[POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
MartaZap
Posty: 4
Rejestracja: 30 lip 2008, 19:20

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: MartaZap »

edrache pisze:Jeśli koszulki czarne (a są czarne :)) to napis powinien być biały - innej możliwości nie widzę ;)

Nie wiem czy tak jest tylko w wersji testowej, ale w słowie wstępna jest 'e' zamiast 'ę'.
bardzo bardzo popieram - mi tam by zależało głównie na tym "ę" :) no i muszą być jaśniejsze litery, jeżeli ma być coś widać poza "planszowa!".
Awatar użytkownika
Longinus997
Posty: 266
Rejestracja: 14 gru 2007, 03:14
Lokalizacja: Poznaniec
Has thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Longinus997 »

Kroniki ciąg dalszy, współgracze skutecznie mnie do tego zachęcili. Przy okazji:
Reformatorzy - Longinus997
Papież - Cannehal
Anglia - hamanu
Francja - Arturius
Habsburgowie - Pjaj
Imperium Ottomańskie - harun



Here I Stand


1524 – 1527 (druga tura)

„Kłamstwo jest kula śnieżna: im dłużej ją kręcisz, tym staje się większa.”
- Marcin Luter

Wraz z nastaniem roku pańskiego 1524 zima uderzyła z podwójną mocą. Papież i jego kardynałowie mieli po dziurki w nosie niemieckiego klechy o nazwisku Luter. Pół biedy jeśli heretycy kryli się po lasach i uprawiali sodomię, ale jeśli domagali się od kościoła wyzbycia się bogactwa, to było już tego stanowczo za wiele. Niemiec publicznie domagał się przecież zaprzestania sprzedaży odpustów, jednego z głównych źródeł dochodów wielu kościelnych dostojników. Leon X odpowiedział na to bullą „Exsurge, Domine... („Powstań, Panie, bo dzik pustoszy winnice...”), którą to niepokorny kapłan spalił na oczach setek mieszkańców Wittenbergii.

Obrazek
Teza 36: Każdy chrześcijanin, który za grzechy żałuje prawdziwie, ma i bez listu odpustowego zupełne odpuszczenie kary i winy.


Papież zareagował natychmiast i opublikował kolejną bullę „Decet Romanum Pontificem” tym razem ekskomunikującą Lutra.

Na niemieckich drogach zaroiło się rzymskich popleczników, na których Papież nie żałował dukatów. Wydarzenia nabrały pędu niczym kula śniegowa tocząca się ze szczytu góry. Na każdego protestanckiego neofitę przypadała dwójka prawowitych obywateli gotowych wybić mu z głowy wszelkie banialuki dobrym słowem albo pałką. Papiescy fanatycy palili wszelkie kopie luterańskich nauk, a kaznodzieje wyzywali na publiczne debaty protestantów. Czego jak czego, ale umiejętności oratorskich nie można im było odmówić.

Wkrótce padł nawet bastion Lutra, Wittembergia. Mimo niebezpieczeństwa Luter postanowił zostać w prowincji i w zamku Wartburg skupił się razem ze swoim towarzyszem, humanistą Filipem Melanchtonem, na tłumaczeniu Nowego Testamentu na język niemiecki i francuski. Jednak nawet opublikowanie go nie przyniosło zamierzonych rezultatów. Jedynym światełkiem w tunelu okazał się być Huldrych Zwingli, szwajcarski kaznodzieja z Zurychu, który stworzył na południu Cesarstwa protestancki przyczółek.

Obrazek
Luter tłumaczy Biblię w jednej z komnat na zamku Wartburg

Niestety, o ile przed reformatorami wszystkie drzwi stały jeszcze otworem, to tego samego nie można było powiedzieć o Szkotach. Anglicy pod wodzą samego króla wzięli Edynburg szturmem latem 1524 r. W międzyczasie Henryk VIII robił się coraz bardziej i bardziej niecierpliwy. Katarzyna Aragońska do tej pory wydała na świat tylko księżniczkę Marię, za którą Henryk, delikatnie mówiąc, nie przepadał. Przed zabiciem bezpłodnej klaczy powstrzymywała Henryka tylko potęga Habsburgów, której z pewnością nie przypadłoby do gustu przelanie własnej krwi. Wreszcie, na początku 1526 r., Henryk powiedział jednemu z najbliższych doradców „No fucking way, I ain't got no son, only bloody bastards. Bitch has to go.” i rozpoczął starania o anulowanie małżeństwa. Król spoglądał łakomym okiem na świat za morzem, dlatego fundował kolejne ekspedycje. Jednej z nich udało się wpłynąć na największą rzekę jaką widział świat. Odkrywcy nazwali ją Amazonką. Przy okazji w imieniu jego królewskiej Mości założono pierwszą kolonię w Ameryce – Jamestown. Inwestował też we flotę, aby jeśli nie zrównać, to przynajmniej być w stanie obronić się przed hiszpańską marynarką. Mimo zakończenia wojny prowadził też regularnie kolejne zaciągi najemników, co spotykało się ze sporym sprzeciwem katolickiego kardynała Wolseya.

