(Gdańsk) Gry wojenne i historyczne - umawianie się oraz dyskusje

[Muad]

Była w tym samym miejscu co jak graliśmy razem (prawy róg na obrazkach). Ja myszami ją ściąłem - także na obrazkach nie ma

[Highlander]

Była w tym samym miejscu co jak graliśmy razem (prawy róg na obrazkach). Ja myszami ją ściąłem - także na obrazkach nie ma

Ale poprzez wjazd i walkę wojownikami? Bo rewolucji nie można na tej polanie zrobić. Dziwne że Kicia do tego dopuściła, tam powinna stać armia przynajmniej 4 kotów + na ręku karta medycznej ewakuacji która Koty praktycznie w miejscu respawnuje.

EDIT:

Informacja dla miłośników systemu CC: Na grupie "Planszowe gry wojenne"
https://www.facebook.com/groups/1581559995459311
pojawiła się oferta używanego CC:Pacific w którego nigdy nie udało nam się zagrać a podobno lepszy od oryginału. Jedyne 230zł. Sam bym kupił ale że nie zagrałem w CC:E/CC:M od chyba dwóch lat to chyba nie jest najlepszy pomysł

[Wolf]

Chwilowe narzekania na grę spowodowane są głównie "a bo ja nie wiedziałem że to tak działa / nie znałem jego wszystkich umiejek itp"

Nie o to chodzi. Zaznaczyłem, że jak dla mnie gra jest rozrośnięta wszerz, a nie wgłąb. Problem polega na tym, że masz grę na 90 minut, niespecjalnie skomplikowaną, której się właściwie musisz "uczyć" jak bardziej skomplikowanego tytułu, z tą różnicą, że z tej nauki nic nie wynika, bo to nie nauka skomplikowanych zależności, a bardziej zasad frakcji (+praktyka), bo inaczej masz taką grę, że 4 osoby grają na wspólnej planszy solo, bo nikt nie wie co właściwie dokładnie może się wydarzyć, więc masz efekt "odkrywania", tylko właściwie odkrywania czego? No właśnie niczego. Odi sam najlepiej pocisnął grze chcąc ją zachwalić, mówiąc że: "największa zaleta to, że się kończy"

Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zły tytuł. Tylko, że dla mnie to jest zauważalny krok wstecz. Odczuwam efekt maszyny czasu i przeniesienia się w czasy dla mnie planszówkowo minione, do których powrót nie jest moim marzeniem. Root wpisuje się znany od lat trend gier area control + euro, który raczej nigdy mi się nie podobał. To takie gry, którymi się Hańcza jara . Problem tego połączenia jest taki, że zamiast dążyć do jakiegoś stanu gry mamy ciułanie punktów, których nie można stracić (nie licząc ptaków), co jest takie: meeeeh. Nie ma nic złego w punktach zwycięstwa, ale niech gra jest faktycznie pod nie skonstruowana, a nie że udaje coś innego, a potem tu punkcik, tam punkcik jednocześnie bez ciekawego silnika, który istniałby w grze skupionej na ich zdobywaniu. Gra wojenna z tego żadna, ale to nie jest zarzut, tylko stwierdzenie oczywistego faktu, to normalne area control z euro elementami, zręcznie zaprojektowane, ale dla mnie bez szału.

Gra odniosła sukces, autor zarobił na zapas narkotyków i teraz niech wraca do robienia gier na prawdę ciekawych, a umie takie tworzyć.

Ale poprzez wjazd i walkę wojownikami? Bo rewolucji nie można na tej polanie zrobić. Dziwne że Kicia do tego dopuściła, tam powinna stać armia przynajmniej 4 kotów + na ręku karta medycznej ewakuacji która Koty praktycznie w miejscu respawnuje.

Podjąłem próbę wygranej przez dominację, więc w kluczowym momencie wszystkie koty ustawiłem na 3 polanach. Twierdza nie miała już znaczenia, bo albo ta dominacja by się udała albo i tak bym przegrał. Tak właściwie były 2 podejścia, bo po pierwszej nieudanej próbie miałem jeszcze siły na dogrywkę, dokrekrutowałem i wtedy rzuciłem wszystko, ale to też nie wyszło. W momencie podjęcia próby ptaki były właściwie pobite, zaraz po upadku reżimu. Miałem sporo kotów, zdaje się że jedynie 3 były poza planszą, ale na luzie zostały przegonione z jednej z polan i nie było nawet blisko do powodzenia tej dominacji. Oczywiście trzeba było ciułać punkty dalej, ale podjąłem ryzyko w celu sprawdzenia co z tego wyjdzie.

[Odi]

Odi sam najlepiej pocisnął grze chcąc ją zachwalić, mówiąc że: "największa zaleta to, że się kończy"

Miałem wrażenie, że w naszej grupie doświadczenie i wiedza są na takim poziomie, że nie trzeba mówić wszystkiego wprost, a pewne rzeczy mogą być dorozumiane. Niestety, nie mogą Będę o tym pamiętał następnym razem

[Highlander]

(...) Gra wojenna z tego żadna, ale to nie jest zarzut, tylko stwierdzenie oczywistego faktu, to normalne area control z euro elementami, zręcznie zaprojektowane, ale dla mnie bez szału. (...)

O! Drugi głos w kierunku właściwej klasyfikacji Root'a

[raj]

(...) Gra wojenna z tego żadna, ale to nie jest zarzut, tylko stwierdzenie oczywistego faktu, to normalne area control z euro elementami, zręcznie zaprojektowane, ale dla mnie bez szału. (...)

A to jest wypowiedź o PoGu, Market Garden czy Napoleon's Triumph?

[Markus]

(...) Gra wojenna z tego żadna, ale to nie jest zarzut, tylko stwierdzenie oczywistego faktu, to normalne area control z euro elementami, zręcznie zaprojektowane, ale dla mnie bez szału. (...)

O! Drugi głos w kierunku właściwej klasyfikacji Root'a

Coście się tak uparli aby zrobić z Roota grę wojenną???? I potem podważać ten fakt
To jakiś nowy sport w tym wątku?

[Highlander]

Coście się tak uparli aby zrobić z Roota grę wojenną???? I potem podważać ten fakt
To jakiś nowy sport w tym wątku?

Wątek dotyczy gier historycznych i/lub wojennych. Dla Roota to być albo nie być w tym wątku

[hancza123]

Kiedyś murzyn grał w polskiej reprezentacji bo uzasadniono że to Polak!

[Odi]

A co to ma za znaczenie, hancza?
Grał, bo zgodnie z przepisami w reprezentacji danego kraju mogą grać obywatele danego kraju. Był obywatelem? Był. Co ma do tego kolor skóry?

[Wolf]

Przykład akurat udany, bo nie o kolor skóry chodzi tylko o fakt, że trener reprezentacji chciał go do składu znając go z rozgrywek ligowych, więc w szybkim tempie wyczarowano mu obywatelstwo i wrzucono do reprezentacji, a związek z Polską miał taki, że przez 2,5 roku grał w Polonii Warszawa. Na takiej samej zasadzie można wrzucić Root do wojennych.

Tak czy inaczej jest to temat poboczny i mało istotny, więc możemy spokojnie zostać okopani na własnych stanowiskach.

[Odi]

Przykład zupełnie nieadekwatny.

Jedynym formalnym kryterium gry w reprezentacji jest posiadanie obywatelstwa. Jest to kryterium obiektywne. A nie jakieś wydumane "związki z Polską".

Kryteria klasyfikowania gier do wojennych są natomiast subiektywne. I każdy z nas ma inne definicje, i wychodzi z różnych punktów.

I masz rację: zostajemy okopani

[Wolf]

Nie możesz być bardziej w błędzie. Sprawdź procedurę nadawania obywatelstwa. W oczywisty sposób nie mógł go uzyskać, bo nie spełniał obiektywnych warunków. Natomiast wszystko można ominąć poprzez nadanie prezydenta, który subiektywnie może zrobić obywatela Polski z każdego. No więc zrobiono, bo był potrzebny do reprezentacji. On nie był obywatelem Polski i wzięto go do reprezentacji, co by było zupełnie normalne, tylko zrobiono z niego obywatela po to, żeby mógł zagrać. Kluczowa różnica.

