Gra miesiąca - Maj 2025

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Ardel12 »

Maj okazał się najgorszym miesiącem z tylko 28 partiami, ale zostałem całkowicie wciągnięty w ATO, a tam partia u mnie swoje trwa, więc pewnie i wynik mógłbym podwoić patrząc na czas jaki tam spędziłem. Gra się w końcu doczekała ogrywania. Wielu z Was mnie zachęcało, więc proszę, doczekaliście się. Liczba partii jest też niska, bo w maju prawie w ogóle nie udało mi się wyjść na miasto pograć. Pogoda czasem pozwalała na wyjazdy na rower to jak tylko była opcja to oczywiście korzystałem. W maju pękłem w końcu i zakupiłem aż dwie podstawki(czyli już 3 od początku roku). Jedna to Doom Pilgrim, w którą udało mi się dziś zagrać, a druga to Corps of Discovery od obecnie jednego z moich ulubionych wydawców(MIND MGMT i Hrabstwo Harrow). Tym razem coop. Obie gry od kolegów z forum, więc jak widać da się coś tutaj załatwić wciąż 😊. Z ciekawostek udało mi się w końcu umówić z kolegą na malowanie i jestem szczęśliwym posiadaczem 6 figurek z SoB pomalowanych przeze mnie. Spodobało mi się na tyle, że zrobiłem już zakupy własnych farbek i sprzętu do tego. Obecnie czytam i oglądam by jak wpadnie zestawik już tylko malować. Podjarka 100%, bo efekty mi się podobają(wiadomo, nic wielkiego dla wielu z Was, ale każdy kiedyś zaczynał). W czerwcu na pewno chcę pocisnąć kampanię ATO(najlepiej skończyć), wziąć się za malowanie i pograć w Doom Pilgrim. Przydałoby się wyjść też częściej z kolegami na granie.

NOWOŚCI

Firefly: The Game – 10th Anniversary Collector’s Edition(5/10) – rozegrałem dwa scenariusze I nie porwało. Gra to dla mnie samograj z dużą dawką losowości I szczęścia. Zebranie zadania w jednym punkcie, by odpalić w innym a finalnie dowieźć do kolejnego. Scenariusze w obu przypadkach polegały na wykonaniu X zadań, które są w opór generyczne, by umożliwić popchnięcie scenariusza i zrobienia z niego zadań. Gra to wyścig. Kto pierwszy zrealizuje cele ten wygra. Proste jak tylko się da, szkoda tylko, że brak tu większej interakcji, a w podstawce to bym rzekł, że wręcz jej nie ma. Nie leży mi przypadkowość zleceń, która może ustawić nam partię(kilka zadań zaczynanych/kończonych w tym samym lub zbliżonym obszarze). Tym bardziej, że łatwo początkowo już o takie nierówne rozdanie. Gra też nie oferuje emocji. Jest mocno statyczna. Poczynania przeciwników nas w sumie nie interesują. A przy 4 graczach to czekanie na swoją turę może przynudzić. Słyszałem, że najlepiej max 3 i wtedy powinno iść to sprawnie i przyjemnie. Dla mnie multi solo, więc pass. A i grałem na wersji wypas i jak dla mnie cenowo się broni. Więcej rozpisałem się w wątku z grą.

Civolution(7/10) – kolejne dobre, ale nic nieurywające euro. Zasad, choć od groma, to gra jest w sumie prosta. Akcje atomowe, a zależności widoczne od ręki w wielu przypadkach. Bawiłem się dobrze próbując wyciągnąć z uzyskanego wyniku ile się da, ale przy tym czasie trwania gry(3h) to jednak nie chciałbym by mój wynik był uzależniony czy akurat rzuty poszły nieźle czy totalnie mi uniemożliwiły realizację strategii na daną rundę/epokę. Gra też jest typową sałatką. Punkty lecą ze wszystkiego, ale by nie było tak łatwo to część da nam podwójne, więc należy na daną partię nastawić się na inne elementy. I byłoby to spoko, gdyby w wielu przypadkach nie zmieniało to niewiele. Dla przykładu mamy 5 torów i dla mnie jeden pies czy w tej partii punktuje zielony czy niebieski. Ot będę musiał dobierać karty z tego kolorka(bo bodaj tam są podniesienia pod to), a z kolei karta może rzutować jakie surowce robić lub jakie przywary posiadać. Kręci się to, ale finalnie dla mnie zmiana jest w grafice otrzymywanego surowca niż strategii, jaką muszę zrobić. Mogę wrócić i zagrać w 2os, ale pewnie nigdy to nie nastąpi, a gra dla mnie po prostu zginie w natłoku wielu innych gier euro. Coś tam więcej skrobnąłem w wątku z grą.

Decktective: You Can’t Cheat Death(5/10) – kolejna sprawa rozwiązana, ale tutaj miałem zgrzyt na koniec z rozwiązaniem zaproponowanym przez twórców. Wszystko niby mi się złożyło w całość, a nagle pytanie jak i rozwiązanie do niego były tak bardzo z pupy, że nie jestem w stanie zrozumieć, jaką to logiką się kierowali twórcy. Gdyby ta seria nie wychodziła tak rzadko to pewnie bym odpuścił ją już dawno, a tak to zwykle, ktoś gdzieś mi używkę wepchnie przy okazji zestawu gier ER i człowiek ogra. Tutaj byłem zawiedziony. W sumie po ograniu każdej części to coraz ciężej mi ją polecać komukolwiek. Niech to już umrze xD

Root(7.5/10) – moja pierwsza partia i jestem zaskoczony jak to przyjemnie działa. Zasady banalne, planszetki frakcji jasno obrazują przebieg naszej tury i nawet połapanie się, kto, za co punktuje nie było aż takie trudne, gorzej z powstrzymaniem kogoś. Partia mi się podobała do momentu, gdy musiałem zdecydować, kto wygra. Układ był jak był, ale póki, jako koty trzymałem ptaki w szachu, mordując ich kolejne jednostki i niszcząc gniazda to jakoś szło, ale gdy myszy zaczęły zdobywać przewagę to przeniesienie uwagi na nich spowodowało nagłą i niepowtrzymaną eksplozję ptaków i ich zwycięstwo. Grając na 3 osoby w gruncie rzeczy musiałem gnoić ptaki, a z kolei myszy mnie tam ciągle podgryzały. Na dłuższą metę męczą mnie takie układy, że ja muszę X, bo inaczej oddam komuś zwycięstwo a trzeci gracz robi swoje w tym czasie. Zapewne zagram ponownie, bo będę bardziej świadomy jak grać i nie popełnię sporej liczby błędów kotami, ale by to miało sens musiałbym pyknąć każdą frakcją, choć raz by zrozumieć, kogo jak blokować. Sam nie chciałem wchodzić w kolejny tytuł wymagający wielu partii, ale jedna ekipa się uparła.

Doom Pilgrim(8/10) – gra to talie 90 kart. Do tego zasady są napisane na pudełku. Potrzebujemy tylko druknąć kartę postaci do zapisywania wszelkich stanów, statusów i posiadanych rzeczy i możemy grać. Zacznę od tego co mi nie podeszła, a jest to średnie wykonanie kart, które dla mnie wymagają zakoszulkowania. Rozmiar nietypowy, ale na BGG ktoś z Polski wskazał rozmiar koszulek(tommyray to ty?). Z kolei zakoszulkowane karty nie mieszczą się już do pudełka xD Pudełko to w sumie też słabe określenie, bo jest to pozaginany twardszy papier xD Dobra, ale jak się w to gra. A gra się bardzo sprawnie, szybko i przyjemnie. Zasady są banalne. Języki jakim opisane są kolejne wydarzenia jest moim zdaniem przystępny i po 2 partiach i przejrzeniu w sumie z 30 kart nie spotkałem czegoś trudnego. Do tego raczej nie ma problemu co kiedy należy zrobić, choć są sytuacje, w których trzeba podchodzić fabularnie i wybierać co ma większy sens/precedens(np. dorwałem magiczny topór, który dał mi klątwę przemocy, muszę wybierać najbardziej krwawe opcje na kartach, a potem dostaję sojusznika, który zawsze walczy za mnie no i tutaj lekki dysonans, bo wybrać najkrwawszą opcję muszę, ale potem stoję i paczę xD). Moje dwie przygody skończyły się natychmiastową śmiercią. W obu przypadkach miałem podejście do grafiki typu, meh jakiś frajer i co się może wydarzyć. A no może śmierć. Podoba mi się, że to my jako ten przemierzający bohater trafiamy na te sytuacje. Jest pewna decyzyjność na bazie grafik, ale jak w rogalikach, trzeba kilku podejść by zaliczyć całość. Graficznie jest nietypowo. Są to mroczne maziaje. Kwestia gustu. Mi nie przeszkadzają, spełniają swoją rolę i dają wejść w mroczny klimat. Podoba mi się, że karty to nie tylko kolejne walki, jest sporo różnych rzeczy i opcji do wyboru. Podoba mi się, że niektóre karty mogą dać nam super bonus jak dorwiemy dany sprzęt. Nie wiem czy z kolei wymaganie zapamiętywania grafik i co tam z drugiej strony jest mi pasuje. Na razie idzie to sprawnie, ale też widziałem mało kart(1/3), ale też widzę jakieś podobieństwa, typu jak miasto to pewnie coś dobrego i możliwość handlu, jak jakaś chatka czy jaskinia to pewnie bonusik wpadnie itd. Pewnie są karty, które to łamią, ale zawsze łatwiej zapamiętać będzie 1 taką niż 5. Jak spytacie mnie o cenę względem tej gry, to…ciężko mi polecić. Wyrwałem na OLX za 300zł od jednego z kolegów z forum wraz z dodatkiem. Jak sprawdzałem u wydawcy, gdzie tylko ta gra jest dostępna, to taki zestawi z VATem i wysyłką bije pod 450zł xD to stanowczo nie. 300 to dalej średnio mi się chce powiedzieć, że warto. PnP na pewno jest rozwiązaniem. Z drugiej strony pogram w czerwcu to dam znać czy nie zmienię opinii :D

Aeon Trespass: Odyssey(9/10) – od razu powiem, że szansa na 10 jest jak najbardziej, bo gra siadła wybornie, ale ma swoje problemy. Zasad jest sporo, ale w przeciwieństwie do wielu głosów to powiem, że nie nastręczają one problemów. Baza jest jasna i klarowna a instrukcja ma wiele zasad rozbitych krokowa lub na dane przypadki, więc w wielu sytuacjach wystarczyło mi powrócić do zasad, które mają świetny indeks i od ręki namierzyć potrzebny fragment. Fakt, są akcje, gdzie złoży się kilka reguł i jest ciężko stwierdzić jak ma to działać. Są też słowa kluczowe jak Labirynt X, które mogłyby dostać rozpiskę na stronę A4 by faktycznie rozegrać je poprawnie. IMHO, więcej problemów miałem w CS z różnymi keywordami, które wpływały na siebie niż tutaj. Gra niby jest dopracowana, ale zdarzają się wpadki, jak np. brak Trample u jednego Primordiala na poziomie 1, co nie zostało w żaden sposób zaznaczone, ale już na lvl2 dodali info, że teraz to już działa xD Na wiele pytań odpowiedzi na necie są albo w FAQ, ale wczoraj dostałem kartę Argo Onboarding i dla mnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to czy ją dostajemy do talii technologii zawsze czy tylko jak spełniamy wymagania(za instrukcją powinniśmy je mieć w nosie, ale autor namieszał w wypowiedział a potem na BGG zamilkł, z kolei na Discordzie, zawsze się dostaje, na BGG, że trzeba wymagania spełnić xD parodia). Gram z użyciem bindera i świetnie on organizuje mi rozgrywkę jak i kolejne rundy. Jak w ISS Vanguardzie, tylko tutaj jest elementem przyspieszającym rozgrywkę a nie jej częścią. A i kolejny problem to odnoszenie się wymagań kart technologii raz do przodu innych kart a raz do tyłu xD kto to wymyślił powinien być powieszony za jaja, tym bardziej, jak korzysta się z bindera to sprawdzanie drugiej strony jest upierdliwe w opór. Uff, wyrzuciłem, co mnie wnerwia. Dalej to już prawie sam miód malina. Faza podróżowania jest przyjemna a historie, jakie poznajemy robią wrażenie. Podoba mi się, że nie jest wyłącznie poważnie i ciągle nie jestem atakowany jakimś pomorem, ale czasem nasza załoga zachleje i porobi głupoty albo przygarniemy pieska. Czuć przez to, że nasza załoga jak i świat żyją. Koejne technologie dorzucają nam sporo opcji i to jest super, bo za każdym razem cieszymy się, że coś odblokowujemy i możemy ułatwić sobie życie w jakiś sposób. Walki z kolei dzięki ich systemowi robią wrażenie, bo nieraz miałem myśli, że jestem już na skraju porażki i czekam na egzekucje by nagle odpalić jakiś turbo powrót i wygrać o włos od porażki. W ostatniej walce odpaliłem przebudzenie i wytarłem Hekatonem podłogę. Do tego wyrobiłem się w czasie przebudzenia, więc tytan nie umarł, pełne zwycięstwo. Miodzio(pomijając, że i tak by nie umarł, bo przebudzenie było z major traumy a nie obola). Bardzo mi leży, że i tytani jak i bossowie rosną w siłę w trakcie partii. Wszystko się tutaj spina, tylko zauważalnie czasem walki mogą być trudniejsze lub łatwiejsze w zależności, jakie karty AI się trafią i kiedy. A czasem to wręcz, kiedy po prostu z danym przeciwnikiem powalczymy. Dla przykładu na poziomie 1 walczyłem najpierw z Hekatonem, nakupiłem sprzęt i jak poszedłem na byka to…no wytarłem nim podłogę i wręcz ziewałem, bo walka była tak prosta bez Trampla. A potem nagle fabularnie wpadłem na Temenosa i Pursuera i płakałem w poduszkę, bo to oni mną wytarli podłogę xD Niby mają być koksami itd., ale mocny rozdźwięk w wyzwaniu tu miałem i nie wiem czy mi to leży. Fajnie, że są trudniejsi, no, ale…Finalnie jestem na 20 dniu i zaraz skoczę do 2B fabuły. Gra o dziwo jednak nie jawi mi się, jako bardzo trudna, wręcz bym powiedział, że przez te wszystkie elementy jakie możemy ogarnąć, wyprodukować jak i mechanikę traum i zwiększającą się siłe tytanów w walce to jest łatwiej niż w KDM. Tam to czułem ciągle, że jestem na skraju i osada może paść po kilku nieudanych walkach(spirala zagłady :D). Tutaj gra jest bardziej wyrozumiała, przynajmniej obecnie, gdzie jestem w cyklu 1. Mimo to wszystko mega mi się podoba. Jest to bardzo dopracowany produkt i czuć serce wszędzie, a te niespodzianki, którymi nas karmi, tajne karty, skróty, przebudzenia, a do tego krytyki w walce, które otwierają nowe opcje, no robi to robotę. Wracam do grania :D

