(Gliwice) Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Tym razem "danie główne" wybrał Yiannis. Chłopak gra z nami w co tylko chcemy więc uczciwie było w końcu powiedzieć: "Yiannis, wybieraj Ty, poczuj się wyjątkowy" No i wybrał... Na szczęście była nas czwórka bo jakbyśmy grali w 3 to wziąłbym ze sobą knebel żeby całe Gliwice nie słyszało co myślę o tym tytule. A już, nie daj Boże, w 2 osoby bo już tylko podcinanie żył by zostało. A nie powiedziałem w co graliśmy? No to padło na Terra Mystica.
Tolis, Ryu, Tomek i Yiannis przystąpili do boju na planszy. Po losowaniu 2 (a w zasadzie 4) ras przystąpiliśmy do wyboru. Tolis - magowie (czerwoni), Yiannis - halfingi, Tomek - niebiescy z milionem zasobów na starcie, milionem zasobów przychodzących co turę, ogólnie, słowo "milion" całkiem nieźle definiuje tą rasę. No i ja... Mam szarych (inżynierowie i krasnoludy) oraz z dodatku rzeczni ludzi ( ) i zmiennokształtnych. Zmiennokształtnych się boję bo mnie nie przekonują. Rzeczni ludzie to nie mój poziom - za tępy jestem żeby dobrze tą rasą grać. Ja potrzebuję prostej rasy - postaw X dostań Y punktów zwycięstwa. Takimi mogę grać i dlatego padło na krasnoludy.
Zacznę standardowo. Byłem w przysłowiowej d... Niestety. I żaden Grzeniu, Wajwa czy inny "kolega" nic mi tu nie mogą zarzucić Byłem. Nic nie miałem. Kostek białych potrzebowałem jak tlenu - nie miałem. Kasy troszkę miałem. Może nie dość ale łapałem tlen wystarczająco. Mówiłem że nie miałem białych kostek żeby fajnie punktować? I ten mój zazdrosny wzrok na Tomka... Faza przychodu: Tolis - 2 białe kostki, Ryu - 2 białe kostki, Tomek - milion wszystkiego. Białe kosteczki - no problem. Kasa? Spoko, no problem. Ludzie? Przecież mam. I On narzekał... Ja narzekać mogłem, każdy mógł, ale Tomek stwierdził że też będzie. No co za człowiek... Jedyna moja radość to był ten moment:
Se zabudowałem Yiannisa. Żeby nie było - przeprosiłem Go ale chciałem jednak postawić miasto. Sorry ziomek ale gra to gra. Nie ma miejsca na sentymenty. I nawet sytuacja w Grecji mnie nie przekona
Ogólnie doszliśmy do ostatniej rundy i mój świat obrócił się o 360st. bo o więcej raczej nie może ;P
Yiannis w ostatniej rundzie wykupuje mi most. Głośno mówię co o tym myślę bo właśnie zniweczył mi cały plan. Jednakże Tolis patrzy troszkę dziwnie na mnie i mówi że przecież mi most niepotrzebny bo moja rasa ma tunneling No, zabił mnie. Wytłumaczył mi dokładnie o co chodzi. Patrzę na planszę i okazuje się że jestem skończonym debilem. Przez całą grę źle grałem swoją rasą. Moje plany były idiotyczne. Z tunnelingiem mogłem duuużo więcej. Kurde, zagrałbym zupełnie inaczej. No i musiałem ratować sytuację. Widząc co się święci zmieniłem plany tak, żeby się dostosować. Wygrałem 2 punktowania na koniec gry i udało się wygrać. Fakt - sporo farta ale się udało. Gimli byłby ze mnie dumny
Kolejność: 1.Ryu/2.Yiannis/3.Tomek/4.Tolis
Druga gra. Roll'ek
Tutaj Tolis oszukuje. Przykro mi to stwierdzić ale to fakt Losuje początkowego tajla startowego którym może dopłacić za stawianie świata czy developa. No i już... Ja zanim się rozwinąłem (a się bardzo starałem zrobić to max szybkim czasie) to Tolis-Dziad skończył grę. Nie udało mi się Go dogonić i wygrał. Kolejność: 1.Tolis/2.Ryu/3.Tomek/4.Yiannis
Tolis, Ryu, Tomek i Yiannis przystąpili do boju na planszy. Po losowaniu 2 (a w zasadzie 4) ras przystąpiliśmy do wyboru. Tolis - magowie (czerwoni), Yiannis - halfingi, Tomek - niebiescy z milionem zasobów na starcie, milionem zasobów przychodzących co turę, ogólnie, słowo "milion" całkiem nieźle definiuje tą rasę. No i ja... Mam szarych (inżynierowie i krasnoludy) oraz z dodatku rzeczni ludzi ( ) i zmiennokształtnych. Zmiennokształtnych się boję bo mnie nie przekonują. Rzeczni ludzie to nie mój poziom - za tępy jestem żeby dobrze tą rasą grać. Ja potrzebuję prostej rasy - postaw X dostań Y punktów zwycięstwa. Takimi mogę grać i dlatego padło na krasnoludy.
Zacznę standardowo. Byłem w przysłowiowej d... Niestety. I żaden Grzeniu, Wajwa czy inny "kolega" nic mi tu nie mogą zarzucić Byłem. Nic nie miałem. Kostek białych potrzebowałem jak tlenu - nie miałem. Kasy troszkę miałem. Może nie dość ale łapałem tlen wystarczająco. Mówiłem że nie miałem białych kostek żeby fajnie punktować? I ten mój zazdrosny wzrok na Tomka... Faza przychodu: Tolis - 2 białe kostki, Ryu - 2 białe kostki, Tomek - milion wszystkiego. Białe kosteczki - no problem. Kasa? Spoko, no problem. Ludzie? Przecież mam. I On narzekał... Ja narzekać mogłem, każdy mógł, ale Tomek stwierdził że też będzie. No co za człowiek... Jedyna moja radość to był ten moment:
Se zabudowałem Yiannisa. Żeby nie było - przeprosiłem Go ale chciałem jednak postawić miasto. Sorry ziomek ale gra to gra. Nie ma miejsca na sentymenty. I nawet sytuacja w Grecji mnie nie przekona
Ogólnie doszliśmy do ostatniej rundy i mój świat obrócił się o 360st. bo o więcej raczej nie może ;P
Yiannis w ostatniej rundzie wykupuje mi most. Głośno mówię co o tym myślę bo właśnie zniweczył mi cały plan. Jednakże Tolis patrzy troszkę dziwnie na mnie i mówi że przecież mi most niepotrzebny bo moja rasa ma tunneling No, zabił mnie. Wytłumaczył mi dokładnie o co chodzi. Patrzę na planszę i okazuje się że jestem skończonym debilem. Przez całą grę źle grałem swoją rasą. Moje plany były idiotyczne. Z tunnelingiem mogłem duuużo więcej. Kurde, zagrałbym zupełnie inaczej. No i musiałem ratować sytuację. Widząc co się święci zmieniłem plany tak, żeby się dostosować. Wygrałem 2 punktowania na koniec gry i udało się wygrać. Fakt - sporo farta ale się udało. Gimli byłby ze mnie dumny
Kolejność: 1.Ryu/2.Yiannis/3.Tomek/4.Tolis
Druga gra. Roll'ek
Tutaj Tolis oszukuje. Przykro mi to stwierdzić ale to fakt Losuje początkowego tajla startowego którym może dopłacić za stawianie świata czy developa. No i już... Ja zanim się rozwinąłem (a się bardzo starałem zrobić to max szybkim czasie) to Tolis-Dziad skończył grę. Nie udało mi się Go dogonić i wygrał. Kolejność: 1.Tolis/2.Ryu/3.Tomek/4.Yiannis
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Zawsze gram czerwonymi pionkami, wiec jak teraz wylosowałem Magów Chaosu / Gigantów - stwierdziłem ze znów spróbuję.
