To jest błąd poznawczy (o ile dobrze zrozumiałem to co piszesz). Jeśli ktoś mnie zapyta o najlepszą grę w mojej kolekcji trwającą mniej niż 1h, to mogę polecić mu np. Unmatched. Natomiast jeśli ktoś mnie zapyta o najlepszą karciankę, to mogę polecić mu Lost Cities. I mimo, że obie gry trwają mniej niż 1h i są karciankami, to nie wystarczy "filtr", żeby wiedzieć, która jest lepsza. Jeśli ktoś pyta o czas to daję mu najlepszą proporcję zabawy do czasu, natomiast jeśli ktoś pyta o karciankę, to nie zaproponuję mu pierwszej lepszej gry opierającej się na talii kart (no bo uwielbiam ją za coś zupełnie innego). Ma sens to co napisałem? Uważam, że niepotrzebnie uprościłeś sytuację.
Zgodzę się z Tobą, że to obiektywnie może mówić o tym, że B jest lepsza od A. Ale nie musi. Co jeśli gra A jest bardzo dobrą grą wojenną, a gra B jest bardzo zabawną grą imprezową? Nie ma jak ich porównać, ale ta pierwsza większość nudziła, a ta druga była zbyt płytka, żeby dać wyższą ocenę.Grzdyll pisze: ↑09 kwie 2021, 12:27Jeżeli cokolwiek zmieni to w Twoim podejściu załóżmy, że każdy zagrał w grę jeden raz (no, powiedzmy dwa razy żeby się upewnić, że pierwsze wrażenie nie było przypadkowe). Zresztą, jeśli uważasz ten specjalnie przejaskrawiony przykład za nierealistyczny możemy zmienić też ich oceny - niech grze A wszyscy wystawią 4, a grze B wszyscy wystawią 6. Te zmiany nie mają znaczenia, znaczenie ma to, czy naprawdę uważasz, że taka różnica nic dla Ciebie obiektywnie o tych grach nie mówi?
Poza tym ten przykład jest lekko na siłę (tzn. nie pasuje do omawianej sytuacji): zakładasz, że ta sama grupa osób zagrała w obie gry (podchodząc do ogrywania ich mniej więcej tak samo poważnie i fair), więc twoje wyniki będą bardziej miarodajne, niż wybranie rzeczywistej "losowej grupy", o której piszesz. Poza tym zakładając, że każdy oceniający zagrał w każdą z ocenianych gier bardzo pomaga w podparciu tezy o obiektywności. Ale niestety w rzeczywistości taka sytuacja się nie zdarza.
Tutaj wydaje mi się, że trzeba rozdzielić plebiscyt (gdzie głosuje każdy i głos każdego nie jest tak samo ważny, bo kierowany emocjami i/lub brakiem doświadczenia) oraz głosowanie jury (gdzie każdy ograł każdą ocenianą grę i każdy ma świadomość, że jego ocena powinna starać się być jak najbardziej obiektywna).
I tak podsumowując (ale tak jak zaznaczyłem wyżej - nie nadążam za słowotokiem) dyskusję o wyciąganiu obiektywnych wniosków: to nie sądzę by było tak, że jedni uważają, że można, a drudzy, że nie można. Raczej jest tak, że jedni uważają, że się da (przy odpowiednich okolicznościach), a drudzy uważają, że nie powinno się (bo ciężko te okoliczności osiągnąć). Pogodziłem Was?