Obrazek
Katarzyna Aragońska, portret z 1525 r


Na początku roku 1524 r., Walezjusze zawarli pokój z Habsburgami, kończąc tym samym kilkuletnią „Dziwną Wojnę”, jak miał być w przyszłości nazwany konflikt tych dwóch dynastii z lat 1517 a 1523. Aby upamiętnić tę chwilę, król Franciszek polecił wznieść kolejne château. O ile, przynajmniej na razie, król pozbył się marzeń o zimnej, deszczowej i wietrznej Szkocji, oraz Metzu i Lotaryngii, to nie zrezygnował z ambicji zagarnięcia przynajmniej części słonecznego Półwyspu Apenińskiego. W tym celu zaciągnął stosowną do rangi zadania armię najemników i ruszył na pełną wrażeń wycieczkę po północnych Włoszech.

Papież w dalszym ciągu wierzył głęboko, że najstarsza córka kościoła ćwiczy tylko musztrę w okolicach Mediolanu i bez zastanowienia zaciągał kolejne kohorty do tłumienia wątłego płomienia reformacji. Naturalnie nie zaniedbał zupełnie spraw z własnego podwórka. Mimo, że wystawiona przez Rzym armia do podbicia Florencji i całkowitego podporządkowania Medyceuszy, nie należała do szczególnie imponujących, była jednak nieźle dowodzona. Dzięki temu miasto-państwo uznało zwierzchność tronu Świętego Piotra jesienią 1525r.

Niedługo jednak przyszło się cieszyć kardynałom z tego sukcesu, niecałe pół roku później, z północy, nadciągnęła ta sama armia francuska, która jeszcze całkiem niedawno paradowała w okolicach Mediolanu. Wkrótce nad murami zawisły francuskie lilie na niebieskim tle. Leon X nie mógł uwierzyć własnym oczom, oto Rzym stał niemal bezbronny przed najeźdźcą i nawet wenecki sojusznik nie zdołałby go powstrzymać. Franciszek nie należał jednak do głupców, atak na stolicę piotrową z pewnością spotkałby się z zupełnym brakiem zrozumienia wśród innych dynastów, a także własnej szlachty, mieszczaństwa i chłopstwa. Dlatego, ponaglony dodatkowo groźbami ekskomuniki, szybko zawarł z Papieżem pokój skupiając się na umocnieniu swojej władzy we Florencji.

Obrazek
Oblężenie Florencji przez Franciszka Walezjusza, króla Francji, wiosna 1526 r.

Karol V, cesarz niemiecki, patrzył na to wszystko ze stoickim spokojem. Kontynuował rozbudowę floty na Morzu Śródziemnym i zaciągał kolejne regimenty piechoty szykując się na nieuchronne starcie z Imperium Otomańskim. Nie skąpił grosza na wyprawy zamorskie i osobiście interesował się losem hiszpańskich kolonii na Kubie i Puerto Rico.

Sułtan Sulejman, po zdobyciu Belgradu ruszył na dalszy podbój Węgier. Kampania roku 1526 w okolicach Budy okazała się być jednak zupełnym niewypałem pomimo prawie czterokrotnej przewagi nad węgierskim wojskiem i niewielkimi polskimi posiłkami. W końcu po wielu miesiącach Buda padła, w oblężeniu zginął bezdzietnie młody król Węgier Ludwik II Jagiellończyk. W ten sposób brzemię korony, na mocy układu z 1515 r., przeszło na ręce brata Karola V, Ferdynanda. Cesarska rodzina nie miała wyboru, i aby zachować prawa do tronów Węgier i Czech oraz własny honor, musiała stanąć w obronie poranionego wasala. Przynajmniej oficjalnie. Wojska cesarskie nie kwapiły się bowiem do opuszczenia bezpiecznych murów Wiednia, zwłaszcza na wieść o tym, że węgierski magnat i przywódca stronnictwa antyhabsburskiego, Jan Zápolya, został wybrany królem przez zgromadzenie szlacheckie i zgromadził pod swoimi sztandarami ponad dziesięć tysięcy ludzi. Sułtan naturalnie nie miał nic przeciwko chętnemu do współpracy wasalowi, zwłaszcza, jeśli ten wnosił w posagu potężną siłę do pomocy.

