To jest najlepsze Data wpisu 17 luty. Niemal 8 tygodni później nadal czekamymr_pepeush pisze: ↑17 lut 2022, 09:44 ....pozwoli Wam na spokojnie czekać jeszcze te ostatnie dni/tygodnie.
Tainted Grail: Upadek Avalonu / The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- Yuri
- Posty: 2879
- Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 1320 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
-
- Posty: 606
- Rejestracja: 29 lip 2015, 19:26
- Has thanked: 62 times
- Been thanked: 144 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Przecież nie napisał ile tygodni więc wszystko się zgadza.Yuri pisze: ↑12 kwie 2022, 11:39To jest najlepsze Data wpisu 17 luty. Niemal 8 tygodni później nadal czekamymr_pepeush pisze: ↑17 lut 2022, 09:44 ....pozwoli Wam na spokojnie czekać jeszcze te ostatnie dni/tygodnie.
- Yuri
- Posty: 2879
- Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 1320 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Jasne. Masz jak najbardziej rację, nie zaprzeczam
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
- garg
- Posty: 4599
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1575 times
- Been thanked: 1148 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Dostałem swój pledge kilka tygodni temu, a w Święta wreszcie rozpakowałem i zagraliśmy z synami (córka jednak zrezygnowała) pierwszą kampanię. Jesteśmy właśnie w jej połowie, ale myślę, że odczucia wobec gry mi się już nie zmienią, więc pokuszę się o podsumowanie swoich wrażeń:
1) O opóźnieniach w wydaniu i wysyłce napisano już tyle, że właściwie jest to już kopanie leżącego, więc poprzestanę na krótkiej konstatacji - po moich dotychczasowych doświadczeniach z Awaken Realms (zapledgowałem Tainted Grail, Etherfields i ISS Vanguard) zdecydowałem, że nie będę już wspierał ich gier. Ich gry są wydawane z tak bogatym contentem, że przy moim stylu grania (zwykle gram kilka partii lub pełną kampanię i wystarczy) niczego nie stracę, jeśli kupię sobie wersję sklepową. A przynajmniej nie będę wówczas wspierał AR w zarządzaniu projektem pt. "Jak najskuteczniej wnerwić wspierających nasze gry i jakie głupie usprawiedliwienia dla opóźnień możemy jeszcze wymyślić".
2) Wydanie Tainted Grail jest doskonałe. Figurki, grafiki, jakość kart, wypraska, opakowanie, księga skryptów - wszystko stoi na najwyższym światowym poziomie. Mój egzemplarz przyszedł minimalnie wgnieciony na pokrywce pudełka od podstawki - prawdopodobnie z powodu ciężaru pozostałych pudeł w paczce - ale nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do jakości wydania. Podoba mi się także insert, który faktycznie ułatwia utrzymanie porządku w pudle pomiędzy rozgrywkami. Jest przemyślany i funkcjonalny. Trochę problemów mieliśmy z utrzymaniem porządku w kartach podczas rozgrywki, ale wyciągnąłem z garażu jakiś stary podajnik na karty z 20 przegródkami i rozwiązał wszystkie nasze problemy.
3) Instrukcja jest średnia. Ani jakaś specjalnie zła, ani wybitna - ot, średnia rynkowa. Co akurat nie jest komplementem, bo w ostatnich latach średnia jakość instrukcji do gier bardzo spadła. Jest to chyba najbardziej uwierający mnie aspekt rozwoju rynku. Ale ta od Tainted Grail jest w porządku. Co prawda tutorial był dla mnie absurdalny i właściwie utrudnił mi poznanie zasad, ale sama treść instrukcji była w porządku. Poza jedną kwestią (rozgrywanie walk) ogarnąłem wszystko za pierwszym razem. Trochę za mało jest w tekście grafik i to przeszkadza w płynnym czytaniu. Chciałbym zobaczyć poprawioną wersję, z większą liczbą przykładów i ilustracji.
4) Historia opowiadana w grze jest bardzo dobra. Nie jest to jakieś wielkie dzieło literackie, ale wyraźnie odstaje na plus od większości fabuł w grach planszowych. Są ciekawe zwroty akcji (jesteśmy w połowie kampanii, więc pewnie jeszcze niejedno nas zaskoczy), wiarygodni bohaterowie, wciągający i żywy świat, sporo smaczków dla osób znających mity arturiańskie i solidny poziom literacki. Nie miałem wrażenia, że pisał to przypadkowy gimnazjalista w przerwie śniadaniowej, a było już tak w przypadku kilku gier z kampanią fabularną. Jest to zdecydowanie najmocniejszy atut Tainted Grail.
5) Figurki to absolutna pomyłka. Są ładne, wysokiej jakości, odróżniają się od siebie i mają dobry rozmiar. Tylko że przeszkadzają w grze. Jeszcze zdzierżę figurki bohaterów - po prostu je przesuwamy po planszy i zaznaczają nasze położenie. Ale figurki - a właściwie FIGURY - menhirów oraz figurki wrogów można spokojnie wyrzucić do kubła na śmieci albo sprzedać na OLX od razu po otwarciu pudełka. Menhiry są wielkie, nieporęczne i zasłaniają opisy na planszy, a figurki wrogów trzeba ciągle wstawiać i zdejmować. Rozumiem, że ładne figurki sprzedają grę, ale tutaj są nie tylko niepotrzebne, a wręcz przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z opowiadanej historii. Bardzo mnie ten aspekt rozczarował.
6) Walki to trudna sprawa do opisania. Z jednej strony są dobrze pomyślane i zaprojektowane. Stanowią wyzwanie i wymagają sporo pogłówkowania, a jednocześnie pozwalają na mnóstwo ciekawych i satysfakcjonujących kombosów. Kiedy zaczynaliśmy rozgrywkę, bardzo nam się podobały. A potem entuzjazm wobec nich stopniowo opadał. Bo nie dość że jest ich dużo i potrafią sporo wydłużyć partię, to jeszcze przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z poznawania fabuły. Po prostu zanim odczytam kolejny paragraf z księgi skryptów, muszę przez kilka minut walczyć z jakimś randomowym mobkiem, który i tak tak za jakiś czas wróci w kolejnej potyczce. Raz może to być ciekawe. Za piętnastym razem jest to nużące i po prostu przeszkadza.
