Pograliśmy i my w domowym zaciszu , skład 2 x2 gry. Wariant krótki i normalny czas gry około 90-120 minut. Graliśmy dość długo (?), ale nijak nie czułem upływającego czasu, akcja non-stop.
Dodam, że DS wręcz uwielbiamy i znamy bardzo dobrze. do brzegu ... a pewnie sporo powielę z tego co pisali przedmówcy.
Tłumaczenie było szybkie, z 10-15 minut? W zasadzie wystarczyło kilka różnic wytłumaczyć, mechanika - stawiasz pionek tak i tak, no i wykonujesz akcję. Więcej czasu nam zajęło przeglądanie kart. W trakcie gry ciągle łapiemy się na tym, że mówimy tudnra, glacjacla, lodowiec itd. przyzwyczajenia pozostają. Jak ktoś nie grał w DS, to będzie musiał się trochę zmagać z tłumaczeniem na początku.
Marine przypomina mi "old school euro", w sensie zasady bardzo przejrzyste, elegancka mechanika (w końcu to DS!) i pełno możliwości, to dla mnie duży plus. Gra w sumie bardzo eurowata, bo trzeba tłuc punkty i wykorzystywać nadarzające się okazje, mocno taktyczna przez stawianie pionka i wykonywanie akcji. Prosty mechanizm, a działa bardzo fajnie.
Konieczność stawiania pionków dalej niż swój poprzedni daje dużo ciekawych wyborów - czy powoli przygotować się na mocniejsze uderzenie, czy jednak przeskoczyć parę pól i ukraść komuś coś fajnego. Kiedy zrobić pas (retrieve). Fajna była walka o "dominację" - tylko jedno pole dostępne. Btw. dominacja jest uproszczona bardzo w stosunku do DS, nie trzeba już pilnować planszyi i przeliczać elementów "ciągle", co dla niektórych było "be". Sam efekt dominacji w postaci specjalnego piona super. (mieliśmy po 2, przy końcu 3 , kradzieże się zdarzały)
Wydawało mi się, że za dużo jest PA (pionków), bo na początku mamy 7, a potem jak mieliśmy specjalne PA to już pionków było mega dużo. W późniejszym etapie gry to było ściganie o zajęcie pól do punktowania, więc PA nie było wiele w użyciu. W sumie sprytnie pomyślane - dość wolny, "statyczny", początek i potem wyścig o wyprzedzenie konkurencji albo wstrzelenie się w pas przeciwnika, żeby go nie wypychać z pola.
Na dwie osoby dało się to dobrze ogarnąć i więcej policzyć/zaplanować. Już sobie wyobrażam "chaos" na 4 osoby. Dla mnie to trochę "strasznawe" bo nie jestem fanem mocno taktycznych gier, ale dla ludzi, którzy szukają dużego wyzwania, lubią ciężkie decyzje to będzie miodzio. Z drugiej strony na 4 będzie mnóstwo walki o pola akcji, a to lubię
Bardzo dobrym pomysłem są karty cech/zdolności (traity) - wybieramy sobie specjalną zdolności i gramy coś totalnie innego niż wczoraj, świeżość w każdej rozgrywce. Jest nawet karta ewolucji pozwalająca wybrać nową cechę w trakcie gry i zmienić taktykę. Właśnie, karty ewolucji - dla mnie spoko pomysłem są natychmiastowe efekty i wprowadzane zmiany w zasadach. Miesza to czasem strasznie i bezie przeklinanie przy stole, oj będzie. Motyw ze zdjęciem rodzaju elementu z pól akcji hoho zaskakujące, wkurzające i wymusza więcej kombinowania.
Eventy wcale nie były tak dotkliwe, trzeba pilnować tego samego co w DS czyli mieć co jeść i być na tundrach znaczy ventach. Czasem się uda, czasem nie heh Trzeba być gotowym na wszystko i kontrolować sporo zmiennych,w sumie jak to w DS
Losowość nie jest tak straszna jak ją malują, więcej zamieszania zrobią sami gracze swoimi wyborami.
Ciekawą zmianą jest punktowanie przy wanderlust - daje ciekawy, nieoczywisty wybór jaki kafel dokładamy (dostane 10 punktów za ocean, ale za przewagę już 2 albo 1). Podobnie z ventami - to jakim PA i gdzie je stawiamy.
Aaa i jeszcze spoko jest liczba kart i wywalanie ich części (w DS zawsze gramy pełną pulą, tak nawet z dodatkowymi PA).
Końcowe punktowanie za kontrolę obszarów jak w DS (OK) i bardzo ciekawy myk z punktowaniem za piony specjalne - tutaj jest zachęta do kradzieży PA i koniec-końców odbierania punktów, sprytne.
Już nie pamiętam co tam jeszcze mnie zaskoczyło/zachwyciło nad stołem, dużo ciekawych zmian w stosunku do oryginału. Zupełnie, zupełnie inny gry o czym już chłopaki pisali wyżej.
Bardziej cenię DS za jego brutalny charakter, planowanie, wyniszczenie itd. - no ale, też grałem w niego od 10 lat kilkadziesiąt razy. W Marynacie było spokojniej, akcent na tłuczenie punktów tu i teraz jak można, jakoś odwodził od tych myśli o ciągłym mordowaniu i napuszczaniu się nawzajem
Marynowanie fajna sprawa jako gra "stand alone", bardzo dobre i przede wszystkim eleganckie, nieprzekombinowane (!) euro z worker placementem i area control. Ma oczywiście cechy i mechanikę z DS, ale reszta działania przy stole to już zupełnie inna bajka. Co też jest spoko, bo to nie klon czy jakieś niby ulepszenie, tylko dobrze skrojona NOWA gra na rynku.
Mam ochotę pograć, sprawdzić z większą liczbą graczy. Obawiam się trochę rozgrywki na 4 osoby i chyba najbardziej zamulania z myślicielami, ale zobaczymy, ocenimy.