Ja w TM nie potrafię grać, a ta partia magami chaosu o potwierdziła. Na starcie tylko 1 domek. wstawiałem go ostatnio - więc bałem się za za blisko Ryu i Yannisa (byli koło siebie obydwoma domkami), obok Tomka się nie dało, to zacząłem niedaleko od Ryu i Yannisa.
Niedaleko okazało się jednak za daleko, nikt koiło mnie nie chciał się budować, więc stawianie Trading Postów, bez kafli bonusowych z kasą był bardzo kosztowny.
1 Tura postawiłem świątynie i wziąłem 2 płytki ze świątyni. Na tym się w zasadzie mój plan skończył. Przychód 2 kosteczek i 3 kasy (z płytki świątyni) nie pozwalał na wiele. Ale udało się ugrać powyżej 90 punktów a w przedostatniej turze wyglądało to tragicznie - ale efekt końcowy 4 miejsce.
Nigdy nie grałem w TM w 2 osoby, ale po tej partii wiem jakie to uczucie rozbudowywać się samemu
Ja w TM nie potrafię grać, a ta partia magami chaosu o potwierdziła. Na starcie tylko 1 domek. wstawiałem go ostatnio - więc bałem się za za blisko Ryu i Yannisa (byli koło siebie obydwoma domkami), obok Tomka się nie dało, to zacząłem niedaleko od Ryu i Yannisa.
Niedaleko okazało się jednak za daleko, nikt koiło mnie nie chciał się budować, więc stawianie Trading Postów, bez kafli bonusowych z kasą był bardzo kosztowny.
1 Tura postawiłem świątynie i wziąłem 2 płytki ze świątyni. Na tym się w zasadzie mój plan skończył. Przychód 2 kosteczek i 3 kasy (z płytki świątyni) nie pozwalał na wiele. Ale udało się ugrać powyżej 90 punktów a w przedostatniej turze wyglądało to tragicznie - ale efekt końcowy 4 miejsce.
Nigdy nie grałem w TM w 2 osoby, ale po tej partii wiem jakie to uczucie rozbudowywać się samemu
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Ryu - graba! W piątek u mnie cisza, ale w sobotę krasnoludy zdobyły Terrinoth. Złoto złoto złoto...
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Następnym razem gramy na stolikach obok, gotowy podkład:
https://www.youtube.com/watch?v=ov5pxaIbJlM
https://www.youtube.com/watch?v=ov5pxaIbJlM
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Od jakiegoś czasu Ryu mi wypomina, że obiecałem mu relację z Piątkowego Ćmoka w Gliwicach. W ostatni piątek zobowiązałem się do naskrobania kilku słów - jak obiecałem - tak czynię
Pod koniec poprzedniego tygodnia padła idea, że grę wieczoru wybierze Yannis. To gość, który jest bardzo elastyczny co do gier i tłucze z nami we wszystko to co chcemy. Ponieważ "my" także jesteśmy "elastyczni" zgodziliśmy się bez wahania - jego wybór padł na Terra Mystica
To moja 3 gra w TM, więc cudów się nie spodziewałem.
Każdy z nas dostał po 2 karty z rasami do wyboru - Yiannis wybrał Niziołków, Tolis - Czarodziejów (chyba tak się ta rasa nazywa ), Ryu - rozważał wybór pomiędzy Rzecznymi Ludzmi a Krasnalami - przeważyły Krasnale i ich podziemne tunele (o których Ryu dowiedział się w ostatniej rundzie ), a ja, idąc za radą Ryu, wybrałem Ryboludzi. Wybrałem rasę która zaczyna na dzień dobry z "milionem kasy i białych kostek" - cyt. Ryu Ponieważ to dopiero moja 3 gra postanowiłem spróbować ustawić się na mapie poza zasięgiem przeciwników - tak, żeby nikt mi nie przeszkadzał w terraformingu i stawianiu budynków. Po rozegraniu tej partii wniosek nasunął się sam, jeśli na kartach bonusowych nie ma do wzięcia kasy nie warto się oddzielać od reszty. Tolis tak wylosował karty bonusowe pasowania gracza, że były tylko 2 karty z przychodem 2 kasy!! Jak pech to pech Koszt stawiania budynków był mega wielki i odrazu zaczął mi doskwierać brak golda. Jako pierwszy bonus udało mi się wyrwać kapłana i już w drugiej rundzie miałem cene terraformingu 1 Generalnie przy moim przychodzie białych kosteczek mogłem zamieniać każdy teren w mokradła w ilości jakiej chciałem - ale nie to było moim celem. Ponieważ oba moje startowe budynki miały największą odległość od siebie(w porównaniu do innych), a bonus 18 punktów dostawało się za największą odległość pomiędzy twierdzą i świątynią, postanowiłem go zgarnąć. Hasłem przewodnim 2 i 3 rundy było wzmocnienie swojej pozycji na torach małej punktacji oraz przygotowanie terenów pod twierdzę i świątynie. W 4 rundzie udało mi się postawić twierdzę i jak się okazało - zdecydowanie za późno, bonus który daje nie poprawił zbytnio mojej sytuacji finansowej . W 5 rundzie stanąłem przed ciężkim wyborem - budując małą świątynię - albo wybrać cud z 3 brązowymi żetonami i przegonić Yiannisa na torze małej punktacji albo wybrać możliwość postawienia miasta mając tylko 6 punktów. Wybrałem postawienie miasta za 6 punktów a Tolis - łobuz, przypomniał mi już po fakcie, że przy stawianiu dużej świątyni też przysługuje mi wzięcie cudu!!!! :O Gdybym o tym pamiętał, byłaby szansa wskoczyć na drugie miejsce - a tak tylko 3
Mam nadzieję, że przy następnej okazji uda się wylosować ponownie ryboludzi - uświadomienie to 80% sukcesu -> patrz Ryu
Ponieważ nie było zbytnio czasu na następną poważną grę, Ryu wyciągnął z torby swoją słynną zapchajdziurę - Roll for the Galaxy - kości, kości, kości, kości i jeszcze więcej kości oraz mega losowość - losowość przy grzebaniu w czarnym worku (dobrze kota tam nie ma ) i losowość z kubka - znowu kości . Im głośniej grzechocze w kubku tym lepiej. Wcześniej grywałem w Rolla bez dodatku - zasady jasne, czytelne, przejrzyste - tajle na grubiutkim kartonie z dopracowaną grafiką. Ogólnie wiedziałem o co chodzi - parawanujesz, grzechoczesz, rzucasz, ustawiasz, losujesz, sprzedajesz, budujesz, produkujesz, wysyłasz sprzedajesz, kupujesz i od nowa Gra fajna, szybka i przystępna - godna polecenia.
Nadeszła kolej na moją pierwszą grę z dodatkiem - moje obawy się nie potwierdziły. Myślałem, że przekombinują i grę prostą, przystępną uczynią bardziej rozbudowaną i skomplikowaną. Dorzucili questy z nagrodami i nowe tajle, dzięki dodaniu kości, kości, kości z podwójnymi znaczkami na ściance zmniejszyli losowość. Poprzez dodanie questów gra nabrała soczystości a zmniejszenie losowości umożliwia lepsze zaplanowanie wykonywanych akcji. Tolis chyba faktycznie jakiś zbugowany kafel wyciągnął - bo zanim się spostrzegliśmy to już skończył grę Z chęcią zagram jeszcze raz.
