Gra miesiąca - Grudzień 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3985
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1353 times
Been thanked: 2847 times

Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Ardel12 »

Grudzień kończę z 60 partiami i poznanymi kilkoma nowościami, które uszczupliły mi półkę wstydu/możliwości. Rok był naprawdę udany i powtórzenie go może być niemożliwe, ale w kolejnym chcę skupić się na innych rzeczach i przerzucić więcej czasu z grania w gry planszowe w inne rzeczy(czytanie książek, syn, samorozwój(tak umysłu – skupienie się na AI – jak i ciała – siłka, ćwiczenia, trzeba zgubić parę kg). Przez cały rok ograłem sporo tytułów jak i poznałem. W kolejnym chcę ponownie mniej kupować, ale też skupić się na redukcji kolekcji i w końcu powrócić do liczby podstawek poniżej 100. W roku zauważyłem, że jak pvp uwielbiam ogrywać na 2+ osoby, tak coop siadają mi maks do 2os i raczej w kolejnym będę unikał ogrywania czegokolwiek z gier kooperacyjnych w większym gronie. Zostanie mi w takim razie granie w domu SOLO i z żoną. Kolejną rzeczą są wielkie kampanie. Nakupiłem tego w ciul i w sumie ciężko mi to ogarnąć. Podczas tego roku sprawdził mi się model kupuj->zagraj->sprzedaj. W NAR po otrzymaniu udało mi się od razu zagrać, przejść 2 kampanie i sprzedać. Tak właśnie bym chciał operować. Wyzerować półkę wstydu i kupować kolejne gry dopiero, gdy jestem bliski końca obecnej. Miejsca mi to zaoszczędzi sporo oraz sporo środków wróci mi na konto. Myślę o malowaniu, bo ceny są coraz wyższe, ale raczej nie jest to coś co chcę robić ani poświęcać czas z innych obszarów, więc cóż, zostaje granie szarym lub płacenie. Powodzenia wszystkim w Nowym Roku tak z grami jak i innymi obszarami.
NOWOŚCI

Wielka Draka w Małym mieście(7.5/10) – w sumie zagrałem 4 pojedynki spięte w jedną mini kampanię w 4os gronie. Każdy grał pierwszy raz. Gra faktycznie jest szybka i kolejne walki jak i zakupy idą sprawnie. Szpeju jest mrowie. Mamy 6 slotów do wyekwipowania przedmiotów. Wiele z nich wpłynie na nasze parametry i doda opcji, część służy do spuszczania łomotu wrogowi. Po zakupieniu sprzętu, odpaleniu wydarzeń(per gracz) oraz rozdaniu kart zasług przechodzimy do walki. Na kampanię losujemy 4 lub 3(w wariancie skróconym w instrukcji)złoli i jedziemy. Pierwszy nie ma żadnych bonusowych zdolności, za to każdy kolejny ma pewne utrudnienie dla graczy(różne dla każdego złola). Finałowa walka z kolei to już w ogóle dodanie dodatkowych warunków i terenów. Każdy boss ma swoją unikalną talię jak i przypisaną scenerię. Dla przykładu Parasollo potrafi teleportować się po całej planszy, teleportować bohaterów i atakować ich w różnym zasięgu, z kolei taki Nowak(hatfu) będzie robił nam zdjęcia i klepał przyjacielsko po ramieniu, ale z taką siłą, że połamie nam plery. Mechanicznie jest banalnie. Mamy MOC określającą ile pkt akcji w sumie mamy. Wykorzystamy ją na ataki, zmianę sprzętu czy odpalanie lokacji. Atak polega na rzuceniu k10 dodaniu wartości precyzji i porównaniu z wartością naszej broni. Po tym jak każdy bohater wykona swoją turę przychodzi tura wroga. Ciągniemy dla niego jedną kartę akcji i podążamy za instrukcjami. W momencie, gdy życie bossa spadnie do zera to ekipa wygrywa, jak wszyscy bohaterowie zaliczą KO to przegrywamy. W trakcie walki jak i zakupów możemy realizować specjalne karty dające nam kasę lub bonus do kolejnej walki. Gracz, który zrealizuje ich najwięcej otrzyma szpej pokonanego wroga, a ten, który uzyska najwięcej punktów z tychże kart w sumie, ten zostanie szeryfem w finalnej walce(dostanie dodatkowy szpej pod walkę). Ogólnie gra generuje masę zabawnych sytuacji u jednych postaci, z kolei inni mają dość mroczne teksty(wypruwanie flaków) jak i są erotyczne podteksty(łapanie za drągala xD). Niezły miks. Ja się uśmiałem nieraz. Gra się przyjemnie i szybko. Dzieje się sporo. Na minus możliwość odpadnięcia w walce i wtedy jedynie zostaje kibicowanie i odpalanie kart złola. Jeden kumpel lekko 15min siedział i czekał na koniec walki. Gra na razie mi podeszła, niczego nie urwała, ale chcę sprawdzić w mniejszym gronie i zobaczyć jak wypada skalowanie. Poziom trudności był dobry i bez korzystania z terenów oraz grając na pałę raczej szanse na wygraną mamy marne.

Fateforge: Chronicles of Kaan(5/10) – całą opinię zamieściłem w wątku z grą. W skrócie mnie nic w tej grze nie kupiło. Od połowy już mnie bardziej nudziła/męczyła niż sprawiała przyjemność. Dla mnie za dużo siedzenia w apce, choć do niej samej zastrzeżeń, prócz braku cofania, nie mam. Walki to zagadki i optymalizacja. Zwykle lubię, ale jednak w innych DC opiera się to na wielu losowych rzeczach, które powodują niespodziewane sytuacje, tutaj prawie ich nie ma, a jak są to w sumie irytują, bo ścinają życie, które potem za kasę musimy leczyć. Stała liczba rund mnie irytowała. Nie można skończyć misji przed czasem. Ogólnie nic tu nie jest źle zrobione, ale też nic nie porwało. Na plus szybkość misji, prostota zasad, taktyczny sznyt, zabawa w stylu micromacro i fabuła z wyborami wpływającymi, na jakie misje trafimy. Z drugiej strony apka mówi, że mam na srogim minusie jedną frakcję, a potem mogę zrobić z nią finalną misję i nawet nie jestem zdradzony xD Widzę wiele pozytywnych recenzji i opinii, niektórzy nawet obwołali to najlepszą grą DC roku. Jak zwykle sprawdźcie szerzej, bo ja uwielbiam cięższe tytuły.

Chu Han(5/10) – pierwsza gra karciana, w której irytowało mnie rozdawanie, układanie i tasowanie kart. Gra jest prosta w zasadach, ale dla mnie instrukcja to padaka. Czytałem ja, czytał kolega i jak na jakieś 4 strony zasad, to mieliśmy tonę pytań. Sama gra polega na zagrywaniu układów tych samych kart. Od 1 do bodaj nawet 9, ale tych samych wartości. Karty mamy od 0 do 9. Część ma specjalne zdolności, które można odpalić w odpowiednim momencie. Zaczyna gracz nacierający. Zagrywa wybrany układ i drugi gracz musi zagrać taką samą liczbę kart, ale o wyższej wartości. Jak nie chce lub nie może, to pasuje. Wtedy zwycięstwo przypada drugiemu graczowi. Gramy tak do momentu, gdy jeden z graczy zejdzie z ręki. On otrzymuje PZ w liczbie kart na ręce przeciwnika i wziętych przez niego dekretów(pozwalają one dobierać karty). Umiejętne zagrywanie zestawów jak i odpalanie umiejętności szybko wchodzi w krew. Umiejki pozwalają połamać zasady gry i zrobić ciekawe akcje. Dodatkowo zagranie 5+ dwójek da nam dodatkowe punkty(nam się nie zdarzyło). Gra się do 30 bodaj PZ albo trochę więcej. Po każdym zejściu kart, rozdajemy od nowa i tutaj jest trochę zabawy i finalnie miałem odczucie, że 1/3 gry to właśnie tasowanie, rozdawanie i ustawianie ręki. Karty niestety numerki mają w jednym miejscu, więc trzeba na dodatek je obracać. Co można było utrudnić graczom to chyba zrobiono xD Gra jest ładna, karty ok, ale przy tej liczbie tasowań bym koszulkował. Na wielki plus opcja wzięcia gry do kieszeni, bo mamy przygotowane małe pudełeczko i zamienniki większych elementów na karty. Dla mnie jednak całkowite MEH.

Cthulhu: Death May Die(7/10) – jedna partia 2os w jakiś scenariusz z podstawki. Bawiłem się dobrze. Chciałem sprawdzić, czym się wielu zachwyca i jak dla mnie decyzji wielu nie ma, gra jest lekka i w sumie opiera się na dice fest. Podobał mi się rozwój postaci i zróżnicowani bohaterowie. Ja grałem małą dziewczynką podpalaczką, której zawołanie brzmiało: „hahaha, haha..”. Kafle lokacji wyglądały znacząco ładniej od tych z posiadłości, tak samo figurki(FFG ma się od kogo uczyć). Głównie chciałem zagrać przez trwającą wtedy kampanię najnowszej części, ale szczerze powiedziawszy jest to gra całkowicie nie dla mnie. Lekka i szybka z prostymi zasadami. Wolę bardziej mięsiste tytuły, ale też ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. Zasady były jasne i proste. Mechanicznie wszystko się spina a tłuczenie wrogów sprawia frajdę. Jest czasem nad czym pokombinować, a z tego co słyszałem, to scenariuszy jest sporo, mocno się różnią a na dodatek jeszcze głównego bossa można dowolnie podmieniać. Jedyny minus jaki widziałem, to że czasem więcej zajmowało robienie tych wszystkich rzeczy za grę jak faza mitów, przesuwanie i atakowanie wrogami itd. Moja tura to ruch, rzut na atak i odpoczynek co robię w minutę, a potem mielę te wszystkie odpalenia drugie tyle. Nie jest tak źle jak w AH 3ED, ale niebezpiecznie dla mnie blisko. Z chęcią zagram u kogoś jeszcze w inne scenariusze, ale sam do swojej kolekcji nie kupię.

Fall of Lumen(7/10) – zagrałem w Arnaka, ale w wersji fantasy(w sumie jakby Arnak nie był z tymi swoimi potworami) i tak mógłbym podsumować całą grę. To jest Arnak. Każda mechanika ma swoje odzwierciedlenie tutaj czasem tylko lekko zmienione. Po pierwsze mamy mapę, ale poruszamy się po niej z pola na pole. Każde z nich ma swoje sklepiki albo misje do wykonania. Stojąc w danym miejscu możemy je odpalać odpowiednią akcją. Gra to deckbuilder, ale jak w Arnaku kupowanie jest niezbędne i można nich łupać sporo PZ, tak tutaj spokojnie radziłem sobie po zakupie 2 kart. Głównie dzięki umiejętnościom naszej frakcji(jest ich masa) oraz specjalnej umiejętności mojego bohatera(też wielu). W Arnaku bez dodatku każdy grę zaczyna tak samo, tutaj mamy jednak spore zróżnicowanie i nastawienie na dany aspekt, co jest sporym plusem(dlatego w Arnaka gram wyłącznie już z dodatkiem xD). W przeciwieństwie do protoplasty nie wspinamy się tutaj po żadnej świątyni, ale wrzucamy agentów na dane pola latającego miasta. To jest w sumie akcja, która generuje 90% PZ na koniec gry(w trakcie żadnych nie zbieramy, chyba, że ujemne xD – tak takie karty strachu). Miasto podzielono na 7 dzielnic. By tam wrzucić agenta, należy najpierw go zdobyć, a aby to zrobić to albo należy wypełnić wysokopoziomowe misje(prosta wymiana danych surowców na nagrodę), zebrać bodaj 4 żołnierzy wroga i ich wymienić albo odpalić specjalne umiejętności(u mnie bohater miał opcję otrzymania agenta przy ulepszaniu surowców). Jak już agenta mamy, to teraz akcją wepchnięcia go do miasta(musimy stać też na polu z miastem, które porusza się po planszy, co rundę) jedynie dopłacamy 3 many danego typu lokacji, do której chcemy go wrzucić. W lokacji wybieramy 1 z 3 pól. Jedne dają natychmiastowe bonusy inne z kolei w fazie przychodu. Całość, więc opiera się na mieleniu surowców, zdobywaniu agentów i wbijaniu ich do miasta. Jak nie ogarniemy agentów to w sumie nie wiem, po co gramy, bo to jest clue tej gry. Jakbym nie miał i nie ogrywał Arnaka, to gra miałaby szansę wbić do kolekcji i na pewno oceniłbym ją o oczko wyżej. Tak, to widzę w sumie wręcz reskin Arnaka, a kompletnych zrzynek po prostu nie trawię. Ja preferuję Arnaka od FoL, bo oferuje więcej opcji punktowania przez co nie czuję się zobligowany do robienia zawsze tego samego.

Julius Caesar: Caesar, Pompey, and the Roman Civil War(6/10) – tutaj zabawna partyjka, gdzie rozłożenie gry z tłumaczeniem zajęło więcej niż partia, gdyż kolega pięknie się sam pokonał rozbijając o moje siły swoimi atakami. Gra wojenna z fajnymi grubymi drewnami, które obrazują jednostki. Trzymamy je zwrócone w naszą stronę by wróg nie wiedział co gdzie mamy. Każda jednostka opisana jest 4 parametrami. Siłą, która wskazuje na poziom życie oraz liczbę kości, jakimi będzie rzucała. Literką A/B/C/D dla inicjatywy(obrońca atakuje przy remisie pierwszy). Wartością, od której trafiają. Nazwę jednostki oraz miejsce jej rekrutacji(nie zawsze występuje). Każdą rundę zaczynamy od dociągu 7 kart, z których jedną odrzucimy. Karty dzielą się na zwykłe obrazujące naszą inicjatywę, liczbę ruchów do wykonania jednostkami i punkty rekrutacji/leczenia oraz specjalne ala wydarzenia, które dają pewne benefity(wykonanie ataku i rzucamy za wszystkie jednostki pierwsi, uszkodzenie wszystkich jednostek w danym rejonie itp.). Jak już ustalimy inicjatywę to najpierw przechodzimy do ruchów, które mogą wywołać bitwę. Ruch robimy po drogach(większe lub mniejsze, co wpływa na to ile miast możemy zaliczyć po drodze) i szlakach morskich(potrzebny jest nasz statek). Po ruchach odpalamy bitwy(gracz może poruszyć jednostki z pobliskiego miasta, jako wsparcie od 2 tury walki, ot Ci co weszli pierwsi walczą od początku, a reszta dochodzi). Najpierw wszystkie jednostki biorące w udział są odkrywane i segregowane w kolejności inicjatywy. Następnie odpalamy ataki. Rzucamy i sprawdzamy trafienia. Jak atak się udaje, to przeciwnik musi zmniejszyć siłę najmocniejszej jednostki(przy remisie wybiera). Tak walczymy albo do momentu anihilacji jednej ze stron, ucieczki lub końca 4 tury bitwy(wtedy atakujący automatycznie ucieka i jeszcze dostaje atak w plecy). Gra kończy się w momencie, gdy jedna ze stron będzie w posiadaniu 10PZ. Je otrzymujemy za posiadanie niektórych miast(ikonka na mapie) oraz za zabitych generałów wroga. Teraz wracając do mojej partii, kolega najpierw chciał odbić zachód(grał Cezarem) i odpalił atak z pierwszym atakiem(wydarzenie). W sumie rzucał nieźle, ale niestety ja lepiej xD Przegrana kolegi. No dobra, to przerzucił siły pod Rzym i tam rozpoczął walkę, niestety tutaj również rzuty lepiej mi poszly(tripla 1 wyrzuciłem nawet xD) i to tak dobrze, że zanim inne siły miały opcję dołączyć, to główne już gniły w piachu. Niestety w obu stracił generałów, a Rzym stał otworem. Dawało mi to dodatkowe 4PZ do 7 z którymi startowałem. Koniec pierwszej rundy i wygrana. W sumie w kolejnej rundzie na dalekim wschodzie zdobyłbym kolejne dwa PZ, a tam jednostek Cezar w ogóle nie ma, a jego siły były mocno nadkruszone, więc nie wiem czy bym go nie wybił do końca. Tak czy siak pomijając, że kolega pewnie powinien skupić się na jednej stronie i tam falami kolejnych ataków mnie wybić, tak fart w rzutach moim zdaniem był tu nie do przeskoczenia i przy takim otwarciu Rzymu, to nawet jakby odpuścił zachód, to zanim by tam dotarł to i tak był miał wygraną w kieszeni. Po jednej partii o balansie otwarcia ciężko pisać, ale czułem, że G robię i tylko odpieram ataki a zwycięstwo wpada przy okazji. Nie mój typ gry i raczej więcej bym nie zagrał. Może za jakiś czas, ale te trafienia na kościach mnie po prostu w takich grach pvp irytują(w coop przeciw grze jest ok, choć też potrafi mi żyłka pęknąć).

