(Warszawa) Agresor - Piątek WIBHiIŚ PW
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Co administrator forum na to, żeby część tego wątku przenieść do wątku: Agresor - Archiwum czy coś.. bu już się niezły bajzel zrobił.. :] (?)
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
w sensie dużo stron? a czemu to przeszkadza?
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
dziś tylko Power Struggle. Rozponawczo jestem na plus, ale równie dobrze może być 8 jak i sprzedaż
z share'ami zephyr miał rację
http://www.boardgamegeek.com/thread/459829
no i zephyr jednak wygrał, kolejny mały błąd to moment zakończenia gry - w turze departamentów, nie gramy do końca zestawu tur i kolejnego zebrania zarządu, nie można też ogłosić zakończenia w fazie zebrania zarządu
z share'ami zephyr miał rację
http://www.boardgamegeek.com/thread/459829
no i zephyr jednak wygrał, kolejny mały błąd to moment zakończenia gry - w turze departamentów, nie gramy do końca zestawu tur i kolejnego zebrania zarządu, nie można też ogłosić zakończenia w fazie zebrania zarządu
- garg
- Posty: 4487
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1449 times
- Been thanked: 1104 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja dzisiaj tylko trzy fillery, z których jeden wcale nie był taki krótki.
Maori - tym razem wersja dla super-hiper-pro-gamerów (druga plansza z podwójna punktacją, stateczki muszą być przesuwane w każdym ruchu). Ależ dostałem łomot Moje 35 punktów, podczas, gdy pozostali mieli w okolicach 50-60, to zdecydowanie powód do powtórki. Jeśli ktoś jeszcze będzie chciał w to grać za tydzień, może uda mi się odkuć . A tak przy okazji - gra miała być fillerem, a przy zastosowaniu tych najostrzejszych reguł zajmuje naprawdę dużo czasu (ponad godzinę) i wymaga sporo myślenia. Oczywiście jest to nieporównywalne z "poważnymi" tytułami, ale i tak zaskakujące.
Potem krótko Uptown. To była moja pierwsza partia (nie licząc samotnego rozgryzania rozgrywki) i tytuł naprawdę jest przyjemny. Mimo dużej liczby działań utrudniających grę przeciwnikom, nie jest agresywna. Tym razem byłem drugi, ale tylko dlatego, że Jax wygrał, a nasza pozostała trójka zdobyła drugie miejsce ex equo
No i wreszcie poznałem Cash and Guns (Trutu - dzięki ). Dla mnie rewelacja! Na następną imprezę na pewno postaram się ją zdobyć. Krótka, prosta, zabawna i dająca prawie tyle możliwości blefowania, co stara Mafia. No i te pistolety
Maori - tym razem wersja dla super-hiper-pro-gamerów (druga plansza z podwójna punktacją, stateczki muszą być przesuwane w każdym ruchu). Ależ dostałem łomot Moje 35 punktów, podczas, gdy pozostali mieli w okolicach 50-60, to zdecydowanie powód do powtórki. Jeśli ktoś jeszcze będzie chciał w to grać za tydzień, może uda mi się odkuć . A tak przy okazji - gra miała być fillerem, a przy zastosowaniu tych najostrzejszych reguł zajmuje naprawdę dużo czasu (ponad godzinę) i wymaga sporo myślenia. Oczywiście jest to nieporównywalne z "poważnymi" tytułami, ale i tak zaskakujące.
Potem krótko Uptown. To była moja pierwsza partia (nie licząc samotnego rozgryzania rozgrywki) i tytuł naprawdę jest przyjemny. Mimo dużej liczby działań utrudniających grę przeciwnikom, nie jest agresywna. Tym razem byłem drugi, ale tylko dlatego, że Jax wygrał, a nasza pozostała trójka zdobyła drugie miejsce ex equo
No i wreszcie poznałem Cash and Guns (Trutu - dzięki ). Dla mnie rewelacja! Na następną imprezę na pewno postaram się ją zdobyć. Krótka, prosta, zabawna i dająca prawie tyle możliwości blefowania, co stara Mafia. No i te pistolety
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 252 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
U mnie Maori - zaskakująco fajny filler (choć jak na filler długi >1h czas gry). Wprawdzie kupować nie zamierzam, ale grało się bardzo sympatycznie, trochę do pomyślenia, pokombinowania, poutrudniania życia rywalom, trochę optymalizacji, trochę timingu jeśli chodzi o wstrzelenie się w koniec gry. Przyjemne.
Potem Uptown - tytuł ogólnie znany, więc się nie rozpisuję. Dodam tylko, że jechałem po bandzie od początku celując tylko w posiadanie jednej grupy i zestrzeliwując koszmarną ilość kafelków przeciwników (>10). Udało się
No i w końcu God's Playground - prawie (;) ) zgodnie z regułami zagraliśmy, może kiedyś uda się w 100% poprawnie. Zwycięstwo Pawła (ajaja nie pamiętam ksywki) - 36 pkt. Potem Micelius (skorygowany wynik w górę (za atak na Tatarów): 33 pkt.) i ja (skorygowany wynik w górę: 33 pkt. Skorygowałem Micelius, bo chyba nie doliczyłeś mi 4 pkt. za obronę przed Prusami w ostatniej turze. Musiało tak być gdyż niemożliwe żebym uzyskał: 29 -7 (Jezuici) - 9 (majątki końcowe) - 4 (obrona przed Prusami)= 9pkt. przez pierwsze 3 tury. Już po pierwszej miałem 5).
W ostatniej turze była Sodoma i Gomora: Wielkopolska, Malopolska i Prusy były spalone w 100%. Na Litwie ostało się tylko wysoko punktujace miasto Pawła (dzięki temu wygrana).
A co się stało na Ukrainie????? Możecie mnie koledzy oświecić, bo akurat bylem w ferworze składania gry. Miasto Miceliusa przetrwało???
O odsieczy wiedeńskiej mozna było tylko pomarzyć - nikomu na tym nie zależało, bo nikt nie inwestował w Wielkopolskę.
Zwycięstwo Pawłowi dało fundowanie szkół jezuickich i to litewskie miasto. Drugie miasto zbudował Micelius, dla mnie oczywiście zabrakło
Grę nadal uważam za bardzo fajną, tylko jest ona niesamowicie wrażliwa na przesterowanie, dołozenie jednej kostki (z kilkdziesięciu) tu czy tam w ostatniej akcji gry mozecie wywrócić końcową punktację do góry nogami. Wystarczyła jedna kosteczka mniej na Litwie i miasto Pawła by się spaliło i byłoby wyraźne ostatnie miejsce zamiast pierwszego i to ja z Miceliusem bilbyśmy się o zwycięstwo na tie-breakerze.
