Fajnie wczoraj się grało
Zacząłem od
Na Grunwald z Seemem i don_simonem.
Mocno niedoceniana gra – a tymczasem jest to jedna z kilku najlepszych polskich gier ever. Gdyby wyszła teraz i była podpisana nazwiskiem zagranicznego projektanta, wszyscy byliby bardzo zadowoleni ‘o jaka fajna eurogra, z kategorii lekkośredniej, może niezbyt oryginalna, ale bardzo spójna tematycznie, mocno interakcyjna i przyjemna’. Tymczasem ponieważ jest polska i nie zdobyła większego rozgłosu w momencie wydania, zachwyty (co poniektórych przynajmniej) padają teraz pod adresem beznadziejnego, łamiącego zęby sucharowatością Rialto dajmy na to (porównując gry podobnej wagi).
Do rzeczy - szło mi świetnie, fantastycznie, zdobywałem rycerzy, brałem jeńców, miałem dużo złota. Przyszłość wyglądała różowo. Zatem liczymy punkty na koniec i… hola, hola, gdzie mój prowiant? Rycerze mi się buntują i odchodzą ode mnie w oszałamiającej ilości aż 6 (16VP w plecy). Co z tego że zostaję dowódcą rycerstwa zaciężnego. I tak z pierwszego miejsca spadam na ostatnie… Jagiełło nie jest ze mnie zadowolony i surowo grozi mi palcem. Po plecach klepie za to Szymona Szymonowica z Szymonowic, który wygrywa rywalizację o królewskie względy i dodatkowo zostaje dowódcą wojska koronnego. A zapobiegliwy (rzekłbym chytrus i kunktator, który niemal z gardła wydarł mi ostatnie prowianty) szlachcic o cudzoziemskim nazwisku Seem zostaje nadwornym kwatermistrzem. Oby mu w gardle stanęły te cudzoziemskie frykasy…
Później w czwórkę
Imperialni Osadnicy. Ambitnie wybieram Rzymian, ale ma być losowanie, więc losuję… Rzymian. Dobrze, chcę sprawdzić czy faktycznie tak trudno nimi grać gdy ma się już parę partii na koncie (ludzie narzekali na nich (szczególnie na zawsze konieczność poświęcania domku przy budowie lokacji frakcyjnej), choć było na forum kilka głosów votum separatum, chwalących Rzymian). I muszę przyznać że doświadczenie jest bardzo ważne, robie swoje – udaje mi się rozpędzić Rzymian mimo niewielkiej ilości produkcji na początku. Frakcyjne karty punktujące przychodzą dość wcześnie więc dają dużo. Szpiedzy kradnący umowy doprowadzają do furii przeciwników (szczególnie Japończyków dowodzonych przez Vandala). Jest dobrze. Kończę z 79VP (mogło być kilka więcej ale popełniłem 1-2 niedokładności). Ogólnie powinienem być zadowolony – dobry wynik, 15 lokacji frakcyjnych zbudowanych, ale niedosyt jest – jak tu ugrać Rzymianami 90+, 100+ czy 110+ punktów (tak jak robią to inne frakcje)?? Wydaje mi się że wycisnąłem z nich wszystko co możliwe (a i karty dochodziły w korzystnej kolejności) i to wystarczło tylko na 80+ punktów. Hmmm….
Japończycy Vandala i Barbarzuńcy Sebastiana bili się o 2 miejsce, które rzutem na taśmę wywalczył Sebastian – 2 dobrze wymierzone ataki w lokacje frakcyjne Japończyka zadecydowały o tym. Czwarty był Egipcjanin – Seem. Skończył z 4 lokacjami frakcyjnymi i 1 zwykłą… (39VP). Podobno testował skrajną startegię (choć nie wiem jak nawet przy skrajnej startegii można mieć tak mało budynków (przecież karty w ręku i surowce jednak się zbierają), ale nie śledziłem tego bo miałem inne problemy
).
Moja ocena Osadników wzrasta do 8 (ale potrzebowałem na to kilku ładnych rozgrywek)...
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw