Browarion pisze:
Zgadzam się z przedmówcami.
Jakby dobrze policzyć to mam na koncie dobrze ponad setkę partii w St.Petersurg... z czego z dodatkiem raptem kilka - nota bene z Morcibą (pozdrówka
) na pierwszym Mazurkonie. Innymi słowy - wtedy kiedy poznawałęm gę dopiero, nie gdy ją "masterowałem".
Oj, wspominam ten wyjazd bardzo miło
Może jeszcze kiedyś uda się coś podobnego powtórzyć. Przy okazji pozdrowienia dla rodzinki
Nie wiem czy się orientujesz, ale myśmy na Mazurkonie grali tylko z jednym dodatkiem - z bankietem. Niedawno wyszedł nowy dodatek, który zawiera w sobie również bankiet. Dużo większy i mniej udziwniony. Polecam.
mistrz_yon pisze:
Ja to widze zupelnie inaczej. Obserwatorium to IMHO jedna z najlepszych kart w grze, bo pozwala w sposob w pelni kontrolowany uzyskiwac w niebieskiej turze przewagi z innych kolorow.
Zgadzam się, że to jedna z najlepszych kart. Jeśli mam opcję żeby zabrać obserwatorium i nie ma żadnych innych ciekawych kart na stole, to często je kupuję. Chociaż zwykle muszę się dobrze zastanowić. Niejeden raz się w naszych rozgrywkach zdarzyło, że mimo, iż ktoś wziął obserwatorium dosyć wcześnie, użył go tylko raz pod koniec gry, albo nie wykorzystał w ogóle
Jeśli nie masz jakiejś ciekawej opcji grania, a przeciwnik dosyć wcześnie wziął obserwatorium, to trzeba mu maksymalnie utrudniać jego wykorzystanie, czyli robić dużo miejsca w fazie niebieskiej. Najlepiej jak już pociągnie jakąś kartę - niech kombinuje co zrobić jak ma np. dwie karty na ręce, mało kasy a w perspektywie zrobione miejsce na dwóch arystokratów i dwa ulepszenia. Jeśli przy okazji mamy magazyn to zaczyna się robić coraz lepiej. Inna opcja to uciekać w punkty na budynkach. Obserwatorium wykorzystuje sie głównie do arystokratów, więc przeciwnik ma opcję odpuścić ciągnięcie i gonić nas w punktach, albo ukierunkować się na pomarańczowe karty i patrzyć jak my mu w punktach uciekamy. No i trzeba jak najszybciej kończyć grę. Czasem nas dogoni, czasem nie
melee:
Cóż mogę powiedzieć.
Obydwie wypowiedzi mało konkretne
i trudno się z większością nie zgodzić.
Interakcji dużej nie ma, ale nie jest to gra typu, że każdy sobie coś tam dłubie i nie zwraca specjalnie uwagi na poczynania innych. Cały czas patrzymy na planszę, widzimy co robią inni, nieraz trzeba się przyjżeć co kto ma zagrane, ile ma kasy, ile kart na ręce. Często też padają komentarze.
Snowball jest. Każdy sobie lepi swoją kulkę finansową, ale nie wygrywa ten kto ma najwięcej kasy, tylko ten, który umiejętnie pójdzie w punkty. Nie ma w tej grze automatycznego przełożenia, że wygrywa osoba, która zarabia najwięcej pieniędzy.
Mechanika jest prosta, to też prawda
Co nie znaczy prostacka i moim zdaniem to raczej atut. W każdej rundzie 4 fazy, po trzech fazach podliczanie, można dostać albo punkty albo kasę. Do tego kilkanaście kart specjalnych, a na koniec ekstra punkty za arystokratów. No i jeszcze bardzo istotna sprawa kolejności w fazach. Dosyć szybko wszystko staje się jasne i można się skupić na kombinowaniu, które jest bardzo eleganckie. Efekt każdej potencjalnej decyzji można sobie w miarę szybko wyobrazić i wyliczyć. Pozostaje kwestia wyboru odpowiedniej decyzji i umiejętność zarządzania ryzykiem
czyli wcześniejszej reakcji na karty, które mogą wyjść.
Jeśli chodzi o porównanie do innych gier, zgadzam się. Nie znalazłem podobnej gry do Petersburga.
Wersja komputerowa jest. Ja w nią lubię grać, traktuję jak pasjansa. W żaden sposób nie można jej porównać do gry przy planszy z żywym, dobrze grającym przeciwnikiem, ale to nic odkrywczego.
Zamiast czytać noty "geekbuddies" zagraj kilka razy i sam oceń. Na pewno ktoś w Warszawie Petersburga ma, przyniesie na spotkanie, albo pożyczy żebyś wypróbował w domu