Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Moonday
Posty: 1029
Rejestracja: 25 gru 2015, 12:10
Has thanked: 251 times
Been thanked: 275 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Moonday »

Tak na marginesie, to nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio grałem w grę przygodową z dużą dawką interakcji negatywnej
W Nemesis ponoć jest tego całkiem sporo, ale to taki pseudo coop. Mam wrażenie, że wydawcy chcą nas na siłę uszczęśliwiać, bo uważają, że negatywna interakcja może innym psuć zabawę. Moim zdaniem własnie ta niemoc, o której piszesz, jest bardziej irytująca. Szkoda, że twórcy gier przygodowych, skoro odchodzą od negatywnej interakcji, to nie zaproponują jakiegoś innego mechanizmu sterującego losem i nie mam tu na myśli przerzutów kości. Może dynamiczny współczynnik szczęścia zależny od wyników rzutów w testach i walce? W Nemezis, dodatku do Relic jest genialny, moim zdaniem mechanizm, który pozwala walczyć ze sobą tylko, jeżeli przeciwnik posiada "niegodną" broń albo sprzęt (których można się w każdym momencie pozbyć). W Zonie można by dodać coś podobnego, jakieś potężne artefakty, które czynią gracza mocniejszym, ale też narażają na ataki innych graczy. Może w jakimś dodatku? Osobiście czekam na dobre postapo z możliwością podkładania sobie świń.
Awatar użytkownika
ZygfrydDeLowe
Posty: 508
Rejestracja: 17 sty 2017, 13:47
Has thanked: 1055 times
Been thanked: 227 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: ZygfrydDeLowe »

Moonday pisze: 09 lis 2019, 22:12
Tak na marginesie, to nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio grałem w grę przygodową z dużą dawką interakcji negatywnej
[...] Szkoda, że twórcy gier przygodowych, skoro odchodzą od negatywnej interakcji, to nie zaproponują jakiegoś innego mechanizmu sterującego losem i nie mam tu na myśli przerzutów kości. Może dynamiczny współczynnik szczęścia zależny od wyników rzutów w testach i walce? W Nemezis, dodatku do Relic jest genialny, moim zdaniem mechanizm, który pozwala walczyć ze sobą tylko, jeżeli przeciwnik posiada "niegodną" broń albo sprzęt (których można się w każdym momencie pozbyć). W Zonie można by dodać coś podobnego, jakieś potężne artefakty, które czynią gracza mocniejszym, ale też narażają na ataki innych graczy. Może w jakimś dodatku? Osobiście czekam na dobre postapo z możliwością podkładania sobie świń.
Android od FFG (chociaż wykracza trochę poza ramy gatunkowe gier przygodowych) posiadał ciekawe rozwiązanie interakcji między graczami. Nie było tam bezpośredniej negatywnej interakcji, ale każda z postaci posiadała zestaw kart jasnych (dobre wydarzenia dla tej postaci), jak i ciemnych (wydarzenia o potencjalnie przykrych konsekwencjach). Rozwiązanie to polegało na tym, że w czasie swojej tury gracze mogli zagrywać na siebie karty jasne, ale przeciwnicy mogli zagrywać na daną postać karty ciemne, reprezentując przeszkody zsyłane przez los. Im większą "moc" ma ciemna karta, którą ktoś zagrywa na Ciebie (i gorsze jej skutki), tym lepsze karty jasne będziesz mógł zagrywać w czasie swojej tury.
Więc jeśli któryś z graczy zbytnio oddalił się od pozostałych graczy, Ci mogli wziąć los w swoje ręce i wspólnie spróbować przytemperować lidera. Co też jednocześnie dawało mu szanse na bardziej pozytywne wydarzenia. Bardzo ciekawy i chyba niespecjalnie powielany przykład pozostawiania balansowania sił w rękach samych graczy.
Awatar użytkownika
ignatus
Posty: 292
Rejestracja: 24 wrz 2012, 11:59
Has thanked: 2 times
Been thanked: 8 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: ignatus »

