Toksyczni gracze

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
kaszkiet
Posty: 2807
Rejestracja: 03 maja 2013, 13:06
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 308 times
Been thanked: 525 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: kaszkiet »

A może to nie jest kwestia samej krytyki gry, tylko sposobu jej przekazania?
W sytuacji, gdy znajomy zaprasza nas do domu na film, który podczas seansu wyraźnie mu się podoba, strzelenie na koniec tekstem - JEZU, CO TO BYŁA ZA SZMIRA - też może zostać odebrane trochę inaczej niż zaproszenie do wymiany myśli o danej produkcji.
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Fojtu »

kaszkiet pisze: 02 maja 2022, 18:11 A może to nie jest kwestia samej krytyki gry, tylko sposobu jej przekazania?
W sytuacji, gdy znajomy zaprasza nas do domu na film, który podczas seansu wyraźnie mu się podoba, strzelenie na koniec tekstem - JEZU, CO TO BYŁA ZA SZMIRA - też może zostać odebrane trochę inaczej niż zaproszenie do wymiany myśli o danej produkcji.
Aż tak nie strzelam, ale karabin zawsze załadowany :wink:

To o czym mówię jest bardziej kwestią ewentualnego grania nie ze znajomymi a bardziej nowymi osobami. Wiadomo, że ze znajomymi jest już inna relacja i też informacja płynie swobodniej.
Awatar użytkownika
Niewodnik
Posty: 384
Rejestracja: 01 lut 2016, 13:08
Has thanked: 59 times
Been thanked: 150 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Niewodnik »

XLR8 pisze: 30 kwie 2022, 15:06 Wielu ludzi w tym hobby nie rozumie, że granie to tylko środek do celu. Celem natomiast jest dobre i przyjemne spędzenie wspólnie czasu. Granie to tylko wymówka :)
Tutaj chyba się różnimy, bo jestem osobą, która spotyka się na granie, a miło spędzony czas i komunikacja międzyludzka jest dodatkiem (oczywiście jak najbardziej mile widzianym), więc może warto pomyśleć o tym, zanim ocenisz kogoś, że nie rozumie jakiegoś aksjomatu.

Z Fojtu myślę bardzo szybko polubilibyśmy się, bo dokładnie to co pisał o sobie, mogę przyrównać do mojej osoby. Krytyka, maxowanie statystyk, AKTYWNA nauka gry, w którą gram.

Myślę, że najłatwiej będzie to przyrównać do graczy piłki nożnej. Fojtu i ja jesteśmy graczami z B klasy, którzy aspirują do bycia kolejnym Messim i biorąc grę na ruszt startujemy z myślą o byciu najlepszym, podczas gdy większość graczy planszowych, to po prostu zwykli ludzie, którzy w czwartek po pracy chcą pokopać gałę, a po grze pójść wspólnie na piwko i pogadać. Jestem w stanie się założyć, że stawiając te dwie grupy na boisku przeciw sobie wystąpiłby bardzo podobny zgrzyt.
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Fojtu »

Rozwijając w ogóle może trochę myśl Niewodnika, u mnie w dużej mierze wynika to z tego jaką niszę gry planszowe wypełniają w moim życiu.

Moja ścieżka wyglądała tak:
1. Szachy jako dzieciak, do bycia juniorem koło 16 lat. Granie w klubie, turniejowo, ligi lokalne i krajowe. Dość kompetetywne środowisko.
2. Warhammer jako hobby, ale też w dużej mierze turniejowo i wyjazdowo, zawsze lubiłem poczuć konkurencję.
3. Gry karciane (WOW TCG), tutaj bardzo ostre granie turniejowe, włącznie z wyjazdami zagranicznymi i regularnymi treningami przed nimi.
4. Gry planszowe powoli wchodziły jakoś równolegle i zastąpiły resztę z racji mniejszego zaangażowania, życie weszło ;)

Ogólnie dlatego lubię konkurować mocniej przy stole i dyskusje o balansie (zostały mi z karcianek/WH, nie z szachow :wink: ). Oczywiście lubię grać w dobrym towarzystwie i bardzo lubię moich współgraczy, ale jak spotykam się na granie, to skupiam się bardziej na graniu.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9433
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 506 times
Been thanked: 1444 times
Kontakt:

Re: Toksyczni gracze

Post autor: MichalStajszczak »