Zresztą co tu mówić o świadomym dokładaniu kosteczki, wystarczyłoby że ataki wrogów w ostatniej turze skończyłyby się jedną kosteczkę w tę czy inną stronę i od razu kolejność graczy jest wywracana do góry nogami.
Bardzo trudno kontrolowalna gra.
Ale i tak mi się podoba
Potem Uptown - tytuł ogólnie znany, więc się nie rozpisuję. Dodam tylko, że jechałem po bandzie od początku celując tylko w posiadanie jednej grupy i zestrzeliwując koszmarną ilość kafelków przeciwników (>10). Udało się
No i w końcu God's Playground - prawie (;) ) zgodnie z regułami zagraliśmy, może kiedyś uda się w 100% poprawnie. Zwycięstwo Pawła (ajaja nie pamiętam ksywki) - 36 pkt. Potem Micelius (skorygowany wynik w górę (za atak na Tatarów): 33 pkt.) i ja (skorygowany wynik w górę: 33 pkt. Skorygowałem Micelius, bo chyba nie doliczyłeś mi 4 pkt. za obronę przed Prusami w ostatniej turze. Musiało tak być gdyż niemożliwe żebym uzyskał: 29 -7 (Jezuici) - 9 (majątki końcowe) - 4 (obrona przed Prusami)= 9pkt. przez pierwsze 3 tury. Już po pierwszej miałem 5).
W ostatniej turze była Sodoma i Gomora: Wielkopolska, Malopolska i Prusy były spalone w 100%. Na Litwie ostało się tylko wysoko punktujace miasto Pawła (dzięki temu wygrana).
A co się stało na Ukrainie????? Możecie mnie koledzy oświecić, bo akurat bylem w ferworze składania gry. Miasto Miceliusa przetrwało???
O odsieczy wiedeńskiej mozna było tylko pomarzyć - nikomu na tym nie zależało, bo nikt nie inwestował w Wielkopolskę.
Zwycięstwo Pawłowi dało fundowanie szkół jezuickich i to litewskie miasto. Drugie miasto zbudował Micelius, dla mnie oczywiście zabrakło
Grę nadal uważam za bardzo fajną, tylko jest ona niesamowicie wrażliwa na przesterowanie, dołozenie jednej kostki (z kilkdziesięciu) tu czy tam w ostatniej akcji gry mozecie wywrócić końcową punktację do góry nogami. Wystarczyła jedna kosteczka mniej na Litwie i miasto Pawła by się spaliło i byłoby wyraźne ostatnie miejsce zamiast pierwszego i to ja z Miceliusem bilbyśmy się o zwycięstwo na tie-breakerze.
Zresztą co tu mówić o świadomym dokładaniu kosteczki, wystarczyłoby że ataki wrogów w ostatniej turze skończyłyby się jedną kosteczkę w tę czy inną stronę i od razu kolejność graczy jest wywracana do góry nogami.
Bardzo trudno kontrolowalna gra.
Ale i tak mi się podoba
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
- Sir-lothar
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 cze 2008, 01:00
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Witam,
dziś pojawiłem się bardzo późno, lecz i tak udało się zagrać w rewelacyjne tytuły.
Na pierwszy ognień powtórka z Maharadży (Maharaja), partia zupełnie inna, chociażby dlatego, że od pod początku wiadomo było co robić, a przynajmniej dla mnie. Zabieranie ról innym graczom uważam za fascynujące rozwiązanie, nie tylko dodaje emocji każdej rundzie, ale również decyduje o kolejności, pozwala na dodatkowe profity oraz jest ważnym narzędziem w walce od panowanie w miastach. Wspominana przewaga dwóch 'pojedynczych' połączeń zauważalna, ale nie dał bym jej miana kluczowej, wiele zależy od rozłożenia władców miast decydujących o kolejności ich punktowania, oraz czy gracze manipulują ową kolejnością. Darmowe przemieszczanie się po całej planszy jest miłe, ale można pozwolić sobie na utrudniony dostęp do jednego czy dwóch celem wykorzystania tych tur na koncentracje w miastach pozostałych, ale po prostu zapłacić za podróż.
Gra pokazała również, że ze spokojnego biegania pomiędzy miastami może się również stać zaciekła walką o kierowanie radży do właściwego osiedla, co skutecznie opóźniało stawianie pałaców i dość drastyczną zmianę planów. Ostatecznie górę wzięło doświadczenie i przewagą jednej monety (rupii ?) udało się pochwycić zwycięstwo. Gratuluję wszystkim zaciętej walki, po takich partiach ma się ochotę na więcej.
Następnie Factory Manager, który okazał się dużo szybszy niż się spodziewałem, dużo prostszy i dużo przyjemniejszy (gra o paletach i magazynach nie może być nieprzyjemna). Wszystkie elementy bardzo ładnie wykonane (chociaż mógłbym się przyczepić pracowników sezonowych - może zwyczajni szarzy byliby bardziej rozpoznawalni). Rundy lecą szybko, jest co robić w turze przeciwnika (podliczać swoje zakłady), jest ich tylko 5, można planować długofalowo, ale bez przesady. Pozostali gracze nie uprzykrzają gry tak bardzo, jednak niebycie pierwszym zmusza do stosowania mniej opłacalnych maszyn i urządzeń. Licytacja raczej bezstresowa, jednak informacja o tym, ze wylicytowana obniżka wpływa również na zatrudnienie pracowników sezonowych może zmienić ten stan (zawsze znajdzie się metoda aby płacić mniej uczciwej sile roboczej). A ceny elektryczności to rozbój w biały dzień i mogą przeważyć o zwycięstwie. Gra pokazała również, iż nie wybacza ona błędów i źle wykorzystane akcje w kilku turach poważnie oddalają szanse na zwycięstwo. Porównywanie tej gry do Wysokiego Napięcia mija się z jakimkolwiek celem, gdyż gry jedyne co maja wspólne to pieniądze i chyba wyłącznie dla tego twórca ogłasza się w ten sposób.
Dziękuję za gry.
Pozdrawiam.
dziś pojawiłem się bardzo późno, lecz i tak udało się zagrać w rewelacyjne tytuły.