Pod koniec poprzedniego tygodnia padła idea, że grę wieczoru wybierze Yannis. To gość, który jest bardzo elastyczny co do gier i tłucze z nami we wszystko to co chcemy. Ponieważ "my" także jesteśmy "elastyczni" zgodziliśmy się bez wahania - jego wybór padł na Terra Mystica
To moja 3 gra w TM, więc cudów się nie spodziewałem.
Każdy z nas dostał po 2 karty z rasami do wyboru - Yiannis wybrał Niziołków, Tolis - Czarodziejów (chyba tak się ta rasa nazywa ), Ryu - rozważał wybór pomiędzy Rzecznymi Ludzmi a Krasnalami - przeważyły Krasnale i ich podziemne tunele (o których Ryu dowiedział się w ostatniej rundzie ), a ja, idąc za radą Ryu, wybrałem Ryboludzi. Wybrałem rasę która zaczyna na dzień dobry z "milionem kasy i białych kostek" - cyt. Ryu Ponieważ to dopiero moja 3 gra postanowiłem spróbować ustawić się na mapie poza zasięgiem przeciwników - tak, żeby nikt mi nie przeszkadzał w terraformingu i stawianiu budynków. Po rozegraniu tej partii wniosek nasunął się sam, jeśli na kartach bonusowych nie ma do wzięcia kasy nie warto się oddzielać od reszty. Tolis tak wylosował karty bonusowe pasowania gracza, że były tylko 2 karty z przychodem 2 kasy!! Jak pech to pech Koszt stawiania budynków był mega wielki i odrazu zaczął mi doskwierać brak golda. Jako pierwszy bonus udało mi się wyrwać kapłana i już w drugiej rundzie miałem cene terraformingu 1 Generalnie przy moim przychodzie białych kosteczek mogłem zamieniać każdy teren w mokradła w ilości jakiej chciałem - ale nie to było moim celem. Ponieważ oba moje startowe budynki miały największą odległość od siebie(w porównaniu do innych), a bonus 18 punktów dostawało się za największą odległość pomiędzy twierdzą i świątynią, postanowiłem go zgarnąć. Hasłem przewodnim 2 i 3 rundy było wzmocnienie swojej pozycji na torach małej punktacji oraz przygotowanie terenów pod twierdzę i świątynie. W 4 rundzie udało mi się postawić twierdzę i jak się okazało - zdecydowanie za późno, bonus który daje nie poprawił zbytnio mojej sytuacji finansowej . W 5 rundzie stanąłem przed ciężkim wyborem - budując małą świątynię - albo wybrać cud z 3 brązowymi żetonami i przegonić Yiannisa na torze małej punktacji albo wybrać możliwość postawienia miasta mając tylko 6 punktów. Wybrałem postawienie miasta za 6 punktów a Tolis - łobuz, przypomniał mi już po fakcie, że przy stawianiu dużej świątyni też przysługuje mi wzięcie cudu!!!! :O Gdybym o tym pamiętał, byłaby szansa wskoczyć na drugie miejsce - a tak tylko 3
Mam nadzieję, że przy następnej okazji uda się wylosować ponownie ryboludzi - uświadomienie to 80% sukcesu -> patrz Ryu
Ponieważ nie było zbytnio czasu na następną poważną grę, Ryu wyciągnął z torby swoją słynną zapchajdziurę - Roll for the Galaxy - kości, kości, kości, kości i jeszcze więcej kości oraz mega losowość - losowość przy grzebaniu w czarnym worku (dobrze kota tam nie ma ) i losowość z kubka - znowu kości . Im głośniej grzechocze w kubku tym lepiej. Wcześniej grywałem w Rolla bez dodatku - zasady jasne, czytelne, przejrzyste - tajle na grubiutkim kartonie z dopracowaną grafiką. Ogólnie wiedziałem o co chodzi - parawanujesz, grzechoczesz, rzucasz, ustawiasz, losujesz, sprzedajesz, budujesz, produkujesz, wysyłasz sprzedajesz, kupujesz i od nowa Gra fajna, szybka i przystępna - godna polecenia.
Nadeszła kolej na moją pierwszą grę z dodatkiem - moje obawy się nie potwierdziły. Myślałem, że przekombinują i grę prostą, przystępną uczynią bardziej rozbudowaną i skomplikowaną. Dorzucili questy z nagrodami i nowe tajle, dzięki dodaniu kości, kości, kości z podwójnymi znaczkami na ściance zmniejszyli losowość. Poprzez dodanie questów gra nabrała soczystości a zmniejszenie losowości umożliwia lepsze zaplanowanie wykonywanych akcji. Tolis chyba faktycznie jakiś zbugowany kafel wyciągnął - bo zanim się spostrzegliśmy to już skończył grę Z chęcią zagram jeszcze raz.
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
...a dokładniej:
- Na jednej połowie Zamki i Via ad Gloriam
- Na drugiej Blood Rage i Zamki
- Ryu nie było, to i zdjęć nie ma.
- Dziękuję za udział w teście.
- W sobotę wieczorem, na deser, był jeszcze Runewars
- Na jednej połowie Zamki i Via ad Gloriam
- Na drugiej Blood Rage i Zamki
- Ryu nie było, to i zdjęć nie ma.
- Dziękuję za udział w teście.
- W sobotę wieczorem, na deser, był jeszcze Runewars
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Może i nie piątek ale ze cześć z nas miała wolne to zagraliśmy w Gallerist w poniedziałek.
Gra bardzo fajna. Relacji nie będzie bo to nie piątek, chyba że Tomek napisze ( )
Kolejność: Ryu/Tolis/Tomek (my z Tolisem byliśmy po 1 partii więc kolejność nie dziwi. Tomek kiedy rewanż? )
Gra bardzo fajna. Relacji nie będzie bo to nie piątek, chyba że Tomek napisze ( )
Kolejność: Ryu/Tolis/Tomek (my z Tolisem byliśmy po 1 partii więc kolejność nie dziwi. Tomek kiedy rewanż? )
-
- Posty: 836
- Rejestracja: 28 paź 2010, 12:04
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 9 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Nowy Rok, nowe spotkanie, tylko koledzy jakoś tak o rok starsi A na stole jedna gra z tłumaczeniem zasad, a druga z marszu gdzie każdy miał już większe lub mniejsze doświadczenie.
Na pierwszy ogień Belfort z tłumaczeniem, bo Tomek grał po raz pierwszy, a ja po raz drugi po dwuletniej przerwie. Tak więc w praktyce dla mnie też debiut. Jedyne co pamiętałem z gry, to że d... nie urwała, ale też nie odrzuciła.
Tak więc zaczęliśmy. Chłopaki na dzień dobry dostali budynek co daje 1 ludzika, a dodatkowo Cierń zaczynał. I od razu wbił się na ogólnodostępne pole rozmnożenia. Tak więc miał 2 miejsca do rozmnażania. Grubo. Ja musiałem zagrać zamianę kolejności i dopiero od następnej tury mogłem się rozmnażać. Tak więc do Ciernia spora strata, do Tomka nieco mniejsza. Mniejsza ilość ludzi sprawiła, że prawie wogóle nie dostawałem bonusu za surowce za największą ilość ludzi na polu. Jako rekompensatę wystawiłem kuźnię i miałem dużo zelaza ale przez całą grę miałem wrażenie, że jestem o krok za kolegami. Być może mylne, być może nie, ale koniec końców Cierń wygrał ze sporą przewagą, a ja na drugim miejscu tuż przed Tomkiem, mimo że zbudowałem 2 budynki więcej. Tak więc wrażenie ogólne pozostaje bez zmian: w miarę dobre euro, którego nie odmówię, ale też nie będę proponować.