SETI: Search for Extraterrestrial Intelligence(7.5/10) – tutaj więcej słów wrzuciłem w wątek z grą. Gra trwała sporo czasu vs na to, co oferuje. Na 4 graczy bym już nie siadł, ale widzę potencjał na 2-3 osoby. Zasady w sumie proste. Kosmici miałem nadzieję, że więcej robią, a to w sumie wpięte w znaną mechanikę kolejne karty i pola do ustawiania swoich znaczników. Są silne, trzeba w nie iść i w sumie nie rozumiem co innego należałoby robić, bo ich olewanie jest całkowicie nieopłacalne i wręcz przeczy mechanice, które nas w to pcha innymi akcjami. Bawiłem się dobrze próbując wykręcić z dna cokolwiek w swojej turze. W sumie im dalej w grze to mamy trochę więcej zasobów i jesteśmy zrobić coraz więcej, ale dalej głównie kombinujemy jak zrobić z niewiele jak najwięcej. Co może, ale nie musi się podobać. Czasem powoduje to masakryczny downtime, jak ktoś musi przeliczyć, co do monetki cały ciąg. Interakacja występuje, typowy wyścig o pola, ale potrafi to napsuć krwi. Jak na nowoczesne euro jest w tym aspekcie wystarczająco. Mam nadzieję jeszcze spróbować na 2-3os, ale gra do kolekcji nie wleci.

Shadows of Brimstone: Swamps of Death(7/10) – w końcu po wielu miesiącach leżakowania udało się wyciągnąć w gronie 4os i niestety niczego nikomu nie urwało. Wręcz z ogrywanych 3 tytułów(Draka, L:James Bond), niektórzy mówili, że najmniej im siadło. Niestety graliśmy jeden scenariusz bez kampanii, więc moim zdaniem gra na tym traci, więc oczywiście nie skreślam, a wręcz przygotowuję się do kolejnej partii. Mechanicznie mamy sporo rzucania kostkami. Koledzy czasem się gubili na co w końcu rzucają jak mieli ataki z dodatkowymi bonusami na terror. Jest kilka rzeczy do śledzenia, a poziom wyzwania rośnie wraz z czasem jaki przebywamy na wyprawie. Finalna potyczka prawie nas pokonała, ale optymalnie nie graliśmy. Muszę wrócić do zasad i następnym razem zagrać już na pełnych, bo czułem, że czegoś mi tam brak. Misji sporo, dodatków jeszcze więcej, więc liczę, że zapewni mi wiele przygód(gorzej jak pogram i skreślę ten tytuł). W sumie bez konkretów, bo i tylko jedna misja. Zauważalnie potrzebowaliśmy kogoś do leczenia, a dynamit okazał się mega przydatny. Szkoda, że tylko jedna postać go wzięła, ale wtedy byśmy mieli spacerek. Dodatkowo zauważalnie gorzej się bawię w coop(w sumie każde) grając w 3+ osób. Jednak prowadzenie 2 postaci lub granie po 1 bawi mnie znacząco bardziej przez krótki czas oczekiwania na swoją turę jak i większą kontrolę.

POWROTY
Primal: The Awakening(9/10) – zakończyłem kampanię. Gra mi siadła bardzo. Świetne wykonanie, figurki i co najważniejsze mechanika. Dłuższy opis w dziale z grą. Dla mnie gra roku. Tona emocji, ciężkie wyzwania i tona opcji zbudowania swej postaci. W sumie jedyne co mogłoby być lepsze to fabuła, która niczego nie urywa i jedzie na znanych motywach, ale przynajmniej nie jest to kolejna opowiastka o ratowaniu świata. Gorąco polecam.

Posiadłość Szaleństwa 2ED(8/10) – na koniec roku udało się odpalić jedną partię w jedną z misji z ostatniego dodatku, której jeszcze nigdy nie ogrywałem. Tym razem drużyna zostaje wysłana do świątyni wężoludzi by przeszkodzić im w dokonaniu rytuału przywołania. Rozgrywka polegała na rozwiązywaniu kolejnych zagadek w celu otwarcia finalnego przejścia, co było ciekawą odmianą od scenariuszy, gdzie zwykle sporo się walczy lub bada poszlaki. Gra to w sumie głównie wręcz apka i jak kiedyś mi nie przeszkadzało tak z kolejnymi latami zaczyna mnie to uwierać. Pomimo to w 2h mam pełną przygodę. Zainstalowałem nawet Valkyrie i w kolejnym roku liczę na pogranie w fanowskie scenariusze, bo już chyba oryginalne mam wszystkie w końcu odhaczone.

Roads & Boats(9/10) – uwielbiam ten tytuł. Udało mi się wygrać obie partie. Pierwsza była turbo szybka, bo oboje zapomnieliśmy zbudować tartak, więc bez desek zblokowaliśmy się i w sumie zwycięstwo gwarantowało zaliczenie 2 poziomów monumentu dla siebie. Reszta by była współdzielona, więc nie było sensu sprawdzać. Druga partia była już pełnowymiarowa. Graliśmy na mapie z wodą, która separowała graczy od siebie. Początek luźny, ale jak tylko postawiłem tratwy po wybudowaniu wcześniej wozów to zrobiłem wjazd we wroga. W sumie ekonomicznie szło mu lepiej i jakby to on wykonał atak we mnie, to by mnie poskładał, no ale, ekonomia lepsza bo też nie ulepszał transportu i nie budował za bardzo dróg. Tak czy siak wjazd zakończył się standardowo przystopowaniem ekonomii przez wykorzystanie kamienia na budowę murów. W tym samym czasie mogłem nadgonić i nawet przegonić kumpla. Finalnie dzięki ukradnięciu papieru i podczepieniu się pod fabrykę smoły, mogłem zbudować ciężarówki, a także budować dodatkowe szyby z samym złotem. To wystarczyłoby przegonić przeciwnika. Partię i tak zakończyliśmy wcześniej, gdyż nie widzieliśmy sensu dogrywania kolejnych rund(sytuacja była klarowna). To właśnie mi się podoba w R&B, że interakcja może być na wysokim poziomie, a na 2os spokojnie można przerwać partię.

Nowość miesiąca: Wielka Draka w Małym Mieście
Powrót miesiąca: Posiadłość Szaleństwa 2ED
Gra miesiąca: Primal: The Awakening
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 327
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 271 times
Been thanked: 184 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Mrukar »

Grudzień to ogrywanie lovecraftowychy tytułów:
Horror w Arkham LCG - skończenie jednej kampanii, rozpoczęcie kolejnej i kupienie kolejnej... Eh.
Eldritch Horror - ta gra jest jak życie, finał wiadomy, ale liczy się droga :D. Żeby jeszcze tylko szybciej się rozkładało.
Cthulhu DMD : Strach przed nieznanym - zupełna nowość u mnie. Szybki setup i lekka rozgrywka względem wyżej wymienionych. Nawet udało się wygrać z Azathotem w ostatnim rzucie. Ładnie wykonane i chyba się skuszę na pierwsze malowanie, bo te figurk, aż się o to proszą. Fakt, że czasem obsługa gry zajmuje więcej niż same ruchy graczy, ale do granicy bólu jeszcze daleko. Była to też chyba ostatnia próba wciągnięcia żony w coopy. Zagra, bo gra jest prosta, ale zdecydowanie woli europasjanse.

Aeon's End - dwie rozgrywki (solo na dwie ręce i we dwóch), ale wyleczyły mnie z zamiarów wejścia w Sentinels of the Multiverse i przybliżyły Marvel Champions do wyjazdu z domu. Nawet po dłuższej przerwie, wchodzę w to gładko, a w samej rozgrywce nawet czuję klimat rozpaczliwej walki o Gravehold (w przeciwieństwie do MC). Dawno nic nie dokładałem do gry z dodatków, ale przyszedł czas ją rozwinąć i jadą już do mnie Pogrzebane Sekrety, a za jakiś czas dokupię Wieczną Wojnę.

Dominion: W nieznane - wygląda na to, że po prostu lubię deckbuildery ze stałym rynkiem (Aeon's End). Druga setka rozgrywek w toku.

Miks rozgrywek w MLEM i Splendor Marvel, głównie z dziećmi 7-10 lat, każdy się świetnie bawił, włącznie z dorosłymi. MLEM fajniejszy, ale pod warunkiem, że nie trwa za długo, podoba mi się, że poza push your luck w grze jest element area majority. Doskonały wybór dla rodzin, dlatego kupowałem też w ramach prezentów.

EDIT: na koniec dnia wpadła jeszcze partia w Lords of Waterdeep z modułem czaszek i od dziś ten dodatek automatycznie staje się domyślnym trybem gry. Niby prościutkie euro, ale dzięki kartom intryg i zajmowaniu sobie pól, zawsze mamy kupę śmiechu przy rozgrywce.
Ostatnio zmieniony 31 gru 2024, 00:32 przez Mrukar, łącznie zmieniany 2 razy.
mordajeza
Posty: 434
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 244 times
Been thanked: 349 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: mordajeza »

Piękny był to grudzień - w każdym razie, jak na moje standardy :)

30 partii w 16 gier:
Spoiler:
Nowości:

Cezar (Nasza Księgarnia) - nie spodziewałem się w sumie niczego (dobrałem do darmowej wysyłki), a tymczasem spotkało mnie bardzo duże pozytywne zaskoczenie. Gra naprawdę mieści się w 20 min. i naprawdę wymaga sporej liczby ciekawych decyzji + jest niepozbawiona emocji. Jeden z tegorocznych zachwytów (wymienionych w innym wątku!)

Freedom! - powtórzę to, co napisałem w wątku o grze:
Spoiler:
Talisman 5ed. (nowość naciągana, bo oczywiście grałem już w kilka poprzednich wersji tego klasyka). I tu też powtórzę to, co pisałem w wątku o grze:
Spoiler:
Tryby zepsucia (dodatek do Ekspedycyi) - nie będę oryginalny jak napiszę, że dodatek fajnie łata kilka niedociągnięć podstawki, nie wywracając rozgrywki do góry nogami.

Kutna Hora: miasto srebra - jedno z lepszych (obok Brassa i Endeavor) euro poznanych przeze mnie w tym roku. Szczególnie spodobały mi się zasady zabudowy miasteczka, które bardzo dobrze oddają rzeczywistość: najpierw trzeba pozyskać prawa do budowy np. karczmy, równolegle (nie później - to jest fajne!) pozyskać działkę pod budowę, a dopiero później kupić materiały do budowy. No super, ja to czuję :)

Wsiąść do Pociągu: Kraje północy
- fajna, ciasna mapa do topowej gry familijnej.

Sekret Wilczej Gromady: Moja opowieść
- niby wszystko działa, ale jakoś mnie nie porwało. Mojego ośmiolatka też niespecjalnie.

Gra miesiąca (3pkt): Freedom!


Wyróżnienia (1pkt): Cezar, Godfather, Kutna Hora, Ślimaki, Talisman, Ekspedycyje.

No i przyszła pora na ostateczną tabelę mojej GRY ROKU:


Miejsce 1. Godfather: Imperium Corleone - 6 pkt.
W tym roku tylko 4 razy na stole, ale to wystarczyło, żeby zgarnąć aż 6 punktów i wygrać cały plebiscyt. Genialna gra!

Miejsca 2. - ex equo - 5 pkt.
LOTR LCG
Wojna o Pierścień: Gra Karciana
Inis
Brass: Birmingham - NOWOŚĆ ROKU
Marvel United: X-men

Miejsca 7. - ex equo - 4 pkt.
Turbo
Minecraft: Builders&Biomes - ZASKOCZENIE ROKU
Ślimaki

Miejsca 10 - ex equo - 3 pkt.
Palec Boży
Neuroshima Hex
Basillica
Freedom!

Dalsze miejsca:
Spoiler:
tomg
Posty: 447
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 149 times
Been thanked: 216 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: tomg »

W grudniu zagrałem wprawdzie tylko w około dziesięć tytułów, co przełożyło się jednak na rekordową dla mnie w tym roku liczbę godzin (pewnie z ponad pięćdziesiąt) spędzonych nad planszą .

Nowości:

Rise & Fall

Rise & Fall moje zainteresowanie wzbudziło jako gra cywilizacyjna o prostych regułach, bez bezpośredniej konfrontacji pomiędzy graczami. Mechanicznym trzonem gry jest kontrola obszarów ale ważnym elementem końcowej punktacji jest zdobycie przewagi liczebnej (area majority) w regionach.
Gdy podejmowałem decyzję o wsparciu gry wydawało mi się, że będzie ona w mojej kolekcji pełnić rolę atrakcyjnej wizualnie pozycji z półki zaawansowanego grania rodzinnego. Okazało się jednak, że R&F jest dosyć bezwzględne. Popełnione błędy mogą spowodować że straci się szanse na odrobienie strat w dalszej części rozgrywki. Sam autor gry twierdzi, że jego intencją było stworzenie gry nie będącą typową mainstreamową euro sałatką. R&F świetnie wygląda na stole ale przede wszystkim ekspansja swojej cywilizacji w oryginalnym w każdej rozgrywce świecie, który jest budowany podczas przygotowania gry (układa się kilka warstw kafelków symbolizujących różne typy terenów), sprawia sporo satysfakcji. Rozgrywka ma zdecydowanie strategiczny charakter i ewidentnie faworyzuje osoby doświadczone w tym tytule.
Z negatywów wymienię, że podczas pierwszej rozgrywki często dochodziło do paraliżu decyzyjnego. Niektóre rozwiązania mechaniczne wydają się trochę nieintuicyjne np. warunek zmiany pierwszego gracza w rundzie. Jednak moje obawy w perspektywie dalszych rozgrywek budzi tylko jedna kwestia, mianowicie na ile początkowy układ planszy oraz rozstawienie komponentów determinują szanse na wygraną ?
Spoiler:
Topka miesiąca:

1. Sleeping Gods

Pierwsze miejsce z uwagi na czas spędzony z grą podczas dwóch kolejnych przejść kampanii. Radziłem sobie znacznie lepiej niż poprzednio co wynikało z lepszej znajomości świata, pomimo narzucenia sobie sztucznego założenia, że nie korzystam z wyniesionej z wcześniejszych kampanii wiedzy na temat lokalizacji totemów.
Teraz robię sobie przerwę z Uśpionymi Bogami a potem przyjdzie czas na dodatek "Fala Zagłady" udostępniający nowe rejony Wędrującego Morza.

2. Rise&Fall

Cieszę się, że postanowiłem wesprzeć wydanie R&F. Pierwsze partie z nawiązką potwierdziły pokładane w grze nadzieje.

3. Vale of Eternity

Wyróżnienie za potencjał tej prostej i szybkiej karcianki, który uświadomiły mi kolejne rozgrywki, tym razem online.
ckbucu
Posty: 422
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 461 times
Been thanked: 724 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: ckbucu »

Grudzień to 43 rozgrywki w 20 różnych gier.