Na pierwszy ognień powtórka z Maharadży (Maharaja), partia zupełnie inna, chociażby dlatego, że od pod początku wiadomo było co robić, a przynajmniej dla mnie. Zabieranie ról innym graczom uważam za fascynujące rozwiązanie, nie tylko dodaje emocji każdej rundzie, ale również decyduje o kolejności, pozwala na dodatkowe profity oraz jest ważnym narzędziem w walce od panowanie w miastach. Wspominana przewaga dwóch 'pojedynczych' połączeń zauważalna, ale nie dał bym jej miana kluczowej, wiele zależy od rozłożenia władców miast decydujących o kolejności ich punktowania, oraz czy gracze manipulują ową kolejnością. Darmowe przemieszczanie się po całej planszy jest miłe, ale można pozwolić sobie na utrudniony dostęp do jednego czy dwóch celem wykorzystania tych tur na koncentracje w miastach pozostałych, ale po prostu zapłacić za podróż.
Gra pokazała również, że ze spokojnego biegania pomiędzy miastami może się również stać zaciekła walką o kierowanie radży do właściwego osiedla, co skutecznie opóźniało stawianie pałaców i dość drastyczną zmianę planów. Ostatecznie górę wzięło doświadczenie i przewagą jednej monety (rupii ?) udało się pochwycić zwycięstwo. Gratuluję wszystkim zaciętej walki, po takich partiach ma się ochotę na więcej.
Następnie Factory Manager, który okazał się dużo szybszy niż się spodziewałem, dużo prostszy i dużo przyjemniejszy (gra o paletach i magazynach nie może być nieprzyjemna). Wszystkie elementy bardzo ładnie wykonane (chociaż mógłbym się przyczepić pracowników sezonowych - może zwyczajni szarzy byliby bardziej rozpoznawalni). Rundy lecą szybko, jest co robić w turze przeciwnika (podliczać swoje zakłady), jest ich tylko 5, można planować długofalowo, ale bez przesady. Pozostali gracze nie uprzykrzają gry tak bardzo, jednak niebycie pierwszym zmusza do stosowania mniej opłacalnych maszyn i urządzeń. Licytacja raczej bezstresowa, jednak informacja o tym, ze wylicytowana obniżka wpływa również na zatrudnienie pracowników sezonowych może zmienić ten stan (zawsze znajdzie się metoda aby płacić mniej uczciwej sile roboczej). A ceny elektryczności to rozbój w biały dzień i mogą przeważyć o zwycięstwie. Gra pokazała również, iż nie wybacza ona błędów i źle wykorzystane akcje w kilku turach poważnie oddalają szanse na zwycięstwo. Porównywanie tej gry do Wysokiego Napięcia mija się z jakimkolwiek celem, gdyż gry jedyne co maja wspólne to pieniądze i chyba wyłącznie dla tego twórca ogłasza się w ten sposób.
Dziękuję za gry.
Pozdrawiam.
- FragsReaver
- Posty: 31
- Rejestracja: 26 wrz 2008, 22:32
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
W Agresorze jeszcze w nic nie grałem. Mam trochę doświadczeń z planszówkami. Nie wiem jaka jest organizacja, ale czy byłaby możliwość zagrania w niedziele w Steam'a [z wytłumaczeniem zasad rzecz jasna ]. Jeśli tak to o której? [mam naukowy weekend, jeśli zrobię dużo w sobotę to może część niedzieli będę miał wolnej]
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ułła, ale dzisiaj było fajnie! Jak co tydzień zresztą
Najpierw starcie ze staszkiem w LoTR: Konfrontacja. Siły Saurona pod moją wodzą na szczęście zdołały nie dopuścić do przedostania się Froda do Mordoru (choć było blisko) uprzednio przetrzebiwszy nieco jego kompanię Gra fajna, grałam w nią jakiś czas temu na jakimś konwencie i bardzo się cieszę, że mogłam ją sobie odświeżyć - w dodatku, że wtedy grałam w tę wersję z poziomymi podstawkami na postacie. Ta z pionowymi o wiele bardziej mi się podoba, bo i grafiki ładniejsze, te podstawki takie ładnie ozdobione i ogólnie jakoś to lepiej wygląda.
Później przyniesione przez garga Maori w składzie: garg, Jax, kolega którego nicka nie znam - może się zgłosi i ja) - tym razem w wersję zaawansowaną, wymagającą dużo więcej kombinowania niż wersja podstawowa Bardzo ciekawa opcja z tym stateczkiem, mam nadzieję że jeszcze kiedyś popływamy po atolu
Potem (w tym samym składzie co Maori) Uptown - takie dużo bardziej skomplikowane, jak to ktoś określił, "kółko i krzyżyk" Bardzo ciekawa gierka, również na kombinowanie Lekka, przyjemna, krótka ale i trochę myślenia wymaga
W obie powyższe gry zwyciężył Jax, mnie udało się co najwyżej zremisować na drugim miejscu w Uptown, ale i tak świetnie się przy obu ubawiłam
W międzyczasie Trutu zwerbował mnie do Cash'n'Guns "Gliniarz" na szczęście został w porę rozpoznany i odpowiednio potraktowany!
No i na koniec Shipyard Bardzo dziękuję Draco za zachętę do gry bo tydzień temu byłam straszona przez co niektórych jaka to ta gra straszna jest i trudna A tu się okazało, że wcale nie taka straszna i wcale nie taka trudna - ciekawa tematyka przede wszystkim, jeszcze nigdy nie budowałam statków w stoczni No i też było kombinowanie co w jakiej kolejności zrobić, bo nie zawsze dało się wszystko w swojej rundzie zaplanować, zwłaszcza że inni gracze mogli skutecznie podebrać interesującą akcję Gra w składzie trzyosobowym: Draco, ja i kolega którego nicka nie znam (może się zgłosi ) Wygrał Draco, ja też zajęłam pierwsze miejsce, tyle że od końca
Dzięki wszystkim za wspólne giercowanie!
Najpierw starcie ze staszkiem w LoTR: Konfrontacja. Siły Saurona pod moją wodzą na szczęście zdołały nie dopuścić do przedostania się Froda do Mordoru (choć było blisko) uprzednio przetrzebiwszy nieco jego kompanię Gra fajna, grałam w nią jakiś czas temu na jakimś konwencie i bardzo się cieszę, że mogłam ją sobie odświeżyć - w dodatku, że wtedy grałam w tę wersję z poziomymi podstawkami na postacie. Ta z pionowymi o wiele bardziej mi się podoba, bo i grafiki ładniejsze, te podstawki takie ładnie ozdobione i ogólnie jakoś to lepiej wygląda.
