Gra Miesiąca - Marzec 2022
- Tachion
- Posty: 426
- Rejestracja: 24 sty 2019, 00:16
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 180 times
- Been thanked: 210 times
Gra Miesiąca - Marzec 2022
Standardowo już skromny miesiąc, ale za to bardzo solidny
Nowości:
Rurik: Dawn of Kiev - trafiła się okazja, a i sytuacja na świecie sprawiła, że miałem ochotę wypróbować tytuł. Mechanizm programowania akcji meeplami o różnych wartościach inicjatywy jest mega, ale wyraźnie spowalnia grę. W samej grze też brakowało mi 1 rundy więcej, ale mimo to bawiłem się świetnie i przegrałem tylko jednym punktem. Następnym razem z dodatkami. No i najciekawszy element gry - instrukcja. Dla tak wydawałoby się wielkiej gry w sumie 6 stron zasad, pomijając solo czy setup. Zwłaszcza, że w kontraście później graliśmy partię w Meeples & Monsters. 8/10
Wonderland's War - ostatnio dociąganie z woreczka daje mi ogromną frajdę i dobrze się bawię przy tej mechanice. Tutaj kapitalnie wydany KS i żałuję, że koniec końców nie brałem swojej kopii. Liczę, że ktoś spróbuje wydać po polsku, bo może być z tego fajna gra rodzinna++, ale będzie brakowało tego dobra z KS.
Co do samej gry to bardzo przyjemne area control oparte na walce z dociąganiem żetonów. Poza tym gra jakoś mocno się nie wyróżnia. Z pewnością jest wiele lepszych AC, ale gra broni się wykonaniem i dobrą zabawą jaką oferuje. Takie słabsze 8/10
Meeples & Monsters - Dociągania z woreczka ciąg dalszy. Gra od twórcy Wojowników z Midgardu. "Trochę" w stylu Lords of Waterdeep. Minusem jest naprawdę kiepska i długa instrukcja dla tak prostej gry (Rurik tego samego wieczoru pozamiatał w tej kategorii). Rozegrane już 3 partie. Mimo ewidentnych braków, małej różnorodności kart i budynków to gra się niesamowicie przyjemnie. Cały czas mam ochotę na kolejną partię i podobieranie sobie kolejnych questów. Zdecydowany wygrany miesiąca. 8/10
Powroty:
Polis - Po długiej przerwie kolejna partia, tym razem Atenami. I ocena podskoczyła do 8/10. Zdecydowanie za długa i za wolna do grania z żoną, ale szczęśliwie znajomi ją lubią i można sobie pograć
Kaskadia - taka tam szybka partyjka z nudów z innym zestawem kart punktacji. Odprężająca i szybka. Dalej 7.5/10
Nowości:
Rurik: Dawn of Kiev - trafiła się okazja, a i sytuacja na świecie sprawiła, że miałem ochotę wypróbować tytuł. Mechanizm programowania akcji meeplami o różnych wartościach inicjatywy jest mega, ale wyraźnie spowalnia grę. W samej grze też brakowało mi 1 rundy więcej, ale mimo to bawiłem się świetnie i przegrałem tylko jednym punktem. Następnym razem z dodatkami. No i najciekawszy element gry - instrukcja. Dla tak wydawałoby się wielkiej gry w sumie 6 stron zasad, pomijając solo czy setup. Zwłaszcza, że w kontraście później graliśmy partię w Meeples & Monsters. 8/10
Wonderland's War - ostatnio dociąganie z woreczka daje mi ogromną frajdę i dobrze się bawię przy tej mechanice. Tutaj kapitalnie wydany KS i żałuję, że koniec końców nie brałem swojej kopii. Liczę, że ktoś spróbuje wydać po polsku, bo może być z tego fajna gra rodzinna++, ale będzie brakowało tego dobra z KS.
Co do samej gry to bardzo przyjemne area control oparte na walce z dociąganiem żetonów. Poza tym gra jakoś mocno się nie wyróżnia. Z pewnością jest wiele lepszych AC, ale gra broni się wykonaniem i dobrą zabawą jaką oferuje. Takie słabsze 8/10
Meeples & Monsters - Dociągania z woreczka ciąg dalszy. Gra od twórcy Wojowników z Midgardu. "Trochę" w stylu Lords of Waterdeep. Minusem jest naprawdę kiepska i długa instrukcja dla tak prostej gry (Rurik tego samego wieczoru pozamiatał w tej kategorii). Rozegrane już 3 partie. Mimo ewidentnych braków, małej różnorodności kart i budynków to gra się niesamowicie przyjemnie. Cały czas mam ochotę na kolejną partię i podobieranie sobie kolejnych questów. Zdecydowany wygrany miesiąca. 8/10
Powroty:
Polis - Po długiej przerwie kolejna partia, tym razem Atenami. I ocena podskoczyła do 8/10. Zdecydowanie za długa i za wolna do grania z żoną, ale szczęśliwie znajomi ją lubią i można sobie pograć
Kaskadia - taka tam szybka partyjka z nudów z innym zestawem kart punktacji. Odprężająca i szybka. Dalej 7.5/10
- JollyRoger90
- Posty: 561
- Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1046 times
- Been thanked: 256 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Cześć, u mnie też skromny miesiąc niestety:
Nowości:
Dicetris - lekki roll and write od Adama Kwapińskiego. Nadspodziewanie siadło mojej drugiej połowie. Przyjemny filler.
Endeavor - W końcu zszedł z półki i nie wiem czemu, aż tak długo, wzbraniałem się przed przeczytaniem instrukcji. Jest ona krótka, szybka, przyjemna. Rozgrywka intuicyjna. Grane było na dwie osoby i moduł z cichą flotą to coś fantastycznego. Dobra pozycja area control. A jeszcze jak ktoś lubi motywy morskie/statki/piratow to zwiększa się przyjemność z gry. Ponadto ilość dobra które mam (przedsięwzięcia z podstawki, wiek ekspansji, minidodatki) oraz czas rozgrywki (2 osoby ok 1h) powoduje, że na pewno Endeavor powroci na stół
Scythe - pierwsza rozgrywka, przed rozpoczęciem kampanii w stałym gronie. Było ciekawie, ale bez efektu wow. Wypowiem się po większej ilości partii.
Terraforamcja Marsa: Ekspedycja Ares - Ktoś kto grał w puerto rico, roll/race for the galaxy, new frontiers to będzie czuł się jak w domu. W TM najczęściej gramy w 4 osoby ze wszystkimi dodatkami i trwa to ok 5h, wiec przyspieszona, skompresowana rozgrywka w Aresa to coś odprężającego. Polecam sprawdzić.
Powroty:
Hero Realms - tym razem partie 2 vs 2. Całkiem nieźle to śmiga w drużynach i odrobinę więcej kombinowania jest. Kto weźmie jaką kartę z rynku itd. Na pewno wrócę jeszcze do tego trybu
Kaskadia - zawsze chętnie wracam. Szybka rozgrywka dająca wiele kombinowania i nie gnoi losowością wychodzenia kafli, jak Calico (które chyba definitywnie zostało wyparte przez kaskadie)
Zamki Toskanii - słyszałem różne opinie na temat tej gry, ale my lubimy do niej wracać. To takie szybkie Zamki burgundii, ale rozgrywka potrafi dać porównywalna ilość satysfakcji.
Nowości:
Dicetris - lekki roll and write od Adama Kwapińskiego. Nadspodziewanie siadło mojej drugiej połowie. Przyjemny filler.
Endeavor - W końcu zszedł z półki i nie wiem czemu, aż tak długo, wzbraniałem się przed przeczytaniem instrukcji. Jest ona krótka, szybka, przyjemna. Rozgrywka intuicyjna. Grane było na dwie osoby i moduł z cichą flotą to coś fantastycznego. Dobra pozycja area control. A jeszcze jak ktoś lubi motywy morskie/statki/piratow to zwiększa się przyjemność z gry. Ponadto ilość dobra które mam (przedsięwzięcia z podstawki, wiek ekspansji, minidodatki) oraz czas rozgrywki (2 osoby ok 1h) powoduje, że na pewno Endeavor powroci na stół
Scythe - pierwsza rozgrywka, przed rozpoczęciem kampanii w stałym gronie. Było ciekawie, ale bez efektu wow. Wypowiem się po większej ilości partii.
Terraforamcja Marsa: Ekspedycja Ares - Ktoś kto grał w puerto rico, roll/race for the galaxy, new frontiers to będzie czuł się jak w domu. W TM najczęściej gramy w 4 osoby ze wszystkimi dodatkami i trwa to ok 5h, wiec przyspieszona, skompresowana rozgrywka w Aresa to coś odprężającego. Polecam sprawdzić.
Powroty:
Hero Realms - tym razem partie 2 vs 2. Całkiem nieźle to śmiga w drużynach i odrobinę więcej kombinowania jest. Kto weźmie jaką kartę z rynku itd. Na pewno wrócę jeszcze do tego trybu
Kaskadia - zawsze chętnie wracam. Szybka rozgrywka dająca wiele kombinowania i nie gnoi losowością wychodzenia kafli, jak Calico (które chyba definitywnie zostało wyparte przez kaskadie)
Zamki Toskanii - słyszałem różne opinie na temat tej gry, ale my lubimy do niej wracać. To takie szybkie Zamki burgundii, ale rozgrywka potrafi dać porównywalna ilość satysfakcji.
- kastration
- Posty: 1218
- Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 108 times
- Been thanked: 431 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Gra Miesiąca i 10 punktów wędruje do Sid Meier's Civilization. A było tak niepozornie. Gra przeżywa obecnie drugą młodość na moim stole, rozgrywki 3-obowe i 4-osobowe wydają się dawać największą radość, choć jestem ciekaw, jak to wygląda na 5 osób (podobno... słabo). Ostatnio wreszcie wygrana militarna i "kilku Napoleonów na wielkich ludziach" jako wsparcie w słabej początkowo sytuacji. Konieczność adaptacji do różnych losowych warunków w trakcie wcale nie krótkiej rozgrywki. Radość z odkrywania mapy, innego układu technologii w każdej rozgrywce, połączenia zbrojeń z aspektami pozamilitarnymi. Rzutem na taśmę tytuł, przy którym najlepiej się bawiłem w marcu.
2. miejsce i 5 punktów przyznaję Hallertau. Tym razem nie było takiego El Dorado i trzeba było zadowolić się rozgrywkami w składzie 1-3- osobowym, ale w każdym jest równie ciekawie. Jeszcze nie przegrałem, a grane było sporo, ale z niecierpliwością wyczekuję tego momentu. W tej kategorii "heavy strategy" zasady gry traktuję jako... banalne, a fun płynący z zarządzania tymi polami i kartami jako skrajnie satysfakcjonujący. Losowość spora, no ale dla każdego coś miłego, patrząc na ilość rzeczywistych i potencjalnych kombinacji między deckami. Póki co ta gra to swoisty mini-wygrany kwartału, kto wie, jak to się potoczy w kolejnych miesiącach.
3. miejsce i 3 punkty wędrują do Podwodnych Miast. 3 rozgrywki 2-osobowe w miesiącu pozwoliły powalczyć nawet o wyższe miejsce, no ale ostatecznie osiada na najniższym miejscu podium. Bardzo dobry czas rozgrywki w naszym ostatnim wykonaniu. Odpowiednio ciasno na planszy, zupełnie różne podejścia do każdej gry i mocna determinacja rozgrywki przez karty, przy jednoczesnej akceptowalnej losowości. Pewne nadzieje, że może wyjdzie dodatek po polsku kiedyś znowu.
Wzmianka honorowa marca: 49. gra na żywo od początku posiadania w Cywilizację: Poprzez Wieki. Została 1 rozgrywka. Można odliczać.
2. miejsce i 5 punktów przyznaję Hallertau. Tym razem nie było takiego El Dorado i trzeba było zadowolić się rozgrywkami w składzie 1-3- osobowym, ale w każdym jest równie ciekawie. Jeszcze nie przegrałem, a grane było sporo, ale z niecierpliwością wyczekuję tego momentu. W tej kategorii "heavy strategy" zasady gry traktuję jako... banalne, a fun płynący z zarządzania tymi polami i kartami jako skrajnie satysfakcjonujący. Losowość spora, no ale dla każdego coś miłego, patrząc na ilość rzeczywistych i potencjalnych kombinacji między deckami. Póki co ta gra to swoisty mini-wygrany kwartału, kto wie, jak to się potoczy w kolejnych miesiącach.
3. miejsce i 3 punkty wędrują do Podwodnych Miast. 3 rozgrywki 2-osobowe w miesiącu pozwoliły powalczyć nawet o wyższe miejsce, no ale ostatecznie osiada na najniższym miejscu podium. Bardzo dobry czas rozgrywki w naszym ostatnim wykonaniu. Odpowiednio ciasno na planszy, zupełnie różne podejścia do każdej gry i mocna determinacja rozgrywki przez karty, przy jednoczesnej akceptowalnej losowości. Pewne nadzieje, że może wyjdzie dodatek po polsku kiedyś znowu.
Wzmianka honorowa marca: 49. gra na żywo od początku posiadania w Cywilizację: Poprzez Wieki. Została 1 rozgrywka. Można odliczać.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Mia San Mia!
- Gizmoo
- Posty: 4195
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2834 times
- Been thanked: 2748 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Marzec zleciał w ekspresowym tempie! W zasadzie tak szybko, że nawet się nie zorientowałem. Jeżeli chodzi o planszówki, to był to najlepszy miesiąc w tym roku i jeden z lepszych w ogóle. Rozegrałem sporo partii, poznałem mnóstwo nowych gier, ale najważniejsze było to, że w większości wypadków miałem do czynienia z grami bardzo dobrymi, a czasami wręcz wybitnymi. Na liczniku 31 rozgrywek w aż 20 różnych tytułów. Bardzo mile spędzone chwile przy planszy i tym razem, poza świetnym towarzystwem, odpowiadały za to znakomite gry!
MARZEC 2022:
NOWOŚCI:
WARPGATE – Zacznę słabo, bo od tytułu z którym wiązałem spore nadzieje, a który niestety okazał się rozczarowaniem. Nie aż tak dużym, żeby trafić do kategorii „rozczarowanie miesiąca”, ale akurat tam – nie było konkurencji. Warpgate sam do końca nie wie czym chce być. Ma być niby szybkim pseudo 4x, ale szybkim nie jest, bo rozgrywka trwała strasznie długo. Ma być dynamicznie, a było statycznie. Miało być nowatorsko i w pewnych aspektach Warpgate pewnie taki jest, ale miałem jednocześnie olbrzymie wrażenie nie dociagnięcia testowania do końca. Mechanicznie jest to sprytnie wymyślone, ciekawe jest to, że siła akcji powiązana jest z turą, ale już w połowie rozgrywki widzieliśmy, że ta machina trzeszczy, a w trybach zgrzyta piach. Do tego gra zachęca do konfliktów w najgorszy możliwy sposób – w bicie słabszego. Wisienką na brązowym torcie jest losowość ukrytych celów. Jak ktoś ma farta, to dociągnie cele blisko jego pozycji na planszy, więc nie będzie musiał latać na drugi koniec galaktyki. Reasumując – bardzo chciałem grę lubić, ale się od niej trochę odbiłem. Wystawiłbym 6/10, ale nie wiem, czy mam ochotę tracić czas na kolejną rozgrywkę, więc niech będzie - 5/10
NUNS ON THE RUN – Nie wiem, czy powiem tu coś odkrywczego, bo nie przepadam w sumie za mechaniką hidden movement. W zasadzie tylko jedna gra w tym gatunku mi się w miarę podobała i było to Jaws. Uciekające Zakonnice, choć mają kilka ciekawych rozwiązań i dowcipny klimat - tego nie zmienią. Nie jest to mój typ zabawy, więc tylko – 5.5/10.
WONDERLAND’S WAR – Rany boskie jaka ta gra jest piękna! Po rozłożeniu na stole czułem się jak dziecko w fabryce czekolady. Uwielbiam też świat Alicji w Krainie Czarów, więc gra przyciągała mnie do siebie jak magnes neodymowy. Pamiętam, że nie wsparłem, bo obawiałem się zbyt dużej losowości. Nie znoszę, nie cierpię wręcz, losować żetonów z wora. Tutaj mnie to tak nie bolało, ale mój znajomy miał wyjątkowego pecha i jak widziałem, co dobiera i jego smutną minę, to pomyślałem, że nie chciałbym być na jego miejscu. Bawiłem się jednak wybitnie dobrze, mechanicznie mi się to wszystko bardzo podobało – więc stawiam 7.5/10. W tym obłędnym wydaniu na wypasie, to mógłbym to nawet chcieć mieć w kolekcji.
IDZIE FALA! – Prosta jak cep karcianka, która dostarcza mnóstwa frajdy i ciekawych decyzji. Są emocje, jest rozkmina, rozgrywka jest płynna i dostarcza śmiesznych sytuacji, które można po tym wspominać. 8/10 i na bank kupuję egzemplarz do kolekcji.
GEJSZE (HANAMIKOJI) – Jak wyżej. Prosta i urocza karcianka, która dostarcza wręcz agonalnych decyzji. Mega mi się podobało i też chcę kupić egzemplarz dla siebie. 8.5/10
JAIPUR – Nie rozumiałem co ludzie widzą w Jaipurze... Dopóki w niego sam nie zagrałem. Rany, jaka to znakomita dwuosobówka! Super przyjemna, emocjonująca rozkmina, co ulepić z kart. To gra w której totalnie liczy się timing i antycypacja ruchów przeciwnika. Bawiłem się świetnie i też kombinuję nad dołączeniem Jaipura do kolekcji. 8.5/10
DWAR7S SPRING – W świat Krasnoludków wkracza uproszczone 4x. Jak zwykle u Brueh’a mnóstwo ciekawych i oryginalnych pomysłów mechanicznych. Jak zwykle urocze ilustracje i super przyjemna, płynna rozgrywka. Dlaczego wiec nie będzie najwyższej noty? Bo w grze jest ten cholerny market row i do tego na tyle krótki, że losowość potrafi strasznie zaboleć. Szykujesz się do zrealizowania jakiejś misji, ale ktoś zagra kartę wróżki, która np. przerzuca twojego krasnoludka w inne miejsce planszy i Gucio. Tura w plecy, a czasem i cały cel w plecy. Karty wróżek mają super losowe efekty i psują moim zdaniem bardzo sprytnie mechanicznie wymyśloną rozgrywkę. Muszę zagrać jeszcze raz, muszę pogodzić się z tą losowością, może wtedy będę czerpał z Wiosny Krasnoludków większą przyjemność. Tam jest dobra gra, po prostu dużo lżejsza i bardziej losowa, niż tego oczekiwałem. Ponieważ krasnoludków jest siedem, to i na wyższą ocenę nie zasłużyli - 7/10.
WYROCZNIA DELFICKA – Stary Feld dołączył do kolekcji. Chłopaki z Gradania polecali bardzo, obejrzałem kilka filmików i strasznie mi się spodobała mechanika. Egzemplarz kupiony wręcz niemal w ciemno. I podeszło bardzo. Podobało się absolutnie wszystkim graczom przy stole. Gra to sprytnie i nowatorsko rozwiązany pomysł z pick-up & delivery. Mamy emocjonujący wyścig, w którym nie ma punktów (Sztefan, czy to aby na pewno Twoja gra? ), za to jest realizacja misji. Gra jest fajną łamigłówką przestrzenną, w której jest trochę losowości i tą losowość trzeba niestety zaakceptować i próbować ją okiełznać. Całość jednak ocieka miodkiem, ambrozją, czy jak to w Grecji - Ouzo. Ta słodycz zasługuje w pełni na 8/10
MEZO – Rany boskie!!! Ta gra to mistrzostwo świata w kategorii area majority. Przepraszam bardzo, ale Gambit się nie zna! Ale żarty na bok – rozumiem, czemu ta gra może się nie podobać. Jest bardzo nowatorska i oryginalna, w kilku aspektach mocno mechaniczna i niestety, przez oryginalność rozwiązań i suchość mechaniki – w wielu momentach jest nieintuicyjna. Mamy sporo mikro zasad do przyswojenia , czytelność często kuleje, ale jak się przyzwyczai do mechaniki i wgryzie głębiej, to po tym mamy już czystą frajdę. Jasne, rozgrywka trwa trochę za długo, ale jest przy tym bardzo epicka. Wszystko tu pięknie się zazębia, a wybory i decyzje czasem rozrywają półkule... na pół. Strasznie mi się podobało, nawet waham się czy nie kupić, no ale do tego tytułu trzeba mieć stałą ekipę, która będzie chciała się w tą grę bawić i wracać częściej niż raz na pół roku. Reasumując – kupiłbym, ale nie miałbym z kim w to grać. Na półce cierpi już z tego samego powodu Cry Havoc, a szkoda, żeby cierpiało również kapitalne Mezo. Ode mnie 8.5/10, Byłaby to nowość miesiąca, ale inny tytuł zasłużył jednak nieco bardziej.
ROZCZAROWANIE MIESIĄCA:
STEAMWATCHERS – Miałem napisać na początku cały elaborat o tym, co mi się w grze nie podobało, ale... Nie chce mi się. Uwielbiam klimat post – apo, bardzo lubię area/majority control, ale tutaj nie pykło dla mnie tak wiele aspektów rozgrywki, że to jest aż niemożliwe. Gra jest piękna i... na tym kończą się jej zalety. Reszta jest totalnie rozklekotaną maszyną. Miałem też wrażenie, że pozbawioną balansu, ale nie chcę w tym temacie dyskusji, bo znowu powstanie jakiś wątek, w stylu - „czy balans jest nam w ogóle potrzebny?” Balans odłóżmy więc pod wieczną zmarzlinę, ale nie da się wybaczyć ParowcowymSkrytożercom losowości. Mechanika, w której losowo na planszy pojawiają się kominy z parą, to jeden z najbardziej absurdalnych pomysłów, jakie kiedykolwiek widziałem w grze planszowej. Bawiłem się fatalnie, niektórzy gracze przy stole marudzili również, choć ja poza marudzeniem byłem wręcz wkurzony. Żal pięknej oprawy, a jeszcze bardziej straconego czasu. Całość ti zupa z irytacji. Chyba nie po drodze mi z grami Mythic Games. Mam wrażenie, że oni wystawiają na Kickstarterze produkty niedopracowane, byle tylko szybko wydać i zgarnąć kasę, nim gracze przekonają się, że dostają guano owinięte w papierek. Masakra! 3/10 i to naciągane!