Nowości:

Worldspanner Factions (10/10) - Worldspanner Factions to gra, w której dwie drużyny rywalizują ze sobą. Będziemy tu walczyć o punkty wpływu na kluczowych lokacjach frakcji. Która z drużyn zdobędzie więcej wpływu w danej lokacji - zdobywa 1pkt zwycięstwa na koniec gry. Drużyna, która zdobędzie więcej punktów na koniec, wygrywa. Brzmi prosto i w zasadzie tak jest :) Ale droga do uzyskania tych punktów potrafi być długa, kręta i pełna niespodzianek.
Worldspanner Factions na pierwszy rzut oka przypomina skirmish, w którym nasi bohaterowie walczą ze sobą. I fakt, walka jest w tej grze ważna - ale nie kluczowa. Nasza drużyna składa się najczęściej (już po rozgrywkach zapoznawczych) z 8 bohaterów. Bardzo różnorodnych - w drużynie możemy mieć Robin Hooda, Theodora Roosvelta, Kosmitów, Stalkerów, współczesnych najemników czy żołnierzy z czasów pierwszej czy drugiej wojny światowej. Przekrój bohaterów jest ogromny i jest to uzasadnione fabularnie. Każda postać jest unikatowa i ma unikalną jedną lub kilka umiejętności (niektóre jednorazowe, niektóre pasywne, niektóre są negatywne dla samego bohatera). Jest sporo statystyk, które - poza walką - będą służyć do wykonywania testów, przygód itp. Synergia między postaciami, dostosowywanie sytuacji do planszy, ruchów przeciwnika - jest w tej grze kluczowa. Mamy tu duża głębię, wiele możliwości, strategię oraz masę, masę funu z samego grania. Do tego system RNG w grze (tak, jest ona losowa) jest w ciekawy sposób oparty o deck karty (podobnie jak np w Combat Commander). To karta definiuje nam, czy przygoda się powiodła, czy trafiliśmy przeciwnika, czy zadaliśmy rany itp. Oczywiście im większa statystyka naszej postaci do danego testu, tym szansa będzie większa - ale często nie możemy być w 100% pewni wyniku.
Gra jest dosyć długa - trzeba liczyć ok 3-3,5h na pojedynek 8v8 przy 10 rundach. Ale każda minuta upływa mi przy tej grze szybko, intensywnie i mega przyjemnie. Przy wariancie "intro", grając 6v6 przy 8 rundach rozgrywka potrwa ok 2-2,5h, ale jednak może trochę tracić. Aczkolwiek zagrałem jedną taka partię, która była mimo wszystko mega intensywna i bardzo dużo się działo.
Do tego regrywalność - jest ona OGROMNA. W SET1 mamy ok 50 bohaterów, mapę, która praktycznie nigdy nie powtórzy się (układamy ją losowo z kafli). Sama drużyna również raczej nie zdarzy nam się dwa razy taka sama. SET2 podwaja zawartość podstawki.
Gra pisze świetne historie. Poza walką o punkty i nawalaniem się, na prawdę czuję tu przygodę. Jedna z partii była bardzo wyrównana. Jeden z ostatnich, kluczowych ruchów w grze w drużynie kolegi, zależał od jego robota (typowego, silnego tanka), czy zda przygode - która pozwoli mu na dołożenie punktu wpływu, ujmując mi na koniec jeden punkt zwycięstwa (to doprowadziło by do dwóch tiebreakerwów, w których wygrywa kolega). Robot mocny, test na siłę +3 na start dla robota, bardzo dobry wynik. Sęk w tym, że robot ma wbudowaną pasywkę, która może poskutkować tym, że podczas robienia przygody zepsuje się, gdy na karcie z testem zostanie wylosowana liczba szczęścia "4" (są od 1-6). Traf chciał, że tak się stało :) Emocje do ostatniej chwili, scenariusz trochę jak z jakiejś komedii.
SET 3 wprowadza kampanię oraz możliwość grania PvE. Kampanię dopiero zacząłem (jestem po jednej misji), ale też zapowiada się bardzo dobrze. Fabularnie, dostajemy pracę trenera atletów (świat to dosyć odległa przyszłość), którzy walczą na arenie (w świecie Worldpanner) wcielając się w różnych bohaterów. To my decydujemy, których atletów wystawimy do misji oraz jakich bohaterów im przypiszemy. Są synergie zarówno między samymi atletami, kogo ustawimy liderem (to czy w atleci się między sobą lubią lub nie lubią ma wpływ na historie/decyzje/bonusy czy pelanties w misji) oraz to jakich bohaterów przypiszemy do samych atletów. Nasze decyzje powinniśmy podejmować na podstawie historii czy dossier samych atletów - nie jest to podane na tacy. Przypomina mi to dobry, psychologiczny serial sci-fi a nie bezpłciową historyjkę o grupie bohaterów ratujących świat (aczkolwiek zobaczymy, jak się to potoczy dalej).
Worldspanner po 6 rozgrywkach (zarówno solo, kampanii jak i rozgrywkach ze znajomymi) oceniam na 10/10 .
Spoiler:
Evenfall (-) jedna paryjka dwuosobowa. Gra mi się nie spodobała. Jest dla mnie przekombinowana a niektóre rzeczy mam wrażenie, że są wrzucone na siłę (np. katalizatory). Z założenia ciekawe połączenie worker placement gdzie sami jesteśmy w stanie decydować o tym, jakie akcje będziemy mieli do dyspozycji, hand management, tableau buildera. Nie mówię, że to nie działa - bo działa, ale nie dawało mi praktycznie żadnej frajdy. W dodatku teoretycznie "ładna" oprawa graficzna, jakoś nie trafiła w mój gust. Nie wyobrażam sobie też rozgrywki 4-osobowej. Z jednej strony mamy tu dosyć silną interakcję zarówno przez same karty jak i rywalizację na planszetkach, z drugiej granie w to 1,5 czy 2h totalnie już nie byłoby warte mojego spędzonego czasu. Być może miałem błędne założenie, że to ma być szybki i prosty filler. Dostajemy coś, co nie wiem czy chce być planszówką, czy karcianką.
Spoiler:
Age of Rail South Africa (+) jedna partyjka do zapoznania się z zasadami i flow gry (na 3 "ręce" ;) ). Lubię gry z serii Iron Rails, mega proste w zasadach a dają dużo fajnego kombinowania i interakcji między graczami. South Africa wydaje mi się chyba najciekawszym tytułem z serii (aczkolwiek każdy z nich lubię). Chyba jest najbardziej wredna, nie wybaczająca błędów - możemy tu np. zablokować daną spółkę przed dalszym rozwojem. Podoba mi się, że wykonywane akcje przybliżają nas do momentu wypłaty dywidend i pchnięcia gry do kolejnej rundy.
Spoiler:
Merv (+) fajny euras, z bardzo ciekawym pomysłem na wykonywanie akcji i czerpania bonusów. Z początku może się wydawać nieco skomplikowany przy tłumaczeniu zasad, ale po jednej rundzie szybko łapiemy zarówno flow jak i akcje. Niekoniecznie chyba bym potrzebował go w kolekcji, ale chętnie zagram partyjkę, jak ktoś zaproponuje. Plus też, że szybki (partia 4-osobowa ok 1,5h).
Spoiler:
Apiary (++) dwie partyjki 4-osobowe. Od razu po jednej partii zagraliśmy kolejną, bo każdemu przy stole gra się spodobała. Zestaw kilku minigierek, który fajnie działa. Podoba mi się to, że nasi workerzy się starzeją i ich akcje zyskują na mocy. Rozbudowanie planszetki, walka o kafelki - wszystko było satysfakcjonujące. Do tego całkiem szybki czas rozgrywki (25-30 minut na gracza). Jedyny mój zarzut - to tematyka, która jest totalnie z czapy.
Spoiler:
It's a wonderful Kingodom (+) - 7 partii. Bardzo podobna do Nowy wspaniały świat, z lekkim twistem jeśli chodzi o draft (nie mamy tu czystego draftu tyko mechanikę wyboru ofert, która jest już samą grą w sobie, bo możemy blefować i podstawiać przeciwnikowi do wyboru zakryte karty, pod którym mogą kryć się te niechciane). Sumarycznie, fajna gra, szybka, dobry filler na 2 osoby.
Spoiler:
Wolfpack - 1 partia zapoznawcza w scenariusz intro, który nie obejmuje głównej fazy w grze (ASW, w której gra gra przeciw nam). Tematycznie - prowadzimy niemieckie łodzie podwodne, które przejmują/niszczą konwoje zaopatrzeniowe wojsk aliantów. Dosyć ciekawa mechanika obierania celi, lokalizowania statków, strzelania, dosyć losowe, oparte o karty. Wrażenia ogólnie pozytywne, ale muszę to ograć porządniej.
Spoiler:
Traces of Hubris - tu zagrałem kilka rund na dwie ręce, żeby poznać zasady i flow. Ogólnie, to dosyć prosta wojenna gra hex and counter od VUCA Simulation. Bardzo ładnie wykonana i cieszy oko, przy tym jest czytelna. Zasady na jakiś 12-14 stron, szybko to opanowania. Wydaje się być dobrą pozycją do zapoznania innych z tego typu grami.
Spoiler:
Stali bywalcy:

Fromage (++) - 8 partii. Fromage to jedno z najlepszych zaskoczeń tego roku. W końcu dotarł fizyczny egzemplarz (co do którego wykonania mam mieszane odczucia (głównie przez głupie rozwiązanie z krążkiem po środku planszy, który i tak wypycha kafelek z zasobami - musiałem sobie to samemu naprawić papierem magnetycznym). Sam Formage w tym roku to ponad 30 rozgrywek (większość na BGA) - i wciąż mi mało, wciąż daje tyle samo radości i satysfakcji. Gra, która w pierwszej chwili wydaje się być prostym, rodzinnym pykadełkiem, zyskuje z każdą rozgrywką. Mega szybka, satysfakcjonująca, draft budynków wprowadza ciekawe warianty i budowę własnego silniczka - oczywiście trzeba te budnyki dobrze wybrać, żeby być w stanie je wybudować. Gra, w której dobrze obrać sobie cel/cele i je realizować, bo pójście po równo wszędzie nie koniecznie będzie miało jakiś super wpływ na nasz wynik. Do tego gracze raczej będą sobie starać się przeszkadzać na poszczególnych planszetkach. Chyba najlepsze z lekkich euro, jakie mam w kolekcji.
Spoiler:

Pozostali stali bywalcy:
Rallyman Dirt, Revive, Gest of Robin Hood, Survive the Island, Maria, Primal the Awakening, Mythic Battles Ragnarok.

Gra miesiąca: Worldspanner Factions.

Gra roku 2024: Do grudnia był to Fall of Lumen, nie sądziłem, że pojawi się jakiś tytuł, który odbierze ten tytuł Lumenowi. Pojawił się jednak Worldspanner i finalnie to on jest dla mnie najlepszym tytułem tego roku.
Ostatnio zmieniony 31 gru 2024, 15:21 przez ckbucu, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4974
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1212 times
Been thanked: 2363 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: warlock »

U mnie w grudniu bezapelacyjnie króluje Age of Steam, odkupiłem po latach i się zakochałem na nowo. Absolutnie topowy tytuł. A na mapie Szkocji wybornie działa nawet na dwie osoby.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 547
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 135 times
Been thanked: 337 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Poochacz »

Grudzień skąpy w tytuły. Przygotowania do świąt, nowa konsola na pokładzie, nadrabiam też zaległości w czytaniu więc planszowo bez szaleństw.


Nowości:


Core Space - podoba mi się idea crawlera na stacjach kosmicznych. Poruszamy się grupą handlarzy która próbuje się obłowić w sprzęt ale ich działania zwracają uwagę kosmicznych parszywców którzy z kolei próbują obłowić się w zwłoki. Możemy wskakiwać przez okna, chować się za zasłonami, handlować z cywilami, ulepszać statek. Dodatkowo nic nie stoi na przeszkodzie żeby drugi gracz zamiast grać z nami coopa częścią załogi wziął własną załogę i psuł nam szyki. Do tego cała "mapa" składa się ze ścian i innych elementów 3D. W pierwszej testowej potyczce miałem pecha - zdobyłem potrzebne dane ale po komicznej walce z wrogiem zastrzelił mnie spanikowany cywil... W drugiej już poszło sprawnie - szybko zdobyłem potrzebne dane i zebrałem trochę drogiego szpeju.


Wsiąść do pociągu: Europa 15. rocznica - syn dostał w prezencie od Mikołaja. Jakoś nigdy się nie złożyło żebym zagrał w jakiegokolwiek TTR więc wreszcie jest okazja. Zastanawiałem się czy 8-latek ogarnie od razu dużą wersję ale po obserwacji potyczki rodziców zasiadł do własnej partii i chociaż nie było w tym jeszcze optymalnych ruchów to zasady załapał błyskawicznie. Bawiliśmy się świetnie i zaraz po świętach młóciliśmy tylko to. Jeśli tak dalej pójdzie to będzie trzeba pomyśleć o innych wersjach żeby się nie przejadło.


Stali bywalcy:


Middara: Unintentional Malum Act 1 - ile tu jest kreatywności twórców to głowa nie mieści. Nie ma misji żeby czymś ciekawym nie zaskoczyła. Musiałbym spoilerować żeby opisać różnorodność sytuacji które przytrafią się na kafelkach gry ale pomijając już "dorosłość" fabuły lub jej brak samo zastosowanie jej jest mega i ścieżki fabularne Tainted Graila się chowają. Boli trochę cena ekwipunku na poziomie Uncommon do którego ostatnio dotarłem i przejście ze sprzętem na półkę wyżej trochę potrwa.


Opowieści z Pryncypii - skończyliśmy przedostatni rozdział i całe szczęście bo już wkrada się zmęczenie materiału. Trafiliśmy na misję kompletnie niezbalansowaną (przez całą grę zdarzają się chyba ze 3 czy 4 takie scenariusze) i musieliśmy nagiąć nieco zasady by nie siedzieć nad planszą pół dnia i nie nabić pecha na maksa. Niestety karty potrafią się tak ułożyć że żaden z chowańców nic specjalnego w swojej kolejce nie zdziała a czas goni. Liczę że w następnych 2 posiedzeniach uda się skończyć kampanię i zwolnimy coopowy grafik dla nadchodzących Łowców.


Zwierzęta z Baker Street - druga sprawa zaliczona. Dla dorosłego ścieżka przejścia wynikająca z tekstu na kartach była raczej klarowna ale dzieci muszą się skupić na historii żeby nie przepalać niepotrzebnie żetonów czasu. Sama opowieść mniej więcej na poziomie 7, 8-latka - duuużo łagodniejsza niż Pryncypia. Regrywalność na poziomie dorosłego Detektywa czyli w zasadzie jednorazówka. Możemy odkryć parę mniej istotnych kart przy kolejnym przejściu gry ale droga do zwycięstwa jest jedna więc to tylko kosmetyka.


Pozostałe: Kuchenna gorączka, Kaczki


Gra i nowość miesiąca: Wsiąść do pociągu: Europa

Solowe rozkminy tym razem musiały ustąpić radosnemu rodzinnemu układaniu wagoników. Nie sądziłem że jakakolwiek familijna gra będzie w stanie mnie tak wciągnąć ale WdP dało radę. Także dziękuję Mikołajowi za trafiony prezent dla dziecka 😂
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2456
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 676 times
Been thanked: 1091 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Galatolol »

Gra miesiąca: Here I Stand - w zeszłym miesiącu było powrotem i nie rzuciło na kolana, ale w tym zagraliśmy dwa kolejne razy i bardzo dobrze, bo było dużo lepiej i sprawniej. W sumie z gier negocjacyjno-strategicznych w tej chwili najchętniej zasiądę do tego (z tym że pewnie wystarczy jedna partia ponad 6-turowa, by wywołać wieczną traumę i niechęć do tej gierki :lol: ) Nie brakuje wad (długość, downtime), ale klimacik przedni.

Powrót miesiąca: Le Havre - dawno temu trochę pograłem w aplikacji, a na stole tylko raz. Niedawno kupiłem używkę i w końcu była okazja zagrać w trzy osoby. Do odświeżenia sobie zasad wystarczył skrót z BGG, rozłożenie gry to było poukładanie kart (zasoby mam już w tacce), a wytłumaczenie zajęło mniej niż 10 minut. Tak to powinno wyglądać (podkreślam, że gra wciąż tworzy dylematy, efekt krótkiej kołderki itd.), a nie jak nowoczesne euro typu Lacerda czy inne takie, gdzie godzinę trzeba objaśniać zawiłości łańcuchów akcji i mikroreguły na każdym kroku. Podobnym powrotem była Agricola - patrząc na karteczki z wynikami (gdzie dopisuję datę), każda z moich trzech ostatnich partii była w grudniu innego roku, zdecydowanie za rzadko :(

Średnia partia miesiąca: 7 Empires, czyli znacznie wygładzony Imperial. Na pewno ma mniej głębi, ale i trwa trzy razy krócej, więc ciężko mi wprost powiedzieć, który lepszy. Niestety zagraliśmy w to zaraz po HISie i gra, przez to że setting/mapa z gruuubsza podobne, wypadła jak abstrakcyjna, rodzinna popierdółka bez grama klimatu. Ależ to było złe dla tej gry, grałem raz wcześniej i miałem wrażenia umiarkowanie pozytywne, teraz natomiast już nie chcę jej więcej tykać xD

Najgorsza gra miesiąca: Table Battles, rozegrane dwa razy online. Słodko wygląda i mimo banalnych reguł, jednostki potrafią mieć pewien charakter, gameplayowo jednak gra leży: jest rzucaniem kostkami bez mitygacji czy elementu push-your-luck, ale co gorsza potrafi się niemiłosiernie dłużyć z powodu obowiązkowej akcji defensywnej Screen, która de facto anuluje ruchy obu graczy (obecny atak oraz przyszły ruch obrońcy). Jakby był element PYL (typu przerzut, ale jedną kostkę się traci), coś mogłoby w tym być, a tak to wolę już zagrać w Yahtzee.
wajwa
Posty: 2303
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 361 times
Been thanked: 557 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: wajwa »

Nie za wiele grania w grudniu, tradycyjnie Święta troszkę podratowały sytuację.

Nowości

Destylaty
Zagrałem testowo na BGA, no i zechcialem mieć swój egzemplarz... nie powiem żeby to było tanie, ale nie żaluję wydanej kasy. Przepięknie wydana gra w sporym pudle, oferująca zupełnie przyjemną, raczej lekką niż ciężką, odprężającą rozgrywkę. Fajnie się przy tym siedzi, choć zaskakująco długo jednak. Póki co przypadło wszystkim do gustu.

Viticulture
Tak wiem, to ci nowość :lol: no cóż, naprawdę wcześniej nie grałem, a skusiła mnie możliwość grania w 6kę, co się u mnie coraz częściej zdarza. Zagrałem w 2kę i w 6kę, no i trochę mieszane uczucia... jest ok, ale bez szału, taa wiem dodatek coś tam zmienia i dodaje. Chyba nie chcę w to iść i gra poleci raczej na handel.

