijać się militarnie i jak najszybciej usuwać przedwiecznych. Wygrałem tylko dlatego, że straciłem najmniej farm. Tutaj pomogło doświadczenie. Nie straciłem ich tylko dlatego, że od razu w pierwszych ruchach usunąłem te jednostki cthulhu, które były najbliżej mnie, więc po przebudzeniu wszystko szło na moich współgraczy, gdy ja miałem czas na rozbudowę. Chcę w Australię grać częściej, mając też nadzieję na rozgrywkę z dodatkiem. 8/10!

Wildlands – Dwie, pełne emocji rozgrywki i ogromny niedosyt, że gram w to tak rzadko! To doskonałe połączenie lajtowego skirmisha, z rewelacyjnie pomyślanym hand managmentem. Uwielbiam gry napędzane kartami, a tutaj Wallace, przy minimalnym narzucie zasad i totalnej prostocie, osiągnął głęboką i satysfakcjonującą rozgrywkę. Podobało się wszystkim przy stole, a dwójka „świeżaków”, którzy zagrali w Wildlands pierwszy raz, była wręcz zachwycona. Zagraliśmy na nowych, super ciekawych planszach z dodatku The Ancients. Plansze te nieco wywracają kombinowanie do góry kołami i trzeba chwili, by przyzwyczaić się do nowych mechanik. Lodowa plansza jest wręcz prześwietna i pozwala na bardzo ciekawe zagrywki taktyczne. Bawiłem się wybitnie dobrze, dlatego 9/10!


Partia(/e) miesiąca:

Tortuga 2199 – Wielbię od dawna ten deckbuilder z planszą. To jest gra, która chyba nigdy nie opuści mojego top 20. Co zabawne, pomimo rozegranych wielu partii – nieustannie mnie zaskakuje! Tym razem zagraliśmy w składzie czteroosobowym i po tej partii uważam, że to chyba optymalna liczba graczy. Jest ciasnawo, wyścig robi się emocjonujący, a sytuacja na planszy co chwila się zmienia. Co więc mnie zaskoczyło? Pomijając fakt, że wygrał gracz, który grał pierwszy raz, to super ciekawe było to, że każdy niby poszedł w coś innego, ale nieustannie na planszy dochodziło do potyczek. To była rozgrywka, w której było najwięcej pojedynków gracz kontra gracz! Dosłownie non stop wchodziliśmy sobie w paradę! Zabawne, również było to, że byłem pewny, że nigdy nie wykonam swojej karty misji, a zrobiłem ją jako pierwszy i to bardzo szybko. Bardzo ciekawe było też to, że to była chyba jedyna rozgrywka, w której talie graczy były aż tak asymetryczne. Bardzo dużo się działo, każdy robił coś innego, a ignorowane w poprzednich grach „miny”, skutecznie zniechęcały graczy do wchodzenia na te same sektory. Doskonała, emocjonująca, pełna interakcji zabawa. Wszyscy wstaliśmy od stołu w poczuciu rewelacyjnie spędzonego czasu. 9/10!

Mezo - Miesiąc bez rozgrywki w Mezo to miesiąc stracony. I chociaż partii nie udało się dograć do końca (skończyliśmy na początku trzeciej ery), to i tak było przegenialnie. Mnóstwo śmiechu, mnóstwo interakcji i fajnych przetasowań. Absolutnie kocham tą grę. Inne gry mogłyby dla mnie nie istnieć! Szkoda tylko, że nie mam stałego składu, więc za każdym razem tłmaczę grę nowym graczom, przez co dodatkowe moduły leżą odłogiem. Ech... Chciałbym kiedyś zagrać ze wszystkim! A na razie i tak 10/10!


Gra miesiąca:

PAX Pamir (*druga edycja) – Uwielbiam Pamira i z każdą kolejną rozgrywką moja miłość do tej gry rośnie. W maju udało się zagrać dwa razy i druga rozgrywka była moją piątą partią w życiu, ale pierwszą w którą... Wygrałem! I to wygrałem ze znaczną przewagą punktową! Dosłownie dokonałem pogromu. Między mną a drugim graczem było aż 7 punktów różnicy! W każdym razie coraz bardziej doceniam jak sprytnie ta gra jest wymyślona. Jedyna wada – często dochodzi do takiej sytuacji, że przeciwnicy nie mają jak powstrzymać lidera. W grze na więcej osób więcej może kontrować poczynania lidera, ale czasami nie pozwala na to ekonomia. W grze na trzech graczy o skuteczną kontrę jest trudno, gdy nie wychodzą np. karty ze szpiegami. Może oczywiście to być wyłącznie mylne wrażenie. Gram w to arcydzieło zdecydowanie za rzadko. Ale pomimo iż w maju udało się zagrać tylko te dwie partie, to i tak nie może być inaczej. Król jest tylko jeden i PAX Pamir zostaje u mnie grą maja. 9/10!
wajwa
Posty: 2321
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 372 times
Been thanked: 568 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: wajwa »

Ja za moment rozkładam Orlean na 5 osób, więc będzie rzeźnia na zakończenie miesiąca :wink: , a jako że mam chwilę czasu to w zasadzie mogę już podsumować kończący się maj.
Miesiąc całkiem dobry, z urlopem, tak więc było więcej czasu na granie.
Tytułów niewiele, ale za to we wszystko po kilka partii 8)

Nowości

Nucleum trochę oszukana nowość, bo pierwszą partyjkę zagrałem na Essen, jednakże te kilka miesięcy czekania na wersję PL, no to jakbym to znów grał po raz pierwszy. Pamiętałem dużo, ale instrukcję trza było przelecieć i gejmplej z Barolkiem i Gandalfem (dzięki Panowie) odpalić, żeby wytłumaczyć grę żonie...
W pierwszej grze spodobał mi się sposób zagrywania akcji, który jest genialnie prosty, co nie znaczy jednak że decyzje do podjęcia w grze są łatwe.
Pierwsza, po dłuższym czasie, partyjka na 2 osoby mocno zapoznawcza, tutaj trzeba kilku partii żeby oswoić się z mapą, poznać możliwości jakie gra oferuje.
Mega parcie na rozgrywki w większym składzie i na to mam wielką nadzieję, jakby jeszcze ten setup był szybszy :wink:

Ewakuacja hm, lubię gry Suchego, mocno ostrzyłem sobie zęby na ten tytuł, tymczasem odbiłem się od Ewakuacji jak dawno od żadnej gry.
Pisałem o tym w wątku gry, nie będę się powtarzać :wink:
Jednak daleki jestem od twierdzenia, że to zła gra czy coś, może trochę za trudna, może ja potrzebuję więcej czasu. Nie skreślam jej, nie wykluczam nawet, że odszczekam to co pisałem, gdy lepiej grę poznam.
Kto to wie 8)

Ostoja bardzo przyjemny fillerek z ładnymi komponentami. Szybkie, fajne mechanicznie i miłe dla oka. Z Kaskadią póki co jeszcze nie gryzą się na półce :wink:

Starocie

Hallertau pajęczynka strzepnięta :wink: dla mnie ostatni dobry tytuł Uwego.
Megaprzyjemna mielonka surowców i pociskanie do przodu domku :lol:
Ok, zupełnie z czapy ten domek, ale co mnie to obchodzi...
Super giera, cieszę się że odświeżyłem, no ale jak u mnie w domu ktoś proponuje Rosenberga i nie jestem to ja, to trzeba grać i o nic nie pytać :wink:

Woodcraft pisałem wcześniej, że lubię Suchego ?
No lubię, ta gra jest najlepszym przykładem.
I tak jak nie siadła mi Ewakuacja, tak Woodcraft siadł jak złoto.
Początkowo były trudności z piłowaniem tych desek :lol: ale jak już udało się to opanować to tylko megaprzyjemna realizacja zleceń, co by dostać borówki, heble, piły czy inne gumowe młotki 8)
Pograne sporo na 2 osoby i w końcu na 4kę.
Pierwszorzędny sucharek od Suchego :wink:

Zaginiona Wyspa Arnak kilka partyjek ze zmiennym szczęściem. Co zrobić, stała wyrównana ekipa, tylko raz dali wygrać ...

Biały Zamek chyba najwięcej partii, nie planowałem zakupu, zagrałem pierwszy raz z przypadku, tymczasem w maju trzepałem w to na okrągło we wszystkich możliwych składach. Każda partia inna, z ciekawostek zdarzyła się i taka gdzie jeden z graczy zamienił na swojej kuwetce miejscami ogrodników z samurajami (sic!) , kapnęliśmy się dopiero w połowie gry, przerywając ją ofc :wink: Żenada :wink:

Kaskadia nasz stały wyjazdowy hicior, jak zwykle dobra zabawa, zobaczymy czy Ostoja zdetronizuje ten tytuł (w swej kategorii ofc)

World Wonders czteroosobowa partyjka, fajna, ale jak sięgam wstecz pamięcią najlepiej mi się grało w 2kę...

Online

Barrage/Caverna hm, mieszane uczucia co do grania po sieci w tym miesiącu.
W jeden i drugi tytuł grasz, chwilę to trwa, partie się dobrze układają i jakiś typ opuszcza grę...
Zniechęciło mnie to mocno, robię przerwę od grania po sieci 8)

Gra miesiąca

Nucleum trochę na wyrost, ale ta gra ma wszystko co lubię, siadłem do tego po dłuższym czasie i była to wielka przyjemność, mam wielką nadzieję na kolejne partie, zwłaszcza w większym gronie z większą interakcją na mapie etc.
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Yooreck
Posty: 491
Rejestracja: 28 kwie 2014, 06:35
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 156 times
Been thanked: 215 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Yooreck »

Jeszcze jutro będzie grane, ale myślę, że drastycznie sytuacja się nie zmieni.

W sumie grałem w 4 nowości:

Inventions: Evolution of Ideas - zagrane w sumie 4 razy (2x4, 2x3) z czego 2 razy z tłumaczeniem zasad. Z tłumaczeniem już nie gram, szkoda zdrowia :D jednak zajmuje to godzinkę, a gra w nowym gronie też trwa ze 4h. Sama gra bardzo mi się spodobała, combowanie akcji bardzo satysfakcjonujące i jest dość dużo interakcji. Te dwa plusy w sumie dodają niestety minus (wbrew zasadom matematyki) w postaci downtime’u, bo jeśli chcemy maksymalizować akcje, ale przeciwnicy dużo zmieniają na planszy, to najczęściej musimy układać plan od nowa na początku naszej tury albo mocno go modyfikować. Przez to zdecydowanie lepiej grało mi się w trzy osoby. Pomimo tego gra się bardzo dobrze i jest duża satysfakcja jak się uda to wszystko połączyć sensownie w całość, a nie jest to łatwe.

Age Contrived - grane raz. Zdecydowanie największy zawód w tym miesiącu i nauczka, żeby oglądać filmiki z KS zanim się kupi :D już po obejrzeniu gameplayu i zasad miałem pewne wątpliwości. Oczywiście miałem super wersje ze strzelaniem kafelkami, czego z braku miejsca w ogóle nie robiliśmy… plus funkcjonalnie to zupełnie bez sensu. Sama gra to takie ok euro bez większego pomysłu. Plansza mega ładna, zaprasza do chodzenia, ale zasadniczo jest pusto i niewiele na niej się dzieje. Gra sprowadza się do kładzenia kafli na monumenty, żeby zebrać bonusy, żeby kłaść kafle na monumenty. Czyli gra jakieś 20-30% planszy przez 90% gry. Niektórzy twierdzą, że widzieli inne opcje, ale to takie yeti, którego ja szukać nie będę. Po jednej grze poszło na olx, nie pytajcie ile taniej niż na KS.

Weimar: Fight for Democracy - zagrane raz (jutro może drugi). Bardzo ciekawa gra jakby card-driven war game z elementami euro. Ciężko dokładnie zakwalifikować. Gramy jedną z czterech partii politycznych w Niemczech w okresie międzywojennym. Część chce utrzymać demokrację, a część chce przejąć władzę siłowo. Demokraci zazwyczaj muszą dzielić swoje akcje pomiędzy zaprowadzanie porządku a własne cele zdobywania punktów. Przez to jest ciągle napięcie pomiędzy nie-przegraniem a chciwością, co też wydaje się oddawać ducha epoki :D zachęciła mnie do zainteresowania się tamtymi czasami i zacząłem nawet oglądać Babylon Berlin. Ciekawe przeżycie, choć bardzo restrykcyjny skład, bo działa tylko na dokładnie 4 osoby.

Dune: War for Arrakis - 1,5 rozgrywki w 2 osoby i jutro gram w 4. Gra robi dokładnie to, czego się spodziewałem: uproszczona i odświeżona Wojna o Pierścień i dobrze dopasowane to co robimy do tematu filmów (nie książek, bo tam np. nikt nie niszczył Siczy Fremenów). Jest na pewno szybsza - na razie 2h bez tłumaczenia, da się zejść myślę do 1,5h i grać 2 razy w jeden wieczór. Sama gra to dosyć prosty war game z lekką ekonomią jednej ze stron (prawilni władcy planety czyli Harkonneni) i wygranej opartej nie na walce tylko robieniu celów dla drugiej (terroryści zagrażający spokojowi upraw czyli Atrydzi i Fremeni). Ciekawe jest poruszanie się po planszy Fremenów za pomocą czerwi, co pasuje tematycznie, ale wymaga odpowiedniego zarządzania układem ich żetonów. Są pewne wady, ponieważ na razie balans jest mocno w stronę Harkonnenów, co potwierdzają liczne wątki na BGG i nawet twórcy mają zrobić małą erratę, żeby to poprawić i na 4 graczy potrzeba house rule, żeby Fremeni mogli dobierać więcej kart, ale mimo tego dla fanów Diuny to jest świetne przeżycie.

Jakbym miał wybierać rozumem, to grą miesiąca byłoby Inventions, ale serce podpowiada jednak Diunę ;)
Sprzedam: Expeditions Ironclad + dodatek, Arcadia Quest - duży zestaw

Moja kolekcja
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 365
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 303 times
Been thanked: 213 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Mrukar »

Maj i życie zebrały żniwo, grane było w kilka gier, ale w każdą po jednym razie.

Najlepiej bawiłem się przy powrocie do Wyprawy Darwina z minidodatkami (głównie nowe płytki akcji ze Scenariuszy) Gra przeleżała nieruszona od października. 30 min na rozłożenie i przypomnienie zasad, a potem blisko dwie godziny przyjemnej łamigłówki. Po miesiącach ogrywania lochołazów i coopów miło było zagrać w konkretnego eurasa. Pomimo tego, że nie wyszedłem z pierwszej wyspy udało mi sie przegrać tylko jednym punktem, ależ były emocje przy liczeniu.
Tematyczność jest tu fajnie zgrana z przejrzystością akcji, dzięki czemu gra nie jest trudna do nauczenia i można skupić się na rozgrywce.
Tak nam siadło, że jutro gramy ponownie, więc nie dość, że gra miesiąca to jeszcze będzie najbardziej ogrywana, bo aż dwa razy :D
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 613
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 162 times
Been thanked: 388 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Poochacz »

Maj skromny w rozgrywki bo z racji pogody i częściej na świeżym powietrzu a poza tym w końcu skompletowałem trzy monitory do gry w Euro Track Simulator więc towar sam się nie zawiezie.

Nowości:

Talisman: Magia i Miecz 4 ed. - nowość i zarazem powrót po latach. Czekałem na wyjście 5 edycji ale jak zobaczyłem te grafiki to mi przeszło i zaopatrzyłem się w miarę tanio w czwartą. Głównie do grania z 7-letnim synem i z miejsca stał się jego ulubioną planszówką więc warto było. Mnie już tak nie pasjonuje jak kiedyś ale dobre wspomnienia pozostają.

Dragon's Ordeal - zapomniana już gra w stylu Talismana która poprawiła wiele jego bolączek. Przede wszystkim kafelkowa plansza która pozwala na dokładniejsze dysponowanie ruchem. Poza tym poziomy doświadczenia, misje, łupy odpowiadające trudności walki. Dla mnie dużo lepsza od TMiMa.