RUNner pisze: 09 lis 2019, 21:40 Tak na marginesie, to nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio grałem w grę przygodową z dużą dawką interakcji negatywnej. To mógł być Talisman...
No właśnie, to w sumie jest dramatycznie słabe.Dla mnie fakt ze każdy gra sam sobie w takiej grze ją dyskwalifikuje, przecież świat i klimat aż się prosi o wzajemne wydzieranie sobie łupów czy zastawianie pułapek..Szkoda że nie zostawiono tego choćby jako opcji..
Początkujący weteran
Matiel
Posty: 149
Rejestracja: 13 mar 2018, 13:02
Has thanked: 6 times
Been thanked: 14 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Matiel »

Co do interakcji u nas ostatnio były " Wojny targowiskowe" Pijaczyna szykował sie do wejścia do sarkofagu i chciał odpoczać w zajeździe- na jego szczęście na rynku masa używek. Znając jego pasyw wszyscy gracze też rzucili się do bunkrów- sam chciałem kupić bimber tylko po to żeby odrzucić go na oczach pijaka :D (ale jednak ostatecznie wolałem sie za tą kasę uleczyć ). Na nieszczęście dla niego w tej rundzie był ostatni, a z rynku zeszło wszystko co mogłoby mu najbardziej pomóc w wyprawie i musiał zadowolić sie nową parą gumiaków ;)
Awatar użytkownika
sqb1978
Posty: 2627
Rejestracja: 18 gru 2013, 16:54
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 42 times
Been thanked: 144 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: sqb1978 »

Bardzo mi podeszła po pierwszej rozgrywce. Gracze znający Eldritch Horror będą czuli się jak ryba w wodzie (radioaktywnej). Interakcji niestety nie ma, ale rozumiem dlaczego - prawdopodobnie nastąpiłby efekt skopania najsłabszego przez wszystkich graczy, z drugiej strony takie rzeczy da się też zasadami zmarginalizować. Wyczuwam potencjał na dodatek. Jedno co mi się nie podoba, to fakt, że efekty z kart wydarzeń mogą być pozytywne lub negatywne, co przy odrobinie pecha może zrobić dużą dysproporcję rozwoju między graczami.
Sama rozgrywka zgrabna i dość dynamiczna, walki i działania przy obozowaniu nie dłużą się, w przeciwieństwie do innych gier przygodowych (Kupcy i Korsarze, Runebound, Rycerze Pustkowi) jak również walka i testy nie są też banalne (Fallout).

Nie rozumiem porównań do Talizmana, jedyne co widzę wspólnego to skończenie gry po wejście do Sakrofagu, ale to się samo nasuwało, kto zna Stalkera ten wie. Zona to 1 liga wyżej niż Talizman jeśli chodzi o stopień rozkminy oraz skomplikowania. Jak już wspomniałem najbliżej tej grze do Eldritch Horror i wykorzystanie tej mechaniki uważam za bardzo dobry krok. Sposoby na używanie przedmiotów jak również fluff na kartach robią fajny klimat. Mechanika emisji spoko, aczkolwiek niepotrzebnie wydłuża rozgrywkę (konieczność wracania i wyruszania z/do bunkrów).

Podsumowując chyba najlepsze przygodowe post-apo w jakie grałem do tej pory, czekam jeszcze na nową edycję Rycerzy Pustkowi i jeśli nie pobiją Zony to ją kupię na pewno. Liczę też na jakieś dodatki z interakcją (walka, handel, łupienie, pułapki).
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Kolejna niepełna partia za mną, ale po kolei. Tym razem namówiłem do gry żonę, która wybrała sobie postać Naukowca, a ja zagrałem Najemnikiem. Początek gry był dosyć trudny, a do tego zaskoczyła nas emisja. Nie wiem czemu ale ubzdurałem sobie że na kartach wieści postęp występuje w wartościach 0 lub 1. Druga rzecz, byłem koło bunkra i zapomniałem o możliwości ucieczki do schronu :] Tor obrażeń się zapełnił i w dalszej części gry ciężko było cokolwiek zdziałać. Żona grała lepiej i nawet odkryła tajemnicę w obserwatorium. Niestety przypłaciła to trzema urazami. Po ponad godzinie gry stwierdziliśmy, że na dziś wystarczy tego dołowania. Gra jest bardzo trudna i będzie dla mnie solowym wyzwaniem. Żona takich gier nie lubi i raczej już nie zagra. Mi się podoba ta beznadziejna walka, ale mam obawy co do długości czasu gry. Rozegranie jednej partii w czasie poniżej 2 godzin uważam za mało prawdopodobne.
Awatar użytkownika
sqb1978
Posty: 2627
Rejestracja: 18 gru 2013, 16:54
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 42 times
Been thanked: 144 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: sqb1978 »