Na skrzydłach
Tak wiem, kolejna super nowość :lol: no nie grałem wcześniej, ale skuszony dobrymi opiniami i tym, że gra jest na 5 osób kupiłem. No i faktycznie fajne to, pograliśmy przez Święta i nie będę pisał jaki to hit itd., ale zadowolony jestem póki co z zakupu, bo gra jest naprawdę przyjemna i to był miło spędzony czas.

Torres
Ha ha, to już naprawdę ostatnia perła z lamusa :lol: no co zrobić, miałem tę grę zawsze na radarze, ale jakoś się nie składało. Teraz wyhaczyłem za psie pieniądze i co tu dużo gadać: Kiesling i Kramer. I wszystko jasne. Gra trzyma poziom, zobaczę czy się szybko nie znudzi, jak swego czasu Santorini, które mi pierwsze przyszło na myśl po zagraniu w Torresa.

Starocie

Wysokie Napięcie
Pisałem, że ostatnio i 6ka trafia się do grania, tak więc trzeba było odkopać z czeluści :wink: tego starocia... Cóż, jedna z moich pierwszych nowoczesnych planszówek, oj grało się to swego czasu z wypiekami na twarzy :oops: teraz to już może nie te emocje, ale gra nadal daje radę, w sumie to można by to podpiąć pod nowość, bo zagrane po raz pierwszy na mapie Europa Centralna :wink: ok, bez przesady...

Kawerna
Kolejna partyjka na 6 osób, jestem zaskoczony jak po tylu latach, że: nie, nie gramy w Rosenberga 8) za sprawą Kawerny akurat taki come back. Co tu dużo gadać, to jest kawałek dobrej gry i o ile ja najczęsciej grałem w 2kę i w 3kę i tam to było na noże i źyletki, tak i w szerszym gronie ta giera pokazuje pazur ! Super zabawa i piękne godzinki grania ...

Finca
Kolejne partyjki na dobitkę, bo to fajny szybki tytuł na 5 osób.

Świąteczne popierdólki

Scout heh, napisałem w dedykowanym wątku co sądzę o tym tytule, no i wywołałem burzę. Obrońcy tego tworu wyzywali mnie od trolli i januszy... A napisalem tylko to co wiele osób potwierdziło, że to przeniesienie gry na bazie zwykłej talii kart z odpowiednim twistem i ubrane w nową szatę. Zgoda, że na zwykłej talli nikt by tego nie zagrał(no i nie kupił, a o to przecież chodzi :wink: ) mnie się tylko kłóci ten właśnie fakt, że gra która nie oferuje wiele więcej niż zwykła gra karciana, ma rzekomo aspirować do czegoś więcej... bo co, bo na unikalnych kartach w kolorowym pudełku? No nie.

Uno No Merci
Zwykłe Uno jeszcze zdzierżę, bo to Makao na sterydach, ale to... ło matko, jakbym w to zagrał po alko, to bym się może dobrze bawił... no ale nie piję :wink: co zrobić...

Pałac Jabby
No, to to rozumiem. List Miłosny to jest fajna giera, a jeszcze w oprawie ze Star Wars no to jest miodzio, super zabawa.

Timeline
Odkopalem z dna szuflady :wink: idealny tytuł do kawy i ciasta, tu i wiedza potrzebna i trochę szczęścia. Miło było zagrać po dłuuuuższeeej przerwie.

Online

Barrage standardowo od dłuższego czasu na tapecie, nie wiem co to za turniej na który się zapisałem, ale nie chce się skończyć 8)

Wyprawa Darwina
Powtórzę się w temacie tej gry. Niestety świetnie się to klika, to jest straszna przyjemność. Nie wiem kiedy mi to przejdzie...

Destylaty
Sporo rozgrywek przy stole, po sieci również wpadlo sporo rozgrywek, najlepiej klika mi się na 2 osoby, szybkie tury, szybkie partie.

Fromage
Zacząłem grać, jeszcze bez opinii, ale boję się że się to zakończy zakupem. Podobają mi się graficzki, no i ta obrotowa ... deska serów robi robotę.

Gra miesiąca

Destylaty
Najwięcej rozgrywek, zarówno przy stole, jak i po sieci. Nie ma w tym przypadku. Siadło 8)
Always look on the bright side of life
AxlPl
Posty: 175
Rejestracja: 26 paź 2024, 09:18
Has thanked: 23 times
Been thanked: 62 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: AxlPl »

Prezent choinkowy który sama wybrałam: Neuroshima Last Aurora. Mam kilka gierek z efektem wow i top 5 ale żaden z tych tytułów nie wywoływał efektu uzależnienia, że MUSZĘ zagrać jeszcze raz. Za 2h nowy rok, mam już 3 partie solo pod rząd i chyba jeszcze raz pykne.
Mimo że ciężko się gra z moją marną pamięcią bo albo coś omijam albo gram przeskakując instrukcje między graczem a automą.
Cały czas od dwóch miesięcy Zakazana wyspa nie myślałam, że gierka na 15-20min może tak wciągnąć a jednak.
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Neoptolemos »

wajwa pisze: 31 gru 2024, 21:58 Scout heh, napisałem w dedykowanym wątku co sądzę o tym tytule, no i wywołałem burzę. Obrońcy tego tworu wyzywali mnie od trolli i januszy... A napisalem tylko to co wiele osób potwierdziło, że to przeniesienie gry na bazie zwykłej talii kart z odpowiednim twistem i ubrane w nową szatę. Zgoda, że na zwykłej talli nikt by tego nie zagrał(no i nie kupił, a o to przecież chodzi :wink: ) mnie się tylko kłóci ten właśnie fakt, że gra która nie oferuje wiele więcej niż zwykła gra karciana, ma rzekomo aspirować do czegoś więcej... bo co, bo na unikalnych kartach w kolorowym pudełku? No nie.
Nie widzę żadnego problemu w tym, że SCOUT przypomina "zwykłą" grę karcianą. Jest świetny i jakkolwiek opiera się na kartach z cyferkami, to zwykłą talią kart w niego nie zagrasz, a gdyby nie to, że generalnie Oinki są w naszych realiach drogawe i nie wszędzie dostępne, poleciałbym go wzdłuż i wszerz. Takich gier jest zresztą więcej - np. Załoga (również top100 BGG w obu wersjach i to od daaawna, SCOUT wszedł na dniach) byłaby jeszcze prostsza do zaadaptowania na "zwykłe karty", a przyjęła się świetnie. Zresztą mam wrażenie, że ostatnie dwa lata w ogóle przyniosły spory boom na trick-takingi (nawet w Polsce, choć u nas to nie jest najmodniejsza mechanika), a większość tych gier sprowadza się do wariacji na temat zwykłych kart. Mnóstwo ludzi dalej lubi klasyczne karcianki, nie tylko z sentymentu (a i mnie jak rodzina poprosiłaby na czwartego do brydża, nie trzeba by dwa razy namawiać).

Btw, polecam obczaić Regicide - to akurat jest gra, w która faktycznie da się zagrać talią z kiosku, a jednak ma feeling nieco bliższy planszówkom, niż tradycyjnym karciankom. Nic wybitnego, ale to przyjemny coop.

(Swoje podsumowanie wrzucę pewnie dziś. Wcześniej się nie dało, bo przecież wczoraj było grane! ;))
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 167
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 272 times
Been thanked: 228 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Sirius_Black »

W grudniu 30 partii w 16 tytułów. "Poważnego" grania nie było za dużo, ale za to święta z rodziną były intensywne planszówkowo - głownie za sprawą Następna Stacja Londyn i Kartografów, których znalazłem pod choinką. Plany na Sylwestra też były ambitne, ale GAH na cztery osoby zajął sporo czasu i zabrakło sił na dalsze tytuły.

Nowości
Następna Stacja Londyn - świąteczny hit, 8 partii w 2 dni, w momencie premiery było o tym tytule dosyć głośno, ale mnie ominął cały hype, gra jest jednak godna polecenia, jako szybki, rodzinny tytuł sprawdza się bardzo dobrze, zasady tłumaczy się ekspresowo, gra wygląda ładnie, rozgrywka jest szybka i po partii jest chęć na rewanż,
Bale i skandale - słaby jestem w gry licytacyjne, ale uwielbiam dorobek Knizii, High Society w wydaniu Muduko miałem już na półce od dłuższego czasu, ale jakoś nie było okazji żeby trafiła na stół, w święta zagrałem na trzy osoby i czekam na kolejne partie, sam pomysł mi się podoba, jednak myślę, że gra lepiej sprawdzi się w większym składzie i bardziej gamerskim gronie,
Grand Austria Hotel z dodatkiem - rozgrywka zakończona w Sylwestra na minuty przed północą, w 4 osoby gra się dosyć długo, ale sama gra jest na pewno warta polecenia, średniej ciężkości euro w starym stylu, bez przekombinowanych zasad, gdzie można stworzyć fajne combo, ale jednocześnie nie ma tego tworzenia łańcucha akcji, które jest przypadłością wielu nowych tytułów,
Mędrcy znad Południowego Tygrysu - jedna partia zapoznawcza, mi przypadło do gustu i chciałbym jeszcze pograć,
Biały Zamek z dodatkiem Matcha - w Biały Zamek grałem już w przeciągu roku, to była jednak pierwsza partia z dodatkiem, który dodaje 3 akcje i nowy obszar gry, z czasem co raz bardziej doceniam tę grę no i spodobała się mojej żonie, więc jest szansa, że będzie częściej grane,
Gejsze - w Gejsze grywam już od lat, ale przez święta zagrałem kilka partii z dwoma czy trzema z modułów z dodatku, fajny pomysł na urozmaicenie gry, chociaż moduły, które opierają się głównie na zagrywaniu kart w ciemno nie do końca przypadły mi do gustu.

Powrót
Kartografowie - grałem w ten tytuł krótko po premierze, potem nawet kilka razy zastanawiałem się nad zakupem, jednak zawsze albo się rozmyśliłem albo był problem z dostępnością, finalnie grę dostałem na święta i zdążyła zaliczyć kilka partii.

Pozostałe
Brass Birmingham - jedna z moich ulubionych gier, w tym roku grałem w nią zdecydowanie za rzadko, jednak w grudniu udało się dwa razy wyciągnąć na stół, dwie ciekawe i dosyć odmienne partie, bo o ile w pierwszej rozgrywce zwycięzca mocno dorobił się na połączeniach, to w drugiej partii zbytnie skupienie się na budowaniu torów przyniosło ostatnie miejsce,
SETI - druga partia i nadal jestem pod wrażeniem tej gry, nie ma tam nic rewolucyjnego ale gra daje mnóstwo frajdy, mam nadzieję, że tak so będzie, kiedy będę grał już na swoim egzemplarzu,
Android Netrunner - w końcu udało mi się zagrać z kolegą, z którym od długiego czasu umawialiśmy się na rozgrywkę w ten tytuł, niestety ta gra wymaga większego zaangażowania, bo mimo, że złożyliśmy sobie talie według wzorów znalezionych w siecii, to rozgrywka sporo traciła na tym, że co chwila szukaliśmy znaczenia jakiś kluczowych zwrotów albo upewnialiśmy się czy wszystko dobrze robimy,
Calico
Zamki Szalonego Króla Ludwika
Nova Luna
Spór o Bór
Watergate
Zamki Burgundii

Nowość miesiąca
Grand Austria Hotel - 4-osobowy skład nie jest na pewno optymalny dla tej gry ale wszyscy bardzo dobrze się przy niej bawiliśmy, GAH był jednym z tych klasyków, który od dłuższego czasu czekał na nadrobienie i nie zawiódł, na pewno wiele dodaje grze dodatek, który dodaje jeden dodatkowy zasób i obszar sal balowych, przez co zwiększa się decyzyjność

Gra miesiąca
Następna Stacja Londyn - mimo, że w grudniu zagrałem w Brassa, SETI czy jeszcze kilka ciężkich euro, to zdecydowanie najmilej będę wspominał świąteczne granie w tę wykreślankę.
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Neoptolemos »

U mnie stanęło na 41 rozgrywkach w 29 różnych tytułów ORAZ licznych, acz niepoliczonych partiach solo we Władcę Pierścieni LCG.

Nowości (alfabetycznie):

Endeavor: Deep Sea (++) - jestem fanem Wieku Żagli i szczerze mówiąc, nie miałem jakiegoś mocnego ciśnienia na sprawdzanie nowej reimplementacji, bo wychodziłem z założenia, że nie potrzebuję dwóch podobnych gier. Kolega mi jednak zaproponował partyjkę i bardzo się cieszę, że zagraliśmy, bo Deep Sea mimo ogólnego podobieństwa głównego mechanizmu jest bardzo inną grą. Do tej pory raczej spotykałem się z opiniami typu "nowy Endeavor nie umywa się do starego" albo "po zagraniu w Deep Sea nie widzę sensu wracać do Wieku Żagli", ale na mój gust obie gry mają swoje własne zalety i do obu bardzo chętnie usiądę. Deep Sea lepiej skaluje się na mniejszy skład (graliśmy w 3 osoby i absolutnie nie brakowało mi osób przy stole), ma trochę wyższy próg wejścia, ale też różnorodne scenariusze i kształtowanie się planszy w trakcie rozgrywki zapewniają emocje i regrywalność. Z drugiej strony odniosłem wrażenie, że Wiek Żagli "wygrywa" pod kątem interakcji między graczami i prostoty zasad. Na razie nie planuję wymieniać swojego starego Endeavora i nie wiem, czy w ogóle to rozważę - a oba naraz to chyba przesada, pudła nie są małe, a moje półki zbyt puste - ale bardzo chętnie ustawię się jeszcze na Deep Sea.

Europa Universalis (b/o) - uff, po długim czasie oczekiwania na półce (instrukcja mnie zabiła) w końcu zmusiłem się, żeby napocząć tego kolosa i... mam bardzo dużo niejednoznacznych uczuć. Przede wszystkim - graliśmy w 4 osoby: 2 zupełnie nowe (w tym jedna nieznająca komputerowego oryginału), ja po lekturze instrukcji i jeszcze jedna osoba, która zagrała już wiele razy na żywo i na TTS. Tłumaczenie zasad zajęło przeszło 2h, a pierwsza epoka - 4 rundy - kolejne 6h i uznaliśmy, że nie będziemy się w ogóle zabierać za drugą epokę, choć taki był plan na początku. Zaznaczmy to - mówię tu o scenariuszu wprowadzającym, bo np. wielka kampania to aż 4 epoki na potencjalnie 6 graczy, czyli lekko licząc 3 pełne dni grania.
Osobiście jestem fanem reguły "less is more" i z zasady odpychają mnie planszówki o długich i skomplikowanych zasadach, a Europa Universalis ma ich o WIELE więcej, niż jakakolwiek inna gra z mojej kolekcji. Z drugiej strony uwielbiam komputerowy oryginał i muszę przyznać, że twórcy adaptacji postarali się o jej wierność. Planszówka ma wobec tego milion mikrozasad, ale jestem w stanie zrozumieć, co za nimi stoi. Europa Universalis to nie jest do końca gra ani o szalonej ekspansji, ani o błyskawicznym rozwoju; to bardziej symulator zarządzania państwem w permanentym kryzysie i zarówno w grze komputerowej, jak i w planszówce za pewien sukces można uznać skończenie rozgrywki w podobnym punkcie, w jakim się zaczynało; poza tym do dyspozycji gracza oddane jest mnóstwo aspektów, w których może się "specjalizować" i sam sobie wyznaczać cele, jak np. religijna indoktrynacja, militarna ekspansja, handlowe imperium albo kolonizacja. Z tego punktu widzenia odnoszę wrażenie, że choć od czasu rozgrywki i zasad Europy Universalis można się BARDZO mocno odbić, to jednak jest to produkt bardziej skierowany do amatorów serii, niż zapalonych planszówkowiczów. Gdyby ktoś zapytał mnie, jakie polecić planszowe 4X, to zdecydowanie pomyślałbym w pierwszej kolejności o Clash of Cultures, Twilight Imperium albo nawet eurowatym Eclipse. Europa Universalis była natomiast na tyle ciekawym doświadczeniem, że chociaż będzie mnie to kosztować co najmniej cały weekend, chcę to powtórzyć (najlepiej jeszcze w styczniu) i wtedy zdecydować, czy w ogóle warto trzymać takiego molocha na półce.
Z całą pewnością nie jest to gra dla każdego. Ba, myślę, że ma cholernie wąską grupę docelową. Ale mogę zrozumieć to, że ktoś się w tej planszówce zakocha... tylko tak czy inaczej, będzie potrzebował duuużo wolnego czasu i równie zapalonych współgraczy.

Inkling (+) - rzutem na taśmę, skończyliśmy pierwszą partię 3 minuty przed północą w sylwestra :D bardzo fajne kalambury, gdzie układamy słowa z kleksów w kształcie liter - problem w tym, że mamy odgórnie podane hasła, a litery nijak do nich nie pasują. Trzeba więc wykazać się kreatywnością i część liter zasłonić, ułożyć pod kątem, przekręcić itp. Bardzo fajne!