7) Patent z odświeżaniem menhirów, żeby "oświetlały" nam planszę jest oryginalny. I mam na myśli "oryginalny" zarówno w pozytywnym, jak w i negatywnym znaczeniu. Nie widziałem wcześniej takiego rozwiązania i byłem na początku pod wrażeniem, że w całkiem zgrabny sposób nie pozwala na gargantuiczny rozrost mapy oraz trzyma rozgrywkę w ryzach. Z drugiej strony jest to pomysł na dłuższą metę nużący. No bo ileż to razy musimy polecieć na konkretne pole na planszy, żeby "podładować" nasz menhir, bo inaczej zniknie nam mapa? Miało to chyba w zamyśle autorów zniechęcać do grindu i nadawać tempa rozgrywce, ale u nas spowodowało jedynie, że począwszy od trzeciego scenariusza olaliśmy sprawę i po postawieniu menhiru usuwaliśmy go dopiero, kiedy trzeba było postawić nowy gdzieś dalej. Bo ciągła konieczność "ładowania" menhiru przeszkadza w poznawaniu historii i zmienia rozgrywkę w ciągłe latanie po planszy w poszukiwaniu zasobów potrzebnych do utrzymania menhirów na miejscu. Dziwna decyzja designerska, która z atutu gry bardzo szybko zmienia się w jej dużą wadę.
8 ) System zapisu gry pomiędzy misjami jest przemyślany. Co prawda nadal lepiej jest nie składać gry dopóki nie skończymy całej kampanii, ale ponieważ wymaga to pi razy drzwi 25 godzin, to jednak jakiś sejw się przydaje. Zajmuje on dłuższą chwilę, ale jest OK. Oczywiście warto sobie do tego zrobić jakieś zdjęcia planszy i planszetek .
9) System levelowania bohaterów jest ciekawy. Daje spore możliwości dopasowania postaci do swojego stylu, mimo upływu czasu walki i zadania nadal stanowią wyzwanie, a równocześnie dylematy, na co wydać punkty doświadczenia, wcale nie są banalne. W połączeniu z mechanizmem grozy/paniki i punktów akcji sprzęgniętych z naszym zdrowiem daje mnóstwo ciekawych decyzji. Jest to moim zdaniem drugi - po fabule - najlepszy element Tainted Grail.
10) Plansza złożona z dużych (w rozmiarze tarota) kart sprawdza się. Czasem coś się przesunie, ale fajnie to symuluje mgłę poznawania nowych obszarów oraz umożliwia dynamiczne zmiany, jeśli w jakiejś lokacji coś się wydarzy (podmieniamy wówczas kartę i gramy dalej). Trochę się obawiałem tego rozwiązania, ale działa dobrze i nie potrafię wyobrazić sobie czegoś lepszego.
Podsumowując - gra podoba nam się i po przejściu połowy kampanii nadal mamy chęć eksplorować nowe tereny oraz zadania. Zignorowaliśmy odświeżanie menhirów i olewamy część walk, co zdecydowanie zwiększyło przyjemność czerpaną z odkrywania fabuły. Mam wrażenie, że gra bardzo skorzystałaby, gdyby Awaken Realms zatrudniło jakiegoś dobrego dewelopera. Bo projekt gry jest dobry, ale sporo jej elementów (instrukcja, figurki, walki, menhiry) po prostu przeszkadza w czerpaniu radości z poznawania wciągającej historii.
W skali BGG oceniam Tainted Grail na 7/10 i na pewno damy szansę kolejnym kampaniom (w pledge'u All-In są trzy dodatki fabularne). Czy zagramy we wszystkie - trudno powiedzieć. Ale obaj synowie (po 11 lat) wciągnęli się i nawet podglądają wpisy w księdze skryptów, żeby się dowiedzieć, co będzie dalej, albo dokąd warto pójść . Co jest chyba komplementem pod adresem opowiadanej historii. Więc po wyrzuceniu wszystkich upierdliwych elementów gra może zostać z nami na dłużej.
1) O opóźnieniach w wydaniu i wysyłce napisano już tyle, że właściwie jest to już kopanie leżącego, więc poprzestanę na krótkiej konstatacji - po moich dotychczasowych doświadczeniach z Awaken Realms (zapledgowałem Tainted Grail, Etherfields i ISS Vanguard) zdecydowałem, że nie będę już wspierał ich gier. Ich gry są wydawane z tak bogatym contentem, że przy moim stylu grania (zwykle gram kilka partii lub pełną kampanię i wystarczy) niczego nie stracę, jeśli kupię sobie wersję sklepową. A przynajmniej nie będę wówczas wspierał AR w zarządzaniu projektem pt. "Jak najskuteczniej wnerwić wspierających nasze gry i jakie głupie usprawiedliwienia dla opóźnień możemy jeszcze wymyślić".
2) Wydanie Tainted Grail jest doskonałe. Figurki, grafiki, jakość kart, wypraska, opakowanie, księga skryptów - wszystko stoi na najwyższym światowym poziomie. Mój egzemplarz przyszedł minimalnie wgnieciony na pokrywce pudełka od podstawki - prawdopodobnie z powodu ciężaru pozostałych pudeł w paczce - ale nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do jakości wydania. Podoba mi się także insert, który faktycznie ułatwia utrzymanie porządku w pudle pomiędzy rozgrywkami. Jest przemyślany i funkcjonalny. Trochę problemów mieliśmy z utrzymaniem porządku w kartach podczas rozgrywki, ale wyciągnąłem z garażu jakiś stary podajnik na karty z 20 przegródkami i rozwiązał wszystkie nasze problemy.