Bo proponować to ja mogę to co poszło na drugą nogę: Zamki szalonego króla Ludwika. Tym razem każdy z jakimś tam doświadczeniem, bez tłumaczenia zasad, rozkładamy grę i jedziemy z koksem. I partia wyszła zupełnie inaczej niż zwykle. Na dzień dobry wchodzi podziemna komnata punktująca podziemne komnaty. A jeden z celów to ilość podziemnych komnat. Tak więc po pierwsze kupiłem schody, a w drugiej turze, gdzie byłem budowniczym ustawiłem ją za 15 tys. I kupiłem wywalając kasę do banku - nie będę paść kolegów, o nie! W każdym razie koledzy nie pozostali dłużni i też co lepsze kafle kupowali płacąc do banku. Tak więc kasy w grze meliśmy mało. Co ciekawe, po dokupieniu drugiej komnaty podziemnej wydawało się, że nikt mnie w tej grze nie powstrzyma. A co na koniec się okazało? Parę dość poważnych baboli sprawiło, że cele na podziemia wygrał Tomek, a pozostałe Cierń. I to on ostatecznie wygrał całą grę przed Tomkiem.
Gdy podsumuję i porównam obie gry to zdecydowanie wygrywa Ludwik. Pomimo mojej przegranej, wiem co i kiedy zwaliłem i mogę wyciągnąć wnioski do kolejnej partii. W Belforcie nie mam pojęcia co mógłbym zrobić inaczej/lepiej i jak bronić się przed takim a nie innym układem początkowym. I jakoś nie mam ciśnienia żeby to sprawdzić.
Na pierwszy ogień Belfort z tłumaczeniem, bo Tomek grał po raz pierwszy, a ja po raz drugi po dwuletniej przerwie. Tak więc w praktyce dla mnie też debiut. Jedyne co pamiętałem z gry, to że d... nie urwała, ale też nie odrzuciła.
Tak więc zaczęliśmy. Chłopaki na dzień dobry dostali budynek co daje 1 ludzika, a dodatkowo Cierń zaczynał. I od razu wbił się na ogólnodostępne pole rozmnożenia. Tak więc miał 2 miejsca do rozmnażania. Grubo. Ja musiałem zagrać zamianę kolejności i dopiero od następnej tury mogłem się rozmnażać. Tak więc do Ciernia spora strata, do Tomka nieco mniejsza. Mniejsza ilość ludzi sprawiła, że prawie wogóle nie dostawałem bonusu za surowce za największą ilość ludzi na polu. Jako rekompensatę wystawiłem kuźnię i miałem dużo zelaza ale przez całą grę miałem wrażenie, że jestem o krok za kolegami. Być może mylne, być może nie, ale koniec końców Cierń wygrał ze sporą przewagą, a ja na drugim miejscu tuż przed Tomkiem, mimo że zbudowałem 2 budynki więcej. Tak więc wrażenie ogólne pozostaje bez zmian: w miarę dobre euro, którego nie odmówię, ale też nie będę proponować.
Bo proponować to ja mogę to co poszło na drugą nogę: Zamki szalonego króla Ludwika. Tym razem każdy z jakimś tam doświadczeniem, bez tłumaczenia zasad, rozkładamy grę i jedziemy z koksem. I partia wyszła zupełnie inaczej niż zwykle. Na dzień dobry wchodzi podziemna komnata punktująca podziemne komnaty. A jeden z celów to ilość podziemnych komnat. Tak więc po pierwsze kupiłem schody, a w drugiej turze, gdzie byłem budowniczym ustawiłem ją za 15 tys. I kupiłem wywalając kasę do banku - nie będę paść kolegów, o nie! W każdym razie koledzy nie pozostali dłużni i też co lepsze kafle kupowali płacąc do banku. Tak więc kasy w grze meliśmy mało. Co ciekawe, po dokupieniu drugiej komnaty podziemnej wydawało się, że nikt mnie w tej grze nie powstrzyma. A co na koniec się okazało? Parę dość poważnych baboli sprawiło, że cele na podziemia wygrał Tomek, a pozostałe Cierń. I to on ostatecznie wygrał całą grę przed Tomkiem.
Gdy podsumuję i porównam obie gry to zdecydowanie wygrywa Ludwik. Pomimo mojej przegranej, wiem co i kiedy zwaliłem i mogę wyciągnąć wnioski do kolejnej partii. W Belforcie nie mam pojęcia co mógłbym zrobić inaczej/lepiej i jak bronić się przed takim a nie innym układem początkowym. I jakoś nie mam ciśnienia żeby to sprawdzić.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
W związku z faktem, że dziś kosztuję Polish IPA relacji nie będzie. Wiemy co i jak piszę po 1 piwku
Relacja będzie pisana wieczorem w dniu jutrzejszym przy czym pragnę zaznaczyć że będzie trochę cenzury.
Jeśli ktokolwiek z moich kolegów by coś napisał to NIE ufajcie mu. Fotki mam ja a tylko fotki to niezbity dowód na wczorajszej zajście. W innym przypadku to tylko słowo przeciw słowu i ja się z wszystkiego wycofam
Relacja będzie pisana wieczorem w dniu jutrzejszym przy czym pragnę zaznaczyć że będzie trochę cenzury.
Jeśli ktokolwiek z moich kolegów by coś napisał to NIE ufajcie mu. Fotki mam ja a tylko fotki to niezbity dowód na wczorajszej zajście. W innym przypadku to tylko słowo przeciw słowu i ja się z wszystkiego wycofam
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Obiecałem to i napiszę choć jestem w połowie Bruce'a Znacie takie piwo? Browar Solipiwko Double IPA (117 IBU ) - UWAGA - troszkę goryczkowe
No więc w piątek zagraliśmy z Cierniem i Yiannisem w Signorie. Jak tylko spojrzałem na planszę wiedziałem jakie to wydawnictwo. Chłopaki mają tak charakterystyczny styl że patrzysz - i wiesz na co masz się szykować - zupełnie jak Splotter
Po tłumaczeniu zasad, w drugim, co do fajności języku (EN) przystąpiliśmy do rozgrywki. Pierwsze 2 akcje w pierwszej rundzie zwaliłem na maxa ale co się dziwić. Zasady tłumaczone EN to i nie zawsze wszystko załapię pomimo że wydaje mi się to oczywiste przy ich tłumaczeniu. Osobiście uważam że Yiannis jest na pozycji uprzywilejowanej i powinien słuchać zasad PL tyle samo razy co ja EN Tak, jestem chrześcijaninem, tak wiem co mówi Nowy Testament ale momentami wolę Stary i Jego "oko za oko"
No nic... Zaczęliśmy i jestem pierwszym graczem. Kurde. Masakra. Czułem się jak przy Gwiezdnym Piracie - milion opcji a ja nie mam zielonego pojęcia co mam robić.