Wiedźmin: Stary Świat - nazywana przez wielu grą przygodową chociaż taką nie jest. Bo jak może być skoro na robienie zadań nie ma po prostu czasu bo wg zamysłu twórców w wariancie solo 6 tur to najlepszy czas na skończenie gry? Stąd też w tej kategorii jest po prostu słaby. Ale tym razem szukałem jakiegoś wyścigu bez pierdyliarda zasad i skusiłem się na Wiedźmin Stary: Świat. I tutaj robotę robi już niezłą. Walki będące solą tej gry wciągają i są chyba najlepszym elementem. Ma jednak swoje mankamenty. Prócz opisywanego już braku przygody w przygodzie ciężko jest wytłumaczyć nowemu kiedy ma iść na potwora. To w zasadzie zgadywanie czy już dasz radę czy nie dasz. Poza tym z akcji obszarowych dotyczących kart nie korzystaliśmy wcale bo wiele nie pomagają. Zważywszy na to że wszystkich do wyboru jest chyba 6 to to chodzenie po planszy jest nieco nudne. Także gra na razie zostanie na półce i może zasilę ją dodatkami z KS-a jak wyjdą w retailu żeby sprawdzić co z tej gry można wycisnąć.

Stali bywalcy:

Agemonia - miałem wielkie nadzieje co do tej gry nazywanej tu i ówdzie Graalem gier przygodowych. Mnie jednak nie przekonała. System kart wydarzeń jest siłą tej gry jak i zmorą. Jest ich trochę i cieszy że mamy tam co robić ale zdarza się że idziesz na obszar karty i robi Ci mocne kuku że masz już pozamiatane. Jakbyś otworzył tajemniczą skrzynię a tam stado jadowitych węży z nożami w zębach. Po pierwszym razie tylko westchnąłem, po drugim grę sprzedałem. Agemonia ma wiele pomysłów które z jednej strony wydają się być fajnym bajerem a z drugiej niespecjalnie przekłada się to na obraz samej rozgrywki gdzie co najwyżej irytują.

Turbo - gra którą polecam na początek przygody z planszą i polecał będę. To jest niewiarygodne ile gry można upchać w jednym pudle. Świetny tryb solo, mistrzostwa, moduł części, historia, pogoda wpływająca na warunki na torze. A w najprostszej wersji idealna do rodzinnego grania. Syn już się jej nauczył więc możemy już grać w domowych pieleszach we trójkę. Brawa dla twórców za pomysł!

Kupcy i Korsarze - jedna z tych gier po które nie sięga się często ale gdy to zrobisz to rekompensuje Ci wszystko. Tym razem wylosowani kapitanowie bardziej sprzyjali opcji handlowej więc poszliśmy w tym kierunku. Startowa misja też była z handlem powiązana więc szybko uzyskałem przewagę którą przekułem na zwycięstwo paroma sprawdzonymi plotkami.

Pozostałe: Dorfromantik, Clash of Cultures, Viticulture, Fantastyczne Fabryki, Kaczki, CoraQuest, Wszystko albo nic, Karak, Leśne rozdanie

Gra miesiąca: Turbo. Gościła na stole we wszystkich możliwych konfiguracjach więc zasłużenie dostaje tytuł.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Ardel12 »

Maj przeminął mi bardzo szybko i zakończył się z 56 partiami ustawiając go tym samym na podium na 3 miejscu w porównaniu do reszty miesięcy. Spora w tym zasługa wielu partii w gry małe i szybkie, które sprawdziły się na wakacyjnym wyjeździe. Zagrałem w sporo nowości, udało się nie kupić żadnej podstawki, a do tego nawet anulować zamówienie by wrócić do założonego limitu na ten rok. Duma pełną piersią :D Pozostaje jeszcze tylko przejść mi kampanię w OS i wyruszyć w kolejną przygodę w czerwcu.
Spoiler:
NOWOŚCI

Black Stories: Superheroes Edition(6/10) – po przejściu podstawki zakupiłem od razu kolejną część, gdyż jest to gra, która idealnie sprawdza się u mnie na wakacjach po kilku drinkach. Sprawy tutaj wymagają lekkiego obeznania z DC i Marvelem, ale omijając ksywki bohaterów i skupiając się na ich mocach to można pewnie spokojnie ogarnąć. Sprawy, jak w podstawce, nie zawsze dotyczą śmierci a wręcz bym powiedział, że jest tu więcej nieletalnych spraw. Sprawy są znacząco bardziej zakręcone i odgadnięcie historii potrafi wymagać wielu pytań. Seria oscyluje u mnie niezmiennie w okolicy 6. Na plus jest w sumie zerowe zapotrzebowanie na miejsce(karty z pudełkiem trzymamy w ręce) oraz szybkość rozgrywki jak i wpojenia zasad losowym osobom poznanych na wakacjach.

Sentinels of the Multiverse: Definitive Edition(8/10) – na prawdę nie spodziewałem się tak dobrego tytułu. Ot kolejna karcianka, jakich wiele na rynku, ale tutaj wszystko zgrało się w bardzo dobry i przyjemny tytuł. Po pierwsze zasady to kilka stron. Setup to wyjęcie kilku talii i zastosowanie się do dodatkowych reguł setupu z karty wroga. Tyle. Gra polega na pokonaniu wybranego wroga przez bohaterów kierowanych przez graczy. Działa to bardzo zbliżenie do Marvel Champions. Każdy superbohater ma swoją unikalną mechanikę zaszytą w talii i w trakcie partii staramy się ją wykorzystać w pełni. Jedne postacie rozbudowują swoją rękę by zagrać wiele kart, jako jedno combo, inne rozbudowują swoje tableau kolejnymi kartami dającymi różne opcje. Są też postacie bazujące na kartach w discardzie lub takie zagrywające je pod swoje karty. Mamy postacie skupiające się na ataku, ale też i takich, którzy robią za support. Czuć zróżnicowanie postaci(zagrałem każdym 1-2). Gra wymusza wybranie od 3 do 5 postaci, więc grając na mniejszą liczbę graczy jesteśmy tym samym przymuszeni do sterowania większą liczbą bohaterów. Mi to nie przeszkadzało, bo tury biegną u każdej szybko, ale finalne potrafią być cięższe przez liczbę kart i znaczników w grze. Bossowie, z którymi się zmierzymy mają swoje dwie wersje(podstawowa plus zaawansowana) a do tego dochodzą karty wydarzeń i ich wersji epickich, które jeszcze bardziej utrudniają. Standard jest do wygrania, ale tryb zaawansowany to już ciężka przeprawa, podobnie karty wydarzeń mocno podbijają poziom wyzwania. Bossowie mają swoje unikalne talie, ale też warunki wygranej jak specjalne umiejętności. Regrywalność jest na bardzo wysokim poziomie. Ogólnie gra mi podeszła wybitnie. Gra się szybko, zasad jest mało, a wyzwanie może nas wgnieść. Pudło jest wypchane kartami. Do tego dochodzi sporo znaczników i diale jak w MC do PZ postaci. Jak Portal wyda to jest spora szansa na zakup. W MC mam problem by wyciągnąć od ręki przez przymus budowy postaci przed partią, co zwykle kończy się wybraniem innej gry. Tutaj tego problemu nie ma.

1894(7/10) – jest to mocny operacyjniak stworzony przez naszego forumowego kolegę. Bazą jest 30, ale jednak akcenty mocno przeniesiono na walkę na planszy niż giełdę. Acz ta oferuje ciekawą szarą strefę, w której można obkupić się nawet do 100% akcji spółki jak i wystrzelić o kilka pól w górę i zwiększyć szybko wartość akcji. Na planszy szybko wybudujemy sporo tras przez kładzenie 2 żółtych kafli. Gra pędzi do przodu ostro i 2 potrafią szybko spaść(trzeci set OR na luzie). Na mapie mamy ferry(do zakupienia za 80), które pozwoli nam przejechać przez Londym i wypłacające bajońskie 80 w brązowej fazie, brązowe miasta, które rozdzielają trasy i w momencie kładzenia umożliwiają przejazd nawet gdy znajdują się tam stacje innych spółek. Dla mnie za dużo jest zabawy na planszy. Ogarnięcie i zabezpieczenie tras przez mechanikę brązowych miast jest mega upierdliwe i w sumie do samego końca ktoś może nam popsuć szyki. Nie można się nawet czuć bezpiecznym mając zabezpieczone końce póki nie ulepszymy ich do brązowych. Jest to mocno specyficzne i nigdzie się z tym nie spotkałem. Na pewno ciekawe, ale powoduje trochę zamuły, gdy chcemy sprawdzić czy na pewno jesteśmy bezpieczni i zaraz dobrzy koledzy nie zrobią nam blokady na środku trasy. Dla mnie to już trochę za dużo. Gra sama pędzi do przodu szybko i to mi się bardzo podoba, ale gdzieś w okolicy 6, 7 a D zwalnia przez liczbę otwartych spółek i liczenie tego wszystkiego. Ostatnie sety są już męczące. Na razie w mojej grupie udaje się zamknąć partię w 4h z liczeniem na kartce ostatniego setu. Gdyby udało się zejść do 3h to na pewno bym grę chciał widzieć na stole częściej, pomimo jej operacyjnego vibu, ale w tym czasie spokojnie zamykamy partię w 71, która leży mi znacząco bardziej. Na pewno warte ogrania a dla operacyjnych maniaków spokojnie oczko w górę. Dla mnie i tak to będzie jeden z lepszych operacyjniaków, bo interakcja jest na wysokim poziomie, szkoda jednak, że nie na giełdzie.

An Age Contrived(4/10) – pierwsza partia w 5 os to było wielkie nieporozumienie. W grze pierwsza runda jest niczym setup i każdy robi prawie to samo, ale zanim to każdy przemieli i pobuduje monumenty to można znieść jajo. Kolejnym minusem takiej liczby graczy jest liczba akcji, jaką wykonamy, a jest ona malutka i uwala jakąkolwiek możliwość rozbudowy. Ot trzeba łupać ile PZ jak najszybciej się da bez budowania ciekawego comba. Gra w sumie jest banalnie prosta. Wszystko kręci się wokół budowania monumentów, ALE wystarczy samemu postawić 3 elementy, by załapać się na najwyższy próg punktowy za to na koniec gry, więc chyba jednak trzeba łapać się na kolumny w różnych obszarach gry, gdyż tutaj PZ się skalują i mogą zrobić nam wygraną, ALE bonusy z monumentów nas napędzają i dają dodatkowe opcje do pchania naszej postaci po planszy, zajmowania kolumn oraz budowy mostów, które dają nam dodatkowe umiejętności(w tym pasywne jak i punktujące na koniec gry). Brzmi to nieźle, ale gra oferuje bardzo proste, wręcz prostackie wybory. Bardzo łatwo rozkminić, co należy robić. Tury są wybitnie powtarzalne i ciągle czułem, że kręcę w kółko bardzo podobne combo. Downtime był spory, bo pomimo mechanicznych tur, to jednak liczba rzeczy do zrobienia jest spora, tym bardziej, że im dalej tym więcej w jednej turze jesteśmy w stanie ukończyć części monumentów, co odpala kolejne punktacje i bonusy…a to znowu trwa. Grałem na wersji KS i całkowicie nie rozumiem, po co ktokolwiek wymyślił to pstrykanie. Bardziej mnie to finalnie irytowało, gdy sztony odbijały się i wpadały pod podstawkę wymuszając na mnie ich wyszukanie. Prościej jest podnieść i położyć. Tak samo przesuwanie elementów, po co komu ta metalowa maszynka, chyba tylko by sprzedać na złom i odzyskać część kasy za tego gniota. Gra trwa stanowczo za długo. Oferuje za mało wyborów. Głębi tu brak. Jest płasko i nudno. Blichtr z KS to żenada. A czy wspomniałem, że niektóre postacie mają powalone bonusy, które potrafią kręcić niesamowite comba i to bez spocenia się by je odpalić? Dawno nie zagrałem w coś aż tak napompowanego reklamami(na FB ciągle mi wyskakiwały) a finalnie tak słabego doświadczenia. Koledzy ogrywający w innych grupach mieli podobne odczucia, więc szmelc nie gra.

Inventions: Evolution of Ideas(7.5/10) – zagrałem dwie partie na 4 I 3os. W pierwszej partii 3os grały pierwszy raz, a jedna miała za sobą 3 partie. W drugiej każdy miał po 1-3 partiach. Pierwsza partia wraz z zasadami trwała 5h(4h partia)! Myślałem, że mózg mi wypłynie i wpadnie do kratki odpływowej…Downtime był ogromny. Po 15 min i więcej czekania na swoją turę i nie wydawało mi się by ludzie jakoś wielce zmulali. No gra nas przygniotła. W drugiej partii w 3os zamknęliśmy się w 2h10. Gra pięknie płynęła do przodu acz downtime wciąż był to jednak trzymał się na poziomie 5 minut i to zwykle przez ilość wykonywanych akcji i związanych z tym ruchów niż myślenie. W każdej turze byłem w stanie odpalić wszystkie dostępne łańcuchy, ale tylko w jednej z tego nie skorzystałem. Interakcja dla mnie w tej grze jest mocno przypadkowa i raczej każdy maksymalizuje swój ruch acz na samym końcu mieliśmy wyczyszczoną planszę z kart, więc ich podbieranie i wykończanie było nagminne. IMHO dalej dla mnie to była maksymalizacja swego niż dążenie do zabrania komuś. Gra jest ogromna. Tak w liczbie zasad jak i zajętości stołu. Grałem na dużym stole i mieściliśmy się w 3os na styk. Największy problem sprawia plansza, która jest wielka. Zasady z kolei po 1 partii wskakują na miejsce i potrzebowałem po 2 tygodniach tylko szybkiego powtórzenia głównych akcji. Ikonografia jest OK, ale widziałem lepsze tak w innych grach jak i u samego Lacerdy. W trakcie partii miałem problem z rozróżnieniem kolorów kart(jakieś takie to wszystko wyblakłe), więc musiałem się posiłkować mini znaczkiem na nich. Nie podoba mi się też problematyczność widoczności planszy. Siedząc po jej jednej stronie musiałem już wytężać wzrok, co tam dzieje się na jej drugim skraju. Jeden kolega, co chwile musiał wstawać by ogarnąć jedno z miejsc. Wykonanie samo w sobie jak zawsze jest top. Grube planszetki jak i plansza. Przyjemne w dotyku karty oraz żetony. Dużo grubego drewna. Standard, do którego przyzwyczaiły nas Gryfy. Dobra a jak się w to gra. Po pierwsze zawsze akcję rozpoczynamy kolumną, którą ustawiamy na siatce 2x5. Każde pole to jedna akcja, acz stawiając w danym wierszu kolumnę blokujemy sobie drugą z niej akcje. Dodatkowo po umieszczeniu trzech kolumn będziemy przestawiać dużą, na 1 z 4 dostępnych akcji. Następnie zabierzemy dwie pozostałe kolumny. Gra przez to robi nam pod górkę i sami możemy przyblokować sobie niezbędne akcje. Myk polega zawsze na posiadaniu łańcucha akcji, który odpali potrzebną nam akcję, ale nie każda z akcji głównych daje nam szansę na takowy, więc o to przeważnie musimy zadbać, by zawsze mieć jedną, chociaż akcję na to pozwalającą. Gra przez tor renomy udostępnia nam do 3 łańcuchów, którymi odpalimy następujące po sobie akcje. Jak w pierwszej partii często potrafiłem zrobić całkowicie zbędne akcje byle tylko zużyć je(nie ma sensu), tak w drugiej zawsze wykulałem dla siebie sporo dobrego. Wymaga to jednak ogarnięcia wielu i to naprawdę wielu miejsc. Mamy tor kolumn, mamy mapę, po której chodzimy, jest tor idei i jeszcze akcje kart z planszy, planszetki oraz naszych tokenów. Przeliczenie tego….może dobić. Tym bardziej jest to ciężkie, gdy przeciwnik przed naszą turą zajmie jedno z naszych pól i rozsypie nasz łańcuch akcji. Ogólnie próbowałem przez większość partii tworzyć swoje łańcuszki by przyspieszyć grę, ale fizycznie jest to niemożliwe. Póki nie jest to prosta akcja złożona z 1-2 akcji(ale i takie mi rozwalali) to po prostu trzeba czekać i obserwować. Niestety powoduje to downtime, gdy ktoś ma już wszystkie 3 łańcuchy i próbuje wykręcić niezbędne dla siebie combo. Ja podchodziłem do tego tak(i pewnie każdy robi podobnie), że chcę zrobić akcję X, po niej Y itd. więc szukam teraz łańcucha, który zacznie się od byle czego byle mnie doprowadził do wymaganych akcji. Teraz mając te wszystkie dostępne pola i ograniczoną liczbę akcji zapraszam do w sumie zagadki komiwojażera xD i tak X razy przez partię. Same akcje jednak jak to u Lacerdy są proste. Tu zagramy kartę, tam dostaniemy kafelek i ruszymy ludkiem itd. Proste i jasne. Tylko jak już kręcimy combo to bardzo łatwo się czegoś w głowie nie doliczyć, bo surowce jak zwykle nas ograniczają, ale u mnie w 2 partiach problem był wyłącznie z tym w pierwszym secie tur. Potem zawsze pływam w meplach i nie mam problemu by wykonać jakąkolwiek akcję. W grze jest dużo więcej niż opisałem, mamy jeszcze karty punktujące na koniec gry, rozbudowę planszetki o dodatkowe umiejętności(pasywne, odpalane i jednorazowe), a to wszystko spięte walką o PZ, które nie wpadają z byle czego i często można zrobić wiele akcji i dostać okrągłe 0. W pierwszej partii zakończyłem z 98PZ w drugiej 106. Można spokojnie wykręcać wyniki w okolicy 130 jak się już ogarnia co z czym połączyć i jak zapunktuje. Dobra a jak mi ta gra leży. A leży w sumie średnio. Doceniam kunszt tytułu. Przy jej ogromie możliwość zamknięcia się w 2h na 3 graczy jest świetnym wynikiem. Mamy tu ogrom rzeczy do przeliczenia i częściej sami sobie nakładamy ograniczenia niż jest to robione przez grę. Można by rzecz, że mamy do czynienia z sandboksem. Co mi nie pasuje to właśnie to wymyślanie koła od nowa w każdej turze, czyli tego combienia. Jest to na dłuższą metę męczące i nie czuję, że sam często wypracowałem dany układ a raczej muszę wykorzystać to, co inni gracze mi dali. Preferuję jednak ciężką pracę nad swoją częścią i odpalenie comba dzięki przygotowaniu niż temu, co akurat jest dostępne. Downtime jest odczuwalny i ja na 4os bym już nie siadł. Nie widzę też sensu, gdyż 4 gracz nic a nic nie dodaje. W 3 było idealnie. Na 2os nie grałem, ale nie lubię rozwiązań wymuszających używanie automat. Temat w tej grze nie istnieje. Jest to najbardziej abstrakcyjny Lacerda i można by było tu wrzucić cokolwiek i tak samo tego bronić. Tyle, reszta to same plusy. Dlaczego tylko 7.5, bo ja się przy tej grze po prostu męczę i czuję jakbym miał przed sobą excela z toną uzupełnionych ikonek w różnych kolorach. Odpalam komiwojażera i jadę po nich do celu. Spróbowałbym kiedyś zagrać na 2os. Może siądę jeszcze, na 3, ale gra do kolekcji nie trafi a i proponować jej nie zamierzam.

