Jarzynek pisze:A widzisz, i o to właśnie mi chodziło, kiedy pisałem o regułach. Zadałem Ci 2 pytania, na które odpowiedzi powinny znaleźć się w instrukcji. I nie są to żadne kwiatki, a najnormalniej w świecie rzeczy dla Ciebie oczywiste, ale dla kogoś, kto chciałby Twoją grę wypróbować już nie. A co do umienia pisania instrukcji - to tak jak ze wszystkim, kwestia ilości poświęconego czasu. Nie żebym ja umiał je pisać
Postaram się
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Zamierzam wszystko, co uda mi się poprawić zamieszczać tu, w tym poprawki w instrukcji... Problem jest z nią głównie taki, że ja wiem, jak to działa, ale nie wiem, czego nie wie ten, kto w to by chciał grać (teoretycznie). Tj. skoro ja znam zasady, to nei wiem, co może być niezrozumiałe dla kogoś innego... Ale postaram się, postaram.
Jarzynek pisze:Flankowanie i atak od tyłu - do tego potrzebne będzie ukierunkowanie jednostki, a to potrafi skomplikować życie ( i reguły ). Polecam spojrzeć jak z tym poradzono sobie w grze Okko. Zapewne masz na to własny pomysł i nie chodzi mi o to, żebyś się na czymś wzorował, ale czasem rozwiązania innych są inspirujące.
Ukierunkowanie jednostki jest dość prostą kwestią, wszak jednostka ma na sobie napisaną nazwę. tył jest z tej strony, z której należy stać by ją przeczytać, nie wiem gdzie jest problem xD. Widziałbym to tak, że jednostkę zwyczajnie można "obracać" za darmo w swojej turze w czasie ruchu, tzn można ustawić ją na koniec w wybraną przed siebie stronę. A wiec ten, kto chciałby wykonać taki atak od tyłu musiałby albo atakować kogoś, kto już walczy, albo czaić się dwiema jednostkami na przeciwnika tak, by choć jedna mogła "dopaść" go od tyłu... No, albo użyć bardzo szybkiej jednostki mogącej "okrążyć" cel nawet mimo, że ustawił się do niej przodem... Drugim rozwiązaniem (poza zwyczajnym - flanki są z boków a tył z tyłu) jest takie, że flankowanie i atak w plecy są możliwe tylko, gdy ktoś jest w starciu - wtedy przód to ta strona, która styka się z wrogiem pierwszym. Rozwiązanie to jest sensowniejsze logicznie, ale wydaje się nieść problem: co, gdy ktoś już walczy z dwoma oddziałami - która ze stron jest przodem wówczas? Muszę to przemyśleć. A co do gry Okko, luknę. Nie słyszałem o niej (nie słyszałem o baaaardzo bardzo wielu grach
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
). Co do tego, że rozwiązania innych są inspirujące, zgadzam się w zupełności.
Jarzynek pisze:Jeszcze słowo na temat celu gry. Konieczność wybicia przeciwnika do nogi może prowadzić do nużących końcówek, kiedy jedna strona ma powiedzmy dwukrotną przewagę, wynik gry jest jasny, ale i tak trzeba się nabiegać i namęczyć. Często w grach walczy się np do wybicia połowy wartości punktowej przeciwnika. Cel ten sam ( anihilacja ). Rozważ to podczas testów. Moim skromnym zdaniem przydałaby się też jakaś zasada "nagłej śmierci", np zabicie wodza kończy grę. Wtedy nawet gracz słabszy do końca ma szanse na wygraną bez konieczności mozolnego zdobywania przewagi. Patrz - szachy .
Chyba pierwszy raz (taa, pewnie ciągle się z Tobą nie zgadzam xd) muszę się nie zgodzić z czymś
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Primo, konieczność zabicia dowódcy czyni wojowników (na obecną chwilę chyba i tak minimalnie słabszych od magów) kompletnie juzles - maga ubić to zwykle sztuka, bo on nie czuje potrzeby znalezienia się w starciu, wręcz odwrotnie. Natomiast wojownik (czy, jak chce instrukcja, "dowódca") jako bohater pełnię skuteczności pokazuje tylko rżnąc w pierwszej linii - owszem, dodaje premię oddziałowi w którym stoi (ale to oznacza, że musi wraz z nim rżnąć w pierwszej linii by mu to coś dawało) i owszem, dodaje premie jednemu oddziałowi innemu na polu bitwy... Ale premia ta jest tak niewielka w porównaniu do tego, co swoim oddziałom dodaje mag, że nie widzę najmniejszego sensu gry dowódcą w sytuacji, gdy trzeba by go chronić przed starciem. Pomijam strzelającego Łowcę, chodzi mi o rycerza, szlachcica i (moją ulubioną klasę swoją drogą, najlepiej mi się nim gra xd) Wojownika. Oni od tego są, by walczyć, a nie, by być szachowym królem. Gdyby w grze występowali tylko magowie to sam zrobiłbym to, o czym mówisz. ALE zasadę tą można wprowadzić przy grze na 110 i więcej punktów - wówczas każdy gracz ma zarówno maga, jak i dowódcę, więc zasada "zabij ich obu a wygrasz" ma wówczas bardzo duży sens. Dzięki w sumie za pomoc, sam bym do tego nie doszedł bez Twojego posta.
Co do wygranych punktowych - będę gryzł kopał i drapał pazurami, ale nie dam
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
bo to właśnie jedna z najbardziej denerwujących mnie rzeczy w innych grach
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
wprost NIENAWIDZIŁEM gdy próbowałem grać w łormłotka fantazy batyl właśnie tego, że zamiast milusio wyżynać się do końca trzeba było po prostu rozegrać ileś tur i potem to wszystko liczyć... Ale, swoją drogą, można napisać w instrukcji, że jeśli gracze sobie życzą, mogą taką zasadę wprowadzić - wszak nei każdy ma tyle czasu co ja i komuś może się to rozwiązanie spodobać. Nie widzę problemu, by mu to umożliwić (jednakże absolutnie zaznaczyć muszę, że jest to rozwiązanie opcjonalnie i wymaga uzgodnienia, defaultowo muszą się wyrżnąć do końca). Jak ktoś chce, to może sobie nawet i CFT'a zrobić, ale tego to chyba w instrukcji nie napiszę (chociaż?...)
Jarzynek pisze:Trzymam kciuki. Dobrych, szybkich skirmishów nigdy za wiele
Dzięki, zachęciłeś mnie do pracy
Commediante pisze:Czy jest jakis element tego bitewniaka, ktory by go odroznial od innych? Co bylo inspiracja do stworzenia go?
A widzisz taki element? Widzisz, to fajnie. Nie widzisz, to też fajnie. Mógłbym próbować tworzyć demagogię, że prostota mechaniki, że brak wszędobylskich kodeksów i tabelek i kar za atakowanie przeciwnika pod słońce. Nie mam zamiaru. Inspiracją było "chcę zrobić grę o łojeniu się jednej armii przez drugą, bo to uwielbiam". Inspiracją były hirosy trzecie (tru story). O tym, ze to nic nowatorskiego wspomniałem na początku samym. Mnie i moim kumplom gra sie w to fajnie, nam z kumplem tworzy się to fajnie. Ani nie głoszę że jestem jakiś świetny, ani że coś. Nie wiem za bardzo, co jeszcze Ci odpisać.