3) Instrukcja jest średnia. Ani jakaś specjalnie zła, ani wybitna - ot, średnia rynkowa. Co akurat nie jest komplementem, bo w ostatnich latach średnia jakość instrukcji do gier bardzo spadła. Jest to chyba najbardziej uwierający mnie aspekt rozwoju rynku. Ale ta od Tainted Grail jest w porządku. Co prawda tutorial był dla mnie absurdalny i właściwie utrudnił mi poznanie zasad, ale sama treść instrukcji była w porządku. Poza jedną kwestią (rozgrywanie walk) ogarnąłem wszystko za pierwszym razem. Trochę za mało jest w tekście grafik i to przeszkadza w płynnym czytaniu. Chciałbym zobaczyć poprawioną wersję, z większą liczbą przykładów i ilustracji.
4) Historia opowiadana w grze jest bardzo dobra. Nie jest to jakieś wielkie dzieło literackie, ale wyraźnie odstaje na plus od większości fabuł w grach planszowych. Są ciekawe zwroty akcji (jesteśmy w połowie kampanii, więc pewnie jeszcze niejedno nas zaskoczy), wiarygodni bohaterowie, wciągający i żywy świat, sporo smaczków dla osób znających mity arturiańskie i solidny poziom literacki. Nie miałem wrażenia, że pisał to przypadkowy gimnazjalista w przerwie śniadaniowej, a było już tak w przypadku kilku gier z kampanią fabularną. Jest to zdecydowanie najmocniejszy atut Tainted Grail.
5) Figurki to absolutna pomyłka. Są ładne, wysokiej jakości, odróżniają się od siebie i mają dobry rozmiar. Tylko że przeszkadzają w grze. Jeszcze zdzierżę figurki bohaterów - po prostu je przesuwamy po planszy i zaznaczają nasze położenie. Ale figurki - a właściwie FIGURY - menhirów oraz figurki wrogów można spokojnie wyrzucić do kubła na śmieci albo sprzedać na OLX od razu po otwarciu pudełka. Menhiry są wielkie, nieporęczne i zasłaniają opisy na planszy, a figurki wrogów trzeba ciągle wstawiać i zdejmować. Rozumiem, że ładne figurki sprzedają grę, ale tutaj są nie tylko niepotrzebne, a wręcz przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z opowiadanej historii. Bardzo mnie ten aspekt rozczarował.
6) Walki to trudna sprawa do opisania. Z jednej strony są dobrze pomyślane i zaprojektowane. Stanowią wyzwanie i wymagają sporo pogłówkowania, a jednocześnie pozwalają na mnóstwo ciekawych i satysfakcjonujących kombosów. Kiedy zaczynaliśmy rozgrywkę, bardzo nam się podobały. A potem entuzjazm wobec nich stopniowo opadał. Bo nie dość że jest ich dużo i potrafią sporo wydłużyć partię, to jeszcze przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z poznawania fabuły. Po prostu zanim odczytam kolejny paragraf z księgi skryptów, muszę przez kilka minut walczyć z jakimś randomowym mobkiem, który i tak tak za jakiś czas wróci w kolejnej potyczce. Raz może to być ciekawe. Za piętnastym razem jest to nużące i po prostu przeszkadza.
7) Patent z odświeżaniem menhirów, żeby "oświetlały" nam planszę jest oryginalny. I mam na myśli "oryginalny" zarówno w pozytywnym, jak w i negatywnym znaczeniu. Nie widziałem wcześniej takiego rozwiązania i byłem na początku pod wrażeniem, że w całkiem zgrabny sposób nie pozwala na gargantuiczny rozrost mapy oraz trzyma rozgrywkę w ryzach. Z drugiej strony jest to pomysł na dłuższą metę nużący. No bo ileż to razy musimy polecieć na konkretne pole na planszy, żeby "podładować" nasz menhir, bo inaczej zniknie nam mapa? Miało to chyba w zamyśle autorów zniechęcać do grindu i nadawać tempa rozgrywce, ale u nas spowodowało jedynie, że począwszy od trzeciego scenariusza olaliśmy sprawę i po postawieniu menhiru usuwaliśmy go dopiero, kiedy trzeba było postawić nowy gdzieś dalej. Bo ciągła konieczność "ładowania" menhiru przeszkadza w poznawaniu historii i zmienia rozgrywkę w ciągłe latanie po planszy w poszukiwaniu zasobów potrzebnych do utrzymania menhirów na miejscu. Dziwna decyzja designerska, która z atutu gry bardzo szybko zmienia się w jej dużą wadę.
8 ) System zapisu gry pomiędzy misjami jest przemyślany. Co prawda nadal lepiej jest nie składać gry dopóki nie skończymy całej kampanii, ale ponieważ wymaga to pi razy drzwi 25 godzin, to jednak jakiś sejw się przydaje. Zajmuje on dłuższą chwilę, ale jest OK. Oczywiście warto sobie do tego zrobić jakieś zdjęcia planszy i planszetek .
9) System levelowania bohaterów jest ciekawy. Daje spore możliwości dopasowania postaci do swojego stylu, mimo upływu czasu walki i zadania nadal stanowią wyzwanie, a równocześnie dylematy, na co wydać punkty doświadczenia, wcale nie są banalne. W połączeniu z mechanizmem grozy/paniki i punktów akcji sprzęgniętych z naszym zdrowiem daje mnóstwo ciekawych decyzji. Jest to moim zdaniem drugi - po fabule - najlepszy element Tainted Grail.
10) Plansza złożona z dużych (w rozmiarze tarota) kart sprawdza się. Czasem coś się przesunie, ale fajnie to symuluje mgłę poznawania nowych obszarów oraz umożliwia dynamiczne zmiany, jeśli w jakiejś lokacji coś się wydarzy (podmieniamy wówczas kartę i gramy dalej). Trochę się obawiałem tego rozwiązania, ale działa dobrze i nie potrafię wyobrazić sobie czegoś lepszego.
Podsumowując - gra podoba nam się i po przejściu połowy kampanii nadal mamy chęć eksplorować nowe tereny oraz zadania. Zignorowaliśmy odświeżanie menhirów i olewamy część walk, co zdecydowanie zwiększyło przyjemność czerpaną z odkrywania fabuły. Mam wrażenie, że gra bardzo skorzystałaby, gdyby Awaken Realms zatrudniło jakiegoś dobrego dewelopera. Bo projekt gry jest dobry, ale sporo jej elementów (instrukcja, figurki, walki, menhiry) po prostu przeszkadza w czerpaniu radości z poznawania wciągającej historii.