POWRÓT/Y MIESIĄCA:
ENDEAVOR – Pamiętałem, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta gra za pierwszym razem. I od tej pierwszej partii upłynęło... Półtora roku! Strasznie chciałem wrócić do Wieku Żagli, ale nawet w najskrytszych marzeniach nie podejrzewałem, że będzie to powrót tak przyjemny. To rewelacyjne, tematyczne euro ze zgrabną, elegancką mechaniką i kapitalną dramaturgią. Początkowy rozwój i ekspansja tonie w końcowych konfliktach, gdy gracze walczą o każdy jeden punkt. Świetna zabawa - 9/10!
THUNDERSTONE QUEST – Podobnie jak w przypadku Endeavora, ciężkie pudło z TQ nie miało szczęścia do powtórki. Ale tak bardzo zatęskniłem za tym deckbuilderem, że ściągnąłem to 8 kilo, odkurzyłem wieko i zaproponowałem moim znajomym. Okazało się, że to był strzał w 10 i dziewczyny wręcz naciskały po tej partii, żeby koniecznie powtórzyć Thunderstone’a na kolejnym spotkaniu. Co oczywiście się wydarzyło. Uwielbiam ten klimatyczny i tematyczny deckbuilder. Oprawa zwala z nóg, a patent z awansowaniem postaci na wyższe poziomy i „trenowaniem” bohatera jest świetny. Urocza, super przyjemna zabawa. 8.5/10
PARTIA MIESIĄCA:
NEW DAWN – Strasznie jarałem się na kolejną partię w New Dawn, bo byłem zachwycony po pierwszej rozgrywce. Ten uproszczony 4x ma wszystkie elementy gatunku, eleganckie zasady i świetną oprawę. Wszystko się tu spina. Nie trzeba „walczyć z grą” (jak trochę jest w przypadku Mezo), a zamiast tego można oddać się super intuicyjnej zabawie. Ta rozgrywka była kompletnie inna od pierwszej, od samego początku było agresywnie i w zasadzie non-stop dochodziło do konfliktów. Takich emocji i wyrywania sobie każdego kawałka kosmosu nie było dawno. Mnóstwo śmiechu, emocji i ciekawych decyzji! Świetna zabawa, z którą chce obcować częściej. 9/10
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
RAIATEA – Nie wiem, co napisać, bo tutaj wchodzi chyba casus mojego planszówkowego dziwactwa. W tym euro mamy mechanikę selekcji akcji podobną do Puerto Rico, ale to co dzieje się po wyborze akcji i o czym jest ta gra, to jest już mokry sen szaleńca. Niby wszystko toczy się dookoła maoryskich wierzeń, religii i... czarowania. Ale... Powiązanie z tematem jest dosyć umowne, a jednocześnie jest to tak oryginalny miks mechanik, że serio nie jestem w stanie to do niczego porównać. A wrzucanie czarów i many do worka, to jest już serio jakiś inny poziom świadomości. Nic nie poradzę, że podobają mi się gry oryginalne, niszowe, dziwne, „inne”. Raiatea to właśnie taki przedziwny twór, w którym szaman podał zdecydowanie za dużo grzybków z psylocybinką. Mam wrażenie, że Raiatea mogła zostać hitem, ale Quined Games nie dogotował niestety do końca wszystkich składników. Zamiast płynnej zabawy, mamy nieczytelne, nieintuicyjne ikony. Ciężko niektóre zależności poskładać sobie w główce, bo powiązanie jest często mocno umowne, a to co dzieje się na kartach z czarami, to już prawdziwa katastrofa! QG chciało grę niezależną językowo i przez to karty, bez sięgania do wielkiej płachty z wyjaśnieniami, są w zasadzie kompletnie niezrozumiałe. Na szczęście ja poszedłem za radą z BGG i zrobiłem paste-upsy z tekstem, przez co jest wygodnie i rozgrywka nie rwie się co chwila. W każdym razie punkty można bić na kilka sposobów, a nawet realizując najwięcej żetonów misji można skończyć... Na drugim miejscu. Wszyscy byliśmy zaskoczeni jaka ta gra jest sprytna, pomysłowa i piękna. Chciałem wystawić dziewiątkę, ale za te ikony będzie pół punktu w dół, więc – 8.5/10. W zasadzie podobała mi się bardziej niż gra miesiąca (poniżej) i bawiłem się przy niej lepiej, ale jednak w zwycięzcę rozegrałem więcej partii, więc korona musiała przypaść...
GRA MIESIĄCA:
BRAZIL: IMPERIAL – W sumie, to pół godziny temu skończyłem ostatnią partię w tym miesiącu. Mega podoba mi się ta prosta, lekka gra cywilizacyjna. Wszystko tu ładnie śmiga, mechanika jest elegancka, klarowna, a sama rozgrywka – bardzo przyjemna. Owszem, gra ma swoje problemy, nie podoba mi się choćby losowość kart walki, ale cała reszta – to jest sam miód. Budowanie imperium jest prawdziwym wyzwaniem. Super, że jest to wyścig i liczy się każdy najmniejszy ruch na drodze do celu. Non stop mamy ciekawe decyzje, a optymalizacja i kolejkowanie akcji dostarcza bardzo przyjemnego masażu mózgu. Nie jest to tytuł wybitny, ale każda partia jest po prostu bardzo przyjemna i pozostawia fajne uczucie niedosytu. Czekam na dodatek! 8.5/10
MARZEC 2022:
Spoiler:
WARPGATE – Zacznę słabo, bo od tytułu z którym wiązałem spore nadzieje, a który niestety okazał się rozczarowaniem. Nie aż tak dużym, żeby trafić do kategorii „rozczarowanie miesiąca”, ale akurat tam – nie było konkurencji. Warpgate sam do końca nie wie czym chce być. Ma być niby szybkim pseudo 4x, ale szybkim nie jest, bo rozgrywka trwała strasznie długo. Ma być dynamicznie, a było statycznie. Miało być nowatorsko i w pewnych aspektach Warpgate pewnie taki jest, ale miałem jednocześnie olbrzymie wrażenie nie dociagnięcia testowania do końca. Mechanicznie jest to sprytnie wymyślone, ciekawe jest to, że siła akcji powiązana jest z turą, ale już w połowie rozgrywki widzieliśmy, że ta machina trzeszczy, a w trybach zgrzyta piach. Do tego gra zachęca do konfliktów w najgorszy możliwy sposób – w bicie słabszego. Wisienką na brązowym torcie jest losowość ukrytych celów. Jak ktoś ma farta, to dociągnie cele blisko jego pozycji na planszy, więc nie będzie musiał latać na drugi koniec galaktyki. Reasumując – bardzo chciałem grę lubić, ale się od niej trochę odbiłem. Wystawiłbym 6/10, ale nie wiem, czy mam ochotę tracić czas na kolejną rozgrywkę, więc niech będzie - 5/10
NUNS ON THE RUN – Nie wiem, czy powiem tu coś odkrywczego, bo nie przepadam w sumie za mechaniką hidden movement. W zasadzie tylko jedna gra w tym gatunku mi się w miarę podobała i było to Jaws. Uciekające Zakonnice, choć mają kilka ciekawych rozwiązań i dowcipny klimat - tego nie zmienią. Nie jest to mój typ zabawy, więc tylko – 5.5/10.
WONDERLAND’S WAR – Rany boskie jaka ta gra jest piękna! Po rozłożeniu na stole czułem się jak dziecko w fabryce czekolady. Uwielbiam też świat Alicji w Krainie Czarów, więc gra przyciągała mnie do siebie jak magnes neodymowy. Pamiętam, że nie wsparłem, bo obawiałem się zbyt dużej losowości. Nie znoszę, nie cierpię wręcz, losować żetonów z wora. Tutaj mnie to tak nie bolało, ale mój znajomy miał wyjątkowego pecha i jak widziałem, co dobiera i jego smutną minę, to pomyślałem, że nie chciałbym być na jego miejscu. Bawiłem się jednak wybitnie dobrze, mechanicznie mi się to wszystko bardzo podobało – więc stawiam 7.5/10. W tym obłędnym wydaniu na wypasie, to mógłbym to nawet chcieć mieć w kolekcji.
IDZIE FALA! – Prosta jak cep karcianka, która dostarcza mnóstwa frajdy i ciekawych decyzji. Są emocje, jest rozkmina, rozgrywka jest płynna i dostarcza śmiesznych sytuacji, które można po tym wspominać. 8/10 i na bank kupuję egzemplarz do kolekcji.
GEJSZE (HANAMIKOJI) – Jak wyżej. Prosta i urocza karcianka, która dostarcza wręcz agonalnych decyzji. Mega mi się podobało i też chcę kupić egzemplarz dla siebie. 8.5/10
JAIPUR – Nie rozumiałem co ludzie widzą w Jaipurze... Dopóki w niego sam nie zagrałem. Rany, jaka to znakomita dwuosobówka! Super przyjemna, emocjonująca rozkmina, co ulepić z kart. To gra w której totalnie liczy się timing i antycypacja ruchów przeciwnika. Bawiłem się świetnie i też kombinuję nad dołączeniem Jaipura do kolekcji. 8.5/10
DWAR7S SPRING – W świat Krasnoludków wkracza uproszczone 4x. Jak zwykle u Brueh’a mnóstwo ciekawych i oryginalnych pomysłów mechanicznych. Jak zwykle urocze ilustracje i super przyjemna, płynna rozgrywka. Dlaczego wiec nie będzie najwyższej noty? Bo w grze jest ten cholerny market row i do tego na tyle krótki, że losowość potrafi strasznie zaboleć. Szykujesz się do zrealizowania jakiejś misji, ale ktoś zagra kartę wróżki, która np. przerzuca twojego krasnoludka w inne miejsce planszy i Gucio. Tura w plecy, a czasem i cały cel w plecy. Karty wróżek mają super losowe efekty i psują moim zdaniem bardzo sprytnie mechanicznie wymyśloną rozgrywkę. Muszę zagrać jeszcze raz, muszę pogodzić się z tą losowością, może wtedy będę czerpał z Wiosny Krasnoludków większą przyjemność. Tam jest dobra gra, po prostu dużo lżejsza i bardziej losowa, niż tego oczekiwałem. Ponieważ krasnoludków jest siedem, to i na wyższą ocenę nie zasłużyli - 7/10.
WYROCZNIA DELFICKA – Stary Feld dołączył do kolekcji. Chłopaki z Gradania polecali bardzo, obejrzałem kilka filmików i strasznie mi się spodobała mechanika. Egzemplarz kupiony wręcz niemal w ciemno. I podeszło bardzo. Podobało się absolutnie wszystkim graczom przy stole. Gra to sprytnie i nowatorsko rozwiązany pomysł z pick-up & delivery. Mamy emocjonujący wyścig, w którym nie ma punktów (Sztefan, czy to aby na pewno Twoja gra? ), za to jest realizacja misji. Gra jest fajną łamigłówką przestrzenną, w której jest trochę losowości i tą losowość trzeba niestety zaakceptować i próbować ją okiełznać. Całość jednak ocieka miodkiem, ambrozją, czy jak to w Grecji - Ouzo. Ta słodycz zasługuje w pełni na 8/10
MEZO – Rany boskie!!! Ta gra to mistrzostwo świata w kategorii area majority. Przepraszam bardzo, ale Gambit się nie zna! Ale żarty na bok – rozumiem, czemu ta gra może się nie podobać. Jest bardzo nowatorska i oryginalna, w kilku aspektach mocno mechaniczna i niestety, przez oryginalność rozwiązań i suchość mechaniki – w wielu momentach jest nieintuicyjna. Mamy sporo mikro zasad do przyswojenia , czytelność często kuleje, ale jak się przyzwyczai do mechaniki i wgryzie głębiej, to po tym mamy już czystą frajdę. Jasne, rozgrywka trwa trochę za długo, ale jest przy tym bardzo epicka. Wszystko tu pięknie się zazębia, a wybory i decyzje czasem rozrywają półkule... na pół. Strasznie mi się podobało, nawet waham się czy nie kupić, no ale do tego tytułu trzeba mieć stałą ekipę, która będzie chciała się w tą grę bawić i wracać częściej niż raz na pół roku. Reasumując – kupiłbym, ale nie miałbym z kim w to grać. Na półce cierpi już z tego samego powodu Cry Havoc, a szkoda, żeby cierpiało również kapitalne Mezo. Ode mnie 8.5/10, Byłaby to nowość miesiąca, ale inny tytuł zasłużył jednak nieco bardziej.
ROZCZAROWANIE MIESIĄCA:
STEAMWATCHERS – Miałem napisać na początku cały elaborat o tym, co mi się w grze nie podobało, ale... Nie chce mi się. Uwielbiam klimat post – apo, bardzo lubię area/majority control, ale tutaj nie pykło dla mnie tak wiele aspektów rozgrywki, że to jest aż niemożliwe. Gra jest piękna i... na tym kończą się jej zalety. Reszta jest totalnie rozklekotaną maszyną. Miałem też wrażenie, że pozbawioną balansu, ale nie chcę w tym temacie dyskusji, bo znowu powstanie jakiś wątek, w stylu - „czy balans jest nam w ogóle potrzebny?” Balans odłóżmy więc pod wieczną zmarzlinę, ale nie da się wybaczyć ParowcowymSkrytożercom losowości. Mechanika, w której losowo na planszy pojawiają się kominy z parą, to jeden z najbardziej absurdalnych pomysłów, jakie kiedykolwiek widziałem w grze planszowej. Bawiłem się fatalnie, niektórzy gracze przy stole marudzili również, choć ja poza marudzeniem byłem wręcz wkurzony. Żal pięknej oprawy, a jeszcze bardziej straconego czasu. Całość ti zupa z irytacji. Chyba nie po drodze mi z grami Mythic Games. Mam wrażenie, że oni wystawiają na Kickstarterze produkty niedopracowane, byle tylko szybko wydać i zgarnąć kasę, nim gracze przekonają się, że dostają guano owinięte w papierek. Masakra! 3/10 i to naciągane!
POWRÓT/Y MIESIĄCA:
ENDEAVOR – Pamiętałem, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta gra za pierwszym razem. I od tej pierwszej partii upłynęło... Półtora roku! Strasznie chciałem wrócić do Wieku Żagli, ale nawet w najskrytszych marzeniach nie podejrzewałem, że będzie to powrót tak przyjemny. To rewelacyjne, tematyczne euro ze zgrabną, elegancką mechaniką i kapitalną dramaturgią. Początkowy rozwój i ekspansja tonie w końcowych konfliktach, gdy gracze walczą o każdy jeden punkt. Świetna zabawa - 9/10!
THUNDERSTONE QUEST – Podobnie jak w przypadku Endeavora, ciężkie pudło z TQ nie miało szczęścia do powtórki. Ale tak bardzo zatęskniłem za tym deckbuilderem, że ściągnąłem to 8 kilo, odkurzyłem wieko i zaproponowałem moim znajomym. Okazało się, że to był strzał w 10 i dziewczyny wręcz naciskały po tej partii, żeby koniecznie powtórzyć Thunderstone’a na kolejnym spotkaniu. Co oczywiście się wydarzyło. Uwielbiam ten klimatyczny i tematyczny deckbuilder. Oprawa zwala z nóg, a patent z awansowaniem postaci na wyższe poziomy i „trenowaniem” bohatera jest świetny. Urocza, super przyjemna zabawa. 8.5/10
PARTIA MIESIĄCA:
NEW DAWN – Strasznie jarałem się na kolejną partię w New Dawn, bo byłem zachwycony po pierwszej rozgrywce. Ten uproszczony 4x ma wszystkie elementy gatunku, eleganckie zasady i świetną oprawę. Wszystko się tu spina. Nie trzeba „walczyć z grą” (jak trochę jest w przypadku Mezo), a zamiast tego można oddać się super intuicyjnej zabawie. Ta rozgrywka była kompletnie inna od pierwszej, od samego początku było agresywnie i w zasadzie non-stop dochodziło do konfliktów. Takich emocji i wyrywania sobie każdego kawałka kosmosu nie było dawno. Mnóstwo śmiechu, emocji i ciekawych decyzji! Świetna zabawa, z którą chce obcować częściej. 9/10
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
RAIATEA – Nie wiem, co napisać, bo tutaj wchodzi chyba casus mojego planszówkowego dziwactwa. W tym euro mamy mechanikę selekcji akcji podobną do Puerto Rico, ale to co dzieje się po wyborze akcji i o czym jest ta gra, to jest już mokry sen szaleńca. Niby wszystko toczy się dookoła maoryskich wierzeń, religii i... czarowania. Ale... Powiązanie z tematem jest dosyć umowne, a jednocześnie jest to tak oryginalny miks mechanik, że serio nie jestem w stanie to do niczego porównać. A wrzucanie czarów i many do worka, to jest już serio jakiś inny poziom świadomości. Nic nie poradzę, że podobają mi się gry oryginalne, niszowe, dziwne, „inne”. Raiatea to właśnie taki przedziwny twór, w którym szaman podał zdecydowanie za dużo grzybków z psylocybinką. Mam wrażenie, że Raiatea mogła zostać hitem, ale Quined Games nie dogotował niestety do końca wszystkich składników. Zamiast płynnej zabawy, mamy nieczytelne, nieintuicyjne ikony. Ciężko niektóre zależności poskładać sobie w główce, bo powiązanie jest często mocno umowne, a to co dzieje się na kartach z czarami, to już prawdziwa katastrofa! QG chciało grę niezależną językowo i przez to karty, bez sięgania do wielkiej płachty z wyjaśnieniami, są w zasadzie kompletnie niezrozumiałe. Na szczęście ja poszedłem za radą z BGG i zrobiłem paste-upsy z tekstem, przez co jest wygodnie i rozgrywka nie rwie się co chwila. W każdym razie punkty można bić na kilka sposobów, a nawet realizując najwięcej żetonów misji można skończyć... Na drugim miejscu. Wszyscy byliśmy zaskoczeni jaka ta gra jest sprytna, pomysłowa i piękna. Chciałem wystawić dziewiątkę, ale za te ikony będzie pół punktu w dół, więc – 8.5/10. W zasadzie podobała mi się bardziej niż gra miesiąca (poniżej) i bawiłem się przy niej lepiej, ale jednak w zwycięzcę rozegrałem więcej partii, więc korona musiała przypaść...
GRA MIESIĄCA:
BRAZIL: IMPERIAL – W sumie, to pół godziny temu skończyłem ostatnią partię w tym miesiącu. Mega podoba mi się ta prosta, lekka gra cywilizacyjna. Wszystko tu ładnie śmiga, mechanika jest elegancka, klarowna, a sama rozgrywka – bardzo przyjemna. Owszem, gra ma swoje problemy, nie podoba mi się choćby losowość kart walki, ale cała reszta – to jest sam miód. Budowanie imperium jest prawdziwym wyzwaniem. Super, że jest to wyścig i liczy się każdy najmniejszy ruch na drodze do celu. Non stop mamy ciekawe decyzje, a optymalizacja i kolejkowanie akcji dostarcza bardzo przyjemnego masażu mózgu. Nie jest to tytuł wybitny, ale każda partia jest po prostu bardzo przyjemna i pozostawia fajne uczucie niedosytu. Czekam na dodatek! 8.5/10
- Fruczak Gołąbek
- Posty: 918
- Rejestracja: 29 wrz 2009, 00:56
- Lokalizacja: Warmińsko-mazurskie
- Has thanked: 72 times
- Been thanked: 39 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
U mnie dzieciaki dyktowały warunki:
1. Palec boży.
2. Dragomino.
3. Via Magica.
1. Palec boży.
2. Dragomino.
3. Via Magica.
- Tachion
- Posty: 426
- Rejestracja: 24 sty 2019, 00:16
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 180 times
- Been thanked: 210 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Z jednej strony kusisz tym New Dawn o skrajnych ocenach na BGG, ale z drugiej zachwalasz jedną z najgorszych gier, w którą grałem czyli TQ. I jak tu zaufać. Adventure Tactics próbowałeś? Gra z kampanią, ale system rozwoju postaci/decków jest tutaj najlepszy jaki gdziekolwiek widziałem.
Warpgate myślałem, że reprint z wymianą wszystkich kart jakoś pomoże, ale puściłem na ostatnim MH po obejrzeniu kampanii. Sama sprytna mechanika tych 1X, 2X, 3X, 4X nie ratuje gry.
W Steamwatchers nie odczułem tej losowości z pojawianiem się gejzerów, sprawiało raczej wrażenie fajnego urozmaicenia z gonieniem za ciepłem. Ale samą rozgrywkę wspominam kiepsko, bo skończyłem jako chłopiec do bicia. Reszta nie była aż tak negatywna co do oceny. Graliście z dodatkami? Dodają sporo rzeczy i raczej granie standalone wiele traci, ale gra sama w sobie dalej niczego nie urywa. Dla mnie średniak plus. Plus właśnie za klimat.
- Gizmoo
- Posty: 4195
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2834 times
- Been thanked: 2748 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Zaraz... Ja chyba od Ciebie kupiłem ten egzemplarz Thunderstone'a, czy źle pamiętam? Dla mnie TQ jest wybitnie dobrym i przyjemnym deckbuilderem. Dużo ciekawych decyzji, fajny wyścig, przyjemne kombinowanie i klimat. Dużo ludzi gra w tą grę źle, bo instrukcja niestety do najlepszych nie należy. Ja przez kilka pierwszych rozgrywek robiłem straszne błędy w zasadach.
Mi nie można ufać, bo ja mam dość oryginalny gust i jakoś ciągnie mnie do w dziwactw. Lubię jak autor gry idzie pod prąd, robi jakiś oryginalny twist. Z kolei mainstream, często uznane przez innych gry, są dla mnie zwyczajnymi średniakami.
Ta mechanika, to najlepsza część Warpgate i to jest patent, który BARDZO mi się podobał. Niestety cała reszta jest "clunky". Miałem wrażenie, że ktoś chwycił się tego pomysłu, a później nie wiedział co z nim zrobić. Czekam na grę, która to wykorzysta w piękny sposób.
Przecież to jest koszmar. Jak gracz ma szczęście, to może się zabunkrować i kominy będą pojawiały się na jego polach. Może nic nie robić i czerpać profity, bo skażenie jest niewielką karą. A co najgorsze, że nawet "kontrola" gdzie te kominy mają się pojawić (*i jak wysokie) jest żadna. Wybierałem akcję "wypatrywania pary", po czym dobieram same karty, na których kominy pojawiają się w totalnie odległym końcu planszy, do którego nie mam i nie mam absolutnie możliwości dostępu do końca gry. Ciągniemy kartę - u kumpla losuje się komin o trzech poziomach, u mnie o jednym, czyli zniknie pod koniec rundy. To jest absurd totalny.
