@Ulvlar: A ja z gier, które wymieniłeś, ZDECYDOWANIE wziąłbym
Viticulture, a nie GWT. Dlaczego? Dlatego, że Viti to ewenement - gra, której nie ma:
- chodzi świetnie w każdym składzie od 1 do 6 graczy
- posiada bardzo chwytliwą i co ważniejsze - neutralną tematykę -> przez to nadaje się do grania z casualami/żonami/kobietami itp.
- posiada zupełnie proste i jednoznaczne zasady, bez miliona wyjątków
- posiada całkiem niezłą głębię, a w rozgrywce na dwie osoby zmienia się w morderczego eurosa z chłodną kalkulacją
- jest świetnie osadzona w klimacie (czyli to "euro z klimatem"), a wszystko w niej pięknie się ze sobą zazębia.
I dlatego trzeba ją brać, bo jest jeszcze w sklepach, a to się na pewno szybko zmieni.
Natomiast odnośnie GWT - odradzam. Raz, że gra nie działa dobrze na dwie osoby, o czym już wiesz - czyli tylko duże składy. Dwa, że przy wszystkich zachwytach, jakie na jej temat słyszałem i zobaczeniu, o co chodzi w grze, moja reakcja każdorazowo była taka sama: "jprdl, nie chcę w to grać!!". Żeby było jasne - robiłem już do niej kilka podejść i bynajmniej nie trudność mnie odrzuca. Uwielbiam trudne, dobrze przemyślane gry - z im bardziej osadzoną mechaniką w temacie gry, tym lepiej. Planszówki poznaję pasjami już od ponad 5 lat, mam imponującą kolekcję i wiele ograłem. GWT (tak samo jak i Mombasa) to bardzo typowy przedstawiciel nowej fali tworzenia gier, które krótko określić można jako koktajl kilku mechanik. To gra, w której jest ~8 różnych mechanik i rzeczy luźno lub wcale nie powiązanych ze sobą, niekoniecznie mających sens a razem tworzących jedną grę. Takie wręcz gry w grze. Teraz twórcy się już nie silą na oryginalność, skoro z małych części można składać duże gry w nieskończoność. Mam nieodparte wrażenie (i mogę to potwierdzić wpisami na BGG), że "starzy wyjadacze" są po tej samej stronie co ja i bardziej doceniają bardziej wyrafinowaną i spójną grę, a niekoniecznie taką, w której jest po prostu więcej wszystkiego. (Oczywiście wiem, że to potężna generalizacja, ale chętnie pogadam z Tobą na ten temat za kilka lat, kiedy będziesz już lepiej wiedział, co Ci się podoba najbardziej).
Odnośnie pozostałych tytułów, które podałeś jako propozycje - różnią się od siebie bardzo mocno i na tyle, że ciężko znaleźć jakąkolwiek część wspólną. Na pewno zapomnij o
Uczcie dla Odyna - ograj najpierw inne "rosenbergi", zaczynanie od tego tytułu to świetny sposób, żeby się zniechęcić do twórczości Rosenberga (mówi Ci to jego wielki fan). Odradzam również
Kanbana - dopóki nie ogarniesz sobie ekipy lubującej się w takich ciężkich mózgożerach osiągniesz tyle, że ludzie nie będą Ciebie z tym Kanbanem zapraszać
Polecam też popatrzenie sobie na gameplaye tych wszystkich gier
Z rzeczy, które nie zostały tu wymienione (co mnie dziwi) chciałbym skierować Twoją uwagę na
Tzolkina - spełnia Twoje wymogi i kupisz bez problemu nówkę za ~110 ziko. Mimo, że tak naprawdę nie jest niczym nowym ani oryginalnym, wywołuje właśnie takie wrażenie i pod względem wyglądu to jest miazgun, który niesamowicie przyciąga uwagę, zachęca i potrafi wciągnąć w swoje tryby
Gra z pewnością nie należy do lekkich, dobrze wprowadza w niszę gier euro wymagających karmienia robotników. Podstawowe strategie wygrywające są raczej znane, ale na pewno dużo satysfakcji potrafi dać wygranie z współgraczami strategią na monumenty, czy choćby na zwykłe budynki&technologie. Rozszerzenie dodaje kolejne możliwości (przepowiednie), a te (razem z plemionami) fantastycznie podnoszą regrywalność. Dla mnie to jeden z ulubionych tytułów w kolekcji (tak samo jak i Viticulture) - obie gry bardzo polecam.