Jeśli chodzi o książki, to z tego co wiem wysyła się tekst do kilku wydawnictw i wybiera się to, które zaoferuje najkorzystniejszą umowę. Jak to wygląda jeśli chodzi o planszówki?
Z góry dziękuję za odpowiedzi
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Pozdrawiam
Chodzi Ci o kradzież pomysłu? Takiego ryzyka raczej nie ma.
Wydaje mi się, że chodziło o coś innego. Projekt będzie ewoluował w jednym wydawnictwie inaczej, a w drugim inaczej.
Bo autorzy gier są tak słabo opłacanym stanowiskiem przy całości projektu, że zabawa w kradzież gry i jej samodzielne rozwijanie / wprowadzanie poprawek / testowanie, wydawnictwu się po prostu nie opłaca, bo by potrzebowała do tego ludzi i czasu.NestorZolo pisze: ↑22 kwie 2021, 15:01Wydaje mi się, że chodziło o coś innego. Projekt będzie ewoluował w jednym wydawnictwie inaczej, a w drugim inaczej.
A czemu ryzyka nie ma? I czemu "raczej"?![]()
Tak jak nie ma wydawnictw literackich, które mówią autorowi, że nie, ale na własną rękę wydają powieść podmieniając autora, tak samo nie ma takich wydawnictw w świecie gier planszowych. To jest dość nonsensowne podejście takie, że "wyjdę w świat z pomysłem to inni mi go zajumają i sami zgarną miliony".
Też jestem zdania że gry należy zgłaszać w miarę możliwości do wszystkich którzy profilowo pasują. Nie mniej jednak proponował bym wcześniej wysłać krótkiego e-maila z zapytaniem czy taka i taka gra ich wogule interesuje i czy chcieliby ją sprawdzić. Jeżeli mieszkasz nie daleko siedzimy firmy to możesz zaproponowac ze nawet przyjedziesz w dogodny dzień i zaproponujesz rozgrywkę na żywo. Myślę że nie powinno być problemu a im zaoszczędzi to sporo czasu bo już ktos im pokaże o co w grze chodzi.Brylantino pisze: ↑23 mar 2021, 17:23 Z własnego doświadczenia: wysyłaj naraz do jak największej ilości, ale pod warunkiem że gra jest naprawdę dobrze przetestowana i pasuje do profilu wydawniczego.
Czekanie na odpowiedź poprzedniego wydawnictwa nie ma najmniejszego sensu, bo czasami czeka się od kilku do kilkunastu miesięcy na ogranie prototypu, stąd wal od razu do wszystkich, które uważasz projekt może zainteresować.
Brak reakcji ze strony wydawnictw powinien być mocną czerwoną lampką w naszym umyśle, że coś z grą musi być mocno nie tak, jeżeli nie wzbudza nigdzie jakiegokolwiek zainteresowania (warto wtedy zrobić serię testów na całkowitych randomach w większej ilości).
Zgadza się zapomniałem faktycznie dodać " " w słowie fajnaBrylantino pisze: ↑29 kwie 2021, 11:53Brak reakcji ze strony wydawnictw powinien być mocną czerwoną lampką w naszym umyśle, że coś z grą musi być mocno nie tak, jeżeli nie wzbudza nigdzie jakiegokolwiek zainteresowania (warto wtedy zrobić serię testów na całkowitych randomach w większej ilości).
To rozwiązanie też wymaga jeszcze posiadania niemałego własnego budżetu, aby grę wydać takimi metodami, więc wcale nie jest to taka "fajna" opcja. O potrzebach ogarnięcia druku, dystrybucji, wysyłek nawet nie wspomnę - tutaj można się bardzo łatwo wpieprzyć na niefajną minę, która zamiast cieszyć się wydaniem gry, przyprawi nas o nerwicę. Na pewno nie jest to droga dla zielonego designera, który dopiero stawia pierwsze kroki w świecie wydawania planszówek.