Fojtu pisze: 04 maja 2022, 09:59 Moja ścieżka wyglądała tak:
1. Szachy jako dzieciak, do bycia juniorem koło 16 lat. Granie w klubie, turniejowo, ligi lokalne i krajowe. Dość kompetetywne środowisko.
2. Warhammer jako hobby, ale też w dużej mierze turniejowo i wyjazdowo, zawsze lubiłem poczuć konkurencję.
3. Gry karciane (WOW TCG), tutaj bardzo ostre granie turniejowe, włącznie z wyjazdami zagranicznymi i regularnymi treningami przed nimi.
Jestem "toksycznym graczem" z powodu trudnego dzieciństwa. :wink:
Awatar użytkownika
asiok
Posty: 1423
Rejestracja: 09 paź 2008, 17:29
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 327 times
Been thanked: 76 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: asiok »

Mortinista pisze: 28 kwie 2022, 11:14
(...)
- potrafi się obrazić i wyjść podczas gry
(...)
Przyznam, że chyba tylko dwa raz się spotkałem z sytuacją wyjścia współgracza podczas partii "bo tak". Oczywiście w obu przypadkach - dożywotni ban.
Awatar użytkownika
Niewodnik
Posty: 384
Rejestracja: 01 lut 2016, 13:08
Has thanked: 59 times
Been thanked: 150 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Niewodnik »

MichalStajszczak pisze: 04 maja 2022, 10:13
Fojtu pisze: 04 maja 2022, 09:59 Moja ścieżka wyglądała tak:
1. Szachy jako dzieciak, do bycia juniorem koło 16 lat. Granie w klubie, turniejowo, ligi lokalne i krajowe. Dość kompetetywne środowisko.
2. Warhammer jako hobby, ale też w dużej mierze turniejowo i wyjazdowo, zawsze lubiłem poczuć konkurencję.
3. Gry karciane (WOW TCG), tutaj bardzo ostre granie turniejowe, włącznie z wyjazdami zagranicznymi i regularnymi treningami przed nimi.
Jestem "toksycznym graczem" z powodu trudnego dzieciństwa. :wink:
Się śmiejesz, ale u mnie rywalizacyjne (a przez to toksyczne) podejście wynika z wiecznego niedocenienia przez rodziców.

"Mamo, zostałem wicemistrzem Polski w Munchkina"
"A rok temu nie byłeś pierwszy?"

Kurtyna.
Awatar użytkownika
leszczorek
Posty: 55
Rejestracja: 17 sty 2017, 22:46
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 26 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: leszczorek »

W mojej ekipie toksyczne okazało się Puerto Rico...

Do tego stopnia, że jak ktoś wykonał ruch, który był dobry dla innego gracza wylewała się masa hejtu. Jest to gra, którą w naszej grupie każdy już przegrał ponad kilkadziesiąt razy i każdy chciał wygrać, i nikt nie odpuszczał. Co się zmieniło? Umówiliśmy się, że osoba, która w jakikolwiek sposób skomentuje ruch jakiegoś gracza albo podpowie mu w jego turze co ma zrobić stawia wszystkim pizzę. I po dwóch takich akcjach skończyło się :)
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Fojtu »

MichalStajszczak pisze: 04 maja 2022, 10:13
Fojtu pisze: 04 maja 2022, 09:59 Moja ścieżka wyglądała tak:
1. Szachy jako dzieciak, do bycia juniorem koło 16 lat. Granie w klubie, turniejowo, ligi lokalne i krajowe. Dość kompetetywne środowisko.
2. Warhammer jako hobby, ale też w dużej mierze turniejowo i wyjazdowo, zawsze lubiłem poczuć konkurencję.
3. Gry karciane (WOW TCG), tutaj bardzo ostre granie turniejowe, włącznie z wyjazdami zagranicznymi i regularnymi treningami przed nimi.
Jestem "toksycznym graczem" z powodu trudnego dzieciństwa. :wink:
Ja tam nie narzekam na dzieciństwo, ale na pewno wypracowało ono we mnie instynkt konkurencji i rywalizacji. To, że aplikuję te odczucia do planszówek to już moja sprawka i część osób może to źle odebrać. Tak samo jak ja źle odbiorę gracza, który w rozgrywce nie dąży do wygranej tylko sobie losowo 'pyka', bo wg. mnie to psuje grę. Każdy ma swoje upodobania.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4514
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1669 times
Been thanked: 2088 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: PytonZCatanu »

Trzeba zachować balans między "pykaniem, bo liczy się piwko" a "zajb*** Cię w tej partii, aż będziesz żarł gruz" 😁😁


Jeśli dominuje za bardzo wyłącznie aspekt towarzyski, gracze "sobie pykaja", gadają podczas tłumaczenia zasad, a zwracającym uwagę rzucają "ej, wyluzuj", to jest to irytujące i mam poczucie straconego czasu.