Dwóch wielkich wodzów, dwie wielkie potęgi, czyhały jedna na drugą oddalone zaledwie o kilka dni drogi od siebie. Wkrótce miało okazać się, kto miał wykonać pierwszy ruch w tej partii.




MartaZap pisze:
edrache pisze:Jeśli koszulki czarne (a są czarne :)) to napis powinien być biały - innej możliwości nie widzę ;)

Nie wiem czy tak jest tylko w wersji testowej, ale w słowie wstępna jest 'e' zamiast 'ę'.
bardzo bardzo popieram - mi tam by zależało głównie na tym "ę" :) no i muszą być jaśniejsze litery, jeżeli ma być coś widać poza "planszowa!".
przy okazji, nie będzie też tej parki przy grającej przy stole? :( to był taki fajny projekt
Awatar użytkownika
westwood
Posty: 432
Rejestracja: 04 gru 2007, 02:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club [rec]

Post autor: westwood »

edrache pisze: Oprócz grania, miałem przyjemność poznać westwooda, który lubi grać w gry cięższe, ale w godzinach, w których nikt nie ma na nie ochoty...
W innych godzinach nikt nie ma czasu... To kiedy grać w poważne gry, hę? Po prostu mięczaki jesteście, a nie żadne geeki :twisted:
edrache pisze: i, jak twierdzi, nie jest humanistą ;)
I bardzo proszę o tym pamietać :D
Squirrel pisze:Koszulki są już zamówione
To moze wreszcie przestaniecie tak spamować w swoim wątku :P Przez to wasze spamowanie o garderobie post zapowiadający moją wizytę został przez większość przeoczony :) dziwię się że Don Simon jeszcze nie interweniował
Tak poza tym dzięki wszystkim, którzy byli owego wieczoru w Alibi za miły wieczór :)
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club [rec]

Post autor: Don Simon »

westwood pisze:dziwię się że Don Simon jeszcze nie interweniował
To wasz watek, a garderoba dotyczy gier. Zaczne interweniowac, jak zaczniecie ustalac kroj sukien slubnych lub strojow kapielowych.

No dobra to ostatnie przepuszcze, jak beda jakies zdjecia ;-).
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
hamanu
Posty: 856
Rejestracja: 16 lis 2006, 14:19
Lokalizacja: Poznań
Been thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: hamanu »

Ze wzgledow technicznych (wizyta u lekarza) niezbedna bedzie przerwa w rozgrywce HiS w godz. 21-22. Przepraszam. W dodatku tak sie sklada ze w poniedzialek wypadaja moje urodziny (nie pytajcie ktore), wiec licze na korzystne warunki pokoju :) i w ogole na to, ze dacie mi wygrac :lol:
"Jutro to dziś, tyle że jutro."
S. Mrożek
Awatar użytkownika
Harun
Posty: 1100
Rejestracja: 21 sie 2006, 16:48
Lokalizacja: okolice Poznania
Has thanked: 648 times
Been thanked: 524 times

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Harun »

O której zaczynamy Here i stand? Czym wcześniej tym lepiej - proponuję 18.00.
Awatar użytkownika
Longinus997
Posty: 266
Rejestracja: 14 gru 2007, 03:14
Lokalizacja: Poznaniec
Has thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Longinus997 »

Przerwę techniczną wybaczymy, w tym czasie zajmiemy się knuciem i spiskowaniem oraz innymi grami. W ramach prezentu zagram rozpocznę na wyspach reformację, a może nawet zagram dla ciebie jakieś wydarzenie z ręki :P

Zgadzam się z harunem, dobrze byłoby zacząć jak najwcześniej, hamanu dasz radę? Zdaje się, że ostatnio nie bardzo ci pasowało.