Age of Galaxy(7/10) – pomimo malutkich rozmiarów pudełka zawarto tutaj mięsiste euro z wieloma opcjami i bardzo ciasną rozgrywką. Najpiękniejsze jest to, że zagramy aż 3 karty do naszego tableau i one muszą zbudować nam cały silniczek oraz ustawią za co zapunktujemy na koniec gry(dominujący kolor). Resztę kart zagramy by otrzymać dodatkowe surowce. W swojej turze możemy zagrać karty i odpalić swoją kosteczką jedno z dostępnym pól akcji. W grze podbijamy planety, które zapewnią nam tym samym PZ, możemy je rozwijać(otrzymamy jeszcze więcej PZ), rozwalać kolonie innych graczy, eksplorować nieznane obszary i w sumie mielić różne surowce na kolejne lub PZ. Liczba akcji jest mocno ograniczona i tutaj przychodzi bardzo ciekawy w moim odczuciu system dodatkowych akcji, które możemy uzyskać jeśli gracze zapełnią wszystkie pola 1 z 3 kart. Wtedy na kolejną turę każdy otrzyma te dodatkowe kosteczki, które tam wcześniej umieścił. Ciekawy motyw. Na koniec każdej rundy sprawdzamy kto ma największą liczbę statków i ten gracz staje się dowódcą i będzie mógł podbić planetę lub też rozwalić komuś niebronioną kolonię. Dodatkowo dostaje się za to PZ. Na koniec gry dostajemy furę punktów za wiele rzeczy, acz głównie za nasz atutowy kolor. Gra się szybko. Partia trwa niepełną godzinę. Downtimu nie odczułem na 4os. Tłumaczenie tej gry jest wyzwaniem, ale po pierwszej turze każdy już czuł jak ma grać. Polecam sprawdzić, bo jest to ciekawa gierka, zamknięta w małym pudełku.

Age of Rome(7/10) – spodziewałem się szrota, którego zabiję śmiechem, a bawiłem bardzo dobrze. Gra jest pięknie wydana, acz poziom zahacza już o overproduced. Obracająca się plansza z trackerami do mierzenia rozbudowy miasta robi efekt WOW i jest faktycznie przydatna i nie jest to głupi gimmick jak w An Age Contrived metalowe planszetki. W sumie w grze punktuje się za wszystko co robimy. Rundę zaczyna się od wyciągnięcia karty wydarzenia wpływającej na najsłabszego gracza w danej dziedzinie(typowa metoda catch up, by nikomu nie było smutno xD). Następnie obracamy planszę względem wylosowanego wcześniej kierunku i po rozpatrzeniu żetonów zdrad(można odpalić by zrobić kuku wrogowie acz to są raczej mało groźne pstryknięcia w nos) przechodzimy do rozbudowy. W niej za kasę możemy rozbudować wybrane przez nas zabudowania na naszej obecnie części planszy. Płacimy kasą i budujemy ile chcemy(naprzemiennie z innymi graczami, gdyż liczba budynków wyższych poziomów jest ograniczona). Za budowę otrzymujemy punkty. Ulepszone budynki pomieszczą więcej mepli, więc więcej razy odpalimy daną akcję a najwyższy poziom da pierwszemu graczowi unikatowy bonus do końca partii(więcej PZ za wykonanie danej akcji, wymiana kasy na PZ itp.). Po budowie przechodzimy do akcji. Tutaj zaczynamy bodaj z 3 meplami, ale wraz ze zdobywaniem kolejnych PZ możemy odblokować kolejnych. Przemieszczając się na torze punktów zwycięstwa musimy osiągnąć dany poziom, ale jeśli inni gracze zrobili to przed nami to próg jest za każdego o 1 obniżony, więc mamy tutaj kolejny mechanizm niepozwalający zbytnio uciec rywalom. Akcje są banalne. Dokładamy wojownika do 1 z 3 obszarów(area majority na koniec gry), zdobywamy kasę, dobieramy kartę, rozbudowujemy panteon itd. Karty działają dwojako. Możemy użyć je dla umiejętności albo starać się zebrać set 3 punktujący na koniec gry. Do tego dochodzi ciekawa mechanika głosów w senacie. Dokładamy na środek planszy nasz głos, jeśli uda nam się położyć 3 pod rząd(a pamiętajmy, że tury tutaj też są na przemian), to dostajemy PZ oraz za każdego kolejnego do max 5-6(nie pamiętam limitu stosu). W przypadku gdy limit jest osiągnięty to najniższy głos wypada. Na koniec gry, każdy głos daje PZ, przy czym im niżej tym jest więcej wart. Trzeba wyczuwać przeciwników czy będą chcieli nam przeszkodzić i odpowiednio to rozegrać(np. wiedząc, że w kolejnej rundzie będziemy pierwsi). Na koniec akcji decydujemy o zebraniu kasy z naszego miasteczka i albo otrzymujemy X albo 2xX, ale poświęcamy za to określoną liczbę PZ. Następnie plansza się obraca i jedziemy z kolejną rundą. Mechanicznie gra działa. Jest przyjemna i płynie szybko do przodu. Największym minusem jest całkowita losowość kolejności graczy. U mnie jeden z grających załapał się aż raz na rozpoczynanie, a pierwszeństwo w dalszych rundach potrafi być kluczowe. Ten mankament można ogarnąć opcjonalną regułą, więc nie jest źle. Reszta jest po prostu OK. Nie ma tu ciężkich decyzji. Raczej każdy sobie rzepkę skrobie a punktów styku wielu nie ma. Wioskę rozbudowujemy zawsze na ile się da, bo to PZ jak i zwiększenie dostępnych akcji, więc raczej nikogo nie interesuje, do kogo nasza część zaraz trafi. Finalnie bawiłem się dobrze, trochę pasjans, trochę można poprzeszkadzać acz traci się często na to akcję, którą można by było zrobić sobie dobrze. Przy okazji można sprawdzić. Kupować nie polecam, nie w tej cenie.

Knarr(6/10) – kolejna mała gierka. Tym razem jesteśmy wikingami i zbieramy ekipę by móc podbijać dalekie lądy. W swojej turze albo rekrutujemy załoganta z wystawki albo wypływamy na podboje. Pierwsza akcja pozwala zagrać jedną z dwóch kart do swojego tableau. Każda karta ma swój kolor. Zagrywamy je w sety. W momencie położenia odpalamy wszystkie zdolności z kart z dołożonego koloru, włącznie z nowo położoną. Następnie dobieramy kartę z wystawki przypisaną do wyłożonego koloru(sama karta może mieć już inny kolor). Myk z tą akcją polega oczywiście na graniu pod wybrany kolor i otrzymywaniu ilu się da bonusów w jednej akcji, acz one same mogą nas do zwycięstwa nie doprowadzić. Część kart daje PZ, część daje surowce jak i przesunięcia na torze sławy, na którym po przekroczeniu danych pól otrzymamy coraz większy pasywny przychód PZ. Druga akcja pozwala dobrać jedną z kart wypraw. Otrzymujemy za nie PZ jak i surowce, ale by podebrać taką kartę musimy odrzucić dany zestaw wymaganych kart, więc psujemy sobie tym samym zbudowany silniczek. Same karty wypraw, które już mamy, możemy odpalić ponownie w celu uzyskania z nich bonusów(mamy szlak handlowy). Gra toczy się do momentu, gdy jeden z graczy zrobi 40+ PZ(rundka wokół planszy). Dogrywamy rundę do końca i sprawdzamy zwycięzcę. Gra ma proste zasady, jest szybka i przyjemna, ale po jednym razie czuję, że widziałem i zrobiłem w niej wszystko. Interakcja jest żadna. Kart na wystawce jest sporo i spokojnie każdy może iść w inną wyprawę. Mechanicznie jest to zgrabnie połączone i jako kolejny krok po Splendorze może sprawić frajdę. Dla mnie jest jednak za płasko.

Labyrinth: The Paths of Destiny (Second Edition)(6/10) – bardzo wredna gra w oldschoolowym stylu. Gramy jako bohaterowie, którzy w tytułowym Labiryncie poszukują skarbu. Każdy z nich musi najpierw zdobyć klucz, a następnie dojść na środek by go zdobyć. W swojej turze możemy się przemieszczać, rozbudowywać labirynt, podkładać pułapki lub poruszać Golemem, który strzeże skarbu. Labirynt budujemy z losowych kafli, ścieżki biegną różnie i czasem chcąc zbudować sobie przejście możemy trafić w ślepy zaułek lub wydłużyć ścieżkę. Możemy też „pomagać” współgraczom podrzucając im niewygodne kafle. Do tego możemy rozstawiać w dowolnym miejscu losową pułapkę(prócz pól z kimś), która odpali się po wejściu kogokolwiek. Finalnie pozostaje jeszcze ruch golemem, którym sterujemy za pomocą talii kart. Jest to ruch od 0 do 3, dezaktywacja lub teleport na środek. Gra jest mega losowa i mega wredna. Pułapki są różnorodne, ale by każdą pokonać po prostu musimy wyrzucić odpowiednią liczbę oczek na 2k6. Jak się uda to nic się nie dzieje, a jak nie to wpierdziel. Tutaj bywa różnie, ale bardzo łatwo od nich zginąć i zostać teleportowanym na początek mapy. Golem z kolei gry nie ułatwia, gdyż spotkanie z nim również odsyła nas na pole startowe. Do gry podszedłem na luzie i bawiłem się dobrze. Atakowanie innych graczy i podrzucanie im pułapek wraz ze szczerą chęcią ich uśmiercenia potrafi zrobić klimacik. Jest losowo, głupkowato, ale też gra potrafi się dłużyć, gdy wszyscy są blisko wygranej i każdy blokuje innego gracza. Każdy z bohaterów ma swoje umiejętności, które różnicują dostępne opcje lub taktyki, ale ogólnie jest to gra prosta i wręcz imprezowa. Grało się tylko OK i może po paru piwkach bym grę zaproponował.

Unlock!: Extraordinary Adventures(8/10) – przy tej serii bawię się przeważnie dobrze, a tutaj scenariusze były naprawdę przyjemne. Pierwsza przygoda zabiera nas do świata starej gry RPG. Kolejna rzuca nas w buty detektywa, który musi dociec, kto zabił jego partnera. A finalna prowadzi nas na nieznaną planetę. Poziom zagadek moim zdaniem nie rósł z kolejnymi przygodami i tak druga była dla mnie najtrudniejsza przez zaimplementowaną mechanikę wymagającą skojarzeń po angielsku. Każda sprawa miała swoje mini aplikacje, które jak zawsze wnoszą dodatkowe zagadki i mechaniki. Żadna ze spraw nie sprawiła bym wyrywał włosy z nosa. Były logiczne i dało się je sprawnie rozwiązać. Dla mnie bardzo fajny komplet acz poziom trudności mógłby być wyższy.

Wonderland's War(4/10) – mało kiedy zdarza się bym w połowie partii ziewał i czekał na jej zakończenie. A tutaj dokładnie tak było. Emocji zero. Mechanicznie tytuł działa, ale dla mnie nie dawał żadnych interesujących wyborów. Walki są losowe w kwadrat i dla mnie nie jest to żaden push your luck, gdy walczymy z innymi graczami. Ot, kto bardziej przyfarci, wyciągnie lepsze żetony lub mniej razy straci meple ten wygra. W partii walki były zacięte i grało się aż wszyscy odpadli albo odpuścili. Brakowało mi mechaniki by opłacało się spasować wcześniej i liczyć, że wróg zrobi to samo(można, co najwyżej zachować siły na kolejną walkę acz równie dobrze można liczyć na wyciągnięcie większej liczby „pudeł”). Pierwsza faza z chodzeniem wokół stołu daje niby furę wyboru przez liczbę kart, ale spora część to wariacja kilku układów/elementów. Do tego w kolejnych rundach robi się to powtarzalne a skok mocy kart jest za niski. Nie odczuwałem bym robił coś fajniejszego/ciekawszego a zarazem lepszego. W Blood Rage czułem w kolejnych rundach skok mocy kart i zwiększanie naszych opcji. Do tego wrzucanie zamku za kartę wygląda na mega OP ruch. Nie tylko daje nam to siłę to jeszcze może zapunktować na koniec gry. Moce bohaterów są różnorodne i po jednej partii ciężko mówić o balansie, ale irytował mnie niezmiernie kolega z opcją rzucania kością i dodawania wyniku do walki. Na początku rozjeżdżał nas jak chciał. Zakończenie partii przywitałem z entuzjazmem. Nigdy więcej do tego nie siądę.

