NOWOŚCI
Firefly: The Game – 10th Anniversary Collector’s Edition(5/10) – rozegrałem dwa scenariusze I nie porwało. Gra to dla mnie samograj z dużą dawką losowości I szczęścia. Zebranie zadania w jednym punkcie, by odpalić w innym a finalnie dowieźć do kolejnego. Scenariusze w obu przypadkach polegały na wykonaniu X zadań, które są w opór generyczne, by umożliwić popchnięcie scenariusza i zrobienia z niego zadań. Gra to wyścig. Kto pierwszy zrealizuje cele ten wygra. Proste jak tylko się da, szkoda tylko, że brak tu większej interakcji, a w podstawce to bym rzekł, że wręcz jej nie ma. Nie leży mi przypadkowość zleceń, która może ustawić nam partię(kilka zadań zaczynanych/kończonych w tym samym lub zbliżonym obszarze). Tym bardziej, że łatwo początkowo już o takie nierówne rozdanie. Gra też nie oferuje emocji. Jest mocno statyczna. Poczynania przeciwników nas w sumie nie interesują. A przy 4 graczach to czekanie na swoją turę może przynudzić. Słyszałem, że najlepiej max 3 i wtedy powinno iść to sprawnie i przyjemnie. Dla mnie multi solo, więc pass. A i grałem na wersji wypas i jak dla mnie cenowo się broni. Więcej rozpisałem się w wątku z grą.
Civolution(7/10) – kolejne dobre, ale nic nieurywające euro. Zasad, choć od groma, to gra jest w sumie prosta. Akcje atomowe, a zależności widoczne od ręki w wielu przypadkach. Bawiłem się dobrze próbując wyciągnąć z uzyskanego wyniku ile się da, ale przy tym czasie trwania gry(3h) to jednak nie chciałbym by mój wynik był uzależniony czy akurat rzuty poszły nieźle czy totalnie mi uniemożliwiły realizację strategii na daną rundę/epokę. Gra też jest typową sałatką. Punkty lecą ze wszystkiego, ale by nie było tak łatwo to część da nam podwójne, więc należy na daną partię nastawić się na inne elementy. I byłoby to spoko, gdyby w wielu przypadkach nie zmieniało to niewiele. Dla przykładu mamy 5 torów i dla mnie jeden pies czy w tej partii punktuje zielony czy niebieski. Ot będę musiał dobierać karty z tego kolorka(bo bodaj tam są podniesienia pod to), a z kolei karta może rzutować jakie surowce robić lub jakie przywary posiadać. Kręci się to, ale finalnie dla mnie zmiana jest w grafice otrzymywanego surowca niż strategii, jaką muszę zrobić. Mogę wrócić i zagrać w 2os, ale pewnie nigdy to nie nastąpi, a gra dla mnie po prostu zginie w natłoku wielu innych gier euro. Coś tam więcej skrobnąłem w wątku z grą.
Decktective: You Can’t Cheat Death(5/10) – kolejna sprawa rozwiązana, ale tutaj miałem zgrzyt na koniec z rozwiązaniem zaproponowanym przez twórców. Wszystko niby mi się złożyło w całość, a nagle pytanie jak i rozwiązanie do niego były tak bardzo z pupy, że nie jestem w stanie zrozumieć, jaką to logiką się kierowali twórcy. Gdyby ta seria nie wychodziła tak rzadko to pewnie bym odpuścił ją już dawno, a tak to zwykle, ktoś gdzieś mi używkę wepchnie przy okazji zestawu gier ER i człowiek ogra. Tutaj byłem zawiedziony. W sumie po ograniu każdej części to coraz ciężej mi ją polecać komukolwiek. Niech to już umrze xD
Root(7.5/10) – moja pierwsza partia i jestem zaskoczony jak to przyjemnie działa. Zasady banalne, planszetki frakcji jasno obrazują przebieg naszej tury i nawet połapanie się, kto, za co punktuje nie było aż takie trudne, gorzej z powstrzymaniem kogoś. Partia mi się podobała do momentu, gdy musiałem zdecydować, kto wygra. Układ był jak był, ale póki, jako koty trzymałem ptaki w szachu, mordując ich kolejne jednostki i niszcząc gniazda to jakoś szło, ale gdy myszy zaczęły zdobywać przewagę to przeniesienie uwagi na nich spowodowało nagłą i niepowtrzymaną eksplozję ptaków i ich zwycięstwo. Grając na 3 osoby w gruncie rzeczy musiałem gnoić ptaki, a z kolei myszy mnie tam ciągle podgryzały. Na dłuższą metę męczą mnie takie układy, że ja muszę X, bo inaczej oddam komuś zwycięstwo a trzeci gracz robi swoje w tym czasie. Zapewne zagram ponownie, bo będę bardziej świadomy jak grać i nie popełnię sporej liczby błędów kotami, ale by to miało sens musiałbym pyknąć każdą frakcją, choć raz by zrozumieć, kogo jak blokować. Sam nie chciałem wchodzić w kolejny tytuł wymagający wielu partii, ale jedna ekipa się uparła.