BTW, co myslicie o propozycji Pawła, żeby rozpocząć rozgrywkę on-line na cyberboardzie innymi nacjami? Można by się szybko jakoś zorganizować i założyć jakiś odrębny wątek na ten temat.
Awatar użytkownika
hamanu
Posty: 856
Rejestracja: 16 lis 2006, 14:19
Lokalizacja: Poznań
Been thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: hamanu »

mi pasowaloby od 18.30
cyberboard - chetnie, ale na weekend wyjezdzam, potem poniedzialek a potem kilka dni i wyjazd do Debrzyna moze po wakacjach?
"Jutro to dziś, tyle że jutro."
S. Mrożek
Awatar użytkownika
Longinus997
Posty: 266
Rejestracja: 14 gru 2007, 03:14
Lokalizacja: Poznaniec
Has thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Longinus997 »

hamanu pisze:mi pasowaloby od 18.30
cyberboard - chetnie, ale na weekend wyjezdzam, potem poniedzialek a potem kilka dni i wyjazd do Debrzyna moze po wakacjach?
no to super, pozostaje jeszcze pytanie co z resztą

Zaletą takiej gry jest właśnie to, że można zacząć właściwie w każdej chwili i prowadzić grę kiedy ma się na to ochotę, kilka minut tu czy tam.
Awatar użytkownika
olimpia
Posty: 16
Rejestracja: 19 lut 2008, 17:55
Lokalizacja: Poznań/Kalisz

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: olimpia »

Witam ,

Mój tata dostał już koszulki i w ten weekend zajmiemy się haftowaniem tych koszulek. Chciałabym podziękować Kasia i Bartkowi - za załatwienie koszulek - wyglądają bardzo solidnie.
Jednocześnie przesyłam kolory nici , które mamy i z których można coś stworzyć.
Nie widziałam ich jeszcze na żywo:( ale z tego co wiem białych niestety nie ma. Jeżeli macie jakieś propozycję co do różnych połączeń kolorów to będę wdzięczna za każdą propozycję.
Pytanie czy robimy jeden czy dwa kolory no i oczywiście jakie?:)
Proszę te osoby , które nie zdeklarowały się jakie logo i rozmiar koszulki chcą o jak najszybszy odzew:)


Nici wiskozowe - kolory:
srebrne ,
zielone ,
żółte,
czerwone,
niebieskie,
czarne
pomarańczowe
biskupie (ostry fiolet)
jasno zielone
malinowe
morskie ostre
morskie blade
różowe
błękitne
brąz

Westwood dzięki za grę - talent negocjacyjny to Ty masz ( ja mam tylko 10 eurosępów reszta to kwity z pralni) . Niestety musiałam uciekać na nocny, jak się zakończyła nasza rozgrywka??

Pozdrawiam ,
Ela
MartaZap
Posty: 4
Rejestracja: 30 lip 2008, 19:20

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: MartaZap »

Co do koszulek: może by tak srebrne nici, skoro nie ma białych? albo żółte?
Awatar użytkownika
Pjaj
Posty: 689
Rejestracja: 01 sie 2006, 23:54
Lokalizacja: Poznań

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Pjaj »

Jestem za srebrnymi albo żółtymi.
cannehal
Posty: 323
Rejestracja: 04 paź 2007, 20:30
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: cannehal »

Kolory, które podała olimpia przypomniały mi o pewnej stronie znalezionej na wykopie...

http://ania.cc/fmcc/

Srebrny byłby dobry chyba, ale mogą być też inne fajniejsze kolory - niekoniecznie rażące. Np. jasny morski.

Pozdrawiam
edrache
Posty: 587
Rejestracja: 14 gru 2005, 14:48
Lokalizacja: Poznań

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: edrache »

Zgadzam się z przedmówcami - żółty lub srebrny i raczej jeden kolor (albo żółty, albo srebrny)
Awatar użytkownika
chaos_maker
Posty: 51
Rejestracja: 01 maja 2008, 18:15

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: chaos_maker »

srebrny chyba bezpieczniejszy
w koncu odcieni ma znacznie mniej niz zolty ;) hehe

co do kombinacji to jednak proponowalabym dwa kolory,
i tak:

Najlepsza gra wstępna? -srebrny
Planszowa -czerwony


nie mam prawa glosu co do drugiej koszulki, ale proponuje podobny uklad.

fajnie, ze juz sie beda robic....
TO MY JAKO SPOLECZNOSC, DZIEKUJEMY TOBIE, ELU, ZA STWORZENIE NAM MOZLIWOSCI!!!