Nowość miesiąca: Doom Pilgrim
Powrót miesiąca: Arcs
Gra miesiąca: ATO
Kasztan miesiąca: Moja partia w Arcs, w której osiągnąłem 0 punktów xD Piękne.
Ostatnio zmieniony 30 maja 2025, 13:00 przez Ardel12, łącznie zmieniany 1 raz.
tommyray
Posty: 2166
Rejestracja: 11 mar 2017, 14:51
Lokalizacja: Gliwice/Katowice
Has thanked: 585 times
Been thanked: 955 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: tommyray »

No i pięknie - DP i ATO w jednym poście ❤️
Ale dzień 20 i już będzie 3A? Ki diabeł, speedrunner czy jak…
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Ardel12 »

tommyray pisze: 30 maja 2025, 12:27 No i pięknie - DP i ATO w jednym poście ❤️
Ale dzień 20 i już będzie 3A? Ki diabeł, speedrunner czy jak…
Zagolopowałem się, powinno być 2B, jestem na tym kaflu co trzeba i dziś będę czytał co tam się wydarzy. Ogólnie sporo farta miałem i trafiałem dobrze z tymi punktami fabularnymi jak i sporo dostałem tych dobrych tokenów.

Miesiąc dzięki nim udany :D
tommyray
Posty: 2166
Rejestracja: 11 mar 2017, 14:51
Lokalizacja: Gliwice/Katowice
Has thanked: 585 times
Been thanked: 955 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: tommyray »

Maj przyniósł i wyjazd planszowkowy i domowe erpegowanie solo.

Erpegi lub około erpegowe granie jednak górą.
Doom Pilgrim - niezmiennie uznaje za osobiste objawienie, uwielbiam i będę ewangelicznie promował aby ludzie poznali. Zwłaszcza aby polscy projektanci przemyśleli użycie wizualiow jako istotnego aspektu gameplayowego (tak o tobie myślę The Dark Quarter…). Gamifikacja wizualiow - nauczcie się wreszcie leniuszki.

Siege Perilous czyli solo erpeg ale tak naprawdę poprzez swoją proceduralizację, narzucaną nam celowość działań i planszowkowe wręcz budowanie mapy kartami to jest to planszówka tylko może z bardziej poluzowanymi regułami w kwestii dowolności akcji i restrykcji które raczej wynikają z tematu danego miejsca aniżeli z funkcji mechanicznych. Bardzo, bardzo ciekawe. Polecam dla fanów absolutnie niszowych tytułów, fanom arturiańskich klimatów, fanom Pendragona RPG gdzie autor SG też maczał palce. Jestem chyba jedynym posiadaczem tej gry w Polsce a szkoda, ale no cóż, temat i model gry dość niszowy. Tarot, solo rpg… Ale! mechanicznie ta gra jest o level wyżej niż niektóre planszoweczki (The Dark Quarter patrzę na ciebie…). Jak się gra: bierzesz dwie karty z decku mniejszych arkan (czyli karty o wartości 1 do 13) i rzucamy 2k6, sumujemy z jednym ze swoich atrybutów i porównujemy z wartościami obu kart. Wyżej niż obie - triumf, jeden sukces - despair, 2 faile - darkness. Ot takie nazewnictwo sobie wybrał autor ale ma pewną konotację z tematem czyli próbę stania się członkiem Okrągłego Stołu, zdobycia grała, przetrwanie prób i wojen itd. I to jest cała mechanika.
Mamy oczywiście szereg tzw Akcji/Ruchów które mówią co robimy. Ale to JAK robimy jest zawsze takie samo, co daje ciekawe efekty bo pomimo takiego prostego frameworku autor potrafił dużo stworzyć.
Travel Britain - budujemy mapę ale aby dołożyć teren - wpierw dwie karty i test, efekt oczywiście jest różny przy Triumph, Despair i Darkness.
Search for Glory - karty i test, I ponownie - różny efekt w zależności od wyniku.
Confront a Foe - podobnie.
Partake in Contest - tak samo.
Manage Estate - takze.
Prostota mechaniki i wielość możliwych wyników. Większość tych akcji odpala inną, przechodzą płynnie jedna w drugą, jednocześnie gra jest pełnym sandboxem bo jednak to rpg. Questy i Romanse organizują celowościowo nasz gameplay, ale poza tym jesteśmy zdani na własną decyzyjność. Z małym twistem! Albowiem… jeżeli przy wyciąganiu kart wyjmiemy Page, Knight, Queen lub King Of Swords - mamy „chain break” naszej akcji i wezwani w trybie natychmiastowym zmieniamy ruch na Go to War i rozgrywany walkę odpowiedniej trudności. Jeżeli wyciągniemy kartę z Queen of … to mamy możliwość rozpoczęcia Romansu. Podobnie walki mają to do siebie że czy to Dryad, czy Faerie Knight czy Trójoki Olbrzym, czy Smok - zagranie na daną postać karty określonego typu - to oczywiście spec reakcja.
Nie ma tego aż przesadnie dużo - ale to jest erpeg, bez problemu można dodać triggery kolejnych akcji, np aby gra wymuszała na nas zarządzanie swoją posiadlością, albo poszukiwanie chwały albo konfrontacje z wrogiem. Itd itp. Można przy niewielkim nakładzie sił i wyobraźni sproceduralizowac te grę do poziomu co karta to wydarzenie, akcja, jakiś ruch. Świetne, proste, przyjemne. A! Bym zapomniał - progres postaci zrobiony rewelacyjnie. Nasze bazowe staty są zaledwie trzy: Prowess, Nimbleness, Valor. O wartościach 2,1 i 0 przydzielonych losowo. Aby budować swoje statystyki potrzebujemy Glory, każde 10 pkt chwały możemy wydać aby dodać 1 pkt atrybutu. Banał. I teraz twist - po wydaniu tych punktów Chwały jak chcemy i ile chcemy czyli po zmianie naszych statów ciągniemy kartę z Arcan mniejszych (1-13). Jeżeli wartość karty jest niższa niż suma naszych statów następuje progres czasu i nasz bohater przechodzi w nową „porę roku” swego życia.
Nagle się okazuje że eksploracja Brytanii czyli jawne wykładanie kart na stół jako mapę służy do zdefiniowania decku. Ale jak niskie karty wylądują na mapie to wysokie pozostaną w talii i wszystkie wyzwania będą statystycznie trudniejsze. Świetne po raz wtóry.
A więc zaczynamy w Wiośnie żywota swego, mając te 20 lat jako młody rycerz, po pierwszym progresie czasu już lądujemy w Lecie swego żywota 30-40, kolejny progres czasu ląduje nas na Jesień, gdzie każdy upgrade statów już na pewno nas pociśnie w Zimę. Zima… to nasza ostatnia pora życia. Zmiana w parametrach naszej postaci już daje prawie 100 procentowe odejście do Avalonu… tematycznie i mechanicznie rzecz się spina wręcz doskonale. Pewna abstrakcja czasu pięknie się spina z mitycznym wymiarem tematu. Upływ czasu, próby zdobycia Graala, Questy, romanse i powolny postęp ku końcu… Pisałem, że świetne? Ale tu uwaga - to jest jednak surowo erpegowe i dla fanatyków arturiańskiego tematu.

Co w takim razie mogę napisać o The Dark Quarter który dotarł, gdzie apka załatwia 9/10 gry, gdzie mechaniki i agencyjność są mniej ciekawe od Siege Perilous czy Doom pilgrim… Jest świetna muzyka w apce, jest dobra narracja w apce. Jest spoko zapisywanie gry. Tylko no właśnie: w apce, w apce, w apce.

Gra miesiąca - Siege Perilous za prostotę i bogactwo jednocześnie. Specyficzny tytuł. Bardzo lubię - ale poleciłbym tylko emerytowanym erpegowcom.
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 364
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 303 times
Been thanked: 210 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Mrukar »

Ciąg dalszy grania w gry lekkie i rodzinne, nadal nie prowadzę statystyk i dobrze się z tym czuję, głowa spokojniejsza.

Marvel United - oj jak to weszło, 6-ciolat zachwycony, przy każdej okazji planszówkowej z dzieckiem graliśmy głównie w to. Od razu domówiłem kilka pudełek, więc chwilę się tym jeszcze pobawimy. Jedyny problem na razie mam taki, że największą różnorodność w rozgrywce zapewniają złolce, a jest ich mniej w stosunku do bohaterów. Fajnie z kolei, że podstawowe pudełko z X-men daje ich aż czterech. Nie spodziewałem się, że to taka fajna gra.

Marvel Zombies: Rewolucja X-men - wybrałem to pudło, bo chciałem grać bohaterami. Pierwsze spotkanie z Zombicide i siadło bardzo dobrze. Minimum obsługi, dzieki czemu można skupić się na taktyce. Rozgrywka jest bardzo przyjemna, regrywalna, niektóre scenariusze rozgrywaliśmy kilka razy i gra toczyła się inaczej (tak losowość :D). Fajnie, że zbalansowali scenariusze pod 4 postacie. Przydałoby się więcej bohaterów, najlepiej z kickstartera, ale cenowo poza zasiegiem. Chwilowo mam przesyt, ale jest to jedyny coop, który się spodobał żonie i bardzo mnie to cieszy. Szkoda, że Portalowi się nie sprzedało.
mordajeza
Posty: 439
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 247 times
Been thanked: 357 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: mordajeza »

Początek maj był obiecujący, ale ostatecznie skończyło się słabiutko 11 partii w 5 różnych gier:
Spoiler:
Po dłuższej przerwie rozegrałem aż 3 partie w Star Wars: Rebelia. Jest spoko, mogę zagrać. Ale dla mnie ta gra jest po prostu zbyt żmudna. I nie chodzi tu o długość rozgrywki (bo dłuższą Wojnę o Pierścień uwielbiam), tylko o tę całą zabawę w kotka i myszkę obudowaną trochę niepotrzebnie bardzo (wg mnie) żmudnymi bitwami (przyznaję, dodatek trochę to naprawia, ale tylko trochę). Gra ma rozmach, bywa bardzo filmowo, ale nie wzbudza we mnie takich emocji, jak przeepicki WoP.

Na wzmiankę zasługują też krótkie, sprytne gry od IPN, tj. Bitwa Warszawska, 303 oraz bliźniacze 111 - zawsze chętnie usiądę.

A grą miesiąca zostaje, drugi raz z rzędu, Star Wars: X-Wing. Dwie rozgrywki z moimi synami, obie bardzo przyjemne. Dziękuję Panie Little ;)

Moje gry miesiąca w 2025 r.:
Spoiler:
AxlPl
Posty: 269
Rejestracja: 26 paź 2024, 09:18
Has thanked: 77 times
Been thanked: 103 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: AxlPl »

Zdecydowanie nie tylko gra miesiąca ale i roku a być może mojego życia: Teraformacja Marsa . Jak ta gra jest idealna to brak mi słów. Gdybym miała talent to wiersz bym o nim napisała, obraz namalowała albo jakiś taniec na tik toka wykonała. Ta gra wg mnie nie ma żadnych wad. 10/10

Runebound 2ed postanowiłam wystawić grę na sprzedaż aby kupić coś innego. Ale za nim to zrobiłam chciałam ostatni raz zagrać. No i przypomniałam sobie za co lubię te planszówke. Ogłoszenia usunęłam, gra zostaje. Póki nie znajdę czegoś podobnego będzie nie do ruszenia.

Łąka po raz kolejny potwierdzam się w przekonaniu że to idealna gra na fatalne samopoczucie

Orbital gra prosta w zasadach, automa idealna, lubię grać solo choć plansza mogłaby być ciut mniejsza. Jak już trochę przejada mi się TM to odpalam Orbital.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 613
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 162 times
Been thanked: 388 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Poochacz »

Z maja jestem całkiem zadowolony. Jakościowo prócz jednego niewypału nie mogłem narzekać na to co miałem na stole. Parę gier półkę opuściło ale i parę po krótkiej nieobecności wróciło. Także parę słów ode mnie o zbliżającym się do końca maju.


Nowości:

Lobotomy II: Manhunt - zagrany scenariusz wprowadzający i kolejny. O matko, jaka ta gra jest porąbana! I nie dlatego że niegrywalna czy coś. Po prostu fakt że biegam sobie Morfeuszem, Jedenastką i Johnem Wickiem, faszeruję ich prochami, lepię ulepszenia ze śmieci i walczę z piekielnymi ofiarami, nazistowskimi zombie i dziewczynkami z japońskich horrorów to jest absurd w czystej postaci. Ten klimat udziela się przez całą grę - czysta psychodeliczna rozwałka. Nastka robi papkę z mózgu, John bije rekordy headshotów a Morfeusz... udaje mądrego - jak w filmie. Czuć delikatny vibe Cthulhu: Death May Die ale Lobotomy jest dużo bardziej złożone a szaleństwo nie robi nam krzywdy. Masa broni i szpeju do zdobycia, cała masa kart zdolności. Dziewięć postaci w podstawce a dodatki dają między innymi Harry'ego Pottera i Jacka Sparrowa. 250 zł za jakie wyrwałem tą grę to jest rozbój w biały dzień na sali ogólnej w Tworkach.