Doom Pilgrim(8/10) – gra to talie 90 kart. Do tego zasady są napisane na pudełku. Potrzebujemy tylko druknąć kartę postaci do zapisywania wszelkich stanów, statusów i posiadanych rzeczy i możemy grać. Zacznę od tego co mi nie podeszła, a jest to średnie wykonanie kart, które dla mnie wymagają zakoszulkowania. Rozmiar nietypowy, ale na BGG ktoś z Polski wskazał rozmiar koszulek(tommyray to ty?). Z kolei zakoszulkowane karty nie mieszczą się już do pudełka xD Pudełko to w sumie też słabe określenie, bo jest to pozaginany twardszy papier xD Dobra, ale jak się w to gra. A gra się bardzo sprawnie, szybko i przyjemnie. Zasady są banalne. Języki jakim opisane są kolejne wydarzenia jest moim zdaniem przystępny i po 2 partiach i przejrzeniu w sumie z 30 kart nie spotkałem czegoś trudnego. Do tego raczej nie ma problemu co kiedy należy zrobić, choć są sytuacje, w których trzeba podchodzić fabularnie i wybierać co ma większy sens/precedens(np. dorwałem magiczny topór, który dał mi klątwę przemocy, muszę wybierać najbardziej krwawe opcje na kartach, a potem dostaję sojusznika, który zawsze walczy za mnie no i tutaj lekki dysonans, bo wybrać najkrwawszą opcję muszę, ale potem stoję i paczę xD). Moje dwie przygody skończyły się natychmiastową śmiercią. W obu przypadkach miałem podejście do grafiki typu, meh jakiś frajer i co się może wydarzyć. A no może śmierć. Podoba mi się, że to my jako ten przemierzający bohater trafiamy na te sytuacje. Jest pewna decyzyjność na bazie grafik, ale jak w rogalikach, trzeba kilku podejść by zaliczyć całość. Graficznie jest nietypowo. Są to mroczne maziaje. Kwestia gustu. Mi nie przeszkadzają, spełniają swoją rolę i dają wejść w mroczny klimat. Podoba mi się, że karty to nie tylko kolejne walki, jest sporo różnych rzeczy i opcji do wyboru. Podoba mi się, że niektóre karty mogą dać nam super bonus jak dorwiemy dany sprzęt. Nie wiem czy z kolei wymaganie zapamiętywania grafik i co tam z drugiej strony jest mi pasuje. Na razie idzie to sprawnie, ale też widziałem mało kart(1/3), ale też widzę jakieś podobieństwa, typu jak miasto to pewnie coś dobrego i możliwość handlu, jak jakaś chatka czy jaskinia to pewnie bonusik wpadnie itd. Pewnie są karty, które to łamią, ale zawsze łatwiej zapamiętać będzie 1 taką niż 5. Jak spytacie mnie o cenę względem tej gry, to…ciężko mi polecić. Wyrwałem na OLX za 300zł od jednego z kolegów z forum wraz z dodatkiem. Jak sprawdzałem u wydawcy, gdzie tylko ta gra jest dostępna, to taki zestawi z VATem i wysyłką bije pod 450zł xD to stanowczo nie. 300 to dalej średnio mi się chce powiedzieć, że warto. PnP na pewno jest rozwiązaniem. Z drugiej strony pogram w czerwcu to dam znać czy nie zmienię opinii

Aeon Trespass: Odyssey(9/10) – od razu powiem, że szansa na 10 jest jak najbardziej, bo gra siadła wybornie, ale ma swoje problemy. Zasad jest sporo, ale w przeciwieństwie do wielu głosów to powiem, że nie nastręczają one problemów. Baza jest jasna i klarowna a instrukcja ma wiele zasad rozbitych krokowa lub na dane przypadki, więc w wielu sytuacjach wystarczyło mi powrócić do zasad, które mają świetny indeks i od ręki namierzyć potrzebny fragment. Fakt, są akcje, gdzie złoży się kilka reguł i jest ciężko stwierdzić jak ma to działać. Są też słowa kluczowe jak Labirynt X, które mogłyby dostać rozpiskę na stronę A4 by faktycznie rozegrać je poprawnie. IMHO, więcej