SRAWA DRUGA -KOSZULKOWA
skoro juz pisze to do dna!
jadacy na kaszubkon wiedza, ze robimy mala chałturę koszulkową.
prosze na poniedzialek przyniesc wycięte szablony ze swoim nickiem, badz (ale jak juz na prawde nie macie czasu) wydruki badz projekty niewyciete
dodatkowo prosze sie zastanowic czy wolicie miec pionka czy kostke na koszulce ;P i jesli jakies swoje pomysly chcecie miec na koszulce to apeluje o szablony
a jesli ktos ma inne wymagania (np. zeby nie bylo napisu gramajda poznan albo co) prosze tez na poniedzialek lub pw.
dysponujemy 4 kolorami (zolty, czerwony, granatowy, zielony), koszulki sa białe. bedziemy chcieli dowiedziec sie co jakim kolorem i gdzie (przod, tyl, gora, dol) ma byc zrobione!

ufffff
a.
Awatar użytkownika
olimpia
Posty: 16
Rejestracja: 19 lut 2008, 17:55
Lokalizacja: Poznań/Kalisz

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: olimpia »

Rozumiem, że hafty maja być jasne i widoczne.
Jeszcze pytanko odnośnie projektów.
Najlepsza gra wstępna projekt 1 czy 3?? a Negocjuj buduj.... projekt A czy B???
Oczywiście są to projekty i z e zrobimy ę...bez obaw;)
Pzdr,
Awatar użytkownika
chaos_maker
Posty: 51
Rejestracja: 01 maja 2008, 18:15

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: chaos_maker »

wstępna -projekt 1 :) dziekuje za prawo glosu
MartaZap
Posty: 4
Rejestracja: 30 lip 2008, 19:20

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: MartaZap »

jak wyżej: wstępna projekt 1 - chyba najbardziej czytelny :) dzięki, Ela w ogóle
Fiolla
Posty: 12
Rejestracja: 01 lip 2008, 23:24

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Fiolla »

Ja też oddaję głos na pierwszy projekt dla "wstępnej" i żółtą nić (w drugiej kolejności srebrna)
cannehal
Posty: 323
Rejestracja: 04 paź 2007, 20:30
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: cannehal »

Jeśli chodzi o "Negocjuj, buduj..." wybieram Projekt A.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Arturius
Posty: 19
Rejestracja: 15 lis 2007, 19:38
Lokalizacja: Poznań

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Arturius »

Ja uważam, że lepszy srebrny. który projekt to mi wszystko jedno, byle było szybciej bo za chwilkę zrobi się zimno i nie ponosimy tych koszulek.
Co do HiS, to Zbychu marnujesz wielki talent pisarski, czyta się rewelacyjnie (pewnie po trochu przez to, że opisane wydarzenia mnie dotyczą), aż chyba przejdę na luteranizm :). Poza tym będę ok 18:30 więc możemy wtedy zacząć.
"Mówię, bracia, czas jest krótki."
1 Kor 7,29 - 1342
mariuta
Posty: 8
Rejestracja: 01 lip 2008, 14:24
Lokalizacja: Poznań

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: mariuta »

projekt nr 1 dla "najlepszej gry wstępnej..." jest zdecydowanie najlepszy, a jeśli chodzi o kolor, to bardzo ładnie żółty wygląda na czarnym tle,
jeśli żółty nie przejdzie, to srebrny też może być
ale myślę, że jeden kolor w zupełności wystarczy

pzdr :wink:
Awatar użytkownika
Longinus997
Posty: 266
Rejestracja: 14 gru 2007, 03:14
Lokalizacja: Poznaniec
Has thanked: 1 time

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Longinus997 »

Here I Stand


1528 – 1531 (trzecia tura)


„Heat not a furnace for your foe so hot That it do singe yourself”
- Wiliam Szekspir, Henryk VIII, akt I, scena 1


Papież Leon X zmarł 1 grudnia 1527 r., świadomy tego, że pod jego rządami wpływy Rzymu we Włoszech znacząco się zmniejszyły, ale zadowolony, że w zarodku udało się zgnieść kolejną herezję. Nie zdawał sobie prawdopodobnie sprawy z doniosłości Reformacji i wpływu, jaki wywrze nauka Lutra na dzieje Kościoła. Nie wiedział także, cóż takiego szykują dla siebie nawzajem chrześcijańscy władcy.