My graliśmy 3,5h w 4 osoby, a należymy raczej do tych co grają dłużej niż podają na pudełkach. Wszyscy pierwszy raz poza tłumaczącym grę. Długo, ale i tak krócej niż wymienione przeze mnie w poprzednim poście przygodówki. Chociaż bardziej bym tą grę nazwał survivalowym sandboxem.
W sumie to nie widzę problemu aby dodać jakieś homerules dotyczące handlu między graczami oraz walki między sobą.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 921
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 321 times
Been thanked: 347 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

I po 2 partii solo... Tropiciel umarł z gracją w Sarkofagu. Rozleciał się na kawałki pod tonami radioaktywnego gruzu co mu na łeb spadły. 4 uraz i game over. Dubeltówka trzymana na lepsze czasy nawet raz nie wypaliła. :lol: W sumie to i tak została 1 karta wieści... A żarło tak pięknie. Nawet sobie zapomniałem o tej jego zdolności i nie użyłem ani razu. :D Za to z anomaliami był dramat. Dobrze, że miał wysoką czujność to się wymiksowałem zawsze po 1 teście. Większość czasu działałem w żółtym sektorze i było git. Chyba to kwestia szczęścia, że mnie szybko nie zatłukło. Poszedłem na okrętkę do Podziemnego archiwum zamiast skasować z obrzyna kikimory i lecieć najkrótszą drogą i zmarnowałem za dużo czasu i potem biegiem na sarkofag bez doposażenia się. Już widzę, że przy 16 rundach wszystko będzie na styk. Najlepsza była akcja jak stałem się zły, bez kasy i z masą obrażeń i trafiła mi się akcja z bandytami. Wlazłem im do obozu, zaciukałem kilku i jeszcze mi w podzięce dali 500 rubli. Zgniłem. :mrgreen: Co do emisji, to słusznie ktoś zauważył, że jak się zbliża na torze wskaźnik do jej aktywacji to lepiej kręcić się koło bunkra i zmarnować rundę, dwie (zwłaszcza w żółtym sektorze) niż dostać komplet obrażeń. Raz, że ochronki przydadzą się na koniec lub w kluczowych momentach, dwa, leczenie jest drogie. Bez sprzętu ochronnego i dobrych przedmiotów lecenie na sarkofag pachnie mi masochizmem. Testy na poziomie 4 /5 i obrażenia w prezencie od tak są chyba na porządku dziennym. Nie będę czytał opisów z kart sarkofagu, żeby nie psuć sobie rozgrywki, ale czuję, że rozwiązanie tajemnicy to nie będzie proste zadanie zwłaszcza w trybie solo. Co do interakcji to oprócz kart wieści którymi można utrudniać przeciwnikom życie, wyczytałem, że Głos Zony wybiera też, z jakim zagrożeniem ma powalczyć współgracz, jeśli jest więcej niż 1 zagrożenie w obszarze, na który wkracza gracz. Czyli można wsadzać też innych na minę nie tylko kartami wieści. Może to nie wiele, ale kolejny sposób na uprzykrzanie życia innym.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Wczoraj miałem dosyć zabawną sytuację w czasie spotkania z Szeptaczem. W teście czujności uzyskałem rzut o wynikach (+,+,+), a w czasie konfrontacji (-,-,-). Los daje i odbiera, ale nie sądziłem że jest aż tak sprawiedliwy! :D
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6597
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 687 times
Been thanked: 1067 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Odi »

Czyli co, ogólnie ta Zona pozytywnie? Bo się nad zakupem zastanawiam.

