Widzisz, nie pierwszy raz to słyszę, a nie mogę się z tym zgodzić. Jak ktoś kiedyś miał jakąkolwiek liczbę książek, to wie, że nie poruszamy się tutaj w rejonach absurdu. Są na świecie pisarze, których dzieła zebrane zajmują więcej miejsca niż karciany Horror w Arkham, a nie mówię tu o grafomanach z marginesu dostępnych przykładów. Ale, jak ktoś lubi albumy, bajery, kute skrzynie i co tam jeszcze, to już sam jest sobie winien - storage solution powinno być dopasowane do możliwości.
___________________________________________
Co zaś się tyczy nowego cyklu, wieści padły trochę bardziej płasko niż miałem nadzieję. Przede wszystkim - myślałem, że już poczekają do Arkham Nights z zapowiedzią. Tak to wyglądało, jakby gwiazdy miały się zbiec wtedy, ale tu bez narzekań. Osobiście chyba za bardzo chciałem zobaczyć Innsmouth. Jeszcze może przyjdzie czas.
Na osłodę wiemy, że Diana - ulubienica tłumów - dołącza wreszcie do obsady (yep, Marie odsuwa się w czasie, yet again). Bez deckbuildingu ciężko oceniać. Art ładny - bo ten sam, ciekawa mechanika budowania woli postaci. Specjalnie wiele powiedzieć się nie da, bo pod względem spoilerów kart gracza czeka nas "kapanko" (z niedokręconego kranu poznania) przez kolejne miesiące.
Klimat kultu jaki tworzy wstęp do kolejnego cyklu rusza mnie trochę, jakoś tu nie szaleję z radości - ale też daleko mi do rozczarowania, jak zwykle wszystko zależeć będzie od egzekucji. A ta jest... dyskusyjna, ostatnimi czasy. Ale o tym sza, bo obecny cykl się nie skończył, więc o niczym nie wolno wyrokować. Potrzebny będzie tylko jeden wielki turnabout i kilo patroszonych śledzi żebym zmienił moje zdanie, ale nic nigdy nie jest wykluczone.
Najbardziej natomiast ciekawi bonusowy scenariusz: prolog. Bardzo różnie może to wyjść, ale jestem cały uszami. Patrząc po statsach postaci do prologu jedno jest pewne: ich wąska specjalizacja oraz mniejsza liczba punktów zdrowia zakłada, że będą ginąć - i najpewniej w jakiś sposób wpłyną tym na dalszą rozgrywkę, czemu wcale nie jestem przeciwny, więcej: jestem tym wyraźnie zaintrygowany. Ale tym razem z pewną dozą ostrożności.