World Wonders(6/10) – kolejna wariacja na temat tetrisa na planszy. Tym razem kupujemy elementy z wystawki. Dystrykty w różnych kolorach, które musimy umieszczać przy drodze, którą też rozbudowujemy i kupujemy w swojej turze lub przy innych dystryktach w tym samym kolorze. Każdy kafelek ma swój koszt i płacimy go w monetach, których każdy na rundę otrzymuje tyle samo. Dystrykty przynoszą również produkcję, którą zaznaczamy na 1 z 3 torów. Tory te z kolei powiększają naszą populację, która decyduje o kolejności w rundzie oraz może dać nam dodatkowe PZ jak i zakończyć grę wcześniej(zwykle po 10 rundach). W swojej turze możemy również dobrać 1 monument, co zakończy naszą grę w danej rundzie. Monumenty dają nam zwykle PZ i czasem produkcję. By zgarnąć takowy musimy spełnić jego warunki umieszczenia, np. musi stykać się z drogą, danym dystryktem i wodą. Na koniec gry punktujemy za 3 wylosowane na początku karty(3PZ za 1 miejsce i 1 za drugie), za każde drzewko, z którym styka się, choć jeden dystrykt oraz za całkowicie zabudowane kafelki dystryktów(z każdej strony). Furę punktów można zrobić za drzewka jak i za zabudowę dystryktów, czym kolega wygrał. Sama gra jest ładnie wydana, oferuje sporo drewienek acz kafle mogłyby być grubsze. Grafiki są OK, ale niczego nie urywają. W takiej cenie, w jakiej można jednak ten tytuł zakupić, to wygląda to na bardzo dobry deal. Bawiłem się w partii dobrze, ale gra niczego nie urywa. Dla mnie jest to finalnie średni produkt, który niczego nowego nie wnosi. Interakcja jest minimalna i raczej każdy sobie rzepkę skrobie. Można zagrać, ale raczej gra u mnie szybko zostanie zapomniana.

POWROTY

Star Wars: Rebellion(8/10) – powrót po jakiś 7 latach. Zakupiłem swój egzemplarz z dodatkiem i od razu udało się w niego zagrać. Zasady musiałem przyswajać od nowa, więc z kolegą, który też nie miał okazji zagrać mieliśmy porównywalne szanse. Grałem Imperium i próbowałem dorwać rebelianckie ścierwo i zakończyć ten ich śmieszny pucz przeciw Imperatorowi. Gra trwała pod 4h, ale wynikało to z częstego sprawdzania zasad dla wielu nietypowych sytuacji, które się trafiły. Rozłożenie też swoje trwało przez nieobeznanie choćby jednostek xD a niby się oglądało tyle filmów i seriali. Sama partia to było bardziej macanie się z grą i próbowanie różnych zagrywek niż faktyczne wykonywanie planu by osiągnąć zwycięstwo. Rebelia bardzo sprawnie wyprowadzała Imperium w pole komasując swoje siły w jednym z obszarów, który znajdował się po drugiej stronie planszy. Niestety łyknąłem przynętę i straciłem na to sporo czasu. Finalnie rozproszyłem siły i odnalazłem bazę rebelii, ale siły były tak szczątkowe, że Rebelia odparła atak i zwinęła się na inną planetę. Tutaj już włączył się wyścig z czasem dla Imperium i 2 rundy przed wygraną Rebelii udało się namierzyć ich drugą kryjówkę. Walka była wyrównana, ale finalnie Imperium zatriumfowało. Gra mi się podobała, acz przez ciągłe sprawdzanie zasad trochę mnie partia zmęczyła. Na pewno chcę zagrać ponownie w krótkim czasie i przejrzeć ponownie zasady by partia była płynniejsza i zamknąć się w 3h. Walki jak i sama skala gry jest epicka i przynosi sporo frajdy odgrywanie podobnych scenek jak z filmów. Świetny tytuł, który w końcu trafił do kolekcji i mam nadzieję, że będzie miał wystarczający czas antenowy.

Oathsworn: Into the Deepwood(4/10) – tutaj mam bardzo ciekawy przypadek. W ostatnim miesiącu zagrałem 6 scenariuszy i grze wrzuciłem 8/10 a po rozegraniu kolejnych 10 scenariuszy daję tylko 4/10. Zmiana jest ogromna, ale tak też i moje odczucia się zmieniły do tej gry w tym miesiącu. Zjazd w dół zaczął się w sumie w połowie kampanii, gdyż przełomowym momentem był 11 scenariusz. Walka była tam tak nudna i powtarzalna, że uwypukliła wszystkie wady tej gry, które już niestety utrzymały się w kolejnych partiach. Po pierwsze progres naszych postaci jest żałośnie słaby, wręcz żadny a wpływ na niego mamy tak znikomy, że wręcz pomijalny. Budowa talii akcji przez mechaniki gry to też żaden wyczyn i skupia się tylko na tym czy boss będzie miał minionki czy nie. Pomimo różnorodności przeciwników przez ich umiejętności specjalne to walki przebiegają bardzo, ale to bardzo podobnie. Załapanie flow z danym wrogiem to runda walki i potem doskonale wiemy jak z nim walczyć i wystarczy robić w kółko swoje. Kolejny minus to odtwórczość walk, bo pomimo tych różnic, to strategia finalnie przybiera taki sam obraz. Fabuła w grze jest, ale nasze wybory można wyrzucić w śmietnik. Nie mają one na nic wpływu w głównej mierze. Można wyobrazić sobie dwoje drzwi, które prowadzą do tego samego pokoju. Ot przechodząc za jedne będziemy mieli żeton X, a w drugie jakiś test, ale finalnie zawsze fabuła potoczy się tak samo i konkluzja będzie albo taka sama albo niewiele różna. Dalej, ekonomia w grze nie istnieje. Ja po prostu zamieniłem się w midasa i mam kasy bez liku. Przedmioty to się w tej grze wręcz sypią z różnych wydarzeń, podobnie kasa. Do tego przy wymianie postaci dostajemy darmowe zakupy. Ran leczyć w sumie nie trzeba, bo co parę scenariuszy otrzymujemy darmowe ich wyleczenie. Walki na moim wybranym poziomie trudności wciąż potrafią być banalne. Czasem zdarzy się większe wyzwanie, ale nie zmienia to nic prócz czasu jaki potrzebuję na sklepanie przeciwnika. Na początku czułem, że tutaj opcji wielu nie ma i po prostu mamy się poczuć fajnie lejąc kolejnego maszkarona, ale to by było dobre na pojedyncze scenariusze zagrane co jakiś czas. Kampania się nie sprawdza, bo progres zależny od naszych wyborów nie istnieje. I finalny minus to bardzo niskie zróżnicowanie bohaterów. Mają różne akcje, różne fluffy, ale w 90% chodzi tylko by zaatakowali jak najmocniej lub jak najliczniejszą grupę. Jednostki wspierające jak Huntress zasysają i lepiej wziąć 4 klasy skupiające się na spuszczaniu wpierdolu niż jakiejś zabawie w sadzenie drzewek jak robi Grove Maiden. Nie powiem, inaczej gra się Grove Maiden, Łuczniczkami i Wiedźmą od reszty ziomeczków co idą i leją, ale przy nich one wypadają po prostu gorzej. Trzeba kombinować, wrzucać jakieś pierdolety na planszę by móc w końcu zaatakować, a w tym czasie Ursus zrobi jesień średniowiecza. Ot przekombinowane by było zamiast sprawiać frajdę. Dla przykładu Huntress ma dwa sokoły, które może wysyłać do przyjaciół i wrogów. Dają one jakieś benefity przy wysłaniu typu przerzut(WOW) albo zwiększenie obrony przyjaciela, ale potem jest bardzo mało kart wykorzystujących, że one już gdzieś się znajdują. Trzeba nimi wrócić, więc palimy akcję by uzyskać jakiś mizerny bonus przy kolejnej. Grając z nią to czułem jakby miał 3os drużynę i jakąś pierdołę co robi robi i nic z tego nie wychodzi…Mogę jeszcze długo się pastwić, ale zostawiam coś na „recenzję”, którą machnę jak przebiję się przez pozostałe mi 6 scenariuszy. Wydmuszka a nie gra.

Nowość miesiąca: Inventions: Evolution of Ideas
Powrót miesiąca: Star Wars: Rebelia
Gra miesiąca: Sentinels of the Multiverse: Definitive


Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
Fojtu
Posty: 3517
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 581 times
Been thanked: 1379 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Fojtu »

Ardel12 pisze: 31 maja 2024, 10:38
Oathsworn: Into the Deepwood(4/10)
Spoiler:
Jeśli nie próbowałeś, to zagraj z ukrytymi kartami bossów. IMO to dla mnie ratuje ostro grę.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Ardel12 »

Fojtu pisze: 31 maja 2024, 11:20
Ardel12 pisze: 31 maja 2024, 10:38
Oathsworn: Into the Deepwood(4/10)
Spoiler:
Jeśli nie próbowałeś, to zagraj z ukrytymi kartami bossów. IMO to dla mnie ratuje ostro grę.
Gram tak: Ukryte karty bossów, nie ma KO tylko perma death, rany dostaje się kończąc na 1-2 oczkach HP. Zmniejszanie liczby HP można odpalić, ale z odkrytą talią, tak to jest szansa na instant kill przez wroga, a to dla mnie jest już tylko podbicie losowości niż wyzwania pojedynków. Zakyta talie podbija fajnie poziom wyzwania, ale przez to, że nie wiemy co tam może mieć wróg(może pojedynczy atak, może chain, może rush) to w sumie finalnie kończę otaczając bossa i lejąc go aż padnie. Kombinuję dopiero jak już mało HP mają postacie i mam wiedzę jakie ataki robi wróg, ale zakryta talia nie ratuje powtarzalności spotkań i raczej zmniejsza możliwości planowania, które są i tak skromne :)
Fojtu
Posty: 3517
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 581 times
Been thanked: 1379 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Fojtu »

Ardel12 pisze: 31 maja 2024, 11:42 Gram tak: Ukryte karty bossów, nie ma KO tylko perma death, rany dostaje się kończąc na 1-2 oczkach HP. Zmniejszanie liczby HP można odpalić, ale z odkrytą talią, tak to jest szansa na instant kill przez wroga, a to dla mnie jest już tylko podbicie losowości niż wyzwania pojedynków. Zakyta talie podbija fajnie poziom wyzwania, ale przez to, że nie wiemy co tam może mieć wróg(może pojedynczy atak, może chain, może rush) to w sumie finalnie kończę otaczając bossa i lejąc go aż padnie. Kombinuję dopiero jak już mało HP mają postacie i mam wiedzę jakie ataki robi wróg, ale zakryta talia nie ratuje powtarzalności spotkań i raczej zmniejsza możliwości planowania, które są i tak skromne :)
Powtarzalność faktycznie jest, szczególnie jakoś ją odczuwałem w środku kampanii. No i te przedmioty są mocno rozczarowujące. Ale kilka pojedynków jest naprawdę fajnych i przemyślanych. U nas 2 osoby z 4 się odbiły i zostaliśmy w 2 i w sumie na dobre wyszło, bo w 4 było trochę męczące ile się dzieje a w 2 jakoś tak sprawniej szło.
alex_dp88
Posty: 91
Rejestracja: 15 paź 2021, 19:08
Lokalizacja: Racibórz
Has thanked: 105 times
Been thanked: 116 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: alex_dp88 »

Maj był udanym miesiącem ze względu na liczbę nowości, w które udało się zagrać. W sumie rozegrałem 34 partie w 14 tytułów.

NOWOŚCI

Tajniacy: Duet (12) (7/10) - w końcu udało się zagrać w jakąś wersję Tajniaków. Duet jest bardzo przyjemnym fillerkiem, który niczego nie urywa, ale jest na tyle niezobowiązujący, że w kolekcji na razie zostaje.
Trekking Przez Historię (6) (9/10) - zdecydowanie nowość miesiąca. Gra jest przepiękna, cudownie wydana, prosta i szybka. Na dzień dzisiejszy trafia na szczyt listy lekkich tytułów, które trafiają na nasz stół. Działa świetnie w każdym składzie osobowym, i przy swojej prostocie stawia nas często przed nieoczywistymi wyborami. Czy chcemy zapunktować wysoko w tej rundzie? Czy może jednak bardziej zależy nam na dłuższej podróży? Czy obniżyć koszt karty, czy może lepiej poczekać dłużej na swoją kolej w oczekiwaniu na lepsze karty? Sporo małych decyzji, które sprawiają ogrom satysfakcji.
Wielce Imponujące Budowle (3) (7,5/10) - przyjemny kafelkowiec, który chyba właśnie wygryzł z naszej kolekcji Niezbadaną Planetę. Jest tu więcej decyzji do podjęcia, a i na stole prezentuje się cudownie.
Ostoja (2) (7/10) - mix Azula i Cascadii. Na razie nam się podoba, ale nie wiem jeszcze czy losowość nie jest w tej grze zbyt duża. Bardzo ważna jest tu synergia między losowo pojawiającymi się kaflami i losowo pojawiającymi się kartami punktacji. Nie zmienia to faktu, że gierka jest na tyle szybka, że jeszcze nam to nie przeszkadza, ale konkurencja w segmencie ładnych szybkich giereczek jest ogromna. Pożyjemy zobaczymy.
Wojna w Krainie Czarów (1) (6/10) - lubię budowanie worka, grało się nieźle, ale mam kilka ALE. Pierwsze primo - gra jest zbyt długa (na 4 osoby graliśmy ponad 2 godziny). Drugie primo - rozkłada się ją niezwykle długo. Trzecie primo - cena jest nieadekwatna do tego co sama gra oferuje. OK, wygląda świetnie (chociaż mnie jej kolorystyka trochę przytłacza), ale jest to koniec końców zwykły, nieźle działający push your luck z kontrolą terenów, a za taki profil gry nie chciałbym płacić 300zł. Nie do końca wiem dla kogo ta gra jest przeznaczona. Na filler się nie nadaje, a jej poziom losowości nie pozwala traktować jej w pełni serio jako grę wieczoru. Jak ktoś zaproponuje to zagram, ale sam chętniej siadłbym do Szarlatanów z Pasikurowic.
Mecz Stulecia (1) (7/10) - lubię proste card-driven-game'y, I ten sprawia niezłe pierwsze wrażenie, ale z szerszą oceną muszę poczekać.

STALI BYWALCY

SCOUT (2) - niezmiennie mnie bawi. Na ten moment mój ulubiony "szybki tricktaking".
Marco Polo (1) (7,5/10) - po mocnym ogrywaniu w poprzednich miesiącach odczuwam lekki przesyt i Marco Polo potrzebuje trochę przerwy. Nie zmienia to jednak faktu, że te wszystkie zdolności, łamiące w teorii zasady gry, działają tutaj świetnie.

POWROTY

Kutna Hora (1) (7/10) - gra zyskuje u mnie z czasem. Każda kolejna partia jest coraz przyjemniejsza. Jednak gra sprawdza się moim zdaniem zdecydowanie lepiej w grupie 3-4 osobowej, a jako, że zazwyczaj gramy we dwójkę, to nie wiem czy utrzyma się na półce.
Woodcraft (1) (8/10) - wciąż jeden z ulubionych średnio-ciężkich eurasów. Status niezagrożony.
Pięć Klanów (1) (7/10) - W zalewie nowości nie zawsze jest ochota na Pięć Klanów, ale gra jest na tyle inna, że od czasu do czasu musi trafić na stół.
Splendor: Pojedynek (1) (7/10) - najlepszy Splendor pośród Splendorów.
Akropolis (1) (8/10) - zawsze chętnie zagram i zaproponuję. Za każdym razem bawię się przy tym świetnie.
Point Salad (1) (5,5/10) - po latach spędzonych na półce wróciła w końcu na stół. I nie ma co ukrywać, że w zestawieniu z ogromną konkurencją w segmencie szybkich i prostych gierek Point Salad już po prostu nie nadąża. Gra działa, ale nie wzbudza u mnie już żadnych emocji i trafia na sprzedaż.
ckbucu
Posty: 423
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 461 times
Been thanked: 731 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: ckbucu »

W maju 35 partii w 19 tytułów. Mogło być lepiej, ale nie jest najgorzej 🙂

Nowości:
Mini Express - (+) 4 partyjki. Bardzo szybki tytuł, z mega prostymi zasadami do wytłumaczenia w kilka minut. Małe pudełko wypełnione zawartością, calkiem ładnie wykonane. Sama rozgrywka płynna i daje mega satysfakcję. Jest gdzie pomyśleć, jest gdzie zastanowić się, jak popsuć coś graczom. Do tego partia 3-osobowa zamykamy w 30-35 minut, stosunek czasu rozgrywki do funu i do tego, jak gra angażuje, jest bardzo dobry.