problemów miałem w CS z różnymi keywordami, które wpływały na siebie niż tutaj. Gra niby jest dopracowana, ale zdarzają się wpadki, jak np. brak Trample u jednego Primordiala na poziomie 1, co nie zostało w żaden sposób zaznaczone, ale już na lvl2 dodali info, że teraz to już działa xD Na wiele pytań odpowiedzi na necie są albo w FAQ, ale wczoraj dostałem kartę Argo Onboarding i dla mnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to czy ją dostajemy do talii technologii zawsze czy tylko jak spełniamy wymagania(za instrukcją powinniśmy je mieć w nosie, ale autor namieszał w wypowiedział a potem na BGG zamilkł, z kolei na Discordzie, zawsze się dostaje, na BGG, że trzeba wymagania spełnić xD parodia). Gram z użyciem bindera i świetnie on organizuje mi rozgrywkę jak i kolejne rundy. Jak w ISS Vanguardzie, tylko tutaj jest elementem przyspieszającym rozgrywkę a nie jej częścią. A i kolejny problem to odnoszenie się wymagań kart technologii raz do przodu innych kart a raz do tyłu xD kto to wymyślił powinien być powieszony za jaja, tym bardziej, jak korzysta się z bindera to sprawdzanie drugiej strony jest upierdliwe w opór. Uff, wyrzuciłem, co mnie wnerwia. Dalej to już prawie sam miód malina. Faza podróżowania jest przyjemna a historie, jakie poznajemy robią wrażenie. Podoba mi się, że nie jest wyłącznie poważnie i ciągle nie jestem atakowany jakimś pomorem, ale czasem nasza załoga zachleje i porobi głupoty albo przygarniemy pieska. Czuć przez to, że nasza załoga jak i świat żyją. Koejne technologie dorzucają nam sporo opcji i to jest super, bo za każdym razem cieszymy się, że coś odblokowujemy i możemy ułatwić sobie życie w jakiś sposób. Walki z kolei dzięki ich systemowi robią wrażenie, bo nieraz miałem myśli, że jestem już na skraju porażki i czekam na egzekucje by nagle odpalić jakiś turbo powrót i wygrać o włos od porażki. W ostatniej walce odpaliłem przebudzenie i wytarłem Hekatonem podłogę. Do tego wyrobiłem się w czasie przebudzenia, więc tytan nie umarł, pełne zwycięstwo. Miodzio(pomijając, że i tak by nie umarł, bo przebudzenie było z major traumy a nie obola). Bardzo mi leży, że i tytani jak i bossowie rosną w siłę w trakcie partii. Wszystko się tutaj spina, tylko zauważalnie czasem walki mogą być trudniejsze lub łatwiejsze w zależności, jakie karty AI się trafią i kiedy. A czasem to wręcz, kiedy po prostu z danym przeciwnikiem powalczymy. Dla przykładu na poziomie 1 walczyłem najpierw z Hekatonem, nakupiłem sprzęt i jak poszedłem na byka to…no wytarłem nim podłogę i wręcz ziewałem, bo walka była tak prosta bez Trampla. A potem nagle fabularnie wpadłem na Temenosa i Pursuera i płakałem w poduszkę, bo to oni mną wytarli podłogę xD Niby mają być koksami itd., ale mocny rozdźwięk w wyzwaniu tu miałem i nie wiem czy mi to leży. Fajnie, że są trudniejsi, no, ale…Finalnie jestem na 20 dniu i zaraz skoczę do 2B fabuły. Gra o dziwo jednak nie jawi mi się, jako bardzo trudna, wręcz bym powiedział, że przez te wszystkie elementy jakie możemy ogarnąć, wyprodukować jak i mechanikę traum i zwiększającą się siłe tytanów w walce to jest łatwiej niż w KDM. Tam to czułem ciągle, że jestem na skraju i osada może paść po kilku nieudanych walkach(spirala zagłady


Nowość miesiąca: Doom Pilgrim
Powrót miesiąca: Arcs
Gra miesiąca: ATO
Kasztan miesiąca: Moja partia w Arcs, w której osiągnąłem 0 punktów xD Piękne.