Powroty:

Kupcy i Korsarze - kilka miesięcy po sprzedaży kupiłem ponownie gdy zauważyłem jak duży przeskok w grach zrobił mój ośmioletni syn. A udało się trafić ze spolszczonym dodatkiem którego dotąd nie posiadałem. Spróbowaliśmy na początek grę bez walk i piractwa żeby się wdrożył i załapał w lot a nawet bardzo mu się spodobało. Ulepszał już statki, sprawdzał plotki... Wreszcie będę miał z kim regularnie grać :) Mimo upływających lat ciągle trzymają klimat. Ameri w czystej, nieskalanej formie.

Heroes of Might & Magic III - i podobnie do Kupców gra wraca po paru miesiącach do gry z synem. Zagrałem partyjkę solo żeby odświeżyć zasady i wciąż jestem zdania że instrukcja jest złożona tragicznie. Zasady porozrzucane gdzie popadnie, brak małej ściągawki która lokacja na mapie co robi. Pierwszą partię trzeba spędzić przewracając kartki w tę i z powrotem. Ale jak już się załapie i zagra przy soundtracku z HOMM 3 to z gry wylewa się klimat Herosów. Grafiki - cud, karty Astrologów, błyszczące karty jednostek... Dla mnie obok Assassin's Creed najlepsza implementacja gry komputerowej na plansze w jaką miałem okazję zagrać. Na dwie osoby można się w to naprawdę świetnie bawić więc mogłem teraz z czystym sumieniem zamówić wszystkie możliwe dodatki.


Stali bywalcy:

Arydia: The Path We Dare Tread - od jakiegoś czasu rzadko wchodzi na stół bo zawsze coś innego do zrobienia ale gdy już to robi to opowiada tak niesamowite historie jakbyśmy cięli w książkowego RPGa z mistrzem gry. I to wszystko w sposób nieskomplikowany. Wymarzona do gry z dzieciakami powiedzmy od 7-8 lat gdy będziemy im opowiadać i tłumaczyć na angielski co się właśnie wydarzyło. Jedyny minus jaki zauważyłem to konieczność kontrolowania fraz kluczowych jakie posiadamy na kartach bo mam kilka kart-kluczy i tak naprawdę nie wiem czy gdzieś już miałem okazję je aktywować tylko nie zwróciłem uwagi czy to jeszcze przede mną. Szukanie wskazówek w internecie może się okazać niezbędne. Mam już poziom 7 i wchodzę w 3 etap i myślę że gra zostanie ze mną po skończeniu kampanii.

Horror w Arkham LCG - po kilku podejściach udało się przerwać rytuał w scenariuszu podstawki Pożeracz z otchłani. Masakrycznie trudno jest przejść tą misję z sukcesem bo pojawia się tam masa wrogów która zalewa bohaterów. Na wagę złota okazał się Nathaniel Cho który w pojedynkę prowadził wojnę z pomiotami Przedwiecznych i kultystami. Poza tym zaliczyłem Intrygi Miaulathotepa no i cóż tu rzec... Scenariusz słaby, łatwy z zerojedynkowym zakończeniem. Do zapomnienia i sprzedania.

Sentinels of the Multiverse - w porównaniu do poprzednich bossów Grand Warlord Voss na najłatwiejszym środowisku dał się już we znaki. Dużo mocniejsze karty bossa niż u pozostałych dają srogiego łupnia i udało mi się wygrać z dwoma punktami życia u Legacy i Tachyon i jednym u Ra. W kolejnym środowisku Legacy pójdzie sobie chyba na grzyby bo za wiele to on się u mnie nie przydaje. Polecam gorąco zwłaszcza że można kupić za ok. 200 zł a w promkach nawet i taniej. Robi to samo co Marvel Champions a w cenie samej podstawki LCG macie 12 bohaterów i 6 wrogów zatem grania jest na lata.

V-Sabotage (V-Commandos) - chociaż w Assassin's Creed zagrywałem się namiętnie to jego protoplasta zdaje mi się dużo uboższy mechanicznie. W AC mogliśmy włazić na dachy co dodawało nowy posmak taktyczny, ekwipunek dawał sporo różnych możliwości. Tutaj jest dość... biednie. Ot, Niemiaszek się ruszy i albo go zabijemy albo szukamy drogi dookoła. Nie ma szału i gra idzie na sprzedaż. Mocno się rozczarowałem tym tytułem.


Pozostałe: Halo wieża, Wszystko albo nic, Suwałki Gap 2025


Gra miesiąca: Arydia

Świetny przykład na to że w dzisiejszych czasach do gry nie jest potrzebna gruba księga kampanii żeby świetnie się bawić. Jeśli użyjemy trochę wyobraźni to ułożymy sobie wspaniałą epicką historię w stylu Wiedźmina. Największe pozytywne zaskoczenie tego roku.


Nowość miesiąca: Lobotomy II

Niby tylko jedna nowość ale gdyby gra okazała się crapem to wolałbym tytułu nie przyznać wcale. Tymczasem Dłubanie w czaszce II odważnie wystąpiło z szeregu, wzięło psychotropy i pokazało na co je stać.
Morgon
Posty: 782
Rejestracja: 13 lis 2006, 15:57
Lokalizacja: Nowa Sól, Lubuskie
Has thanked: 80 times
Been thanked: 170 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Morgon »

W sumie jeszcze jutro będę grał w DOOM'a solo ale spokojnie mogę już podsumować miesiąc maj.
Było grane: SETI, Pagan, Zamki Burgundii, Too Many Bones, Martwa Zima, DOOM, Endeavor Deep Sea, Chaos w Starym Świecie.

SETI - w sumie tylko jedna rozgrywka na 3 osoby, w której okazało się, że bez dużego dochodu też można ładnie kręcić punkty jak się dobrze kombinuje. Cieszę się, że będzie dodatek bo w tym pudle ledwo się to wszystko mieści, więc pewnie coś wyląduje w drugim. Zazwyczaj staram się robić na odwrót ale to pudło jest po prostu za małe i zawsze się gimnastykuję przy składaniu gry.

Pagan - w końcu utarłem nosa wiedźmie i to dwukrotnie. Blokowanie pionkiem albo śledztwem wieśniaków, którzy dają żetony koloru, który jest faworyzowany od początku, do tego szybkie zabicie "lidera" by zdążyć odrobić wskazówki i wracamy na właściwe tory. Zdecydowanie ciekawy tytuł, za jakiś czas sięgnę pewnie po dodatek że scenariuszami, ale ogólnie będę głosował portfelem przeciwko systemowi małych i drogich dodatków.

Zamki Burgundii - klasyczne dwuosobowe potyczki z Żoną. Klasyk nie do zajechania.

Too Many Bones - przesiadłem się z grania true solo na granie dwoma gearlokami, każdego do Tinka włącznie ograłem z 3-4 razy jak również wszystkich Tyranów. Na pewno nie wrócę do grania true solo, wręcz przeciwnie, następne gry szykują się na 3 gearloków. Przyznam, że Tyrani nie wzbudzają respektu, walki z nimi mogłyby być bardziej wymagające, bo zwykłe spotkania potrafią dać większy wycisk niż finał. Zobaczymy co będzie dalej.

Martwa Zima - testowałem tryb solo, czyli zmodyfikowany coop dla dwóch graczy. Niestety to nie to. Bardzo łatwo zoptymalizować kopanie talii jak się wie gdzie co jest i gra nie wzbudza emocji bez innych ludzi i niepewności czy ktoś jest zdrajcą.

DOOM - zawsze lubiłem ten tytuł, lecz niestety moja paczka nie podzielała do końca mojego entuzjazmu. Po nieudanym teście Martwej Zimy solo zabrałem się za DOOM'a. Tutaj wszystko pięknie zagrało i dostałem świetną naparzankę. Naprawdę polecam bo gra świetnie oddaje dynamikę komputerowego pierwowzoru i te zwroty akcji. Nareszcie mogę zdejmować grę z półki bez innych graczy. Szkoda, że tak późno na to wpadłem.

Endeavor Deep Sea - jedna partyjka coop w 3 osoby. Dawno nie graliśmy i ledwo wykręciliśmy 3 cele w 8 scenariuszu. Porażka na całej linii ale i tak dobrze się bawiliśmy. Tutaj również będzie dodatek, z czego się cieszę bo gra znakomita.

Chaos w Starym Świecie - małe święto w maju. Od jakiegoś czasu trudno mi wyjąć ten tytuł na stół, tym bardziej się cieszę, mimo że tylko na 3 osoby. Graliśmy bez Khorna. Trochę nam wydarzenia mieszały, wygrał Tzeench na punkty ale było ciasno w finale. Dla mnie ta gra nic się nie zestarzała. Wciąż najlepsza gra Langa.

Grą miesiąca zostaje DOOM. Właśnie ogrywam solo pierwszą misję drugiej kampanii i jest miodzio. Gra dostała drugie życie 😁
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 452
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 377 times
Been thanked: 368 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Chudej »

Spoiler:
U mnie mega udany miesiąc ze względu na bardzo udane nowe nabytki.

Powroty:
Age of Innovation - kolega kupił i dane mi było zagrać drugi raz, bo kiedyś grałem już z inną ekipą. Spoko gierka, jak dla mnie najprzyjemniejsza z całej "serii", ale gra wydaje się o rundę za długa i pamiętam, że miałem dokładnie takie same odczucia jak grałem pierwszy raz blisko premiery tego tytułu i wiem, że nie jestem w tym zdaniu odosobniony ;)

Carpe Diem - mały abstrakcyjny Feld, trochę z czasem mi się zaczął mniej podobać, w sumie chyba głównie przez swój upierdliwy feldowski setup. Tym setupem płacimy jednak za całkiem sporą różnorodność punktacji, chociaż mam wrażenie, że i tak willa to najważniejszy budynek do rozbudowania.

The Castles of Burgundy - ależ ta gra jest dobra i przyjemna jak się gra na 2 z ogarniętym współgraczem. Kilka razy przyszło mi na myśl pozbyć się Zameczków, bo po prostu leżały na półce niegrane (bo kiedyś były przez nas grane baardzo dużo), ale jak już do tego wracam, to nigdy nie czuję, żeby ta gra na czymś straciła z czasem. To jest właśnie ten słynny evergreen.

Teotihuacan: City of Gods - entuzjazm do Teo trochę powrócił, chociaż ta partia została poddana przez żonę po 1 czy 2 zaćmieniu po uzyskaniu przeze mnie brutalnej przewagi :P Graliśmy bez modułu ekspansji i bez tego jest trudniej nadrobić więc nie dziwię się decyzji.

Stali bywalcy:
Hallertau - ostatnio najczęściej grany u nas Uwe. Graliśmy w 3, ale niestety gra w niczym praktycznie nie zyskuje na kolejnych graczach poza downtimem. Przyjemne i ładnie wykonane mielenie surowców w sielskiej otoczce. Sam wolałbym pograć w Ucztę, ale żona niestety nie daje się namówić :(

Woodcraft - ostatnio całkiem sporo graliśmy w Woodcrafta i chyba w końcu się nauczyłem w to grać, chociaż sporo chyba zależy jakie kontrakty się dostanie. Gierka ta ma naprawdę fajne mechaniki, chociaż chciałbym żeby była troszkę mniej ciasna i nie była tak brutalna z tą punktacją za kontrakty.

Nowości:
Star Trek: Captain's Chair - młodszy kuzyn Imperium, który podbił i kompletnie zdominował mój maj. Mam póki co 10 partii na koncie i wciąż mi mało. Więcej rozpisywałem się w wątku głównym gry i chyba z niczego się nie wycofuję. O dziwo gra spodobała się też w końcu mojej żonie, co mnie niezmiernie cieszy :) Gdyby gra ta nie była tak niszowa (ze względu na markę, ciężar, 2-osobowość) to powiedziałbym, że zasługuje na miejsce w top10 na BGG. Jedynym minusem, który mi przeszkadza to downtime, bo bywa on okrutny, ale wraz z ograniem jest z tym trochę lepiej. Gorąco polecam fanom Star Treka i/lub fanom ciężkich karcianek z całkiem sporą interakcją.

Innovation Ultimate - forumowa zbiórka w końcu dobiegła końca, chociaż wsparłem tą grę troszkę na yolo i bez większych nadziei na to, że przyjmie się w mojej głównej ekipie. Pierwsze 2 partie z żoną nie zachwyciły i ona zdążyła już raczej niestety skreślić tą grę. Ja się jednak jeszcze nie poddaję i zagrałem jeszcze raz na 2 ręce i wczoraj z kolegami we 3, gdzie gra ta bardziej rozwinęła swoje skrzydła. Ogromna interaktywność i losowość gry dostarcza niezłego ubawu, o ile nie jesteśmy zbytnio w tyle i za mocno nie obrywamy. Póki co wszyscy, z którymi grałem zgodnie to określili jako "taką grę do piwka" :P Boję się trochę o jej przyszłość w mojej kolekcji, ale na pewno warto spróbować.

Shipyard (Second Edition) - poprawna gierka bez polotu jak dla mnie. Składanie statków ogólnie jest całkiem fajne, ale akcje jakie wykonujemy żeby pozyskiwać te komponenty do nich są jakieś takie nudne i prostackie. Wydaje się też jakby było tam za mało różnorodności (tylko kontrakty?). Na szczęście jest całkiem szybka i krótka. Zagrałem raz i nie mam potrzeby więcej.