Jak wygląda regrywalność pod względem wykorzystania kart i żetonów? Ile ich widzimy w trakcie rozgrywki?

Mapa jest stała, więc na ile rozkład żetonów zmienia nam ścieżki, którymi chcemy się przemieszczać? Jest jakaś optymalna droga?

Ta reputacja faktycznie ma znaczenie dla przebiegu gry?
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Odi pisze: 12 lis 2019, 10:11 Jak wygląda regrywalność pod względem wykorzystania kart i żetonów? Ile ich widzimy w trakcie rozgrywki?
Myślę że bez zarzutu w tej kwestii. O ten aspekt się nie obawiam. Zona to nie jest raczej gra w którą się będzie codziennie łupać, skoro rozgrywka trwa około 3 godzin.
Odi pisze: 12 lis 2019, 10:11 Mapa jest stała, więc na ile rozkład żetonów zmienia nam ścieżki, którymi chcemy się przemieszczać? Jest jakaś optymalna droga?
Żetony mają istotny wpływ na wybór trasy, zwłaszcza gdy postać ma niską czujność. Ciężko coś ugrać bez planu eksploracji Zony. Nie można się szwędać bez celu, bo tylko się straci zdrowie i czas.
Odi pisze: 12 lis 2019, 10:11 Ta reputacja faktycznie ma znaczenie dla przebiegu gry?
Ma dość duże znaczenie. Dobra reputacja daje profity w trakcie niektórych wydarzeń, poszerza opcje zakupowe na bazarze, no i umożliwia wyleczenie 1 rany w którejś lokalizacji. Nie pamiętam w której bo nigdy dobry nie byłem :)

Czy warto kupić Zonę? Ja kupiłem z myślą o grze w 1-2 osoby, ale po wczorajszej partii z żoną, raczej w tym trybie już nie zagram :) Ale do solowej rozkminy polecam jak najbardziej. Gra stanowi wyzwanie i o to właśnie chodzi. Mechanika nie zabija klimatu, który wylewa się ze wszystkiego w tej grze. Jestem fanem Stalkera i dla mnie rewelacja.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6597
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 687 times
Been thanked: 1067 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Odi »