Klimat świetny, oprawa kapitalna, a mata jest tak piękna, że urywa tyłek. Ale jak sobie porównam do dowolnego area control/majority, to na tym tle Steamwatchers wypada wręcz słabo. A jak już porównam sobie do ostatnich tytułów, w które grałem, czyli Wonderland's War i Mezo, to już w ogóle Steamwatchers wygląda na grę zrobioną przez nastolatka. Szczególnie na tle Mezo wypada to słabo, bo w Mezo czujesz wagę podjętych decyzji. W Steamwatchers robisz tylko to, na co pozwala ci gra. Więc robisz rzeczy oczywiste. Ciężkich dylematów tam nie miałem. Nie graliśmy wprawdzie z dodatkami, ale nie wiem czy mogą poprawić wady, które są olbrzymie. Jeszcze ten totalny efekt kuli śnieżnej. Jak ci dobrze idzie od samego początku, to przetaczasz się po planszy, a jak zostałeś zgnojony na początku, to masz mocno pod górę. No chciałbym jakoś Stemwatchers obronić, ale nie mam do tego narzędzi. A konkurencja w tym gatunku jest olbrzymia i zwyczajnie lepsza.
- nimsarn
- Posty: 316
- Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
- Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
- Has thanked: 534 times
- Been thanked: 196 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Najkrótszy miesiąc roku - jak narazie - 8 partii...
Nowości:
Kroniki zamku Avel (++) - przyjemna kooperacja, ale nie chwyciła za serce - pewnie pojawiła się dla mnie za późno;
Forum Trajanum (+++) - jakoś się złożyło że w domu wszystkie feldy są syna, a teraz mam i ja! Nie żałuję bo w przeciwieństwie do Zamków, Forum mnie kupiło.
Stali bywalcy i powroty:
Bomardzo (++) - gra jest dobra ale bardzo oryginalna, a że wzięliśmy ją z doskoku - właściwie powinniśmy rozegrać dwie partie aby się nią w pełni nacieszyć;
Dixit: Quest (++) - Dixit to jest Dixit, klasyk sam w sobie - wspaniały na wizyty nowych znajomych;
Panaceum (+++) - z zawartym w podstawce minidodatkem jest takie dobre..;
Hobbit (++) - Przygodówka doktora-K, bez spinki nadal grzeje;
Władca pierścieni: Wyprawa do Mordoru (+++) - bardzo przyjemna trurlanka - doskonała w oczekiwaniu na spóźnialskich graczy;
Sierra West (+++) - odgrzebane po roku nadal cieszy, mimo że dwie wersje wciąż czekają na ogranie.
Gra miesiąca:
Wybrałbym Forum Trajanum, gdybym zagrał choć raz więcej, a tak grą miesiąca zostaje Sierra West - bardzo głęboka, nawet w pierwszej jabczanej wersji, gra euro, która przy sprawnej grupie (rozkładanie kart w międzyczasie) daje naprawdę dużo frajdy.
Nowości:
Kroniki zamku Avel (++) - przyjemna kooperacja, ale nie chwyciła za serce - pewnie pojawiła się dla mnie za późno;
Forum Trajanum (+++) - jakoś się złożyło że w domu wszystkie feldy są syna, a teraz mam i ja! Nie żałuję bo w przeciwieństwie do Zamków, Forum mnie kupiło.
Stali bywalcy i powroty:
Bomardzo (++) - gra jest dobra ale bardzo oryginalna, a że wzięliśmy ją z doskoku - właściwie powinniśmy rozegrać dwie partie aby się nią w pełni nacieszyć;
Dixit: Quest (++) - Dixit to jest Dixit, klasyk sam w sobie - wspaniały na wizyty nowych znajomych;
Panaceum (+++) - z zawartym w podstawce minidodatkem jest takie dobre..;
Hobbit (++) - Przygodówka doktora-K, bez spinki nadal grzeje;
Władca pierścieni: Wyprawa do Mordoru (+++) - bardzo przyjemna trurlanka - doskonała w oczekiwaniu na spóźnialskich graczy;
Sierra West (+++) - odgrzebane po roku nadal cieszy, mimo że dwie wersje wciąż czekają na ogranie.
Gra miesiąca:
Wybrałbym Forum Trajanum, gdybym zagrał choć raz więcej, a tak grą miesiąca zostaje Sierra West - bardzo głęboka, nawet w pierwszej jabczanej wersji, gra euro, która przy sprawnej grupie (rozkładanie kart w międzyczasie) daje naprawdę dużo frajdy.
-
- Posty: 3469
- Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
- Has thanked: 572 times
- Been thanked: 1349 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
U mnie w sumie dość skromny miesiąc, ale za to dość ciekawy
Nowości:
La Granja 2 - super zaskoczenie na BGA, aczkolwiek trochę widzę problemy z balansem kart. W jednej partii miałem tyle ekstra akcji, że mimo błędów później dało radę wygrać.
Seasons 2 - dla mnie niestety chyba za losowa giera. Doceniam pomysł i nawet fajnie się w to gra, ale po prostu nie widzę za bardzo celu rozgrywki przy takiej losowości kart.
Ważniejsi Stali bywalcy:
Paleo 4 - trafiliśmy na jakiś trudniejszy scenariusz (rzeka) i nie potrafimy przejść, więc jest co męczyć
War of the Ring: Second Edition 3 - niezmiennie uczy i bawi, muszę trochę wolniej i przemyślanie grać, bo ostatnio robię głupie błędy i przewalam tak partie.
Concordia 1 - ostatnio dzięki salsie i nowym mapom wszedł trochę powiew świeżości
Barrage 1 - ostatnio wróciło na stół. Podstawka jest ok, ale trochę dla mnie za łatwo wejść w kozi róg, z którego już ciężko wyjść. Czekam na grę z dodatkiem.
Powroty:
Tapestry 2 - grałem kiedyś raz na żywo i koledzy chcieli sprawdzić a stwierdziłem, że jak BGA za mnie wszystko policzy, to mogę zagrać. No i wszystkie wnioski z pierwszej gry zostają, gra to totalny randomfest, w ostatniej turze w ogóle uciekło mi z 60-70 punktów, bo kolega zagrał kartę tapestry popychającą o jedno pole do przodu. 4/10
Beyond the Sun 1 - na BGA niestety gra jest tak samo nieczytelna jak na żywo. Jakby gra dostała drugą, czytelną edycję to bym pograł, a tak to tylko jak koledzy bardzo poproszą.
Rozczarowanie miesiąca:
Kasztan miesiąca: Tapestry - po prostu nie trawię tej gry i powiem szczerze, że ciężko mi ogarnąć co ludzie w niej widzą.
Nowość miesiąca: La Granja - mega fajne zaskoczenie, biorąc pod uwagę jak bardzo ta gra nie istnieje w moim otoczeniu nie spodziewałbym się, że jest tak dobra
Gra miesiąca: Wojna o Pieścień - 3 partie z czego 2 na żywo to jest to
Partia miesiąca: Grając w Wojnę o Pierścień mieliśmy dziką końcówkę z obroną ostatnich punktów przez wolne ludy i ostatecznie zniszczeniem pierścienia. Dla takim partii gram w tę grę.
Nowości:
La Granja 2 - super zaskoczenie na BGA, aczkolwiek trochę widzę problemy z balansem kart. W jednej partii miałem tyle ekstra akcji, że mimo błędów później dało radę wygrać.
Seasons 2 - dla mnie niestety chyba za losowa giera. Doceniam pomysł i nawet fajnie się w to gra, ale po prostu nie widzę za bardzo celu rozgrywki przy takiej losowości kart.
Ważniejsi Stali bywalcy:
Paleo 4 - trafiliśmy na jakiś trudniejszy scenariusz (rzeka) i nie potrafimy przejść, więc jest co męczyć
War of the Ring: Second Edition 3 - niezmiennie uczy i bawi, muszę trochę wolniej i przemyślanie grać, bo ostatnio robię głupie błędy i przewalam tak partie.
Concordia 1 - ostatnio dzięki salsie i nowym mapom wszedł trochę powiew świeżości
Barrage 1 - ostatnio wróciło na stół. Podstawka jest ok, ale trochę dla mnie za łatwo wejść w kozi róg, z którego już ciężko wyjść. Czekam na grę z dodatkiem.
Powroty:
Tapestry 2 - grałem kiedyś raz na żywo i koledzy chcieli sprawdzić a stwierdziłem, że jak BGA za mnie wszystko policzy, to mogę zagrać. No i wszystkie wnioski z pierwszej gry zostają, gra to totalny randomfest, w ostatniej turze w ogóle uciekło mi z 60-70 punktów, bo kolega zagrał kartę tapestry popychającą o jedno pole do przodu. 4/10
Beyond the Sun 1 - na BGA niestety gra jest tak samo nieczytelna jak na żywo. Jakby gra dostała drugą, czytelną edycję to bym pograł, a tak to tylko jak koledzy bardzo poproszą.
Rozczarowanie miesiąca:
Kasztan miesiąca: Tapestry - po prostu nie trawię tej gry i powiem szczerze, że ciężko mi ogarnąć co ludzie w niej widzą.
Nowość miesiąca: La Granja - mega fajne zaskoczenie, biorąc pod uwagę jak bardzo ta gra nie istnieje w moim otoczeniu nie spodziewałbym się, że jest tak dobra
Gra miesiąca: Wojna o Pieścień - 3 partie z czego 2 na żywo to jest to
Partia miesiąca: Grając w Wojnę o Pierścień mieliśmy dziką końcówkę z obroną ostatnich punktów przez wolne ludy i ostatecznie zniszczeniem pierścienia. Dla takim partii gram w tę grę.
- mat_eyo
- Posty: 5670
- Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
- Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
- Has thanked: 865 times
- Been thanked: 1361 times
- Kontakt:
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Marzec to u mnie drugi najgorszy miesiąc, od kiedy notuję rozgrywki na bgg. Myślałem, że po tragicznym lutym może być tylko lepiej, jednak rzeczywistość pokazała mi, jak bardzo się mylę :/ 13 partii w 7 tytułów, najwięcej w Bloodborne: Gra Planszowa (3) i Kaskadia, Spór o Bór, Super Fantasy Brawl oraz Marvel Champions (po 2).
Nowości:
- Bloodborne: Gra Planszowa (7.5) Nieustająco szukam gry z rozwojem bohatera, ciekawą walką i kampanią, w którą można grać solo. Trochę wbrew sobie, bo dungeon crawlery to zdecydowanie nie mój typ gier, a na półce mam już najlepszą grę z rozwojem postaci i ciekawą walką, czyli Mage Knighta. Jednak od czasu do czasu sprawdzam kolejne tego typu gry, w poszukiwaniu tej złożonej, wymagającej, ale bez tony zasad. Bloodborne ma bardzo ciekawy system akcji, ataków i zarządzania bronią. Jest również bardzo dobrym przeniesieniem na planszę oryginału z konsoli. Mamy sporo rzeczy znanych z pierwowzoru - wyciąganie wrogów z miejsc, częste umieranie i fakt, że każdy mobek może nas zabić, uczenie się i przewidywanie ataków wrogów i bossów, wszystko tutaj jest. Fajne są też zadania z wyborami, które wpływają na nasze losy w kolejnych zadaniach, nawet w następnych scenariuszach. Bawiłem się naprawdę dobrze, choć kilka rzeczy mnie uwierało. Tor czasu cisnie niemiłosiernie. Nie wyobrażąm sobie, co się musi dziać w rozgrywkach wieloosobowych, kiedy każdy chce wybrać się do Snu Tropiciela i ulepszyć, przecież to niesamowicie skraca grę. Dwie kolejne sprawy to teoretyczne zagrożenia, które mnie nie dotknęły, ale widzę je i przez to boję się siadać do kolejnych rozgrywek. Pierwsza to fakt, że przy odradzaniu się potworów (czerwony księżyc), jeśli akurat walczymy z bossem, to on się wyleczy. Mamy go na widelcu, ostatni strzał, a on odzyskuje całe HP. W moich grach celowałem tak, żeby rozpoczynać walkę z bossem zaraz po odradzaniu potwórów i udawało mi się go pokonać, ale nie jest to łatwe, a w grach wieloosobowych będzie jeszcze cięższe do koordynacji. Druga sprawa to fakt, że po przegranej misji całą minikampanię trzeba zaczynać od początku. Zagrałem 3 razy, wygrałem trzykrotnie i udało mi się wygrać pierwszą kampanię. Jednak gdybym przegrał w ostatnim scenariuszu to nie wiem, czy miałbym siłę zaczynać od początku, raczej nie.
- Tabannusi (7.5) Instrukcję do tej gry czytałem już kilkukrotnie, ale za każdym razem rozgrywka nie dochodziła do skutku. Znamienne jest jednak to, że po kilku lekturach gra nie chciała mi się ułożyć w głowie. Próg wejścia jest spory, ale mam wrażenie, że tłumaczenie i zrozumienie gry jest trudniejsze od samej rozgrywki. Ciekawe, dosyć standardowe euro, które jednak wyróżnia się sporą interakcją. Poza standardową dla gatunku (ściganie się po różne elementy gier) mamy tutaj połączenie cucdzych elementów na planszy z naszym punktowaniem, oczywiście dając pewne korzyści przeciwnikowi. Najciekawsza jest jednak akcja budowy. Budynki wznosimy na planach, które najpierw tworzą gracze. Mamy możliwość zrealizowania planu, na którym nie mamy swoich znaczników i zrobimy to taniej, niż gdyby był to nasz plan. Oczywiście przeciwnicy dostaną sporą rekompensatę i daje to fajne wybory. Mogę sobie pozwolić na zostawienie tego planu do mojej następnej kolejki czy ktoś go zrealizuje i nie wzniosę budynku? Czasem też dokładamy się do jakiegoś planu tylko po to, żeby dostać bonus przy jego konstrukcji. Wielibciele większej interakcji w eurasach powinni sprawdzić, raczej nie będą rozczarowani.
- Spór o Bór (7) Nigdy nie grałem w żadną iterację Schotten Totten, dopiero logo Gradania na pudełku mnie skusiło Nie napiszę niczego odkrywczego tutaj - bardzo przyjemna, matematyczna karcianka pojedynkowa z kalkulowaniem ryzyka i rozsądną dawką losowości.
Stali bywalcy:
- Kaskadia, Zamki Burgundii.
Powroty:
Marvel Champions, Super Fantasy Brawl
Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Tylko 3 poznane gry w marcu, a i tak ciężki wybór. Tabannusi mi się podoba, jestem zaintrygowany interakcją i różnymi możliwościami punktowania, ale zagrałem na razie tylko raz. Wyróżnienie trafia do Bloodborne, które nie urwało mi głowy, ale spędziłem z grą jedno przyjemne popołudnie.
Gra miesiąca: Na stół pierwszy raz w tym roku trafiło Marvel Champions i chyba trochę je sobie odczarowałem. Znalazłem odwagę by przyznać, że moja wymarzona talia Quicksilvera po prostu nie działa, schowałem go do pudełka i od razu wróciła frajda z gry. Jednak wyróżnienie trafi do drugiego powrotu w tym miesiącu. Czekając na dodatki z drugiej kampanii KS zagrałem online w Super Fantasy Brawl i przypomniałem sobie, za co tak kocham tę grę. Dla mnie najlepsza, skirmishowa gra pojedynkowa.
Rozczarowanie miesiąca: Żadna z gier mnie nie rozczarowała, bo za mało grałem i poznałem tylko trzy nowości. Rozczarowaniem niech więc będzie żałosna liczba rozgrywek. Zakładam, że w kwietniu będę miał pograne więcej już po pierwszym tygodniu.
Wydarzenie miesiąca: - 4 partie na urlopie, co zdarza się u mnie rzadko, chyba że cały wyjazd jest stricte planszówkowy.
Nowości:
- Bloodborne: Gra Planszowa (7.5) Nieustająco szukam gry z rozwojem bohatera, ciekawą walką i kampanią, w którą można grać solo. Trochę wbrew sobie, bo dungeon crawlery to zdecydowanie nie mój typ gier, a na półce mam już najlepszą grę z rozwojem postaci i ciekawą walką, czyli Mage Knighta. Jednak od czasu do czasu sprawdzam kolejne tego typu gry, w poszukiwaniu tej złożonej, wymagającej, ale bez tony zasad. Bloodborne ma bardzo ciekawy system akcji, ataków i zarządzania bronią. Jest również bardzo dobrym przeniesieniem na planszę oryginału z konsoli. Mamy sporo rzeczy znanych z pierwowzoru - wyciąganie wrogów z miejsc, częste umieranie i fakt, że każdy mobek może nas zabić, uczenie się i przewidywanie ataków wrogów i bossów, wszystko tutaj jest. Fajne są też zadania z wyborami, które wpływają na nasze losy w kolejnych zadaniach, nawet w następnych scenariuszach. Bawiłem się naprawdę dobrze, choć kilka rzeczy mnie uwierało. Tor czasu cisnie niemiłosiernie. Nie wyobrażąm sobie, co się musi dziać w rozgrywkach wieloosobowych, kiedy każdy chce wybrać się do Snu Tropiciela i ulepszyć, przecież to niesamowicie skraca grę. Dwie kolejne sprawy to teoretyczne zagrożenia, które mnie nie dotknęły, ale widzę je i przez to boję się siadać do kolejnych rozgrywek. Pierwsza to fakt, że przy odradzaniu się potworów (czerwony księżyc), jeśli akurat walczymy z bossem, to on się wyleczy. Mamy go na widelcu, ostatni strzał, a on odzyskuje całe HP. W moich grach celowałem tak, żeby rozpoczynać walkę z bossem zaraz po odradzaniu potwórów i udawało mi się go pokonać, ale nie jest to łatwe, a w grach wieloosobowych będzie jeszcze cięższe do koordynacji. Druga sprawa to fakt, że po przegranej misji całą minikampanię trzeba zaczynać od początku. Zagrałem 3 razy, wygrałem trzykrotnie i udało mi się wygrać pierwszą kampanię. Jednak gdybym przegrał w ostatnim scenariuszu to nie wiem, czy miałbym siłę zaczynać od początku, raczej nie.
- Tabannusi (7.5) Instrukcję do tej gry czytałem już kilkukrotnie, ale za każdym razem rozgrywka nie dochodziła do skutku. Znamienne jest jednak to, że po kilku lekturach gra nie chciała mi się ułożyć w głowie. Próg wejścia jest spory, ale mam wrażenie, że tłumaczenie i zrozumienie gry jest trudniejsze od samej rozgrywki. Ciekawe, dosyć standardowe euro, które jednak wyróżnia się sporą interakcją. Poza standardową dla gatunku (ściganie się po różne elementy gier) mamy tutaj połączenie cucdzych elementów na planszy z naszym punktowaniem, oczywiście dając pewne korzyści przeciwnikowi. Najciekawsza jest jednak akcja budowy. Budynki wznosimy na planach, które najpierw tworzą gracze. Mamy możliwość zrealizowania planu, na którym nie mamy swoich znaczników i zrobimy to taniej, niż gdyby był to nasz plan. Oczywiście przeciwnicy dostaną sporą rekompensatę i daje to fajne wybory. Mogę sobie pozwolić na zostawienie tego planu do mojej następnej kolejki czy ktoś go zrealizuje i nie wzniosę budynku? Czasem też dokładamy się do jakiegoś planu tylko po to, żeby dostać bonus przy jego konstrukcji. Wielibciele większej interakcji w eurasach powinni sprawdzić, raczej nie będą rozczarowani.
- Spór o Bór (7) Nigdy nie grałem w żadną iterację Schotten Totten, dopiero logo Gradania na pudełku mnie skusiło Nie napiszę niczego odkrywczego tutaj - bardzo przyjemna, matematyczna karcianka pojedynkowa z kalkulowaniem ryzyka i rozsądną dawką losowości.
Stali bywalcy:
- Kaskadia, Zamki Burgundii.
Powroty:
Marvel Champions, Super Fantasy Brawl
Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Tylko 3 poznane gry w marcu, a i tak ciężki wybór. Tabannusi mi się podoba, jestem zaintrygowany interakcją i różnymi możliwościami punktowania, ale zagrałem na razie tylko raz. Wyróżnienie trafia do Bloodborne, które nie urwało mi głowy, ale spędziłem z grą jedno przyjemne popołudnie.
Gra miesiąca: Na stół pierwszy raz w tym roku trafiło Marvel Champions i chyba trochę je sobie odczarowałem. Znalazłem odwagę by przyznać, że moja wymarzona talia Quicksilvera po prostu nie działa, schowałem go do pudełka i od razu wróciła frajda z gry. Jednak wyróżnienie trafi do drugiego powrotu w tym miesiącu. Czekając na dodatki z drugiej kampanii KS zagrałem online w Super Fantasy Brawl i przypomniałem sobie, za co tak kocham tę grę. Dla mnie najlepsza, skirmishowa gra pojedynkowa.
Rozczarowanie miesiąca: Żadna z gier mnie nie rozczarowała, bo za mało grałem i poznałem tylko trzy nowości. Rozczarowaniem niech więc będzie żałosna liczba rozgrywek. Zakładam, że w kwietniu będę miał pograne więcej już po pierwszym tygodniu.
Wydarzenie miesiąca: - 4 partie na urlopie, co zdarza się u mnie rzadko, chyba że cały wyjazd jest stricte planszówkowy.
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
pierwsza połowa miesiąca bardzo kiepska, za to w 2 udało się nadrobić z nawiązką.