W skali BGG oceniam Tainted Grail na 7/10 i na pewno damy szansę kolejnym kampaniom (w pledge'u All-In są trzy dodatki fabularne). Czy zagramy we wszystkie - trudno powiedzieć. Ale obaj synowie (po 11 lat) wciągnęli się i nawet podglądają wpisy w księdze skryptów, żeby się dowiedzieć, co będzie dalej, albo dokąd warto pójść . Co jest chyba komplementem pod adresem opowiadanej historii. Więc po wyrzuceniu wszystkich upierdliwych elementów gra może zostać z nami na dłużej.
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
-
- Posty: 1906
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 978 times
- Been thanked: 620 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Co do menhirów to się zgodzę, że są trochę za duże. Ale mi tak bardzo nie przeszkadzały, a budują klimat jak dla mnie.garg pisze: ↑23 kwie 2022, 23:10 5) Figurki to absolutna pomyłka. Są ładne, wysokiej jakości, odróżniają się od siebie i mają dobry rozmiar. Tylko że przeszkadzają w grze. Jeszcze zdzierżę figurki bohaterów - po prostu je przesuwamy po planszy i zaznaczają nasze położenie. Ale figurki - a właściwie FIGURY - menhirów oraz figurki wrogów można spokojnie wyrzucić do kubła na śmieci albo sprzedać na OLX od razu po otwarciu pudełka. Menhiry są wielkie, nieporęczne i zasłaniają opisy na planszy, a figurki wrogów trzeba ciągle wstawiać i zdejmować. Rozumiem, że ładne figurki sprzedają grę, ale tutaj są nie tylko niepotrzebne, a wręcz przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z opowiadanej historii. Bardzo mnie ten aspekt rozczarował.
Ale w przypadku potworów to niestety, ale sam sobie jesteś winny. W podstawce jest tylko jedna figurka potwora. Wszystkie pozostałe to opcjonalny zakup, o którym AR jedno pisali, że to tylko dodatek kosmetyczny bo potwory w większości nie będą poruszać się po mapie. Zignorowałeś to, więc pretensje możesz mieć tylko do siebie.
- grzeslaw90
- Posty: 1750
- Rejestracja: 20 lis 2013, 18:53
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 179 times
- Been thanked: 437 times
- Kontakt:
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Figurki u AR zawsze są zbędne. Potwory z TG sprzedałem po dwóch sesjach i poruszałem się po prostu kartami i kostką. Nie zapominajmy jednak, że firma Awaken Realms u podstaw zajmowała się produkcją figurek właśnie i rozwijając swój biznes postanowili dodać do nich planszówkigarg pisze: ↑23 kwie 2022, 23:10 5) Figurki to absolutna pomyłka. Są ładne, wysokiej jakości, odróżniają się od siebie i mają dobry rozmiar. Tylko że przeszkadzają w grze. Jeszcze zdzierżę figurki bohaterów - po prostu je przesuwamy po planszy i zaznaczają nasze położenie. Ale figurki - a właściwie FIGURY - menhirów oraz figurki wrogów można spokojnie wyrzucić do kubła na śmieci albo sprzedać na OLX od razu po otwarciu pudełka. Menhiry są wielkie, nieporęczne i zasłaniają opisy na planszy, a figurki wrogów trzeba ciągle wstawiać i zdejmować. Rozumiem, że ładne figurki sprzedają grę, ale tutaj są nie tylko niepotrzebne, a wręcz przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z opowiadanej historii. Bardzo mnie ten aspekt rozczarował.
Co do menhirow nie zgodzę się. Są zajebiste. Najciekawsze figurki jakie w życiu widziałem. Opisy kart są w pełni w dzienniku tak czy tak.
- Yuri
- Posty: 2879
- Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 1320 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Powiedzcie proszę coś więcej o mechanice potworów w kontekście używania figsow. Czym zastępujemy zatem figurki wtedy? Kartami potworów? Co sądzicie o przydatności takich figurek jak Companions np?
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
- grzeslaw90
- Posty: 1750
- Rejestracja: 20 lis 2013, 18:53
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 179 times
- Been thanked: 437 times
- Kontakt:
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Przydatność zerowa. Standees z kartą albo tekturowy potwór 2d (gdzieś lata po necie, pewnie na bgg jest) chyba najlepsze rozwiązanie. Companions daje +69 do zauroczenia <3
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Spoiler:
- brazylianwisnia
- Posty: 4259
- Rejestracja: 07 mar 2017, 20:48
- Has thanked: 278 times
- Been thanked: 988 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Doskonale rozumiem uwagi do tych elementów ale dla mnie są niezbędne. Cały ten trójkąt walka - zasoby - menhiry powoduje dla mnie ze to wciąż jest gra planszowa. Gdyby to wyciąć byłaby to gra paragrafowa z mapa a stąd tylko jeden krok że lepiej zamknac to w książke bo bardziej poreczne i mobilne..
Druga rzecz to poczucie rozwoju gdy na początku ciułało się na pierwsze menhiry i toczyło zacięte walki z bossami a w drugiej połowie gry poruszamy się jak bogol i kładziemy wrogów jak łany zboża.
Sprzedam:ATO, Oathsworn, Lords of Ragnarok,eurasy, inne
forum/viewtopic.php?f=65&t=76430
forum/viewtopic.php?f=65&t=76430
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 30 maja 2018, 10:35
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 93 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Na poczatku było więcej zabawy w szukanie odpowiedniego potwora.
Z drugiej strony są to strażnicy którzy poruszają się po planszy i nie znikają oni po ucieczce z walki.
Ja przy przygotowaniu kart spotkań do rozdziału wyszukiwałem sobie odpowiednich strażników i kladlem ich tak aby mieć ich pod ręką.
Jak wystawiłem same karty to często zapomniałem się nimi ruszyć.
Standy w zupełności by wystarczyły.