Obrazek
Podobizna Leona X znajdująca się w grobowcu w rzymskiej bazylice Santa Maria sopra Minerwa

Wiosną 1528 r. okolice Wiednia zamieniły się w obóz warowny, cesarz Karol V zbierał wojska i szykował się do rychłego natarcia na Mochacz i Belgrad, które miało oskrzydlić Ottomanów siedzących w Budzie. Podobno bardzo się zdenerwował, kiedy usłyszał o zamiarach Henryka Tudora dotyczących anulowania małżeństwa z Katarzyną Aragońską, miał jednak Turków na głowie i wolał skupić się na nich. Tymczasem angielski król postanowił zadziałać pierwszy, na jego dworze dobrze wiedziano, że rozwód może w przyszłości zostać uznany za odpowiedni cassus belli, dlatego Henryk VIII nie był samotny w twierdzeniu, że należy coś z tym fantem począć. Zresztą Anglii nie w smak była rosnąca potęga Habsburgów na lądach i morzach, w Starym i Nowym Świecie. Postanowił zaatakować pierwszy.

Powodem do wojny była graniczna dysputa o kilka wiosek w okolicy Antwerpii, oraz domniemana obraza, której doznał król od hiszpańskiego posłańca. Zresztą mniejsza o powody, wszyscy dobrze wiedzieli, że chodziło o uprzedzenie konkurenta oraz o pieniądze i perłę Niderlandów – Antwerpię. Król Henryk razem z Charlesem Brandonem, księciem Suffolk i potężną armią najemników sprawnie przedostał się przez kanał La Manche i ruszył na hiszpańskie posiadłości. W dużej części była to ta sama armia, która zdobyła dla angielskiej korony Edynburg, korony, która wielu z nim zalegała wielomiesięczne żołdy. Nic dziwnego zatem, że kiedy armia trafiła do bogatych i nie bronionych Niderlandów kolejne oddziały zaczęły topnieć w oczach, sporą rolę odegrały w tym także choroby oraz cesarscy agenci, przeciągający czasem całe oddziały pod sztandary Habsburgów. Mimo znaczącego osłabienia w ten sposób armii, siły Henryka VIII w dalszym ciągu były dostatecznie silne, aby rozpocząć oblężenie Antwerpii.

Karol V zareagował spokojnie, kiedy dowiedział się o zdradzieckim ataku Anglików, zapytał tylko posłańca, czy jest pewien tego, co mu przekazał. Kiedy ten potwierdził, cesarz zmarszczył czoło i zgrzytnął zębami. Jego sytuacja była nie do pozazdroszczenia, nie było najmniejszej szansy na przerzucenie sił zgromadzonych pod Wiedniem do Flandrii, zresztą nie można było pozostawić Austrii na pastwę Turków. Dlatego, nie namyślając się wiele, cesarz postanowił wstrzymać ofensywę, przekazał dowództwo swojemu bratu i czym prędzej ruszył na zachód zabierając ze sobą zaledwie dwa tysiące doborowej jazdy.

Do Brukseli przybył miesiąc po upadku Antwerpii, rada miejska po krótkim oblężeniu i zaledwie jednym szturmie poddała miasto ze strachu, że ciężkie działa oblężnicze zdemolują domy i kościoły. Cesarz z charakterystyczną dla siebie energią zabrał się za organizację armii mającej stawić czoła Anglikom. Pozbierawszy okoliczne garnizony i nie żałując pieniędzy na najemników (spośród których wielu jeszcze niedawno służyło pod sztandarem z lwami) w krótkim czasie zebrał pokaźną siłę. Latem 1529 r. ruszył na Anglików.

Zaskoczenie było całkowite, naturalnie Anglicy spodziewali się kontrataku, jednak nie z taką siłą i zawziętością. Potęga Habsburgów okazała się większa, niż myśleli doradcy króla Henryka VIII. Kampania była dość krótka, seria potyczek i zaledwie jedna większa bitwa zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem cesarza. Rozpoczęło się żmudne odbijanie kolejnych zamków i wielomiesięczne oblężenie Antwerpii, w której zamknęła się większość sił angielskich wraz z monarchą.

