wajwa pisze:Tolis pisze:
Kolejność: Ryu, Cierń, Marcin / ja (remis na 3 miejscu).
O to to , o tym właśnie pisałem przed tygodniem
Czy ja naprawdę muszę pisać który z nas jest bardziej obiektywny i którego z nas należy słuchać?
Mam nadzieję, że nie. Dlatego przypomnę raz jeszcze to ja mam większą rację
Rozumiemy się kolego?
Mam nadzieję że sprawę potraktujesz jako zamkniętą i poczytasz relację na spokojnie
Piątek w składzie: Tolis, Cierń, Marcin i Ryu zagraliśmy w nowego Splottera. Tak, Tolis ma rację - tłumaczenie to dramat. Faktem jest że rozgrywka już potem idzie płynnie ale zacząć to droga przez piekło. Zacznę może od opisania rozgrywki. Potem może malutkie podsumowanie gry. I przejdę do drugiego tytułu. Tak, był i drugi tytuł ale dla Tolisa liczy się tylko Splotter więc nawet nie raczył napisać że graliśmy
Początek i tu miła zmiana. Wiedziałem co chcę. Tak, brzmi to dziwnie w moich ustach ale 1 rundę miałem "dokładnie" przemyślaną. Wiedziałem kogo chcę zatrudnić i co chcę zrobić. Fakt, że przez przypadek dostałem lodówkę nic nie zmieniał
Ogólnie były 2 obozy: Ryu/Marcin i Tolis z pomału rozwijającą się infrastrukturą i Cierń który zaczynał się mnożyć w takim tempie, że nawet króliki by się nie powstydziły
Co do dalszej części gry to również miałem jakiś plan. Oczywiście plan był iście szatański. Najlepszy na świecie i oczywiście mój. Otóż (tu ostrzegam że zdradzam swój przepis na wygraną więc można skończyć czytać albo skopiować go na żywca w swoich grach - nie będę rościł żadnych praw - będę dumny że gracie według mojego przepisu i w zasadzie Wasza wygrana to moja wygrana
)
wystarczy mieć monopol na coli. Proste, co? Tylko że na to trzeba wpaść, moi drodzy. A to już wymaga pewnego obycia, znajomości, takiego wewnętrznego... Ok. Wiem, że nie powinienem pić jak piszę relację. Tak, miałem monopol na coli który wykorzystałem i tyle. Paln przygotowałem zatrudniając odpowiednich ludzi i sporo sprzedałem w 1 rundzie. W drugiej niedobry Marcin wstawił się jakąś lemoniadą i musiałem na nowo kombinować. Tak kto wyglądało:
Finalnie było tak, że walczyłem z Cierniem i nawet głupi błąd w ostatniej rundzie pozwolił mi wygrać. Tolis i Marcin jakby troszkę odstawali i walczyli ze sobą. Kolejność znacie więc nie powtarzam. Na koniec fotka mojej pierwszej zarobionej kasy i podsumowanie:
MINUSY:
- miejsce na stole - to ile ta gra zajmuje NIE jest normalne. Kto choć raz zagrał wie o czym mówię. Jeśli ktoś nie grał to lepiej wziąć poprawkę
- momentami gra przypominała Great Zimbabwe. Żeby nie było - ja GZ uwielbiam ale dla mnie Splotter to coś nowego zawsze. Nowa gra = nowa mechanika/nowe wszystko/bez nawiązań;
- kupienie koszulek na karty mija się z celem. Jest tyle tego że szkoda gadać. A jak nie ma koszulek to lipa bo na kartach zostają lekkie ślady palców;
PLUSY:
- fajna i klimatyczna grafika (można się śmiać
). Wiem co teraz Ci gracze ameri myślą... Tylko z drugiej strony... Co oni wiedzą o prawdziwych grach
- ogromne możliwości, sporo ludzi do zatrudnienia, losowe plansze. Jest szansa że szybko się nie znudzi;
- czas rozgrywki jest baaardzo przyzwoity (post Tolisa);
- Splotter potwierdza po raz kolejny swoją klasę - zakup ich gry to w zasadzie strzał w 10 (pod warunkiem że lubi się ciężkie euro);
Reasumując: kolejna świetna gra Sploter'a. Czekam na żonę i możliwość zagrania w to na 2 os. bo kto wie czy nie powinienem kupić
Splotter to Splotter a Ryu-świr to dalej Ryu-świr
A na drugą nogę Roll
Zapytam teraz: czy życie nie jest piękne?
O Rollu wiele nie napiszę bo i po co. Mówiłem wielokrotnie że ją uwielbiam i nic się nie zmieniło. Z wywieszonym jęzorem czekam na partię z dodatkiem (oczywiście że go mam
).
A w naszej partii szybko dostałem 6 developa (1VP za każdego developa na planszy), do tego miałem kafla zmniejszającego zakup developa o "-1" (ale min. 1) i w zasadzie miałem strategię na grę. Na koniec fotka móżdżących ludków i kolejność: 1.Ryu/2.Marcin/3.Cierń/4.Tolis
Co się działo przy innych planszach to nie mam pojęcia