Hmmmm....a to niby dlaczego? Nie wydaje mi się aby po wysłaniu @ np do Rebela na następny dzień mam odpowiedz. Raczej to proces i to czasochłonny więc wolałbym nie czekać na odpowiedz od jednego wydawnictwa tylko od razu mieć info od 5ciu że nie ma szans. Wtedy wiem żeby uderzać gdzieś indziej.UWAGA: nie proponuj prototypu kilku wydawcom jednocześnie. Jeśli okaże się, że kilku wydawców zaangażuje się w proces w tym samym czasie, a Ty nie powiesz im o innych wydawcach, współpraca może zakończyć się rozstaniem i brakiem chęci współpracy w przyszłości (u wszystkich tych wydawców).
Właśnie dlatego, że to czasochłonny proces wydawcy nie chcą poświęcać czasu na testowanie Twojego prototypu, aby potem dowiedzieć się, że sprawa jest nieaktualna, bo już podpisałeś umowę z innym wydawnictwem.BOLLO pisze: ↑18 maja 2021, 14:53 Takie cudo przeczytałem dziś na Lacercie:Hmmmm....a to niby dlaczego? Nie wydaje mi się aby po wysłaniu @ np do Rebela na następny dzień mam odpowiedz. Raczej to proces i to czasochłonny więc wolałbym nie czekać na odpowiedz od jednego wydawnictwa tylko od razu mieć info od 5ciu że nie ma szans. Wtedy wiem żeby uderzać gdzieś indziej.UWAGA: nie proponuj prototypu kilku wydawcom jednocześnie. Jeśli okaże się, że kilku wydawców zaangażuje się w proces w tym samym czasie, a Ty nie powiesz im o innych wydawcach, współpraca może zakończyć się rozstaniem i brakiem chęci współpracy w przyszłości (u wszystkich tych wydawców).
Ale może się mylę więc mnie poprawcie bo też chciałbym zacząć rozsyłać zapytania do wydawnictw.
Drobna dygresja i sprostowanie. Scenarzysta nie ma nic do gadania w sprawach obsady. Chyba, że jednocześnie jest producentem filmu. Albo pisze scenariusz na zlecenie aktora, który jest jednocześnie producentem filmu.
Tu nie chodzi o lojalność, ale o koszty. Można wysłać prototyp do tylu wydawnictw do ilu się tylko chce. Poważne wydawnictwo zanim zabierze się za jakiekolwiek testowanie prototypu (tj. poniesie koszty) najpewniej upewni się jednak, że ma to sens, tj. że poniesienie tych kosztów może być opłacalne. Podejrzewam tylko, że mogą podesłać lojalkę do podpisania dot. niezgłoszenia propozycji innemu wydawnictwu, czy też pierwszeństwa w ewentualnym wydaniu gry. To co prawda odległe porównanie, ale tak działa m.in. rynek wydawnictw książkowych oraz czasopism naukowych. Tam zazwyczaj na wstępie trzeba się zgodzić, że złożony tekst nie został zgłoszony do innego wydawcy.Koklusz pisze: ↑18 maja 2021, 16:41 To trochę jak z wysyłaniem CV, wysyłasz gdzie popadnie a na rekrutację idziesz do 5 firm.
Taki jest biznes, nie wiem czy jest tu miejsce na lojalność (?)
Myślisz, że konkurencyjni wydawcy rozmawiają ze soba co tam ostatnio ogrywali?
Może jaszczura dała taką uwagę, żeby zachować sobie prawo do "pierwowydu"?
Masz oczywiście rację w tym co piszesz ale dla mnie (jak i zapewne dla innych) takie ukazanie się własnej gry u takiego prawdziwego wydawnictwa a później być może oglądanie swojej gry na półce w sklepie (oby nie na wyprzedażach) to już sukces. Owszem wydawca powinien godziwo zapłacić ale nie oszukujmy się jest tyle świetnych gier za granicznych po które wystarczy sięgnąć ręką po licencje i sprzedać z sukcesem że chyba mało kto w Polsce chętnie patrzy na nonejma bez nazwiska który puka do ich drzwi. Być może się mylę ale tak to obieram.Brylantino pisze: ↑24 maja 2021, 11:36 Odpowiem z własnego doświadczenia: to, że wydawnictwo poprosi o pliki jeszcze nic nie znaczy, bo od prośby o plik do momentu ogrania może minąć nawet pół roku i więcej.