Całościowo prezentuje się to tak:
(w miesiącu/łącznie)
1.Warhammer Underworlds - 8/179
2.Fantasy Battles The 9 Age - 6/23
3.Gloomhaven Szczęki Lwa - 2/14
4.Star Realms - 2/10
5.Dice Throne - 2/9
6.Spektrum - 2 (nowość)
7.Starcadia Quest - 1(nowość)
8.Ankh: Gods Of Egypt - 1(nowość)
9.The Godfather - 1/4
10.Bonfire - 1/2
11.Brzdęk! W! Kosmosie! - 1/17
12.Kaskadia - 1/3
13.Splendor - 1/3
Wydarzenie miesiąca: pierwszy master w Fantasy Battles, super weekendzik, super even. Niestety jak to na pierwszych turniejach w takie gry jest wszystkie partie sromotnie w tyłek ale kto by się tym przejmował
Nowość miesiąca: ciężko wybrać jedną przy dwójce solidnych kandydatów. Ankh i Starcadia. Jako jedno-rozgrywkowa partia wygrałby pewnie Ankh, ale całościowo będzie to Starcadia (motyw kampanii z rozwojem bohaterów bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że będzie kiedyś dane rozegrać go w całości)
Całościowo prezentuje się to tak:
(w miesiącu/łącznie)
1.Warhammer Underworlds - 8/179
2.Fantasy Battles The 9 Age - 6/23
3.Gloomhaven Szczęki Lwa - 2/14
4.Star Realms - 2/10
5.Dice Throne - 2/9
6.Spektrum - 2 (nowość)
7.Starcadia Quest - 1(nowość)
8.Ankh: Gods Of Egypt - 1(nowość)
9.The Godfather - 1/4
10.Bonfire - 1/2
11.Brzdęk! W! Kosmosie! - 1/17
12.Kaskadia - 1/3
13.Splendor - 1/3
Wydarzenie miesiąca: pierwszy master w Fantasy Battles, super weekendzik, super even. Niestety jak to na pierwszych turniejach w takie gry jest wszystkie partie sromotnie w tyłek ale kto by się tym przejmował
Nowość miesiąca: ciężko wybrać jedną przy dwójce solidnych kandydatów. Ankh i Starcadia. Jako jedno-rozgrywkowa partia wygrałby pewnie Ankh, ale całościowo będzie to Starcadia (motyw kampanii z rozwojem bohaterów bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że będzie kiedyś dane rozegrać go w całości)
- Ardel12
- Posty: 3569
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1140 times
- Been thanked: 2333 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Marzec był całkiem przyjemny i kontynuował dobrą passę poprzedniego miesiąca. 26 partii w 16 tytułów. Wiele nowości i dobrych tytułów.
Nowości
Barrage(+++) - grało się na prawdę przyjemnie, choć pierwsza runda/dwie idą na zrozumienie gry i jak bardzo obeznani gracze mogą uprzykrzyć życie nowym. Bardzo ciekawa mechanika spływu w połączeniu z tamami i zmianą kierunku spływu wody pozwalała na niszczenie wielu marzeń. Po zrozumieniu głównego mechanizmu gra w sumie staje się jasna i prosta. Wszystko toczy się wokół wody i elektrowni, więc każda akcja przybliża nas do celu. Bardzo spodobała mi się mechanika koła zębatego, które przetrzymuje nasze surowce. Bez jej przyspieszania możemy szybko zblokować się i marnować swoje akcje. Gra mi się spodobała. Z chęcią zagram ponownie, ale do kolekcji nie kupię. Na 2os po prostu wątpię by dawała tylu przyjemności.
Bonfire(++-) - nauka tej gry była dla mnie bólem. Po partii kliknęło, ale w trakcie gry wykonanie założonego łańcucha akcji sprawiało mi problem. W przeciwieństwie do Barrage, tutaj wszystkie akcje są totalnie abstrakcyjne. Mimo to można łączyć kolejne akcje w logiczne ciągi, które doprowadzą nas do tony PZ. Gra tonie niestety w liczbie znaczków, które wylewają się zewsząd. Mnie gra finalnie zmęczyła. Mogę zagrać kolejny raz by z głową rozegrać partię od początku do końca, ale na pewno na moją półkę nie trafi.
Golem(+++) - zasad sporo, ale wszystko się ze sobą świetnie łączy i spokojnie można utworzyć odpowiednie ciągi akcji w celu dokonania wielkich kombosów. Im dalej w grze tym więcej możemy zrobić pojedynczą akcją co jest świetne dla nas, ale już czekanie jak reszta odpala swoje silniczki i czekanie potrafi zabić. W 4os końcówka dla mnie była po prostu męcząca. Sam temat jak w bonfire dla mnie nieistnieje. Grafika wygląda słabo, ale jednak przemieszczanie golemów, uczników, kuleczki i możliwe komba mnie kupiły. Bardzo przyjemnie wypada też sam tor kuleczek, który niby losowy, to jednak umożliwia wykonanie w przeważającej liczbie tego co chcemy. Z chęcią zagram ponownie, choć przez swoje minusy gra do kolekcji nie trafi.
Oriflamme(+++) - partia w 5os. Tylko jedna, ale gra z miejsca mnie kupiła. Banalne zasady a w sumie dostarcza sporo możliwości. Do tego jeszcze rozkminie co kto zagrał i dostajemy na prawdę dobry lekki tytuł. Może losowość ręki czasem zaboleć, ale partie trwają po 15min, więc zaraz możemy się zrewanżować. Jakbym miał większą ekipę to bym od ręki kupił.
Raiders of Scythia(---) - ciekawa mechanika ze stawianiem i podnoszeniem mepla w celu odpalania akcji i w sumie tyle. Cała gra to mielenie tego samego by dokonać znowu tego samego, ale w troszkę lepszej wersji. W połowie partii włączyłem automat w głowie i wygrałem. Dla mnie totalne dno. Zastanawiałem się sam nad zakupem i bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłem. Nikła decyzyjność. Oczywiste wybory. Mała liczba opcji. POWTARZALNOŚĆ. Drugi raz nie zagram, postawcie bota na moje miejsce.
Through the Ages: A New Story of Civilization(+++) - trochę oszukana nowość, bo grałem w poprzednią edycję. Po długich namysłach i niskich cenach na OLX dorwałem z dodatkiem i w sumie jest dobrze jak nie bardzo dobrze. Ogrom możliwości. Planowanie wydarzeń. Ścieżki rozwoju. Tylko to przesuwanie tych wszystkich wskaźników potrafi być upierdliwe. Grałem w 2os wariant dla nowych graczy, czyli tylko do końca 2 ery i partia zajęła 2h. Długo. Liczyłem na krótsze partie, a co dopiero będzie się działo w wariancie pełnym. Mimo to z chęcią zagralbym od ręki kolejną partię i poprowadził moją cywilizację inną ścieżką. Nie wiem czy gra ostatnie w kolekcji. Zależy czy będzie z kim grać.
Powroty
Arkham Horror: The Card Game(+++) - cykl Carcosa ponownie rozegrany, tym razem z udanym finałem. AH uwielbiam i zawsze z chęcią zagram. Carcosa bardzo fajnie mi siadła i obecnie uważam ją za najlepszy cykl(grałem tylko w podstawke i Dunwih). Na szczęściej kolejne cykle czekają schowane, więc przy następnej okazji wyruszę w nową podróż.
Codenames: Duet(++-) - żona lubi to gramy. Czasem w trakcie partii mamy tonę śmiechu z wymyślonych skojarzeń. Gramy dla zabawy i nie przejmujemy się za bardzo licznikami czasu. Niestety tona dodatków wprowadza tonę dziwnych słów i łączenie ich czasem to na prawdę karkołomne wyzwanie.
Lost Ruins of Arnak(+++) - zagrałem w końcu w większym składzie i gra działa równie dobrze. Pojawia się więcej pól akcji i więcej lokacji zostaje odkrytych. Na tym poziomie złożoności gra jest po prostu świetna i nie mogę się doczekać dodatku, który może trochę podbije złożoność, ale dla mnie minimalnie, więc akceptowalnie
Galaxy Trucker(+++) - w końcu przegrałem. Moja wielka passa dobiegła końca. W sumie dawno tak słabych statków nie budowałem. Piraci roznosili wszystkich graczy. Liczba działek nigdy nie była wystarczająca. Szkoda mi tylko jednego gracza, którego statek ulegał całkowitej destrukcji w paru ruchach xD
Seasons(+++) - wciąż ogrywane z oboma dodatkami. Ta gra mi się w ogóle nie nudzi. Kart wychodzi niewiele, więc zawsze jest spora szansa na inny układ, który zmieni naszą strategię. Ja losowości nie odczuwam. Dostajemy w miarę zbalansowane opcje i musimy z nich ugrać jak najwięcej PZ.
Spartacus: A Game of Blood and Treachery(+++) - partia w 5os z oboma dodatkami. Trwała 3h i dawno nie było tylu pretendentów do zwycięstwa, którzy po rushu odpadali na ostatnie miejsca. Świetne przeciąganie liny. Epickie walki gladiatorów. Intrygi i dogadywanie się nad stołem przy mieszkach złota. Dla mnie gra ma klimat przez duże K.
Trickerion: Legends of Illusion(+++) - moja pierwsza 4os partia i przegrana z kretesem w jednym xD Grę uwielbiam, ale tym razem liczenie akcji i potrzebnych materiałów do dalszych sztuczek w ogóle mi nie szło. Zmiana planów na finalne sztuczki jest koszmarnym pomysłem, a im później tym gorszym. Bawiłem się mimo tego świetnie, ale posiadając dodatek dla 2os to w sumie różnicy nie zauważyłem przy większej liczbie graczy. Skalowanie, więc jest świetne, ale w długie i ciężkie eura wolę grać w mniejszym gronie.
Tzolk'in: The Mayan Calendar(+++) - ostatnia partia z 6 lat temu i dalej wiele zasad pamiętałem. Niby gra przez koła jest lekko abstrakcyjna, ale jest w tym finezja i klarowność. Jak raz się załapie to gra po prostu płynie. Jeden z tytułów, które rozważam do zakupu, gdyż jest piękna, ma świetny gimmick, proste zasady, oferuje sporo możliwości i da się zmieścić w 1.5h. Kto nie grał, ten powinien nadrobić tego już klasyka.
Viscounts of the West Kingdom(++-) - zastanawialem się nad sprzedażą, ale po przypominającej partii stwierdziłem, że jeszcze posiedzi. Plusem na pewno są 3 drogi do zwycięstwa, które dla mnie na razie są sobie równe. Karty postacie i budowanie talii jest ciekawe i pozwala się specjalizować. W sumie minusów do tytułu nie mam prócz tego, że jest OK. Nic mi tu tyłka nie urywa. Gra się przyjemnie, ale nie wiem czy w tym czasie nie lepiej zagrać w inną grę. Do przemyślenia.
Nowość miesiąca Oriflamme - ta mała gierka skradła mi serce.
Powrót miesiąca Spartacus: A Game of Blood and Treachery - dla mnie top topów. Jedna z 10 w kolekcji.
Gra miesiąca Arkham Horror: The Card Game - najwięcej partii, więc i największa przyjemność tego miesiąca.
Kasztan miesiąca Raiders of Scythia - tak nudnej i powtarzalnej partii dawno nie miałem, spodziewałem się gry co najmniej dobrej, a dostałem...no właśnie.
Postanowienia Dalej grać na mieście. Dalej testować nowe tytuły. Ruszyć z Etherfieldsem, ale przed nim pograć w Machina Arcana i TMB. Utrzymać kupowanie gier planszowych na podobnym poziomie jak w marcu
Osiągnięcia Nie kupiłem nawet jednej gry przez okrągły miesiąc(powiem, że sam ustaliłem sobie ten zamiar i pierwsze dni były na prawdę ciężkie. Kurde tyle premier, promocji, KS/GF a musiałem wytrzymać. Czułem, że na prawdę mam problem z kupowaniem, bo aż mnie nosiło od braku endorfinek za zakupy...Obecnie się uspokoiło i zamierzam dalej utrzymać ascetyzm). Zagrałem w wiele nowości(jak dla mnie). Na półce wstydu ostały się 2 tytuły.
Spoiler:
Barrage(+++) - grało się na prawdę przyjemnie, choć pierwsza runda/dwie idą na zrozumienie gry i jak bardzo obeznani gracze mogą uprzykrzyć życie nowym. Bardzo ciekawa mechanika spływu w połączeniu z tamami i zmianą kierunku spływu wody pozwalała na niszczenie wielu marzeń. Po zrozumieniu głównego mechanizmu gra w sumie staje się jasna i prosta. Wszystko toczy się wokół wody i elektrowni, więc każda akcja przybliża nas do celu. Bardzo spodobała mi się mechanika koła zębatego, które przetrzymuje nasze surowce. Bez jej przyspieszania możemy szybko zblokować się i marnować swoje akcje. Gra mi się spodobała. Z chęcią zagram ponownie, ale do kolekcji nie kupię. Na 2os po prostu wątpię by dawała tylu przyjemności.
Bonfire(++-) - nauka tej gry była dla mnie bólem. Po partii kliknęło, ale w trakcie gry wykonanie założonego łańcucha akcji sprawiało mi problem. W przeciwieństwie do Barrage, tutaj wszystkie akcje są totalnie abstrakcyjne. Mimo to można łączyć kolejne akcje w logiczne ciągi, które doprowadzą nas do tony PZ. Gra tonie niestety w liczbie znaczków, które wylewają się zewsząd. Mnie gra finalnie zmęczyła. Mogę zagrać kolejny raz by z głową rozegrać partię od początku do końca, ale na pewno na moją półkę nie trafi.
Golem(+++) - zasad sporo, ale wszystko się ze sobą świetnie łączy i spokojnie można utworzyć odpowiednie ciągi akcji w celu dokonania wielkich kombosów. Im dalej w grze tym więcej możemy zrobić pojedynczą akcją co jest świetne dla nas, ale już czekanie jak reszta odpala swoje silniczki i czekanie potrafi zabić. W 4os końcówka dla mnie była po prostu męcząca. Sam temat jak w bonfire dla mnie nieistnieje. Grafika wygląda słabo, ale jednak przemieszczanie golemów, uczników, kuleczki i możliwe komba mnie kupiły. Bardzo przyjemnie wypada też sam tor kuleczek, który niby losowy, to jednak umożliwia wykonanie w przeważającej liczbie tego co chcemy. Z chęcią zagram ponownie, choć przez swoje minusy gra do kolekcji nie trafi.
Oriflamme(+++) - partia w 5os. Tylko jedna, ale gra z miejsca mnie kupiła. Banalne zasady a w sumie dostarcza sporo możliwości. Do tego jeszcze rozkminie co kto zagrał i dostajemy na prawdę dobry lekki tytuł. Może losowość ręki czasem zaboleć, ale partie trwają po 15min, więc zaraz możemy się zrewanżować. Jakbym miał większą ekipę to bym od ręki kupił.
Raiders of Scythia(---) - ciekawa mechanika ze stawianiem i podnoszeniem mepla w celu odpalania akcji i w sumie tyle. Cała gra to mielenie tego samego by dokonać znowu tego samego, ale w troszkę lepszej wersji. W połowie partii włączyłem automat w głowie i wygrałem. Dla mnie totalne dno. Zastanawiałem się sam nad zakupem i bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłem. Nikła decyzyjność. Oczywiste wybory. Mała liczba opcji. POWTARZALNOŚĆ. Drugi raz nie zagram, postawcie bota na moje miejsce.
Through the Ages: A New Story of Civilization(+++) - trochę oszukana nowość, bo grałem w poprzednią edycję. Po długich namysłach i niskich cenach na OLX dorwałem z dodatkiem i w sumie jest dobrze jak nie bardzo dobrze. Ogrom możliwości. Planowanie wydarzeń. Ścieżki rozwoju. Tylko to przesuwanie tych wszystkich wskaźników potrafi być upierdliwe. Grałem w 2os wariant dla nowych graczy, czyli tylko do końca 2 ery i partia zajęła 2h. Długo. Liczyłem na krótsze partie, a co dopiero będzie się działo w wariancie pełnym. Mimo to z chęcią zagralbym od ręki kolejną partię i poprowadził moją cywilizację inną ścieżką. Nie wiem czy gra ostatnie w kolekcji. Zależy czy będzie z kim grać.
Powroty
Arkham Horror: The Card Game(+++) - cykl Carcosa ponownie rozegrany, tym razem z udanym finałem. AH uwielbiam i zawsze z chęcią zagram. Carcosa bardzo fajnie mi siadła i obecnie uważam ją za najlepszy cykl(grałem tylko w podstawke i Dunwih). Na szczęściej kolejne cykle czekają schowane, więc przy następnej okazji wyruszę w nową podróż.
Codenames: Duet(++-) - żona lubi to gramy. Czasem w trakcie partii mamy tonę śmiechu z wymyślonych skojarzeń. Gramy dla zabawy i nie przejmujemy się za bardzo licznikami czasu. Niestety tona dodatków wprowadza tonę dziwnych słów i łączenie ich czasem to na prawdę karkołomne wyzwanie.
Lost Ruins of Arnak(+++) - zagrałem w końcu w większym składzie i gra działa równie dobrze. Pojawia się więcej pól akcji i więcej lokacji zostaje odkrytych. Na tym poziomie złożoności gra jest po prostu świetna i nie mogę się doczekać dodatku, który może trochę podbije złożoność, ale dla mnie minimalnie, więc akceptowalnie
Galaxy Trucker(+++) - w końcu przegrałem. Moja wielka passa dobiegła końca. W sumie dawno tak słabych statków nie budowałem. Piraci roznosili wszystkich graczy. Liczba działek nigdy nie była wystarczająca. Szkoda mi tylko jednego gracza, którego statek ulegał całkowitej destrukcji w paru ruchach xD
Seasons(+++) - wciąż ogrywane z oboma dodatkami. Ta gra mi się w ogóle nie nudzi. Kart wychodzi niewiele, więc zawsze jest spora szansa na inny układ, który zmieni naszą strategię. Ja losowości nie odczuwam. Dostajemy w miarę zbalansowane opcje i musimy z nich ugrać jak najwięcej PZ.
Spartacus: A Game of Blood and Treachery(+++) - partia w 5os z oboma dodatkami. Trwała 3h i dawno nie było tylu pretendentów do zwycięstwa, którzy po rushu odpadali na ostatnie miejsca. Świetne przeciąganie liny. Epickie walki gladiatorów. Intrygi i dogadywanie się nad stołem przy mieszkach złota. Dla mnie gra ma klimat przez duże K.
Trickerion: Legends of Illusion(+++) - moja pierwsza 4os partia i przegrana z kretesem w jednym xD Grę uwielbiam, ale tym razem liczenie akcji i potrzebnych materiałów do dalszych sztuczek w ogóle mi nie szło. Zmiana planów na finalne sztuczki jest koszmarnym pomysłem, a im później tym gorszym. Bawiłem się mimo tego świetnie, ale posiadając dodatek dla 2os to w sumie różnicy nie zauważyłem przy większej liczbie graczy. Skalowanie, więc jest świetne, ale w długie i ciężkie eura wolę grać w mniejszym gronie.
Tzolk'in: The Mayan Calendar(+++) - ostatnia partia z 6 lat temu i dalej wiele zasad pamiętałem. Niby gra przez koła jest lekko abstrakcyjna, ale jest w tym finezja i klarowność. Jak raz się załapie to gra po prostu płynie. Jeden z tytułów, które rozważam do zakupu, gdyż jest piękna, ma świetny gimmick, proste zasady, oferuje sporo możliwości i da się zmieścić w 1.5h. Kto nie grał, ten powinien nadrobić tego już klasyka.
Viscounts of the West Kingdom(++-) - zastanawialem się nad sprzedażą, ale po przypominającej partii stwierdziłem, że jeszcze posiedzi. Plusem na pewno są 3 drogi do zwycięstwa, które dla mnie na razie są sobie równe. Karty postacie i budowanie talii jest ciekawe i pozwala się specjalizować. W sumie minusów do tytułu nie mam prócz tego, że jest OK. Nic mi tu tyłka nie urywa. Gra się przyjemnie, ale nie wiem czy w tym czasie nie lepiej zagrać w inną grę. Do przemyślenia.
Nowość miesiąca Oriflamme - ta mała gierka skradła mi serce.
Powrót miesiąca Spartacus: A Game of Blood and Treachery - dla mnie top topów. Jedna z 10 w kolekcji.
Gra miesiąca Arkham Horror: The Card Game - najwięcej partii, więc i największa przyjemność tego miesiąca.
Kasztan miesiąca Raiders of Scythia - tak nudnej i powtarzalnej partii dawno nie miałem, spodziewałem się gry co najmniej dobrej, a dostałem...no właśnie.
Postanowienia Dalej grać na mieście. Dalej testować nowe tytuły. Ruszyć z Etherfieldsem, ale przed nim pograć w Machina Arcana i TMB. Utrzymać kupowanie gier planszowych na podobnym poziomie jak w marcu
Osiągnięcia Nie kupiłem nawet jednej gry przez okrągły miesiąc(powiem, że sam ustaliłem sobie ten zamiar i pierwsze dni były na prawdę ciężkie. Kurde tyle premier, promocji, KS/GF a musiałem wytrzymać. Czułem, że na prawdę mam problem z kupowaniem, bo aż mnie nosiło od braku endorfinek za zakupy...Obecnie się uspokoiło i zamierzam dalej utrzymać ascetyzm). Zagrałem w wiele nowości(jak dla mnie). Na półce wstydu ostały się 2 tytuły.
- Apos
- Posty: 1178
- Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Has thanked: 472 times
- Been thanked: 1050 times
- Kontakt:
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Marzec - miesiąc, który zaczął się dość leniwie, tylko jedna nowość, ale przyjemnie się zakończył.
Wyzwania, aby zagrać 30 partyjek w miesiącu - osiągnięte.
Wyzwanie 2022 "10x10" - spełnione w 51%, a mamy dopiero 3 miesiące za sobą.
Do najczęściej granych tytułów Marca 2022 należą:
---Nowości---
Mortum: Średniowieczny Detektyw (7.5/10) - dedukcyjno-detektywistyczna gra w klimatach średniowiecznych? Taki tytuł musiał się znaleźć u mnie na stole. Z dziewczyną uwielbiamy pogrywać w takie tytuły kooperacyjne. Rozegraliśmy na razie jedną partyjkę i pierwsze wrażenia są raczej dobre. Wybieramy drużynę i chodzimy po kartach, które reprezentują mapę świata. Głównym zadaniem jest rozwiązanie poleconego nam zadania, które jest nietuzinkowe, a fabuła nieszablonowa. Nasi bohaterowie mają różne umiejętności, których będziemy używać podczas rozgrywki, wysyłać ich aby szpiegowali itd. Brzmi super. Mapa przypomina 7th Continent, a rozgrywka trochę Kroniki Zbrodni bez aplikacji. W praktyce jest kilka zgrzytów z mechaniką. Pomimo, że zasady są dość proste, to wprowadzenie nie było dla nas klarowne. Wymagało to trochę wracania do początkowych kart i analizowania co autor miał na myśli - szczególnie jak używać umiejętności postaci. Nie ma tutaj typowej instrukcji, a "list wprowadzający" + resztę wyjaśnią karty. Myślę, że dodanie dwustronicowej instrukcji wyjaśniającej podstawy, ikony oraz flow rozgrywki rozwiałoby wszelkie wątpliwości. Kolejne to logika gry oparta na kartach. Mieliśmy sytuację, że rozmawialiśmy z jedną z postaci o wydarzeniach "po fakcie", a później mieliśmy opcję przywitania się z tą postacią i zapytania o coś "przed faktem", co nie miało logicznego sensu. To ograniczenie wynikające z kart oraz szkopuł zarządzania nimi, byłoby wyeliminowane, gdyby gra była wspomagana aplikacją. Ta mogłaby śledzić progress fabuły i włączać/wyłączać niektóre opcje dialogowe. W Kronikach Zbrodni działa to dobrze. Aplikacja, mogłaby również zarządzać za nas akcjami postaci i dbać o czas. Takie małe udogodnienia, do których człowiek się jednak przyzwyczaił.