Portowe miasto było regularnie zaopatrywane z morza przez dominująca na morzu północnym angielską flotę. Po raz kolejny Karol V pokazał swój strategiczny geniusz. Kiedy po paru tygodniach okazało się, że Habsburgowie nie są w stanie wziąć Antwerpii siłą i głodem, dał rozkaz śródziemnomorskiej flocie hiszpańskiej, która wcześniej przerzuciła do Tunisu Księcia Alby z wojskami, aby czym prędzej popłynęła w okolice Wysp Brytyjskich. Jesienią 1531 r., w ujściu rzeki Skaldy, doszło do największej bitwy morskiej od dziesięcioleci. Ponad setka różnej wielkości i rodzaju statków starła się ze sobą przy niemal bezwietrznej pogodzie. W tych warunkach zdecydowaną przewagę Habsburgom dało trzydzieści galer, które w innych warunkach nie byłby aż tak przydatne. Bitwa rozbiła się na wiele zaciętych pojedynków i trwała niemal trzy dni. Na lądzie i morzu Habsburgowie okazali się lepsi. Wydawało się, że nic nie mogło już zapobiec zajęciu Antwerpii na wiosnę przyszłego roku.

Obrazek
Trzon floty angielskiej odpiera kolejne ataki nowoczesnych hiszpańskich galer.


Sułtan Sulejman musiał z zadowoleniem zacierać ręce słysząc o kolejnych starciach na zachodzie Europy. Nie dość, że od Algieru odsunęło się niebezpieczeństwo, to przekazanie dowództwa w ręce Ferdynanda osłabiło siły austriackie. Sztandar Proroka miał wkrótce pojawić się pod Wiedniem. W Budzie została zgromadzona największa armia, jaką widziała Europa. Siedemdziesiąt tysięcy regularnych wojsk i drugie tyle oddziałów drugoliniowych. Potęga zdolna do zalania zachodniej Europy, która w końcu Europy nie zalała. Do tej pory trwają spekulacje, co spowodowało wybuch zarazy w otomańskim obozie, czy złe warunki bytowe, klątwa papieska, węgierscy lojaliści, czy też zatrute przez protestanckich agentów ujęcia wody pitnej? A może wszystko razem? Faktem pozostaje, że pod koniec 1528 r. w ciągu zaledwie trzech miesięcy, połowa ludzi w tureckim obozie warownym była mniej lub bardziej chora, wielu z chorych zmarło lub utraciło zdolność do służby wojskowej. O rozmiarze tragedii, która spotkała tureckie siły, może świadczyć to, że odzyskanie właściwej sprawności bojowej umożliwiającej rozpoczęcie ofensywnych działań wojennych zabrało Sulejmanowi ponad rok.

Wreszcie, kiedy tryskający energią Sułtan był już ponownie gotowy do wymarszu, został złożony tą samą chorobą, która jeszcze niedawno nękała jego podkomendnych. Dodatkowo, decyzję o rozpoczęciu ofensywy powstrzymali cesarscy posłańcy. Cesarz był świadomy tego, że wygrać z dwoma przeciwnikami będzie mu niezmiernie trudno, dlatego zdecydował się w końcu na negocjacje mogące zakończyć wojnę z Turkami.

Tymczasem w basenie Morza Śródziemnego, pozbawionego ochrony floty Habsburskiej, zaczęły z coraz większą śmiałością grasować tureckie okręty kaperskie, ich sukcesy były coraz większe, wraz z nimi rosła chwała admirała otomańskiego, Chajr-ad-din Barbarossy.

Obrazek
Barbarossa

We Włoszech Francuzi kontynuowali swoją przemyślaną kampanię dominacji na północy. Pod błahym pretekstem wypowiedzieli wojnę Republice Genui, i po roku niezbyt krwawych zmagań podporządkowali sobie to bogate miasto-państwo. Dumny doża Andrea Doria musiał ugiąć kark przed królem Franciszkiem, znikąd nie miał szans na otrzymanie pomocy. Tym samym królestwo Francji potwierdziło swoje mocarstwowe zapędy i na stałe zagościło jako główna potęga w Zatoce Lyonskiej i basenie Morza Tyrreńskiego.

W Rzymie, po dwumiesięcznym konklawe, wybrano nowego Papieża. Klemens VII był kolejnym ojcem świętym z dynastii Medyceuszy. W pierwszej kolejności odbudował on siłę papieskich garnizonów oraz zabrał się za rozbudowę bazyliki Świętego Piotra. W 1530 r. zakończono wnoszenie kolejnej nawy. Na froncie walki z reformatorami Papież nie był zbyt aktywny. Ekskomunikował Huldrycha Zwingliego i zdusił praktycznie płomień reformacji w szwajcarskich kantonach. Na dworze papieskim panowało przekonanie, że dni protestantów są policzone.