Gra miesiąca: Star Trek: Captain's Chair - nie mogę się po prostu nazachwycać nad tą grą, żona pewnie już ma tego dosyć xD Gra przypomina mi trochę o dziwo Mage Knighta mimo braku planszy i większej ciasnoty z zagrywaniem kart. W niektórych taliach nie ma za wiele kart, ale różnorodność i regrywalność mimo tego jest ogromna. Polecam jeszcze raz!
Awatar użytkownika
walkingdead
Posty: 2330
Rejestracja: 06 lut 2013, 19:57
Has thanked: 280 times
Been thanked: 687 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: walkingdead »

Kiepski miesiąc. Dużo zajętości w życiu powodowało, że zamiast w nocy grać to...padałam na twarz. Nadal też większość kolekcji w przeprowadzkowych pudłach, niektóre nowe dodatki patrzą na mnie z wyrzutem, bo nie sposób zlokalizować podstawki :roll:

***
HANDELEK
W maju sprzedałam 3 gry, rozważam również sprzedaż Horror w Arkham LCG
Kupiłam 1 tytuł.

***
NIC NOWEGO

- NEUROSHIMA HEX - bo w weekendy można łatwo wynieść do kawki na taras. Bo jest satysfakcjonująca, ale też stosunkowo szybka i mała.

- SENTINELS- podobnie jak wyżej. Gram już bardzo regularnie od kilku miesięcy i nadal mi się nie znudziło. To jest dla mnie jakiś fenomen i szczerze mam nadzieję, że Portal znajdzie jakiś sposób na wydanie dodatków.

-HOMM3- kupiłam na przedsprzedaży, więc liczba pudeł mocno ograniczona względem ych, które były dostępne w kampaniach. Ale powoli walczę ze swoim paskudnym nawykiem dokupowania absolutnie wszystkiego. Natomiast, ostatnie potyczki działy się z dodatkami INFERNO oraz RAMPART. Kolejne rozgrywki utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie jest to gra wybitna. Nawet nie jest grą, która wyląduje w moim TOP 10. Ale ileż mam frajdy z zabawy neonowym smokiem to wiem tylko ja :) No i holo karty są dla mnie tak czadowe, że chętnie bym wdepnęła w jakieś świecące Pokemony kolekcjonerskie, żeby mieć nawet więcej błysku w życiu. :mrgreen: Dobrze jednak, że mam jeszcze jakieś ostatnie i zbłąkane pokłady zdrowego rozsądku. :wink: W każdym razie, gra się klei. Zgadza mi się klimat, zaczęłam nawet odczuwać radosną ekscytację na myśl o bitwach (tak, to nie są najbardziej strategiczne i wymagające walki, ale jednak jest fun).Szwędanie się po czeluściach "piekieł"(dodatek Inferno) jest naprawdę osom.

-Primal The Awekening- to była epicka rozgrywka. Rozłożyłam elementy i...usnęłam. Także tak. :mrgreen: Ale komponenty za to ładne :wink: ( w zesżłym miesiącu pograłam, więc wiem, że jest super).

NOWOŚCI W MOIM UNIWERSUM

-DOOMSDAY MACHINE( Neuroshima Hex)- kolejny z dodatków do NH. Lubię mechy, czołgi i strzelające puchy na kółkach, więc DM spodobał mi się z wielu względów. Jedna wielka bomba- pułapka, która zabezpiecza ukrytą bazę na pustkowiach. Klimatycznie to dla mnie taki Mad Maxik na sterydach. Niby jednostek walczących niewiele, ale za to Roztrajacz czy Sieciarz Zagłady przekierowujące i powielające strzały to już jest poważna sprawa. A dorzućmy do tego pułapki i bomby i zapowiada się kanonada śmiercionośnych fajerwerków na planszy.

-THE BREACH- o cię! Przyjemne zaskoczenie. Premierę zignorowałam sądząc, że to kolejna z wielu gierek. Potem były ploty o grzybach i pleśni. Lubię hodowanie, ale może niekoniecznie hodowanie takich "organizmów". W każdym razie, poczytałam trochę recenzji i wyłapałam taniego all-ina, więc jakoś poszło. Co prawda, autor instrukcji zasługuje na wieczne potępienie, ale jak już przebrnie się przez zasady to gra wynagradza trud włożony w próby zrozumienia The Breach. Podoba mi się ta "fabułka cyberpunkowa"- wszystko jest dobrze wymyślone i zaplanowane. Każdy najmniejszy niuans wydaje się mocno osadzony w historii. I instrukcja i karty i mechaniki zdają się wręcz ociekać komputerowo-hackerskim vibe. Generalnie, dzieje się dużo i równie dużo można podziałać- jest giga baza danych, są wykradane informacje, są wirusy, poznawanie nowych elementów bazy danych i jest interesujące i asymetryczne zarządzanie kostkami wpływającymi na nasze akcje i działania. I potyczki z dziwactwami pokroju botów czy innych digitalowych złoli. Aktualnie, udało mi się już zagrać z Ice-Breakers, Kabuki Nights, Prometeuszem i Gene.Sys. Wszystkie dodatki są ciekawe, urozmaicają rozgrywkę i wprowadzją nowości powodując, że jescze mocniej i głębiej wchodzi się w to uniwersum. Chcę więcej.

***
GRA MIESIACA
The Breach- bo mnie zaskoczyło i zauroczyło. A do tego, jest ładne, sprytne i było stosunkowo tanie. Ideolo.
Awatar użytkownika
siekan
Posty: 444
Rejestracja: 28 gru 2014, 09:47
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 7 times
Been thanked: 48 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: siekan »

Bardzo dobry planszowo mięsiąc. Było grane:

Descent: Legendy Mroku [7/10] - rozpoczęliśmy kampanie i rozegralismy 3 scenariusze. Z plusów na pewno bardzo fajne połączenie apki i planszy, dobrze to ze sobą współgra. Piekne figurki. Scenariusze były różnorodne i miały fajne twisty. Z minusów bardzo generyczna i miałka fabuła (przynajmniej na razie).

Wojna o Pierścień [9,5/10] - o tej grze zostało powiedziane już wszystko. Jest epicka, jest piękna, daje mnóstwo emocji, za każdym razem sytuacja nas zaskakuje i trzyma za gardło do samego końca. Najlepsza dwuosobówka.

Wojna w Krainie Czarów [6,5/10] - nie wiem dlaczego ta gra budzi we mnie skrajne emocje. Z jednej strony chce do niej wracać, mimo mocnego manta jakie dostaje. Z drugiej potrafi być to strasznie frustrujące, kiedy juz na poczatku dobierasz 3 żetony Szaleństwa i przeciwnicy Ci odjeżdzaja z wieżami i ulepszeniami. Wyglada pięknie, ma to coś, ale potrafi dawać całkowicie skrajne emocje.

Barrage [9/10] - dla mnie obecnie jedno z najlepszych euro. Ma ogromną zaletę - pomimo swojej ciężkosci jest bardzo prosty i szybki do wytłumaczenia. Sporo interakcji, trudne decyzje na planszy, nie wybacza błędów. Obecnie usiądę chętniej niż do Brassa.

Brass: Birmingham [7,5/10] - powrót po latach. Jest bardzo dobrze, aczkolwiek będzie mu ciężko wskoczyć tak szybko na stół przy konkurencji z SETI czy Barrage.

Jeckyl & Hyde [6,5/10] - ciekawe przeciąganie liny. Nie będe się rozwodził, mogę być nieobiektywny bo fillery to nie moj typ gry.

John Company [9,5/10] - creme de la creme tego miesiąca. Były emocje, było politykowanie, gra nad stołem, negocjacje, sojusze i zdrady. Odczucia ze wspolnego prowadzenia Kompani nie do porównania z żadną inną grą.

Kemet [8/10] - kolejny powrót po latach. Czekałem bardzo mocno na partię, bo uwielbiam ten tytuł. Asymetryczność, która tworzy się dopiero podczas gry jest fantastyczna. Wielka szkoda, że większość współgraczy nie wykorzystała jej potencjału i grali bardzo zachowawczo, bo to pozwoliło na zwycięstwo ale takie bez ekscytacji. Ta gra premiuje atak. Tu musi się dziać. Tu trzeba bić lidera.

Niepożądani Goście [5/10] - gra była fajna, nawet bardzo. Ale setting i składanie tego pozniej... o mamo...

Pergola [5,5/10] - ot, przyjemna rodzinna gra. Nie będzie to moj typ, bo nie lubie sałatki punktowej - a tu punktujemy za absolutnie wszystko. Natomiast bardzo spodobała się synowi 6 lat. Ciekawostką jest to, że robił trochę losowe rzeczy, kładł sobie coś, co mu się podobało a mimo to wygrał o 2 punkty.

SETI [8,5/10] - kolejna rozgrywka tylko utwierdziła w przekonaniu jaka ta gra jest dobra. Mimo przegranej miałem ochotę zagrać niemal natychmiast drugi raz, żeby wykorzystać inną strategię. I inną. I inną. Może tym razem skanowanie? A może więcej planet? Może księżyce jednak? Jedna rzecz, która niestety musi wlecieć jako minus - odkrycie Obcego to straszna strata tempa gry, przerwa 30 minut na tłumaczenie od nowa zasad i mocne wybicie z rytmu.

Kraken [6,5/10] - Myślałem, że wytłumaczenie tej gry po kilku głębszych jest łatwiejsze i będzie to doskonała gra imprezowa :) Jednak w praktyce nie jest to aż takie szybkie i potrzebuje trochę więcej czasu by wszystko dobrze ogarnać :) Mechanizm nawigowania ze skrzynki jest fajny, ale moim zdaniem potrzebuje małych homeruli (gdy gracze przy stole pytaja kto co dał, to mega trudno wybronić się piratom przed kłamstwem. Poza tym losowość w dociągu kart nawigacji tez może zepsuć plany bez możliwości reakcji)

One Night Ultimate Werewolf [7,5/10] - na imprezy uwielbiam. Wadą jest to, że jednak trzeba dosyć dobrze wytłumaczyć co robi każda rola, by każdy bawił się dobrze.

Resistance: Agenci Moloha [8/10]
- bardzo prosta do wytłumaczenia a powodująca mnóstwo gry nad stołem. Zdecydowanie mój typ gier :)


GRA MIESIĄCA: John Company (Chcę więcej! Im więcej partii, tym bardziej widać różne zależności oraz sama swoboda gry w postaci tego, że wiemy jakie akcje wpływają na inne daje jeszcze więcej satysfakcji z JC)
WYRÓŻNIENIE: Wojna o Pierścień (Zawsze, kiedy myślę, że wiem co będzie się działo, to gra pokazuje, że konflikt może rozwinąć się zupełnie inaczej niż w poprzedniej partii)

ZAWÓD MIESIĄCA: Kemet (ale wyłącznie przez tempo gry i przez to jak mocno nastawiłem się na jego powrót, jak bardzo wiedziałem jakie ta gra potrafi dać emocje i jak pokazała mi, że odpowiednie nastawienie wspolgraczy w niektorych grach może być kluczowe i zmienić odbiór gry. Gdybym grał pierwszy raz, to pewnie nie dałbym jej drugiej szansy.)
Awatar użytkownika
miker
Posty: 799
Rejestracja: 03 maja 2019, 16:55
Lokalizacja: Ząbki k. Warszawy
Has thanked: 662 times
Been thanked: 506 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: miker »

Mam znudzenie i przesyt grami. Za oknem w końcu coraz ładniejsza pogoda, zatem czas zacząć spędzać czas inaczej. Sport, a nie gry i siedzenie przed stołem.
Ale my tu o grach, a nie sporcie przecież.

Maj był dziwnym miesiącem jak na moje rodzinne granie. 31 rozgrywek w 7 (tylko) gier, z czego w 4 nowe (!!!). Tak czy siak. Mało różnych gier, a dużo nowych, z czego H-index na poziomie 3, to już w ogóle zupełnie inaczej niż zwykle. Odzwierciedla to, co napisałem w pierwszym zdaniu.

Gra miesiąca, nowość i najwięcej rozgrywek zarazem w Piraci z Maracaibo - 13 rozgrywek w 15 dni. Jakie to jest dobre. Średnio-ciężkie, a może raczej średnio-lekkie (o ile jest taki związek frazeologiczny?) euro, w którym klimatu jest tyle, ile w Zamkach Burgundii. Ale jak w to się przyjemnie gra. Po 5 rozgrywkach można zejść z czasem do 40-45 minut na dwie osoby. Pykamy z żoną na razie we dwójkę, bez dzieci. Plansza z kart, co było dla mnie dziwne i biedne (?). Ale jak to fantastycznie zmienia planszę i powoduje, że nie możemy grać tak samo w każdej rozgrywce. Oczywiście nadal są pewne strategie, np. na kupno kart dających zniżkę na kupno innych, czy zajmowanie rezydencji i one generalnie są zawsze mocne, ALE zależy to od drugiego gracza i czy on nagle nie zmieni strategii. Dla mnie ta gra to 9/10. Czekam z niecierpliwością na dodatek po polsku (choć jest niezależny językowo, ale czemu nie dać Rebelowi zarobić za tak dobrą grę?) i aby dzieci dołączyły do nas, bo wiem, że choć jedno z nich wykorzysta możliwość przyspieszenia końca rundy, co będzie w przeciwwadze bo mnie i do żony, którzy to raczej chcemy mieć jak najwięcej i jak najwięcej zapunktować. Wczoraj, a w zasadzie dzisiaj w nocy skończyłem kleić insert od reDrewno. Mój pierwszy insert do gry, a to chyba też o czymś mówi ;)

Drugie miejsce pod względem rozgrywek to Qwirkle ze względu na dzieci, które wybierają to jako swoją grę w tym miesiącu. Szybkość rozłożenia, prostota zasad i 200% losowości sprawiają, że ja nie za bardzo mam ochotę w to grać, ale dzieciaki mają szansę rywalizować z dorosłymi jak równy z równym. Solidne 7.5/10.

Biały zamek grany bez dodatku, który również już mamy. Znowu super fajne euro, o którym pisałem w wątku zakupowym. Zostałby grą miesiąca, gdyby nie w/w Piraci. A tak tylko 4 rozgrywki w maju. Na razie 8.5/10 z możliwością rewizji do 9/10.