6 Siege - (++) 3 partie, póki co jeszcze nie grałem z zasadami na ukrytych obrońców. Ale gra zrobiła na mnie cholernie dobre wrażenie. Świetnie przeniesiony cyfrowy pierwowzór, operatorzy, którzy robią robotę i każdy jest inny, bardzo taktyczna rozgrywka, całkiem dobre wykonanie, szybka. Do tego aplikacja, która robi za timer spełnia świetnie swoją funkcję, czuć presję upływającego czasu. Oj nie mogę się doczekać kolejnej partii.

Colonialism - (+) 2 partie, dosyć ponury temat w którym go czuć, i to zaskakująco dobrze. Sama gra przy tym daje fun, proste zasady, dużo kombinowania. Myślę że potencjał z rozgrywki wciągnęlibyśmy w kolejnej partii, bo z początku trochę granie było chaotyczne. Fajny mechanizm planowania akcji do fazy kolonizacji, gdzie blef krzyżuje się z planowaniem.

Vijayanagara (+) na razie tylko jedna partia na 3 ręce żeby ogarnąć sobie flow i zasady. Dobre to, zapowiada się kawał świetnego tytułu i z dosyc niskim progiem wejścia.
Fajny motyw z tym, że jest dodatkowa frakcja kontrolowana w odpowiednim momencie przez jednego z dwóch graczy, żeby uprzykrzyć życie trzeciemu. Dodatkowo akcje + opsy znane z coinow są bardzo wygładzone. W dwóch frakcjach są do siebie bardzo zbliżone. Fajny entry level w system nomen omen coinowy. I gra dobrze się na stole prezentuje. Nie mogę się doczekać partyjki już ze znajomymi.

Ride tha Rails, Iberian Gauge (+) - po dwie partie w każdą z gier. Obie bardzo na plus, mimo wizualnych podobieństw, każda z tych gier kładzie nacisk na co innego. W RtR budujemy najbardziej optymalne połączenia, żeby zdobywać z nich kasę oraz przewozić pasażerów z miejsca do miejsca. W Iberian Gauge mamy bardzo fajnie odzworowane fazy giełdy i operacyjne z gier 18xx, uproszczone, ale to bardzo dobrze. W obie gry bardzo szybko się gra, co sprawia, że spokojnie można rozegrać nawet kilka partii pod rząd.

Age of Steam (+) - w tym miesiącu gry kolejowe zdominowały moją kolekcję - tu akurat już chyba klasyk od Bohrera. :) Póki co partia solo tylko, która nie oddaje na pewno w pełni rozgrywki - co nie zmienia faktu, że ten tryb to tak czy inaczej fajna układanka (grałem na mapie Barbados i dokupiłem Jamaicę/Puerto Rico). Czekam na pełną partię.

Room 25 (-+) - od dawna chciałem zagrać w tę pozycję, bo bardzo lubię gry z ukrytymi rolami. Trafiła się akurat rozgrywka na 8 osób. Wydaje mi się, że to za dużo, gra nie była dynamiczna . Samo założenie spoko, fajnie się odkrywa pomieszczenia, wrzuca w nie innych i kmini, kto jest strażnikiem a kto nie. Chętnie powtórzę, ale na 4-5 osób.

Sand (--) - trochę oszukane te minusy, ale jednak odwzorowują moje odczucia po pierwszej partii. W sumie o samej grze nie napiszę wiele oprócz tego, że zapowiada się ciekawie. Ale na ten moment jest mega podirytowany tym, jak gówniana jest instrukcja do tej gry. W ciągu ostatnich 3 lat przeczytałem spokojnie ponad 200 instrukcji do gier - ta jest dla mnie zdecydowanie najgorsza. Nie dosyć, że sama jej konstrukcja jest taka, jak nie lubię (najpierw opis elementów, opis tury, potem opis pozostałych komponentów, potem akcji), to jest pisana w niezrozumiały dla mnie sposób. Nawet przykłady opisu akcji (których nie jest za dużo) wprowadzają w błąd, nazewnictwo niektórych obszarów gry jest słabe - doprowadziło to do tego, że nie byłem w stanie powiedzieć, czy prostą podstawową akcję wyczerpania żetonu akcji podczas pobierania towaru w mieście wykonuję poprawnie.

Stali bywalcy:
Mythic Battles Ragnarok - 5 partii, większość na BGA. Łącznie mam ponad 20 partii i z każdą gra nabiera gdzieś nowego wymiaru. Tak jak z początku miałem wrażenie, że to dobry skirmish, który jest nastawiony na nawalnie, tak teraz rozgrywki robią się coraz bardziej szachowe, taktyczne, zbieranie kamieni ma coraz większe znaczenie. Na BGA wprowadzono rozgrywkę z random draftem, co wg mnie jest koniecznie - na niektóre połączenia (Freyr z żólnierzamy z guard, albo Loki z armią żołnierzy) gra się upierdliwie, ale na wszystko jest jakaś kontra - random draft potrafi nieco ograniczyć wybór takich kombinacji. Na ten moment to mój ulubiony skirmish ,epicki, świetnie wyglądający, z bardzo fajną mechaniką walki opartą na kościach. Aczkolwiek czuję, że 6 Siege może to zmienić w przyszłości :) Mythic Battle oceniłem na 9/10 na BGG.

Pozostali stali bywalcy: Super Fantasy Brawl, Dune Imperium, PIpeline, Harrow COunty, Cascadia, Plantagenet, Ufodron, Salton Sea

Gra miesiąca: Mythic Battles Ragnarok
Ostatnio zmieniony 01 cze 2024, 11:20 przez ckbucu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 168
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 272 times
Been thanked: 230 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Sirius_Black »

W kwietniu i maju jakoś tak się złożyło, że początki miesiąca były mocno wyjazdowe i brakowało czasu na podsumowania, więc wracam do tego cyklu po krótkiej przerwie. W maju 24 rozgrywki w 17 tytułów.

Nowości:
Salton Sea - napisałem już parę słów o tej grze w jej wątku, świetny stosunek jakości do ceny, krótka kołderka, ciasna rozgrywka i ciekawy patent z kartami akcji, które są jednocześnie walutą, przez co pojawia się dylemat, czy korzystniej będzie zrobić lepszą akcję, czy wydać pieniądze,
Wojna o Pierścień: Gra Karciana - lubię klimaty Władcy Pierścieni, ale nie spodziewałem się, że ta gra, aż tak mi się spodoba, czuć klimat Śródziemia, odczuwalna jest też waga podejmowanych decyzji, trzeba mądrze planować, gdzie zaangażować jakie siły, na pewno będę chciał jeszcze więcej pograć, bo o ile w pierwszej partii, gdzie nie zna się jeszcze zależności na kartach i lokacjach, można sobie pozwolić na radosne wykluczanie kart, to przy świadomiej rozgrywce, każda taka decyzja wymaga głębszego zastanowienia,
Inventions: Rewolucja Idei - bardzo dobry tytuł, mam wrażenie, że nie taki straszny, jak go wszędzie opisują, żeby nie było - gra ma dużo zasad i chwilę zajmuje załapanie wszystkich zależności, ale jednocześnie instrukcja jest na tyle dobrze napisana, a pomoce gracza i plansza na tyle przejrzyste, że na prawdę pomagają się we wszystkim połapać, w trakcie partii powoli pojawia się jakaś wizja, jak w to grać :wink:
Moder Art - po Lacerdzie lądujemy na drugim biegunie złożoności zasad, licytujemy się o obrazy wystawiane przez poszczególnych graczy, jest kilka rodzajów licytacji, w zależności od popularności autora, tyle otrzymujemy za dany obraz pieniędzy na koniec (plus oczywiście pieniądze z licytacji), zasady banalne, ale gra daje dużo frajdy,
Ra - kolejny licytacyjny tytuł od doktora Knizii, tym razem licytujemy się o sety kafelków, ten tytuł przypadł mi do gustu trochę bardziej niż Modern Art, chociaż widzę już, że gry licytacyjne, to nie jest moja specjalność, do tego nowe wydanie prezentuje się fantastycznie,

Pozostałe:
Akropolis, Nova Luna, Pax Renaissance 2 ed., Zamki Burgundii, Inis, Nucleum, Scout, White Castle, 1871, 1830, 1894, 18Rhl

Gra miesiąca
Inis - trochę powrót miesiąca, bo dawno nie było grane, trochę w sumie nowość, bo pierwsza partia z dodatkiem :wink: jak nie jestem wielkim fanem area control, tak Inis bardzo mi się podoba i to chyba ulubiona gra z tego gatunku,
Nowość miesiąca - ciężki wybór między Inventions, a Ra, czyli grami z dwóch odległych planszówkowych biegunów, od dwóch bardzo cenionych przeze mnie autorów, pozostawię tę rywalizację nierozstrzygniętą, w sumie te dwie gry to idealne połączenie na wieczór, po partii w Inventions, spokojnie można jeszcze odpalić Ra, tak na dobicie szarych komórek.
Awatar użytkownika
Kapel
Posty: 68
Rejestracja: 22 maja 2020, 12:49
Has thanked: 61 times
Been thanked: 83 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Kapel »

Po kwietniu, który upłynął pod znakiem Pax Renaissance, w maju na stole królowała gra znacznie lżejszego kalibru. Tym razem bardzo mało tytułów (raz, że po prostu grałem mniej, dwa, że jak już grałem, to zazwyczaj w ten sam tytuł).

MIND MGMT (3 x 2p, 8 x 4p)

Grę zakupiłem pod wpływem chwili, kiedy pojawiła się dobra cena na nówkę na OLX (patrząc na dane sprzedającego, zastanawiam się czy nie kupiłem jej czasem od @japanczyk? :P). Miał to być raczej fillerek, ale świetnie smakowało również jako danie główne. Z oczekiwaniem odgrzewane raz po raz bynajmniej nie traciło smaku. Wręcz przeciwne, odkrywaliśmy kolejne nutki smakowe i aromaty, których tutaj nie brakuje. Po trzech partiach zapoznawczych na dwie osoby i jednej na cztery (wariant ten zdecydowanie warto zastosować tylko do wstępnego poznania zasad) rozegraliśmy kolejne 7 partii w tym samym, czteroosobowym gronie. Nie jestem pewny co do balansu, bo po tych rozgrywkach otworzyliśmy 4 pudełeczka dla rekrutera i zaledwie jedno dla agentów. Rekruter wygrał tylko dwie z siedmiu partii, ale też zmienia się on u nas za każdym razem (zawsze losujemy rekrutera wyłączając z losowania osobę, która była nim ostatnio). Zatem zawsze jest to partia jednego mniej doświadczonego w swojej roli rekrutera przeciwko trojgu dobrze doświadczonym w roli agentom. Rekruter nie ma szansy na natychmiastowe wdrożenie poprawek czy ułatwień w kolejnej rozgrywce, co na pewno ma wpływ na ten wynik. Ale to nie jest też tak, że każda rozgrywka jest spacerkiem dla agentów. Gdyby tak było, to gra nie lądowałaby na stole tak często. Wynik każdej rozgrywki wisiał na ostrzu noża, każda dostarczyła sporej dawki emocji. Rozgryzanie tej samej zagadki po stronie agentów jest świetne nawet w trzy osoby (zazwyczaj nie jestem fanem kooperacji), a i rekruter ma nad czym myśleć, uważnie słuchając w którym kierunku podąża trop agentów. Do tego po grze zawsze była jeszcze dłuższa lub krótsza dyskusja i analiza zagranych ruchów. Gra jest dla mnie RE-WE-LA-CY-JNA! Spore zaskoczenie, na razie zdmuchnęła ze stołu cięższe tytuły, bo zazwyczaj wolę np. 2 razy zagrać w MIND MGMT, najlepiej każdą ze stron.

Trickerion: Legends of Illusion (1 x 4p)

Bardzo udane odświeżenie Trickeriona po długim czasie. Miło wspominałem poprzednie rozgrywki, ale ta była jeszcze lepsza. Co prawda trzeba było przypomnieć sobie zasady, ale sama gra przebiegła bardzo sprawnie. Jest tu dość sporo klimatu jak na suche euro, nie brakuje też negatywnej interakcji.

Katedra Koszmarów (1 x 4p)

Kolejne pozytywne zaskoczenie, biorąc pod uwagę jak mało się o tej grze mówi. Owszem, nie ma tutaj żadnych innowacyjnych elementów, ale jest to kawał poprawnej gry. Klimatem, wyglądem, a nawet gameplayem przypomina mi nieco Court of the Dead, do której również chętnie wracam. Jest kilka fajnych rozwiązań, podoba mi się też fakt, że nie zdobywamy w niej miliona punktów z każdej pierdołowatej mechaniki. Mógłbym się przyczepić do tego, że większość punktów pochodzi z losowych kart celów (snów), ale jednak przemiał tych kart jest tak duży (+ mamy też mniej losowy rynek), że losowość ta nie jest wielkim problemem. Jak kiedyś będę miał jeszcze okazję, to z pewnością zasiądę do niej jeszcze raz. Fajne jest to, że akcja wybrana przez aktywnego gracza wiąże się także z możliwością podjęcia jakichś działań przez pozostałych graczy, a także fakt, że nawet z pozoru negatywne dla nas działanie, ma zazwyczaj swoje pozytywne strony.

Pax Viking (1 x 4p)

Testowa rozgrywka, w dodatku z poważnym błędem w zasadach, ale nadal gra pozytywnie zaskoczyła. Głównie dlatego, że czytając opinie nie miałem zbyt dużych oczekiwań. Oczywiście daleko jej do Pax Ren czy Pamir, ale nie uważam tej rozgrywki za stratę czasu. Gra z poczty planszówkowej, więc raczej jednak na jednej rozgrywce się skończy.

Do tego kilka mniejszych gier typu Upadek Imperium czy Gra w Zielone.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2024, 18:37 przez Kapel, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1331
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 535 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Apos »

Owocny miesiąc, który upewnia mnie w jakim kierunku płynie mój gust na planszowym morzu. Są sztormy i huragany. Można trafić na piratów, więc łatwo nie jest, ale ile przy tym emocji oraz przygód do opowiedzenia!

Maj w liczbach: 75 partii w 25 tytułów.