Dlatego przykład wyjątkowo pasuje. Na tej samej zasadzie Odi może stwierdzić: "kurde, ten Root to w sumie da się skończyć, robimy z niego grę wojenną"

[Markus]

Ten wątek powinien nazywać się "Gry wojenne i histeryczne"

[Wolf]

Zwycięstwo Czerwonego Postępowego Socjalistycznego Wschodu:

Spoiler:

Fabryka Czerwonych Jeansów w samym Berlinie Bogatym w Socjalizm:

Spoiler:

Nie ma żadnych jeansów, bo wszystko pochłonęła wojna nuklearna. To taka kluczowa wiadomość dla osób za bardzo zapatrzonych na planszę, tam nic nie ma znaczenia oprócz czerwonego przycisku na górze, który symbolicznie odpala konflikt atomowy po uśmierceniu wszystkich gołąbków pokoju.

Ogólnie podczas gry czułem, że wszyscy grają przeciwko mnie... albo inaczej, że wszyscy grają na Muada. To, że Muad grał przeciwko mnie to akurat oczywiste, bo ja byłem RFN, a on NRD, więc nasze warunki zwycięstwa są całkowicie rozłączne. Markus grał właściwie przede wszystkim na siebie, pędził tak mocno na dominację USA, że nawet nie zauważył, że od pewnego momentu gra na Muada, bo ja musiałem chociaż trochę Markusa stopować przy ograniczonych środkach. Odi (ZSRR) stwierdził, że zbrojące się po zęby i eksplorujące kosmos USA to właściwie niewielki problem i trzeba dopieszczać bardziej swoją małą socjalistyczną republikę, żeby sobie Niemcy z zachodu nie pomyśleli, że kapitalizm jest lepszy.

Żart w tym wszystkim jest taki, że właściwie gra była dla mnie spokojnie do wygrania, ponieważ w swoich działaniach przeciwko USA promowałem swego czasu rozwiązania pokojowe, co w wypadku wybuchu wojny nuklearnej dawało mi zwycięstwo, bo nikt inny takich ruchów nie wykonał. Popełniłem jednak kluczowy błąd zagrywając wcześniej jedną kartę z ręki i kiedy sytuacja w kartach stała się optymalna, a wojna atomowa wisiała na włosku zabrakło mi tej karty, żeby kozłem ofiarnym wywołującym konflikt został inny gracz. To kosztowało mnie grę, ale było jednocześnie świetną nauczką na przyszłość i pokazem ciekawego mechanizmu, który obecny jest w dodatku.

Sprawdziłem jeszcze raz dokładnie zasady wojny atomowej, żeby nie było niedomówień:
- gracz, który doprowadza do konfliktu oczywiście przegrywa
- wygrywa gracz, który najbardziej dążył do pokoju
- w przypadku remisu: wygrywa gracz / gracze, którzy nie są sojusznikami wywołującego konflikt

Co za tym idzie to jedyna sytuacja, w której 2 graczy może jednocześnie wygrać grę (pod warunkiem, że remisują w dążeniu do pokoju), czyli Muad i Odi dzielą zwycięstwo, Markus jest przedostatni, a ja ostatni.

Ten wątek powinien nazywać się "Gry wojenne i histeryczne"

Się ciesz, że masz co czytać przynajmniej

[hancza123]

Fajnie że gracie w Roota bo to świadczy o otwartości i zdrowym rozsądku. Gra wzbudza duże zainteresowanie? Do diaska tam z dogmatami, gramy.