Ostoja - znowu więcej napisałem w wątku zakupowym. Nowość miesiąca i pewnie gdyby nie Piraci i Biały Zamek, to miałaby szansę na zostanie grą miesiąca, a tak to jedynie trzecie miejsce... Ciekawe połączenie Kaskadii i Azula. Polecam. Gramy z dziećmi i sami. na dwie osoby polecam mega planszetkę z BGG. Można druknąć na bloku technicznym nawet i da się spoko w to grać. Fajna, dobre 8.5/10.

Do tego parę powrotów i jedna nowość, o której trzeba wspomnieć, ale raczej aby przestrzec innych :D

Na skrzydłach z wszystkimi dodatkami po polsku - oczywiście grane z dziećmi w 4 osoby, bo na 2 osoby, nie bardzo chce nam się do teg tytułu wracać. 2 rozgrywki, spoko gierka na 7/10 do popykania.

GWT 2. edycja - 1 partyjka z żoną celem odświeżenia i skonfrontowania GWT z Piratami. W końcu obie łączy pan Alexander Pfister. Solidne 8/10. Bez dodatku, bez narzekania, bez Argentyny czy Nowej Zelandii. Nowe bardzo dobre GWT. Nic więcej nie potrzeba. Edycja od Lacerty <serduszko> i żal, że tego wydawnictwa już nie ma :(

PuzzLegendy: Robinson - hmm gra z PocztyPlanszówkowej jako dodatek w zestawie z Piratami. Pyknąłem z synem lvl 8 i... hmm jest to "gra" na raz. Przygody tu nie ma, opowieść jest bardzo na siłę. Gierka za 5-10 zł w moim odczuciu i jednorazowa. Ot logiczne układanie elementów z legendą wplecioną na siłę. Wydaje mi się, że taką grę AI mogłaby wygenerować przy użyciu kilku promptów. No cóż 2/10 i nie polecam. No chyba, że za 5 zł albo za darmo. Gra na 1h i do kosza :D
Awatar użytkownika
Irka
Posty: 952
Rejestracja: 23 wrz 2022, 01:27
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1152 times
Been thanked: 454 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Irka »

W maju był wakacyjny luz i prostota :)

Kartografowie - zabrałam na wyjazd z rodzicami i siostrą. Jak zwykle dobra zabawa z mamą. Łatwo było nauczyć niegrającą siostrę, ale - jak przy każdej innej grze - nie dała się wciągnąć.

7 słów - też się sprawdziła w pociągu, jest dużo szybsza niż Scrabble, dodaje element emocji i decyzji pod presją czasu, ale bez stresu. Każdy układa słowo z punktujących liter widocznych na wspólnych kartach (można też wymyślać sobie litery). Kto pierwszy, ten lepszy - ale nie zawsze: tylko jeśli zdobędzie >= punktów od pozostałych.

Urbanista - gra cudnie minimalistyczna - wystarczy wyjąć 18 kart i schować do kieszeni. Ale - tak jak przypuszczałam - nie dla mnie. Za to mama-sudokara się wciągnęła (tak jak przypuszczałam 8)) I każdego wieczoru sobie układała, prosząc mnie tylko co 20 minut o wyjaśnienie kart celów. Muszę zrobić/zdobyć porządne tłumaczenie dla niej. W czeskiej wersji (Velkoměsto) jest 5 dodatków. Wypróbowałyśmy "Plaże" - zgodnie z forumowymi polecajkami, rzeczywiście dobre.

W domu, we dwójkę:

Biały Zamek + Matcha - Mam wrażenie, że za wcześnie wprowadziliśmy ten dodatek. Gra się dobrze, ale powstaje zwykłe euro. Chyba cofniemy się do podstawki, bo takiej szybkiej gry nam brakowało w kolekcji. A dopiero jeśli się znudzi, to dodamy Gejsze, które - jak już się pojawiają, to z przytupem; trudno je zignorować ;)

Czerwona Katedra
- kupiliśmy z ciekawości. Równie kompaktowa, sprytna i przemyślana jak BZ, ale mechanicznie całkiem inna, więc warto spróbować. Pierwsze wrażenia opisałam w wątku gry. Jednak od trzeciej partii zaczęliśmy odczuwać, że gramy jak w kółko i krzyżyk. Przesiadka na trudniejszą stronę planszetki trochę pomogła rozchwiać ten system, ale nie do końca. Więc albo w kolejnych partiach zmienimy podejście i zaczniemy grać swobodniej, zamiast się przyczajać (chyba że na tym ta gra polega, to nie dla nas, zapytam najwyżej w wątku gry). Albo trzeba koniecznie już wprowadzić dodatek, w nim nadzieja. A jeśli to nie pomoże - wprowadzić teściową 8)

Dorfromantik: Sakura - Do połowy kampanii graliśmy niemal codziennie i myślałam, że to tempo się utrzyma, tak jak w oryginalnej wersji. Ale ta nowa kampania jest jakby o 30% wydłużona, a tym samym już bardziej zaawansowana i czasochłonna, więc teraz gramy najwyżej co tydzień. Czy mi się na tym etapie nadal podoba? Sama nie wiem. Oczywiście nie ma obowiązku dobijać do końca, każdy dla siebie decyduje, do którego momentu ta gra go bawi. A może różnica nie jest tak duża (niektórzy nawet nie zauważyli), tylko tę oryginalną grałam wspólnie z mamą, niezmordowaną fanką heksagonalnych gier? Pierwszy raz od 20 lat widziałam, jak zarywa noc dla jakiegoś hobby… :D

Revive - Na przekór wszystkim dobrym radom, uparłam się przejść pseudo-kampanię. I bardzo dobrze! Lubię takie tempo poznawania gier i drobne niespodzianki, które stopniowo dochodzą. Więcej opisałam w wątku gry. Nie wiem jeszcze, jak ją ocenić.

Na dnie morza - po czesku "na płetwach". Wciąż przyjemne zanurzenie się w świat rybek.

Gra miesiąca - Czerwona Katedra, bo fajna, prosta, ale intrygująca, a do tego przypadkiem odżyła w forumowej świadomości dzięki akcji garażówki Portalu, która odbyła się wkrótce po moim zakupie i czuję się niemal tak, jakbym grała przedpremierowo ;)

Plany na czerwiec - rozpoczynamy projekt eksporacji kosmosu (SETI), a następnie głębin (Endeavor Deep Sea). W międzyczasie będę sobie pykać solo Kingdom Legacy. Wspólnie jeszcze końcówka Sakury i z rozpędu kilka partii Revive - teraz albo nigdy.

Bawcie się dobrze! :)

edit: poprawka tytułu
Ostatnio zmieniony 01 cze 2025, 21:59 przez Irka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 335
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 22 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: cboot »

Nowe gry: Port Royal, Carcassonne: Gorączka Złota, Carcassonne: Południowe Morza
Powroty: Brass: Lancashire (w nowej wersji)

Najczęściej grane: Port Royal (3x)
Gra miesiąca: Brass: Lancashire
prib4
Posty: 329
Rejestracja: 20 mar 2021, 21:12
Has thanked: 24 times
Been thanked: 146 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: prib4 »

Parę partyjek wartych wspomnienia z maja:

The brach [4 partie 3os]
Totalne zaskoczenie. Ten system akcji bazujący na kosteczkach i manipulowaniu nimi jest genialny w swojej prostocie, do tego super wykonanie i czas gry (1,5h/partia) - mieszanka wybuchowa. Na minus słaba instrukcja i mało intuicyjne niektóre zasady. Muszę pograć więcej żeby mieć jeszcze opinię na temat balansu (bo asymetria jest ogromna) ale na chwilę obecną to spokojnie bym dał 8,5-9/10

Clash of cultures edycja monumentalna [1 partia 3os]
Clash chyb czekał od roku na półce wstydu - instrukcja i ogrom zasad odstraszały dosyć skutecznie. Ile to się człowiek nasłuchał jaka to jest wybitna gra, jak Gambit wystawił jedną z chyba 2 ocen 10/10 - niestety to spowodowało, że zawód był jeszcze większy. Nie rozumiem tych zachwytów, serio - dla mnie to wręcz abominacja bo zlepiono tutaj fantastyczną grę ekonomiczną i rozwój cywilizacji (ta część serio jest genialna) z dziwacznym ameri (losowe wydarzenia/karty akcji potrafią całkowicie kogoś na start przystopować albo rozpędzić) i całkowicie losową walką. Grasz 5h i na koniec gry walka może dać nawet 5pkt(przejęcie w pełni rozwiniętego miasta) gdzie przy założeniu, że walczy gracz nr 1 i 2 to mamy 10-pkt swing przy 36 punktach zwycięzcy na koniec gry. Idiotyzm w czystej postaci.
Finalnie bym ocenił tak na 7/10 dzięki fantastycznej części euro ale ze względu na czas gry raczej nigdy już nie zagram.

Black Rose Wars: Rebirth [1 partia 5os]
Totalny chaos ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Dzięki temu, że programowanie akcji wszyscy robią jednocześnie to jest jedną z nielicznych gier, które mają już pewną złożoność i spokojnie bym zagrał na 5/6 osób. Fireballe na pół planszy, pułapki aktywujące inne pułapki aktywujące osłony, gęsto od ewokacji - czysty fun. Solidne 9/10 ale do grania raz na jakiś czas.

Gra miesiąca: The breach
Ostatnio zmieniony 02 cze 2025, 07:27 przez prib4, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Fyei
Posty: 492
Rejestracja: 13 lut 2018, 11:49
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 95 times
Been thanked: 255 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Fyei »