I... W zasadzie nie wiem co napisać. Gra jakiegoś mega wrażenia nie zrobiła. Mogę zagrać ale jest kilka gier z tego wydawnictwa które oceniam zdecydowanie wyżej (Vinhos, Madeira, nawet Nippon). No i już. Koniec? Chyba tak - gra dobra i tylko tyle. Może zdanie zmienię jak zagramy ponownie na poprawnych regułach (wkradł nam się 1 mały błąd) ale rewelacji bym się raczej nie spodziewał. Kolejność: 1.Cierń/2.Ryu/3.Yiannis
Potem pada hasło Roll ale nie mam. Wiem, już że jestem głupek bo powinienem mieć. Kiedyś nawet mówiłem , że będę nosił zawsze. Ot tak, w razie czego. Niestety nie wziąłem a że koledzy na stole obok jeszcze grali to zagrałem w coś na M. Tytułu nie napiszę choć znam, fotek nie umieszczę choć ponoć ( ) mam (Tomek myśli że jak mi zrobi fotkę przy jakiś fillerku to od razu opublikuję - otóż kolego Tomek - jakbyś mi zrobił fotkę przy NORMALNYM tytule to tak, opublikowałbym to w tym poście, a tak - nie ma fotki, nie ma dowodu że w to grałem ). Ogólnie ponoć w coś zagrałem. Ponoć było to coś z Roszpunką na jednym tajlu. Ponoć w połowie gry zacząłem tęsknić za Colt Express. Ponoć to nie jest takie losowe --> Ponoć zakończyliśmy tak: 1.Cierń/2.Ryu/3.Yiannis
Od następnego razu biorę Roll'a zawsze. Chrzanię takie popierdółki ;P
Na stole obok NOWOŚĆ Essen 2015
i jakże-by-inaczej Agri
No więc w piątek zagraliśmy z Cierniem i Yiannisem w Signorie. Jak tylko spojrzałem na planszę wiedziałem jakie to wydawnictwo. Chłopaki mają tak charakterystyczny styl że patrzysz - i wiesz na co masz się szykować - zupełnie jak Splotter
Po tłumaczeniu zasad, w drugim, co do fajności języku (EN) przystąpiliśmy do rozgrywki. Pierwsze 2 akcje w pierwszej rundzie zwaliłem na maxa ale co się dziwić. Zasady tłumaczone EN to i nie zawsze wszystko załapię pomimo że wydaje mi się to oczywiste przy ich tłumaczeniu. Osobiście uważam że Yiannis jest na pozycji uprzywilejowanej i powinien słuchać zasad PL tyle samo razy co ja EN Tak, jestem chrześcijaninem, tak wiem co mówi Nowy Testament ale momentami wolę Stary i Jego "oko za oko"
No nic... Zaczęliśmy i jestem pierwszym graczem. Kurde. Masakra. Czułem się jak przy Gwiezdnym Piracie - milion opcji a ja nie mam zielonego pojęcia co mam robić.
I... W zasadzie nie wiem co napisać. Gra jakiegoś mega wrażenia nie zrobiła. Mogę zagrać ale jest kilka gier z tego wydawnictwa które oceniam zdecydowanie wyżej (Vinhos, Madeira, nawet Nippon). No i już. Koniec? Chyba tak - gra dobra i tylko tyle. Może zdanie zmienię jak zagramy ponownie na poprawnych regułach (wkradł nam się 1 mały błąd) ale rewelacji bym się raczej nie spodziewał. Kolejność: 1.Cierń/2.Ryu/3.Yiannis
Potem pada hasło Roll ale nie mam. Wiem, już że jestem głupek bo powinienem mieć. Kiedyś nawet mówiłem , że będę nosił zawsze. Ot tak, w razie czego. Niestety nie wziąłem a że koledzy na stole obok jeszcze grali to zagrałem w coś na M. Tytułu nie napiszę choć znam, fotek nie umieszczę choć ponoć ( ) mam (Tomek myśli że jak mi zrobi fotkę przy jakiś fillerku to od razu opublikuję - otóż kolego Tomek - jakbyś mi zrobił fotkę przy NORMALNYM tytule to tak, opublikowałbym to w tym poście, a tak - nie ma fotki, nie ma dowodu że w to grałem ). Ogólnie ponoć w coś zagrałem. Ponoć było to coś z Roszpunką na jednym tajlu. Ponoć w połowie gry zacząłem tęsknić za Colt Express. Ponoć to nie jest takie losowe --> Ponoć zakończyliśmy tak: 1.Cierń/2.Ryu/3.Yiannis
Od następnego razu biorę Roll'a zawsze. Chrzanię takie popierdółki ;P
Na stole obok NOWOŚĆ Essen 2015
i jakże-by-inaczej Agri
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Oj Ryu , naśmiewasz się z Puerto Rico , a sam zagrałeś w Piotrusia
Cóż , myślałem o innych tytułach , ale chłopaki zobaczyli na stole pudełko i się napalili na Puerto.
Wytłumaczyłem , zagraliśmy.
Stary tytuł , ale jary moim zdaniem. Kiedyś sporo w to grywaliśmy , pamiętam sobota/niedziela to było obowiązkowo 7 partii z podliczaniem małych punktów , które dopiero decydowały o zwycięstwie ... Ech dawne dzieje
Dla mnie z perspektywy czasu tytuł wiele nie stracił i bynajmniej nie "trąci myszką" , dodatkowo przypadł do gustu Grzeniowi , ale jemu podoba się każda gra gdzie są statki i wysyłka
Na drugą nogę Agricola , nie ma się co tu zbytnio rozpisywać - karty w obiegu były słabe , bynajmniej ja tam nie miałem za bardzo co wystawiać , pomimo tego nie szło źle i jak tak myślę , co było kluczowe w tej partii , to chyba moment kiedy Grzeniu wyhaczył mi 5 owiec , to mnie zmusiło do obrania innej drogi , w dodatku nie pomogło , że Tomek co rusz wyhaczał kamienie i finalnie gra skończyła się zwycięstwem Grzenia ...
Gratulacje
Cóż , myślałem o innych tytułach , ale chłopaki zobaczyli na stole pudełko i się napalili na Puerto.
Wytłumaczyłem , zagraliśmy.
Stary tytuł , ale jary moim zdaniem. Kiedyś sporo w to grywaliśmy , pamiętam sobota/niedziela to było obowiązkowo 7 partii z podliczaniem małych punktów , które dopiero decydowały o zwycięstwie ... Ech dawne dzieje
Dla mnie z perspektywy czasu tytuł wiele nie stracił i bynajmniej nie "trąci myszką" , dodatkowo przypadł do gustu Grzeniowi , ale jemu podoba się każda gra gdzie są statki i wysyłka
Na drugą nogę Agricola , nie ma się co tu zbytnio rozpisywać - karty w obiegu były słabe , bynajmniej ja tam nie miałem za bardzo co wystawiać , pomimo tego nie szło źle i jak tak myślę , co było kluczowe w tej partii , to chyba moment kiedy Grzeniu wyhaczył mi 5 owiec , to mnie zmusiło do obrania innej drogi , w dodatku nie pomogło , że Tomek co rusz wyhaczał kamienie i finalnie gra skończyła się zwycięstwem Grzenia ...
