To może i ja napiszę swoją opinię na temat tej gry. Grałem w nią cały luty. Rozegrane ponad 100 partii i kilka partii gdzie jak się później dowiedzieliśmy nie przestrzegaliśmy zasad. Grałem z blisko 20 różnymi osobami. Większości gra się podobała, a mi w szczególności. Na szczęście w każdym zestawieniu osób nie było syndromu lidera co cieszy.
Oprawa i cała wizualność gry to duży plus. Szata graficzna stoi na wysokim poziomie. Pionki trochę duże, ale dodatek na który czekam, zmienia to. Klocki, które imitują chorobę są też bardzo solidnie wykonane. Karty może nie są super jakości, ale od razu zakupiłem koszulki i włożyłem w nie karty, co by nie poniszczyć lub zalać jakimś trunkiem w czasie gry. Plansza jest duża i wykonana z solidnego materiału. Jestem zadowolony z produktu jaki dostałem w tej cenie. Oprawa wizualna przypadła niemal wszystkim współgrającym. Miałem jednego znajomego, który jednak nie zasiadł do stołu bo gra była dla niego brzydka. Jednak zmienił zdanie gdy zobaczył o co chodzi
. Karton też niczego sobie. Jest solidny, a z całą zawartością według niektórych był troszkę ciężki. Miejsce na trzymanie elementów do gry jest dobre. Jednak bardziej urzekają mnie szalki Petriego z dodatku niż te woreczki, ale ujdzie. Jednak kart do gry to nie ma gdzie trzymać. Wszystkie leżą luzem w pudełku. Jeśli zacząłbym rzucać ze wściekłości pudełkiem no to podejrzewam że wszystkie karty pomieszałyby się. Ale ogólnie wykonanie, zawartość i całe pudełko oceniam na wielki plus.
No to teraz najważniejsze. Czyli sam przebieg gry. Zasady tej gry są dość proste i można wytłumaczyć w 5-10 minut. Jednak jeśli zasiada się po raz pierwszy do tej pozycji to można wiele zasad źle zinterpretować. Instrukcja czasem wprowadza w błąd. Gdyby nie BGG i poczytanie na forum o zasadach to pewnie do dziś grałbym inaczej. Na szczęście tylko 5 czy 6 partii rozegranych było z błędnymi zasadami. Po rozegraniu kilku partii proste zasady gry udaje się opanować, ale wygrać jest bardzo ciężko ciężko, co cieszy
Należą się wielkie słowa uznania dla osoby, która wymyśliła tak znakomitą mechanikę gry. Pomimo losowości w kwestii zarażanych miast to gra za każdym razem jest zgoła odmienna. Regrywalność to mocna strona tego tytułu. Przez cały luty niemal codziennie po pracy zasiadaliśmy czy to z ukochaną czy ze znajomymi do Pandemica. Nikt nie odważył się stwierdzić, że gra potrafi nudzić i być taka sama. Nie wiem czemu zawdzięczamy taką opinię, ale tak jest. Nie lubię gier losowych, a tym bardziej z wykorzystaniem kostki, ale tutaj ta losowość jest fantastyczna. Gra się tak jakby jej nie było. Świetny mechanizm. Bardzo dobrym elementem jest współpraca graczy. Jest to mój pierwszy koop i po pierwszej partii już mi podszedł. Może inaczej byłoby gdyby, któraś z osób była liderem i narzucała wszystkim co mają robić. Na szczęście u nas tego nie było. Do wyboru jest 7 kart postaci i jak na razie graliśmy w różnych zestawach, na różnych poziomach i się nie nudzi. W wariantach na dwie lub trzy osoby przy czterech epidemiach gra już jest za łatwa. Przy czterech osobach cztery epidemie są odpowiednie. Natomiast przy dwóch osobach na sześć epidemii tylko raz udało się wygrać. I to też tak na styk. Czwarta szczepionka została odkryta kiedy wszystkie karty gry się skończyły, ale przed ich ciągnięciem. Jednak badacz to osoba która wiele potrafi i udało się wygrać. Bardzo podoba mi się opcja w grze, że można zmieniać poziomy i dostosowywać do swoich potrzeb jak i potrzeb współgraczy. Kooperacja stoi na wysokim poziomie. Zarówno w dwie jak i cztery osoby trzeba nieźle kombinować żeby odnieść zwycięstwo. Grając z osobami mniej myślącymi częściej przegrywaliśmy ze względu na mniejsze doświadczenie tejże osoby.
Jeszcze kilka słów o losowości o której już wspomniałem. Jest ona tak znakomita, że aż nie odczuwalna moim zdaniem. W moim odczucie rzucanie kostką to dopiero losowość. Tutaj losem jest wyciągnięcie w kartach gry epidemii. I od tego w głównej mierze zależy czy wygramy czy nie. Jeśli dość szybko wyciągamy epidemię to możemy szybko przegrać gdyż choroba za szybko się rozprzestrzenia. Wyciągnięcie dwóch kart epidemii z rzędu to istna furia i niemal szybka przegrana. Do tego świetny system ciągnięcia kart infekcji po epidemii z dołu a potem odłożenie kart na górę i ciągnięcie z góry. Tym sposobem zarażają się te same miasta i co chwilę mamy outbreaki. Jest to znakomite bo nie pozwala nam zbyt łatwo wygrać. No chyba, że mamy Medyka to jest wtedy dużo łatwiej czyścić planszę. Cenię sobie w tej grze to, że nigdy nie wiadomo co się zaraz stanie. Wczoraj pod koniec wieczoru gry z Pandemiciem grając w 4 osoby mieliśmy taką sytuację. Piąty poziom zarażania Pandemii. Jest dość spokojnie. Są trzy lekarstwa, dwie choroby wytępione (rzadko się to zdarza). Trochę dużo dżumy (nasza własna nazwa czarnej choroby), a na nią brak leków. Jednak Badacz ma wszystkie pięć kart potrzebne do stworzenia lekarstwa i wygranej. Wszyscy jesteśmy pewni wygranej. Ruch Budowniczego a po nim Badacz stworzy lekarstwo i świat uratowany (w 5 partiach wczoraj ani razu się to nie udało). Niestety po ruchu zielonego pionka wybuchła epidemia po niej outbreaki w czterech miastach i porażka. A byliśmy tak blisko. Dlatego ta gra jest tak piękna. Myślisz, że łatwo wygrasz a za moment koniec gry. To jest coś co nadaje tej grze smaczku
Moim zdaniem gra jest warta swoich pieniędzy. U mnie długo na półce nie leży. Często wyciągana na stół czy łóżko
W wolne dni potrafię nieraz rozegrać z 10 partii jak nie więcej. Po wyjściu dodatku w wersji PL to będzie MUST HAVE. W wersji na dwie osoby troszkę szybciej się nudzi, ale już na trzy czy cztery w wariancie 5-6 epidemii jest kozacko. Pamiętam gdy w gronie 6 osób (grające osoby zmieniały się) siedzieliśmy bite 7 godzin przy tej pozycji i grając na 5 oraz 6 epidemii ani razu nie wygraliśmy. Może właśnie to że łatwo dostać łupnia powoduje że chcemy zagrać jeszcze raz i tym razem ocalić świat. Na pewno polecam ją każdemu. Zarówno niedzielnemu planszówkowiczowi jak i geekowi. Ta gra wymiata.