Ogólnie Mortum to fajny mix 7th Continent, Detektywa oraz Kronik Zbrodni, podlany ciekawym klimatem oraz fabułą z pewnymi zgrzytami w mechanice.
Czy zostaje w kolekcji? Tak! Po skończeniu pierwszej, jestem bardzo ciekaw dwóch pozostałych spraw.
---Stali bywalcy---
Ultimate Railroads (10/10) - Mapa azjatycka ze wspólnym torem fabryk jest super! Moja ulubiona. Podstawki też nie
City of the Big Shoulders (8.5/10) - operowanie firmami to coś co bardzo lubię. Taka namiastka 18XX, dość dobre euro, które sprawia mi przyjemność na boardgamearena. Czekam na dodruk!
Kaskadia (9/10) - Moje ulubiona mała-duża gra. Zasady do wytłumaczenia w 3 minuty, a rozgrywka wciąga nawet weteranów ciężkiego euro i 18XX. Lubię urozmaicone sposoby punktowania i rozgrywkę w budowanie siedlisk.
Paranormalni Detektywi (8/10) - gra stała się już nieodłączonym elementem, gdy spotykamy się ze znajomymi od wypadów do Escape Roomów. Dla osób, które na co dzień nie grają w planszówki, a lubią zagadki, łamigłówki i luźniejsze gry towarzyskie - super - widać to po zaangażowaniu graczy podczas rozgrywki. Na minus: niektóre z umiejętności bohaterów są znacznie częściej wybierane od innych, przez co część nie jest w użyciu.
Destinies (8/10) - Połowa gry za nami. Fabuła, klimat oraz setting są silną stroną tej gry. Sprawia to, że ponownie chcemy wrócić do podróży przez świat Destinies i rozegrać kolejną przygodę. Przeszkadza, że do rozwiązywania testów, gra nadal używa kostek - chętniej zobaczyłbym sprytny system, podobny do tego z np. Gloomhaven. W wielu miejscach możemy użyć zdobytych przedmiotów, aby rozwiązać dany problem, więc nie musimy wszędzie polegać tylko na szczęściu. Mam mieszane uczucia co do figurek - przez to, że są takie małe trudno je odróżnić, mało wnoszą podczas gry i nie zwraca się na nie uwagi. Gdy gra prosi o ustawienie takiej czy innej figurki - więcej czasu tracimy na szukanie figurki w pudełku niż to warte moim zdaniem. Zwykłe znaczniki/tokeny dla NPC w pełni by wystarczyły, bo i tak używamy aplikacji do interakcji z tymi. Po skończeniu podstawki, pewnie sięgniemy po dodatki.
Czerwona Katedra (8/10) - planszówka, gdzie kostek użyto w bardzo dobry sposób . Średniej ciężkości euro z mechaniką mandali, która sprawia samą frajdę. Do tego przepychanki na wieżach i rusztowaniach. Bardzo lubię - gdyby tylko gra trwała trochę krócej przy 4 graczach - tu potrafi się trochę ciągnąć.
Paleo (7.7/10) - Robinson Crusoe z czasach epoki kamienia. W tym miesiącu, tylko jedna rozgrywka i przegrana. Już drugi scenariusz jest znacznie trudniejszy. Do tego dochodzi losowość z kart oraz kostek.
Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares (7.9/10) - w porównaniu do "dużej" Terraformacji, uważam, że budowanie silniczka działa lepiej w Aresie. Dużym plusem jest płynność oraz czas rozgrywki - w około 1,5 dostaję tyle Terraformacji ile bym potrzebował. Brakuje mi budowania na planszy oraz wspólnych celów/grantów - liczę, że zapowiedziane dodatki naprawią te braki
Uczta dla Odyna (8/10) - Tym razem rozgrywka bez dodatku i dobrze widać, ile ten poprawia w tym świetnym tytule. Z dodatkiem gra ma u mnie 9,5. Tu rozgrywka na BGA.
Bór (6.5/10) - Po kolejnych rozgrywkach, gra stała się... powtarzalna. Element negatywnej interakcji nie bawi, a reszta - nie wnosi nic nowego. Ostatecznie dziewczyna sprzedała grę.
Dziennik Cypher (6/10) - jako fani książek z zagadkami, brniemy przez wszystkie tego typu tytuły. Cypher, niestety jeden z najsłabszych.
---Powroty---
Decrypto (9,5/10) - Bardzo brakowało mi tej sprytnej gry. Niby imprezówka, a wybieranie odpowiednich "szyfrów" i próba zmylenia drużyny przeciwnika pali zwoje mózgowe
Chicago Express (5.5/10) - Rozgrywka w ramach testów na BGA. Kiedyś bardzo lubiłem, ale po kilkunastu rozgrywkach, ta stała się potwornie powtarzalna i przeliczalna. Po kilku latach, nic się nie zmieniło. Z tego typu kolejowych, zdecydowanie chętniej usiądę do 18XX.
Brzdęk (9/10) - partyjka na mapie z Mokrej roboty i postaciami z Acquisitions Incorporated – Drużyna zarządu. Brzdęka każdy zna. Dodatkowe mapy, postacie oraz karty przedłużają regrywalność tego tytułu. Dla fanów lub osobom, którym znudziła się już podstawka - polecam. Co tu dużo pisać - bardzo przyjemny tytuł . Tylko gdzie te wszystkie komponenty z dodatków pomieścić Czekam na wersję Legacy.
---18XX---
Spokojny miesiąc - ogrywanie znanych i lubianych tytułów.
1846 (9,5/10) - Jeden z tych przyjemniejszych tytułów o prowadzeniu spółki sukcesu. Mniej walki o przejęcia czy na giełdzie, ale mi to nie przeszkadza. Do tego nie za długi czas rozgrywki, który jest kolejnym plusem.
1849 (9,5/10)- finansowa z twistem trzech rodzajów torów, przez co budowanie linii. Jedna z ostatnich rozgrywek bardzo mi zaimponowała i jest to tytuł, gdzie sytuacja dla gracza, może nagle się zmienić o 180 stopni. Bardzo dynamiczna, z wydarzeniami i przyjemnie krótkim czasem rozgrywki (jak na 18XX).
18MEX (9/10) - zagrane jako inwestor oraz właściciel spółki rządowej. Miałem wrażenie, że gram w zupełnie inny tytuł . Wolę jednak prowadzić i budować swoje małe/duże spółki.
18NewEngland 1&2 (9/10) - Bardzo podoba mi się całokształt tej gry: minory, majory, merge. Całość bardzo spójna, a rozgrywka nie jest rozwlekła. Dość proste zasady do tego. Jest to kolejna gra Scotta Petersena, która bardzo przypadła mi do gustu. Po paru rozgrywkach w "2kę" - ciekawa kompaktowa koncepcja.
---Wyróżnienia---
Powrót miesiąca: Decrypto
Gra miesiąca: 1849
Nowość miesiąca: Mortum: Średniowieczny Detektyw
Wyzwania, aby zagrać 30 partyjek w miesiącu - osiągnięte.
Wyzwanie 2022 "10x10" - spełnione w 51%, a mamy dopiero 3 miesiące za sobą.
Do najczęściej granych tytułów Marca 2022 należą:
---Nowości---
Mortum: Średniowieczny Detektyw (7.5/10) - dedukcyjno-detektywistyczna gra w klimatach średniowiecznych? Taki tytuł musiał się znaleźć u mnie na stole. Z dziewczyną uwielbiamy pogrywać w takie tytuły kooperacyjne. Rozegraliśmy na razie jedną partyjkę i pierwsze wrażenia są raczej dobre. Wybieramy drużynę i chodzimy po kartach, które reprezentują mapę świata. Głównym zadaniem jest rozwiązanie poleconego nam zadania, które jest nietuzinkowe, a fabuła nieszablonowa. Nasi bohaterowie mają różne umiejętności, których będziemy używać podczas rozgrywki, wysyłać ich aby szpiegowali itd. Brzmi super. Mapa przypomina 7th Continent, a rozgrywka trochę Kroniki Zbrodni bez aplikacji. W praktyce jest kilka zgrzytów z mechaniką. Pomimo, że zasady są dość proste, to wprowadzenie nie było dla nas klarowne. Wymagało to trochę wracania do początkowych kart i analizowania co autor miał na myśli - szczególnie jak używać umiejętności postaci. Nie ma tutaj typowej instrukcji, a "list wprowadzający" + resztę wyjaśnią karty. Myślę, że dodanie dwustronicowej instrukcji wyjaśniającej podstawy, ikony oraz flow rozgrywki rozwiałoby wszelkie wątpliwości. Kolejne to logika gry oparta na kartach. Mieliśmy sytuację, że rozmawialiśmy z jedną z postaci o wydarzeniach "po fakcie", a później mieliśmy opcję przywitania się z tą postacią i zapytania o coś "przed faktem", co nie miało logicznego sensu. To ograniczenie wynikające z kart oraz szkopuł zarządzania nimi, byłoby wyeliminowane, gdyby gra była wspomagana aplikacją. Ta mogłaby śledzić progress fabuły i włączać/wyłączać niektóre opcje dialogowe. W Kronikach Zbrodni działa to dobrze. Aplikacja, mogłaby również zarządzać za nas akcjami postaci i dbać o czas. Takie małe udogodnienia, do których człowiek się jednak przyzwyczaił.
Ogólnie Mortum to fajny mix 7th Continent, Detektywa oraz Kronik Zbrodni, podlany ciekawym klimatem oraz fabułą z pewnymi zgrzytami w mechanice.
Czy zostaje w kolekcji? Tak! Po skończeniu pierwszej, jestem bardzo ciekaw dwóch pozostałych spraw.
---Stali bywalcy---
Ultimate Railroads (10/10) - Mapa azjatycka ze wspólnym torem fabryk jest super! Moja ulubiona. Podstawki też nie
City of the Big Shoulders (8.5/10) - operowanie firmami to coś co bardzo lubię. Taka namiastka 18XX, dość dobre euro, które sprawia mi przyjemność na boardgamearena. Czekam na dodruk!
Kaskadia (9/10) - Moje ulubiona mała-duża gra. Zasady do wytłumaczenia w 3 minuty, a rozgrywka wciąga nawet weteranów ciężkiego euro i 18XX. Lubię urozmaicone sposoby punktowania i rozgrywkę w budowanie siedlisk.
Paranormalni Detektywi (8/10) - gra stała się już nieodłączonym elementem, gdy spotykamy się ze znajomymi od wypadów do Escape Roomów. Dla osób, które na co dzień nie grają w planszówki, a lubią zagadki, łamigłówki i luźniejsze gry towarzyskie - super - widać to po zaangażowaniu graczy podczas rozgrywki. Na minus: niektóre z umiejętności bohaterów są znacznie częściej wybierane od innych, przez co część nie jest w użyciu.
Destinies (8/10) - Połowa gry za nami. Fabuła, klimat oraz setting są silną stroną tej gry. Sprawia to, że ponownie chcemy wrócić do podróży przez świat Destinies i rozegrać kolejną przygodę. Przeszkadza, że do rozwiązywania testów, gra nadal używa kostek - chętniej zobaczyłbym sprytny system, podobny do tego z np. Gloomhaven. W wielu miejscach możemy użyć zdobytych przedmiotów, aby rozwiązać dany problem, więc nie musimy wszędzie polegać tylko na szczęściu. Mam mieszane uczucia co do figurek - przez to, że są takie małe trudno je odróżnić, mało wnoszą podczas gry i nie zwraca się na nie uwagi. Gdy gra prosi o ustawienie takiej czy innej figurki - więcej czasu tracimy na szukanie figurki w pudełku niż to warte moim zdaniem. Zwykłe znaczniki/tokeny dla NPC w pełni by wystarczyły, bo i tak używamy aplikacji do interakcji z tymi. Po skończeniu podstawki, pewnie sięgniemy po dodatki.
Czerwona Katedra (8/10) - planszówka, gdzie kostek użyto w bardzo dobry sposób . Średniej ciężkości euro z mechaniką mandali, która sprawia samą frajdę. Do tego przepychanki na wieżach i rusztowaniach. Bardzo lubię - gdyby tylko gra trwała trochę krócej przy 4 graczach - tu potrafi się trochę ciągnąć.
Paleo (7.7/10) - Robinson Crusoe z czasach epoki kamienia. W tym miesiącu, tylko jedna rozgrywka i przegrana. Już drugi scenariusz jest znacznie trudniejszy. Do tego dochodzi losowość z kart oraz kostek.
Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares (7.9/10) - w porównaniu do "dużej" Terraformacji, uważam, że budowanie silniczka działa lepiej w Aresie. Dużym plusem jest płynność oraz czas rozgrywki - w około 1,5 dostaję tyle Terraformacji ile bym potrzebował. Brakuje mi budowania na planszy oraz wspólnych celów/grantów - liczę, że zapowiedziane dodatki naprawią te braki
Uczta dla Odyna (8/10) - Tym razem rozgrywka bez dodatku i dobrze widać, ile ten poprawia w tym świetnym tytule. Z dodatkiem gra ma u mnie 9,5. Tu rozgrywka na BGA.
Bór (6.5/10) - Po kolejnych rozgrywkach, gra stała się... powtarzalna. Element negatywnej interakcji nie bawi, a reszta - nie wnosi nic nowego. Ostatecznie dziewczyna sprzedała grę.
Dziennik Cypher (6/10) - jako fani książek z zagadkami, brniemy przez wszystkie tego typu tytuły. Cypher, niestety jeden z najsłabszych.
---Powroty---
Decrypto (9,5/10) - Bardzo brakowało mi tej sprytnej gry. Niby imprezówka, a wybieranie odpowiednich "szyfrów" i próba zmylenia drużyny przeciwnika pali zwoje mózgowe
Chicago Express (5.5/10) - Rozgrywka w ramach testów na BGA. Kiedyś bardzo lubiłem, ale po kilkunastu rozgrywkach, ta stała się potwornie powtarzalna i przeliczalna. Po kilku latach, nic się nie zmieniło. Z tego typu kolejowych, zdecydowanie chętniej usiądę do 18XX.
Brzdęk (9/10) - partyjka na mapie z Mokrej roboty i postaciami z Acquisitions Incorporated – Drużyna zarządu. Brzdęka każdy zna. Dodatkowe mapy, postacie oraz karty przedłużają regrywalność tego tytułu. Dla fanów lub osobom, którym znudziła się już podstawka - polecam. Co tu dużo pisać - bardzo przyjemny tytuł . Tylko gdzie te wszystkie komponenty z dodatków pomieścić Czekam na wersję Legacy.
---18XX---
Spokojny miesiąc - ogrywanie znanych i lubianych tytułów.
1846 (9,5/10) - Jeden z tych przyjemniejszych tytułów o prowadzeniu spółki sukcesu. Mniej walki o przejęcia czy na giełdzie, ale mi to nie przeszkadza. Do tego nie za długi czas rozgrywki, który jest kolejnym plusem.
1849 (9,5/10)- finansowa z twistem trzech rodzajów torów, przez co budowanie linii. Jedna z ostatnich rozgrywek bardzo mi zaimponowała i jest to tytuł, gdzie sytuacja dla gracza, może nagle się zmienić o 180 stopni. Bardzo dynamiczna, z wydarzeniami i przyjemnie krótkim czasem rozgrywki (jak na 18XX).
18MEX (9/10) - zagrane jako inwestor oraz właściciel spółki rządowej. Miałem wrażenie, że gram w zupełnie inny tytuł . Wolę jednak prowadzić i budować swoje małe/duże spółki.
18NewEngland 1&2 (9/10) - Bardzo podoba mi się całokształt tej gry: minory, majory, merge. Całość bardzo spójna, a rozgrywka nie jest rozwlekła. Dość proste zasady do tego. Jest to kolejna gra Scotta Petersena, która bardzo przypadła mi do gustu. Po paru rozgrywkach w "2kę" - ciekawa kompaktowa koncepcja.
---Wyróżnienia---
Powrót miesiąca: Decrypto
Gra miesiąca: 1849
Nowość miesiąca: Mortum: Średniowieczny Detektyw
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2022, 18:20 przez Apos, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
W marcu udało się zagrać 52 partie w 29 gier
Nowości:
Władca Piercścieni: Podróże przez śródziemie - jestem po 6 partiach, gram z kolegą w pierwszą kampanię w grze. Gra jest ok - podoba mi się, jak fajnie zmodyfikowano mechanizm sukcesów względem Posiadłości Szaleństwa. Uroku dodają też misje na planszach bitwy, niektóre bardzo nieoczywiste. Sama historia całkiem ciekawa, mega klimatyczna. Nie jestem wielkim fanem Władcy Pierścieni, ale ciągnięmy przygodę póki co z przyjemnością.
Honey Buzz - - trzy partyjki - jedna solo i dwie dwuosobowe z różnymi osobami. Gra jest przecudnie wykonana. Wbrew pozorom natomiast, nie jest to lekki family game, jakby mogło się wydawać. Ta gra, mimo, że ma proste zasady, potrafi zawiesić, ma dużo głębi. Trzeba być niezmiernie skupionym nad tym, co chcemy zrobić i co kto chce zrobić. Samo układanie swoich klastrów miodu i wykonywanie akcji dopiero po zamknięciu klastra jest genialne. Do tego dokładnie nektarów zgodnie ze wzorem pustego pola, same akcje których jest 6 (no,5 ) i wszystkie są mega potrzebne - rewelacyjny tytuł. Na ten moment, największe miłe zaskoczenie 2022 roku.
Wonderland's War - 3 partyjki - dwie 4-osobowe i jedna dwuosobowa. Po pierwszej grze zostałem zauroczony. Nie tylko przez przecudne wykonanie gry, ale przez mechanikę. Jakiś czas temu grałem w Szarlatanów z Pasikurowic, których obiecałem sobie kupić...no i Wonderland's War mi ich trochę wybił z głowy. W Wonderland's War mamy podczas jednej z faz gry mechanikę losowania żetonów z woreczka. I gra robi to świetnie + dodaje masę innych, fajnych mechanik (rozwój własnej postaci, faza przygotowania do bitwy, pozyskiwanie sojuszników, obstawianie bitew). Jedyny mój zarzut, to że gra mogłaby trwać troszkę krócej - każda z rozgrywek to było 2-2,5h - ale zawsze z nowym składem. Myślę, że na 2 osoby da radę zejść do 1h- 1,5h.
Dice Throne: Season One - szybka, prosta, ładnie wykonana turlanka. Jedna rozgrywka, ale bardzo chętnie usiądę po raz kolejny.
Misja: Czerwona Planeta - dwie rozgrywki 4-osobowe. Ciekawe area majority, w którym pozyskujemy surowce i zagrywamy karty postaci jak w Cytadeli, gdzie każda z nich ma inne umiejętności. Trochę blefu, trochę przewidywania ruchów wrogów. Wrażenia pozytywne
Res Arcana - dwie partyjki dwuosobowe. Gra nie jest odkrywcza, ale bardzo przyjemna. Proste zasady, dużo kombinowania. Budujemy swój silniczek - do tego gra jest dosyć dynamiczna i czasem mamy fajne "zwroty akcji". Wrażenia bardzo pozytywne.
Arkana Magii - jedna partia dwuosobowa. Gra byłaby średnia, gdyby nie mechanizm koniunkcji (chyba tak się to nazywa) który mi się spodobał. Czyli odpalamy w swojej turze czary zgodnie z wylosowanymi żetonami. Losowe, ale dodaje grze smaczku. Ogólne wrażenia - pozytywne.
DC Pojedynek Superbohaterów - prosty, szybki deckbuilder. Podstawowa wersja nie oferuje nic nadzwyczajnego, ale cenię za prostotę i to, że może być to fajny gateway do deckbuilderów.
Rococo Deluxe - oj to jest sztos. Euras, w którym mamy dosyć proste zasady, ale dużo głębi i masę kombinowania. Do tego cudne wykonanie z ilustracjami O'Toole'a. Myslę, ze nie każdemu może przypaść temat (prowadzimy pracownię krawiecką i szyjemy suknie/fraki na bale). Grałem jeszcze bez dodatkowych modułów, ale zapewnie to niedługo nadrobie, bo gra pewnie będzie często lądowała na stole. Mega pozytyw.
Fleet the Dice - całkiem fajna wykreślanka z dosyć mało spotykanym tematem. Nie jest za prosta, ale nie jest też przekombinowana. Wrażenia bardzo pozytywne.
Disney Villanious - wrażenia ok. Każda z postaci ma osobisty cel zwycięstwa - co jest spoko i zachęca, aby wypróbować grę każdą z nich. Poza tym nic odkrywczego, ładnie zilustrowana i wykonana.
Jaś i Małgosia - chyba jedna z lepszych gier w jakie do tej pory grałem z dzieciakami (3 latki). Układamy z kafelków słodycze, uciekamy przed babą jagą. Do tego mega fajny domek który budujemy z kilku elementów. Dzieciaki zachwycone, ja tym samym też
Thunder Alley - mamy tu wyścigi, w których trzeba dosyć ostro pokombinować. Podoba mi się to, że gdy wszyscy gracze skończą kolejkę, mamy event. Niektóre z nich sprawiają, że gracze, którzy zostali z jakiś powodów daleko w tyle, dojeżdżają do stawki. Do tego po użyciu mocniejszej karty, zużywamy jeden z elementów samochodu. Niektóre z nich możemy naprawić w pit-stopie. Ogólnie gra fajnie odzwierciedla sporty samochodowe. Chciałbym porównać to jakoś do Rallymana, ale to w sumie dwie różne gry z tym samym tematem.