Jednak uzasadnianie że to jest gra wojenna wzbudza niedowierzanie i heheszki

[Jan_1980]

Heheszki to część naszego 3miejskiego środowiska! Dziś np. zaproponowałem Radkowi szycie kołdry i śmiałem się z jego reakcji:):):)

[Wolf]

Czyżbyś chciał grać w grę wojenną o szyciu mundurów (Rokoko)? Wpadaj we wtorek, zabierz własną definicję gry wojennej i można grać

[Jan_1980]

A moja gra o projektowaniu maskałatów? Albo o hodowli koni dla armii carskiej?:P

[Muad]

Krótki filmik o COINie Fińskim (lata 1917-1918):

Spoiler:

https://www.youtube.com/watch?v=VDtwiFH ... e=youtu.be

[Odi]

Nie możesz być bardziej w błędzie. Sprawdź procedurę nadawania obywatelstwa.
[...]
Dlatego przykład wyjątkowo pasuje. Na tej samej zasadzie Odi może stwierdzić: "kurde, ten Root to w sumie da się skończyć, robimy z niego grę wojenną"

Może jeszcze w "mylnym błędzie"?

Obojętnie, czy mówimy o reprezentacji (jedno formalnoprawne kryterium), czy o nadawaniu obywatelstwa (inne formalnoprawne kryteria), nie można tego porównać do sytuacji Roota, bo w przypadku gier wojennych w ogóle brak formalnoprawnych kryteriów. Wszystkie kryteria, jakie przyjmujemy, są uznaniowe, subiektywne itd. itp. Nie ma jednego, sztywnego odniesienia, jakim jest - w przypadku obywatelstwa i/lub gry w reprezentacji - litera prawa (najpierw prawa polskiego, potem prawa związku sportowego).

Proponuje zatem przestać porównywać nieporównywalne.

[lacki2000]

Może dla porządku warto zmienić tytuł wątku na "(Gdańsk) Gry wojenne i historyczne a sprawa Olisadebe"

[Wolf]

Odi jak zwykle odwraca Markizę de Kot ogonem, a przykład właśnie dobry i pokazujący, że wszystko można nagiąć, bo jak jest jakiś konkretny cel to i furtka się znajdzie.

Może dla porządku warto zmienić tytuł wątku na "(Gdańsk) Gry wojenne i historyczne a sprawa Olisadebe"

Dopiero jak dojdziemy do słynnej akcji z rzucaniem bananami . Swoją drogą jak Polacy dali obywatelstwo za grę w Polonii Warszawa, to za mistrzostwo i puchar z Panathinaikosem mógł spokojnie celować w kampanię prezydencką w Grecji , ale kontuzja kolana wszystko pokrzyżowała... z kontuzjowanym kolanem ciężko o obywatelstwo, litera prawa jest w tym względzie bardzo surowa, kolana trzeba mieć sprawne.

Teraz już możecie zmienić tytuł wątku

[Jan_1980]

https://www.youtube.com/watch?v=NVMJSmhxlV8

Jakby stół był za mały to już mam pomysł na improwizacje:)

[Highlander]

To może aby wrócić od Korzeni do korzeni (sic!) podlinkuję Wam ciekawy historyczny artykuł odnośnie kolejowej logistyki wojennej na przykładzie kampanii rosyjskiej 1941-42. Na pewno klimatyczna podbudowa przed ewentualnym zagraniem w "Race to Moscow" jeśli będziemy mieć taką okazję:
https://www.hgwdavie.com/blog/2018/3/9/ ... r-19411945

Nieco zaskakującym dla mnie elementem jest konkluzja że sowieckie koleje były lepiej zarządzane od niemieckich (koordynacja, przepustowość, serwisowanie). Z innych materiałów wiedziałem już że francuskie koleje w okresie I WŚ były sprawniejsze od niemieckich, i że generalnie niemiecka kolej w czasie II WŚ nie odzyskała sprawności z czasów I WŚ, ale że byli w tej kwestii słabsi od Sowietów...

Marzy mi się zagrać w historyczną grę wojenną o kampanii Barbarossa która by uwzględniła aspekty logistyczne i militarne w taki sposób aby dało radę ją rozegrać w jeden wieczór. Może kiedyś odkryję tego Graal'a