Później przyniesione przez garga Maori w składzie: garg, Jax, kolega którego nicka nie znam - może się zgłosi i ja) - tym razem w wersję zaawansowaną, wymagającą dużo więcej kombinowania niż wersja podstawowa Bardzo ciekawa opcja z tym stateczkiem, mam nadzieję że jeszcze kiedyś popływamy po atolu
Potem (w tym samym składzie co Maori) Uptown - takie dużo bardziej skomplikowane, jak to ktoś określił, "kółko i krzyżyk" Bardzo ciekawa gierka, również na kombinowanie Lekka, przyjemna, krótka ale i trochę myślenia wymaga
W obie powyższe gry zwyciężył Jax, mnie udało się co najwyżej zremisować na drugim miejscu w Uptown, ale i tak świetnie się przy obu ubawiłam
W międzyczasie Trutu zwerbował mnie do Cash'n'Guns "Gliniarz" na szczęście został w porę rozpoznany i odpowiednio potraktowany!
No i na koniec Shipyard Bardzo dziękuję Draco za zachętę do gry bo tydzień temu byłam straszona przez co niektórych jaka to ta gra straszna jest i trudna A tu się okazało, że wcale nie taka straszna i wcale nie taka trudna - ciekawa tematyka przede wszystkim, jeszcze nigdy nie budowałam statków w stoczni No i też było kombinowanie co w jakiej kolejności zrobić, bo nie zawsze dało się wszystko w swojej rundzie zaplanować, zwłaszcza że inni gracze mogli skutecznie podebrać interesującą akcję Gra w składzie trzyosobowym: Draco, ja i kolega którego nicka nie znam (może się zgłosi ) Wygrał Draco, ja też zajęłam pierwsze miejsce, tyle że od końca
Dzięki wszystkim za wspólne giercowanie!
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja szybciutko - bardzo udana wizyta - najpierw Factory Manager - w pelni wykorzystalem przewage doswiadczenia 2 partii i wygralem z 12 na drabince. Znow zupelnie inna partia - znow nowe pomysly do przetestowania - dla mnie zdecydowany hit. I ta szybkosci rozgrywki - miodzio
Potem Dungeon Lords - gra sympatyczna, lekka, ale bez rewelacji, za to z wrazeniem niedostyu - mimo ze nie bylem fanem gry komputerowej ani uczestnikiem Essenowego hajpu. ta pozycja nie ma tego "czegos" - chyba z jednej strony zbyt lekka i losowa, a z drugiej - kilka swietnych pomyslow obiecujacychy trozgrywke troche innego typu i poziomu. No i dawno nie dostalem takiego lupnia w grze debiutantow Pozycja do powtorzenia.
Potem Dungeon Lords - gra sympatyczna, lekka, ale bez rewelacji, za to z wrazeniem niedostyu - mimo ze nie bylem fanem gry komputerowej ani uczestnikiem Essenowego hajpu. ta pozycja nie ma tego "czegos" - chyba z jednej strony zbyt lekka i losowa, a z drugiej - kilka swietnych pomyslow obiecujacychy trozgrywke troche innego typu i poziomu. No i dawno nie dostalem takiego lupnia w grze debiutantow Pozycja do powtorzenia.
"Jesteś inżynierem - wszystko co mówisz jest nienormalne".
Moja lista gier Mój blog
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich
Moja lista gier Mój blog
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Dziękuję wszystkim za niesamowicie pasjonującą rozgrywkę Igrzyska, w dodatku utrzymaną w klimacie (warcholstwa)! I obiecuję, że na przyszłosć wyjdę za 5 dziesiąta, nie 5 po
Rzeczywiście Jax, sam potem pomyślałem, że należą Ci się jeszcze 4 punkty za atak na "czarnych". Czyli pewnie jestem trzeci, bo na planszy miałeś dużo kostek (tie-breakerów), prawda?
Na Ukrainie moje miasto owszem, przetrwało. Spłonął Twój majątek osłonowy Nie pamiętam, czy mój jeden też (przed miastem), ale raczej tak. Swoją drogą, znów się pojawił problem za małej ilości kostek - kiedy Otomani wcześniej mocno siedzą w Malopolsce (ale my też, więc się nie zerują na koniec rundy), to po zadymie na Wiedeń i wyroju na Wielkopolskę jest ich zwyczajnie za dużo na pączkowanie. Na pewno nie pączkowali do Prus np.
Hm, po partii muszę przyznać, że tu błędy rozstrzygnęły bardziej, niż los. Każdy z nas popełnił ważny błąd: ja układałem z wyprzedzeniem atak na Austrię, ale dałem sobie na sam atak tylko jedną kostkę, przez co nie miałem możności powtórzenia i straciłem 4 punkty (pewne zwycięstwo). Jax nie zabrał kostki z Litwy, przez co ocalił miasto Pawła. A to była zwykła kwestia powiększania pradopodobieństwa - Paweł i tak miał niesamowite szczęście, że miasto nie spłonęło (wszystko przed nim tak), ale dostał od nas szansę na to szczęście No a jego błąd polegał właśnie na obstawianiu (także miastem) i niebronieniu Litwy, gdzie Rosjan panoszyło się koło 20 kostek w ostatniej rundzie...
Jeszcze garść uwag: partię skończyliśmy w jakieś 2,5 h. Gdybyśmy trodchę szybciej zaczęli finisz, obyłoby się bez nerwów
>Myślę, że trochę zbyt fatalistycznie gracze (poza mną ) traktują "przelewanie się" wrogich wojsk - to tak jak w Peryklesie: nie da się w pełni określić co wyjdzie (tu w kostkach, tam w intrygach dolosywywanych), ale można mieć priorytety i minimalizować niebezpieczeństwo wielkich szkód.
>Za to chyba za bardzo zapominamy, że majątki mocno się liczą tylko na koniec, do punktacji, a prawdopodobieństwo zdobycia dzięki nim kasy "ponadpodstawowej" jest niewielkie (choć Jaxowi się udawało troszkę ) Innymi słowy, może za mało dzielimy granie na fazy "rozwojowe" (dopuszczające palenie majątków itp.) i finiszowe.
Moja gra: pierwsza runda chyba świetna (rozwój tak ułożony, że inni mi bronili majątków, dzięki czemu armii użyłem na wycieczkach zagranicznych), druga żałosna (wszędzie wszystkiego używałem o jeden za mało, rozproszenie sił), trzecia przyzwoita (choć jeden wielki błąd, o którym wspomniałem we fragmencie o błędach). Moją główną słabością w ostatniej fazie gry było, jak zwykle, inwestowanie "na wszelki wypadek" w zbyt wiele miejsc i kierunków rozwoju. Częściowo to wynikało z pośpiechu, ale niewątpliwie muszę walczyć z pokusą zbyt "rozpełzliwego" podejścia.