- garg
- Posty: 4599
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1575 times
- Been thanked: 1148 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Jeśli firma wydaje jakiś dodatek do gry, to moim zdaniem powinien on poprawiać, a nie pogarszać odczucia z rozgrywki . Inaczej jaki jest sens jego wydawania?sasquach pisze: ↑24 kwie 2022, 01:36 Co do menhirów to się zgodzę, że są trochę za duże. Ale mi tak bardzo nie przeszkadzały, a budują klimat jak dla mnie.
Ale w przypadku potworów to niestety, ale sam sobie jesteś winny. W podstawce jest tylko jedna figurka potwora. Wszystkie pozostałe to opcjonalny zakup, o którym AR jedno pisali, że to tylko dodatek kosmetyczny bo potwory w większości nie będą poruszać się po mapie. Zignorowałeś to, więc pretensje możesz mieć tylko do siebie.
Zgodzę się, że walki to ciekawy element (jak zresztą napisałem). Po prostu Tainted Grail jest planszówką, która była zachwalana jako bogata w narrację i napędzana opowieścią, a walki i menhiry stoją temu na przeszkodzie. Gdyby było tego mniej, to moim zdaniem gra by tylko skorzystała.brazylianwisnia pisze: ↑24 kwie 2022, 10:24Doskonale rozumiem uwagi do tych elementów ale dla mnie są niezbędne. Cały ten trójkąt walka - zasoby - menhiry powoduje dla mnie ze to wciąż jest gra planszowa. Gdyby to wyciąć byłaby to gra paragrafowa z mapa a stąd tylko jeden krok że lepiej zamknac to w książke bo bardziej poreczne i mobilne..
Druga rzecz to poczucie rozwoju gdy na początku ciułało się na pierwsze menhiry i toczyło zacięte walki z bossami a w drugiej połowie gry poruszamy się jak bogol i kładziemy wrogów jak łany zboża.
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
- lou
- Posty: 154
- Rejestracja: 28 sty 2010, 15:09
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 28 times
- Been thanked: 34 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Jasne że figurki nie są niezbędne, ale oczywiście robią klimat ( a na przykład ja to lubię). Wszystko możesz zastąpić zamiennikami: skserowac instrukcję, narysować sobie karty mapy, zrobić kartonowe znaczniki zamiast figurek. Da się grać? Da.
A co do usunięcia figurek i oznaczania położenia i ruchu potworów kartami, to oczywiscie też można. Ale jeżeli Gargowi figurki dużo zasłaniały (a na menhiry jest na kazdej karcie specjalne miejsce, żeby niczego nie zasłaniały), to karty dopiero zasłonią.
A co do usunięcia figurek i oznaczania położenia i ruchu potworów kartami, to oczywiscie też można. Ale jeżeli Gargowi figurki dużo zasłaniały (a na menhiry jest na kazdej karcie specjalne miejsce, żeby niczego nie zasłaniały), to karty dopiero zasłonią.
- grzeslaw90
- Posty: 1750
- Rejestracja: 20 lis 2013, 18:53
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 179 times
- Been thanked: 437 times
- Kontakt:
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Karty na podstawkach. Jeśli nie masz figurek to i tak musisz poruszać się kartami po mapie. Podstawkę niestety trzeba dokupić.lou pisze: ↑24 kwie 2022, 12:24 Jasne że figurki nie są niezbędne, ale oczywiście robią klimat ( a na przykład ja to lubię). Wszystko możesz zastąpić zamiennikami: skserowac instrukcję, narysować sobie karty mapy, zrobić kartonowe znaczniki zamiast figurek. Da się grać? Da.
A co do usunięcia figurek i oznaczania położenia i ruchu potworów kartami, to oczywiscie też można. Ale jeżeli Gargowi figurki dużo zasłaniały (a na menhiry jest na kazdej karcie specjalne miejsce, żeby niczego nie zasłaniały), to karty dopiero zasłonią.
- lou
- Posty: 154
- Rejestracja: 28 sty 2010, 15:09
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 28 times
- Been thanked: 34 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Stojąca pionowo karta przecież zasłania dwa razy tyle co figurka. No chyba ze obrócisz ją krawedzią do siebie, ale wtedy przy kilku potworach (co sie u mnie dość czesto zdarza, bo ja ich nie ścigam) mogą się mylić
- sorfal
- Posty: 245
- Rejestracja: 23 paź 2012, 15:39
- Lokalizacja: Toruń
- Has thanked: 15 times
- Been thanked: 2 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
A ja w międzyczasie czekam sobie cierpliwie na sklepowe kampanie z SG. Pojawiają się tu i ówdzie w sprzedaży, ale na ogół ceny są wyższe niż ta wspomniana nieco wcześniej SCD (399 zł, jeśli pamiętam dobrze).
Co do gry - wszystkie opisywane wyżej wady i zalety to sama prawda Ja na grę znalazłem sposób: dozuję ją sobie. Za pierwszym razem dorwałem się i po jakichś pięciu- sześciu godzinach miałem dosyć i mozolnego zbierania zasobów, i backtrackingu, nie mówiąc o obsłudze gry. To nie komputerowe RPG, to planszówka i nawet najlepsza fabuła nie pomoże cieszyć się grą przez ileś tam godzin z rzędu. Teraz siadam i po scenariuszu, max dwóch, robię save - jak projektant przykazał Zostaje zachęcające poczucie niedosytu no i nie ma takiego zmęczenia grą.
Co do gry - wszystkie opisywane wyżej wady i zalety to sama prawda Ja na grę znalazłem sposób: dozuję ją sobie. Za pierwszym razem dorwałem się i po jakichś pięciu- sześciu godzinach miałem dosyć i mozolnego zbierania zasobów, i backtrackingu, nie mówiąc o obsłudze gry. To nie komputerowe RPG, to planszówka i nawet najlepsza fabuła nie pomoże cieszyć się grą przez ileś tam godzin z rzędu. Teraz siadam i po scenariuszu, max dwóch, robię save - jak projektant przykazał Zostaje zachęcające poczucie niedosytu no i nie ma takiego zmęczenia grą.