Maj nie wypadł tak źle jak się spodziewałam, wpadło 40 rozgrywek w 19 gier z czego 5 nowości:
  • Fateforge: Kroniki Kaan [nowość] – przygodówka, która zbiera bardzo dobre opinie i ja się w sumie pod tym podpiszę. Zaczynając od wykonania, które stoi na bardzo wysokim poziomie, mamy tutaj super grube żetony, dwuwarstwowe planszetki graczy, ładne grafiki i przede wszystkim funkcjonalny insert. Co zaskakujące otrzymujemy jedynie pięć figurek bohaterów, co jednak wychodzi grze na plus, gdyż całość mieści się zgrabnie w jednym pudle. Przygoda również jest czymś odświeżającym, nie jest to jak zwykle sztampowa historia high-fantasy, występuje tutaj element niepewności co do tego komu można ufać, a twist z Anakedi jest zgrabnie zaimplementowanym smaczkiem. Najważniejsze natomiast jest to, że poszczególne przygody nie sprowadzają się do konieczności wyrżnięcia wszystkiego co się rusza i poprzez ograniczony czas zmuszają do podejmowania decyzji, co do tego, co jesteśmy w stanie pozostawić lub poświęcić. Całość składa się z trzech aktów, a każdy z nich z serii scen fabularnych i walki. Sceny fabularne to nic innego jak historia naszej przygody, którą poznajemy poprzez czytanie sporej ilości tekstu z ekranu lapotopa lub telefonu. I chociaż treść jest wciągająca, to brak lektora trochę doskwiera. Natomiast sceny walki to moment w którym rozkładamy kafelkową planszę i przystępujemy do próby realizacji wyznaczonych celów. Każdy bohater operuje własną pulą kości i umiejętności, które wzajemnie się uzupełniają. Jako gracz RPG doceniam sposób połączenia fabuły i akcji, jest to po prostu bardzo smaczne, zupełnie nie męczy i chce się więcej. Została nam do dokończenia połowa ostatniego aktu i już teraz wiem, że na pewno zakupię dodatek 😉.
  • Inferno [nowość] – tylko jedna rozgrywka, ale myślę, że na tym się skończy moja przygoda z tym tytułem. Grało mi się bardzo topornie i ciężko połączyć wszystkie wątki. Ponoć Inferno zyskuje przy kolejnych partiach, ale na ten moment nie mamy ochoty tego sprawdzać. Nie mam nic przeciwko ciężkim grom, lecz pod warunkiem, że rozgrywka jest płynna, a tutaj mi tego zdecydowanie zabrakło, a sama mechanika mnie nie porwała.
  • Aldarra– druga rozgrywka dzięki uprzejmości Jagodna na Planszy. Ponownie grało się świetnie, było sporo śmiechu, szczucia na innych graczy i niespodziewanych ataków. Tym razem jednak uwypuklił się mały minus, a mianowicie w momencie wybicia wszystkich jednostek gracza na planszy, ten nie ma zupełnie nic do roboty. Można to wykorzystać jako bardzo dobry stopper na gracza wygrywającego, lecz taka sytuacja kilka razy z rzędu sprawia, że przez kilka rund jedynie się siedzi i patrzy na poczynania innych graczy. Na szczęście rozgrywka jest na tyle dynamiczna, że nawet samo patrzenie jest zajmujące :D. Ponadto znajomość zasad znacznie przyśpiesza grę – na 5 graczy zamknęliśmy się w 4 godziny.
  • Slay the Spire – nie znam pierwowzoru, więc nie mogę porównać ani podyskutować z tym, że wersja komputerowa jest lepsza, bo nie wymaga setupu. Natomiast jako gra planszowa Slay the Spire sprawuje się bardzo dobrze. W czwórkę przeszliśmy wszystkie trzy akty i bawiliśmy się przednio. Rozgrywka wymaga dobrej współpracy i kombinowania kto jest w stanie oberwać i przeżyć, a kogo należy osłaniać za wszelką cenę. Nazwy i wygląd potworów są prześmiewcze, co wprowadza powiew świeżości do standradowej masy pokrak z mackami, zębami, skrzydłami czy zombie-klonów. Wszystkim się podobało, więc na pewno będzie jeszcze grane.
  • Machina Arcana [nowość] – przeszliśmy w trójkę cały pierwszy scenariusz i było po prostu dobrze. Spodziewałam się po opiniach czegoś zdecydowanie lepszego, a to „tylko” kolejny locho-pełzacz, w dodatku z kiepską instrukcją, bo jak grać to się dowiemy dopiero po zagraniu :P. Albo grałam już w zbyt wiele takich gier i mi się przejadły, albo skutecznie mnie zniechęciła instrukcja.
  • Splendor: Marvel [nowość] – nie jestem fanką Marvela, więc do mnie ten aspekt w ogóle nie przemawia. Różnic jest zaledwie kilka: możliwość zdobycia 3 dodatkowych punktów za karty Avengers, konieczość posiadania zielonego żetonu żeby zwycieżyć. Grało się tak samo jak w podstawową wersję, którą jednak uważam za ładniejszą.
  • Railroad Ink [BGA] – to taka gierka dosłowie na chwilę, która też przez tę samą chwilę trochę zajmuje myśli, by w momencie jej zakończenia od razu zapomnieć o rozgrywce. Implementacja na BGA jest w porządku, fajnie to śmiga, przez co nie wyobrażam sobie grania w tę grę na żywo. Bo i po co?
  • Trickerion – tym razem już pełna rozgrywka z Mroczną Uliczką, choć nadal nie obyło się bez błędów. Jest tutaj rzeczywiście całkiem sporo małych reguł, o których należy pamiętać, a przygotowanie do najłatwiejszych też nie należy, ponadto instrukcja mogłaby być lepsza, ciężko na szybko znaleźć czego potrzebujemy. Na szczęście sama gra jest płynna i jednocześnie wymagająca, zawiera trochę negatywnej interkacji, którą można by jeszcze podbić poprzez umożliwianie przesuwania sztuczek innych graczy. Ale i tak rozgrywka była na noże.
  • Nemesis: Lockdown – wpadła jedna rozgrywka czteroosobowa, która w sumie tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, że nie jest to gra dla mnie. Tutaj losowość goni losowość i choć w grach przygodowych ten aspekt powinien występować, to tutaj jest tego zdecydowaie za dużo. Raz na jakiś czas mogę zagrać, ale bez większych emocji. Natomiast to, że aby zabity mógł kierować obcymi potrzebujemy do tego pierwszej części uważam za nieśmieszny żart. Ta gra potrafi trwać koło 4h godzin, a zginąć można w przeciągu 15 minut. I potem co? Siedź i się patrz jak grają inni, albo w sumie można się zbierać i iść do domu.
  • Paleo [nowość] – sprawdziłam dzięki Poczcie Planszówkowej, gdyż rozważałam zakup pod granie solo z racji dosyć dobrych opinii i pojawiania się tego tytułu w rankingach. Paleo jest grą survivalową, która przenosi nas do czasów prehistorycznych, gdzie będziemy prowadzić plemię, aby mierzyć się różnymi przeciwnościami i ukończyć malunek mamuta na ścianie jaskini. W każdej turze gracze wybierają, którą z trzech wierzchnich kart swojej talii chcą rozegrać. Wyboru dokonuje się jedynie na podstawie wyglądu rewersu karty, który sugeruje czego można się spodziewać. Gra jest mocno losowa i to w sumie głównie od szczęścia zależy czy uda nam się wygrać. O dziwo bawiłam się dobrze, ale te kilka rozgrywek wyczerpało moje zainteresowanie tym tytułem i to pomimo tego, że gra podstawowa oferuje kilka scenraiuszy ze zmiennymi wydarzeniami oraz innymi kartami wchodzącymi do talii podstawowej. Po prostu wiem, że na dłuższą metę przez samą losowość nie będę chciała do niej wracać.
Ponadto wpadło kilka partyjek w Azul: Letni Pawilon, 6 bierze, Ostoję, Red7. Natomiast na wyzwanie solo niestety w tym miesiącu nie było zbyt wiele czasu - dobra pogoda wywabiała mnie skutecznie z domu (dlatego gdy pada, gram bez skrupółów ile wlezie :P). Mimo wszystko kilka wieczorów udało się przysiąść nad planszą (55/135):
  • Power Plants – tak jak ostatnio trochę narzekałam na rozgrywki wielooosobowe, tak solo nadal niezmiernie mnie bawi. Zauważyłam jednak, że niektóre połączenia roślin są dużo trudniejsze do pokonania, gdyż mocniej podbudowują automę. Ostatnia seria porażek, tylko wzmogła moją chęć grania i pokonania automy na każdym poziomie trudności.
  • Biały Zamek – wcześniej miałam okazję jedynie zagrać wieloosobowo i już wtedy Biały Zamek bardzo przypadł mi do gustu. Grając solo naszym przeciwnikiem jest automa, której obsługa jest bardzo prosta, gdyż w każdej turze odkrywamy karty do momentu, gdy dostępna jest wskazana kość. Następnie automa wykonuje od 4 do 1 akcji w zależności od tego jakie pola są wolne na plaszny. Dwa pierwsze poziomy trudności zbytniego wyzwania nie stanowią, natomiast na najwyższym nie udało mi się jeszcze zwyciężyć. Ogromną zaletą jest szybkość rozłożenia gry oraz czas rozgrywki (maksymalnie 45min).
  • Kingdom Legacy: Feudal Kingdom – jedna rozgrywka z dodatkiem Adventures, który jak nazwa wskazuje rzuci nasze królestwo w wir przygody. Główna karta, która dochodzi do naszej talii jest mapą krainy z zaznaczonymi różnymi miejscami do odwiedzenia. Każde z nich jest opatrzone poziomem trudności i numerem kolejnej karty, które dodamy do królestwa. Na początku każdej rundy możemy dowolnie wybrać miejsce, lecz po napotkaniu strażników dwóch pierwszych nie polecam się mocno śpieszyć do trudniejszych miejsc :P. Dodatek zapewnił trzy kolejne rundy wspaniałej zabawy i nieustannie czekam na więcej. Na półce już leży Merchants i na pewno będę polować na Distant Lands. Autor zapowiedział kolejne dodatki, a całość przygody ma się zamknąć w dziesięciu taliach.
Grą miesiąca zostaje Fateforge, bo bardzo miło mnie ta gra zaskoczyła i to nawet na tyle, że mam chęć sprawdzić pozostałe wybory fabularne przechodząc grę solo. Natomiast rozczarowaniem okazało się Inferno, bo liczyłam na nowe wymagające i wciągające euro, a dostałam toporną rozgrywkę.
Ostatnio zmieniony 02 cze 2025, 08:15 przez Fyei, łącznie zmieniany 2 razy.
"Jego zdaniem fakt, że osoba nieznająca ani jednej reguły gry zawsze wygrywa, oznaczał, że same te zasady zawierają jakiś poważny błąd"

Maziam figurki: https://www.instagram.com/against_the_greys/
CezarIXen
Posty: 74
Rejestracja: 09 cze 2014, 10:28
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 305 times
Been thanked: 121 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: CezarIXen »

Wyjątkowo dużo udanych powrotów, choć znalazło się parę nowości.

- Biały zamek - 8/10 - Gra miesiąca - Fizycznie tylko jedna rozgrywka, ale odkryłem, że bardzo dobrze w to się gra na bga, więc mocno mnie tam wciągnęła. Sprytne szybkie mielenie zasobów, które nawet w podstawce oferuje dużo kombinacji.

I choć nadal preferuje wersje z dodatkiem, to zacząłem doceniać bardziej doceniać podstawkę, bo jednak dodatek znacznie robi różnice i gra się całkiem inaczej. Podstawka jest bardzo restrykcyjna i mocno trzeba się nakombinować, by w tej małej ilości ruchów wycisnąć jakiekolwiek punkty. Dodatek dodaje tylko możliwości, że ten klimat opresyjności zanika, dając więcej możliwości punktowania i zostaje zwykła optymalizacja jak zrobić ich jak najwięcej.

- Civoultion - 9/10 - O tej grze tyle już napisałem, zarówno w tym wątku jak i samej gry, więc nie będę się powtarzał i jedynie napisze, że gra nadal daje mi dużo zabawy. I im więcej gram, tym bardziej doceniam regrywalność, bo praktycznie każda rozgrywka wymagała innej strategii i stan końcowy za każdym razem był inny. Ta wrodzona losowość wielu użytych mechanik sprawia, że za każdym razem gra oferuje nową ciekawą zagadkę do rozwiązania.

-Anunnaki: Dawn of the Gods 7/10- Naprawdę ciekawe połączenie area control z grą ekonomiczną zawierających dużo fajnych pomysłów jak te mechaniki pogodzić. Grało mi się naprawdę przyjemnie i z chęcią bym rozgrywkę powtórzył. Niestety gra jeśli chodzi o wykonanie ma trochę, przerost formy nad treścią, bo jak dla mnie figurki są tutaj zbędne. Gra zwyczajnie jest dla mnie zbyt droga względem tego co oferują, a szkoda, bo miała potencjał.

- Wojownicy Midgardu: Edycja Jarla 7/10 - Na razie tylko podstawka, ale już bawiłem się świetnie. Naprawdę bardzo dobry worker placement z użyciem kostek, czyli dwie rzeczy, które bardzo lubię, choć normalnie preferuje je osobno w dwóch całkiem innych rodzajach gier. Tutaj jednak to połączenie działa. Wybory gdzie postawić robotników, a potem gdzie postawić jakie kostki daje dużo frajdy. Sama podstawka należy do lżejszych gier, więc bardzo bym chciał spróbować ją kiedyś z dodatkami.

- Yokohama - 6/10 - - Lubią te, grę więc z chęcią co jakiś czas do niej wrócę, ale przy kolejnej rozrywce odkryłem, że nie mogę zbyt często w nią grać, bo nie oferuje nic nowego do odkrycia przy częstych powtórzeniach. Za każdym razem staram się jak najbardziej taktycznie optymalizować sytuacje na planszy i to daje mi przyjemność rozgrywki, bo to dobra gra, po prostu nie można przesadzić z częstotliwością rozgrywek

- Rzut na tacę - 7/10 - Wreszcie udało mi się ją przetestować, bo od dawna szukałem dobrej roll and write gry, która jest idealna do plecaka i powiem tyle, że spełniła oczekiwania. Wybór kości i co zaznaczyć na kartce jest po prostu bardzo angażujące tutaj.

-Voidfall- 9/10- Ponownie w tym wątku o tej grze parę razy już pisałem, więc nie będę się powtarzał, Gra nadal jest znakomita, mechanicznie ta gra euro to perełka, to kombinowanie, jakie akcji, w jakiej kolejności zagrać przyjemnie przegrzewa mózg. Choć nadal nie jestem fanem, ile zajmuje rozkładanie i składanie gry, że chyba pierwszy raz wolałbym grac w planszówkę elektronicznie.

- Zamki Burgundii - 8/10 - Miałem też okazje zagrać w starszą grę autora Civoultion Stefana Feld i ona też nie zawodzi. Bardzo szybka z dużą ilością ciekawych wyborów to nie bez powodu jest klasyk euro. Zawsze z chęcią zagram i choć teraz mocniej mnie fascynuje Civoultion, to ta gra nie jest pod żadnym względem gorsza, po prostu ostatnio większa złożoność bardziej mnie przyciąga do gry, ale czasami trzeba wrócić do korzeni, zwłaszcza gdy są to dwie całkiem inne mechaniki mimo paru elementów wspólnych więc można je gra jedna po drugiej :)

-Podziemne Imperium 6/10- Wreszcie udało mi się tę grę przetestować, bo miałem ją na radarze już jakiś czas, gdyż na papierze wyglądała, że powinna trafić w mój gust.

Niestety, choć to nie jest to zła gra i grało mi się nawet przyjemnie, to jeśli chodzi o budowanie silniczków, to istnieją pozycje, które podobają mi się bardziej. Jakoś zbyt restrykcyjne dla mnie było to budowanie kart aktualnego poziomu jedynie na odpowiednim poziomie podziemi. Oraz talia kart jest na tyle rozdrobniona różnymi typami, że szczęście w wylosowaniu tych, co potrzebujesz, ma zbyt duże znacznie jak na mój gust.

-Wyprawa do el dorado -7/10 - Grałem na tyle dawno, że zapomniałem, jak bardzo to grę lubię. Idealne połączenie wyścigu po planszy z budowaniem tali kart, zwyczajnie majstersztyk prostej mechaniki, która bawi.

-7 cudów świata - 7/10 - Kolejny klasyk, w którego dawno nie grałem, tym razem draft kart, który nigdy nie zawodzi gdy potrzebna gra na 6 osób, która jest szybka, ale nadal oferuje ciekawe wybory. Krótko mówiąc, zawsze z przyjemnością zagram.

-Miasto marzeń - 5/10- Solidna prosta gra z budowaniem miasta z kafelków. I o ile mechanika stawiania kafelków mi się podoba, to karty celów punktujących są dla mnie zbyt losowe i zbyt mało zbalansowane. Choć to kwestia moich preferencji, bo gra nadal jest dobrą pozycją w swojej kategorii.

- Taco loco 3/10 - - Tej gry trudno mi ocenić, bo to nie jest mój typ, zwyczajnie nie lubię prostych wrednych gier imprezowych. Zagrywasz kart z numerami i obrazkami taco, jeśli suma wynosi 11, to wybierasz gracza, które dostaje je jako punkty ujemne, jeśli jednak sam przekroczysz tą 11, to te ujemne punkty ty dostajesz. Pomysł nie jest zły, więc reszcie graczy, którzy preferują lżejsze gry, bardzo się podobała.

Gra miesiąca to Biały Zamek - przy tej ilości rozgrywek co w maju miałem na BGA to innej opcji nie było. :)
Awatar użytkownika
gram_niebieskim
Posty: 104
Rejestracja: 12 kwie 2018, 12:14
Has thanked: 144 times
Been thanked: 70 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: gram_niebieskim »

Wspaniały miesiąc: 24 rozgrywki w 12 gier

Voidfall - dwie partie solo pierwszy scenariusz. Wspaniałości. Kupiłem pod solo, ciężki złożony tytuł, często określany jako majstersztyk. Dla mnie spełnia te założenia w 110%. Pierwsza partia zdecydowanie zapoznawcza zajęła blisko 5h, często wertowanie jeszcze instrukcji, paraliż decyzyny i srogi wpierdziel od Zrodzonego z Pustki. Nie wiem co sobie myślałem wybierając "średni" poziom trudności. Zaledwie 117 pkt

Druga partia już na świadomości, scenariusz pierwszy, poziom "łatwy", pięknie się wszystko kręciło ale jakże było to złudne wrażenia, pomimo lepszego wyniku ponad 150 pkt, Puściak wygrał. 3h.