Walka wyrównana, czuję się moralnym zwycięzcą No i dwa razy zerwałem sejm
Rzeczywiście Jax, sam potem pomyślałem, że należą Ci się jeszcze 4 punkty za atak na "czarnych". Czyli pewnie jestem trzeci, bo na planszy miałeś dużo kostek (tie-breakerów), prawda?
Na Ukrainie moje miasto owszem, przetrwało. Spłonął Twój majątek osłonowy Nie pamiętam, czy mój jeden też (przed miastem), ale raczej tak. Swoją drogą, znów się pojawił problem za małej ilości kostek - kiedy Otomani wcześniej mocno siedzą w Malopolsce (ale my też, więc się nie zerują na koniec rundy), to po zadymie na Wiedeń i wyroju na Wielkopolskę jest ich zwyczajnie za dużo na pączkowanie. Na pewno nie pączkowali do Prus np.
Hm, po partii muszę przyznać, że tu błędy rozstrzygnęły bardziej, niż los. Każdy z nas popełnił ważny błąd: ja układałem z wyprzedzeniem atak na Austrię, ale dałem sobie na sam atak tylko jedną kostkę, przez co nie miałem możności powtórzenia i straciłem 4 punkty (pewne zwycięstwo). Jax nie zabrał kostki z Litwy, przez co ocalił miasto Pawła. A to była zwykła kwestia powiększania pradopodobieństwa - Paweł i tak miał niesamowite szczęście, że miasto nie spłonęło (wszystko przed nim tak), ale dostał od nas szansę na to szczęście No a jego błąd polegał właśnie na obstawianiu (także miastem) i niebronieniu Litwy, gdzie Rosjan panoszyło się koło 20 kostek w ostatniej rundzie...
Jeszcze garść uwag: partię skończyliśmy w jakieś 2,5 h. Gdybyśmy trodchę szybciej zaczęli finisz, obyłoby się bez nerwów
>Myślę, że trochę zbyt fatalistycznie gracze (poza mną ) traktują "przelewanie się" wrogich wojsk - to tak jak w Peryklesie: nie da się w pełni określić co wyjdzie (tu w kostkach, tam w intrygach dolosywywanych), ale można mieć priorytety i minimalizować niebezpieczeństwo wielkich szkód.
>Za to chyba za bardzo zapominamy, że majątki mocno się liczą tylko na koniec, do punktacji, a prawdopodobieństwo zdobycia dzięki nim kasy "ponadpodstawowej" jest niewielkie (choć Jaxowi się udawało troszkę ) Innymi słowy, może za mało dzielimy granie na fazy "rozwojowe" (dopuszczające palenie majątków itp.) i finiszowe.
Moja gra: pierwsza runda chyba świetna (rozwój tak ułożony, że inni mi bronili majątków, dzięki czemu armii użyłem na wycieczkach zagranicznych), druga żałosna (wszędzie wszystkiego używałem o jeden za mało, rozproszenie sił), trzecia przyzwoita (choć jeden wielki błąd, o którym wspomniałem we fragmencie o błędach). Moją główną słabością w ostatniej fazie gry było, jak zwykle, inwestowanie "na wszelki wypadek" w zbyt wiele miejsc i kierunków rozwoju. Częściowo to wynikało z pośpiechu, ale niewątpliwie muszę walczyć z pokusą zbyt "rozpełzliwego" podejścia.
Walka wyrównana, czuję się moralnym zwycięzcą No i dwa razy zerwałem sejm
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 252 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
ehh nawet nie ma o czym mowić, pod koniec był tak szaleńczy pośpiech, ze nawet nie widziałem gdzie Paweł ma miasto i co w ogóle robićMicelius pisze:Jax nie zabrał kostki z Litwy, przez co ocalił miasto Pawła. A to była zwykła kwestia powiększania pradopodobieństwa -
dzięki za zaspokojenie mojej ciekawości a propos Ukrainy
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Co do igrzysk, to faktycznie klimat warcholstwa trzymaliśmy - te dopingowanie obcych wojsk przeciw innym graczom było jeszcze w pełni zrozumiałe, ale zaklinanie własnego wojska, żeby nie zabiło wroga, celem zrobienia przez niego większych ognisk (z lokali konkurencji:) to już prawdziwa Rzeczypospolita Szlachecka:)
Co do przebiegu gry - tragiczna dla mnie runda pierwsza (zero VP, gdzie hitem wieczoru była moja armia złożona z 4 jednostek piechoty i 1 kawalerii, która nie potrafiła wedrzeć sie do Rosji, tracąc przy szturmie 40% stanu :/), sensowna runda druga (dopiero wtedy miałem pełną kontrolę nad swoimi poczynaniami - uroki poznawiania gry:), trzecia naprawdę dobra runda i czwarta, gdzie mimo strategicznego błędu (za mało kostek dorzuciłem na "swoją" Litwę), moja jedyna jak sie na końcu okazało niespalona nieruchomość (za to miasto:) dała mi zwycięstwo w grze.
W sumie "pączkowanie" wrogów to całkiem ciekawy pomysł, ale w 4tej rundzie przemieszczanie hordy kostek może sprawić problemy... I pewnie zabranie kości Imperium Otomańskiego...
PS. Ani razu mój "rzeczywisty" przychód nie przekroczył 6-7, ekonomia Miceliusa też nie była lepsza, i tylko Jax jakimś cudem raz wycisnął 13kę, drugi raz chyba 12kę, ale w większości przypadków kończyło sie na zasiłkowej 10-ce, czyli (jak dla mnie) klasyczną opcją rozwoju szkolnictwa w całym państwie i modłami żeby ktoś inny mnie bronił (po rzutach pierwszej rundy odeszła mi ochota na większe wojenki, a i tak nie miałem za co kupować armii...).
PS2. jak na tak skomplikowaną mechanikę, uważam że za duże znaczenie ma element losowy. Nie powinno być tak, że kilka losowych rzutów może zupełnie wywrócić kolejność graczy. U nas były 3 takie momenty: mój nieudany atak na Rosję 5ma jednostkami (prawdopodobieństwo porażki jakieś 10%?) (-4 VP), i dwie wtopy Miceliusa, który w jednej rundzie położył dwa dobrze zapowiadające się ataki (-7VP)...