Dzięki.
A postaciami gra się w miarę odmiennie?
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Każda postać ma inny ekwipunek startowy, zdolność i trochę inne statystyki. To siłą rzeczy wymusza nieco inne podejście do gry, ale nie jest to jakaś potężna różnica. Grałem tylko dwa razy, więc nie uważam żebym mógł to dobrze ocenić.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 921
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 321 times
Been thanked: 347 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Ja grałem najemnikiem, tropicielem i mistykiem. Tym 1 średnio mi się grało. Jakoś ta umiejętność jego ze zmianą reputacji mi się nie przydała i słabo ja widzę. Nie wiem, czy w grze aż tak swobodnie można zmieniać reputację, a 200 rubli bonusu z tego to trochę dla mnie mało. Tropiciel niezły, zwłaszcza radził sobie znieźle z mutantami = hajs w sklepie = fajne graty. Mistyk natomiast dawał czadu z anomaliami. Umiejętność przerzutu delty genialna. Raz, że mamy 1 pewnego plusa za 1 obrażenie od promieniowania, dwa, że dwie delty dają i tak uraz od promieniowania a skoro i tak mamy go dostać to warto go zamienić na plusik w teście. Można przerzut robić bez limitu do tego więc jest grubo. Jak się naprawia regularnie ten jego kombinezon bazowy, co może anulować efekt artefaktu to jest już w ogóle miazga bo wali się promieniowanie z przerzutu na kombinezon a potem się go naprawia. Jestem gościem zachwycony. Aż musiałem fanty i artefakty wyrzucać z plecaka tak łoił anomalie. 8) Ogólnie b. ciekawa postać. Udało mi się rozwiązać tajemnicę sarkofagu dziś w ostatnim momencie i za 3 podejściem. Jakby 3 raz nie wyszło to nie było już kart wieści czyli zabiłaby mnie ostateczna emisja w samym sarkofagu. Ogólnie dobrze mi szło, miałem sporo farta (np. jedną emisję przeczekałem w tajnym obiekcie, znalazłem play elektrowni i nie musiałem się przez nią przedzierać) mimo że obie tajemnice po 2 podejściach dopiero odkryłem. Na sarkofag poszedłem bez urazów i z pełnym życiem nieźle doposażony, ale pierwsze dwa podejścia dostałem obrażenia od psioniki i wpadł uraz. Miałem taki kombinezon z tajnego laboratorium odporny na krwawienie, promieniowanie i psionikę, ale liczyłem na urazy od promieniowania i go nie założyłem, bo tamten kombinezon mi dawał pole manewru do tego szklanego ognia i artefaktu, co pozwalał przerzucić kość w teście na czujność. Niestety nie trafiłem z doborem odzieży BHP. :lol: Gra jest miodna. Solowo jakieś 2,5 do 3 godzin na razie, bo jeszcze uczę się gry. Prawdopodobnie Zombicide BP poleci na sprzedaż bo już widzę, że tłuczenie zombiaków co rundę i bieganie po planszy w poszukiwaniu X lub uciekającego nekro wieje organem na literę ch... Zagrałem 3 razy w Zonę i nie mam na razie chęci mordować się ze Zombicide solo. Tu każda partia to inne przygody i zajmuje się tylko 1 bohaterem. I o to mi chodziło.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Miałem Zombicide i też mnie irytowało to kontrolowanie 6 postaci. Dla mnie o 5 za dużo :) Zona to materiał na świetną solówkę i dla mnie w tej chwili jedyną wadą tej gry jest czas rozgrywki (ale to mała wada). Cała reszta funkcjonuje dobrze i jest sprawnie polane klimatem. Rozgrywka zmusza do planowania i myślenia. Owszem, trzeba też mieć trochę szczęścia, ale należy mu w tym pomóc. Zona potrafi być bezlitosna i przemielić nierozważnego bohatera.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 921
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 321 times
Been thanked: 347 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Jakby ktoś był zainteresowany szansą na wykonanie danego testu przy określonej wartości testowanej cechy. Tabela nie uwzględnia możliwości przedmiotów, opcji przerzutu i umiejętności postaci. Szansa na otrzymanie obrażeń od promieniowania to szansa na wyrzucenie dwóch lub 3 delt na 3 kostkach.

Obrazek
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 197 times
Been thanked: 646 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: donmakaron »

No właśnie. Zagrałem dwa razy solo i mi wychodzi, że wygrać jest baaardzo ciężko. Trudno w krótkim czasie zebrać wszechstronny zestaw przedmiotów, po drodze łatwo dostać przypadkowe obrażenia w sporych ilościach, a w samym sarkofagu testy z kosmicznym poziomem trudności, gdzie przedmioty odejmujące minusy to za mało, za to brak miejsca na trzymanie i tych dodających sukcesy i tych odminusowujących rzuty. Trzeba pewnie pograć kilka razy, żeby opracować skuteczną metodę, ale nie wygląda to obiecująco na pierwszy rzut oka.

Sama rozgrywka za to całkiem przyjemna. Przygody sensowne, czasem nawet nieźle rozbudowane. Testy dość wąskie, nie ma zbytnio pola do kombinowania, ale gospodarowanie przedmiotami daje sporo frajdy. Bestie i anomalie raczej projektowane tak, żeby dało się je pokonać lub ominąć, ale to chyba dobrze. Dziwi mnie tylko rytm emisji, czasem po prostu trzeba przesiedzieć dwie rundy w obozie i zbijać bąki, bo tak gra zarządziła. Podobnie obie akcje na rundę czasem trzeba przeznaczyć na ruch, w trakcie którego nic się nie dzieje - ot przygodówka ;) Przyjemnie za to, że masz jasny cel do zrealizowania, nie ma łażenia bez celu po nic nie znaczące przygody. Wydaje mi się, że będzie dobrze chodzić na 3-4 osoby.