Kroniki Przygody: Przepowiednia Starego Dębu (b/o) - nigdy nie miałem okazji ani testować, ani pracować przy "dziecięcych" Kronikach Zbrodni, ale podarowaliśmy egzemplarz Przepowiedni Starego Dębu siostrzeńcowi żony i wiedząc, że jego rodzice mogą sami nigdy nie odpakować pudełka, sami z nim zagraliśmy. Rezultat był co najmniej zadowalający - generalnie niegrający siedmiolatek ze stwierdzonymi problemami ze skupieniem uwagi wciągnął się na tyle, że od razu po tutorialu zagraliśmy pierwszy scenariusz. Zajęło to łącznie ponad godzinę i nawet jego rodzice byli lekko zaskoczeni, że tak się wciągnął. Pod kątem historii ciężko mi się wypowiadać, ale ewidentnie "siadła" docelowemu odbiorcy. Co zaś do mechaniki, wydaje mi się, że Kroniki Przygody są ciut LEPSZĄ grą niż Kroniki Zbrodni i przez ograniczenie liczby skanowań + zwiększenie liczby VRów pozwalają bardziej skupić się na fabule gry - ale tak czy inaczej w kategorii "narracyjne gry z aplikacją" wolę Destinies.

Nieświadomy Umysł (b/o) - miałem mocne przeczucie, że mimo świetnego tematu Nieświadomy Umysł nie będzie eurogrą w moim stylu i w zasadzie się to potwierdziło. Rozumiem, czemu się podoba, grałem z dużym entuzjastą tego tytułu, ale na mój gust trochę tu za dużo zasad i za mało interakcji. Tak jak wspomniałem przy okazji Europy Universalis - ZAZWYCZAJ jestem fanem klasycznych eurogier (Hansa Teutonica, El Grande itp.) i Nieświadomy Umysł jest grą dużo bardziej "nowoczesną", zatem bez wątpienią ładną (ba! Komponenty są wręcz rewelacyjne! Zwłaszcza przezroczyste karty traum), ale nie dla mnie.

Now Boarding (++) - ostrożnie przyznany podwójny plusik, bo bardzo lubię gry tego typu i Now Boarding po jednej partii dowiózł dokładnie to, czego się spodziewałem. Szybka, emocjonująca i odpowiednio wyważona (jeśli chodzi o trudność) kooperacyjna gierka o zarządzaniu chaosem w liniach lotniczych. Co jest dość istotne, najważniejsza część gry dzieje się w czasie rzeczywistym, ale w przeciwieństwie do np. Ucieczki, FUSE, Magic Maze, Space Alerta itp. odbywa się to w bardzo krótkich kilkunastosekundowych rundach, pomiędzy którymi mamy czas na zastanowienie i uspokojenie. Dzięki temu Now Boarding mógłbym pokazać ludziom, którzy raczej nie są entuzjastami mechaniki real-time, bo za bardzo ich stresuje. Grałem w 2 osoby, chętnie teraz zagram w więcej.

Podwójni Agenci (+) - kolejny sympatyczny coop, trochę w stylu Załogi (uwielbiam), trochę Hanabi (nie lubię), trochę... Master Minda (?), ale przy tym wystarczająco oryginalny. Podajemy sobie wskazówki i zgadujemy, jakie znajdują się przed nami zakryte karty. Na razie zagrane dla zapoznania z zasadami i było bardzo łatwo, ale widzę potencjał. Dla fanów sprytnych karcianek.

Santa's Workshop (+/-) - świetnie wydany i w sumie nawet nienajgorzej tematycznie oddany worker placement o robieniu prezentów, dekorowaniu choinki i opiece nad reniferami. Mechanicznie nie ma tu ABSOLUTNIE nic świeżego i wszystko już "gdzieś" było (czasem lepiej zrobione), więc uczciwie mówiąc, jedyną istotną zaletą Santa's Workshop jest temat. Ale czy to mało? Dobra rodzinna gierka na święta, na dodatek z opcjonalnym wariantem uproszczonym do grania z dziećmi. Wydaje mi się, że poziomem skomplikowania gra przypomina Epokę Kamienia, a wariant familijny - Epokę Kamienia Junior. Być może poleci z kolekcji, bo miałem nadzieję na mimo wszystko ciut więcej, ale to jedna z tych gier, gdzie ciężko mi znaleźć większe wady poza brakiem efektu wow. Wystarczająco przyjemna, żebym jeszcze do niej usiadł. Aha - mam przeczucie, że lepiej zadziała na więcej, niż 2 osoby.

Spectacular (+/-) - kolejna solidna gierka z gatunku, w którym ciężko wymyślić coś naprawdę rewolucyjnego. Budujemy park z ambonami do obserwowania dzikich zwierząt i punktujemy za sąsiedztwo, układanie kafelków zgodnie z typem terenu itp. Krótko mówiąc - kolejna wannabe Kaskadia, szybka (bo oparta o draft), pozwalająca pogłówkować (kilka metod punktacji), ale też trochę bez iskry. Zagram bez żalu, mieć nie muszę.

Ślimaki (++) - podpisuję się pod wszystkimi pozytywnymi opiniami: tak, Ślimaki to faktycznie bardzo dobra adaptacja Wormsów na planszy. Duże brawa dla autora, bo kilka lat temu myślałem o zrobieniu planszowych Wormsów i uznałem, że jednak tego typu adaptacja nie może być dobra i zarazem wierna oryginałowi, a tu się udało. Co więcej - z tego co słyszałem - Ślimaki wyszły lepiej, niż faktyczne Wormsy na oryginalnej licencji (w które NIE grałem!). Jest tu trochę radosnego chaosu, mnóstwo emocji nad stołem, sporo losowości i pewne (na oko) problemy z balansem, choć wychodzę z założenia, że w wieloosobowej grze z interakcją to nie jest coś strasznego. Po prostu trzeba mieć na uwadze, że Piratów i Ninja warto lać i patrzyć, czy równo puchną ;) gra przypomina mi najbardziej Robo Rally (ale trwa zdecydowanie krócej!), a do pewnego stopnia również Colt Express, Death Roads i Survive. Same znakomite tytuły - o ile lubimy gatunek i nie mamy silnej potrzeby pełnej optymalizacji ruchów.

Tokaido (+/-) - klasyczek, który do tej pory zawsze mnie omijał. Bardzo, BARDZO proste set collection ze ślicznymi grafikami i relaksującym gameplayem. Choć zasady wydają się absurdalne (idziemy do przodu o dowolną liczbę pól i zbieramy to, co zastaniemy - serio, jedyna decyzja to ta, o ile pól się poruszam), działają zaskakująco dobrze (przy czym gra WYMAGA co najmniej 3 pionków na planszy - na 2 osoby używamy bota, a lepiej pewnie grać w większym składem). Cieszę się, że poznałem, szanuję takie designy.

Wędrujące Wieże (+/-) - i znowu: super prosta gierka, przy której niejeden gracz i projektant się zastanowi "dlaczego sam na to nie wpadłem". Trochę przypomina... Chińczyka (!) - musimy wprowadzić swoje pionki do "domu", przy okazji zbijając (czy raczej w tym przypadku: więżąc w wieżach, co za wspaniała aliteracja!) pionki przeciwników. Różnica polega głównie na tym, że nasz domek przed nami ucieka, a poruszamy się za pomocą kart, a nie kostki (ale kostka też jest). Proste, losowe, trochę głupkowate, ale na więcej osób całkiem przyjemne. Z ciekawości zagrałem też na 2, ale nie polecam tego wariantu.

Wiedźmia Skała (+) - bardzo solidna sałatka punktowa, do której mam tylko dwa zarzuty (które nie każdemu muszą przeszkadzać). Po pierwsze - temat jest oczywiście abstrakcyjny, ale przy tym jakiś taki... miałki, nawet w grach Knizii zdarzają się lepsze. Po drugie, choć to właściwie zarzut główny - niestety mimo fajnej rozkminy i kilku ciekawostek mechanicznych jest to "yet another soulless euro", które nie ma szans wygrać z konkurencją na moich półkach. Dobre? Tak. Można zagrać? Jak najbardziej, jeszcze jak. A trzeba? No... nie. Mille Fiori jest ciut podobne, a przy tym ładniejsze i sprawia mi więcej frajdy. W związku z tym Wiedźmia Skała raczej wylatuje, Mille Fiori przynajmniej na razie zostaje.

Wszystko Albo Nic (+/-) - i jeszcze jeden prosty koop z kartami z cyferkami, choć tu mam poczucie, że bardziej przypomina The Game, niż Załogę. Układamy pasujące (kolorem lub cyfrą) karty na 4 stosach, żeby realizować zadania. Choć było to dziwnie satysfakcjonujące i dobrze pomyślane, to mam jednak za mocne uczucie, że to nie ja gram, tylko karty grają za mnie - decyzyjność często jest dość znikoma, jeśli z 4 kart mogę zagrać tylko jedną i tylko na jedno, maks dwa miejsca. Może jeszcze dam szansę, a może nie - z kapci mnie nie wyrwało.

Nienowości godne wzmianki:

W zasadzie mocniej chciałem w tej kategorii wyróżnić tylko Władcę Pierścieni LCG, czyli grę, w którą grałem chyba maks z 5 razy z innymi ludźmi i co najmniej kilkaset (jeśli nie dobiłem już do tysiąca) razy solo. W ramach planszowej randki pokazałem pierwszy scenariusz żonie i choć od gier na tym poziomie skomplikowania raczej się odbija, to po partii powiedziała, że w sumie było to ciekawe i możemy kiedyś powtórzyć. Miód na moje uszy <3 Nakręcony tą deklaracją wróciłem też do grania solo i przez ostatnie dwa tygodnie rozegrałem sobie całą kampanię Przebudzenia Angmaru, jedną z fabularnie ciekawszych, ale i chyba najtrudniejszą w całej serii. Na szczęście skład Aragorn/Glorfindel/Arwena okazał się na tyle mocny, że udało się (choć nie bez kilku porażek) przejść nawet Bitwę o Carn Dum, zdecydowanie najtrudniejszy scenariusz w jaki kiedykolwiek grałem. A jak tylko wrzucę ten post, biorę nową talię i po raz kolejny wracam do Mrocznej Puszczy.

Oprócz tego grane były: 5 Wież, Decorum, Eclipse, Free Ride, Lorcana, Następna Stacja: Londyn, Palec Boży, Patchwork, Prasa w Druku, Szarlatani z Pasikurowic, Tajniacy Duet, Trucizna, Ucieczka: Świątynia Zagłady, Znaczkomania

Nowość miesiąca:
Najciekawsze doświadczenie to Europa Universalis, ale chyba najbardziej "bezpiecznym" wyborem będzie świetne Endeavor: Deep Sea.

Gra miesiąca:
Władca Pierścieni LCG
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
krecony1
Posty: 382
Rejestracja: 29 sie 2014, 00:05
Lokalizacja: Siedlce
Has thanked: 51 times
Been thanked: 80 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: krecony1 »

Co prawda w grudniu nie miałem zbyt wielu rozgrywek (19 w 13 gier), ale przynajmniej część z nich przypadło na gry, które niekoniecznie byłyby moimi grami pierwszego wyboru ;) A tak poważnie – jestem usatysfakcjonowany swym planszówkowym grudniem.

Nie przedłużając, tytuł gry miesiąca przypada grze:
BUS (++) Już od dawna miałem ochotę poznać tę grę, a jednocześnie obawiałem się, czy mnie nie przerośnie. W końcu nadarzyła się okazja spróbować i… gra dowiozła w 100 %. Bardzo proste zasady, które łatwo przyswoić, więc nie trzeba było walczyć z grą, tylko od razu ze współgraczami ;) Praktycznie wszystko mi się w niej podoba. W grze, na wspólnej mapie, rozwijamy nasze linie autobusowe, by przewieźć jak najwięcej mieszkańców, co ostatecznie przynosi nam punkty. Mamy określoną liczbę akcji, ale to my decydujemy na co i kiedy je zużyjemy. Z jednej strony fajnie zostawić sobie trochę na późniejszą fazę gry, z drugiej, gra może się skończyć i zostaniemy z ręką w nocniku. W swoich turach zajmujemy określone akcje, by na koniec rundy je wykonać, z tym że – bez wchodzenia w szczegóły - wykonujemy je w z góry określonej kolejności. Nie zawsze więc wykonamy swoje plany, tak jak byśmy zapragnęli. Mechanizm działa jak świetnie naoliwiona maszyna, nie waham się powiedzieć, że jest genialny (w swej prostocie). Nie ukrywam, że gra może powodować downtime, ale ja akurat nic takiego nie odczułem. Wprost przeciwnie nie mam pojęcia, kiedy minął czas, bo jest nad czym główkować. Nie potrafię wymyślić, do czego mógłbym się przyczepić. Ba, akcja, która przy tłumaczeniu zasad wydała mi się wciśnięta na siłę (akcja zegara), w niektórych rundach okazywała się ważna, a nawet ostatecznie zdecydowała o zwycięstwie (tzn. nie tyle sama akcja, co wykorzystanie jej przez gracza ;) ) By was ostatecznie przekonać, jakie może budzić emocje (u eurosucharzystów ;) ) niech będzie fakt, że przy ostatnim ruchu, ostatni gracz stwierdził, że już nie widzi dla siebie punktów, więc zostawia jak jest, a wszyscy jeszcze przez 10 min. analizowali, czy dałby radę jeszcze coś wykrzesać (co rzadko nam się zdaża). Jednym słowem fenomenalna gra.

Inne nowości:

SKYTOPIA: w kręgu czasu (-/+) No to dla równowagi gra, która niczego nie wnosi do naszego hobby. Przyznam, że mechanika na papierze wygląda całkiem zmyślnie. Każdy z graczy ma pulę kości, którymi rezerwuje karty tzw. wież, by – po upływie określonej liczby rund - zdobyć je do swojej planszetki. Cały myk polega na tym, że to my decydujemy kiedy ją zdobędziemy – im więcej zapłacimy, tym szybciej trafi ona do nas (ale nie wcześniej niż w następnej rundzie). O ile oczywiście ktoś nas nie ubiegnie, kładąc swoją kostkę "z krótszym terminem" (nam będzie musiała wystarczyć kasa pocieszenia). Karty są w czterech kolorach i każdy z nas buduje swoje 4 wieże. Kartę aktywujemy, kładąc na niej naszą kostkę (rezerwując ją), a później kiedy ją zdobywamy (i wszystkie nasze karty w tym samym kolorze). Jak wspomniałem, brzmi to sprytnie (i jest bardzo sprytne), ale zdolności kart są tak nudne, że trudno o emocje. Acha, bo ziewając zapomniałem napisać, że na początku gry losujemy kafle arystokratów, które wskazują nam jakie karty na koniec gry będą punktować. Podsumowując – liczę na to, że jeszcze w nią pogram, bo lubię takie niezobowiązujące średniaczki o krótkim czasie gry, ale szkoda mi niewykorzystanego potencjału.

THE SPEICHERSTADT (+) A mógłby sobie autor Skytopii zagrać w tę starą gierkę. Tu też jest przede wszystkim fajny mechanizm zdobywania kart, a dalej już bez jakiś specjalnych fajerwerków, ale ileż ciekawsza jest to gra. W rundzie wykładana jest określona liczba kart, a my ustawiamy do nich w kolejce nasze meple. Gracz, który stoi pierwszy do danej karty może ją kupić płacąc tyle monet, ile mepli stoi w kolejce, jeśli rezygnuje, zabiera swojego mepla i kolejny gracz (który stał za nim) może ją kupić (teraz już 1 monetkę taniej) itd. Jak już wspomniano, na kartach fajerwerków nie ma, ot: zbieranie setów, wypełnianie kontraktów etc. Ale gra się naprawdę przyjemnie. Mógłbym dać ++, ale jestem surowy dla swojego ulubionego autora. Acha, w połowie tłumaczenia kolega stwierdził: „Dobra, możesz nie tłumaczyć dalej – grałem w Jorvik”.

NAWIEDZONE KRAINY (+) Kolejna niezobowiązująca, dość szybka gra, przy której przyjemnie można spędzić czas. Łazimy po planszy, stawiamy budynki, by lepiej zbierać surowce, przeganiamy duchy, które nam w tym przeszkadzają. Jest jakiś mikrorozwój na naszej planszetce. Jest trochę zmiennych, by rozgrywki nie były identyczne, choć zawsze będziemy robić podobne rzeczy. Ja jestem na tak, ale gra przejdzie (przeszła?) bez echa.

SCOUT (+/-) Szybka i sprytna karcianka, w której kolejny gracz stara się przebić zestaw gracza przed sobą. Plus kilka twistów. Na zakończenie wieczoru 1-2 partyjek nie odmówię. Choć o wiele wyżej cenię sobie Cat in the box.