I to jest piękne - ciasno z przeogromnym wachlarzem możliwości. No gra życia będzie jak nic. Małe prywatne święto jak zakładam słuchawki i odpływam.

Kolejne partie dodaje ciut pikanterii by nie przesadzić: scenariusz nr jeden aż do pierwszej wygranej, i wtedy kolejny. Wybieram teraz rasy wyższej złożoności (do tej pory grałem dwoma podstawowymi i to w wersji A), poziom trudności "łatwy". Już się doczekać nie mogę.

Wędrowcy Znad Południowego Tygrysu - dwie partie w składzie trzyosobowym. Gra mi siadła rewelacyjnie jednak wolałbym zagrać na dwóch graczy. Jest też na wishliście solo jednak to dopiero jak ogram pozostałem moje tytuły.

Ark Nova - solo jak zawsze miodzio. Przejechałem już wszystkie mapy i czas na kolejną rundkę i poprawki wyników. Czuję progres pomimo że w solo na najtrudniejszym jeszcze nie udało mi się uzyskać dodatniego wyniku. Nadal bawi, nadal nie czuje potrzeby dodatku.

Ziemia - solo, no przyjemne to jest i od czasu do czasu można pokminić silniczek.

Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares - solo. Dobiłem do 6 partii i powiedziałem dość. Tutaj nic się nie zmieni: bardzo nieelegancka końcówka bardzo mi przeszkadza. Nie widzę tutaj już żadnej satysfakcji. Sprzedane.

Drużyna Pierścienia: Wciągająca gra karciana - nie grałem nigdy w Załogę ani inne "nowoczesne" tricktakingi. Podoba mi się i to nawet bardzo ale na 3 osoby. Na dwie trochę dziwne. Czekam na dokończenie kampanii.

Ostoja - top! Partie dwuosobowe mega przyjemne.

Agricola Wersja Dla Graczy - solo. Badam mój regał pod solo. Zawsze miałem problem z ta grą, lubię ciasno ale tutaj jest dziwne. I te 14 kart pomocników i usprawnień, które wcale nie wywracają gry. Solo nie odczarowało mi tej pozycji:
- sprzedałem nietknięty dodatek Torfowiska
- na półce stoi tylko przez sentyment żony, czeka nas poważna rozmowa zatem bo w Krakowie cena za metr kwadratowy jest nadal wysoka ;)

High Society - no kocham, uwielbiam, daje mi to super "pokerową" satysfakcję i jest mega zabawne. Musze ustrzelić kiedyś swoją kopię.

Tyrants of the Underdark - nawet na dwóch jest przyjemnie. Ach dlaczego ja tego nie kupiłem jak było dostępne...

Wredna Małpa - nie dla mnie, takie do pogrania Sen na sterydach


Gra miesiąca? Pffff Voidfall zamiata tutaj wszystko bez mrugnięcia okiem.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5728
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 962 times
Been thanked: 1502 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: mat_eyo »

Kolejny dobry miesiąc, bo niby liczbowo gorszy, ale jakościowo miód. 54 rozgrywki w 19 tytułów, najwięcej w Pax Renaissance: 2nd Edition (26), Gloomhaven: Buttons & Bugs, Lorenzo il Magnifico i Vijayanagara (po 3).

Nowości:
- Civolution (7.5) Opinie o grze słyszałem bardzo różne, nie załapałem się, kiedy przyjaciele mieli okazję testować, ale jednak Feld to Feld, więc kupiłem swój egzemplarz w ciemno. Opinia po jednej, dwuosobowej rozgrywce jest ostrożnie optymistyczna. Bawiłem się naprawdę dobrze, mimo sromotnej porażki. Bałem się losowości, jednak nie była problemem. Raz, maks. dwa razy musiałem zrobić akcję, której nie planowałem. Cała frajda w tej grze to planowanie łańcuszka akcji widząc swoje rzuty. Widzę, że po zrobieniu akcji, które zaplanowałem, zostanę z takimi kostkami, co mogę z tego wyciągnąć? Może lekko zmienię wcześniejszy plan, żeby akcje, które będę mógł zrobić na koniec, dawały mi więcej. Cała masa bardzo przyjemnego główkowania. Akcji niby dużo, ale jak to u Felda, atomowe i proste. Losowość pozytywnie mnie zaskoczyła, ale niestety zabolały mnie dwie inne rzeczy. Mniejszy problem to fakt, że mapa się nijak nie skaluje i przy dwóch graczach eksploracja stoi w miejscu. Mocno się na to nastawiłem, drugi gracz nie i mimo sporej liczby akcji eksploracji, nie znalazłem kafelków, których szukałem (pod cele i budowę). Druga kwestia, która zabolała mnie bardziej, to karty. Bardzo lubię ten element planszówek, karty w Civolution wyglądają ciekawie, fajne pasywki albo mocne efekty jednorazowe. Podczas setupu oczy mi się świeciły, wybierałem karty, żeby miały ze sobą jakąś synergię, układałem sobie w głowie plany i strategie, a później się okazało, że kartami się bardzo ciężko w Civolution gra :( Bardzo szkoda, bo człowiek autentycznie chciałby się tym wszystkim pobawić, a miałem wrażenie, że nie mogę. Mam nadzieję, że w kolejnych rozgrywkach będzie inaczej.
- Inventors of the South Tigris (7) Ostatnia z trylogii Południowego Tygrysu i w moim mniemaniu trafia idealnie w środek. Nie jest tak fajna i przyjemna jak Wayfarersi, ale dużo chętniej do niej siądę niż do Scholarsów. Nic mnie nie zauroczyło jakoś specjalnie, nic też nie odrzuciło. Zarządzanie kostkami i zapewnienie sobie odpowiedniej ich puli było trochę żmudne. Zagrać zagram, ale sam dużo chętniej zaproponuję Wayfarersów.
- Apiary (6.5) Nic nowego, ale to nie grzech. Stare mechaniki zmiksowane w sposób, który nie daje jakiejś specjalnej frajdy, a to już gorzej. Starzejący się robotnicy mogli komuś zerwać czapkę z głowy 10 lat temu, więc sam ten pomysł gry nie zrobił. Kretyński temat na pewno też nie pomaga. Gra do zapomnienia.
- Aldebaran Duel (6) A propos gier do zapomnienia. Razem z KubąP byliśmy w szoku, jak mogła pod radarem prześliznąć nam się gra Vladimira Suchego, na dodatek dwuosobówka! Po zagraniu już wiem jak ;) Gra ze wszech miar poprawna, ale nic ponad to. Początek nieco żmudny, żeby rozbudować ekonomię, reszta ok, ale bez szału. Do porządnego grania trzeba by pamiętać, co przeciwnik ściąga ze stołu (gra opiera się o wyścig na kilku torach w oparciu o symbole na zagrywanych kartach), ale gra nie "zasługuje" na poniesienie takiego wysiłku ;) Lepszych dwuosobówek jest od groma.
- Moon Colony Bloodbath (5) Same zachwyty z każdej strony do mnie docierały, ale słysząc opis rozgrywki, byłem bardzo ostrożny. Okazało się, że słusznie, bo srogo bym się rozczarował. Mimo "zabawnych" opisów na kartach, sama rozgrywka jest sucha jak pieprz i pozwala skupić się na mechanice. Fajnie, tylko że ta jest mizerna. Nie wiem, może to kwestia tego, że ja w grach wolę rozwijać niż ratować? Dużo większą frajdę daje mi rozhulanie silniczka niż fakt, że w danej turze udało mi się przy o upadku na ryj wybić tylko dwa zęby. Gra się nie może też wybrać jednego podejścia do losowości. Z jednej strony mamy stałą talię wydarzeń, co pewnie już w drugiej rozgrywce jest nudne, z drugiej dokładamy karty całkowicie losowo, więc może się okazać, że dostanę bardziej od przeciwników po tyłku, bo tak. Akceptuję, że kogoś może to bawić, ale nie rozumiem.
- MLEM (4) Nudna i strata czasu, nie mam frajdy z push your lucka w takim wydaniu, choć uczciwie przyznam, że w rzadko którym mnie bawi.
- Gloomhaven: Buttons & Bugs (?) Na razie bez oceny, bo jak zwykle w grach kampanijnych, wolę z nią poczekać do końca - kampanii albo mojej przygody z grą. Zagrałem 3 rozgrywki i odczucia mam mieszane. Na pewno szacunek, że w tym mikroskopijnym pudełeczku jest całkiem sporo zawartości, a duch karcianego systemu z Gloomhaven jest tutaj obecny. Rozwiązanie kwestii modyfikatorów w walce podoba mi się nawet bardziej niż w oryginale. Z drugiej strony, ze względu na oczywiste ograniczenia, np. rozwój bohaterów jest średnio ciekawy, mam wrażenie, że mało można tu pobudować i obawiam się, że dalej w kampanię będzie tylko nudniej. Dwustronne karty, które po zagraniu na stronie A wracają na rękę na stronie B to urozmaicenie równie ciekawe, co upierdliwe - czasem bardzo potrzebuję akcji ze strony B i muszę zagrać stronę A, choć karta mi w danej turze nie pasuje. Wolałbym więcej kart na ręku i dostępne wszystkie, ale ponownie, rozmiar mikro wymusza kompromisy. Rozwiązaniem, którego za to na pewno nie akceptuję, jest brak właściwej instrukcji do gry w pudełku i konieczność czytania online. Absurdalne rozwiązanie, branżo planszówkowa, nie idź tą drogą!



Nowe dodatki:
- Aegyptus / Creta do Concordii (8) - trochę oszukane, bo nie dość, że sprawdziłem tylko mapę Egiptu, to jeszcze przez pół rozgrywki. Jednak to, co zobaczyłem, bardzo mi się spodobało. Ciekawe układ mapy, nowe możliwości zdobycia punktów i fajna mechanika wylewów Nilu. Bardzo chętnie pogram więcej!
- Britannia / Germania do Concordii (7) - tutaj pełna partia na mapie Germanii, która była... dziwna. Zamieszanie z ruchem statków, które pływają po niezbyt widocznych rzekach i dają dwa punkty ruchu zamiast jednego, dodatkowa mechanika fortów pomijalna. Jedyny plus to fakt, że gra działała przy pięciu graczach.
- Mundo do World Wonders (7) - spodziewałem się więcej po tym dodatku. Nowe cuda zawsze na plus, teraz przynajmniej się tak szybko nie kończą w trakcie gry ;) Cuda z dodatkowymi wymaganiami, mini-punktacjami w teorii są super, ale w trakcie gry mi nie pasowały. Jakoś brzydko łamały mi rytm rozgrywki i odciągały uwagę od podstawowych punktacji. Nie było to złe, ale od tej gry oczekuję chyba czegoś innego.


Nowa kolumna - wybiorę jeden bądź dwa wcześniej już ograne tytuły, o których z jakiegoś powodu chcę wspomnieć, bo mam wrażenie, że co miesiąc piszę tu wyłącznie o nowościach.
Warto wspomnieć:
- Ślimaki (6.5) Kolejna rozgrywka sprawia, że będę się powoli żegnał ze Ślimakami. Za dużo tu chaosu i losowości względem ciężaru decyzji, które gra na mnie nakłada. Nie bawię się tak dobrze, jak bym chciał, a co gorsza, nie mam z gry takiej czystej frajdy, z jaką kojarzą mi się komputerowe Wormsy.



Stali bywalcy:
- Pax Renaissance: 2nd Edition, Piraci z Maracaibo, Architekci Stonespine, Vijayanagara, Ark Nova, Panda Spin.


Powroty:
- Lorenzo il Magnifico, Concordia, World Wonders, Ślimaki, Nucleum, Tiletum.


Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: W mocniej obsadzonym miesiącu mogłoby się nie udać, ale jednak Fled to Feld i w Civolution dowiózł przynajmniej część moich oczekiwań. Jest to gra duża, rozbudowana, ale nie powiedziałbym, że bardzo trudna. Deminizowana w opiniach losowość nie boli mnie, uwiera to, jak ciężko jest zagrywać i bawić się fajnymi kartami. Mam jednak nadzieję, że po prostu nie umiem jeszcze tego robić i kolejne rozgrywki będą pod tym względem lepsze.

Gra miesiąca: Kilka dobrych powrotów znów się pojawiło, w tym grane na żywo Nucleum, Tiletum czy Concordia. Hitem nadal pozostaje Panda Spin, która zachwyca kolejnych graczy. Jednak przy okazji pojawienia się na BGA przypomniałem sobię grę, której sprzedaży od razu pożałowałem i zakupiłem z powrotem do kolekcji w niepoważnej cenie. Lorenzo il Magnifico zapamiętałem jako bardzo ciasną, wręcz niepoważnie ciasną na dwóch graczy eurogrę z bardzo ciekawym podejściem do używania kostek jako pracowników. Paradoksalnie po latach okazuje się, że najlepiej gra mi się dwuosobowo, bo może jest ciasno, ale też kontroli więcej. Zakupiłem big box z dodatkiem i po lekturze instrukcji jestem podekscytowany zmianami, nie mogę się doczekać, kiedy będę miał okazję go sprawdzić.

Rozczarowanie miesiąca: Zachwyty, które słyszałem o Moon Colony Bloodbath sprawiły, że spodziewałem się więcej, jednak gra zdecydowanie rozczarowuje. Przyjaciel zjechał od zachwytu do znudzenia w drugiej rozgrywce, ja znudzony byłem w połowie pierwszej ;)

Wydarzenie miesiąca: Tradycyjny, planszówkowy wyjazd na majówkę. Udało się w końcu pograć na żywo i spędzić trochę czasu w gronie wspaniałych ludzi.

Wyzwania:
Ze wzgledu na narodziny syna, zawieszam ten segment, bo nie ma co się oszukiwać, że znajdę czas na granie solo. Napiszę tutaj coś dopiero, kiedy (jeśli) uda się coś solowego rozegrać
W ubiegłym roku nie udało się wykonać wyzwań, ale uznałem, że będę je kontynuował. Tym razem celem pobocznym będzie pobicie wyników z poprzednich lat, a było to 59 rozgrywek i 10 nowych gier solo w 2023 oraz 33 rozgrywki i 6 nowych gier solo w 2024.
Dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej z zamysłem grania w nią solo, która leży i się kurzy.

