Wiązałem z tą grą bardzo duże nadzieje. Nie wiem dlaczego, bo tematyka Wiktoriańskiej Anglii w ogóle nie leży to w kręgu moich zainteresowań, ale strasznie spodobała mi się tematyka gry. Aż tak, że zanim udało mi się zagrać, to obejrzałem zarówno Dumę i Uprzedzenie, jak i Downton Abbey. To drugie połknąłem wręcz w całości, dorzucając do tego 2 filmy.
Udało mi się w końcu zagrać i chyba żadna inna gra nie wywołała we mnie tylu sprzecznych emocji. Co więcej, po mojej wczorajszej rozgrywce czułem się wręcz zły, co zdarza mi się praktycznie nigdy. Ta gra ma na papierze wszystko, co powinno spowodować, że będzie mi się podobała. Przyjemny, prosty ale nie prostacki tytuł, z możliwością pokombinowania, aczkolwiek bez wielogodzinnego móżdżenia. I chyba tak wielkie oczekiwania sprawiły, że tak mocno się grą rozczarowałem - chyba pierwszy raz w swoim życiu.
Zacznę od pozytywów:
Świetne wykonanie - pod względem produkcyjnym, ta gra jest wykonana bardzo dobrze.
Tematyka - fajna, przyjemna i dość unikatowa tematyka.
Prostota - wbrew pozorom (ta instrukcja, o zgrozo!) ta gra jest relatywnie prosta. Z pewnością prostsza, niż na pierwszy rut oka to się wydaje.
Czytelność - praktycznie wszystkie akcje i efekty są czytelne.
Negatywy, ale do przełknięcia
Instrukcja - mogło być lepiej, choć też mogło być gorzej. W mojej ocenie instrukcja jest zbyt obszerna, rozwlekając niepotrzebnie niektóre rzeczy, a pomijając istotne przykłady, czy wyjaśnienia (czy kafle z odświeżonego rynku są usuwane na stałe?). Znalezienie odpowiedzi na jakieś pytanie, mimo obszernego glosariusza, jest dość niekomfortowe.
Nieczytelny font na planszetkach graczy - serio, kto to puścił? Przecież to jest tak koszmarnie nieczytelne, że aż ciężko w to uwierzyć. Leser pisał w tym wątku, że oryginalny wydawca absolutnie nie zgodził się, żeby usunąć z gry podstawowej 2 pudełka na rodziny, które dochodzą w dodatku. Ciekawe, czy tutaj również oryginalny wydawca zabronił zmiany tego fontu.
Szaroburość - tak, jak ktoś już wspominał. O ile karty są ciekawe, tak kafelki usprawnień są po prostu nudne, czuć zmarnowany potencjał. Z drugiej strony: są czytelne, więc nie boli to aż tak bardzo.
Negatywy, które ciężko mi przełknąć
Wszechobecna losowość - zawsze wydawało mi się, że lekka doza losowości absolutnie nie przeszkadza mi w grach. Wczorajsza rozgrywka sprawiła, że już w połowie gry miałem ochotę skończyć, bo dostawałem sromotne lanie przez totalny niefart. Było to mocno związane, z kolejnymi uwagami, opisanymi poniżej.
Monumenty - w mojej ocenie Monumenty są zbyt przegięte. Ok, są drogie - ale dają niewyobrażalnego boosta w postaci pasywnego przyrostu reputacji. Co więcej,
Monument Służby jest chyba najbardziej przegiętym monumentem ze wszystkich.
Sytuacja z rozgrywki 2 osobowej: w pierwszym sezonie punktuje służba, a na rynku od początku leży "Wielka Piwnica z Winem". Pada ona łupem pierwszego gracza (tylko dlatego, że jest pierwszym graczem). Ok, to jest do przełknięcia. Jednak balans punktów zwycięstwa na kaflach Służby, w porównaniu do jej Monumentu, to dla mnie nieporozumienie. Ten Monument daje aż 6 punktów, gdzie inne kafle służby punktowane są od 0 do 2 PZ. Po zakupie go przez 1. gracza, nie miałem już żadnej możliwości dogonienia go nawet na papierze, pomijając fakt, że i tak nie było kafli służby. Zgadnijcie, co punktuje w 2 rundzie - znowu Służba. I w taki oto sposób, 1. gracz jednym zakupem zagwarantował sobie zwycięstwo w 2 sezonach z rzędu. Tu nie było możliwości odbicia się od dna.