Co do przebiegu gry - tragiczna dla mnie runda pierwsza (zero VP, gdzie hitem wieczoru była moja armia złożona z 4 jednostek piechoty i 1 kawalerii, która nie potrafiła wedrzeć sie do Rosji, tracąc przy szturmie 40% stanu :/), sensowna runda druga (dopiero wtedy miałem pełną kontrolę nad swoimi poczynaniami - uroki poznawiania gry:), trzecia naprawdę dobra runda i czwarta, gdzie mimo strategicznego błędu (za mało kostek dorzuciłem na "swoją" Litwę), moja jedyna jak sie na końcu okazało niespalona nieruchomość (za to miasto:) dała mi zwycięstwo w grze.
W sumie "pączkowanie" wrogów to całkiem ciekawy pomysł, ale w 4tej rundzie przemieszczanie hordy kostek może sprawić problemy... I pewnie zabranie kości Imperium Otomańskiego...
PS. Ani razu mój "rzeczywisty" przychód nie przekroczył 6-7, ekonomia Miceliusa też nie była lepsza, i tylko Jax jakimś cudem raz wycisnął 13kę, drugi raz chyba 12kę, ale w większości przypadków kończyło sie na zasiłkowej 10-ce, czyli (jak dla mnie) klasyczną opcją rozwoju szkolnictwa w całym państwie i modłami żeby ktoś inny mnie bronił (po rzutach pierwszej rundy odeszła mi ochota na większe wojenki, a i tak nie miałem za co kupować armii...).
PS2. jak na tak skomplikowaną mechanikę, uważam że za duże znaczenie ma element losowy. Nie powinno być tak, że kilka losowych rzutów może zupełnie wywrócić kolejność graczy. U nas były 3 takie momenty: mój nieudany atak na Rosję 5ma jednostkami (prawdopodobieństwo porażki jakieś 10%?) (-4 VP), i dwie wtopy Miceliusa, który w jednej rundzie położył dwa dobrze zapowiadające się ataki (-7VP)...
Z powodu kryzysu finansowego światełko na końcu tunelu zostanie wyłączone...
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 194 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Bardzo udany wieczór. Zaczęło się od Loyanga w składzie: ja, Pancho, Ostry i siepu. Dużo zarzutów przed grą - nudna, mało interakcji, a ja tego w ogóle nie odczułem. Po pierwsze to jeżeli ktoś spodziewa się kolejnego worker placement a'la Agricola czy Le Havre to się srogo zawiedzie. To jest w zasadzie karciana gra moim zdaniem lżejsza od swoich poprzedniczek. Głównie dlatego, że nie da się zaplanować strategii na całą grę czy nawet jej część. Tutaj raczej kombinujemy jak najwięcej wycisnąć z kart, które nam przyszły na rękę. Gra się bardzo płynnie i dużo przyjemności daje kombinowanie co zasiać, kupić, sprzedać, wziąć żeby zarobić jak najwięcej. Interakcja jest bo jednak pomocnicy, których zatrudniamy mogą trochę namieszać w szykach innych graczy (np jak ktoś mi podkupi Fasolę, którą planowałem sprzedać dla klienta, można się wkurzyć ) A drewniane warzywka są cutne Jak dla mnie 4 albo nawet 5/5
Drugie danie to Factory Manager o którym pisali już poprzednicy. Zdecydowanie gra, która pokaże swój największy pazur w doświadczonym gronie. Bardzo dużo małych decyzji, które wpływają na rozgrywkę. Wszystko płynnie działa, aczkolwiek możliwość AP jest bardzo wysoka Ale tak czy inaczej godzinna rozrgrywka z optymalizacją:4/5
No i na koniec Dungeon Lords z Michałem, Panchem i Ragozdem. I tutaj całkowicie się zgadzam z Ragozdem co do gry. DL nie dorasta do oczekiwań jaki gracze mają wobec tej gry. Stoi trochę w takim rozkroku pomiędzy Galaxy Truckerem a Through the Ages. Z jednej strony planujemy, przygotowujemy się, wybieramy akcje. A z drugiej strony nie jesteśmy w stanie zaplanować, przygotować się i dobrze wybrać akcji bo nie wiemy co zrobią inni (mamy jakieś tam przesłanki), czary mogą namieszać (oczywiście można podglądać), a losowo przychodzące pułapki mogą niekoniecznie być takie przydatne. Byłem najbardziej mroczny spośród wszystkich graczy i dostawałem samych najsilniejszychdarmozjadów bohaterów. Pomonywałem ich w trzecim korytarzu w obydwu przypadkach za pomocą mojego wampira i duchów, wspomanaganych Kamikaze Imp'ami. Niby przyjemna rozgrywka, ale w 2h to mógłbym zagrać właśnie w TtA na 2 osoby jeżeli chciałbym super pomóżdżyć, albo nawet 2x w Galaxy Truckera jeżeli chciałbym zagrać w coś wesołego. Miks, który nie wyszedł moim zdaniem najlepiej (a patrząc że Space Alert też mi jakoś nie podszedł można powiedzieć że Chvaatil się skończył na Galaxy Truckerze? - żart oczywiście). Nie jest aż tak źle jak opisuję, ale nie jest to dla mnie jakiś wniatający w fotel tytuł: 3/5
Drugie danie to Factory Manager o którym pisali już poprzednicy. Zdecydowanie gra, która pokaże swój największy pazur w doświadczonym gronie. Bardzo dużo małych decyzji, które wpływają na rozgrywkę. Wszystko płynnie działa, aczkolwiek możliwość AP jest bardzo wysoka Ale tak czy inaczej godzinna rozrgrywka z optymalizacją:4/5
No i na koniec Dungeon Lords z Michałem, Panchem i Ragozdem. I tutaj całkowicie się zgadzam z Ragozdem co do gry. DL nie dorasta do oczekiwań jaki gracze mają wobec tej gry. Stoi trochę w takim rozkroku pomiędzy Galaxy Truckerem a Through the Ages. Z jednej strony planujemy, przygotowujemy się, wybieramy akcje. A z drugiej strony nie jesteśmy w stanie zaplanować, przygotować się i dobrze wybrać akcji bo nie wiemy co zrobią inni (mamy jakieś tam przesłanki), czary mogą namieszać (oczywiście można podglądać), a losowo przychodzące pułapki mogą niekoniecznie być takie przydatne. Byłem najbardziej mroczny spośród wszystkich graczy i dostawałem samych najsilniejszych
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