Wtórna i nie bez wad, ale solidna gra. Podobna do Fallouta, który ma trochę ciekawszą i sprawniejszą mechanikę, za to absurdalnie skopany system wyłaniania zwycięzcy, przez co Zona pewnie częściej zagości na stole.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 921
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 321 times
Been thanked: 347 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Ogólnie po 3 partyjkach widzę, że po pierwsze - trzeba się nastawić na jakieś 2 konkretne tajne lokacje. Widzimy od początku co trzeba spełnić, żeby je otworzyć i wiemy w czym postać jest dobra, jaki ma sprzęt startowy. Od razu widać gdzie jej łatwiej pójdzie. Druga sprawa - mądre poruszanie. W tej grze nie ma co szwendać się bez sensu po planszy. Priorytet to otwarcie tajnych lokacji i wszystko się robi, żeby jak najszybciej to zrobić. Po drodze można zrobić coś innego, ale nie ma co zwlekać. W zależności od mocnych i słabych stron postaci tak wybieramy drogę, żeby nie łazić tam, gdzie możemy dostać po d.... tj. jak słabo radzisz sobie z mutkami to idziesz inną drogą, jak z anomaliami to nie pchasz się tam, chyba, że nie ma wyjścia. Po 3 - jak tor emisji się dopiero zapełnia, to idziemy w teren. Jak zbliża ku końcowi kręcimy się koło bunkra. O ile mamy zmęczenie na średnim poziomie to zawsze można zwiać z przyległego terenu do bunkra. Po 4 - w grze jest trochę możliwości kombinowania. W ostatniej grze Mistykiem ogarnąłem sobie 2 razy anomalię Metalowy Jeż bo dla niego to była bułka z masłem. Trafiły mi się naprawdę dobre rzeczy. Potem dzięki anomalii co tworzy tunel przeniosłem się pod drugą tajną lokację. Ze 3 rundy zaoszczędzone. Po 5 - proponuje leczyć obrażenia jak macie hajs. Wolę nic nie kupić, nie po naprawiać sprzętu a się leczyć. Dostanie 1 urazu boli a mając pasek obrażeń na full wiadomo, że będzie tylko gorzej - efekt kuli śniegowej. Po 6 - artefakty to dobra rzecz. Nie trzeba mieć nie wiadomo ile (bo później kary z nich za każdy posiadany artefakt są nie współmierne do zalet), ale już jeden sensowny, a najlepiej odnawialny, robi robotę. Przedmioty się niszczą, wyczerpują, artefakt może być całą grę.

Na razie jest gra świeża, ale podejrzewam, że po iluś tam partiach człowiek złapie schemat jak grać daną postacią. Ciekawe, czy szykuje się nam nowe Ghost Stories tylko w klimacie post apo. Margines błędu jest niewielki a testy w sarkofagu kosmiczne. To fakt. Po skończonej partii sam wiedziałem, gdzie zawaliłem tj. przekombinowałem albo nie potrzebnie ryzykowałem. Wszystkiego też się nie da przewidzieć więc wychodzi zawsze jakaś wypadkowa planowania i losowości z gry. I w tym fun, że do końca nie wiemy co się stanie.

Dzisiaj jeszcze była partia Przemytnikiem. Sama umiejętność nie gorsza, ale żeby ja wykorzystać trzeba się kręcić przy bunkrach. Dziś tajemnica rozwiązana na 5 kart wieści przed ostateczną Emisją, ale szczęścia miałem opór. 8) Pierwsza karta wydarzeń i przenosi mnie do Czerwonego Lasu. Tam gdzie skrytka z 2 żółtymi artefaktami, gdzie 1 z nich można dostać za odrzucenie 1 z kart z ekwipunku startowego. Niesamowity fart. Plan na 1 tajne laboratorium był też inny, ale potem postanowiłem zostać zły bo do tego, co miałem iść, było dużo dalej i więcej bym musiał poświęcić. A że potem parę razy dostałem po ryju za bycie złym to szczegół. Suma summarum tajemnica zdobyta.
yoyocmg
Posty: 262
Rejestracja: 18 wrz 2016, 11:49
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 28 times
Been thanked: 18 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: yoyocmg »