Gratulacje
Always look on the bright side of life
-
- Posty: 836
- Rejestracja: 28 paź 2010, 12:04
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 9 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Po wstępnym podziale na stole okazało się, że z Wajwą i Tomkiem musimy sobie coś wybrać do grania. Akurat Wajwa oddawał Puerto Rico Ryu, więc pudło leżało na stole. Tomek wyczytał "gra roku 2007", więc błysk w oku był zauważalny. Ja z kolei wciąż słyszałem od znajomych nie-graczy pytanie, czy znam Puerto Rico. Dodatkowo, gra przez dłuugi czas była w ścisłej czołówce na BGG, nawet teraz jest na wysokim 6-tym miejscu. Tak więc uznałem, że po tylu latach grania w planszówki, warto wreszcie ten tytuł poznać. Wajwa, jako stary wyjadacz rozłożył nam kafle budyków tak, żeby było ciekawie. No i chyba przesadził, bo wciąż zarabialiśmy kupę kasy i mogliśmy nią fest szastać (a zwłaszcza Tomek)- ponoć zwykle tak nie ma i trzeba bardziej kombinować. Ale mimo to, mi tytuł się podobał i się nie dziwię jego wysokiej pozycji i opinii. Chętnie zagram jeszcze nie raz. Ostateczna kolejność: 1. Wajwa 46 (tiebreaker), 2. Tomek 46, 3. Grzeniu 40
Na drugą nogę, Wajwa rzucił tematem Agricoli, której ja z kolei nigdy nie odmawiam. Tomek chyba poczuł się zobowiazany po naszej zgodzie na Puerto Rico i gdy miał 2 chętnych do Agricoli to już nie protestował - a słusznie, bo to dobra gra jest
W każdym razie w drafcie postanowiłem iść w gliniane izby. Miałem na nie zniżkę, dodatkowo karty dostarczały glinę i żywność, więc było ok. Problem jedynie był taki, że od czasu do czasu trzeba było iść na ryby, a tam tylko 3-4 żywności. Więc kiedy Wajwie się szykowało 5 owiec (i to po raz drugi!) postanowiłem zagrać negatywną iterakcję i zamiast dniówki za 3 żywności, wziąłem 5 owiec, 4 wypuściłem a jedną zjadłem za 2 żywnosci. Więc jak dla mnie ruch tylko minimalnie gorszy od wymaganego, ale za to dla Wajwy spooore utrudnienie. No i jak się okazało, dzięki temu wygrałem, bo Wajwie zacięła się maszynka do generowania punktów i musiał kombinować z żarciem. A najwazniejsze jest to, że to moje pierwsze zwycięstwo nad Wajwą od chyba 3 lat. No ale wiecie, jak się rywalizuje z online-owym mistrzem Agricoli to lekko nie ma
Na drugą nogę, Wajwa rzucił tematem Agricoli, której ja z kolei nigdy nie odmawiam. Tomek chyba poczuł się zobowiazany po naszej zgodzie na Puerto Rico i gdy miał 2 chętnych do Agricoli to już nie protestował - a słusznie, bo to dobra gra jest
W każdym razie w drafcie postanowiłem iść w gliniane izby. Miałem na nie zniżkę, dodatkowo karty dostarczały glinę i żywność, więc było ok. Problem jedynie był taki, że od czasu do czasu trzeba było iść na ryby, a tam tylko 3-4 żywności. Więc kiedy Wajwie się szykowało 5 owiec (i to po raz drugi!) postanowiłem zagrać negatywną iterakcję i zamiast dniówki za 3 żywności, wziąłem 5 owiec, 4 wypuściłem a jedną zjadłem za 2 żywnosci. Więc jak dla mnie ruch tylko minimalnie gorszy od wymaganego, ale za to dla Wajwy spooore utrudnienie. No i jak się okazało, dzięki temu wygrałem, bo Wajwie zacięła się maszynka do generowania punktów i musiał kombinować z żarciem. A najwazniejsze jest to, że to moje pierwsze zwycięstwo nad Wajwą od chyba 3 lat. No ale wiecie, jak się rywalizuje z online-owym mistrzem Agricoli to lekko nie ma
- asiok
- Posty: 1423
- Rejestracja: 09 paź 2008, 17:29
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 331 times
- Been thanked: 76 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Z tego co pamiętam budynki się nie rozkłada dowolnie, tylko kładzie na przypisane im jednoznacznie miejsca na planszy. Źle pamiętam czy mieliście jakiego hołmrula?Grzeniu pisze:(...) Wajwa, jako stary wyjadacz rozłożył nam kafle budyków tak, żeby było ciekawie.
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Wszystko było ok , porozkładane tak jak miało być - jak będzie następny raz to każdy będzie sobie wybierał jaki budynek chciałby mieć w grze - wtedy już nie będzie tak fajnieasiok pisze:Z tego co pamiętam budynki się nie rozkłada dowolnie, tylko kładzie na przypisane im jednoznacznie miejsca na planszy. Źle pamiętam czy mieliście jakiego hołmrula?Grzeniu pisze:(...) Wajwa, jako stary wyjadacz rozłożył nam kafle budyków tak, żeby było ciekawie.
Punkty się zgadzają , ale wygrał Tomek , który miał milion dublonówGrzeniu pisze: Ostateczna kolejność: 1. Wajwa 46 (tiebreaker), 2. Tomek 46, 3. Grzeniu 40
Eno Grzeniu , nie jest ze mnie aż taki master Ostatnio pojechaliście mnie do zera u Ciernia jak "kibicowaliśmy" na Polska-Niemcy , tak więc na jesieniGrzeniu pisze: A najwazniejsze jest to, że to moje pierwsze zwycięstwo nad Wajwą od chyba 3 lat. No ale wiecie, jak się rywalizuje z online-owym mistrzem Agricoli to lekko nie ma
Always look on the bright side of life
- Salgi
- Posty: 184
- Rejestracja: 17 lut 2009, 21:04
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 1 time
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Wajwa i Grzeniu to jest jednak gwarant porzadnej gry na stole, az zaluje ze mnie nie bylo
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Kolejny piątek i kolejna nowość z Essen. Tym razem MULE wspomagane Orleans
Było nas trzech: ja, Cierń i Yiannis bo Tomek w ostatnim momencie wyleciał. Cóż... Taki lajf
Zaczęliśmy od ślicznego MULE. Super to wygląda. Takie sobie zwierzaczki jakieś, karty z fajnymi grafikami. Zresztą zobaczcie sobie sami na poniżej fotce - coś tam wiać.
Niestety mój EN średnio dawał radę przy tłumaczeniu tej gry ale nie było co się zrażać - nie to pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Jakoś poszło i zaczęliśmy grać. Tu kupujesz sobie teren, tu dajesz jakieś zwierzę czy coś żebyś mógł produkować, potem energię żeby uruchomić tą produkcję i już. Nic nowego, nic ekscytującego ale przynajmniej działało. I teraz bez zbędnych ceregieli powiem jak bardzo ta gra jest beznadziejna i jak bardzo będę się bronił żeby jeszcze w nią czasem nie zagrać w formie w jakiej graliśmy, bo graliśmy z kartami. Tak, w tej grze karty to zło. A dlaczego? Jest tu zaiste piękny mechanizm którego nie rozumiem a w zasadzie rozumiem ale jest tak beznadziejny że wolałbym go nie rozumieć i nigdy o nim nie słyszeć. Otóż gracz który zarobił najwięcej w rundzie - tak, lider, będzie kopany. Nie, nie lekko. Ot, będzie kopany przez grę i innych graczy tylko i wyłącznie po to (to moje przypuszczenie) żeby znowu zrównać się z innymi i wspólnie walczyć o wygraną. Yupi!!!! Co za genialny mechanizm. Ja rozumiem, można kopnąć raz - wiadomo, ale co turę przez wszystkich? A jak było u nas... Byłem pierwszy przez chyba 70-80% gry - ot, miałem jakiś plan. Plan był dobry i przyniósł mi kupę kasy (VP). Więc w swojej turze jako że byłem liderem otrzymywałem kartę szczęścia czy jak ją zwać i dawałem komu chcę. Karta dawała jakiś profit. Ta osoba która kartę otrzymała dostawała inną kartę - tym razem nieszczęścia i zagrywała na kogoś innego więc... Ja wszystkie dawałem Yiannisowi (mam zasadę, że Cierniowi nigdy nie ufam w planszówkach) a Yiannis za każdym razem lał lidera - mnie. A karty były fajne - wyrzuć swojego zwierzaka z terenu (brak produkcji czegoś przy 5 terenach jednak boli), wywal połowę żetonów akcji (czyli runda w plecy - przy 7 chyba jest miło, co? ), ot takie miłe i sympatyczne akcje. Mało tego do gry wchodzą karty które dotyczą wszystkich albo lidera. Czyli albo wszyscy dostajemy po pupie albo ja. Gratuluję twórcom gry genialnego mechanizmu. Po prostu miód Ok, nie pastwię się więcej. W końcówce Cierniu mnie przez to wszystko niewiele przegonił ale to już mało istotne. Wrażenia - z kartami więcej nie siądę. Bez nich rozważę. Kolejność: 1.Cierń/2.Ryu/3.Yiannis
I na koniec fotka:
Druga gra i Orleans. No i tu jest dużo lepiej bo to bardzo dobra gra jest. Tłumaczymy zasady i gramy.