Zwykle dopiero przy podpisywaniu umowy pojawiają się zapisy o wyłączności itp. - a o ponoszonych kosztach odnośnie ogrywania to też nie przesadzajmy... Od tego zwykle mają prywatne grupy testerskie, którym i tak najczęściej za te testy się nie płaci (a jak już są to naprawdę śmieszne pieniądze). Jeżeli faktycznie byłby to duży problem dla wydawcy, to takie zapisy o wyłączność pojawiałby się na samym starcie współpracy przy otrzymaniu prototypu, a skoro nic takiego nie ma, to oznacza że nie próbujmy naprawiać problemu, który nie istnieje.
Zaskakuje mnie naprawdę jak ludzie tutaj tak bardzo dbają o samego wydawcę, aby było mu jak najlepiej itp. zapominając całkowicie, że autor bez wyrobionego nazwiska ze sprzedaży gry otrzyma z 2-3% przychodu z gry, a do samego wydania musi jeszcze sporo spędzić czasu przy poprawkach, wynikających z testów wydawcy, wszelkich proponowanych zmian itp. Trochę więcej szacunku dla własnego czasu i pracy, bo z takim podejściem to wydawca wyciśnie was jak cytrynę, a wy się będziecie z tego jeszcze cieszyć.
I to chyba jest klucz (a na pewno jeden z wielu) do sukcesu. Bycie zachowawczym i nie parcie do przodu raczej nie pomoże w sukcesie.
Taka męska zuchwałość w kontekście planszówek może być troszkę śmieszna i trzeba mieć oczywiście umiar bo może obrac jednak złe tory i wyglądać dosyć zabawnie "No, wkońcu zrobiłem swoją pierwszą porządną grę, już niedługo Glommhaven będzie musiał ustąpić jej miejsca na BGG a wydawcy sami się będą prosić o możliwość wydanie jej pod swoim szyldem".
Cry Havoc jest Michala Oracza a wiec bardzo znany polski designer.psia.kostka pisze: ↑24 maja 2021, 15:08 Z takich gier noname'ow wydanych w PL, o ktorych przypadkiem cos czytalem to:
Dziedzictwo/Legacy (Portal)
Azyl/Sanctuary (Cube)
Kwiatki (Rebel)
Cry Havoc (Portal) //nie pamietam czy to debiut, ale nazwisko chyba nie bylo z toplisty
(wybaczcie, ze nie wymieniam nazwisk autorow, ale nie mam do tego pamieci...)
Byly tez dawane nagrody dla debiutanta roku (Azyl) wiec mozna tym tropem wysledzic jakichs swiezakow.
O procesie powstawania Dziedzictwa i Cry Havoc sporo opowiadal Trzewik w cyklu 20lat Portalu. Jakos nie odnioslem wrazenia, zeby Portal musial ponosic dodatkowe koszty lub wysilac sie, aby rozreklamowac tworce noname na rynku polskim. Sprzedawal sie tytul i gameplay.
Generalnie Cry Havoc nie został w Polsce dobrze przyjęty. Projektantem jest Grant Rodiek, faktycznie nieznany u nas projektant, tyle że z jego pomysłu została tylko plansza walki, która zresztą w tak ciasnym setupie nie za bardzo błyszczy. Gra sprzedała się na hajpie - sam się na to złapałem. Zagrałem kilka razy i podziękowałem. Są ciekawsze area control, serio (bardzo udana recenzja Cry Havoc jest zrobiona przez "all the games you like are bad").psia.kostka pisze: ↑24 maja 2021, 15:08 ...
O procesie powstawania Dziedzictwa i Cry Havoc sporo opowiadal Trzewik w cyklu 20lat Portalu. Jakos nie odnioslem wrazenia, zeby Portal musial ponosic dodatkowe koszty lub wysilac sie, aby rozreklamowac tworce noname na rynku polskim. Sprzedawal sie tytul i gameplay.