Łowca anegdot
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 30 maja 2018, 10:35
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 93 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Chyba najlepsze by były żetony.
-
- Posty: 1906
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 978 times
- Been thanked: 620 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Bo są ludzie który wygląd przedkładają nad funkcjonalność? Bo są tacy którzy kupują tylko dla samych figurek, żeby je pomalować?garg pisze: ↑24 kwie 2022, 12:18Jeśli firma wydaje jakiś dodatek do gry, to moim zdaniem powinien on poprawiać, a nie pogarszać odczucia z rozgrywki . Inaczej jaki jest sens jego wydawania?sasquach pisze: ↑24 kwie 2022, 01:36 Co do menhirów to się zgodzę, że są trochę za duże. Ale mi tak bardzo nie przeszkadzały, a budują klimat jak dla mnie.
Ale w przypadku potworów to niestety, ale sam sobie jesteś winny. W podstawce jest tylko jedna figurka potwora. Wszystkie pozostałe to opcjonalny zakup, o którym AR jedno pisali, że to tylko dodatek kosmetyczny bo potwory w większości nie będą poruszać się po mapie. Zignorowałeś to, więc pretensje możesz mieć tylko do siebie.
To jest czysto estetyczny dodatek i tak o nim pisali. I pewnie wielu ludziom poprawia odczucia z rozgrywki, jak Lou wyżej. Jak dla mnie jest mnóstwo sensu w jego wydaniu. Pytanie czy w twoim wypadku był sens w jego kupowaniu? Ja np. wiedząc to, zrezygnowałem z zakupu.
- garg
- Posty: 4599
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1575 times
- Been thanked: 1148 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
To może wyjaśnię, bo chyba byłem nieprecyzyjny. Nie mam problemu z tym, że wydałem więcej pieniędzy. Jeśli poprawiałoby to odczucia z rozgrywki, to super. Jeśli byłoby obojętne, to po prostu wzruszyłbym ramionami.sasquach pisze: ↑24 kwie 2022, 16:22Bo są ludzie który wygląd przedkładają nad funkcjonalność? Bo są tacy którzy kupują tylko dla samych figurek, żeby je pomalować?garg pisze: ↑24 kwie 2022, 12:18Jeśli firma wydaje jakiś dodatek do gry, to moim zdaniem powinien on poprawiać, a nie pogarszać odczucia z rozgrywki . Inaczej jaki jest sens jego wydawania?sasquach pisze: ↑24 kwie 2022, 01:36 Co do menhirów to się zgodzę, że są trochę za duże. Ale mi tak bardzo nie przeszkadzały, a budują klimat jak dla mnie.
Ale w przypadku potworów to niestety, ale sam sobie jesteś winny. W podstawce jest tylko jedna figurka potwora. Wszystkie pozostałe to opcjonalny zakup, o którym AR jedno pisali, że to tylko dodatek kosmetyczny bo potwory w większości nie będą poruszać się po mapie. Zignorowałeś to, więc pretensje możesz mieć tylko do siebie.
To jest czysto estetyczny dodatek i tak o nim pisali. I pewnie wielu ludziom poprawia odczucia z rozgrywki, jak Lou wyżej. Jak dla mnie jest mnóstwo sensu w jego wydaniu. Pytanie czy w twoim wypadku był sens w jego kupowaniu? Ja np. wiedząc to, zrezygnowałem z zakupu.
Jeśli to komuś poprawia odczucia z rozgrywki, to świetnie. Natomiast naprawdę trudno mi uwierzyć, że wygodniej (nie lepiej, tylko właśnie wygodniej) gra się z czymś, co zasłania Ci większą część kart planszy. I nie chodzi nawet tutaj o samą podstawę menhiru (o potworach nie wspominając). Ma on swoje miejsce na karcie, tylko jest tak duży, że zasłania rzeczy, które są ZA NIM.
Bo problemem jest dla mnie właśnie to, że wydawca zaprojektował figurki, które są niefunkcjonalne i znacząco pogarszają interfejs gry. Czyli zrobił dodatek, który z punktu widzenia obsługi jest szkodliwy.
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
-
- Posty: 1906
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 978 times
- Been thanked: 620 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
A ja ci ciągle piszę, że to jest dodatek który ma poprawiać stronę wizualną i nic więcej. M.in. pewnie dlatego był opcjonalny.
Do tego było podane, że figurki są w skali 50mm. Naprawdę myślałeś, że figurki tej wielkości nie będą nic zasłaniać?
Ja rozumiem o ci chodzi. Tylko z góry było wiadomo jaki to będzie dodatek i do kogo skierowany, więc nie rozumiem czemu zarzuty kierujesz do AR.
Do tego było podane, że figurki są w skali 50mm. Naprawdę myślałeś, że figurki tej wielkości nie będą nic zasłaniać?
Ja rozumiem o ci chodzi. Tylko z góry było wiadomo jaki to będzie dodatek i do kogo skierowany, więc nie rozumiem czemu zarzuty kierujesz do AR.
- garg
- Posty: 4599
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1575 times
- Been thanked: 1148 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Też mi się wydaje, że wiem, o co Ci chodzi .sasquach pisze: ↑24 kwie 2022, 18:25 A ja ci ciągle piszę, że to jest dodatek który ma poprawiać stronę wizualną i nic więcej. M.in. pewnie dlatego był opcjonalny.
Do tego było podane, że figurki są w skali 50mm. Naprawdę myślałeś, że figurki tej wielkości nie będą nic zasłaniać?
Ja rozumiem o ci chodzi. Tylko z góry było wiadomo jaki to będzie dodatek i do kogo skierowany, więc nie rozumiem czemu zarzuty kierujesz do AR.
Rozumiem, że jest to dodatek kosmetyczny, który ma być opcją dla chętnych do pomalowania i zabawy figurkami. Sam tak czasem kupuję (nawet wczoraj malowałem sobie figurki do Project X). Po prostu absurdem jest dla mnie fakt, że nie da się tymi figurkami wygodnie grać .