I na jednym obrazku
Obrazek

---Nowości---

- Formula D, 4x
Wyścigowe emocje na torze - temat nie nowy, a sama Formula D ma już swoje lata. I te niestety czuć. Gra opiera się w na rzutach kośćmi i losowość jest tutaj duża, a to nie przekłada się na poczynania kierowcy za kółkiem bolidu F1. Doceniam niektóre rozwiązania jak uszkodzenia bolidu oraz mechanikę pokonywania zakrętów, ale nie jest to jednak planszówka po którą chętnie sięgnę. W kategorii gier rodzinnych wygrywa Turbo, a ze znajomymi zagramy w Race! Formula 90 2nd ed, które jest Opus Magnum gier wyścigowych.
5/10

- Pipeline, 3x
Długo czaiłem się na ten tytuł i w końcu udało mi się dorwać grę. Specyficzna tematyka, którą można lubić albo nienawidzić - dla mnie bomba :D. O'Toole dał popis i tu, gra wygląda bardzo dobrze, bez niepotrzebnych wodotrysków, a okładka to jedna z najbardziej gustownych z jakimi się spotkałem. Rozgrywka - jest ciasno, każda decyzja się liczy i czasami się wydaje, pierwszy błąd może nas zabrać na dno i trudno nadrobić za liderem. Po trzech rozgrywkach czuję, że liznąłem tylko wierzchołek góry lodowej. Na mój gust, (za) mało interakcji, ale doceniam dzielenie pól oraz wspólny rynek towarów, kontraktów. Jednak chciałbym, aby sposobów na zachodzenie za skórę przeciwnikom było więcej. Pomimo tego, Pipeline to ciekawszy tytuł niż większość eurosucharów jakie wychodzi teraz na rynku i mam dużą ochotę zagrać ponownie!
8/10

- 18España , 2x
To nowy przedstawiciel "Osiemnastek", który zabiera nas do słonecznej Hiszpanii. To typowy operacyjniak Lonnego z twistami. Podział na północ (wąskotorówka) i południe (szeroki tor) mapy, kopalnie, 2 typy pociągów oraz spółek i ich łączenie, tendery zapewniają różnorodną rozgrywkę. Te cechy 18XX przypadły mi do gustu, tak samo jak cele spółek kolejowych, które mają euro wibe. Gra ma jednak problem z liczeniem przychodów w ostatnich rundach, gdy wszystko jest pobudowane, a my staramy się znaleźć jak najbardziej opłacalną trasę. Spółka Pitona (którego pozdrawiam!) zarabiała ~1400, moja ~1500 z czego część jest bonusem przewidzianym dla spółki, a część to dywidendy do podziału na udziałowców... W RL byłoby to dla mnie (za) dużo do liczenia.
Mimo wszystko to ciekawa łamigłówka w budowanie połączeń, a train rush też może się zdarzyć zostawiając spółki graczy bez pociągów i trzeba wtedy sięgać do swoich kieszeni 🙂,
Chętnie zagram ponownie!
8/10

- Indonesia, 2x
Szczegółowo wrażenia po pierwszej rozgrywce opisałem tutaj, a poniżej dodam tylko jak się gra przedstawia po drugiej partyjce.
Jest to łatwy Splotter "do wejścia", zasady są przystępne, ale to jednak trudny do wymasterowania tytuł. Gra jest bardzo dynamiczna przez wszystkie swoje trzy fazy o dużej interakcji między graczami. Przez całą rozgrywkę gracze są skupieni na tym co się dzieje i nie ma tu chwili na nudę. Jest to też tytuł w który trzeba zagrać stałym składem kilka razy, aby poznać wszystkie możliwości oraz panować nad zmieniającą się sytuacją na planszy. Druga rozgrywka potoczyła się zupełnie inaczej niż pierwsza. Kolega w połowie gry połączył dwie duże spółki transportowe i posiadał monopol na transport. Sprawiło to, że pozostali gracze kombinowali wspólnie, jak najlepiej rozbudować plansze, aby ten zarabiał najmniej z tego tytułu. Lubię taką sandboxową dynamikę gry, gdzie gracze reagują na rozwijającą się sytuację na planszy, bez potrzeby zasad.
Minusy: Liczenie w ostatniej fazie, gdy spółki graczy są pobudowane, a towarów do przewiezienia wiele. Tu jednak wersja PnP usprawnia rozgrywkę oraz mamy już sposób jak to przyspieszyć w kolejnej grze.
Bardzo przypadł mi ten tytuł do gustu i jest moim ulubionym Splotterem na 5 osób. Na 4 graczy gra może nie traci z emocjonującej rozgrywki czy interakcji, ale o dziwo trwa dłużej.
8,5/10

- 18RoyalGorge: The rails of Fremont County and the royal Gorge wars, 1x
Lubię eksperymenty związane z 18XX i tu jest ciekawie. To przedstawiciel operacyjniaków, w których są dodano dwie spółki: stali oraz złota. Ich właściciele dostają wypłaty na podstawie poczynań spółek kolejowych graczy. Tu fajny twist, bo gracz może zbudować do 6 płytek torów (zamiast standardowego 1 albo 2), ale im więcej buduje, tym więcej płaci za każdy. To bardzo przypadło mi do gustu, bo pozwala na szybką ekspansję (dużym kosztem) i przyspiesza rozgrywkę. Mamy też kopalnie złota do których możemy doprowadzić linię i gdy nasza spółka jedzie przez taki odcinek, może "wydobyć" złoto i go sprzedać na rynku.
Bardzo fajne i tematyczne rozwiązanie. Chciałbym aby więcej 18XX wprowadziło takie elementy. Reszta 18RG jest dość poprawna niestety i daleko jej do topowych tytułów. Mimo tego, chętnie zagram i będę doglądał rozwoju tytułu.
++

- Android Netrunner, 1x
Android niespodziewanie trafił na stół, a do samej gry miałem obojętne podejście. Gra zaskoczyła mnie głębią rozgrywki. Racja, mamy tutaj więcej zasad niż w Star/Hero Realms, ale jakie to dobre! W pełni asymetryczne i walczące ze sobą strony. Korporacja punktuje za agendy rozwijają swoje macki w cyberpunkowym świecie, a zwinny hacker stara się zinfiltrować serwery i przebić się przez systemy obronne korporacji. Tematyczna gra, w której mechaniki sprawnie pasują i działają jak trzeba. Gra ma pazur, lubię zastawianie pułapek jako korporacja, wykradanie agent jako Runner. Pierwsza rozgrywka powiedziała mi niewiele, ale siedzi w tym tytule głębia, której nie znalazłem w Paganie i innych karciankach dwuosobowych. Muszę zagrać ponownie.
8/10


---Stali bywalcy stołu---

- Pax Renaissance: Druga Edycja, 27x
Przekroczyłem magiczną liczbę 100 rozgrywek i tak jak byłem pochłonięty po pierwszych kilku partyjkach, tak jestem nadal. Nie mam odczucia powtarzalności albo "to już było". Dopiero ostatnio dodaliśmy minidodatek Age of Reformation i miałem wrażenia, że muszę się uczyć "wygrywać" od nowa. Grę prezentowaliśmy również na naszym wydarzeniu planszowym i pełen sukces. Odbyły się 4 sesje treningowe. Super gra. Polecam!
10/10

- Dorfromantik, 7x
Nadal gra się bardzo przyjemnie i stwierdzam, że to bardzo dobra gra. Na naszym Discordzie o relacji z jednej partyjek opisałem tak:
Druga partyjka Dorfa zaczęła się pechowo. Wychodzące płytki zupełnie nie podeszły do wyłożonych na początku celów. Miałem przez chwilę moment zniechęcenia, że gra będzie w plecy, ale niezrażeni zaczęliśmy budować regiony planszy pod przyszłe cele i planować pod drugą połowę gry. W międzyczasie realizowaliśmy te początkowe, a nowo przygotowane poletka miast, lasów, torów czy rzek tylko czekały na kolejne cele.
I tak "pechową" na początku partyjkę, zamieniliśmy na sukces i pobiliśmy nasz rekord punktowy (ten później pobiliśmy), akurat aby przejść dalej w kampanii Dorfromantika i odblokować kolejne wyzwania oraz płytki.
Extra tytuł, w którym losowość została zaimplementowana tak jak sztuka tego nakazuje 😃.
Dla mnie Dorfromantik to mocne 8.5. Lekka i rodzinna gra, w której trzeba główkować, aby zdobyć wysokie wyniki i mieć pełną satysfakcje z rozgrywki. Budowana w trakcie gry plansza wygląda pięknie i na samym końcu możemy podziwiać nasze dzieło, co było jeszcze przed chwilą pustym stołem. Ponadto dość krótkie partyjki po 30-45 minut są szybkie i chce się grać jedną za drugą.

Chciałbym już jednak zakończyć kampanię, bo mam lekkie uczucie powtarzalności. Jak dobrze się bawię, tak chciałbym zakończyć przygodę z Dorfromantik póki wrażenia z gry są takie dobre.
8.5/10

- TOP10, 3x
Rozgrywana w ramach planszowych wydarzeń. Świetnie sprawdza się do przełamania lodów, dla graczy w każdym wieku, dla nowych oraz weteranów planszy, którzy lubią się bawić.
8,5/10

- Turbo, 3x
Wyścigowa gra dla początkujących i rodzin nr 1. Prezentowałem tytuł na naszym wydarzeniu planszowych i wrażenia bardzo dobre.
8,5/10

- Jednym Słowem, 2x
Imprezówka dla każdego, przy której można się świetnie bawić oraz poznać nowych graczy na wydarzeniach planszowych.
9/10

- Pax Transhumanity, 2x
Oj, bardzo się cieszę że pograłem więcej w ten tytuł. Pierwsza partyjka była bardzo na dziko, ale od drugiej wszystkie zapadki zaczynają zaskakiwać, oczy zaczynają się otwierać na możliwe kryjące się w tej "malutkiej" grze. Ogrom możliwości stoi przed graczami w manipulowaniu, rozwoju oraz przebiegu rozgrywki i zadziwiająco dużo klimatu można znaleźć w tej "sterylnie" wyglądającej grze o start-up'ach i przyszłości technologii. Bardzo lubię, moje TOP3 Pax'ów obok Rena oraz Hispanici.

ps. @Gizmoo trzymam kciuki za Was, abyście zagrali ponownie i tak samo Wam siadła gra :)
9/10

- Pagan: Tajemnica Roanoke, 1x
Partyjka ostatniej szansy, która potwierdziła jak nijaka jest to gra. Mechanicznie działa, rozgrywka prosta, bez emocji o mieleniu zasobów, budowaniu silniczka z kart i wykładaniu znaczników małych, aby je zamienić na duże. Klimatu nie stwierdzono. Na 2 graczy chętniej zagram w szybszego, o wiele bardziej emocjonującego i klimatycznego Pax Rena oraz będę zgłębiał Android Netrunnera. Przehypowany tytuł. Gra poszła na sprzedaż.
4/10

- Pax Hispanica, 1x
Druga rozgrywka, bardziej świadoma i drugie wrażenia są takie jak po pierwszej - ale to jest dobre! Tu rozgrywka z drzewko, orzeh'em, wallacem już bez prowadzenia za rączkę. Rabowanie skarbów i ładowanie ich na okręty, polowanie na statki, budowanie osad, rozwój postaci... Bardzo mi to przypomina Sid Meier Pirates! Bardzo klimatyczna i wciągająca gra na którą czekam. Gra jest pełnia głębi, a zarazem szybka. Ta 4-osobowa rozgrywka skończyła się w 70 minucie! To czas, który bardzo lubię :)
Czekam na premierę!
+++++

- Race! Formula 90 2nd Edition, 1x
Każdy wyścig w Race! Formula 90 jest emocjonujący do samego końca. Na ostatnim zakręcie o podium walczyłem z wallace oraz "Srebrną strzałą". Wallace rzucił wszystko na ten ruch, jego mocno poobijany bolid mógł się rozpaść poprzez ten ryzykowny manewr, ale się opłaciło. Wyprzedził mnie o dosłownie 1 pole. Srebrna strzała zajęła trzecie miejsce - końcówka niczym z fotokomórką 😃.
Dwóch kolegów zostało pośrodku stawki i oboje gonili liderów. U jednego zła decyzja szefa zespołu i wysłanie kierowcy w złym momencie do Pitstopu przekreśliła szanse na podium.
Ja w sumie nie spodziewałem się takiego obrotu akcji, bo zaczynałem na samym końcu wyścigu, ze strategią jednego pit stopu - ryzyko było duże, bo wiele mogło się zdarzyć przez niepewną pogodę i początek wyścigu w lekkich opadach deszczu. Ze strategią banging wheels piąłem się w górę stawki, a umiejętność kierowcy jazdy w deszczu okazała się kluczowa.
Gra pełna decyzji, ryzyka na życzenie graczy, a poza tym można w pełni kontrolować losowość.
Minusy: czas rozgrywki przy pierwszej partyjce (jak w większości gier) oraz zasady lapowania/unlopowania. Sądzę, że gdybyśmy grali jak w ostatniej 1/3 rozgrywki, znając już zasady, to całość zamknie się na spokojnie w 2,5h przy 4 graczach, co jest świetnym czasem jak na tak ogromny tytuł.
Race to gra do eksploracji, próbowania różnych strategii, reagowania na sytuację na torze, warunki pogodowe.
Jak Turbo jest bardzo dobrą grą wyścigową dla rodzin, tak Race to w/g mnie najlepszy przykład zmagań kierowców na planszy 🏎️
9,5/10

- Poszły Konie, 1x
Zabrałem tytuł na wydarzenie planszowe. Spodziewałem się, że wśród niegrających i początkująch będzie to hit ze względu na swój hazardowy charakter. Tu jednak nawet nie dokończyliśmy jednej partyjki! Powodem tego była przedłużająca się rozgrywka - 40 minut na taki tytuł to jednak dużo. Chciałbym, aby speaker znacznie szybciej komentował przebieg gry. Graczom przeszkadzał mało decyzyjny charakter rozgrywki i obstawianie nie wzbudzało takich emocji jak powinno. Zdałem sobie też sprawę, że nie potrzebuję takiej gry w kolekcji i "konie" nie sprawdzają się ani jako imprezówka, ani jako filler. Wymóg dużego ekranu do wygodnej rozgrywki jest gwoździem do trumny. Gra poszła pod młotek.
5/10

- Shards of Infinity, 1x
W wielkim boju o miano tej jednej dwuosobowej gry karcianej, SoI wypada poprawnie. Nie mam tej grze nic do zarzucenia oprócz nijakiej tematyki. Lepiej się przy niej bawię niż w Hero/Star Realms, Magicach, Paganach i innych karcianych wynalazkach, aczkolwiek gra przegrała ze wspomnianym Android Netrunnerem, a dwóch takich samych gier nie potrzebuję.
6,5/10

---Wielkie powroty---
- Dochodzenie, 5x
Gra trafiła na stół z okazji dwóch wydarzeń planszówkowych. Prezentowałem tytuł dla początkujących oraz nowych graczy i tytuł ten okazał się hitem. Proste zasady, szybka rozgrywka w której cały czas gracze są zaintrygowani prowadzeniem tytułowego dochodzenia. Jest tu dedukcja, są emocje i wszystko co potrzeba w dobrej imprezówce+. Znacznie lepiej się w tym tytule bawię niż bardzo losowych, długaśnych i "przekrzyczanych" grach jak Avalon, Secret Hitler czy Blood on the Clocktower.
W czerwcu mamy kolejne wydarzenia planszowe w planach i obowiązkowo na prośbę graczy zabieram Dochodzenie :D
9/10

- Kartografowie, 1x
Po miesiącach zbierania kurzu, trafiła na stół. Grę zapamiętałem cieplej i teraz jak do niej zasiadłem to wrażenia z rozgrywki były mieszane. Z jednej strony lubię jak plansza gry tworzy się w trakcie rozgrywki i rysowanie jej sprawia frajdę. Z drugiej strony mechanicznie gra już tak nie zachwyca i nie widzę potrzeby posiadania jej u siebie kolekcji. Gra trafiła na sprzedaż, a chętnie kupię w zamian innego, bardziej zaawansowanego flip&write'a albo flip&draw :D
5/10

- Uczta dla Odyna + Norwegowie, 1x
Tytuł do którego ciężko zebrać ekipę. Mala (prawie zerowa) interakcja, a z drugiej strony duża otwartość rozgrywki, czynią Ucztę dla Odyna dość niszowy tytuł. Mimo tego, że z czasem i poznaniej szerszej grupy planszówek, finalna ocena gry spadła, to nadal bardzo lubię ten tytuł. Chętnie do Uczty z Norwegami usiądę i nadal to moje TOP5 gier euro.
8,5/10

- Wyprawa Darwina + Ziemia Ognista + Piraci, 1x
Zagraliśmy z okazji ogłoszenia wyników Golden Geek Awards. Moim zdaniem Wyprawa Darwina z dodatkiem Ziemia Ognista to kawał dobrej gry euro. Po dłuższej przerwie wróciliśmy do tego tytułu i rozgrywka była napięta oraz satysfakcjonująca. To jedno z nielicznych tytułów euro, które wywołuje rumieńce na twarzy, zachęca do ponownej rozgrywki oraz ma garść klimatu w sobie. Zdobyte na końcu punkty zwycięstwa dają satysfakcję i odzwierciedlają rezultaty naszych poczynań w trakcie rozgrywki. Fani optymalizacji na planszy oraz “krótkiej kołderki” będą czuć się jak ryba w wodzie.
Duża regrywalność, przystępne zasady i niedługi czas rozgrywki czynią z Darwina tytuł, który polecam.
Pełnią relację z gry opisałem tutaj.
9/10