W niedzielę szansa niestety bardzo mała, ogólnie poza piątkiem spotkania odbywają się mocno incydentalnie.FragsReaver pisze:W Agresorze jeszcze w nic nie grałem. Mam trochę doświadczeń z planszówkami. Nie wiem jaka jest organizacja, ale czy byłaby możliwość zagrania w niedziele w Steam'a [z wytłumaczeniem zasad rzecz jasna ]. Jeśli tak to o której? [mam naukowy weekend, jeśli zrobię dużo w sobotę to może część niedzieli będę miał wolnej]
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Dzięki za liczne relacje. Łatwiej się zdrowieje
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
U mnie niestety tylko jedna rozrywka za to ciekawa w Maharadżę. Age of Steam niestety nie wypalił bo przyszedłem później niż planowałem. Ale i tak nie wiadomo czy by się zebrał na niego skład. Maharadża za to podobał mi się bardziej niż tydzień temu. Miałem wrażenie większej kontroli nad rozgrywką. Co się potwierdziło przy punktacji, zabrakło mi 2 rupii do zwycięstwa. Rozgrywka miała też walor edukacyjny - mogłem podszkolić swój słaby angielski bo graliśmy w składzie międzynarodowym Później była jeszcze szansa zagrać w Factory Managera ale zdezerterowałem w trakcie tłumaczenia zasad, z których niewiele zrozumiałem. Sprawiały wrażenie strasznie zagmatwanych, ale może po prostu byłem już zmęczony móżdżeniem w Maharadżę. Zresztą widzę, że sama rozgrywka się podobała, więc może kiedyś jeszcze do niej zasiądę choć nie sądzę, żeby to było lepsze od Wysokiego Napięcia.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Po pierwsze - jeszcze raz podziękowania dla RAJ-a, który ustąpił miejsca siwowłosemu weteranowi w loży na Bożym Igrzysku. Co do gry.... hm. Rozgrywka przebiegała zupełnie inaczej niż u kolegów na górze. Cała Rzeczpospolita poza Litwą spłonęła (same jedynki na wartościach), kupa wrogów w granicach, trzy sejmy zerwane, a ten czwarty właściwie niewykorzystany. Dzielny Smerf próbował pohamować nasze warcholskie zapędy, wyprawiał się na Moskwicinów i Turczynów, nawet jakieś miasto ponoć zbudował, dziękii czemu wygrał. Ja zbudowałem miasto tylko po to, żeby sąsiad go nie zbudował... i przegrałem. Dwa razy miałem większość w Sejmie, to mi go zerwali... więc za trzecim razem łyknąłem miodu dla kurażu - i sam wrzasnąłem veto! SStaszek fundował jezuitów aż się kurzyło i prowadził dziwne manerwy na granicach. Nieźle się grało, ale, jeśli w ogóle można te gry porównywać, do Republic of Rome - daleko. Gra się krócej, ale klimatu jakoś mało. Może następnym razem, na co liczę. W tym lub innym życiu planszowym.
- MichalStajszczak
- Posty: 9476
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja akurat nie miałem w stosunku do tej gry zadnych oczekiwań i okazało się, że miałem rację. Jeżeli miałbym ją ocenić, to podobnie jak yosz na 3 ale w skali od 1 do 10 (oznacza to - moge zagrać, jeżeli zamiast tego miałbym przez 2 godziny siedzieć nie grając w żadną inną grę). Jak wiadomo, moja ocena jest tendencyjna, bo nie lubię gier w klimacie fantasy. Ale oczywiście moja ocena nie opiera sie wyłącznie na klimacie. O ile do fazy budowania nie mam żadnych zastrzeżeń (ciekawy jest mechanizm wyboru akcji - gracz, który wybiera daną akcję później, dostaje akcję lepszą), to bardzo źle oceniam fazę demolki. Jak dla mnie jest przekombinowana. Za dużo jest tam różnych parametrów - zmiana kolejności postaci, leczenie, obniżanie wartości pułapek itd. Nie podoba mi się też sposób punktowania - punkty za dziesięć różnych parametrów, w dodatku modyfikowane przez własności komnat. W efekcie w chwili zakończenia gry, a przed punktacją, zupełnie nie wiadomo, kto ma jakie szanse na końcowe zwycięstwo. Ja grałem pierwszy raz, prawie losowo wybierałem akcje, a i tak miałem dużo lepszy wynik od Pancha, który grał już w DL wcześniej i najdłużej się zastanawiał nad kazdym zagraniem.yosz pisze:No i na koniec Dungeon Lords z Michałem, Panchem i Ragozdem. I tutaj całkowicie się zgadzam z Ragozdem co do gry. DL nie dorasta do oczekiwań jaki gracze mają wobec tej gry.
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 194 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
A ja nie wiedziałem że nie lubisz fantasyMichalStajszczak pisze:Jak wiadomo, moja ocena jest tendencyjna, bo nie lubię gier w klimacie fantasy
A wracają do gry to może i losowo grałeś w pierwszym roku, to w drugim wydaje mi się że już całkiem nieźle planowałeś i się przygotowałeś do ataku (tylko Michałowi bohaterowie nic nie spalili). Przy kolejnej grze byłoby pewnie ciekawiej i lepiej, ale szczerze powiedziawszy to nie wiem czy chcę w najbliższym czasie grać znowu.
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Wiesz, sam forsowałem ten pogląd... ale zapominałem, że można w danej prowincji dołożyć więcej kostek, przez co minimalizuje się możność klęski. - W sumie mechanizm mnie wkurza, ale z drugiej strony, jestem za realizmem (odwzorowywaniem rzeczywistości), a historia pełna jest przykładów doskonale wyliczonych przewag, które guzik przyniosły. W końcu nigdzie nie mieliśmy takiej przewagi, jak USA nad SaddamemKudrigY pisze: jak na tak skomplikowaną mechanikę, uważam że za duże znaczenie ma element losowy. Nie powinno być tak, że kilka losowych rzutów może zupełnie wywrócić kolejność graczy. U nas były 3 takie momenty: mój nieudany atak na Rosję 5ma jednostkami (prawdopodobieństwo porażki jakieś 10%?) (-4 VP), i dwie wtopy Miceliusa, który w jednej rundzie położył dwa dobrze zapowiadające się ataki (-7VP)...
>Szczerze, to z naszej partii nie sądzę, by samymi jezuitami dało się wygrac - w końcu, gdyby nie to nieszczęsne miasto na Litwie... Za bardzo się zniechęciłeś do walk, a w końcu z prowincji wroga można zdobyć sporo (u mnie chyba połowa punktów)
>Co do "pączkowania" - wydaje mi się, że już PRAWIE kontrolowałem ten proces w tej partii.