Setka solo: 4/100 - Coś drgnęło, mikro Gloomhaven zachęca do wieczornych rozgrywek, bo partie są naprawdę błyskawiczne. Zobaczymy, czy uda się to utrzymać, chciałbym przejść kampanię przynajmniej jednym bohaterem.
KonSOLOdacja kolekcji: 2/12 - Gloomhaven: Buttons & Bugs
Awatar użytkownika
mordimer5
Posty: 60
Rejestracja: 04 gru 2015, 02:13
Has thanked: 52 times
Been thanked: 100 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: mordimer5 »

Dzisiaj szybki pościk :)

NOWOŚCI:

- LOTR: Wciągająca gra karciana - O mamo, ależ to faktycznie wciąga! W przeciągu 3 dni zaliczyliśmy we dwójke 10 rozdziałów, a dodatkowo powiem, że wariant z piramidą dla gry duo jest bardzo ciekawy i raz wychodzi trudniejsza rozgrywka, a raz prostsza ;) Ale fun jest spory. Takie tricki to lubimy, załoga dla 2 graczy była OK, ale to jest dużo lepsze. I ten klimacik, te spełnianie celów postaci. Muzyczka w tle i lecimy lewa, po lewie aż do góry przeznaczenia, kiedyś... bo planują trylogie i już się ponoć robią dwie wieże :D

- Ślimaki - chaos, zabawa, elimanacja i w sumie to takie party game, bo planować można sporo a wyjdzie różnie. Zabija mnie czasem te programowanie akcji - jakoś mój mózg ma z tym problem i wiecznie zmieniam pomysły.

- Bomb Busters - świetny co-op, coś świeżego ale za dużo się nie wypowiem po raptem dwóch scenariuszach. Bawiłem się przednie w gronie 4 graczy.

STALI BYWALCY:
- Spór o bór - tutaj aż do zniechęcenia małżonki, gdyż 4 przegrane pod rząd potrafią zrójnować zabawę ale grę doceniamy ;) Dla nas to po prostu lepsze gejsze.

- Teotihuacan - trzy partyjki z czego jedna przy stole, kocham, lubie, szanuje :) mój klasyk na półce

- Pagan - tutaj głównie rozgrywki na BGA, przypominam sobie jak w to się grało, gdyż nie miałem współgracza do wersji pudełkowej. Blef, karcioszki i palenie czarownic. To lubie ;)

- Reszta : Akropolis, Scout, Durian, Na końcu języka, Middle Ages, Bujda na Resorach, 6 bierze, Szarlatani, Era innowacji, Gugong

ROZCZAROWANIE : ODYN - co za dziwny pomysł, totalnie nie łapie tego scoutowego udawacza z jakimś budowanie liczb wygrywających. Cała trójka współgraczy zażenowana tytułem : ( Ja też !

Pozdrówka ze Śląska Panie i Panowie !
Gregnar
Posty: 4
Rejestracja: 13 sie 2022, 15:46
Been thanked: 8 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: Gregnar »

Bry, nowy jestem. Gram głównie w dwie osoby i czasem solo. Raczej lżejsze i sprytne gry niż wielkie kobyły. Ostatnio wróciłem do hobby po trzyletniej przerwie. U mnie maj wygląda następująco:
  • 67 rozgrywek w 20 grach
  • Gra miesiąca: Agents Avenue - fajny blef ze ściganiem się po planszy i zbieraniem kolekcji. Gra ma dwa tryby: bez i z dodatkowymi kartami zdolności. Wersja bez jest dużo bardziej zajadła bo nie da się złamać reguł i wymaga większego wysiłku żeby wpuści przeciwnika w maliny i jednocześnie samemu nie dać się zwieść. Zdolności pozwalają na różnego rodzaju manewry które są zdecydowanie mniej przewidywalne i naginają reguły gry. Oba fajne, bo różne.
  • Nowość miesiąca: Chomp - układanie kart z dinozaurami, żeby przeżyły i zrobiły punkty na czysto lub zrealizowały jakiś osobisty cel. To co odróżnia grę od innych tego typu to możliwość częściowego zakrywania innych kart w celu lepszego punktowania lub pozbycia się problemu. Fajna łamigłówka, w której staramy się aby jak najwięcej dinozaurów przeżyło. Z jakiegoś powodu uśmiercanie też jest zabawne i czasem pozwala wygrać.
  • Powrót miesiąca: Nanga Parbat - dawno temu dorwałem jeszcze wersję ANG i niby spoko ale jakoś nie siadło. Wróciło na stół bo w teorii klimat górski i zwierzątka. No i po kilku latach zażarło. Abstract ze zbieraniem kolekcji. Zero losowości i kminienie bardziej, żeby nie popełnić błędu niż żeby wykonać najlepszy ruch. Bardzo dużo interakcji ale nie czuć wysokiego poziomu jej złośliwej odmiany.
  • Niewypał miesiąca: Spór o bór - niby klasyk ale zagrywanie kart z których wiesz, że nic się nie ulepi po prostu nie daje frajdy. Kiedyś może robiło robotę ale teraz jest zdecydowanie więcej fajnych gier z przeciąganiem liny.
Ostatnio zmieniony 04 cze 2025, 13:44 przez Gregnar, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
charlie
Posty: 1036
Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 75 times
Been thanked: 91 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: charlie »

Maj podobnie jak kwiecień i z tych samych powodów pograliśmy mniej niż zazwyczaj. W czerwcu czekają nas dwa wyjazdy z planszówkami w tle, więc nadrobimy. Liczbowo: 101 partii w 29 tytułów, w tym 6 nowości. Online: 44 partie.

Nowości na plus:
Zaginiona Ekspedycja - mistrzostwo świata pod solo - proste zasady, których nie zapominasz, intuicyjna ikonografia, rozgrywka wymagająca. Na razie wygrałem tylko raz (na łatwym poziomie), na trudnym w ogóle i jestem na etapie myślenia, że się nie da ;).
Zenith - kolejne odkrycie na BGA - przeciąganie liny z kartami, które można zagrać na 3 miejsca/sposoby + umiejki. Synergia jest istotna, ale nie przytłacza, ale grę trzeba poznać - ja nadal nie wiem czasami dlaczego coś się dzieje. Minus - czasami potrafi się ciągnąć.
Mind Up! - push your luck trochę w stylu powiedzmy odwróconego 6.bierze., fani szóstki i kart z numerkami powinni sprawdzić.
Splendor Duel - podchodziłem sceptycznie, bo myślałem, że to odcinanie kuponów, a zmiany są tylko kosmetyczne, ale okazało się, że zarówno sposób doboru żetonów, jak i 3 sposoby zwycięstwa robią z tego inną grę, choć z podobnym odczuciem.
Nowości na minus:
Dragomino - trochę nie widzę sensu, mniej ciekawe, bardziej losowe, a 5-6 latki mogą grać w zwykłe Kingdomino, wystarczy im pomóc z mnożeniem.
(Party) Alias - imprezówka jakich wiele, czuć też stary design, a na rynku jest dużo lepszych i bardziej oryginalnych.
Najwięcej grane: Żółw i zając (9)
Powrót miesiąca: Patchwork Express - rozkładasz w pół minuty, grasz w 10 minut, uwielbiam.
Chwiler miesiąca: Solstis i Niezłe ziółka.
Rozczarowanie miesiąca: Dragomino.
Zaskoczenie miesiąca: Zenith.
Nowość miesiąca: Zaginiona Ekspedycja.
Gra miesiąca: Zaginiona Ekspedycja.

Rozgrywki:
Spoiler:
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1906
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 923 times
Been thanked: 1496 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: ave.crux »

Dzień dobry, w maju było mało czasu na gry, oby w czerwcu częściej gry trafiały na stół!

Terraformacja Marsa [tubylec] 1 rozgrywka - dwuosobowa partia, głównie po to aby odkurzyć pudełko i sprawdzić czy na pewno dalej chcę ją mieć w kolekcji. No i zostaje, bo grało się wyśmienicie. Jednak ta gra jest tak dobra jak brzydka i mimo tego, że została mocno wyparta przez ark novę to ma swoje miejsce na półce i dobrze się broni przed wylotem.

Nippon [nowość] 6 rozgrywek - Raz na trzy osoby, reszta dwuosobowo na BGA. O nipponie wcześniej w ogóle nie słyszałem, w związku z kampanią na kickstarterze chciałem sprawdzić co to w ogóle jest i gra mnie urzekła, niesamowicie proste zasady i multum kombinowania, pełno różnych zależności pojawiających się w głowie w związku z wykonywaniem każdej akcji jaka jest w grze, które są z jednej strony proste, a z drugiej niosą ze sobą konsekwencje na przyszłość. W każdym ruchu miałem w głowie pytanie w jaki sposób wykonać daną rzecz żeby było dobrze, już przy samym pobieraniu pracownika z wystawki zastanawiałem się czy lepiej wziąć inną akcję i przyspieszyć przejście do kolejnej rundy, wziąć takiego który pasuje mi kolorem czy może takiego, który jest potrzebny przeciwnikowi aby to on miał większy koszt konsolidacji. Pośród euro ekonomicznych z negatywną interakcją Barrage ma u mnie 10/10, ale nippon wydaje się być tytułem, który może podjąć rękawice w walce o mojego ulubionego eurasa. Na pewno plasuje się wysoko na liście gier, które są w moim typie! W nową wersję nippon też zagrałem dwukrotnie, ale to już był czerwiec i parę słów o nowej wersji zamieściłem w dedykowanym wątku.

Symbiose [tubylec] 20 rozgrywek - Ta szybka karcianka nadal grzeje stół. W prawdzie mówiąc można w nią zagrać w oczekiwaniu na zaparzenie herbaty, a ma coś w sobie że chce się w nią grać więcej i więcej.

Scout [tubylec] 1 rozgrywka - Szybki scout do piwka zawsze spoko. Za każdym razem jak w niego gram to nostalgicznie wspominam wieczory w domu rodzinnym spędzone na graniu w jokera i dłubaniu słonecznika ;D

Pax Renaissance [tubylec] 5 rozgrywek - Same szybkie, dwuosobowe partie.

Harrow County [tubylec] 1 rozgrywka - Myślałem, że wygram i na początku rundy przeciwniczce opadł zapał jak widziała, że mam już 7 punktów. No i tak pokombinowała, że sama 7 punktów zdobyła w jednej rundzie wygrywając ze mną ostatecznie 10-7. Świetny tytuł!

Dominant Species [tubylec] 1 rozgrywka - W związku z zapowiedzią znów weszło na stół w pełnym składzie. Oj jak ja miałem ciężko tymi ssakami, ale powolne parcie i trzymanie się założonego planu zaowocowało, bo ostatecznie zwyciężyłem starcie o dominację na ziemi.

Gier było w tym miesiącu bardzo mało i w sumie mógłbym się pokusić o to aby wrzucić tutaj Nippon jako grę miesiąca, ale przez to że wszystko szło przez BGA to jednak poczekamy co pokaże rozłożony fizyczny egzemplarz na stole pod koniec roku. Przez to pula trochę się zacieśnia i grą miesiąca będzie dla mnie Dominant Species, bo nie dość że każda partia jest epicka to jeszcze w końcu udało mi się zwyciężyć!
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
JollyRoger90
Posty: 724
Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1371 times
Been thanked: 332 times

Re: Gra miesiąca - Maj 2025

Post autor: JollyRoger90 »

Moje zestawienie maja 2025:

Od nowego roku zmieniam skale ocen gier na bardziej ogólne:
[+++] - Moja topka. Zagram zawsze i wszędzie.
[++] - Gra bardzo dobra. Chętnie zaproponuję rozgrywkę
[+] - dobra/niezła gra, zagram jak ktoś zaproponuje. Okazjonalnie zaproponuję rozgrywkę.
[+/-] - takie meh, gra poprawna, nic specjalnego.
[-] - Kasztan. Nie chce w to grać.

1) Standardowe rozgrywki

Nowości:
Spoiler:
Dawno nie widziane, czyli gry które powracają na stół po dłuższej przerwie i uważam, że warto o nich wspomnieć:
Spoiler:
Bywalcy z poprzednich miesięcy:
Spoiler:
Łącznie rozgrywek - 58 w 37 gier

2) Board Game Arena.
Spoiler:
Łącznie rozgrywek - 110 w 34 gry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podsumowanie: rozgrywek wszelakich - 168 w 65 gry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podsumowanie miesiąca:
Udana wycieczka na "Łódź you play?". Za rok pojedziemy na dwa dni, bo tyle atrakcji tam jest :)
Do tego wpadła pojedynkowa paczka z poczty planszowej. Wyjątkowo udało się zagrać w każdą grę z paczki. Co nie zdarza się praktycznie w ogóle :)
Ponad to zaczęliśmy trochę więcej grac w gry legacy - Moje Miasto, Dorfromantik, Łowcy, Brzdęk.

Wyróżnienie miesiąca:
Śhallow Sea - dawno nie miałem, żeby gra poznana na konwencie tak mnie urzekła. Na pewno będę sledzil losy wydawnicze :)
Na wyróżnienie zasługuje również wizyta na Łódź you play?

Rozczarowanie miesiąca:
Niestety chyba Projekt Gaja. Nie jest to wina słabej gry, tylko konfrontacji z moim hypem i oczekiwaniami.

Plany na kolejny miesiąc:
Dokończyć Łowców 2114 - jesteśmy przy końcu - więc zostaje jeszcze jedno spotkanie.
Pogoda będzie co raz ładniejsza, więc ciężko będzie o czas nad stołem.
No i w końcu powrót weekendowego grania do odciny. Ostatnia edycja miała miejsce w listopadzie 2024. Chyba trzeba było trochę odpocząć od siebie ;p
ODPOWIEDZ