- The Old Prince 1871, 1x
Pierwsze wrażenia z tej gry był mieszane i przyznaje się bez bicia, że po prostu nie zauważyłem 3/4 możliwości jakie kryje się w TOP'ie. Rozgrywka z wymiataczami z naszego Discorda, która otworzyła mi oczy. Wprowadzone twisty działają i powodują, że rozgrywka jest dynamiczna, ciekawa. PEIR, dzielenie spółek, progresja pociągów i wiele innych elementów, które muszę jeszcze poznać. To tytuł jaki lubię - do eksploracji, eksperymentowania i "bawienia się" dostępnymi mechanikami.
9/10


Ponadto po wirtualnych torach jeździły
- 1849: The game of sicilian Railways, 1x
8,5/10

- 1888-N, 1x
7,5/10

- 1882, 1x
8,5/10

---Podium---

🏆 Nowość miesiąca: Indonesia
🏅 Gra miesiąca: Pax Renaissance: Druga Edycja
🥈 Rozgrywka miesiąca: Race! Formula 90 2nd Edition
🥉 Powrót Miesiąca: Dochodzenie

Plany na czerwiec? Pogoda wyciąga na wycieczki, ale mam nadzieję znaleźć czas na:
- Z ekipą chcemy wejść i spróbować COIN'ów. Gramy online w Andrea Abyss i pomimo tego, że pierwsza partyjka jest na dziko, to widzę potencjał w tym gatunku dla nas. Zamówiłem Vijayanagara: The Deccan Empires of Medieval India oraz Marie - mam duże nadzieje!
- Więcej Splotterów! Indonesia to pewniak, ale mam na oku The Great Zimbwabwe oraz Antiquity. Cieszy dodruk BUS'a, którego pewnie zakupię.
- Ograć zakupione nowości: Small City oraz Pipeline
- Wydarzenia planszowe i poznać więcej graczy!
Awatar użytkownika
andrzejstrzelba
Posty: 632
Rejestracja: 03 gru 2019, 17:40
Has thanked: 278 times
Been thanked: 320 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: andrzejstrzelba »

U mnie w maju Hegemony numer 1. Uwielbiam tę grę, to jak wiele można w niej robić i jak wiele jest dróg do zwycięstwa i jak bardzo są one powiązane z decyzjami innych graczy.
Niestety następnym razem ekipę do Hegemony będę miał dopiero w sierpniu.
Obrazek

Po koniec maja zacząłem z synem grać w Uśpionych Bogów i myślę że to może być numer 1 czerwca. Nawet w tej chwili mam rozłożone na stole.
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2462
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 683 times
Been thanked: 1105 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Galatolol »

Dość różnorodny miesiąc jak na mnie.
Spoiler:
Nowości:
Ankh - ogólnie spoko i na pewno jeszcze pogram, ale nie powiem, żeby mnie zachwyciło. Do tego ma wielkie pudło, które zmniejsza szanse na to, że zostanie na długo w kolekcji (ludziki są fajne, ale jak dla mnie mogłyby być 3 razy mniejsze, jeśli pudełko dzięki temu byłoby niskie).
Townsfolk Tussle (Wielka draka w małym mieście) - rozegrałem jedno starcie na TTSie i mam takie wrażenie: nie wiem, czy da się dużo lepiej zrobić przystępnego, bezkampanijnego boss batlera, w którym jednak występuje rozwój postaci (tu tylko poprzez sprzęt), zbiera się loot, a zasady są proste. Jednocześnie mam poczucie, że brak ciągłości między grami usuwa to, co mnie w tym gatunku by najbardziej interesowało, a zostaje dość prymitywna naparzanka, w której ciągle robimy to samo.
Slay the Spire - też przetestowałem na TTSie (świetny mod!) i jest to bardzo wierne przeniesienie cyfrowego pierwowzoru. Ale czy miałbym ochotę zagrać, jeśli mam dostęp do wersji komputerowej? Nie.

Powroty:
City of Horror - całkiem udana rozgrywka, mimo że tylko w 4 osoby. Trochę za dużo mieliśmy kontroli, ale było parę fajnych akcji.
18Ireland - okropna partia, w wyniku której wystawiłem grę na sprzedaż. A kiedyś rozgrywki w to miałem bardzo udane...
Ortus Regni - wersja na Steamie (darmowa!). Kiedyś miałem krótką zajawkę, teraz znów spróbowałem po latach i w ogóle nie zaskoczyło. Ale bez wątpienia w tej grze coś jest.
Le Havre - kiedyś dużo grałem na tablecie, teraz mnie tknęło, by kupić fizyczny egzemplarz. Zagrałem solo dla przypomnienia zasad i myślałem, że się pochlastam od tego ciągłego dokładania surowców. Trzeba jeszcze sprawdzić na 3 osoby, ale obawiam się, że za rzadko obecnie gram w takie eurosy, by było mi potrzebne coś poza Agricolą.
Codex: Card-Time Strategy - odkurzyłem tę grę pod wpływem materiałów Dżentelmenów przy stole. Ma zaskakująco proste zasady jak na to, co oferuje (byleby tylko gracze nie zamulali za bardzo przy wyborze kart z klasera...) i ogólnie jest dobry. Jednak za rzadko obecnie grywam w dwie osoby, by go trzymać, do tego chcę zwolnić miejsce na półce, więc pójdzie na sprzedaż.

Gra miesiąca:
1817 - dobra partia, gdzie gracz, który powinien być martwy, znienacka wrócił do gry i ostatecznie wygrał (bo dwie osoby w najlepszej pozycji w SR3 zupełnie zawaliły i roztrwoniły przewagę).
Kal-El83
Posty: 1233
Rejestracja: 03 sty 2015, 17:28
Lokalizacja: Kołobrzeg
Has thanked: 431 times
Been thanked: 196 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: Kal-El83 »

Hej wszystkim.

Ja w tym maju miałem mało okazji bu pograć „na stole”, ale jak już się zdażyło to wlatywał Biały Zamek.
Który bardzo mi pasuje nie tylko długością rozgrywki ale i „kołderki” i szukaniem możliwie najbardziej przekoksanego ruchu.
Zdażyło się też zagrać Unmatched i Pax Renesans … ale ten drugi to król mojej aktuwności na BGA.

Gra miesiąca:
Na żywo Biały Zamek nie odmówię, sam zaproponuję, a jak nie będę miał z kom to zagram solo :) :D
BGA Pax Renesans - król jest jeden. Choć zaliczyłem regres formy to i tak każda rozgrywka sprawia, że czacha paruje. Dwa razy udało mi się wybronić wydawało się przegraną pozycje i wygrać na „łamaczu remisów - raz głowami raz florenami”

Jak ktoś chce mi dokopać w PR na BGA to zapraszam :)

Z pozdrowieniami !!
Niegdyś Azazelek, narodzony na nowo jako Kal-El83 ;)
tomg
Posty: 455
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 152 times
Been thanked: 222 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: tomg »

Liczba ponad dziesięciu ogranych tytułów (szybkich, prostych gier) nie oddaje faktu że pod względem czasu spędzonego w ostatnich tygodniach nad planszą moja aktywność jest minimalna. Wiosenne zmiany klimatyczne absolutnie nie sprzyjają temu hobby ;-).

Nowości:

Everdell
Nie da się ukryć że tableau building nie jest moją ulubioną mechaniką. Everdell nie zmienił nic w tym względzie. Pozytywem okazała się prostota gry. Po pierwszych partiach w gronie rodzinnym prawdopodobnie znajdzie swoje miejsce w kolekcji na jakiś czas, bo spodobał się młodszemu synowi.
Oczywiście, drzewko nie przetrwało w całości nawet pierwszej partii.

Sushi Go!
W mojej kolekcji w kategorii szybkich gier z draftem kart miejsce zajmuje Ekosystem. Po zagraniu w Sushi Go! jego pozycja może być zagrożona.
Teoretycznie Ekosystem ma tą przewagę że jest w nim element przestrzennego układania kart który zasadniczo lubię, lecz w praktyce Sushi Go! bardziej trafia w mój gust. Przypuszczalnie jednak jeśli zdecyduje się na zakup to będzie to Sushi Go Party! z uwagi na jego większą regrywalność.

Moje Miasto. Gra kościana
Nie do końca nowość ale ogrywane były nowe epizody. Gra z uwagi na swoją kompaktowość świetnie sprawdza się jako pozycja na wyjazdy. Wzbudza większe emocje (co nie oznacza że jest "lepszą" grą) niż swój pierwowzór z uwagi na napięcie jakie wnoszą rzuty kośćmi wprowadzające element "Push your luck" w ostatniej fazie rozgrywki. Losowość czyni to wydanie lżejszym niż "Moje miasto", które swoją drogą również polecam jako tetrisowe legacy.

Topka miesiąca:

1. El Grande

Prostota i interakcja powodują że nawet kompletny brak sensownego tła klimatycznego nie przeszkadza.

2. Moje Miasto. Gra kościana

Idealne małe pudełko na wyjazdy.

3. For Sale

Po etapie intensywnego grania na planszy sprawdza się teraz na bga (które swoją drogą uczy pokory odnośnie oceny swoich umiejętności).
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 516
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 903 times
Been thanked: 596 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: kuleczka91 »

W maju z graniem tym razem nie poszalałam, nie poznałam żadnych nowości więc w sumie rzekłabym, że jako miesiąc wypadł słabiutko.

>>> WDP: Dziki Zachód <<<
W końcu rodzice dali się namówić na zagranie w tą część wg zasad, a nie wg ich home rule, gdzie sobie przydzielali niesłusznie dodatkowe punkty za stawianie stacji xD. Rodzicom zdecydowanie nie podoba się planowanie do przodu ze stawianiem stacji, żeby jeszcze na tym zyskać dodatkowe punkty. Mi się wreszcie podobało, bo w końcu gra była ciekawsza, bo później inni woleli robić objazd niż dać przeciwikowi punkty za wcześniej postawioną stację na jednym z końców danego połączenia. W sumie rozwiązanie z ciągnięciem tras po nitce też jest ciekawym rozwiązaniem - 7/10.

>>> WDP: Indie <<<
Grałam w sumie 3 rozgrywki z mamą i siostrą. Do Indii zawsze chętnie usiądę, bo to moja ulubiona mapa, bo jest ciasno i trzeba stawiać w newralgicznych miejscach połączenia, żeby innym zabić ćwieka - 7/10.

>>> Little Town + Rzemieślnicy <<<
Siostra zapropowała żeby wrócić do tego tytułu, bo dawno nie graliśmy. Ja ogólnie bardzo lubię ten tytuł, dla mnie to mała, sprytna gierka na 20-30 minut rozgrywki. Najpierw zagraliśmy 3 rozgrywki na samej podstawce, a później dorzuciliśmy Rzemieślników na 2 kolejne rozgrywki. Osobiście wolę grać na samej podstawce. Dodatek niepotrzebnie ułatwia rozgrywkę, szczerze mówiąc drugi raz bym go nie kupiła i nie uważam za must have - 7/10 (Sama podstawka 8/10).

>>> Terraformacja Marsa: Gra kościana <<<
Zachciało nam się z siostrą zagrać w TM kościane, które obie bardzo lubimy. Niestety dla mnie to były dwie przegrane rozgrywki. Sporo straciłam czasu na próbe zgarnięcia tytułów, które końcem końców i tak siostra mi sprzątnęła sprzed nosa. Dla nas to najlepsza odsłona z serii TM - nadal niezmiennie 8/10.

>>> Biały Zamek <<<
Gra, która u nas ma zdecydowanie syndrom następnej partii. Póki co każda rozgrywka była inna odkąd posiadamy grę. Dwie rozgrywki były pamiętliwe dla nas. Nie dość, że męczarnia przez całą grę, bo brakowało nam zawsze czegoś, bieda była też w ogóle pojawić się w Zamku, głównie z powodu braku pereł to i już nawet pieniędzy to w dodatku osiągnęłam dno, dna - za całą rozgrywkę zdobyłam uwaga 24 pkt xD. Siostrze wystarczyło 48 żeby wygrać co jest mega niskim wynikiem, a rozgrywkę wcześniej zdobyła 49 i to był gwóźdź do trumny :D Ta gra momentami lubi być mega przewrotna. Ostatnia rozgrywka w maju również była męczarnią, bo ugrałyśmy kolejne niskie wyniki 35 do 31 haha. Chyba nie o takie rekordy nam chodziło :). Gra nadal ma pewne miejsce w kolekcji i czekamy na dodatek - 8/10.

>>> Woodcraft <<<
Postanowiłyśmy z siostrą znowu odkopać grę, w którą dosyć dawno nie graliśmy (ostatnia partia w listopadzie 2023, a z siostrą we wrześniu 2023). No i wystarczyło te parę miesięcy nie grania w to i znowu człowiek miał radochę w czasie rozgrywki w kombinowaniu jak najlepiej wyjść z opresji. To kolejny z ulubionych tytułów moich i siostry. Wyniki może i nie były powalające, ale głowa parowała od kombinowania i to się liczy - 8/10.

Zagrałam też parę partii online:

>>> Leśne rozdanie <<<
No znowu graliśmy we 3 jak debile w to cały miesiąc. Ta gra jest uzależniająca xD Każdy z nas zna co najlepiej w grze punktuje, a i tak po każdej porażce kogokolwiek zawsze leci rewanż, nawet kosztem krótszego spania do roboty haha. Swoją drogą pod koniec miesiąca siostra wpadła w te same uzależnienie co ja, że w kółko mogłaby w to grać xD. Mimo sporu moich przegranych nadal uwielbiam ten tytuł - 8/10.

>>> Podwodne miasta <<<
Jedna partyjka z moim na Yucata, jeden z moich ulubionych tytułów z topki. Zawsze chętnie zagram - 8/10.

Tak szczerze to ciężko mi cokolwiek z tego wybrać na grę miesiąca, bo nic nie było na tyle emocjonującego żebym konkretnie chciała ten tytuł przydzielić. Raczej z braku laku wybór padnie na Woodcrafta, choć bardzo blisko temu będzie też Little Town. To były najciekawsze i zażarte partie :).
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1906
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 923 times
Been thanked: 1496 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: ave.crux »

Witam was bardzo serdecznie w zestawieniu z Maja, który już kolejny rok z rzędu jest honorowym miesiącem grania z powodu Bestiokonu, czyli weekendowego wypadu planszowego! Polecam coś takiego każdemu z was!
Przejdźmy jednak do zestawienia z maja, będzie dużo tekstu :D

Zamki Burgundii BigBox 1 rozgrywka - 2 osobowa rozgrywka z moją domową mistrzynią BGA z ponad 250 partiami na koncie zakończona moim zwycięstwem z przewagą 86 punktów. Po kupnie kolorowych worków do tej edycji znów zachciało mi się więcej w to grać, bo jednak układanie kafelków i mieszanie ich jest żmudne i czasochłonne. Kilka worków załatwia sprawę, umila rozgrywkę i obsługę.

Smoki 1 rozgrywka - rodzinne granie w smoki, było kilka partii pod rząd, ale liczę jako jedna. W czasie jak mięsko dochodziło na grillu odkrywaliśmy karty i próbowaliśmy przechytrzyć przeciwników. Dawno nie było wyciągane, ale co roku w okresie wakacyjnym w ogrodzie zawsze lądują na stole! Ulubiona część z serii Sen.

Tiletum 1 rozgrywka - gra kompletnie o niczym, ale ma coś w sobie. Bardzo lubimy kombinować jak przechytrzyć przeciwnika. Pierwszy raz graliśmy z promo kartami zmieniającymi setup i już przy nich zostajemy, bo ładnie balansują podbieranie kafli z planszy głównej. W odróżnieniu do rozgrywki z zamki burgundii, tutaj to ja dostałem sromotny oklep od mojej narzeczonej. Lubię tę grę, ale chciałbym zagrać z jakimś łatwiejszym przeciwnikiem, bo moja rozkminia tak, że nawet nie mam co myśleć o jakimkolwiek zwycięstwie, z resztą znajomi mają z nią to samo co ja.