BRZDĘK!: Katakumby (-/+) Trochę przejadły mi się Brzdęki. Siądę, ale po odpowiedniej przerwie. Temat przewałkowany, więc nie ma co pisać. Oczywiście w tej wersji robotę robią dobierane kafelki i z ich powodu akurat ta wersja trafiła pod choinkę siostrzeńca. Prezent trafiony, jakby kto pytał.

Znane już:

BRZDĘK!: Nie drażnij smoka (-/+) Jak wyżej – muszę odpocząć. Gwoli kronikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że najmniej mi podszedł Brzdęk! W kosmosie.

WIEDŹMIN: Stary świat (--), jak syn poprosi: (-) Gra zupełnie nie dla mnie. Przez pierwszy kwadrans bawi czytanie opisów na kartach „rpg-owym” głosem, ale generalnie: nuda, proszę pana. Ciekawe, ile jeszcze czeka mnie w to partii?

HEN DALEKO (++) Jakaż sprytna to gra. Owszem, losowa (koleżance brakowało 1 ananasa – na 8 kart sanktuariów do wyboru w ostatnim ruchu nie trafił jej się żaden i trzy kafelki nie zapunktowały), ale bez przesady to jest gra na 15 min. Po prostu raz zdobędziesz ponad 80 pkt, a innym razem 30 :D Ale sam mechanika: palce lizać!

BIAŁY ZAMEK (++) Było o niej w listopadzie – topka poznanych w tym roku gier.

SABIKA (++) Lubię łażenie po rondlu. Tutaj mamy ich trzy – każdy z nich daje nam inne akcje. W wyborze akcji dostępność ogranicza nam przede wszystkim zawartość naszej sakiewki. Zbieramy zatem surowce, przerabiamy je na towary (pamiętając o ograniczeniach naszych magazynów), by posłużyły nam do budowy dużych i małych budynków, tworzenia poematów, czy też po prostu eksportując je. Jest jeszcze „trochę” drobiazgów, jak to w tego typu eurasach. Jedynym zgrzytem są te nieszczęsne poematy – dają nam zdolności, natychmiastowe bonusy albo możliwości punktowania na koniec gry – ale jest to tak nadziubdziane, że ciągle trzeba je brać z wystawki (a plansza jest ogromna) i przypominać sobie co nam dadzą. Z plusów – jak dla mnie – sami (pewnym zakresie) decydujemy jakie i ile surowców wydamy na budowę, co da nam więcej lub mniej punktów. Dobrze spędzony czas.

W ROKU SMOKA (++) Kolejny Feld. Lubię kiedy gry rozpieszczają mnie punktami. A tutaj nie dość, że jest ciasno, to jeszcze co rusz dostajemy po łbie. Bycie pierwszy graczem jest mega ważne, ale dbając o tor pierwszeństwa możemy zaniedbać inne rzeczy. Gra dość szybka, ale intensywna i pełna emocji. Dobrze sobie zaplanować rozgrywkę, a potem... liczyć na to, że chociaż jego strzępy dowieziemy do końca :D Gra nie dla każdego, ale mi mocno podpasowała.

WYSOKIE NAPIĘCIE (++) Dawno nie grane, ale z radością siadłem do tej gry ponownie. Na dzisiejsze standardy może być uznana za zbyt długą, zwłaszcza że robimy właściwie cały czas to samo – licytujemy elektrownie, które mają zasilić domki, które stawiamy. No i jak się trafi jakiś optymalizator… U nas przebiegło sprawnie. Gracze z 3. i 4. miejsca zasilili o jeden domek mniej, niż gracze z 1. i 2. miejsca, więc było ostro.

O co chodzi z plusami i minusami
++ Zawsze chętnie
+ Są lepsze gry, ale i w tę chętnie zagram
+/- i -/+ Gra jakich wiele, ale zagram bez bólu (raczej na tak i raczej na nie)
- Wolałbym nie, ale skoro ci zależy…
- - Zabierzcie to ode mnie
Pablosz
Posty: 132
Rejestracja: 12 lis 2014, 22:17
Has thanked: 99 times
Been thanked: 56 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Pablosz »

Neoptolemos pisze: 01 sty 2025, 16:38

Kroniki Przygody: Przepowiednia Starego Dębu (b/o) - nigdy nie miałem okazji ani testować, ani pracować przy "dziecięcych" Kronikach Zbrodni, ale podarowaliśmy egzemplarz Przepowiedni Starego Dębu siostrzeńcowi żony i wiedząc, że jego rodzice mogą sami nigdy nie odpakować pudełka, sami z nim zagraliśmy. Rezultat był co najmniej zadowalający - generalnie niegrający siedmiolatek ze stwierdzonymi problemami ze skupieniem uwagi wciągnął się na tyle, że od razu po tutorialu zagraliśmy pierwszy scenariusz. Zajęło to łącznie ponad godzinę i nawet jego rodzice byli lekko zaskoczeni, że tak się wciągnął. Pod kątem historii ciężko mi się wypowiadać, ale ewidentnie "siadła" docelowemu odbiorcy. Co zaś do mechaniki, wydaje mi się, że Kroniki Przygody są ciut LEPSZĄ grą niż Kroniki Zbrodni i przez ograniczenie liczby skanowań + zwiększenie liczby VRów pozwalają bardziej skupić się na fabule gry - ale tak czy inaczej w kategorii "narracyjne gry z aplikacją" wolę Destinies.

Musze sie odniesc bo wlasnie przechodze z dzieciakami wspomniana gre. Zostaly nam do przejscia dwa ostatnie rozdzialy. Gre kupilismy po tym jak sami przeszlismy z żona Kroniki Zbrodni 1400 myslac ze Kroniki Przygody moga byc fajna lamiglowka dla dzieci. No i dzieciom sie bardzo podoba a nam doroslyn duzo mniej. Tak naprawde Kroniki Przygody to bardziej interaktywne opowiadanie niz lamiglowka i porownywanie jej do doroslej wersji uwazam za zupelnie nietrafione. Dodatkowo aplikacja nie ma mozliwosci uzycia okularow 3D co jest duzym minusem. Jednak najwiekszym problemem jest sama aplikacja ktora wywala sie srednio 7 razy na scenariusz. Dzieki Bogu jest autozapis i nie musimy zaczynac od poczatku. Jednak jest to irytujace. Podsumowujac Kroniki Zbrodni to rozkmina i czesto do samego konca nie jestesmy pewni wynikow swojego sledztwa, natomiast Kroniki Przygody to interaktywne opowiadanie w ktorym znajdziemy kilka zagadek ale generalnie aplikacja prowadzi nas za reke.

Pozdrawiam 😉
probbi
Posty: 982
Rejestracja: 28 gru 2016, 15:13
Lokalizacja: Nadarzyn
Has thanked: 52 times
Been thanked: 143 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: probbi »

Grudzień bardzo solidny z mocnym rozpoczęciem i solidnym zakończeniem.
41 rozgrywek w 26 gier. W tym 6 nowości o których poniżej:

Odkrywcy Nocnego Nieba - patrząc na nowości w które można zagrać na WawaGra ta pozycja była na szczycie listy. Niby wykreślanka, ale taka inna. Interakcji tyle co kot napłakał, ale nadrabia oryginalnością rozgrywki. Ładnie wykonana i niedroga. Później pokazałem mojej grupie z którą się zazwyczaj spotykamy i tym sposobem jest to pierwsza gra, którą posiada każdy z nas :P
5 wież - mini gierka też poznana na WawaGra na stoisku Lucrum. Licytacja z układaniem u siebie kart w odpowiedniej kolejności. Kupione z rozpędu i pyknięte kilka razy. Na 2 osoby nie ma co wyciągać. Na większe grono jest OK, ale jak bym miał drugi raz decydować, to bym chyba nie kupował
Jedziemy do Japonii - wybieramy karty z których planujemy swój pobyt w Japonii. Interesują nas symbole dokłądanych kart danego dnia oraz ostatnia karta dająca dodatkowe punkty. Patrząc z boku na stoisku Lucky Duck jak grali inni wydawała się bardziej złożona. A ostatecznie gdy zasiedliśmy zajęło nam to 30 minut w 4 osoby. Przyjemna, szybka całkiem prosta. Ale bardziej pasjansowata niż się spodziewałem stołożerna jak na tak krótką grę. Cieszę się, że poznałem na konwencie
Cezar - ostatnia pozycja z WawaGra. Dwuosobówka autorstwa Paulo Moriego. DOkłądamy naprzemiennie swoje żetony na planszę określając swoją siłę w dzielnicach Cesartwa Rzymskiego. Raz chcemy mieć więcej siły a raz byćtym, kto domknie prowincje co też daje bonusik. Bardzo dobra pozycja z ciekawymi wyborami i kilkoma warunkami zwycięstwa.
Kutna Hora - a to już ostatni weekend tego roku. Budujemy swoje budynki i pogłębiamy kopalnie w Czechach. Wszystko za pomocą kart zagrywanych w swojej rundzie. Najciekawszy element to mechanizm rynkowy i dynamiczne ceny towarów. Czysta ekonomia ale powoduje sporo obsługi w trakcie rozgrywki. Zagrałbym jeszcze raz aby tym razem płynnie poruszać się w tym środkowisku.
Lacrimosa - znajomi kupili i wytłumaczyli więc jestem szczęśliwy :) Sama rozgrywka to zagrywanie kart aby dokładać kompozycje na planszy, pobiegać nieco po mapie europy i kupować karty. Karty automatycznie zastępują nasze startowe, więc przez całą grę zawsze będziemy ich mieli 9, tylko, zę coraz to lepsze. Ładnie wykonana, czasem oderwana od tematu (albo bardzo naciągana) ale solidna pozycja. Tak jak Kutna Hora chciałbym zagrać jeszcze raz aby sobie wyrobić zdanie

Oprócz nowości grudzień stał pod znakiem powrotów na stół starszych pozycji. I to one właśnie znalazły się na podium.
1. Maracaibo (10 pkt) - 2 lata temu skończona kampania i leżało. Po zagraniu miesiąc temu w Piratów z Maracaibo przyszła pora na odświeżenie. Bardzo dobra pozycja, dająca masę opcji i pozwalająca na chociaż minimalne nadgonienie gdy ktoś pędzi jak głupi.
2. Carpe Diem (5 pkt) - Po roku przerwy ten brzydki szarobury Feld z kilkoma odcieniami zieleni i beżu powrócił. Satysfakcjonujący sposób wyboru akcji i świetny element punktacji jest tym co nas zachwycilo już dawno temu. Teraz udało się zmienić nasze 1. wydanie na to z białą okładką, więc czytelność możę być tylko lepsza bo sama gra jest świetna
3. Ginkgopolis (3 pkt) - City builder z draftem, budowaniem w górę i wszerz oraz tableau buildingiem? A na koniec patrzymy na większościówkę kto ma wiećej dzielnic. No cudowny powró na stół. Kiedyś w to zagram na więcej niż 2 osoby :)


A podsumowanie roku? Popatrzymy:
Tylko 5 pozycji trafiło do TOP 3 więcej niż raz a jedna jedyna więcej niż 2 razy.
Jakie tego wnioski? Duża rotacja na stole i mimo tego, że w skrytości ducha chcę mocniej ogrywać poszczególne gry, to największą radość daje mi zmienność.
1. Diuna Imperium 33 pkt ( raz 3 oraz trzy razy 10) niekwestionowany lider. Dokupienie maty i dodatków jest tego potwierdzeniem
2. Marco Polo 13 pkt ( raz 10 i raz 3) Jedna z najstarszych pozycji u mnie ale jak widać nadal daje radochę
3. Zamki Burgundii 10 pkt ( dwa razy po 5) Znowu klasyk który ma ugruntowaną pozycję na stole.
4 Arc Nova 8 pkt
Podwodne Miasta 8 pkt
Solidne pozycje które zawsze dają dużo przyjemności z gry
CezarIXen
Posty: 65
Rejestracja: 09 cze 2014, 10:28
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 244 times
Been thanked: 96 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: CezarIXen »

W grudniu miałem okazje zagrać w dużo nowych gier jak i powtórzyć parę moich ulubionych, więc bardzo jestem zadowolony z tego miesiąca.

- Biały Zamek plus Matcha - 9/10 - Gra miesiąca - Grę miałem na radarze od kiedy w poprzednim wątku parę osób zostawiało pozytywne opinie. I jestem za nie bardzo wdzięczny, bo gra trafiła idealnie w moje gusta.

Przenośna, szybka, ale wbrew pozorom bardzo dobrze pobudzająca mózg. Zarządzanie zasobami, tworzenie kombosów, wybierane kolorowych kostek jako robotników, by stawiać je na polach akcji, do tego bardzo taktyczna rozgrywka, (niektóre dostępne akcje i ich koszty często się zmieniająca, co sprawia, że trzeba umieć elastycznie podejść do wybranej strategii ), ta gra ma wszystko, co mi się podoba.
Nie potrafię znaleźć żadnej negatywnej rzeczy o samej rozgrywce.

Gra ma też bardzo dużo re grywalność, ponieważ akcje na planszy są rozstawiane randomowo, co sprawia, że za każdym razem jest inna zagadka optymalizacyjna do rozgryzienia.

Grałem raz w samą podstawkę, oraz dwa razy z dodatkiem. I choć sama podstawkę jest dobra, to jednak dodatek dodaje jej skrzydeł. Te dodatkowe parę możliwości i te 3 dodatkowe akcje w grze dodają jej pazura.

Gra spodobała się na tyle, że już kupiłem inserty drukowany w 3d, ze bardzo wygodnymi nakładami na pionki. Chciałbym też kupić matę, bo zastąpiła plansze, ale jeszcze takiej nie znalazłem.

- Voidfall - 9/10 -- Także Gra miesiąca - Gra mechaniczne jest znakomita a wykonanie elementów dorównuje tej mechanice. Jeśli chodzi o ekonomiczne gry z pogranicza 4x (brakuje eksploracji by była w pełni oraz w grze jednak większy nacisk jest na ekonomie niż walkę, ale walka nadal jest dostępna i dość ważna ) to jest to jedna z lepszych.

Budowanie gildii, by produkowały zasoby, produkowanie nowych statków za każdą zbudowana stocznie, by nimi podbić kolejne kafelki kosmosu, tworzy to wspaniały klimat, ale tak jak gra klimatyczna jest, to nadal to jest w gruncie rzeczy ciężkie euro, gdzie każda akcje trzeba dobrze zaplanować. W grze mamy 9 kart, z których zawsze zagramy 1, która pozwala nam wykonać 2 z 3 akcji na niej (choć są mechanizmy, które pozwalają więcej ).

Kolejność i wybór, jakie karty zagramy, jest bardzo ważny, trzeba mieć tutaj zaplanowana strategii, bez niej nie da się tutaj wygrać. Gra się 3 turach, gdzie każda tura, ma własną kartę wydarzeń, która wskazuje ile kart , zagra się danej turze. Do tego klasycznie, karty agendy aka celów do realizacji za punkty. Tutaj tworzysz sobie sam, za co punktujesz, choć karty wydarzeń dają czasami globalne zasady punktowania dla wszystkich, to jednak większość punktów jest z naszych kart agend.

Ogólnie jestem zdziwiony, jak bardzo mi się gra podobała, bo ja preferuje bardziej taktyczne i szybsze gry, ale tutaj, mimo że zasad jest dużo, to są one bardzo płynne i intuicyjne. Wszystko da się wyliczyć dość szybko (zwłaszcza walka, ta jest całkiem deterministyczna), więc łatwo na podstawie stanu planszy wyłapać, które strategie dadzą nam najwięcej punktów.

Oczywiście jako Polak, muszę ponarzekać, to jak gra jest wyśmienita, to jednak zjada dużo czasu i stołu. Samo rozkładanie gry bez wprawy potrafi zając godzinne, a sama rozgrywka 4.5. Co sprawia, że nie łatwo ogarnąć rozgrywkę z nią z marszu, bo trzeba specjalnie wcześniej się umówić na praktycznie cały dzień grania i znaleźć chętnych (choć tych raczej nie zabraknie), więc jest trochę zabawy w organizacje tego, ale gra jest tego warta.

-Nieświadomy umysł- 6.5/10 - W miarę ciekawe euro, oprawa graficzna jest wyśmienita, ale mechanicznie niczym się nie wyróżnia. Z chęcią kiedyś ponownie zagram, bo nie jest to zła gra, ale zakup nie kusi. Dużo różnych mechanizmów wplecionych w jedną grę, ale nic przełomowego czy przykuwającego uwagę, klasyczna sałatka punktowa.

- Nocna Parada Stu Yokai - 6.5/10 Tak jak nie lubie area control, to ta gra jest wyjątkiem. Dodanie do area control mechanizmu budowania silniczka była naprawdę świętym pomysłem. Gra jest szybka, prosta oraz angażująca i po prostu przyjemna. Minusem jest cena, bo tak jak gra wygląda naprawdę ładnie na planszy i rozumiem skąd taka cena, to wolałbym budżetowo wersje tej gry bez customowych meepli. No i jestem bardzo negatywnie nastawiony do gier, które możliwość grania w 5 osób dodają w osobnym dodatku.