Stali bywalcy, o których kilka słówek wspomnę:
Inis - w tym miesiącu 3 partyjki. Dwie w gronie 4-osobowym i jedna w 5 graczy. W każdej rozgrywce bawiłem się rewelacyjnie. Gra jest mega emocjonująca do samego końca. Do samego końca też, bardzo dynamiczna i może się wiele zmienić. Motyw z tym, że mamy 3 warunki zwycięstwa i musimy pobrać żeton pretendenta, i dopiero na początku kolejnej tury wynik się rozstrzyga - daje tu bardzo duże pole do manewrów. Czasem trzeba po prostu odpuścić swój cel i uniemozliwić wygraną przeciwnikowi. Do tego świetny draft oraz blef - w każdym momencie możemy spasować, aby zostawić sobie więcej kart akcji do grania czy mieć po prostu lepszą kontrolę pod koniec rundy nad planszą, bo po spasowaniu możemy wrócić do gry. Natomiast nie zawsze się to opłaca, bo gdy każdy po nas spasuje, runda się kończy. Do tego gra jest w miarę szybka - oczywiście dużo tu zależy od graczy i mamy tu trochę przeciągania liny. To, co mnie jeszcze mega urzeka to ilustracje - zarówno na kaflach terenów jak i na kartach - jak dla mnie są cudowne, mega klimatyczne. Wyjątkowa gra, na ten moment moja ulubiona gra "dudes on map", w którą mógłbym grać chyba zawsze. 9.5/10
Bonfire - w Bonfire grałem po raz pierwszy rok temu. Gra zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Zagrałem też w zeszłym tygodniu, bardzo chętnie z resztą. No i utwierdziłem się w przekonaniu, że to tytuł wyśmienity. Proste zasady, wiele możliwości, układanka na planszetce gracza, którą w zależności od tego jak ułozymi, tyle i takie akcje będziemy mieli dostępne w kolejnych turach. Do tego masa elementów punktujących. Jak dla mnie to najlepszy tytuł Felda w jaki grałem.
Stali bywalcy: Machina Arcana, Pax Renaissance 2nd, Robinson Crusoe, Tiny Epic Dungeons, Anachrony, Brazil, Bór, Dune Imperium, Human Punishment Social Deduction, Marvel Champions, Obsession, Radlands, Ratcatcher, Trickerion.
Gra miesiąca: Inis
Nowości:
Władca Piercścieni: Podróże przez śródziemie - jestem po 6 partiach, gram z kolegą w pierwszą kampanię w grze. Gra jest ok - podoba mi się, jak fajnie zmodyfikowano mechanizm sukcesów względem Posiadłości Szaleństwa. Uroku dodają też misje na planszach bitwy, niektóre bardzo nieoczywiste. Sama historia całkiem ciekawa, mega klimatyczna. Nie jestem wielkim fanem Władcy Pierścieni, ale ciągnięmy przygodę póki co z przyjemnością.
Honey Buzz - - trzy partyjki - jedna solo i dwie dwuosobowe z różnymi osobami. Gra jest przecudnie wykonana. Wbrew pozorom natomiast, nie jest to lekki family game, jakby mogło się wydawać. Ta gra, mimo, że ma proste zasady, potrafi zawiesić, ma dużo głębi. Trzeba być niezmiernie skupionym nad tym, co chcemy zrobić i co kto chce zrobić. Samo układanie swoich klastrów miodu i wykonywanie akcji dopiero po zamknięciu klastra jest genialne. Do tego dokładnie nektarów zgodnie ze wzorem pustego pola, same akcje których jest 6 (no,5 ) i wszystkie są mega potrzebne - rewelacyjny tytuł. Na ten moment, największe miłe zaskoczenie 2022 roku.
Wonderland's War - 3 partyjki - dwie 4-osobowe i jedna dwuosobowa. Po pierwszej grze zostałem zauroczony. Nie tylko przez przecudne wykonanie gry, ale przez mechanikę. Jakiś czas temu grałem w Szarlatanów z Pasikurowic, których obiecałem sobie kupić...no i Wonderland's War mi ich trochę wybił z głowy. W Wonderland's War mamy podczas jednej z faz gry mechanikę losowania żetonów z woreczka. I gra robi to świetnie + dodaje masę innych, fajnych mechanik (rozwój własnej postaci, faza przygotowania do bitwy, pozyskiwanie sojuszników, obstawianie bitew). Jedyny mój zarzut, to że gra mogłaby trwać troszkę krócej - każda z rozgrywek to było 2-2,5h - ale zawsze z nowym składem. Myślę, że na 2 osoby da radę zejść do 1h- 1,5h.
Dice Throne: Season One - szybka, prosta, ładnie wykonana turlanka. Jedna rozgrywka, ale bardzo chętnie usiądę po raz kolejny.
Misja: Czerwona Planeta - dwie rozgrywki 4-osobowe. Ciekawe area majority, w którym pozyskujemy surowce i zagrywamy karty postaci jak w Cytadeli, gdzie każda z nich ma inne umiejętności. Trochę blefu, trochę przewidywania ruchów wrogów. Wrażenia pozytywne
Res Arcana - dwie partyjki dwuosobowe. Gra nie jest odkrywcza, ale bardzo przyjemna. Proste zasady, dużo kombinowania. Budujemy swój silniczek - do tego gra jest dosyć dynamiczna i czasem mamy fajne "zwroty akcji". Wrażenia bardzo pozytywne.
Arkana Magii - jedna partia dwuosobowa. Gra byłaby średnia, gdyby nie mechanizm koniunkcji (chyba tak się to nazywa) który mi się spodobał. Czyli odpalamy w swojej turze czary zgodnie z wylosowanymi żetonami. Losowe, ale dodaje grze smaczku. Ogólne wrażenia - pozytywne.
DC Pojedynek Superbohaterów - prosty, szybki deckbuilder. Podstawowa wersja nie oferuje nic nadzwyczajnego, ale cenię za prostotę i to, że może być to fajny gateway do deckbuilderów.
Rococo Deluxe - oj to jest sztos. Euras, w którym mamy dosyć proste zasady, ale dużo głębi i masę kombinowania. Do tego cudne wykonanie z ilustracjami O'Toole'a. Myslę, ze nie każdemu może przypaść temat (prowadzimy pracownię krawiecką i szyjemy suknie/fraki na bale). Grałem jeszcze bez dodatkowych modułów, ale zapewnie to niedługo nadrobie, bo gra pewnie będzie często lądowała na stole. Mega pozytyw.
Fleet the Dice - całkiem fajna wykreślanka z dosyć mało spotykanym tematem. Nie jest za prosta, ale nie jest też przekombinowana. Wrażenia bardzo pozytywne.
Disney Villanious - wrażenia ok. Każda z postaci ma osobisty cel zwycięstwa - co jest spoko i zachęca, aby wypróbować grę każdą z nich. Poza tym nic odkrywczego, ładnie zilustrowana i wykonana.
Jaś i Małgosia - chyba jedna z lepszych gier w jakie do tej pory grałem z dzieciakami (3 latki). Układamy z kafelków słodycze, uciekamy przed babą jagą. Do tego mega fajny domek który budujemy z kilku elementów. Dzieciaki zachwycone, ja tym samym też
Thunder Alley - mamy tu wyścigi, w których trzeba dosyć ostro pokombinować. Podoba mi się to, że gdy wszyscy gracze skończą kolejkę, mamy event. Niektóre z nich sprawiają, że gracze, którzy zostali z jakiś powodów daleko w tyle, dojeżdżają do stawki. Do tego po użyciu mocniejszej karty, zużywamy jeden z elementów samochodu. Niektóre z nich możemy naprawić w pit-stopie. Ogólnie gra fajnie odzwierciedla sporty samochodowe. Chciałbym porównać to jakoś do Rallymana, ale to w sumie dwie różne gry z tym samym tematem.
Stali bywalcy, o których kilka słówek wspomnę:
Inis - w tym miesiącu 3 partyjki. Dwie w gronie 4-osobowym i jedna w 5 graczy. W każdej rozgrywce bawiłem się rewelacyjnie. Gra jest mega emocjonująca do samego końca. Do samego końca też, bardzo dynamiczna i może się wiele zmienić. Motyw z tym, że mamy 3 warunki zwycięstwa i musimy pobrać żeton pretendenta, i dopiero na początku kolejnej tury wynik się rozstrzyga - daje tu bardzo duże pole do manewrów. Czasem trzeba po prostu odpuścić swój cel i uniemozliwić wygraną przeciwnikowi. Do tego świetny draft oraz blef - w każdym momencie możemy spasować, aby zostawić sobie więcej kart akcji do grania czy mieć po prostu lepszą kontrolę pod koniec rundy nad planszą, bo po spasowaniu możemy wrócić do gry. Natomiast nie zawsze się to opłaca, bo gdy każdy po nas spasuje, runda się kończy. Do tego gra jest w miarę szybka - oczywiście dużo tu zależy od graczy i mamy tu trochę przeciągania liny. To, co mnie jeszcze mega urzeka to ilustracje - zarówno na kaflach terenów jak i na kartach - jak dla mnie są cudowne, mega klimatyczne. Wyjątkowa gra, na ten moment moja ulubiona gra "dudes on map", w którą mógłbym grać chyba zawsze. 9.5/10
Bonfire - w Bonfire grałem po raz pierwszy rok temu. Gra zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Zagrałem też w zeszłym tygodniu, bardzo chętnie z resztą. No i utwierdziłem się w przekonaniu, że to tytuł wyśmienity. Proste zasady, wiele możliwości, układanka na planszetce gracza, którą w zależności od tego jak ułozymi, tyle i takie akcje będziemy mieli dostępne w kolejnych turach. Do tego masa elementów punktujących. Jak dla mnie to najlepszy tytuł Felda w jaki grałem.
Stali bywalcy: Machina Arcana, Pax Renaissance 2nd, Robinson Crusoe, Tiny Epic Dungeons, Anachrony, Brazil, Bór, Dune Imperium, Human Punishment Social Deduction, Marvel Champions, Obsession, Radlands, Ratcatcher, Trickerion.
Gra miesiąca: Inis
- upadly_bankowiec
- Posty: 256
- Rejestracja: 11 lis 2018, 13:48
- Has thanked: 63 times
- Been thanked: 124 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
U mnie grą miesiąca zostaje bezapelacyjnie Clash of Cultures, czyli najnowsza gra w mojej kolekcji. Na razie grana była dopiero 3 razy, ale już widzę że ma wszystko co mi się podoba - ciekawą eksplorację, wiele możliwości rozwoju, sporą liczbę dostępnych frakcji, dynamiczną rozgrywkę...
Na drugim miejscu umieszczam Horror w Arkham, planszową drugą edycję. Gra bezlitośnie nas pozamiatała, i to dwa razy z rzędu. Ale za to w jakim stylu
Na trzecim miejscu nieśmiertelna Cywilizacja Poprzez Wieki. Pomimo bardzo wyrównanych pierwszych dwóch epok, przeciwnik został absolutnie pozamiatany w trzeciej. Aż poczułem jego wewnętrzną frustrację. Nic nie powiedział, nie skarżył się. Ale widziałem ją w jego oczach
Na drugim miejscu umieszczam Horror w Arkham, planszową drugą edycję. Gra bezlitośnie nas pozamiatała, i to dwa razy z rzędu. Ale za to w jakim stylu
Na trzecim miejscu nieśmiertelna Cywilizacja Poprzez Wieki. Pomimo bardzo wyrównanych pierwszych dwóch epok, przeciwnik został absolutnie pozamiatany w trzeciej. Aż poczułem jego wewnętrzną frustrację. Nic nie powiedział, nie skarżył się. Ale widziałem ją w jego oczach
Mój kanał na youtube na którym możesz poznać/przypomnieć sobie zasady gier.
- JollyRoger90
- Posty: 561
- Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1046 times
- Been thanked: 256 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Nic nie powiedział, ale pewnie po zakończeniu rozgrywki, zamiast uścisnąć rękę i podziękować za grę, to pewnie takiego śledzia podał ;pupadly_bankowiec pisze: ↑01 kwie 2022, 15:14 Na trzecim miejscu nieśmiertelna Cywilizacja Poprzez Wieki. Pomimo bardzo wyrównanych pierwszych dwóch epok, przeciwnik został absolutnie pozamiatany w trzeciej. Aż poczułem jego wewnętrzną frustrację. Nic nie powiedział, nie skarżył się. Ale widziałem ją w jego oczach
U mnie tak druga połówka robi, jak ją przegonie o znaczną ilość punktów
- Chudej
- Posty: 411
- Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
- Lokalizacja: Białystok
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 328 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
W tym miesiącu mniej partii niż w poprzednim (37 vs 29), do tego znowu spora różnorodność tytułów.
https://boardgamegeek.com/geekplay.php? ... =boardgame
Stali bywalcy/powroty:
Aeon's End (4) - o dziwo tylko 4 partie, ale to dlatego, że zaskoczyła na stole konkurencja wśród coopów
Hive (4) - wziąłem na wyjazd ze znajomymi, partie zagrane jedna po drugiej jak już wszyscy byli wyczerpani dniem. Bardzo lubię, ale jednak dużo ciekawiej gra się z równym przeciwnikiem
Spirit Island (4) - mam tą grę od sierpnia, ale ostatnio przysiedliśmy z narzeczoną i mimo dłuższego czasu jaki minął od ostatniej partii, nie było problemów z zasadami, a do tego partie szły nam duużo sprawniej (kiedyś cierpiałem na ból głowy po każdej grze w SI, dlatego swoje przeleżała na półce). Dalej nie ograliśmy wszystkich duchów z podstawki, ale już mało nam zostało. Ja mam dalej problemy z ogarnięciem tej gry, ale mojej lubej dużo lepiej to jakoś wychodzi i mnie carruje, więć jak ona się cieszy to i mi przyjemniej się gra. No i jednak ilość setupu tutaj miażdży konkurencję z mojej półki.
Arkham Horror: The Card Game (1) - zagrany jeden opcjonalny scenariusz z "Na krawędzi Ziemi" i do tego porażka. Próbuję przeforsować skończenie tej kampanii i gra chyba będzie wyciągana tylko pod solo przez jakiś czas.
Carpe Diem (1) - śmiechem żartem to na ten moment to chyba mój ulubiony Feld. Zawsze chętnie zagram, głównie chyba dzięki lżejszej wadze, ale też bardzo przyjemnemu gameplayowi.
Doom: The Boardgame (1 edycja) (1) - ech, ta gra... Próbowaliśmy zagrać z wariantem zasad z BGG, który miał poprawiać balans. Wyszło oczywiście odwrotnie, bo ta gra ma tak beznadziejnie delikatną mechanikę, że zdmuchnięcie z niej kurzu potrafi pogrzebać całą konstrukcję. Tęsknię za drugą edycją (która swoją drogą też ma kiepski balans, ale ciekawsze mechaniki) i poważnie się zastanawiam nad wymianą. W tym miesiącu przyjdzie Spartakus, który miejmy nadzieję zastąpi nam Dooma w ekipie do bardziej konfrontacyjnych rozgrywek.
Lords of Waterdeep (1) - zagrane pierwszy raz z dodatkiem. Niezbyt mi podszedł, podstawkę bardzo lubiłem, tutaj doszło trochę chaosu, który pewnie robi grę ciekawszą dla kogoś, kto naprawdę ma mega ograną podstawkę, nasza ekipa zaś nie do końca ją jeszcze okiełznała. Zobaczymy jak wyjdą kolejne partie.
Ora et Labora (1) - trzecia partia, bardzo mocny tytuł, ale mam wrażenie, że mało popularny/często pomijany przez miłośników Uwe. Jedyny problem jaki mam z tą grą, to że jest cholernie długa, ale muszę spróbować jeszcze krótszego wariantu. Mechanicznie bardzo mi się podoba, niestety mojej narzeczonej o dziwo trochę mniej ze względu na to, jak kosmicznie skacze ciężar tej gry pod koniec gry. Jak dla mnie relaksująca i przyjemna gierka, uwielbiam te wiejskie klimaty.
Trajan (1) - bardzo lubię, ale przekonałem się po raz kolejny, że bez akcji Trajana w tej grze się nie da wygrać w mojej ekipie, albo ja jestem w tą grę bardzo słaby. Trochę pod tym względem się zawiodłem na tej grze, ale dalej znajdowałaby się wysoko na mojej topce, jakbym taką sporządził.
Nowości:
Anachrony (4) - kupiłem bez większego entuzjazmu i oczekiwań. Póki co nie zachwyciło, ale gra w 4 osoby była dużo ciekawsza, więc dam jej jeszcze szansę zanim puszczę w świat.
Railroad Ink Challenge: Lush Green Edition (2) - nie jestem fanem czerwonych "szlaczków", ale tutaj dodatkowe karty celów i ikonki do zdobywania bardzo mi się spodobały. Jest tam dużo mniejszy "narzut zasadowy" w porównaniu do dodatkowych modułów z czerwonej i niebieskiej edycji, więc dużo łatwiej je też wprowadzić do gry, tamte jakoś nigdy się nikomu do końca nie weszły w krew.
Mandala Stones (1) - "polski Azul", na razie bez szału, ale chętnie dam więcej szans.
Origins: First Builders (1) - spore pozytywne zaskoczenie, na forum opinie były "letnie", a kolega, który ją dostał w prezencie też był dosyć negatywnie nastawiony. Po pierwszej partii byłem zaskoczony, bo mechanicznie ta gra jest naprawdę ciekawa, czego się szczerze mówiąc nie spodziewałem po autorze, którego znam tylko z Nemesisa. Temat jest doczepiony jak cholera, to prawda, ale mi to nie przeszkadza. Gra czerpie z kilku innych tytułów (levelowanie workerów z Teo, draft kości trochę jak z Coimbry, budynki jak z... każdego innego euro), ale póki co odczułem to jako bardzo sprawne połączenie. Jedyne dwie wady jakie mi się rzuciły w oczy, to brak jakiejkolwiek symboliki na budynkach i przydługa rozgrywka. Na pewno bym jej nie skreślał tak szybko, bo wydaje mi się, że istnieje tam jakaś głębia, a sama rozgrywka jest bardzo przyjemna.
Nowość miesiąca:
Origins: First Builders - potrzebuję więcej rozgrywek, ale mimo, że kolega rozwalił wszystkich różnicą 100 punktów, to bardzo ochotę mam w to zagrać jeszcze raz.
Zawód miesiąca:
Anachrony - wypowiadałem się już o tym bardziej szczegółowo w wątku gry. W skrócie: słabej jakości nowe wydanie i nijakość całej gry, mimo paru ciekawych pomysłów. Mój werdykt na ten moment: rzemeślniczy produkt dla ludzi, którzy lubią zbierać dodatki do gier. Dam jeszcze szansę, ale nie spodziewam się za wiele.
Gra miesiąca:
Spirit Island - kto wie, może mój zawód miesiąca też trafi kiedyś do tego paragrafu, bo Spirit Island też u mnie początkowo nie wywoływało ogromnego entuzjazmu. Lubiłem tą grę, ale ciężar sprawiał, że niechętnie do niej siadałem i rzadko sam proponowałem, teraz jednak sytuacja zaczyna się zmieniać. Żeby było jasne - ja bardzo lubię cięższe tytuły (miesiąc temu moją grą miesiąca był Pax Renaissance, nie straszne mi też Mage Knighty i inne Domiant Speciesy ), ale ta gra po prostu przeładowywała mi mózg. Obecnie jakoś lepiej ją znoszę, wcześniej udało mi się też wyrobić tolerancję pod Trajana, jak widać entuzjazm jest w stanie przełamywać takie bariery Wracając do Spirit Island - ta gra mechanicznie jest świetna, ma piękne wykonanie, stawia spore wyzwanie (przy czym pozwala na dużą "customizację" [wybaczcie] poziomu trudności), ale jest też przy tym uczciwa. Rozwój duchów i ich różnorodność też są super, nawet w Aeon's Endzie, którego uwielbiam, różnorodność postaci poza startowym deckiem i mocą jest w porównaniu do Spirit Island niewielka (wyjątkiem są IMO może 2 postacie). Jeszcze nie próbowaliśmy grać w więcej niż 2 osoby, ale wkrótce to ma się zmienić i ciekaw bardzo jestem wrażeń.
https://boardgamegeek.com/geekplay.php? ... =boardgame
Stali bywalcy/powroty:
Aeon's End (4) - o dziwo tylko 4 partie, ale to dlatego, że zaskoczyła na stole konkurencja wśród coopów
Hive (4) - wziąłem na wyjazd ze znajomymi, partie zagrane jedna po drugiej jak już wszyscy byli wyczerpani dniem. Bardzo lubię, ale jednak dużo ciekawiej gra się z równym przeciwnikiem
Spirit Island (4) - mam tą grę od sierpnia, ale ostatnio przysiedliśmy z narzeczoną i mimo dłuższego czasu jaki minął od ostatniej partii, nie było problemów z zasadami, a do tego partie szły nam duużo sprawniej (kiedyś cierpiałem na ból głowy po każdej grze w SI, dlatego swoje przeleżała na półce). Dalej nie ograliśmy wszystkich duchów z podstawki, ale już mało nam zostało. Ja mam dalej problemy z ogarnięciem tej gry, ale mojej lubej dużo lepiej to jakoś wychodzi i mnie carruje, więć jak ona się cieszy to i mi przyjemniej się gra. No i jednak ilość setupu tutaj miażdży konkurencję z mojej półki.
Arkham Horror: The Card Game (1) - zagrany jeden opcjonalny scenariusz z "Na krawędzi Ziemi" i do tego porażka. Próbuję przeforsować skończenie tej kampanii i gra chyba będzie wyciągana tylko pod solo przez jakiś czas.
Carpe Diem (1) - śmiechem żartem to na ten moment to chyba mój ulubiony Feld. Zawsze chętnie zagram, głównie chyba dzięki lżejszej wadze, ale też bardzo przyjemnemu gameplayowi.
Doom: The Boardgame (1 edycja) (1) - ech, ta gra... Próbowaliśmy zagrać z wariantem zasad z BGG, który miał poprawiać balans. Wyszło oczywiście odwrotnie, bo ta gra ma tak beznadziejnie delikatną mechanikę, że zdmuchnięcie z niej kurzu potrafi pogrzebać całą konstrukcję. Tęsknię za drugą edycją (która swoją drogą też ma kiepski balans, ale ciekawsze mechaniki) i poważnie się zastanawiam nad wymianą. W tym miesiącu przyjdzie Spartakus, który miejmy nadzieję zastąpi nam Dooma w ekipie do bardziej konfrontacyjnych rozgrywek.