Już nawet pomijam figurki wrogów, które w 100% opcjonalne. FIGURY menhirów są jeszcze większe i mimo niewątpliwej urody (choć są raczej straszne, niż ładne ) przeszkadzają mi w rozgrywce.
Ale - jak to chyba widać z moich dotychczasowych postów - jest to tylko moja opinia i jeśli komuś gra się tymi figurkami dobrze, to peace .
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
-
- Posty: 1906
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 978 times
- Been thanked: 620 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Żaby nie było, nie dyskutuję tu z tym czy ci się grało dobrze czy nie. Jedynie z robienie z tego zarzutu w stronę twórców.
Ale ok, temat już chyba wyczerpany, a ludzie będą mieli okazję to wyrobienia sobie zdania o tym dodatku.
Ale ok, temat już chyba wyczerpany, a ludzie będą mieli okazję to wyrobienia sobie zdania o tym dodatku.
- arturmarek
- Posty: 1518
- Rejestracja: 31 paź 2017, 08:05
- Has thanked: 262 times
- Been thanked: 738 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Ja się po raz drugi odbiłem od Tainted Graila. Po raz pierwszy zacząłem kampanię jeszcze w 2020, graliśmy z żoną, dwuosobowo. Niestety przestoje na walkę/dyplomację były zbyt długie, zbyt częste i za mało interesujące dla drugiego gracza. Ja bym to jeszcze zniósł, ale żona wymiękła po trzech rozdziałach. Bardzo podobała mi się fabuła i postanowiłem nie sprzedawać gry czekając na okazję zagrania solo. No i ostatnio taka okazja się pojawiła, bo jestem "in between jobs" i mam sporo niezaplanowanego wolnego.
Drugim problemem, który mieliśmy w grze była nieporęczność księgi skryptów, dlatego ucieszyłem się, że istnieje aplikacja zastępująca księgę skryptów (trochę niedopracowana, ale to chyba nie jest oficjalna część gry, więc nie będę się czepiał). Moje drugie (może nawet "drugie i pół") podejście do gry zaczęło się od gładkiego przejścia przez pierwszy rozdział i utknięciu w drugim rozdziale. Myślę, że to nie spoiler, ale niektórzy są bardzo wrażliwi:
Tak na prawdę nie utknąłem w 100%, wiedziałem jak popchnąć fabułę dalej, ale karta zadania była dość myląca i nie mogłem zrobić tego co sugerowała. Poważny spoiler drugiego rozdziału (potencjalnie kolejnych, jeśli ktoś wybrał inną ścieżkę):
Dzisiaj jeszcze spróbowałem zagrać on zera, bo stwierdziłem, że w sumie byłem dopiero w drugim rozdziale, więc za dużo nie tracę. Jednak za bardzo się spieszyłem, podjąłem kilka niepotrzebnych walk i umarłem. Jeszcze na chwilę odstawię grę na półkę, dokończę malowanie figurek, ale raczej nie będę już grał ani próbował kampanii ze stretch goali, które nota bene jeszcze do mnie nie dotarły.
Rzucam poniżej kilka chaotycznych przemyśleń na postawie dwój-i-pół-krotnego podejścia do TG (raz 2-osobowo 3 rozdziały, raz solo 2 rozdziały i raz śmierć solo w pierwszym rozdziale):
- Opowieść, jak na grę planszową jest ciekawa i wciągająca. Nie chcę powtarzać miliona komentarzy na ten temat, z wątku tej i innych gier narracyjnych, że ta historia nie jest na poziomie gier komputerowych, ani, tym bardziej książek fantasy. Także dla mnie do grania solo sama dobra (jak na planszówkę) historia to zdecydowanie za mało.
- Mechanika jest dobra. Mamy tutaj dwie gry w grze. Pierwsza to zarządzanie zasobami i gra na mapie ze szczególnym uwzględnieniem zarządzania menhirami. Wszystko to dobrze się spina mechanicznie i tematycznie i pozwala na angażującą rozgrywkę. Druga to walka/dyplomacja, która jest mikrogrą logiczną z ogromnym elementem losowym. Oczywiście te gry mają na siebie wpływ, bo możemy grą na mapie kontrolować, do pewnego stopnia, jakie walki będziemy prowadzić, a w walkach zdobywamy często zasoby potrzebne do gry na mapie.
- Gra jest wielka pod wieloma względami. Pudło jest wielkie. Reguły są stosunkowo skomplikowane- nauka gry wymaga sporo energii, i to nie tylko reguł, ale też już w trakcie gry trzeba pamiętać o słowach kluczowych, fazach dnia itp. Dość powiedzieć, że pomoc gracza znajduje się na trzech dużych dwustronnie drobno nadrukowanych kartach. Gra jest też droga i czasochłonna.
- Dla mnie suma trzech powyższych punktów to wniosek, że Tainted Grail jest jak świnka morska- ani świnka, ani morska. Ani historia nie jest warta ceny, ani mechanika nie jest warta ceny (niekoniecznie ceny liczonej w pieniądzach).
- Gra wymaga ode mnie bardzo dużego skupienia na rzeczach, na których nie chcę się koncentrować. Przede wszystkim na skrupulatnym notowaniu zdobytych statusów. Mam wrażenie, że jest bardzo duża szansa na popełnienie krytycznego błędu i nie ma narzędzia, które pozwalałoby to naprawić lub sprawdzić czy na pewno dobrze sobie zanotowałem. Mam tutaj też na myśli akapity w księdze skryptów w stylu: "Jeśli masz status A i nie masz sekretu X to..., Jeśli jesteś w rozdziale M lub N i nie masz statusu B to..." i tak nieraz jest 3-4 warunki, w których pojawiają się różne warunki oraz zaprzeczenia warunków. W większości błąd będzie pewnie "nieszkodliwy", dostaniemy jakieś obrażenia, których nie powinniśmy dostać czy jakąś losową nagrodę. Może się jednak zdarzyć, że błąd popchnie nas fabularnie w rejony, w których nie powinniśmy być lub zablokuje nam rozwój historii. Żeby było jasne: nie uważam żeby w księdze opowieści były jakieś błędy czy nieścisłości.