- Ostoja- 8/10- Moja ulubiona gra abstrakcyjna logiczna, więcej nie dodaje, bo bym powtarzał z poprzednich wątku gry miesiąca.

- Wondrous Creatures- 7/10- Jestem zdziwiony, że to nie jest jeszcze wydane po Polsku , bo gra wydaje się przepisem na sukces.
Gra nie bez powodu jest porównana z Evedrellem, ale z pierwszego wrażenia, to Wondrous Creatures wydaje się mi lepszą grą (przy czym ja Everdell lubie, ale ma dla mnie trochę wad). Gra ogólnie jest piękna na stole, karty, żetony, wykonanie jest naprawdę przepiękne. Ogólnie masz mapę zbudowana hexów, gdzie niektóre hexy mają symbol habitatu lub inne symbole.

W swojej turze ma się do wyboru 1 z 4 akcji: zagraj robotnika, zagraj kartę, zdobyć osiągniecie oraz zwróć robotników. Gdy zagrywasz robotnika na plansze, to wszystkie otaczające symbole dają ci jakieś rzeczy. Jeśli hex zawiera symbol habitatu, to możesz zyskać zasób tego habitatu albo wziąć z rynku kartę tego typu.

Zagrywanie kart to klasyka, płacisz zasoby, zdobywasz zdolność jednorazowe, pasowane itd . Przy czym tutaj z większej ilości kart da się ciekawe kombosy wycisnąć już na start.

Zdobądź osiągniecie, to klasyczne cele jeśli spełniasz warunki to zdobywasz punkty, pierwsza osoba ma najwięcej, druga mniej itd. Klasyczny wyścig.

Zwróć robotników, to poza zwróceniem nam pionków do ponownego użycia, przesuwa znacznik na torze tur.

Podsumowując ta gra to naprawdę ciekawy lżejszy worker placement. Prosty do nauki, ale daje dużo zabawy z robieniem sobie kombosów pod punkty czy pod silniczek.

- Pętla 6.5/10- Ciekawy coop, bazowo to jest klasyczne latanie po planszy by zwalczać pożary, choć tutaj to są klony złego doktora Fuksa oraz wyrwy w czasoprzestrzeni. Wrażenie robi oprawa graficzną, które jest nietypowa, ale ciekawa. To, co wyróżnia, to jest leciutki motyw budowania decku, bo w trakcie gry będziemy dodawać nowe karty z lepszymi zdolnościami.

- Century: Korzenny Szlak -7/10 Esencja budowania silniczka, chyba podoba mi się nawet bardziej niż splendor, ale grałem tylko raz więc trudno powiedzieć. Szkoda, że nie ma dodruku, bo chyba bym się skusił.

-Sagrada-8/10 - Układanie kostek w witrażu mnie zwyczajnie relaksuje. Gra owszem jest losowa, ale ja tutaj nie gram by wygrać, ale by ułożyć witraż. Ładna dla oka, proste zasady, przyjemna rozgrywka.

-Bonsai- 7/10 - przyjemne budowanie kafelków w kształt bonsai, by zdobywać punkty. W swojej turze możemy albo draftować kartę plus kafelki (im dalsza karta od talii, tym więcej kafelków, a sama pierwsza karta nie ma żadnych ) albo dołożyć wcześniej zdobyte kafelki do naszego drzewa.

Mamy limity, ile maksymalnie możemy przechowywać kafelków, zanim je położymy oraz ile naraz możemy kafelków dołożyć do drzewa. Zdobyty karty rozszerzają te limity, albo dodają nowe zasady punktacji. Proste, przyjemne, relaksujące. Same kafelki mają zasady jak je dokładać, oraz co dokładnie punktuje gdy są już na drzewie.

Nic specjalnego, ale relaksujące i jako przerywnik do cięższych gier czy gra rodzinna to jest dobra pozycja.

- Fateforge: Kroniki Kaan- 6/10- Rozegrałem część scenariusza, aż do jakiegoś punktu, w którym podobno można było przerwać.
Sama gra jest ciekawa i doceniam, ale nie jest gra dla mnie. Oczekiwałem dungeon crawlera, a dostałem grę paragrafową w apce przerywaną walką.
Sama walka akurat mogę polecić, bo to jest ciekawa taktyczna zagadka i mi się akurat podobało. Ale poza walką, to praktycznie nie zbyt wiele interakcji z elementami gry poza apką.
Nie zdziwię się, że gra znajdzie fanów, bo mam dużo fajnych pomysłów, ale jak dla mnie za dużo apki.

- Na skrzydłach smoków 7.5/10 - Nie jestem fanem poprzednika, był dla mnie zbyt losowy i powtarzalny. Ale o dziwo zmiany dodane tutaj zrobiły na tyle różnicy, że gra nie tylko podobała się bardziej niż poprzednik, to nawet trochę kusił zakup, ale akurat znajomy ma...

Mechanizm gildii dodał ciekawy element wyścigu między graczami. Brak karmika to sam plus, bo on mnie zawsze irytował. Wymóg najpierw zbudowania jaskini, zanim postawi się smoka dodaje kolejna warstwę do planowania i to działa bardzo dobrze.

Najważniejsze jednak karty, te wydają się lepiej zbalansowane, bo zawsze da się coś ciekawego wybrać. W zwykłych na skrzydłach były sytuacje, że żadna karta mi się nie podobała, a losowy dobór nie był lepszy. Tutaj z każdym smokiem da się coś wykombinować a same kombosy są ciekawsze.

-Ciapki - 6.5/10- Przerywnik typu push your luck, nic specjalnego, ale jak potrzeba dać odpocząć mózgowi to ta gra jest zabawna.

-Revive -7/10 - Mimo że na początek jest trochę zasad, to jestem zdziwiony, że jak już zostały one wytłumaczone, to gra jest bardzo prosta mechanicznie. I mimo tej prostoty zasad to jest co kombinować. W grze jest plansza złożona z losowo rozłożonych kaleków. Większość kafelków jest na początku ukryta, ale te kafelki są złożone z hexów z różnymi typami terenów, które mają inne zastosowania.

W trakcje gry jedna z akcji jest oczywiście odkrywanie tych terenów, każe odkrycie, daje odpowiednie bonusy, ale musisz zapłacić odpowiednie zasoby.
Inna z akcji jest budowa budynku na hexie lub zaludnienie hexa naszym ludzikiem, oczywiście płacąc odpowiednie zasoby.

Choć każda akcja na planszy ma dodatkowy koszt za zasięg, im dalej jest od środka planszy lub od naszych innych budowli czy ludzików, tym więcej płacimy za jedzenie. Czyli dokładnie to wygląda tak, że za każdy hex odległości wykonanie kosztuje nas dodatkowe jedno jedzenie.

Sama plansza gracza składa się z 3 spiralnych torów, które będziemy przesuwać jeśli budynki na mapie postawimy przy odpowiednich hexach terenów. Przesuniecie na tych torach, będzie odblokowywało dodatkowe zdolności, choć one często wymagają użycia żetonów energii, których nie ma dużo. Poza tym plansza gracza ma 5 slotów miejsca na karty, dwa na górze, dwa na dole i jeden zablokowany na start z boku.

Zasoby zdobywamy głównie przez zagrywanie kart, karty poza zasobami mogą nam dawać dodatkowe zdolności, choć nasze startowe karty są dość ubogie. Dopiero w trakcie gry dobierzemy ciekawsze karty. Każda karta oferuje dwie możliwość (jedna narysowana na górze druga na dole ) i możemy ją zagrać tak, że tylko jedna cześć karty będzie widoczna, czyli ta, którą aktywujemy. Górne sloty na kartę pozwalają aktywować tylko górną część karty, a dolne analogicznie (jedynie jak odblokujemy boczny slot to możemy wybrać dowolnie )

Punkty zdobywamy za odkrywanie nowych terenów, za postępu na torze rozwoju i inne w trakcie gry. Punkty za koniec gry dostajemy za naszą prywatną kartę celów, oraz za ludziki postawione na specjalnych lokacjach punktujących (te są zawsze w rogach planszy i każdy ma inne zasady punktowania).

Podsumowująca, w trakcie gry będzie odkrywać nowe tereny na planszy, rozbudować i stawiać ludziki na odkrytych już terenach cały czas starając się tak to rozplanować, by dało nam najwięcej. Oczywiście zasad w tej grze jest więcej, ale mam nadzieje, że to dało to wystarczający przegląd, o czym jest gra. Ja ogólnie bawiłem się w nią świetnie, choć dla mnie jest to coś świetnego, że masz mechanizmy, w grze gdzie musisz odkrywać nowe tereny, by potem je zasiedlić cały czas mając w tyle głowy różne możliwości punktacji.

Gra miesiąca to zarówno Biały Zamek z dodatkiem Matcha jak i Voidfall, bo nie mogłem się zdecydować na jedną, bo obie na mnie zrobiły wielkie wrażenie, ale są na tyle inne gry że mogą stać na podium razem.:)
buhaj
Posty: 1127
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 1024 times
Been thanked: 654 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: buhaj »

Grudzień zamknął się dosyć dobrą liczbą rozgrywek w ciekawe tytuły. 53 partie w 27 gier.
Najwięcej partii: Stress Botics - 9, Ślimaki - 8

Nowość:
Stress Botics Rozegrałem 9 partii we wszystkie możliwe składy osobowe czyli 1, 2, 3 i 4. Najbardziej mi się podobało na 3 osoby. Sama gra jest świetna, ma trochę rzeczy, które są chropowate ale ma dużo ciekawych pomysłów. Kierujemy swoim botem na planecie aby zbierać zasoby i dostarczyć je do trzech statków kosmicznych, które w różnym odstępie czasu dokują w trzech wyznaczonych sektorach. Akcje wyzwalają zaprogramowane przed rundą karty a ich ilość zależy od toru zasilania bateriami oraz ilości samych kart, które po akcji odpłatnie możemy zatrzymać na ręce. Sam dociąg kart też jest zróżnicowany od miejsca w którym przebywamy. Jednym z ciekawszych mechanizmów jest bot- matka, który przesuwa się z sektora do sektora i poniekąd odmierza koniec rozgrywki. Nasze boty mogą podłączyć się do tego alphabota i zrobić akcje na konsoli, typu: wyprodukować przedmiot, naprawić osłonę, zwalczać wrogie cylindroidy, itp. Boty graczy poruszają się w dwóch trybach, kooperacyjnym i wrogim co daje ciekawe możliwości odpalania dodatkowych akcji. Podoba mi się ta gra

Powroty:
Trickerion Po prawie rocznej przerwie udało się zagrać w jedną z moich ulubionych gier. To jeden z najbardziej klimatycznych eurasów jakie znam. Świetne osadzenie mechaniki w klimacie pojedynku magików. Wielbię

Londyn
Powrót po 4 latach. O w mordę jaka ta gra przynosi odmienne uczucia. Z jednej strony całkiem fajnie się układa swoje karty w "miasto", z drugiej losowo dochodzą ci karty, które niszczą system i dostaje z nich 50 pkt przy czym przeciwnik w sumie zbiera 80. Porażająca losowość.
Great Western Trail Zagrane po 4 latach. Ta gra ma wszystko - także lepszego następcę i to jest jej jedyny minus :)

Stali bywalcy:
Company of Heroes Filmowe rozgrywki. Gra jest wprost oszałamiająca wyglądem, klimatem i emocjami. Serio to dla mnie ścisłe top 3.
1817NA Jak wyżej. Ta gra potrafi zmienić umysł gracza w papkę a jego układ nerwowy w galartkę.

Ślimaki Chyba najlepszy, lekki tytuł jaki znam! Zabawa, chaos i jeszcze raz zabawa oraz oczywiście negatywna interakcja

Clinic: Deluxe Edition O jak ja lubię to euro. Klimat jest nawet znaczny. I to układanie w pseudo 3d. Jest nad czym główkować

Nucleum Nowość z poprzedniego miesiąca trzyma się mocno. Lubię ten moment gdy strategia się sprawdza i odpalam końcowe zasilania. Tylko te kontrakty, które same się spełniają trochę mi psują odbiór

Kutna Hora Dobra gra, nie wybitna ale dobra. I mało mam gier, które w tak krótkim czasie dają tyle dobrego. Kompletnie nie rozumiem negatywnego pijaru

Gra miesiąca: : Po raz pierwszy w historii moich wpisów grą miesiąca zostaje nowość: Stress Botics
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 439
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 368 times
Been thanked: 357 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Chudej »

Spoiler:
U mnie czas na granie skurczył się niemiłosiernie ze względu na córeczkę, ale staram cieszyć się tym co się udaje zagrać, a dalej są to chociaż porządne tytuły ;) Większość partii zagrane z żoną na raty, bo tak to teraz u nas wygląda :P

Nowości:

Lost Ruins of Arnak - świąteczny prezent. Gra troszkę mi przypomina Lords of Waterdeep ze względu na dokładanie nowych pól do worker placementu, ale reszta to w sumie kompletnie inna bajka. Mega ciekawe jest to, jak wydaje nam się na początku tury, że nie mamy prawie nic, a potem udaje się z tego ugrać bardzo wiele. Troszkę się spodziewałem czegoś innego, zwłaszcza pod względem deck buildingu (nie idzie się nacieszyć za wiele kupionymi kartami), ale gierka jest przyjemna i szybka na 2 osoby, a tego mi teraz trzeba. Grafik się postarał jak cholera.

The Quacks of Quedlinburg - żona upatrzyła sobie Szarlatanów już jakiś czas temu i był to bardzo udany zakup. Leciutka gierka z przyzwoitą różnorodnością w bazowym pudełku, która dostarcza niezłych emocji gdzieś od połowy partii.


Stali bywalcy i powroty:

Arkham Horror: The Card Game - ogrywaliśmy drugi raz kampanię Hemlock, ale przy małym dziecku w domu możliwość skupienia się na grze sięgnęła dna, a niestety w tej kampanii scenariusze dłużą się. W ostatnim scenariuszu żona grająca Bobem Jenkinsem z Obolem Charona dobrała w najgorszym momencie z talii osłabienie Boba i została zabita :P Od tego czasu nie chciało się jej robić już nowej talii ani za bardzo wracać do gry, więc Arkham niestety chwilowo, choć raczej na dłużej, poszło w odstawkę.

Brass: Birmingham - zagrane po długiej przerwie na 2. Poszedłem w kominy, a żona je olała i wydaje mi się, że jak jedna osoba w to wystarczająco mocno idzie, to druga jest skazana na przegraną, takie przynajmniej miałem doświadczenia z jakichś ostatnich 6 partii w przeciągu 2 lat.

Clank!: Catacombs - dokupiliśmy sobie Wesołą Kompanię i muszę powiedzieć, że jest to świetny dodatek, bo naprawdę odświeżył mi tą grę. Balans co prawda jest lekko zachwiany, ale dodatkowe mechaniki są na tyle proste, że nic nie komplikują, a dokładają ciekawą warstwę do tego co już działało bardzo dobrze. Nie spodziewałbym się, ale ten tytuł wspiął się powoli bardzo wysoko w mojej topce.

Maracaibo - najprzyjemniejsza gra Pfistera w moim mniemaniu i chyba najlepszy tableau building w jaki grałem. Z czasem udało mi się opanować maxowanie zarówno torów wpływów jak i docieranie daleko na torze eksploracji (który kiedyś uważałem za najsłabszy i kompletnie pomijalny element gry). Ta gra jest jakoś wyjątkowo zaprojektowana pod mój mózg, że mam w to tak wysoki win-rate :P

Tabannusi: Builders of Ur - zagrane drugi raz po długiej przerwie, bo inny kolega sobie to kupił. Ciekawa gierka, ale mam wrażenie, że zabrakło tu nie tylko jakiejś iskry, ale także i elegancji (z której zresztą Tascini nigdy nie słynął). Nastawienie na strategicznie planowanie przy niewielkiej zmienności setupu początkowego to IMO trochę strzał w kolano w tym projekcie, ale gierka działa i jest całkiem przyjemna no i ta możliwość odbijania się od innych jest bardzo ciekawym zabiegiem.

Too Many Bones - jedna partia żeby pokazać koledze z czym to się je. Wyszły przy tym chyba największe wady tej gry, na które byłem wcześniej trochę ślepy i są to długość partii oraz obsługa gry. Z tłumaczeniem wyszło nam jakieś 4h, grając Patchesem i Nugget na Drellena. Niestety, ale ilość czasu, jaką wymaga ta gra na jedną partię sprawia, że jestem w nią w stanie grać głównie z żoną na raty (plus jednak za to, że łatwo ją odstawić na później), a wielka szkoda, bo chciałbym w to zagrać w 3 gearlocków żeby móc zmierzyć się z większą ilością 20tek. Początkowy entuzjazm niestety już opadł, ale dalej uważam to za bardzo dobrą grę (pomijając pieniądze, które na nią trzeba wyłożyć).