>Natomiast martwi mnie z tym liberum weto jego mała, jak dla mnie, przewidywalność (historyczna? Ale ciut anty-growo-rozsądkowa). Wygląda to tak, że musisz się modlić, żeby każdy dostał choć jednego przedstawiciela... może trzeba grać na przegrane w pewnych prowincjach - z tym, że ten element blefu przy dokładaniu szlachty jest zbyt wielki, by to robić sensownie...
Dezerter, mało klimatyczne? Może to nie najlepsza znana mi gra, ale obok tych starych Imperiów (też Wallace'owskich) to przy tej przeżywałem najwięcej emocji. Z tym, że w tamtej były one mniej powiązane z tematyką. Co prawda w tej ognia dodawał też koniec czasu... (Jax - pamiętasz, co mówiłeś o stresie pola walki ) Dla mnie to najbardziej klimatyczna gra - z tym warcholstwem, z "potopami" na planszy...
Ostatnio zmieniony 15 lis 2009, 11:19 przez Micelius, łącznie zmieniany 1 raz.
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Widzisz, a gdybyś poczekał jeszcze te 10 minut z CykladamiMichalStajszczak pisze:Jeżeli miałbym ją ocenić, to podobnie jak yosz na 3 ale w skali od 1 do 10 (oznacza to - moge zagrać, jeżeli zamiast tego miałbym przez 2 godziny siedzieć nie grając w żadną inną grę).
Co prawda nie mogę mieć żalu, bo dotąd nie ochłonąłem po partii Igrzyska, choć już dwa dni minęły
Przy okazji, Maruda - przeczytałem, że Ty też w Igrzysku... i że do swych wawrzynów dodałeś laur Wielkiego Warchoła Gratulacje!
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
- MichalStajszczak
- Posty: 9476
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Z Cykladami czekałem znacznie dłużej niż 10 minut. A jak przyszedłeś, to grałem akurat w BoardGameGeeka. W DL zacząłem grać później (z braku innych mozliwości), gdy już grałeś w Boże Igrzysko.Micelius pisze:Widzisz, a gdybyś poczekał jeszcze te 10 minut z Cykladami
- stalker
- Posty: 2594
- Rejestracja: 24 cze 2004, 23:14
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 33 times
- Been thanked: 13 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Wallaca twierdzi, że to specjalnie, że jego zdaniem w tych czasach nic się nie dało w Polsce zaplanować... (i pewnie ma trochę racji, ale co innego prawda historyczna, a co innego oczekiwania graczy od rozgryki).KudrigY pisze:PS2. jak na tak skomplikowaną mechanikę, uważam że za duże znaczenie ma element losowy. Nie powinno być tak, że kilka losowych rzutów może zupełnie wywrócić kolejność graczy. U nas były 3 takie momenty: mój nieudany atak na Rosję 5ma jednostkami (prawdopodobieństwo porażki jakieś 10%?) (-4 VP), i dwie wtopy Miceliusa, który w jednej rundzie położył dwa dobrze zapowiadające się ataki (-7VP)...
No teraz jest nowe wydanie The Republic of Rome, znajomy mi potwornie zachwalał (ma samoróbkę starego wydania, które było ponoć zupełnie już niedostępne) -- ale czy RoR nie jest dużo dłuższą grą?dezerter pisze:Nieźle się grało, ale, jeśli w ogóle można te gry porównywać, do Republic of Rome - daleko. Gra się krócej, ale klimatu jakoś mało.
Nie grałem, więc nie powinienem się wypowiadać, ale taka opinia sprawia, że na pewno bym nie kupił bez zagrania Galaxy Trucker mi się nie podoba, przy Space Alercie bawiłem się nienajgorzej (bo tam zabawą jest komunikowanie się i planowanie), ale gra dla dorosłych (a tematyka skazuje tę grę na dorosłych), w której nie da się nawet próbować planować nie ma za dużo sensu.MichalStajszczak pisze:Nie podoba mi się też sposób punktowania - punkty za dziesięć różnych parametrów, w dodatku modyfikowane przez własności komnat. W efekcie w chwili zakończenia gry, a przed punktacją, zupełnie nie wiadomo, kto ma jakie szanse na końcowe zwycięstwo.
Lukasz M. Pogoda | w biblioteczce | zainteresowało mnie
Warszawskie spotkania projektantów i testerów gier planszowych. Chcesz pomóc w testowaniu lub masz swój projekt? Monsoon Group pomoże! Informacje na forum tutaj. Zapraszamy!
Warszawskie spotkania projektantów i testerów gier planszowych. Chcesz pomóc w testowaniu lub masz swój projekt? Monsoon Group pomoże! Informacje na forum tutaj. Zapraszamy!
- MichalStajszczak
- Posty: 9476
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Próbować to może się da, ale efekt jest trudny do przewidzenia. Pancho i ragozd długo planowali każdy ruch i zajęli dwa ostatnie miejsca. Yosz jęczał cały czas, że wszyscy najtrudniejsi wrogowie idą właśnie do niego, ale to on w końcu wygrał.stalker pisze:gra dla dorosłych (a tematyka skazuje tę grę na dorosłych), w której nie da się nawet próbować planować nie ma za dużo sensu
W pierwszym roku straciłem wszystkie tunele, a w drugim faktycznie żadnego, ale nie mozna powiedzieć, że to dzięki dobremu przygotowaniu. Miałem tylko skuteczną obronę na dwóch pierwszych kolesi, a trzeci to nawet nie wiem dlaczego, ale nie dożył momentu, w którym mógł mi coś zdemolować.yosz pisze:to w drugim wydaje mi się że już całkiem nieźle planowałeś i się przygotowałeś do ataku (tylko Michałowi bohaterowie nic nie spalili)
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
No nie wiem czy najdłużej, Radek mi skutecznie wtórował Ale masz rację, po tej partii (i wcześniejszej rozgrywce dwuosobowej) spadła mi ocena gry. Jedyne co udało mi się kontrolować to poziom mroczności, a i tak na niewiele się to zdało, bo i tak dostałem czarownika, którego zaklęcia rozjechały mi jakąkolwiek obronę. Nadal podtrzymuję, że to taki Galaxy Trucker, gdzie gra się tylko dla samej gry, a nie zwycięstwa. Tylko, że zaczynają mnie te 2 godziny rozgrywki w końcu męczyć.MichalStajszczak pisze:Ja grałem pierwszy raz, prawie losowo wybierałem akcje, a i tak miałem dużo lepszy wynik od Pancha, który grał już w DL wcześniej i najdłużej się zastanawiał nad kazdym zagraniem.