Flaszka wielka więc musimy się umówić, żeby wspólnymi siłami z nią powalczyć, oczywiście przy planszówkach. Wstępnie wybraliśmy lokal u Ani żeby było dodatkowe wyzwanie, no i specjalnie dla Zbyszka oczywiście w poniedziałek!
Wczoraj zebrało się nas 5 osób więc pocisnęliśmy Rising Sun. Sprawdziły się wszelkie porzekadła typu do 3 razy sztuka, że nie należy się poddawać itp. Wygrałem! Mieliśmy bardzo ciekawy system zawierania sojuszy a raczej wybierania kto zostanie bez niego. Pierwszy oberwał Przemek, bo ostatnio wygrał, potem Grześ bo poszedł do toalety no i na końcu Radek bo mu za dobrze szło. Mi bardzo dobrze poszła wiosna (3 prowincje i 7 punktów), Radek pocisnął latem (4 prowincje), jesienią obaj dobiliśmy do 7. W punktach był remis i wygrałem na honorze. (to wersja oficjalna, w rzeczywistości nie doliczyłem na końcu 2 punktów za pozostawienie wojownika Radka przy życiu). W przeciwieństwie do poprzedniej rozgrywki z mnóstwem kart tu na końcu mieliśmy tylko jedną co ciekawe z talii lato pozyskaną przez pomyłkę wiosną.
Na deser oczywiście Bolidy z przedziwną licytacją na początku i dobijaniem do mety na oparach paliwa. Tu załatwił nas debiutujący Rafał.
Jakby ktoś się dopytywał co za gra w takim razie jest widoczna jako tło flaszki, to wyjaśniam że Rafał z Grzesiem w oczekiwaniu na resztę rozegrali fragment Strażników Xobos.