Inventions 3 rozgrywki - W moim prywatnym turnieju razem z moim znajomym eurowiczem przegrywam 3:2. Jesteśmy umówieni na kolejną partię, rywalizacja jest zacięta. Poza rozgrywką z ogranymi miałem też partię z żółtodziobami i zauważyłem, że im lepiej rozumieją ją współgracze i wykorzystują jak najwięcej akcji w swoich turach tym wasze wyniki będą wyższe, bo otwierają swoimi akcjami kolejne akcje dla następnych w kolejce, a ci, którzy jeszcze nie widzą zależności powodują, że to ty jesteś graczem, który im je otwiera, no ale wiadomo, wówczas nie gra się o złote majtki tylko tłumaczy w czasie grania tak aby następna rozgrywka była jak najbardziej świadomym doświadczeniem dla każdego. Fenomenalna gra.

Fuse 1 rozgrywka - Szybka partyjka w rozbrajanie bomb w oczekiwaniu na znajomego. Fajna gierka, ale ten czas i inni gracze potrafią tak zestresować, że się nie da wyciągnąć z wora tylu kości ile się ma. Bardzo przyjemna zręcznościówka i trochę szkoda, że nie ma jej na rynku.

Wiedźmin: Stary Świat 2 rozgrywki - Jak zwykle, wiedźmin na stole, już przestałem liczyć ile partii mam na koncie, ale ostatnio pojawiła się karta przygody, którą już kiedyś miałem, więc chyba dużo :D
Rozgrywka była 3 i 4 osobowa. W trzyosobową zagrałem ze znajomym eurosucharzystą, który po 5 osobowej partii w prototyp dołączył do grona hejtujących wiedźmina, a ja za punkt honoru wziąłem sobie pokazanie mu, że się myli. Graliśmy z SG boxem oraz Skellige i fanowskim dodatkiem do skellige (polecam dodatek, robi dobrze tym wyspom). No i odczarowałem hejtera na człowieka, który w 3 osoby całkiem chętnie siądzie do wiedźmina, ale muszą być mutageny, bo wg niego poza umiejkami potworów to one właśnie są faktorem, który powoduje, że trzeba kombinować przy zakupach kart i układaniu talii. Druga rozgrywka była z parą, która nie grała wcześniej w wiedźmina w ogóle i tak im się spodobało, że zaopatrzyli się w Big Boxa od kolegi, który grał w kanbana stolik obok nas. Haters gonna hate ;D

Od Zmierzchu do Świtu[nowość] 1 rozgrywka - Promocja na albi to kupiłem siostrze, w sumie była to dość specjalna rozgrywka i zapamiętam ją chyba do końca życia, bo stworzyłem do niej fanowską kartę, którą miała dobrać i dobrała moja kobieta, a jej umiejętność to była "zaręczyny". Dodatkowo złożyło się, że dotarła do pola róży i ją dobrała, a chwilę później dostała prawdziwy bukiet. Niczego się nie spodziewała i była mega zaskoczona ;) No, a sama gra dla ludzi, którzy nie znają brzdęka jest całkiem fajna, trochę nie czuć upływu czasu i może się zdarzyć, że nie zdążysz wrócić przed świtem. Za 50zł kawał dobrej planszówki.

Bonfire 1 rozgrywka - pięcioosobowe kombinowanie jak znaleźć punkty w abstrakcyjnym lesie z goblinami. Feld w formie, ale na 5 osób trochę chaos i ciasnota. Muszę w bliższym czasie zagrać jeszcze kilka partii, bo poza tą ostatnia grałem 2 lata temu, a ten tytuł zasługuje na częstsze lądowanie na stole. Trochę pokićkaliśmy zasady zdobywania żetonów, bo zamiast grup ikon leciałem na wiersze/kolumny z daną ikoną. Następnym razem będzie lepiej!

No i tutaj kończymy regularne granie i wjeżdżamy w temat bestiokonu, oj działo się, działo!
Zdjęcie w spoilerze
Spoiler:
Ostoja[nowość] 4 rozgrywki - Zagrałem w tę układankę we wszystkich składach i na mapie, gdzie tworzy się wyspy jest dość interesująca. Szybka gra, ładna, miło się z nią obcuje. Nie urwała mi żadnej kończyny, ale ma w sobie coś co powoduje, że chce się do niej wracać. Jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia, ale ogólne wrażenia z rozgrywki bardzo pozytywne, zwłaszcza jak wygrywasz z kumplem o 1 punkt i tańczysz taniec zwycięstwa zajmując trzecie miejsce na 4 :D

Mage Knight Ultimate Edition 1 rozgrywka - Trzyosobowe, kooperacyjne starcie z Volkarem zakończone sromotną porażką i zmiażdżeniem bohaterów. Volkar przemodelowuje podejście do tworzenia talii i zmienia nacisk z obrażeń standardowych na oblężnicze/dystansowe. Uwielbiam Mage Knighta i każda partia to ogromne wydarzenie, ale volkar musi sobie jeszcze trochę poczekać, bo 23 karty ran przez złe złożenie talii to na razie za wiele na moje siły.

Pax Renaissance 2 rozgrywki - Raz w duecie, raz w pełnym składzie walczyliśmy na mapie europy próbując zwyciężyć na jeden ze sposobów. W końcu w grupie mam już tylu znających ten tytuł, że nie muszę się martwić o to czy gramy poprawnie, ani tłumaczyć w czasie rozgrywki co się zaraz może wydarzyć. Gramy tylko z wariantem z 1550 roku, który lepiej przypadł nam do gustu, ale kart z ery reformacji zapomniałem zabrać ze sobą, więc nie było ich w rozgrywce. Jak już każdy ma kilkanaście partii za sobą to jeden zły ruch może spowodować zwycięstwo kogoś przy stole.

Dominant Species 2 rozgrywki - Dwukrotnie w pełnym składzie walczyliśmy o przetrwanie na ziemi, oj ile tam było harmidru, licytowania się o to kto ma wyginąć, kogo pożreć, komu przeszkodzić. Wszystko to co lubię w grach i pamiętajcie, deptajcie mrówki i pająki!

Nemesis + Aftermath 1 rozgrywka - pięć osób próbowało przeżyć, no i przeżyła jedna osoba, ale celu i tak nie wykonała. Zginąłem jako pierwszy, a później to już trup ścielił się gęsto. Udało się wykonać alarm na czas, co nie zdarza się często. Próbowałem się jakoś leczyć i w sumie trafiłem z 3ma głębokimi ranami do gabinetu zabiegowego zagrywając ostatnią kartę w tej rundzie. Pech chciał, że pokój płonął.

Salton Sea[nowość] 1 rozgrywka - Trzyosobowa rozgrywka w ten kompaktowy tytuł, który bardzo przypomina mi dzieła Lacerdy w związku z tym, że z jednej akcji wynika druga, a z drugiej trzecia. Ogrom kombinowania, fenomenalne wykorzystanie kart jako pieniędzy albo akcji do postawienia pracownika. Niezbyt dobrze mi poszło, bo latałem od stołu do grilla co chwilę, ale potencjał w tej grze jest ogromny. Tytuł jest świetny i czekam aż ktoś wyda to po polsku. Fajnie, że powstają duże gry w małych pudełkach, tak jak to czy biały zamek.

Wiem Lepiej 2 rozgrywki - Drużynowy quiz, w który tradycyjnie graliśmy na bestiokonie. Można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć, świetnie sprawdzi się przy rodzinnym stole.

Biały Zamek 1 rozgrywka - Pełny skład i szukanie kombinacji. Tym razem udało się wygrać, chociaż rozłożenie nie pozwalało zagrywać fenomenalnych łańcuchów akcji. Dobre jest to, że losowość rozłożenia doskwiera każdemu przy stole. Wyniki niskie, bo zwyciężyłem z 48 na koncie, ale tutaj wyniki są mocno uzależnione od setupu.

No i to byłoby na tyle z wszystkich gier rozegranych w maju. Ciężko wybrać jedną grę, bo wiele tytułów z tego miesiąca miały partie, które zostaną zapamiętane na dłużej. Grą miesiąca w związku z doświadczeniami przy stole będzie Od zmierzchu do świtu. Prosta gra kupiona na promocji, a przyniosła mi ślubną. Biorąc pod uwagę samą rozgrywkę, grą miesiąca zostaje gra, która jako jedyna otrzymała ode mnie 10/10 czyli Mage Knight Ultimate. Mimo tylko jednej rozgrywki, każda partia w MKUE to dla mnie święto i ogromna przygoda. Volkar trochę nas pokarał, ale też nauczył innego podejścia do atakowania wrogów.
No i tak oto maj kończy się dwiema grami miesiąca.
Spoiler:
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
emoprzemoc
Posty: 122
Rejestracja: 19 sty 2020, 20:53
Lokalizacja: Katowice PTR
Has thanked: 1214 times
Been thanked: 359 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: emoprzemoc »

Maj to mój ulubiony miesiąc w roku.
Spoiler:
Tl;dr:
- 23 różne tytuły (jak przed miesiącem);
- 64 partie, w tym 8 solo;
- 4 nowości: 3 nowe podstawki (tylko solo) i 1 nowy dodatek; 2 debiuty multiplayer
- 27/31 dni z graniem.

Topka, z którą ciężko było:
1. Brzdęk! Legacy / Brzdęk! w! Kosmosie z Apokalipsą.
Spoiler:
2. Lands of Galzyr.
Spoiler:
3. Suburbia + Rozszerzenia.
Spoiler:
4. The Guild of Merchant Explorers.
Spoiler:
5. Wędrowcy znad Południowego Tygrysu.
Spoiler:
Nowości maja:
Trochę poodpalałem sobie solo gierek na BGA, żeby na nowo się do grania tam przyzwyczaić, bo mniej więcej tak rysuje się sytuacja grania w trójkę w kolejnych miesiącach.
Spoiler:
Powroty:
Spoiler:
Stali bywalcy i reszta tałatajstwa:
Spoiler:
Wielcy nieobecni:
Spoiler:
Plany na czerwiec:
Spoiler:
Awatar użytkownika
anitroche
Posty: 865
Rejestracja: 23 kwie 2020, 10:09
Has thanked: 896 times
Been thanked: 897 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: anitroche »

ave.crux pisze: 03 cze 2024, 09:31
Od Zmierzchu do Świtu[nowość] 1 rozgrywka - Promocja na albi to kupiłem siostrze, w sumie była to dość specjalna rozgrywka i zapamiętam ją chyba do końca życia, bo stworzyłem do niej fanowską kartę, którą miała dobrać i dobrała moja kobieta, a jej umiejętność to była "zaręczyny". Dodatkowo złożyło się, że dotarła do pola róży i ją dobrała, a chwilę później dostała prawdziwy bukiet. Niczego się nie spodziewała i była mega zaskoczona ;) No, a sama gra dla ludzi, którzy nie znają brzdęka jest całkiem fajna, trochę nie czuć upływu czasu i może się zdarzyć, że nie zdążysz wrócić przed świtem. Za 50zł kawał dobrej planszówki.
Ledwo przeczytałam twój wpis, a na fb wyskoczyło mi to ;) śmiechłam i pomyślałam, że się podzielę:
Spoiler:
"Cześć, mam na imię Ania i dzisiaj pokażę wam jak wygląda rozgrywka w wariancie solo w..."

Zapraszam na mój kanał z pełnymi rozgrywkami solo: Gram Solo na YouTube
LukaszLozz
Posty: 215
Rejestracja: 24 kwie 2020, 00:07
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 90 times
Been thanked: 82 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: LukaszLozz »

ave.crux pisze: 03 cze 2024, 09:31
Zamki Burgundii BigBox 1 rozgrywka - 2 osobowa rozgrywka z moją domową mistrzynią BGA z ponad 250 partiami na koncie zakończona moim zwycięstwem z przewagą 86 punktów. Po kupnie kolorowych worków do tej edycji znów zachciało mi się więcej w to grać, bo jednak układanie kafelków i mieszanie ich jest żmudne i czasochłonne. Kilka worków załatwia sprawę, umila rozgrywkę i obsługę.
Hej, gdzie kupowałeś te kolorowe worki?
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1906
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 923 times
Been thanked: 1496 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: ave.crux »

LukaszLozz pisze: 03 cze 2024, 10:40 Hej, gdzie kupowałeś te kolorowe worki?
Średnie albo małe w mepel.pl nie pamiętam rozmiaru

Edit: raczej średnie rozmiary
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
charlie
Posty: 1036
Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 75 times
Been thanked: 91 times

Re: Gra Miesiąca - Maj 2024

Post autor: charlie »

W maju trochę więcej wolnego, deszczowo, a jednocześnie kilka wyjazdów - to wszystko pomogło zebrać niezłą liczbę 141 partii w 28 tytułów, w tym 8 nowości. Pograłem też dużo więcej online: 59 partii.

Nowości: Forks x11, Kartografowie x13, Pocket Cats x3, Zoo New York x1, Zgubione znalezione x2, Deep Sea Adventure x9, Kingsburg x2, Solstis x13.
Powroty: Wyprawa do El Dorado x3, Dixit x5, Nanga Parbat x2, Spiskowcy x2, Potwory w Tokio x8, Wsiąść do Pociągu: Nowy Jork x1, Punto x10, Similo: Baśnie x10, Baby Dinosaur Rescue x6.
Stałe tytuły: Dorfromantik x7, Ekosystem x2, Ekosystem 2: Rafa Koralowa x3, Splendor x1, Faraway (Hen Daleko) x2, Klub Detektywów x2, Gejsze x3, Super Mega Fajna Gra x12, Jednym słowem x1, Fasolki x2, Jenga x5.
Najwięcej Partii: Kartografowie, Solstis
Powrót miesiąca: Wyprawa do El Dorado.
Chwiler miesiąca: Deep Sea Adventure.
Rozczarowanie miesiąca: Pocket Cats - wkurzająco losowe i czuć brak kontroli, nie wiem dlaczego w to wygrywam. Co jakiś czas, ale niezbyt często można zagrać pojedynczą partię, ale obawiam się, że konkurencja na BGA jest za duża.
Zaskoczenie miesiąca: Solstis - spodziewałem się g*wnogierki na 2-3 partie przez BGA, a wciągnęło mnie jak wcześniej choćby Hen Daleko albo Kapitan Flip. Idealne na kilka minut.
Nowość miesiąca: Deep Sea Adventure - niesamowite jaka to jest jednocześnie głupie i sprytne. Przy stole ultra angażująco i wesoło. Głównie umieramy.
Pozostałe nowości na plus: Kartografowie - bardzo chciałem w to zagrać od dłuższego czasu, wreszcie była okazja i cieszę się, bo wśród zalewu wykreślanek to rzeczywiście jest rzecz godna i wyjątkowa. Forks - jak na grę, w którą można zagrać w 2-3 minuty, zaskakująco często mam ochotę po nią sięgnąć. Proste zasady, fajny push your luck, który może skończyć się jednak dużą różnicą punktów i nie ma sie poczucia, że popełniło się błąd - specyficzna cecha, myślę, że mało komu to podejdzie.
Na umiarkowany plus: Zoo New York - fajne zwierzaczki, mogę zagrać, ale jest trochę za długa na to co oferuje, a na rynku i u mnie w domu jest tyle lepszych polyomino, że z kolekcji wyleci po kilku partiach, Kingsburg - mam duży dylemat, bo zagrałem na tę chwilę 3 partie i rozgrywka jest przyjemna, ale już czuję powtarzalność i, że przydałoby się coś więcej, a to chyba nie powinno tak być. Może jeszcze jest coś do odkrycia, na pewno jeszcze pogram.
Raczej na minus: Zgubione znalezione - dzieciaki już za duże, a to daje podobne odczucia jak w Dobble
Gra miesiąca: Solstis, Deep Sea Adventure - nie mogę się zdecydować, obie super, polecam.
Ostatnio zmieniony 03 cze 2024, 12:00 przez charlie, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