Lords of Waterdeep (1) - zagrane pierwszy raz z dodatkiem. Niezbyt mi podszedł, podstawkę bardzo lubiłem, tutaj doszło trochę chaosu, który pewnie robi grę ciekawszą dla kogoś, kto naprawdę ma mega ograną podstawkę, nasza ekipa zaś nie do końca ją jeszcze okiełznała. Zobaczymy jak wyjdą kolejne partie.
Ora et Labora (1) - trzecia partia, bardzo mocny tytuł, ale mam wrażenie, że mało popularny/często pomijany przez miłośników Uwe. Jedyny problem jaki mam z tą grą, to że jest cholernie długa, ale muszę spróbować jeszcze krótszego wariantu. Mechanicznie bardzo mi się podoba, niestety mojej narzeczonej o dziwo trochę mniej ze względu na to, jak kosmicznie skacze ciężar tej gry pod koniec gry. Jak dla mnie relaksująca i przyjemna gierka, uwielbiam te wiejskie klimaty.
Trajan (1) - bardzo lubię, ale przekonałem się po raz kolejny, że bez akcji Trajana w tej grze się nie da wygrać w mojej ekipie, albo ja jestem w tą grę bardzo słaby. Trochę pod tym względem się zawiodłem na tej grze, ale dalej znajdowałaby się wysoko na mojej topce, jakbym taką sporządził.
Nowości:
Anachrony (4) - kupiłem bez większego entuzjazmu i oczekiwań. Póki co nie zachwyciło, ale gra w 4 osoby była dużo ciekawsza, więc dam jej jeszcze szansę zanim puszczę w świat.
Railroad Ink Challenge: Lush Green Edition (2) - nie jestem fanem czerwonych "szlaczków", ale tutaj dodatkowe karty celów i ikonki do zdobywania bardzo mi się spodobały. Jest tam dużo mniejszy "narzut zasadowy" w porównaniu do dodatkowych modułów z czerwonej i niebieskiej edycji, więc dużo łatwiej je też wprowadzić do gry, tamte jakoś nigdy się nikomu do końca nie weszły w krew.
Mandala Stones (1) - "polski Azul", na razie bez szału, ale chętnie dam więcej szans.
Origins: First Builders (1) - spore pozytywne zaskoczenie, na forum opinie były "letnie", a kolega, który ją dostał w prezencie też był dosyć negatywnie nastawiony. Po pierwszej partii byłem zaskoczony, bo mechanicznie ta gra jest naprawdę ciekawa, czego się szczerze mówiąc nie spodziewałem po autorze, którego znam tylko z Nemesisa. Temat jest doczepiony jak cholera, to prawda, ale mi to nie przeszkadza. Gra czerpie z kilku innych tytułów (levelowanie workerów z Teo, draft kości trochę jak z Coimbry, budynki jak z... każdego innego euro), ale póki co odczułem to jako bardzo sprawne połączenie. Jedyne dwie wady jakie mi się rzuciły w oczy, to brak jakiejkolwiek symboliki na budynkach i przydługa rozgrywka. Na pewno bym jej nie skreślał tak szybko, bo wydaje mi się, że istnieje tam jakaś głębia, a sama rozgrywka jest bardzo przyjemna.
Nowość miesiąca:
Origins: First Builders - potrzebuję więcej rozgrywek, ale mimo, że kolega rozwalił wszystkich różnicą 100 punktów, to bardzo ochotę mam w to zagrać jeszcze raz.
Zawód miesiąca:
Anachrony - wypowiadałem się już o tym bardziej szczegółowo w wątku gry. W skrócie: słabej jakości nowe wydanie i nijakość całej gry, mimo paru ciekawych pomysłów. Mój werdykt na ten moment: rzemeślniczy produkt dla ludzi, którzy lubią zbierać dodatki do gier. Dam jeszcze szansę, ale nie spodziewam się za wiele.
Gra miesiąca:
Spirit Island - kto wie, może mój zawód miesiąca też trafi kiedyś do tego paragrafu, bo Spirit Island też u mnie początkowo nie wywoływało ogromnego entuzjazmu. Lubiłem tą grę, ale ciężar sprawiał, że niechętnie do niej siadałem i rzadko sam proponowałem, teraz jednak sytuacja zaczyna się zmieniać. Żeby było jasne - ja bardzo lubię cięższe tytuły (miesiąc temu moją grą miesiąca był Pax Renaissance, nie straszne mi też Mage Knighty i inne Domiant Speciesy ), ale ta gra po prostu przeładowywała mi mózg. Obecnie jakoś lepiej ją znoszę, wcześniej udało mi się też wyrobić tolerancję pod Trajana, jak widać entuzjazm jest w stanie przełamywać takie bariery Wracając do Spirit Island - ta gra mechanicznie jest świetna, ma piękne wykonanie, stawia spore wyzwanie (przy czym pozwala na dużą "customizację" [wybaczcie] poziomu trudności), ale jest też przy tym uczciwa. Rozwój duchów i ich różnorodność też są super, nawet w Aeon's Endzie, którego uwielbiam, różnorodność postaci poza startowym deckiem i mocą jest w porównaniu do Spirit Island niewielka (wyjątkiem są IMO może 2 postacie). Jeszcze nie próbowaliśmy grać w więcej niż 2 osoby, ale wkrótce to ma się zmienić i ciekaw bardzo jestem wrażeń.
- Sirius_Black
- Posty: 154
- Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
- Has thanked: 251 times
- Been thanked: 203 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
U mnie marzec zdecydowanie lepszy ilościowo od lutego - 27 rozgrywek w 16 tytułów.
Nowości:
Dominion i Dominion: Intryga- kolega ma wydanie od GFP, więc przy okazji pojawienia się nowej edycji wyciągnęliśmy żeby przetestować. Graliśmy we trzech, właściciel ma już grę dosyć dobrze ograną, dla mnie i drugiego kolegi były to pierwsze partie. W rozgrywce na decku startowym z podstawki wyniki były jeszcze w miarę wyrównane ale przy okazji gry w Intrygę wyszło jak istotne dobre poznanie tej gry. Właściciel gry potrafił podczas swojej tury przemielić cały swój deck i dorzucić nam parę klątw. W mojej ocenie gra jest bardziej wymagająca niż Star Realms czy Terrors of London, gdzie w zasadzie zawsze w swojej turze masz jakieś możliwości. W Dominionie przy słabym rozwoju własnej talii i dobrej grze przeciwnika można na swoją turę zostać z niczym i tylko patrzeć jak przeciwnik wykręca combosy, a samemu stać w miejscu.
Cywilizacja: Poprzez wieki- długo się wzbraniałem przed tytułem, odpuściłem parę okazji, gdy miałem szansę zagrać z dosyć ogranymi graczami, w marcu natomiast pojawiła się okazja zagrać w gronie początkujących. Wbrew obawom rozgrywka nie była aż tak długa, jak zakładałem. Budowanie własnej cywilizacji, chociaż dosyć mozolne, było całkiem przyjemne. Jako eurograczowi średnio pasuje mi jedynie aspekt agresji między graczami. Nie mieliśmy w naszej partii żadnej wojny, jednak nawet konflikty potrafiły dać się we znaki i mocno zaburzyć dopiero co zbudowany układ. Bonusy za zwycięstwo są na tyle atrakcyjne, że aż szkoda ich nie wykorzystywać, ale z drugiej strony dla przegranego są mocno odczuwalne.
Canvas- bardzo ładne wykonanie, ale sama rozgrywka mnie specjalnie nie urzekła. Karty na dobrą sprawę mogły by się ograniczyć do tego paska z symbolami. Sam dobór kart też potrafi być wkurzający, bo czasem rozłożenia kart na rynku potrafi być tak niekorzystne, że ciężko wybrać coś sensownego. Wiem, że to zupełnie inne gry, ale z prostych, rodzinnych tytułów wydanych w ostatnim czasie zdecydowanie wolę Kaskadię.
Brazil: Imperium - jedna partia na początku miesiąca i niestety nie udało się powtórzyć rozgrywki, a wydaje mi się, że zagraliśmy trochę źle, bo kolega zgarnął chyba złoto z odkrytego kafelka mimo, że nie spełniał wymogów, co z kolei mocno go napędziło, bo zbudował silną jednostkę i mocno szachował pozostałych na planszy (do tego grał Napoleonem), ostatecznie partia wyrównała się i nie było wielkich różnić punktowych na koniec. Chętnie jeszcze spróbuję, jak będzie okazja, jednak z porównywanej pary Scythe - Brazil, wolę kierować mechami.
Pozostałe:
W rodzinnym gronie udało się zagrać w Novą Lunę, Sagradę, Gejsze i oczywiście Zamki Burgundii.
Powrót po dosyć długim czasie zaliczyły też Altiplano i Viticultre z Toskanią. Obie dostały po dwie partie w dwuosobowym składzie. Trochę lepiej oceniam rozgrywki w Altiplano, gdzie jest więcej kombinowania. Przy Viti miałem wrażenie, że gra jest trochę za długa względem tego co oferuje.
W tym miesiącu niestety tylko dwie partie w Pax Renaissance 2nd ed.. Niestety dwa cykliczne poniedziałki z paxem online nie doszły do skutku. Za to jedna z rozgrywek, do których doszło była wyjątkowo udana, bo w najlepszej - trzyosobowej konfiguracji. Dla podniesienia poziomu paxowości, na sam koniec miesiąca udało się też zagrać, już na żywo, w Pax Pamir. Było... specyficznie, bo mieliśmy tylko dwa punktowania spowodowane tym, że na stole dwa razy pojawiły się obie karty sprawdzenia dominacji. Jeden ze współgraczy grał po raz pierwszy i miał chyba trochę mieszane uczucia, stwierdził, że jest dziwnie, ale pewnie da się jeszcze namówić na partię.
Do tego tradycyjnie na stół trafił Brass: Birmingham, a z mniejszych tytułów Welcome to...
Jeśli chodzi o grę miesiąca to ciężko mi tym razem jednoznacznie wskazać. Brass:B i Pax Ren to za każdym razem mocny kandydat to tego wyróżnienia, jednak chyba postawię w tym miesiącu na Tyranów Underdarku. Nie wymieniłem tego tytułu jako nowość, bo kilka lat temu miałem okazję zagrać w wersję angielską, jednak poza ogólnymi dobrymi wspomnieniami za wiele z gry już nie pamiętałem. Rozgrywka z tego miesiąca była ciekawa o tyle, że każdy z nas grał inaczej, a ostateczny wynik był dosyć niespodziewany. Przez większość partii mieliśmy gracza, który wydawało się, że dominował, zdobywał dużo obszarów i większość walk toczyła się z jego udziałem, pozostali starali się go powstrzymywać. Ja miałem raczej mało walki i punktowałem głównie za umieszczanie kart w wewnętrznym kręgu. Do tego jeden ze współgraczy sporo walczył, ale miał raczej mało obszarów, a drugi mimo prób ekspansji został ostatecznie dosyć mocno zepchnięty. Ostatecznie gracz, który przez całą rozgrywkę wydawał się liderem był przed ostatni, ja byłem drugi, a wygrał (chyba jednym albo dwoma punktami) gracz, który sporo walczył, nie miał aż tak wiele obszarów pod kontrolą, ale miał dosyć równomiernie rozłożone punkty. Mimo braku figurek i ogólnych niedociągnięć produkcyjnych Tyrani zdecydowanie zasługują na zainteresowanie i warto sięgnąć po ten tytuł. Ja czekam na kolejne partie, a gra nie trafi do mojej kolekcji (chyba, że na jakiejś super promocji albo mh) tylko dlatego, że wśród znajomych są już dwa egzemplarze, a najlepiej chyba i tak grać w ten tytuł w pełnym składzie.
Nowości:
Dominion i Dominion: Intryga- kolega ma wydanie od GFP, więc przy okazji pojawienia się nowej edycji wyciągnęliśmy żeby przetestować. Graliśmy we trzech, właściciel ma już grę dosyć dobrze ograną, dla mnie i drugiego kolegi były to pierwsze partie. W rozgrywce na decku startowym z podstawki wyniki były jeszcze w miarę wyrównane ale przy okazji gry w Intrygę wyszło jak istotne dobre poznanie tej gry. Właściciel gry potrafił podczas swojej tury przemielić cały swój deck i dorzucić nam parę klątw. W mojej ocenie gra jest bardziej wymagająca niż Star Realms czy Terrors of London, gdzie w zasadzie zawsze w swojej turze masz jakieś możliwości. W Dominionie przy słabym rozwoju własnej talii i dobrej grze przeciwnika można na swoją turę zostać z niczym i tylko patrzeć jak przeciwnik wykręca combosy, a samemu stać w miejscu.
Cywilizacja: Poprzez wieki- długo się wzbraniałem przed tytułem, odpuściłem parę okazji, gdy miałem szansę zagrać z dosyć ogranymi graczami, w marcu natomiast pojawiła się okazja zagrać w gronie początkujących. Wbrew obawom rozgrywka nie była aż tak długa, jak zakładałem. Budowanie własnej cywilizacji, chociaż dosyć mozolne, było całkiem przyjemne. Jako eurograczowi średnio pasuje mi jedynie aspekt agresji między graczami. Nie mieliśmy w naszej partii żadnej wojny, jednak nawet konflikty potrafiły dać się we znaki i mocno zaburzyć dopiero co zbudowany układ. Bonusy za zwycięstwo są na tyle atrakcyjne, że aż szkoda ich nie wykorzystywać, ale z drugiej strony dla przegranego są mocno odczuwalne.
Canvas- bardzo ładne wykonanie, ale sama rozgrywka mnie specjalnie nie urzekła. Karty na dobrą sprawę mogły by się ograniczyć do tego paska z symbolami. Sam dobór kart też potrafi być wkurzający, bo czasem rozłożenia kart na rynku potrafi być tak niekorzystne, że ciężko wybrać coś sensownego. Wiem, że to zupełnie inne gry, ale z prostych, rodzinnych tytułów wydanych w ostatnim czasie zdecydowanie wolę Kaskadię.
Brazil: Imperium - jedna partia na początku miesiąca i niestety nie udało się powtórzyć rozgrywki, a wydaje mi się, że zagraliśmy trochę źle, bo kolega zgarnął chyba złoto z odkrytego kafelka mimo, że nie spełniał wymogów, co z kolei mocno go napędziło, bo zbudował silną jednostkę i mocno szachował pozostałych na planszy (do tego grał Napoleonem), ostatecznie partia wyrównała się i nie było wielkich różnić punktowych na koniec. Chętnie jeszcze spróbuję, jak będzie okazja, jednak z porównywanej pary Scythe - Brazil, wolę kierować mechami.
Pozostałe:
W rodzinnym gronie udało się zagrać w Novą Lunę, Sagradę, Gejsze i oczywiście Zamki Burgundii.
Powrót po dosyć długim czasie zaliczyły też Altiplano i Viticultre z Toskanią. Obie dostały po dwie partie w dwuosobowym składzie. Trochę lepiej oceniam rozgrywki w Altiplano, gdzie jest więcej kombinowania. Przy Viti miałem wrażenie, że gra jest trochę za długa względem tego co oferuje.
W tym miesiącu niestety tylko dwie partie w Pax Renaissance 2nd ed.. Niestety dwa cykliczne poniedziałki z paxem online nie doszły do skutku. Za to jedna z rozgrywek, do których doszło była wyjątkowo udana, bo w najlepszej - trzyosobowej konfiguracji. Dla podniesienia poziomu paxowości, na sam koniec miesiąca udało się też zagrać, już na żywo, w Pax Pamir. Było... specyficznie, bo mieliśmy tylko dwa punktowania spowodowane tym, że na stole dwa razy pojawiły się obie karty sprawdzenia dominacji. Jeden ze współgraczy grał po raz pierwszy i miał chyba trochę mieszane uczucia, stwierdził, że jest dziwnie, ale pewnie da się jeszcze namówić na partię.
Do tego tradycyjnie na stół trafił Brass: Birmingham, a z mniejszych tytułów Welcome to...
Jeśli chodzi o grę miesiąca to ciężko mi tym razem jednoznacznie wskazać. Brass:B i Pax Ren to za każdym razem mocny kandydat to tego wyróżnienia, jednak chyba postawię w tym miesiącu na Tyranów Underdarku. Nie wymieniłem tego tytułu jako nowość, bo kilka lat temu miałem okazję zagrać w wersję angielską, jednak poza ogólnymi dobrymi wspomnieniami za wiele z gry już nie pamiętałem. Rozgrywka z tego miesiąca była ciekawa o tyle, że każdy z nas grał inaczej, a ostateczny wynik był dosyć niespodziewany. Przez większość partii mieliśmy gracza, który wydawało się, że dominował, zdobywał dużo obszarów i większość walk toczyła się z jego udziałem, pozostali starali się go powstrzymywać. Ja miałem raczej mało walki i punktowałem głównie za umieszczanie kart w wewnętrznym kręgu. Do tego jeden ze współgraczy sporo walczył, ale miał raczej mało obszarów, a drugi mimo prób ekspansji został ostatecznie dosyć mocno zepchnięty. Ostatecznie gracz, który przez całą rozgrywkę wydawał się liderem był przed ostatni, ja byłem drugi, a wygrał (chyba jednym albo dwoma punktami) gracz, który sporo walczył, nie miał aż tak wiele obszarów pod kontrolą, ale miał dosyć równomiernie rozłożone punkty. Mimo braku figurek i ogólnych niedociągnięć produkcyjnych Tyrani zdecydowanie zasługują na zainteresowanie i warto sięgnąć po ten tytuł. Ja czekam na kolejne partie, a gra nie trafi do mojej kolekcji (chyba, że na jakiejś super promocji albo mh) tylko dlatego, że wśród znajomych są już dwa egzemplarze, a najlepiej chyba i tak grać w ten tytuł w pełnym składzie.
-
- Posty: 91
- Rejestracja: 15 paź 2021, 19:08
- Lokalizacja: Racibórz
- Has thanked: 105 times
- Been thanked: 116 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
NOWOŚCI
Praga Caput Regni 3x - bardzo satysfakcjonujące i zaskakująco dynamiczne euro. Bardzo przyjemnie gralo mi się zarówno na 2 jak i na 4 osoby
Kartografowie 3x - najlepszy flip&wrote w jaki miałem okazję zagrać. Bardzo otwarty i dający sporo możliwości do pokombinowania
Ryzyk Fizyk 2x - przyjemny hazardowy quiz do zagrania z każdym
Domek 1x - przecudownie wyglądająca gra z draftem. Prościutka, dla graczy pewnie i za prosta, ale na tyle szybka, że nigdy nie odmówie partii
Santa Monica 1x - tak jak wyżej, ale zdecydowanie bardziej gamerska. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Nie mogę doczekać się kolejnych partii
POWROTY
Diuna : Imperium + Potęga Ix 2x - jestem zachwycony dodatkiem. Trudniej pozyskać trzeciego agenta , a technologie dają wiele możliwości.
Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares 2x - mam wątpliwości co do regrywalności tego tytułu, bo każda z dotychczasowych partii wyglądała bardzo podobnie. Pomimo mechanizmu wyboru akcji interakcja jest bardzo znikoma. Na plus fakt, że EA jest dużo szybsza. Ja osobiście lubie ten typ gier, ale towarzystwo ma mieszane uczucia. Oryginał chyba wygrywa to starcie.
Tuareg 1x - przeciętne euro, w którym wymieniamy zasoby na punkty. Tytuł nie jest już w stanie jiczym mnie zaskoczyć i poszedł na sprzedaż.
Santorini 3x - 3 rozgrywki w 30 minut. Właśnie za to uwielbiam tę grę.
Jaipur 1x - nigdy nie odmówię. Bardzo szybkie to i satysfakcjonujące, za każdym razem. Brakuje mi tu jedynie pokerowych żetonów.
Kaskadia 1x - rozgrywka 4osobowa, która wprowadza trochę więcej chaosu. Niby dzięki temu większość kafli i żetonów wejdzie do gry, ale wolę rozgrywki 2osobowe.
Wsiąść do Pociągu: Europa 1x - prawdziwy klasyk. Pięknie prezentuje się na stole.
Marvel Champions 1x - rozgrywka solo. Uwielbiam
Pandemic 1x - kolejny klasyk. Niewiele gier potrafi wprowadzić tyle napięcia pod koniec partii. Wygraliśmy gry w talii została jedna karta.
Zaginiona Wyspa Arnak 1x - już zacieram rączki na dodatek.
Szarlatani z Pasikurowic 1x - bardzo wyrównana partia, w której wszyscy liczyli się do samego końca w grze o zwycięstwo. Nie wiem jak ta gra to robi, ale wszyscy są zawsze zadowoleni tuż po.
Zamki Burgundii 2x - powrót po wielu miesiącach. Pokazalem Zamki mojej partnerce, i oczywiście z miejsa gra się spodobała.
Praga Caput Regni 3x - bardzo satysfakcjonujące i zaskakująco dynamiczne euro. Bardzo przyjemnie gralo mi się zarówno na 2 jak i na 4 osoby
Kartografowie 3x - najlepszy flip&wrote w jaki miałem okazję zagrać. Bardzo otwarty i dający sporo możliwości do pokombinowania
Ryzyk Fizyk 2x - przyjemny hazardowy quiz do zagrania z każdym
Domek 1x - przecudownie wyglądająca gra z draftem. Prościutka, dla graczy pewnie i za prosta, ale na tyle szybka, że nigdy nie odmówie partii
Santa Monica 1x - tak jak wyżej, ale zdecydowanie bardziej gamerska. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Nie mogę doczekać się kolejnych partii
POWROTY
Diuna : Imperium + Potęga Ix 2x - jestem zachwycony dodatkiem. Trudniej pozyskać trzeciego agenta , a technologie dają wiele możliwości.
Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares 2x - mam wątpliwości co do regrywalności tego tytułu, bo każda z dotychczasowych partii wyglądała bardzo podobnie. Pomimo mechanizmu wyboru akcji interakcja jest bardzo znikoma. Na plus fakt, że EA jest dużo szybsza. Ja osobiście lubie ten typ gier, ale towarzystwo ma mieszane uczucia. Oryginał chyba wygrywa to starcie.
Tuareg 1x - przeciętne euro, w którym wymieniamy zasoby na punkty. Tytuł nie jest już w stanie jiczym mnie zaskoczyć i poszedł na sprzedaż.
Santorini 3x - 3 rozgrywki w 30 minut. Właśnie za to uwielbiam tę grę.