Wczoraj zagraliśmy pierwszą partię w dwie osoby i...no cóż...dawno się tak nie wynudziłem przy planszówce. Drugiego gracza to mogłoby w ogóle nie być, a losowość mnie bardzo źle potraktowała. Przy wczorajszych rzutach i zbiegach okoliczności, nawet jak miałem odpowiedni sprzęt i rupiecie nie byłe w stanie prawie nic zrobić. Jak moja dziewczyna była już w sarkofagu (wyrzucała prawie same plusy przez całą grę), ja nie miałem odkrytej ani jednej tajemnicy i biegałem między 4 polami bo co chwilę coś traciłem, życie, zmęczenie, przedmioty - co chwilę coś. Po ponad 2h grania, dziewczyna zginęła w sarkofagu i stwierdziliśmy, że poddajemy grę, bo już nam się dalej nie chce grać.
Niby klimat czuć mocno - opisy na kartach, przedmioty i ich mechaniki są bardzo klimatyczne, tylko mimo tego wszystkie w ogóle nie czułem tej gry. We wspomnianym wyżej Eldritchu jest dodatkowy motyw gry nad stołem, wspólne rozkminianie gdzie iść najpierw, co zrobić itp.

Zdecydowanie wolałbym w to solo grać, ale z drugiej strony do gier solo mam, moim zdaniem, ciekawsze gry - chociażby 7th Continent. Dzisiaj pójdą testy solo, w niedziele zagramy jeszcze raz w 2 osoby, ale chyba pójdzie na sprzedaż.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Dla mnie Zona to tylko solo. Co do EH to jednak jest to coop, więc dochodzi motyw zespołowy i idąca za nim interakcja. W Zonie nie ma bezpośredniej interakcji, a rywalizacja między postaciami ogranicza się głównie do walki o targowisko.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 921
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 321 times
Been thanked: 347 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Pierwsze 2 gry to są takie na ogarnięcie gry. Jeszcze nie czuje się mechaniki gry, działania przedmiotów, artefaktów, strojów. Później jak się ogarnie to już człowiek inaczej patrzy i kombinuje co się opłaca w grze, a co nie. Ogólnie to nie jest gierka, gdzie się chodzi na pałę i bez celu jak w Talismanie, że możesz iść w prawo albo w lewo i ma to sumie małe znacznie. Mi na 4 partie jakoś tak przeciętnie / dobrze szło. 2 tajemnice zawsze zdobyłem.Potem było różnie. Najgorsze co może być to jak się trafia emisja i nie jest się w zamkniętej lokacji albo nie można uciec do bunkra. Zawsze boli, zazwyczaj kończy się urazem a potem to raczej wszystko zaczyna się sypać.

@Runner - ja prawie nie korzystam z targowiska. No chyba, że jest coś fajnego albo taniego i mam obrażenia na minimum. Jak nie to hajs idzie na usuwanie obrażeń / zmęczenia albo uszkodzeń jak mam jakiś wyjątkowy przedmiot nawet kosztem sprzedania rzeczy, które mi nie pasują do koncepcji danej postaci (po co mi detektor anomalii, jak postać radzi sobie z nimi fatalnie i nie ma sensu po nich łazić, albo broń, jak postać świetnie radzi sobie w walce z mutantami i prawdopodobnie testy przeciw nim zda bez problemu lub z przerzutem). Mało też korzystam z akcji obszarów. Jak nie muszę albo nie mam pewności, że coś z tego wypali to raczej je olewam kosztem ruchu. Naprawdę czasu jest tak niewiele, ze jak pisałem wcześniej, zoptymalizowane ruchy to podstawa. Wolę mieć postać poleczoną i wypoczętą niż zmasakrowaną i z przedmiotami, które nie wiadomo czy użyję. Np. snajperka, którą kupiłem z początku i z która dotarłem do sarkofagu ani razu jej nie używając bo nie było potrzeby. No chyba, że to są przedmioty, które zmieniają wynik testu jak te z dodatkowym plusem lub kasujące minusy. Takie na końcu mogą się przydać. Wg. mnie podstawa to utrzymać postać przy życiu i z niskim zmęczeniem bo jak się zapełni tor obrażeń to potem już tylko jest coraz gorzej. Cokolwiek wpada nam co daje obrażenia i bach następny uraz. A przy 2 urazach to postać robi się inwalidą i można powoli zwijać grę. Przy kosmicznych testach w sarkofagu nie mamy taką postacią prawie żadnych szans bo pooblewamy na bank testy.
yoyocmg
Posty: 262
Rejestracja: 18 wrz 2016, 11:49
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 28 times
Been thanked: 18 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: yoyocmg »