Grzecznie chłopakom powiedziałem że szary tor, wg mnie, jest ważny. Na tym torze leży sporo kasy, ludzików i są mnożniki punktów. Wg mnie nie można go odpuścić czego z Cierniem oczywiście nie zrobiliśmy. Yiannis poszedł swoją drogą. Graliśmy z szeregiem nowych budynków więc było ciekawie bo części z nim nawet ja nie znałem. Ogólnie Cierń wywalił jakiś combo na zębatkach, ja zdobyłem budynek dzięki któremu mogłem budować dodatkową faktorię (nie pamiętam nazwy czy to się nazywa tak a nie inaczej) za kasę. No ryj mi się cieszył na samą myśl. Końcówka gry. Siedzi Cierń, Yiannis i Ryu-debil. Bez problemu mogłem wyhaczyć budynek (z dodatku) który dawałby mi 15VP za 5 domków połączonych na wodzie (miałem postawione wszystkie faktorie) ale ja nie chciałem. Po co? Ech... O 2.30 już mi mózg nie pracuje a jak wypocznie po 1,5h snu to proszę i rozwiązania same pojawiają się w głowie. Szkoda słów. Ogólnie remisujemy z Cierniem. Za nami Yiannis.
Poniżej fotka jak zaczynałem swoją ekspansję na planszy budując faktorie
Było nas trzech: ja, Cierń i Yiannis bo Tomek w ostatnim momencie wyleciał. Cóż... Taki lajf
Zaczęliśmy od ślicznego MULE. Super to wygląda. Takie sobie zwierzaczki jakieś, karty z fajnymi grafikami. Zresztą zobaczcie sobie sami na poniżej fotce - coś tam wiać.
Niestety mój EN średnio dawał radę przy tłumaczeniu tej gry ale nie było co się zrażać - nie to pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Jakoś poszło i zaczęliśmy grać. Tu kupujesz sobie teren, tu dajesz jakieś zwierzę czy coś żebyś mógł produkować, potem energię żeby uruchomić tą produkcję i już. Nic nowego, nic ekscytującego ale przynajmniej działało. I teraz bez zbędnych ceregieli powiem jak bardzo ta gra jest beznadziejna i jak bardzo będę się bronił żeby jeszcze w nią czasem nie zagrać w formie w jakiej graliśmy, bo graliśmy z kartami. Tak, w tej grze karty to zło. A dlaczego? Jest tu zaiste piękny mechanizm którego nie rozumiem a w zasadzie rozumiem ale jest tak beznadziejny że wolałbym go nie rozumieć i nigdy o nim nie słyszeć. Otóż gracz który zarobił najwięcej w rundzie - tak, lider, będzie kopany. Nie, nie lekko. Ot, będzie kopany przez grę i innych graczy tylko i wyłącznie po to (to moje przypuszczenie) żeby znowu zrównać się z innymi i wspólnie walczyć o wygraną. Yupi!!!! Co za genialny mechanizm. Ja rozumiem, można kopnąć raz - wiadomo, ale co turę przez wszystkich? A jak było u nas... Byłem pierwszy przez chyba 70-80% gry - ot, miałem jakiś plan. Plan był dobry i przyniósł mi kupę kasy (VP). Więc w swojej turze jako że byłem liderem otrzymywałem kartę szczęścia czy jak ją zwać i dawałem komu chcę. Karta dawała jakiś profit. Ta osoba która kartę otrzymała dostawała inną kartę - tym razem nieszczęścia i zagrywała na kogoś innego więc... Ja wszystkie dawałem Yiannisowi (mam zasadę, że Cierniowi nigdy nie ufam w planszówkach) a Yiannis za każdym razem lał lidera - mnie. A karty były fajne - wyrzuć swojego zwierzaka z terenu (brak produkcji czegoś przy 5 terenach jednak boli), wywal połowę żetonów akcji (czyli runda w plecy - przy 7 chyba jest miło, co? ), ot takie miłe i sympatyczne akcje. Mało tego do gry wchodzą karty które dotyczą wszystkich albo lidera. Czyli albo wszyscy dostajemy po pupie albo ja. Gratuluję twórcom gry genialnego mechanizmu. Po prostu miód Ok, nie pastwię się więcej. W końcówce Cierniu mnie przez to wszystko niewiele przegonił ale to już mało istotne. Wrażenia - z kartami więcej nie siądę. Bez nich rozważę. Kolejność: 1.Cierń/2.Ryu/3.Yiannis
I na koniec fotka:
Druga gra i Orleans. No i tu jest dużo lepiej bo to bardzo dobra gra jest. Tłumaczymy zasady i gramy.
Grzecznie chłopakom powiedziałem że szary tor, wg mnie, jest ważny. Na tym torze leży sporo kasy, ludzików i są mnożniki punktów. Wg mnie nie można go odpuścić czego z Cierniem oczywiście nie zrobiliśmy. Yiannis poszedł swoją drogą. Graliśmy z szeregiem nowych budynków więc było ciekawie bo części z nim nawet ja nie znałem. Ogólnie Cierń wywalił jakiś combo na zębatkach, ja zdobyłem budynek dzięki któremu mogłem budować dodatkową faktorię (nie pamiętam nazwy czy to się nazywa tak a nie inaczej) za kasę. No ryj mi się cieszył na samą myśl. Końcówka gry. Siedzi Cierń, Yiannis i Ryu-debil. Bez problemu mogłem wyhaczyć budynek (z dodatku) który dawałby mi 15VP za 5 domków połączonych na wodzie (miałem postawione wszystkie faktorie) ale ja nie chciałem. Po co? Ech... O 2.30 już mi mózg nie pracuje a jak wypocznie po 1,5h snu to proszę i rozwiązania same pojawiają się w głowie. Szkoda słów. Ogólnie remisujemy z Cierniem. Za nami Yiannis.
Poniżej fotka jak zaczynałem swoją ekspansję na planszy budując faktorie
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Tak, znowu graliśmy. Nie, nie w MULE ;P
Tym razem podział na 2 stoliki: ja, Cierń i Tomek w La Granja, Korzeń (sto lat człowieka nie widziałem a on sobie tak normalnie żyje - szok ), Wis, nie pamiętam imienia ( ) i Grzeniu w prototyp VaG. O VaG'u pisał nie będę bo niewiele wiem (będę wiedział więcej w niedzielę bo planuję grać ale opisywał nie będę - chłopaki wydadzą to i zobaczycie co to ciekawego).