Ten boost sprawił, że 1. gracz bardzo mocno wystrzelił, co pozwoliło mu zakupić w kolejnych rundach 2 kolejne monumenty.
Rynek - jeju, ale ten rynek jest denerwujący. Największym nieporozumieniem dla mnie jest to, że odświeżanie rynku często daje więcej mojemu przeciwnikowi, niż mi. Ja, żeby to zrobić muszę albo zapłacić 4 pkt reputacji, albo spasować. A on dostaje cały szereg nowych kafli, całkowicie za darmo. Co więcej, czasami nawet zakup pojedynczego kafla jest zbyt ryzykowny, bo a nuż wyjdzie akurat taki kafel, który punktuje w następnym awansie.
Balans kart gości - rozumiem, że kart gości jest tyle, że ciężko je zbalansować. Jednak, w niektórych miejscach, aż byłem w szoku, jak zrobiono to po łebkach.
Panna Katherine Eden. Prozaiczny gość. Wymagana reputacja 1, daje 0 PZ. Wymaga pokojówki, a daje 1 pkt. reputacji i 100 funtów.
Panna Caroline West. Prozaiczny gość. Wymagana reputacja 1, daje 0 PZ. Wymaga pokojówki, a daje
tylko 100 funtów.
Dwie praktycznie identyczne karty, poza tym, że jedna ma dokładnie takie same wymagania, a daje zdecydowanie więcej (porównując je pomiędzy sobą).
Negatywne karty gości - jeju, ale to jest wkurzające. We wczorajszej rozgrywce dostałem aż -10 PZ, ponieważ takie miałem szczęście w doborze kart gości. I nie byłoby to takie złe, gdyby wszystkie działały w podobny sposób: dają ujemne PZ, zabierają jeszcze coś (kasę/reputację), ale w zamian dają dużo czegoś innego. No ale nie, niektóre z nich są po prostu słabe dla gracza, który je dostanie.
Pan WP James Hereford. -2 PZ, a zaproszony na przyjęcie zabiera jeszcze 100 funtów, ale pozwala dobrać kartę prozaicznego gościa (znając moje szczęście, byłby to kolejny negatywny gość). Tutaj zdecydowanie powinny być duże koszty, ale duża nagroda. A najlepiej, gdyby można było po prostu odrzucać te karty tak o. Niestety w grze mamy tylko 1 kartę Gendry, która pozwala nam zrywać kontakty.
I masa innych pierdół, ale do przełknięcia.
I tak, moja opinia spowodowana jest przede wszystkim tym, że dostałem sromotne lanie. Przegrałem jakoś 130 do 209 (edit z 230), jednak z przeogromnym poczuciem, że to nie ja robiłem jakieś złe rzeczy, po prostu miałem niewyobrażalnego pecha. Przeciwnikowi idealnie podchodziły kafelki pod awanse. Po 2 sezonach co rundę dostawał 3 pkt reputacji (miał 3 monumenty), zawsze w cholerę kasy i pełno prestiżowych gości. Ja dostawałem sam szrot w kartach gości. Na dobicie - przeciwnik zrealizował wszystkie ambicje, a ja jedną.
Na swoją obronę dodam, że łącznie z nieopublikowanymi grami, to grałem zaprawne w około tysiąc różnych gier. Nie uważam siebie za słabego gracza, ba - w grach euro potrafię wykręcić dobre wyniki. Tutaj chyba zbyt mocno napaliłem się na grę - i pierwszy raz w życiu tak mocno zawiodłem. Możliwe jest też, że po prostu źle grałem - nawet bym się ucieszył, jakby się okazało, że coś robiliśmy źle. Niestety póki co, nie mam już ochoty wracać do tej instrukcji.
Szczerze powiedziawszy, jestem w dość sporym szoku, jak dobrze oceniana jest na gra na BGG. Z pewnością dam jej jeszcze szansę, a na pewno nie będę sprzedawał póki co (tym bardziej, że przyszła do mnie z walniętym pudłem, a nie uśmiecha mi się sprzedawać przez to kilkadziesiąt zł taniej).