Gra miesiąca: Lost Ruins of Arnak
Awatar użytkownika
gram_niebieskim
Posty: 82
Rejestracja: 12 kwie 2018, 12:14
Has thanked: 93 times
Been thanked: 39 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: gram_niebieskim »

Gra miesiąca:

Władca Pierścieni: Pojedynek o Śródziemie - jakież to jest dobre! Czekam na kolejne partie i muszę odkurzyć 7 Cudów Pojedynek, bo nie wiem czy jest mi jeszcze do czegoś potrzebny :wink:
feniks_ciapek
Posty: 2411
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1720 times
Been thanked: 1052 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: feniks_ciapek »

Nowości

Startups (+) - Jedna z wielu gier karcianych Oink Games. Oferuje czasami jakieś ciekawe decyzje, ale bez rewelacji i bez głębi.

Aura/Petrichor (+) - Znajomi poprosili mnie o ogarnięcie zasad. Wygląda na lekko-średnią grę skupioną na kontroli obszarów ze sporą dozą interakcji, w tym negatywnej.

Deus Io Vult (+/-) - Po czterech latach w końcu udało mi się w to zagrać. Proszę się nie śmiać ani nie kiwać z politowaniem głowami, to był dość spory wyczyn, bo ciężko jest dojść do tego, jak właściwie ten pięknie ilustrowany abstrakt funkcjonuje. Oryginalna instrukcja jest niekompletna, FAQ coś tam wyjaśnia, ale też jest chaotyczne, a opublikowane nowe wersje zasad bardzo rozgrywkę ograniczają. Podejrzewam, że większość graczy by już na tym etapie tę pozycję wyeliminowała, ale ja byłem twardy. Udało się nam rozegrać dwie partie na 4 osoby i sam rdzeń jest nawet interesujący. Oprawa jest na tyle w moim klimacie, że być może znajdziemy jakieś pomysły na modyfikację zasad i będziemy się przy tym dobrze bawić.

Rewizje

Pandemic: Sezon 0 (++) - Przygoda trwa, intryga się rozwija, nawet jeśli nieco przewidywalnie. Jesteśmy już we wrześniu i trochę czekamy na finalny twist, mając nadzieję, że nie nastąpił on już w sierpniu.

Unsettled (+) - Ukończyłem w grudniu trzy planety, bawiłem się całkiem dobrze i chyba tyle.

Steam Watchers (--) - Wyjąłem na stół w ramach upewniania się, czy zasługuje na miejsce na półce, ale okazało się, że jednak nie. Patrzyłem, czy karawany i liderzy coś wniosą do tej gry ciekawego, ale albo nie umiem w nią grać, albo coś mi umyka, albo po prostu jest ona zbyt słaba. Dociągi kart mogą okazać się być zupełnie nieprzydatne dla gracza zajmującego konkretną pozycję na planszy, a jej zmiana jest niełatwa i raczej mało opłacalna. Karawany trochę zwiększają mobilność, liderzy trochę dodają asymetrii i innych możliwości, ale ogólnie jest to pięknie wydana wydmuszka. Na wylocie.

Powroty

Spirit Island (++), Root (++), Sol: Last Days of a Star (++), Nowy Wspaniały Świat (++), Coup (+), Tajniacy (+)

Gra miesiąca

Nie ma jasnego faworyta, ale ponieważ w zeszłym miesiącu był już Pandemic, to w tym przyznam ją Spirit island, która w trakcie świąt wróciła na stół.

Rozczarowanie miesiąca

Steam Watchers. Miałem nadzieję, że dodatki jej mocno pomogą i bardzo chciałem, żeby okazała się być głębsza, ale niestety, zawód na całej linii.
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1882
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 896 times
Been thanked: 1448 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: ave.crux »

Późno, bo późno, ale lepiej późno niż wcale. Witam was w zestawieniu Grudniowym, które będzie miało dodatkowe statystyki, a wiadomo, wszyscy lubią statystyki! Będą na końcu ;)

W grudniu było trochę więcej niż w poprzednich miesiącach, a nawet udało się dość dużego eurasa zmieścić na stole.

Spectacular [nowość] 5 rozgrywek - Spectacular to rodzinny abstrakt w temacie zoo i zwierzątek, w którym każdy z graczy będzie rozwijał swoją planszetkę budując najbardziej spektakularny park dla zwierząt zagrożonych wyginięciem. Główne mechaniki to draft kości i układanie kafelków na heksagonalnej siatce.
Każdy z graczy na początku otrzymuje planszetkę swojego parku, która jest dwustronna. Z jednej strony jest symetryczna z innymi, z drugiej asymetryczna. Do tego dobiera pudełeczko ze swoimi komponentami w postaci kostek w 4 kolorach odpowiadających kolorami do kafelków zwierząt, stos kafelków ze zwierzątkami, pracowników, którzy działają jak w zamkach burgundii pozwalając zmieniać wartości na kościach +/- 1. Po prawej są miejsca na karty misji, a nad planszą parku każdy dokłada planszetkę, z której będziemy draftowali elementy podczas rozgrywki.
Rozgrywka toczy się przez dwie duże rundy. W pierwszej rundzie będzie to 8, a w drugiej 7 akcji. Podczas naszej tury wybieramy 1 element: Kostkę lub hex ze zwierzątkiem z naszej prywatnej wystawki oraz tak samo jeden przedmiot z dołączonej na górze planszetki i układamy na wyznaczonych miejscach, następnie układamy wybrane elementy na planszy i przekazujemy planszetkę zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Gra płynie bardzo szybko, zamyka się w pudełkowym czasie gry. Jest prosta w wytłumaczeniu zasad jednak nie ma co liczyć na to, że sama rozgrywka również będzie bezproblemowa i ułożymy sobie wszystko na co mamy ochotę. Prawidłowe układanie kafelków jest tu bardzo ważne, do tego ograniczona liczba pracowników powoduje, że trzeba się mocno zastanowić nad tym jaką kostkę chcemy obrócić. Sam draft również jest zarządzaniem ryzykiem i baczna obserwacja tego co inni gracze mają dla nas jest kluczowa do wypełnienia naszego planu. Kafle misji są dość trudne do wykonania, wydaje się jakby z rodzinnej gry spectacular stawał się grą średnio-zaawansowaną, bo trzeba się nieźle nagłowić aby móc spełnić wszystkie 3 misje dobrane na starcie i na razie mi się to nie udało. Nie spodziewałem się, że aż tyle kombinowania i trudnych wyborów będzie w tej grze i bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Chyba w końcu dostałem grę, która bije na głowę mój ulubiony abstrakt, czyli Kaskadię.

Pax Renaissance [tubylec] 12 rozgrywek - głównie BGA, ale zdarzyło się parę analogowych i wprowadzenie nowego gracza do tego tytułu. Pax jest u mnie ogólnie grą roku i nawet udostępniłem moją mordę żeby o tym opowiedzieć w filmiku na youtube. https://www.youtube.com/watch?v=XvpkpMk7uwM&

Great Western Trail: Nowa Zelandia 1 rozgrywka - Dwuosobowo w domowym zaciszu udało się rozłożyć tę perełkę. Uwielbiam tę grę, daje mi ogrom radości z rozgrywki i swobody. Oczywiście narzeczona rzuciła czarem poziomu 3 "To jest dla mnie za trudne, nie pamiętam jak się gra w takie eurasy" i skończyła z wynikiem 154 do 145. Muszę to rozkładać częściej i pozbyć się 2ed.

Wiedźmin Stary Świat + Skellige/Legendarne Łowy[nowość] 1 rozgrywka - W samego wiedźmina mam ogrom rozgrywek, ale legendarne łowy nabyłem dopiero teraz i kurde powinienem je kupić o wiele wcześniej. W końcu nie ma takiego nacisku na wyścig po trofea i mimo tego, że kto pierwszy ten lepszy to Eredin budził respekt i grozę wśród wiedźminów. Fajnie było oglądać jak każdy z innym pomysłem podszedł do budowania swojej talii tak aby nie dostać wielkiego oklepu od Eredina. Podoba mi się ten dodatek niesamowicie, no i w końcu jest zmiana w porównaniu z podstawką i zdobywaniem ostatniego punktu. Tutaj ta finałowa, epicka walka rzeczywiście jest epicka, trudna i nie jest jak w pewnych momentach w podstawce po prostu formalnością bez większych emocji.

Parki + Po zmierzchu[tubylec] 5 rozgrywek - W parki zagrałem w okolicach premiery i wówczas spodobała mi się ta gra, ale po zobaczeniu ceny już nie była taka dobra. Ostatecznie na promocji albi kupiłem wraz z dodatkiem, chociaż nie do końca byłem przekonany to była to nasza wspólna decyzja. Nie mniej jednak bardzo dobrze mi się w to gra, obcowanie z tą grą cieszy oko, a dodatek daje fajnej różnorodności. Niestety na 5 rozgrywek tylko raz wygrałem, bo mój domowy nemesis jest w to za dobry. Szkoda, że nie wszystko mieści się do pudełka z podstawki.

Tajniacy[tubylec] 2 rozgrywki - Szybkie granko pod koniec miesiąca ze znajomymi w tajniaków online. Trochę za dużo w to grałem i coraz częściej wolałbym Dixit zamiast tego.

No i jesteśmy na finiszu tego pięknego przedsięwzięcia. Tym razem udało mi się być w każdym z dwunastu tematów i dzielić się moimi spostrzeżeniami, wrażeniami i opiniami na temat gier, które przeszły po moim stole. W tym miesiącu grą miesiąca zostaje Great Western Trail: Nowa Zelandia, głównie za to, że w końcu po miesiącach małych abstraktów albo euro kończących się w max 1h rozlożyliśmy w domu coś bardziej ambitnego i oboje bawiliśmy się przednio.

Grą roku oczywiście zostaje Pax Renaissance 2ed, który od premiery już został u mnie rozegrany 73 razy!

Tu garść statystyk:
Unikalne tytuły: 64
w tym nowości: 31
Rozegrane partie: 263
Top 3:
  • 73 - Pax Renaissance
  • 27 - 6: Siege The Board Game
  • 12 - Zaginiona Wyspa Arnak
Pozdrawiam i liczę, że nowy rok będzie przynajmniej tak dobry jak 2024.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Derwisz-14
Posty: 71
Rejestracja: 25 lip 2022, 01:12
Has thanked: 46 times
Been thanked: 48 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Derwisz-14 »

U mnie grudzień wypadł całkiem nieźle, a zwłaszcza jego pierwsza połowa i korzystanie z urlopu. Miesiąc zakończony z 20 rozgrywkami w 10 różnych gier.
Stali bywalcy:
Spoiler:
Nowości:
Spoiler:
Gra miesiąca, to po raz kolejny Projekt Gaja
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 247
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 24 times
Been thanked: 198 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: Padre »

Granie na żywo wciąż w hibernacji - organizacja wymaga obecnie więcej wysiłku niż mam entuzjazmu, więc pykam na BGA. Z grudniowych odkryć:

Darwin's Journey - spodobało mi się od pierwszej partii. Cienki jestem w tę grę, ale cieszę się odkrywaniem różnych strategii albo chociaż odpalaniem ciekawych combosów. Skuszony promką nabyłem egzemplarz i dodatek - dla mnie to jest znak jakości, bo wiem, że mogę w tym roku nie mieć okazji na ogranie, ale chcę mieć Darwina na półce.

Fromage - fajna gra na jakieś 5 partii. Zagrałem 15, od pewnego momentu już na "autopilocie" i z coraz mniejszym entuzjazmem. Dobra pozycja dla recenzentów i "konsumentów" planszówek, którzy nie zdążą odczuć jak krótkie nogi ma ta gra.

In the Year of the Dragon - wreszcie w to ohydztwo wygrałem. A skoro próbowałem do skutku, to chyba nie jest to zła gra. ;)

Barrage - nie klei mi się ta gra w głowie, a jest tak odpychająca, że nie za bardzo mi się chce ją rozgryzać. 3 partie i raczej koniec.

Tapestry - zagrałem raz, wynudziłem się. Nie wiem czy kiedyś nabiorę ochoty na weryfikację pierwszego wrażenia.
Awatar użytkownika
mordimer5
Posty: 57
Rejestracja: 04 gru 2015, 02:13
Has thanked: 45 times
Been thanked: 90 times

Re: Gra miesiąca - Grudzień 2024

Post autor: mordimer5 »

Piękny i cudowny miesiąc, tyle grania, że o zgrozo !

Nowość a zarazem GRA MIESIĄCA ! :

Władca Pierścieni: Pojedynek o Śródziemie - to jest ta wersja 7 cudów dla dwójki graczy, w którą chcę grać, a dopiero teraz wszystko mi w niej klika. Natomiast nie łykam zdania, że podstawka z np. panteonem czy agorą jest lepsza, bo a)niewiadomo co przyniosą dodatki dla tej wersji b) cena starej podstawki z dodatkiem różni się od ceny śródziemia (wole wydać mniej i mieć ciut słabszą grę) . A te 7 cudów jako podstawka zaorało mi i żonie normalnego duela, którego sporadycznie wypożyczałem.

Nowości :

Wyprawa do eldorado - tutaj zaliczyłem tylko dwie rozgrywki i to w dodatku dwu osobowe, pierwsza partia świetna, druga chamska do bólu i sterowalna jeśli chodzi o zblokowanie drogi tak aby wygrać (mapa z wąskim gardłem, nie pykły kafle z przeskakiwaniem wrogich pionów), przez co żona odrazu zareeagowała, iż takiego tytułu w kolekcji nam nie trzeba i trochę się z nią zgadzam bo dużo gramy wspólnie.

Libertalia - pierwsza partia, dobre wrażenie za ciekawy mechanizm zagrywania kart i budowania silnika w dwóch fazach i eliminacji przeróżnych rzeczy. Chcę więcej, aż żal gry, że poszła na wyprzedaże bo jest na swój sposób unikalna.

Cezar - wypróbowane, bardzo przyjemne rozlokowywanie żetoników i przejmowanie rejonów w formie walk naszych sił, chciałbym więcej ale poleciało out gdyż nie pykło drugiej połówce, na szczęście mamy Syndykat, który sobie cenimy.


Stali goście :

Królestwo Królików - po roku ponownie kolejna partia, świetnie wykombinowana gierka z budowaniem układów na siatce z ala "statków" i zbieraniu odpowiednich zestawów, NATOMIAST : to była któraś partia, w której osoba która zawsze maxuje głównie pergaminy wygrała ( tym razem o włos) ale czy olewanie siatki a zbieranie kart powinno być tak łatwa drogą do zwycięstwa ? Według mnie nie, i tu uważam, że coś poszło nie tak albo może my za mało to kontrujemy ( tylko, kurcze ta gra opiera się na budowaniu królestw !).HUDEFAKNOŁ.

6 Siege - 2 partie, znowu świeżacy, 1 się dłużyła (3 osobowa partia) ze względu na przypominanie dużej ilości zasad natomiast 2 (2 osobowa) szybciutka i zakończona mocno ryzykownym wejściem znajomego i tutaj brawa dla niego, wygrał :) Nadal podrzymuję, że to świetna gra do grania w stałej ekipie

Poszły Konie - klasyk party gejmów, kocham ten mechanizm, kocham te wrzawę i to jest zawsze super zabawa !

Sniper Elite - dwie partie tym razem jako TEAM SZWABY w bunkrze ubotów, było miodzio i ekscytująco !

Terraformacja Marsa Gra Kościana, Zamki Burgundii, Broom Service - 3 świetne eurasy, a szczególnie ten ostatni zrobił kolejny raz dobre wrażenie na nowym graczu, dokładniej na autorze od " Bezkrólewia", które lada moment wyda Strategos Games, gdyż czarownice z dodatkami to kawał solidnej świetnej giercy !

Scout, Deep Sea Adventure, Durian - trzy oinki, a każdy z nich bdb ale ustawiłem je od miejsca 1 do 3 ;)

Niezbadana Planeta - odpaliłem ją w drugi dzień świat u mojego chrzestnego z dzieciakami w sumie w 6 graczy, i proszę państwa ta gra się pięknie spisuje w każdym składzie, jest płynniutka nie ma zwiech a tetrisowa frajda często gęsto trafia do wielu graczy !


PADAKA ROKU 24' I ZARAZEM NAJGROSZA GRA MIESIĄCA :


Moje Miasto -Jak dobrze, że to KONIEC. To były 24 nudne jak flaki z olejem rozgrywki, wraz z wiecznym poczuciem efektu kuli śnieżnej. Czuje, że zmarnowałem tak w sumie sporo czasu, gdyż pojedyńczy scenariusz jest dosyć krótki, ale pomimo tego niestety całość się strasznie dłużyła a to legacy niestety ssie na tle innych.



DZIĘKI ZA WASZE OPINIE O GRACH I PAMIĘTAJCIE ABY NADAL PISAĆ BO JA TO CZYTAM I SIĘ INSPIRUJĘ ! :D
ODPOWIEDZ