La Granja... I na "dzień dobry" problem. Tym razem z tłumaczeniem zasad. Niby grałem w to 2 razy ale było to milion lat temu (wtedy jeszcze graliśmy z Bogasem więc było baaaardzo dawno) i za wiele nie pamiętałem. Jednakże wziąłem instrukcję w dłoń i mając 5min wolnego czasu przeleciałem instrukcję wzrokiem i zacząłem tłumaczyć. Kilka rzeczy sprawdził Cierniu na BGG i już. Od razu powiem - nie wiem o ilu zasadach zapomniałem (o części przypominałem sobie podczas gry i na szczęście nie były to zasady przewracające grę do góry nogami) ale ostrzegłem wcześniej chłopaków że może być różnie. No więc przystąpiliśmy do gry:
Nie wiem czy mam się pastwić nad swoją grą czy tylko spuścić zasłonę milczenia, wkleić drugą fotkę i zapomnieć że w ogóle grałem... Taka żenada i dno to najlepsze słowa określające moją grę. Mając możliwość postawienia 3 pomocników ja biorę 1 bo po co mi więcej. Ok, koniec bo tylko się rozkręcę i po co mi to?
Moje poletko żebyście wiedzieli jak NIE należy grać
Kolejność: 1. Cierń/2.Tomek/3.Ryu
A tak przy okazji powiem, że La Granja nie zrobiła na mnie wrażenia po pierwszej partii, po drugiej było lepiej na tyle że mając w miarę wolne środki w kwocie 105zł kupiłem żeby raz na jakiś czas zagrać. Teraz CHCĘ więcej. Chcę rewanżu! Bo co to ma być. Przynoszę grę. Tłumaczę zasady. Tylko ja mam jakieś doświadczenie i nie życzę sobie żeby mnie tak lać. Rozumiemy się kolego Cierń i Tomek? Żeby mi to było ostatni raz to może jeszcze będziemy kolegami. Może
Drugi stolik i VaG:
Tym razem podział na 2 stoliki: ja, Cierń i Tomek w La Granja, Korzeń (sto lat człowieka nie widziałem a on sobie tak normalnie żyje - szok ), Wis, nie pamiętam imienia ( ) i Grzeniu w prototyp VaG. O VaG'u pisał nie będę bo niewiele wiem (będę wiedział więcej w niedzielę bo planuję grać ale opisywał nie będę - chłopaki wydadzą to i zobaczycie co to ciekawego).
La Granja... I na "dzień dobry" problem. Tym razem z tłumaczeniem zasad. Niby grałem w to 2 razy ale było to milion lat temu (wtedy jeszcze graliśmy z Bogasem więc było baaaardzo dawno) i za wiele nie pamiętałem. Jednakże wziąłem instrukcję w dłoń i mając 5min wolnego czasu przeleciałem instrukcję wzrokiem i zacząłem tłumaczyć. Kilka rzeczy sprawdził Cierniu na BGG i już. Od razu powiem - nie wiem o ilu zasadach zapomniałem (o części przypominałem sobie podczas gry i na szczęście nie były to zasady przewracające grę do góry nogami) ale ostrzegłem wcześniej chłopaków że może być różnie. No więc przystąpiliśmy do gry:
Nie wiem czy mam się pastwić nad swoją grą czy tylko spuścić zasłonę milczenia, wkleić drugą fotkę i zapomnieć że w ogóle grałem... Taka żenada i dno to najlepsze słowa określające moją grę. Mając możliwość postawienia 3 pomocników ja biorę 1 bo po co mi więcej. Ok, koniec bo tylko się rozkręcę i po co mi to?
Moje poletko żebyście wiedzieli jak NIE należy grać
Kolejność: 1. Cierń/2.Tomek/3.Ryu
A tak przy okazji powiem, że La Granja nie zrobiła na mnie wrażenia po pierwszej partii, po drugiej było lepiej na tyle że mając w miarę wolne środki w kwocie 105zł kupiłem żeby raz na jakiś czas zagrać. Teraz CHCĘ więcej. Chcę rewanżu! Bo co to ma być. Przynoszę grę. Tłumaczę zasady. Tylko ja mam jakieś doświadczenie i nie życzę sobie żeby mnie tak lać. Rozumiemy się kolego Cierń i Tomek? Żeby mi to było ostatni raz to może jeszcze będziemy kolegami. Może
Drugi stolik i VaG:
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
I przy okazji napiszę, że trzeciego posta z relacją jeden pod drugim nie napiszę dlatego jest spora szansa drodzy czytający że next week relacji ode mnie nie będzie
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Z relacją , nie z relacją trzeciego z rzędu napisałeś
Przecinam , żebyś pisał dalej
Co zrobić , mnie nie ma to już nikt inny nic nie nabazgroli ...
A woogóle to co tak słabo po jednej grze zagraliście tylko ?
Przecinam , żebyś pisał dalej
Co zrobić , mnie nie ma to już nikt inny nic nie nabazgroli ...
A woogóle to co tak słabo po jednej grze zagraliście tylko ?
Always look on the bright side of life
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Zaraz po jednej...
Ryu dostał baty, obraził się i pojechał do domu - relacja się urywa:). Sytuację dla mnie uratował Tomek, który zaofiarował się zastąpić rydwan Ryu swoim i zabrać mnie do domu. W trójkę wymyśliliśmy coś szybkiego - Ryu zostawił Roll'a. Grzeniu już był w butach, ale uznał, że szybki Rollek jeszcze się zmieści. Żeby nie przedłużać - pobiliśmy rekord trwania partii. Z tłumaczeniem (okazało się, że moja amnezja jest wielka) gra zajęła nam prawie dwie godziny...Okazało się też, że wersja kościana Race'a zachowała jego wadę. Kto miał dobry zestaw startowy i pierwsze eksploracje - odleciał w kosmos (7 kostek w drugiej rundzie...). Kto nie - kulał sobie po 3-4. Kula śnieżna jak cholera
Ps. Bartek
Ryu dostał baty, obraził się i pojechał do domu - relacja się urywa:). Sytuację dla mnie uratował Tomek, który zaofiarował się zastąpić rydwan Ryu swoim i zabrać mnie do domu. W trójkę wymyśliliśmy coś szybkiego - Ryu zostawił Roll'a. Grzeniu już był w butach, ale uznał, że szybki Rollek jeszcze się zmieści. Żeby nie przedłużać - pobiliśmy rekord trwania partii. Z tłumaczeniem (okazało się, że moja amnezja jest wielka) gra zajęła nam prawie dwie godziny...Okazało się też, że wersja kościana Race'a zachowała jego wadę. Kto miał dobry zestaw startowy i pierwsze eksploracje - odleciał w kosmos (7 kostek w drugiej rundzie...). Kto nie - kulał sobie po 3-4. Kula śnieżna jak cholera
Ps. Bartek
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
@wajwa - wiesz o co mi chodzi
A ja miałem awaryjny telefon pierwszy raz w życiu i musiałem spadać. Wis oczywiście sciemnia bo Rolla nie odmawiam. Sorki, nie odmawialem z wisem, Tomkiem i cierniem nie zagram bo oni zepsuli Rolla i nawet wajwa nie był potrzebny
A ja miałem awaryjny telefon pierwszy raz w życiu i musiałem spadać. Wis oczywiście sciemnia bo Rolla nie odmawiam. Sorki, nie odmawialem z wisem, Tomkiem i cierniem nie zagram bo oni zepsuli Rolla i nawet wajwa nie był potrzebny
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Ha ha , ja zepsułem Egizię , ale Rolla
Ech zamulacze
Ech zamulacze
Always look on the bright side of life