- Jeśli miałbym jakiegoś skrupulatnego współgracza, który notowałby statusy i robił inne ważne zapiski, to chętnie pograłbym dwuosobowo. Mój współgracz nie ma ochoty skupiać się na takich rzeczach w czasie gry, mnie tutaj też to już przerasta.
Prawdopodobnie wniosek jest taki, że duże gry narracyjne nie są dla mnie. "Niestety" na półce leży Etherfields oraz wsparłem ISS Vanguard także będę musiał jeszcze spróbować.
Drugim problemem, który mieliśmy w grze była nieporęczność księgi skryptów, dlatego ucieszyłem się, że istnieje aplikacja zastępująca księgę skryptów (trochę niedopracowana, ale to chyba nie jest oficjalna część gry, więc nie będę się czepiał). Moje drugie (może nawet "drugie i pół") podejście do gry zaczęło się od gładkiego przejścia przez pierwszy rozdział i utknięciu w drugim rozdziale. Myślę, że to nie spoiler, ale niektórzy są bardzo wrażliwi:
Spoiler:
Spoiler:
Rzucam poniżej kilka chaotycznych przemyśleń na postawie dwój-i-pół-krotnego podejścia do TG (raz 2-osobowo 3 rozdziały, raz solo 2 rozdziały i raz śmierć solo w pierwszym rozdziale):
- Opowieść, jak na grę planszową jest ciekawa i wciągająca. Nie chcę powtarzać miliona komentarzy na ten temat, z wątku tej i innych gier narracyjnych, że ta historia nie jest na poziomie gier komputerowych, ani, tym bardziej książek fantasy. Także dla mnie do grania solo sama dobra (jak na planszówkę) historia to zdecydowanie za mało.
- Mechanika jest dobra. Mamy tutaj dwie gry w grze. Pierwsza to zarządzanie zasobami i gra na mapie ze szczególnym uwzględnieniem zarządzania menhirami. Wszystko to dobrze się spina mechanicznie i tematycznie i pozwala na angażującą rozgrywkę. Druga to walka/dyplomacja, która jest mikrogrą logiczną z ogromnym elementem losowym. Oczywiście te gry mają na siebie wpływ, bo możemy grą na mapie kontrolować, do pewnego stopnia, jakie walki będziemy prowadzić, a w walkach zdobywamy często zasoby potrzebne do gry na mapie.
- Gra jest wielka pod wieloma względami. Pudło jest wielkie. Reguły są stosunkowo skomplikowane- nauka gry wymaga sporo energii, i to nie tylko reguł, ale też już w trakcie gry trzeba pamiętać o słowach kluczowych, fazach dnia itp. Dość powiedzieć, że pomoc gracza znajduje się na trzech dużych dwustronnie drobno nadrukowanych kartach. Gra jest też droga i czasochłonna.
- Dla mnie suma trzech powyższych punktów to wniosek, że Tainted Grail jest jak świnka morska- ani świnka, ani morska. Ani historia nie jest warta ceny, ani mechanika nie jest warta ceny (niekoniecznie ceny liczonej w pieniądzach).
- Gra wymaga ode mnie bardzo dużego skupienia na rzeczach, na których nie chcę się koncentrować. Przede wszystkim na skrupulatnym notowaniu zdobytych statusów. Mam wrażenie, że jest bardzo duża szansa na popełnienie krytycznego błędu i nie ma narzędzia, które pozwalałoby to naprawić lub sprawdzić czy na pewno dobrze sobie zanotowałem. Mam tutaj też na myśli akapity w księdze skryptów w stylu: "Jeśli masz status A i nie masz sekretu X to..., Jeśli jesteś w rozdziale M lub N i nie masz statusu B to..." i tak nieraz jest 3-4 warunki, w których pojawiają się różne warunki oraz zaprzeczenia warunków. W większości błąd będzie pewnie "nieszkodliwy", dostaniemy jakieś obrażenia, których nie powinniśmy dostać czy jakąś losową nagrodę. Może się jednak zdarzyć, że błąd popchnie nas fabularnie w rejony, w których nie powinniśmy być lub zablokuje nam rozwój historii. Żeby było jasne: nie uważam żeby w księdze opowieści były jakieś błędy czy nieścisłości.
- Jeśli miałbym jakiegoś skrupulatnego współgracza, który notowałby statusy i robił inne ważne zapiski, to chętnie pograłbym dwuosobowo. Mój współgracz nie ma ochoty skupiać się na takich rzeczach w czasie gry, mnie tutaj też to już przerasta.
Prawdopodobnie wniosek jest taki, że duże gry narracyjne nie są dla mnie. "Niestety" na półce leży Etherfields oraz wsparłem ISS Vanguard także będę musiał jeszcze spróbować.
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
To jest chyba problem gier AR, że są ofiarami swojego sukcesu - tak popularne są ich gry, że kupuję je osoby, dla których nie są. Oczywiście to nie jest żaden zarzut wobec Ciebie, bo fajnie że dałeś jej szanse. Umiesz przynajmniej to uczciwie powiedzieć, że to nie dla Ciebie, ale widziałem dużo recenzji Etherfields wielce szanownych recenzentów z zachodu, którzy nie potrafili tego uczciwie powiedzieć i cisnęli po grze, zupełnie niesłusznie, tylko dlatego, że to nie jest gra dla nich. A przecież to żadna zbrodnia, każdy ma swój gust, a gier jest multum i każdy znajdzie coś dla siebie.arturmarek pisze: ↑25 kwie 2022, 16:19
Prawdopodobnie wniosek jest taki, że duże gry narracyjne nie są dla mnie. "Niestety" na półce leży Etherfields oraz wsparłem ISS Vanguard także będę musiał jeszcze spróbować.
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 30 maja 2018, 10:35
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 93 times
Re: Tainted Grail: The Fall of Avalon (Krzysztof Piskorski, Marcin Świerkot)
Nie każda gra jest dla każdego.
To jest moja druga gra paragrafowa którą przeszedł. Pierwszą był dreszcz z 1987 r.
To jest moja druga gra paragrafowa którą przeszedł. Pierwszą był dreszcz z 1987 r.