Jaipur 1x - nigdy nie odmówię. Bardzo szybkie to i satysfakcjonujące, za każdym razem. Brakuje mi tu jedynie pokerowych żetonów.
Kaskadia 1x - rozgrywka 4osobowa, która wprowadza trochę więcej chaosu. Niby dzięki temu większość kafli i żetonów wejdzie do gry, ale wolę rozgrywki 2osobowe.
Wsiąść do Pociągu: Europa 1x - prawdziwy klasyk. Pięknie prezentuje się na stole.
Marvel Champions 1x - rozgrywka solo. Uwielbiam
Pandemic 1x - kolejny klasyk. Niewiele gier potrafi wprowadzić tyle napięcia pod koniec partii. Wygraliśmy gry w talii została jedna karta.
Zaginiona Wyspa Arnak 1x - już zacieram rączki na dodatek.
Szarlatani z Pasikurowic 1x - bardzo wyrównana partia, w której wszyscy liczyli się do samego końca w grze o zwycięstwo. Nie wiem jak ta gra to robi, ale wszyscy są zawsze zadowoleni tuż po.
Zamki Burgundii 2x - powrót po wielu miesiącach. Pokazalem Zamki mojej partnerce, i oczywiście z miejsa gra się spodobała.
-
- Posty: 1538
- Rejestracja: 11 mar 2017, 14:51
- Lokalizacja: Gliwice/Katowice
- Has thanked: 457 times
- Been thanked: 680 times
- Kontakt:
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Pax Pamir - elegencja designu, wizualia, niebotyczny poziom interakcji, szachowa a nawet goistyczna wręcz natura rozgrywek. Doskonały tytuł.
Pax Renaissance - wszystko co powyżej minus elegancja designu. Braki w elegancji wynagradza złożoność, wielopiętrowość, ilość zmiennych, bezwzględność interakcji - samo dobre.
Po paxach inne tytuły niewiele mają mi już do zaoferowania. Chyba trafiłem na moje Graale planszowej rozrywki.
Pax Renaissance - wszystko co powyżej minus elegancja designu. Braki w elegancji wynagradza złożoność, wielopiętrowość, ilość zmiennych, bezwzględność interakcji - samo dobre.
Po paxach inne tytuły niewiele mają mi już do zaoferowania. Chyba trafiłem na moje Graale planszowej rozrywki.
- emoprzemoc
- Posty: 99
- Rejestracja: 19 sty 2020, 20:53
- Lokalizacja: Katowice PTR
- Has thanked: 941 times
- Been thanked: 268 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
Powrót do pracy od połowy miesiąca, no i trochę częstotliwość grania już poleciała. 54 partie, 20-21 tytułów, jedynie 1-2 niegrane wcześniej. Wszystko w domowych warunkach, żadnych wyjść, online też nie pykło.
Topka tytułów (raczej przypadkowa kolejność, jak zwykle):
1. Merchants Cove. Przeleżało 2 miesiące na szafie, ale w końcu odpaliliśmy. Było sporo obaw, że takie wielkie pudło zaoferuje nam jedynie przeprodukowane nudy, ale grało się świetnie. Na przestrzeni 5 partii (3x2P, 2x3P) trochę rotacji postaciami było, ale trudno na tę chwilę stwierdzić, na ile tak naprawdę gra jest zbalansowana. W. udowodnił, że Kapitan wcale nie jest tak rozklekotaną postacią, jak nam się wydawało po partii zapoznawczej. Jeszcze tylko zagra Chronomantą i standardowo wygra i grę będzie można uznać za rozwiązaną. Ogółem gra znajduje się na przecięciu kilku istotnych (nieco mniej czy nieco bardziej) dla mnie zbiorów - ma lekki klimat, przyjemny wygląd, oferuje sporo zarządzania losowością, asymetryczne frakcje, ciekawie spina pasjans każdego z graczy częścią interaktywną. Świetnie się bawię, gdy nie wiem do końca, czy uda mi się odpalić tę jedną akcję więcej, czy jednak ktoś przesunie znacznik końca fazy akcji bliżej; lubię tę niepewność, co wypadnie z wora i następnie - jak efekt losowania zostanie rozmieszczony na łodziach; szacowanie, czy dobić targu teraz, czy potrzymać jakiś towar do następnej rundy. Na plus jeszcze możliwość lekkiego manewrowania setupem/poziomem kontroli nad tym, co się w grze dzieje (rodzaj bandytów, klecenie talii mieszkańców, modułowa karta wyspy). Jak na cenę, w jakiej grę kupiłem, jestem bardzo usatysfakcjonowany. Ciekaw jestem cen polskich edycji dodatków (zwłaszcza, że to Galakta...) - dodatkowe postacie wyglądają ciekawie mechanicznie, ale obecnie wydanie ok. 100 zł na jedną to za dużo w porównaniu do podstawki. Ale Secret Stash z listy życzeń raczej nie wypadnie.
2. Fantastyczne światy. W końcu na własnym egzemplarzu. 9 partii w sumie. Czemu nie dorzuciłem do koszyka dodatku - tego do dziś nie wiem, ale nadrobię. Jezu, czemu to tak wciąga? Praktycznie nie umiemy traktować FŚ jako fillera na rundkę między jedną większą grą a drugą, zawsze wchodzi jako seria partii i jedyna gra obecna na stole w dni, kiedy czas jest bardziej limitowany niż zwykle albo jako zwieńczenie spacerów. Chooociaż...
3. Dolina kupców 1+2. W końcu udało się zagrać w 3 osoby. Ponadto to raz pierwszy użyliśmy kilku talii z części pierwszej, która do kolekcji wpadła dopiero jakiś czas po dwójce. No i przez tę dwójkę zapamiętaliśmy grę jako luźne pykanie na plaży w dwie osoby. A tu w 3-osobowym gronie wyszło o wiele bardziej drapieżnie, i partia też okazuje się zauważalnie dłuższa. Miałem masę ubawu, gdy grając m.in. z podkradaniem kart, bazowałem swoją talię na wysokiej zawartości szrotów, przez co progres z początku miałem bardzo szybki i byłem totalnie lekceważony przez resztę, aż do końca, gdy mój endgame był praktycznie czystym push your luck, a pozostali próbowali mnie uwalić - i ostateczny rezultat był bardzo równy dla całej trójki. I chyba nam Dolina kupców zabije te Fantastyczne światy, zwłaszcza z tym zróżnicowanym setupem. Naprawdę mocny deckbuilder w małym pudełku (pudełkach).
4. Zaginiona wyspa Arnak. Jestem raczej umiarkowanym entuzjastą Arnaka, raczej nie proponuję gry, ale grać lubię; grę doceniam całkiem mocno, ale i tak uważam za mocno przehajpowaną (cholera, jestem fanem Everdell i kosmicznego Brzdęka, może nie powinienem takich rzeczy mówić?). Ale zdecydowanie trzeba w topce o grze wspomnieć, bo raz, że w końcu udało się zagrać w trójkę na fizycznym egzemplarzu (i to w obie strony planszy), a dwa - że zacząłem być solidnie ogrywany. Dopóki graliśmy na BGA, to cisnąłem mocno, co grało na ambicjach (głównie W.). Teraz czuję już, że swoje w tej grze pokazałem i mogę próbować robić w niej inne rzeczy, nie kalkulować. W marcu nie przebiłem nawet 60 punktów, a i tak czułem przyjemność z grania, no to może zacznę sam proponować? Dodatek kusi zawartością i ceną.
5. Cooper Island. No i udało się zagrać w 3 osoby. Zadowalające wyniki, zwłaszcza że - poza końcówką - zabroniliśmy dłuższego kminienia, ale trochę się w zasadach pogubiliśmy i tym samy uczyniliśmy grę trudniejszą. No jakoś wszystkim się zapomniało przez tych parę tygodni, że wysepki się odpalają także PRZY WYKŁADANIU. Bardzo mnie cieszy obecność tej gry na półce, nawet jeśli cierpi z jednej strony na pewną szachowość, a z drugiej - na przesadzony efekt losowych boostów, wynikający z ogólnej ciasnoty gry. Lubię, gdy gra nie kończy się w chwilę po podliczeniu wyników, tylko pozostawia sporo do przemyślenia. Choć nie wyobrażam sobie przearanżowania kolekcji bardziej w stronę gier o podobnym poziomie ciężkości.
Wielkie powroty:
- Rocketmen. 2P, więc bez takiej dozy śmiechu przy PYL-owaniu jak zwykle. I jestem świadom jak kuriozalnie wygląda wspominanie w ogóle tej pozycji w odniesieniu do poprzedniej gry, o której pisałem.
- Diuna: Imperium - no klasa. Gdyby nie cena, dodatek bym kupował od razu. A tak - to tylko podstawka wylądowała parę razy... i się znowu zacząłem zastanawiać nad dokupieniem Potęgi Ix
- Root + Tryby Leśnogrodu. Granie w 2-osobowym składzie nareszcie ma jakąś głębię! Bot z Plemion rzecznych był przede wszystkim irytujący, te z TL odwalają o wiele lepszą robotę, są ciekawsze i znacznie poszerzają możliwości rozgrywki dwuosobowej. Mam nadzieję, że w kwietniu też trochę pogramy, bo status Roota w naszej grupie mnie mocno zawodzi.
- Imperium: Classics... mam na myśli: wielki powrót grania z żywym przeciwnikiem zamiast z botem. widzę, że pogrywanie w tryb solo jeszcze bardziej przyspieszyło mój flow. Boję się, że jak zagram znowu z W., to mnie szlag trafi, jak znowu jego tury będą tak rozwlekłe.
- Osadnicy: Królestwa Północy - no stęskniłem się bardzo, mimo że to taki samograj. Ale pasuje do grania w tygodniu, gdy praca nam odbiera smak życia.
Honorowe wzmianki: dalszy ciąg małżeńskich rozgrywek w Neuroshimę Hex, choć trochę się zapuściliśmy w marcu. Carcassonne: Big Box, bo to zawsze oznaka porządnie umytej podłogi. Brzdęk w kosmosie, bo już niedługo legacy.
Ogólnie to większość oczekiwań wobec marca zapostowanych w poprzednim wątku udało się jakoś spełnić.
W kwietniu: w ten weekend chyba ruszymy Wenecję, która się nie zmieściła w marcu ostatecznie - chciałbym dorzucić coś jeszcze z rzeczy czekających na pierwszą rozgrywkę, w końcu wpadły na półkę Bonfire z dodatkiem i Wyprawa do Newdale, ale nie liczę na to, bo... wspomniany wyżej Brzdęk legacy, pierwsza gra, co do której nawet W. stwierdził, że czeka na premierę i nawet ta cena nas nie odstraszyła. Poza tym -ciąg dalszy Hexa. Spirit Island, mam nadzieję, bo też się w marcu nie udało. Nie pogardzę powrotem Brass: Birmingham, Scythe czy Hansa Teutonica. No i chyba dokupię ten dodatek do Fantastycznych światów i zobaczymy, co w kwietniu bardziej z tych mocno marcowych karcianek siądzie, czy FŚ, czy Dolina kupców.
Topka tytułów (raczej przypadkowa kolejność, jak zwykle):
1. Merchants Cove. Przeleżało 2 miesiące na szafie, ale w końcu odpaliliśmy. Było sporo obaw, że takie wielkie pudło zaoferuje nam jedynie przeprodukowane nudy, ale grało się świetnie. Na przestrzeni 5 partii (3x2P, 2x3P) trochę rotacji postaciami było, ale trudno na tę chwilę stwierdzić, na ile tak naprawdę gra jest zbalansowana. W. udowodnił, że Kapitan wcale nie jest tak rozklekotaną postacią, jak nam się wydawało po partii zapoznawczej. Jeszcze tylko zagra Chronomantą i standardowo wygra i grę będzie można uznać za rozwiązaną. Ogółem gra znajduje się na przecięciu kilku istotnych (nieco mniej czy nieco bardziej) dla mnie zbiorów - ma lekki klimat, przyjemny wygląd, oferuje sporo zarządzania losowością, asymetryczne frakcje, ciekawie spina pasjans każdego z graczy częścią interaktywną. Świetnie się bawię, gdy nie wiem do końca, czy uda mi się odpalić tę jedną akcję więcej, czy jednak ktoś przesunie znacznik końca fazy akcji bliżej; lubię tę niepewność, co wypadnie z wora i następnie - jak efekt losowania zostanie rozmieszczony na łodziach; szacowanie, czy dobić targu teraz, czy potrzymać jakiś towar do następnej rundy. Na plus jeszcze możliwość lekkiego manewrowania setupem/poziomem kontroli nad tym, co się w grze dzieje (rodzaj bandytów, klecenie talii mieszkańców, modułowa karta wyspy). Jak na cenę, w jakiej grę kupiłem, jestem bardzo usatysfakcjonowany. Ciekaw jestem cen polskich edycji dodatków (zwłaszcza, że to Galakta...) - dodatkowe postacie wyglądają ciekawie mechanicznie, ale obecnie wydanie ok. 100 zł na jedną to za dużo w porównaniu do podstawki. Ale Secret Stash z listy życzeń raczej nie wypadnie.
2. Fantastyczne światy. W końcu na własnym egzemplarzu. 9 partii w sumie. Czemu nie dorzuciłem do koszyka dodatku - tego do dziś nie wiem, ale nadrobię. Jezu, czemu to tak wciąga? Praktycznie nie umiemy traktować FŚ jako fillera na rundkę między jedną większą grą a drugą, zawsze wchodzi jako seria partii i jedyna gra obecna na stole w dni, kiedy czas jest bardziej limitowany niż zwykle albo jako zwieńczenie spacerów. Chooociaż...
3. Dolina kupców 1+2. W końcu udało się zagrać w 3 osoby. Ponadto to raz pierwszy użyliśmy kilku talii z części pierwszej, która do kolekcji wpadła dopiero jakiś czas po dwójce. No i przez tę dwójkę zapamiętaliśmy grę jako luźne pykanie na plaży w dwie osoby. A tu w 3-osobowym gronie wyszło o wiele bardziej drapieżnie, i partia też okazuje się zauważalnie dłuższa. Miałem masę ubawu, gdy grając m.in. z podkradaniem kart, bazowałem swoją talię na wysokiej zawartości szrotów, przez co progres z początku miałem bardzo szybki i byłem totalnie lekceważony przez resztę, aż do końca, gdy mój endgame był praktycznie czystym push your luck, a pozostali próbowali mnie uwalić - i ostateczny rezultat był bardzo równy dla całej trójki. I chyba nam Dolina kupców zabije te Fantastyczne światy, zwłaszcza z tym zróżnicowanym setupem. Naprawdę mocny deckbuilder w małym pudełku (pudełkach).
4. Zaginiona wyspa Arnak. Jestem raczej umiarkowanym entuzjastą Arnaka, raczej nie proponuję gry, ale grać lubię; grę doceniam całkiem mocno, ale i tak uważam za mocno przehajpowaną (cholera, jestem fanem Everdell i kosmicznego Brzdęka, może nie powinienem takich rzeczy mówić?). Ale zdecydowanie trzeba w topce o grze wspomnieć, bo raz, że w końcu udało się zagrać w trójkę na fizycznym egzemplarzu (i to w obie strony planszy), a dwa - że zacząłem być solidnie ogrywany. Dopóki graliśmy na BGA, to cisnąłem mocno, co grało na ambicjach (głównie W.). Teraz czuję już, że swoje w tej grze pokazałem i mogę próbować robić w niej inne rzeczy, nie kalkulować. W marcu nie przebiłem nawet 60 punktów, a i tak czułem przyjemność z grania, no to może zacznę sam proponować? Dodatek kusi zawartością i ceną.
5. Cooper Island. No i udało się zagrać w 3 osoby. Zadowalające wyniki, zwłaszcza że - poza końcówką - zabroniliśmy dłuższego kminienia, ale trochę się w zasadach pogubiliśmy i tym samy uczyniliśmy grę trudniejszą. No jakoś wszystkim się zapomniało przez tych parę tygodni, że wysepki się odpalają także PRZY WYKŁADANIU. Bardzo mnie cieszy obecność tej gry na półce, nawet jeśli cierpi z jednej strony na pewną szachowość, a z drugiej - na przesadzony efekt losowych boostów, wynikający z ogólnej ciasnoty gry. Lubię, gdy gra nie kończy się w chwilę po podliczeniu wyników, tylko pozostawia sporo do przemyślenia. Choć nie wyobrażam sobie przearanżowania kolekcji bardziej w stronę gier o podobnym poziomie ciężkości.
Wielkie powroty:
- Rocketmen. 2P, więc bez takiej dozy śmiechu przy PYL-owaniu jak zwykle. I jestem świadom jak kuriozalnie wygląda wspominanie w ogóle tej pozycji w odniesieniu do poprzedniej gry, o której pisałem.
- Diuna: Imperium - no klasa. Gdyby nie cena, dodatek bym kupował od razu. A tak - to tylko podstawka wylądowała parę razy... i się znowu zacząłem zastanawiać nad dokupieniem Potęgi Ix
- Root + Tryby Leśnogrodu. Granie w 2-osobowym składzie nareszcie ma jakąś głębię! Bot z Plemion rzecznych był przede wszystkim irytujący, te z TL odwalają o wiele lepszą robotę, są ciekawsze i znacznie poszerzają możliwości rozgrywki dwuosobowej. Mam nadzieję, że w kwietniu też trochę pogramy, bo status Roota w naszej grupie mnie mocno zawodzi.
- Imperium: Classics... mam na myśli: wielki powrót grania z żywym przeciwnikiem zamiast z botem. widzę, że pogrywanie w tryb solo jeszcze bardziej przyspieszyło mój flow. Boję się, że jak zagram znowu z W., to mnie szlag trafi, jak znowu jego tury będą tak rozwlekłe.
- Osadnicy: Królestwa Północy - no stęskniłem się bardzo, mimo że to taki samograj. Ale pasuje do grania w tygodniu, gdy praca nam odbiera smak życia.
Honorowe wzmianki: dalszy ciąg małżeńskich rozgrywek w Neuroshimę Hex, choć trochę się zapuściliśmy w marcu. Carcassonne: Big Box, bo to zawsze oznaka porządnie umytej podłogi. Brzdęk w kosmosie, bo już niedługo legacy.
Ogólnie to większość oczekiwań wobec marca zapostowanych w poprzednim wątku udało się jakoś spełnić.
W kwietniu: w ten weekend chyba ruszymy Wenecję, która się nie zmieściła w marcu ostatecznie - chciałbym dorzucić coś jeszcze z rzeczy czekających na pierwszą rozgrywkę, w końcu wpadły na półkę Bonfire z dodatkiem i Wyprawa do Newdale, ale nie liczę na to, bo... wspomniany wyżej Brzdęk legacy, pierwsza gra, co do której nawet W. stwierdził, że czeka na premierę i nawet ta cena nas nie odstraszyła. Poza tym -ciąg dalszy Hexa. Spirit Island, mam nadzieję, bo też się w marcu nie udało. Nie pogardzę powrotem Brass: Birmingham, Scythe czy Hansa Teutonica. No i chyba dokupię ten dodatek do Fantastycznych światów i zobaczymy, co w kwietniu bardziej z tych mocno marcowych karcianek siądzie, czy FŚ, czy Dolina kupców.
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
W marcu 15 partii w 12 gier, w dostatku niestety nic naprawdę mięsistego…
Grą miesiąca bardzo niespodziewanie dla mnie zostaje Solar City, czyli gra, którą jeszcze niedawno planowałem sprzedać. Ale, że chętnych nie było, to z braku laku wyciągnąłem i… nagle zaskoczyło. Grafiki są dalej nieznośne (dla mnie nieczytelne), ale mechanicznie jest naprawdę bardzo spoko i bawiłem się naprawdę świetnie (może dlatego, że grałem tym razem przy dziennym świetle? ). Na tyle świetnie, że Solar City zostawiło w marcu uwielbiane przeze mnie Capital czy Monolith Arena. No szok. Do tej pory dawałem grom max. 2 szanse i leciały na sprzedaż - szkoda czasu na średniaki. Może to znak, że jednak do 3 razy sztuka?
Spoiler:
- charlie
- Posty: 1021
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 65 times
Re: Gra Miesiąca - Marzec 2022
W marcu zrobiliśmy mały detoks od gier, ale udało się zagrać 71 partii (głównie z dzieciakami) w 15 tytułów, w tym 2 nowości. Żadnej partii online, nie było też zaskoczeń i rozczarowań.
Nowości: Nie testowaliśmy tego wcale, Dinozaury. Tajemnicza wyspa (Smart Games).
Powroty: Ryzyk Fizyk.
Stałe tytuły: Wyprawa do El Dorado, Jamajka, Wsiąść do Pociągu: Europa, Kroniki zamku Avel, Wsiąść do Pociągu: Nowy Jork, Patchwork Express, Bang! Gra Kościana. List Młosny, Śpiące Królewny, Paszczaki, Dobble, Similo: Baśnie.
Najwięcej Partii: Bang! Gra Kościana(10).
Powrót miesiąca: Ryzyk Fizyk w 10 osób, działo się.
Chwiler miesiąca: Nie testowaliśmy tego wcale - popieprzona, ale w odpowiednim gronie można się trochę.
Nowość miesiąca: Dinozaury. Tajemnicza wyspa (Smart Games) - udało się ułożyć wszystko (80 zadań) synowi i córce w 8 podejściach łącznie, pewnie wyszło ok 2,5 godziny zabawy.
Gra miesiąca: Ryzyk Fizyk.
Nowości: Nie testowaliśmy tego wcale, Dinozaury. Tajemnicza wyspa (Smart Games).
Powroty: Ryzyk Fizyk.
Stałe tytuły: Wyprawa do El Dorado, Jamajka, Wsiąść do Pociągu: Europa, Kroniki zamku Avel, Wsiąść do Pociągu: Nowy Jork, Patchwork Express, Bang! Gra Kościana. List Młosny, Śpiące Królewny, Paszczaki, Dobble, Similo: Baśnie.
Najwięcej Partii: Bang! Gra Kościana(10).
Powrót miesiąca: Ryzyk Fizyk w 10 osób, działo się.
Chwiler miesiąca: Nie testowaliśmy tego wcale - popieprzona, ale w odpowiednim gronie można się trochę.
Nowość miesiąca: Dinozaury. Tajemnicza wyspa (Smart Games) - udało się ułożyć wszystko (80 zadań) synowi i córce w 8 podejściach łącznie, pewnie wyszło ok 2,5 godziny zabawy.
Gra miesiąca: Ryzyk Fizyk.