KOSHI pisze: 15 lis 2019, 11:19 Pierwsze 2 gry to są takie na ogarnięcie gry. Jeszcze nie czuje się mechaniki gry, działania przedmiotów, artefaktów, strojów. Później jak się ogarnie to już człowiek inaczej patrzy i kombinuje co się opłaca w grze, a co nie. Ogólnie to nie jest gierka, gdzie się chodzi na pałę i bez celu jak w Talismanie, że możesz iść w prawo albo w lewo i ma to sumie małe znacznie. Mi na 4 partie jakoś tak przeciętnie / dobrze szło. 2 tajemnice zawsze zdobyłem.Potem było różnie. Najgorsze co może być to jak się trafia emisja i nie jest się w zamkniętej lokacji albo nie można uciec do bunkra. Zawsze boli, zazwyczaj kończy się urazem a potem to raczej wszystko zaczyna się sypać.
Tylko co mi po tym wszystkim jak rozgrywka po prostu mnie nudziła? :) To, że jest trudna i że działania mają znaczenie, zdążyłem zauważyć już przy pierwszej partii, tylko ona mnie po prostu niczym nie urzekła i nie wciągnęła za pierwszym razem. Myślę, że przy kolejnych grach ten efekt się nie zmieni, chociaż jest też opcja, że miałem zły dzień, dlatego chcę jeszcze w nią trochę pograć przed sprzedażą.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

@KOSHI
I to mi się podoba, że postać nie jest jakimś nieludzkim bohaterem, a po prostu zwyczajnym szperaczem. Masz 2 urazy i pchasz się do sarkofagu? No chyba tylko po to żeby dokonać żywota przed wejściem... Zona to gra optymalizacyjna, nawet jeśli kostki potrafią sporo zepsuć krwi. Planowane przemieszczanie po mapie, dobór przedmiotów, a nade wszystko utrzymanie zdrowia to klucze do sukcesu, który i tak może zostać zniweczony przez niekorzystne wydarzenia. I dobrze, bo to jest w końcu gra przygodowa, która powinna zaskakiwać gracza i robi to świetnie.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 921
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 321 times
Been thanked: 347 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

A to jak ci gra nie podeszła to nic się nie poradzi. Zagraj może raz, dwa razy, a jak nie podejdzie, to sprzedaj. Ile ja gier przetrzepałem do gry solo zanim znalazłem Zonę. Po 2, 3 partie i poszły do ludzi. No właśnie z 2 urazami to prawie zawsze będzie game over. Trochę może być to frustrujące w partii wieloosobowej, bo interakcji nie ma i tylko możesz patrzeć z boku jak innym dobrze idzie, bo samemu nie wiele już można zdziałać, ale mnie do solówek to lotto. Nawet z 3 uderzę na sarkofag bo przecież nie złoże gry tylko będę walczył do końca. W 3 partii wygrałem w ostatnim momencie ale fakt, na sarkofag poszedłem bez urazów i dopiero w nim złapałem 2.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4258
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 639 times
Been thanked: 1108 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Nie wyobrażam sobie grać w Zonę w 3-4 osoby bo to musi być cholernie nudne doświadczenie, zwłaszcza jak nasza postać kuleje, a inne sobie lepiej radzą. To może zwyczajnie nużyć, czego doświadczyłem w niepełnej partii z żoną. Natomiast gdy rozkładam planszę dla siebie i ścigam się tylko z grą, to jest to fajna i wymagająca zabawa, mocno zanurzona w klimatach Stalkera.
ODPOWIEDZ