Alexander Pfister
1-4 graczy
60-100 minut
https://boardgamegeek.com/boardgame/316858/cloudage
Spoiler:
Poniżej moje wrażenia po dwóch zapoznawczych partiach:
Ostatnia z dużych premier tego roku, na które czekałem. Do ogrania pozostało mi kilka tytułów, co do których mam mniejsze oczekiwania, jednak CloudAge było ostatnią tegoroczną grą z grona moich ulubionych projektantów. Zarówno Feld, jak i Suchy zdecydowanie w tym roku dowieźli, więc liczyłem, że Pfister się nie wyłamie.
Ubiegłoroczne Maracaibo było bardzo solidnym, ciężkim eurasem, choć trochę przeładowanym jak na mój gust. Grając w CloudAge (mam na koncie dwie dwuosobowe partie) miałem wrażenie, jakbym grał w Maracaibo lite. Ponownie dużą rolę grają karty i budowany z nich stół, jednak znowu karty na ręce mielimy, więc nie ma co się do nich przywiązywać. Tylko w Maracaibo odrzucaliśmy je dla specjalnych symboli, którymi płaciliśmy za różne rzeczy. W CloudAge odrzucamy dowolne karty, jako jeden z kosztu wystawiania kolejnych. Podobnie, ale łatwiej - to motyw przewodni.
W CloudAge również mamy swój statek, który możemy ulepszać, jednak usprawnień jest dużo mniej i są dużo prostsze. Statkiem poruszamy się po mapie. Tutaj mamy teoretycznie większą dowolność, jednak musimy w zasadzie latać od punktu do punktu, a w tych wykonujemy walkę, bardzo podobną do tej z Maracaibo.
Następnie wykonujemy akcje miasta. Tutaj mamy ciekawostkę, bo każdy gracz po kolei wybiera jedną z akcji i wykonuje ją w pełnej sile, pozostali gracze robią ją słabiej albo wykonują inną akcję. Możemy więc zastanawiać się, co będą chcieli robić przeciwnicy i próbować podczepić się pod ich. akcje. Śmiesznie rozwiązane jest pozyskiwanie zasobów. Obstawiamy który zasób chcemy pozyskać, jednak robimy to trochę w ciemno, ponieważ ich liczbę na karcie zasłaniają nam chmury. Zasobów może być od 1 do 3 z ewentualnym bonusem, a aktywny kart pozyskuje też kartę, których używamy do poruszania się i walki. Wybór akcji jest ciekawy, ale mam z nim związaną mocną wątpliwość odnośnie skalowania. W partii dwuosobowej w każdej rundzie wykonamy dwie rzeczy, naszą i przeciwnika. Przy czterech osobach mamy tych akcji cztery, a żadne koszty w grze nie są skalowane, więc przy dwójce wydaje się być dużo trudniej.
Rundy są krótkie, bo też cała gra nie jest specjalnie rozbudowana. Wykonujemy produkcję, poruszamy statkiem, walczymy i wykonujemy akcje miasta. Idzie to dosyć szybko i miejscami można pogłówkować, jednak jest to gra zdecydowanie prostsza i lżejsza od GWT, Mombasy czy Maracaibo. Nie bawiłem się źle, jednak brakuje mi w niej głębi. Myślę, że sprawdzę jeszcze na trzy i cztery osoby, po czym raczej pożegnam się z tym tytułem.