Włoscy kardynałowie nie mogli się bardziej pomylić. W grudniu 1530 r. Marcin Luter zakończył tłumaczenie Biblii. W całych Niemczech prasy drukarskie pracowały w dnie i w nocy. Wielu niemieckich księży miało wreszcie okazję zapoznać się ze Starym i Nowym Testamentem w rodzimym języku. Równocześnie protestanci rozprowadzali także wszędzie kopie 95 Tez oraz nowo spisane przez niego Mały Katechizm objaśniający Dekalog, Apostolskie Wyznanie Wiary, Modlitwę Pańską i Sakramenty, oraz Duży Katechizm - dzieło zawierające zasadnicze nauki kościoła Luterańskiego, skierowane w szczególności do proboszczów i kaznodziejów.

Obrazek

Biblia Luterańska

W ciągu kilkunastu miesięcy cesarstwo się rozszalało, to, co wydawało się być w oczach kościelnych dostojników wysychającym strumieniem zmieniło się w rwącą rzekę. W Lubece, Lipsku, Magdeburgu, Erfurcie, Norymberdze, Wormancji, Strasburgu, Munsterze, Innsbrucku, Zurychu i Bazylei szeregowi księża masowo odrzucali nauki kościoła katolickiego. Chłopstwo i mieszczanie z zadowoleniem przyjmowali teorie reformatorów. Nawet szlachta i książęta Rzeszy zaczęli przyjmować wiarę luterańską. Przełomem okazało się oficjalne poparcie reformacji przez cesarskich Elektorów. Feniks odrodził się z popiołów, papiescy dygnitarze kręcili głowami z niedowierzaniem, wysłannicy Karola V wracali na jego dwór z informacjami o tym, że kolejni jego wasale odrzucają dominację kościoła. Czerwone róże można było zobaczyć na każdym kroku.

Obrazek
Róża Lutra - herb księdza Marcina Lutra

„Po pierwsze: w sercu o naturalnych kolorach znajduje się czarny krzyż, aby zawsze pamiętał, ze moja wiara w Ukrzyżowanego może mnie usprawiedliwić. Sprawiedliwy żyje z wiary, z wiary w Ukrzyżowanego. Serce spoczywa w środku w białej róży, która wskazuje na to, ze wiara przynosi mi radość, pociechę i pokój, dlatego właśnie róża powinna być biała, a nie czerwona, gdyż kolor biały jest kolorem Duchów i wszystkich Aniołów. Taka róża spoczywa na błękitnym kolorze, kolorze przyszłej radości. Otacza ja złoty pierścień, gdyż taka sprawiedliwość w niebie trwać będzie wiecznie”.

- Marcin Luter w liście z 1516 r.


Arturius pisze:Ja uważam, że lepszy srebrny. który projekt to mi wszystko jedno, byle było szybciej bo za chwilkę zrobi się zimno i nie ponosimy tych koszulek.
Co do HiS, to Zbychu marnujesz wielki talent pisarski, czyta się rewelacyjnie (pewnie po trochu przez to, że opisane wydarzenia mnie dotyczą), aż chyba przejdę na luteranizm :). Poza tym będę ok 18:30 więc możemy wtedy zacząć.
no to super, wygląda na to, że pasuje wszystkim.

dzięki za wsparcie, będzie jakaś pamiątka, może zachęci innych ludzi do tego rodzaju gier i trochę innego spojrzenia na historię :)
Awatar użytkownika
Squirrel
Posty: 414
Rejestracja: 07 wrz 2007, 16:42

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Squirrel »

Proszę Państwa, news dnia:

Mamy koszulki!!!

A dokładniej ma je Ela, która razem z rodzicami cały wczorajszy dzień zajmowała się ich haftowaniem i składaniem! DZIĘKUJEMY!

Prośba do kogoś z samochodem by dziś do Eli podjechać, koszulki odebrać i przywieźć do Alibi, składki będę zbierać ja. Łącznie za koszulki zapłaciliśmy 459.94 zl

Jedna ucierpiała w procesie produkcyjnym, 3 zostały przyznane Eli i rodzinie, czyli
459.94/56 = 8,21 zl za sztukę

Prosze zaopatrzyc sie w drobne :)
Awatar użytkownika
Pjaj
Posty: 689
Rejestracja: 01 sie 2006, 23:54
Lokalizacja: Poznań

Re: [POZNAŃ] Spotkania planszówkowe w Alibi Club

Post autor: Pjaj »

8,21 odliczone.

Przy okazji mam pytanie - o której się spotykamy na Here I stand? Czy ktoś wie czy można liczyć na taki układ stołów jak ostatnio?
ODPOWIEDZ