Jeśli jednak aspekt sportowy będzie dominował, to w dłuższym okresie czasu może to doprowadzić do erozji grupy.

Najważniejsze jest BALANS. 🙂
Awatar użytkownika
kinioo
Posty: 629
Rejestracja: 01 kwie 2016, 10:25
Has thanked: 64 times
Been thanked: 57 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: kinioo »

Mortinista pisze: 28 kwie 2022, 10:33

Jak radzicie sobie z toksycznymi graczami planszowymi, gracie z takimi czy unikacie ?
Gram solo, ale i tak czasami nie wytrzymuję z tym typem!
Sorki za brak polskich znakow....
ppeter
Posty: 530
Rejestracja: 22 cze 2021, 17:15
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 153 times
Been thanked: 59 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: ppeter »

kinioo pisze: 04 maja 2022, 14:57
Mortinista pisze: 28 kwie 2022, 10:33

Jak radzicie sobie z toksycznymi graczami planszowymi, gracie z takimi czy unikacie ?
Gram solo, ale i tak czasami nie wytrzymuję z tym typem!
Tacy są najgorsi :wink:
Awatar użytkownika
tomp
Posty: 2086
Rejestracja: 26 kwie 2020, 21:49
Has thanked: 275 times
Been thanked: 432 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: tomp »

kinioo pisze: 04 maja 2022, 14:57
Mortinista pisze: 28 kwie 2022, 10:33

Jak radzicie sobie z toksycznymi graczami planszowymi, gracie z takimi czy unikacie ?
Gram solo, ale i tak czasami nie wytrzymuję z tym typem!
Dobrze, że nie złapałeś syndromu sztokholmskiego :)
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
Filut
Posty: 124
Rejestracja: 27 sty 2020, 12:18
Has thanked: 61 times
Been thanked: 115 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Filut »

Jak wiadomo na najbliższą sobotę przypada Światowy Dzień Nagiego Ogrodnictwa. Znów ludzie rzucą się celebrować okazję do grilla, potem na infantylne dzielenie się tym w soszial midia. Selfie z rozgrzaną cudzą piersią w dłoni, np. z kurczaka, itd., 100% kaszanki, nic nowego.

Więc z jednej strony: ta pospolita gonitwa o atencję, rzeźbienie w gównie jaźni odzwierciedlonej. Ale z drugiej strony żenujące wywyższanie się - bo czy np.  mam prawo tu krytykować innych za selfie lub nudesy tylko przez to że sam nie pokazuje publicznie swojej kiełbasy? nie sądzę. Powszechne jest, że na ludzi najsroższa, niezasłużona krytyka spada ze strony tych, którzy sami są wewnętrznie pokancerowani przez własne deficyty. A to przecież logiczne, że po miesiącach zimy i tygodniach słoty - człowiek chce wreszcie zakosztować aktywności na łonie natury, uzupełnić witaminę D, odetchnąć od zaduchu sal gier, przekroczyć furtę ogrodu na pełnej k... (cokolwiek to znaczy).

Czy rekrutując osoby na Światowy Dzień Nagiego Ogrodnictwa zaprosiłbyś/aś przypadkowego człowieka nie wiedząc nawet jak wygląda?
nie wiedząc czy od poważnego ogrodnictwa nie woli raczej luźnej posiadówki?
nie wiedząc czy posiada chociaż na tyle kultury osobistej by nie dłubać w telefonie gdy mu tłumaczysz zasady dłubania w grządkach?

Z zewnątrz można powiedzieć że to głupie, zapraszanie zupełnie obcych ludzi do wspólnych aktywności? Żaden działkowicz przecież nie wychodzi na ulicę werbować przechodniów do grilla lub koszenia trawy. Rozsądny człowiek nie proponuje nieznajomej kobiecie na ulicy że nasmaruje ją olejkiem przeciwsłonecznym, z wysokim faktorem SPF (lecz nie na tyle żeby nie mogła się przybrązowić). Ale to co jawi się jako czyste kuriozum w kontekście ogrodnictwa nie jest już tak ekscentryczne w kontekście gier planszowych. Ponieważ to właśnie wielu z was robi, zapraszając ludzi na gry. "Co za kretynizm" - powie ktoś - "przecież nie zapraszam randomów a tylko moich przyjaciół".

Moim zdaniem to złudzenie, nie mam na myśli (tylko) ulotności i iluzoryczności ludzkich przyjaźni, a fakt że jakaś kobieta może być np. świetną kompanką do Światowego Dnia Nagiego Ogrodnictwa więc zaprosiłbyś ją z nieudawanym zapałem, a jednocześnie ta sama persona przy grach planszowych okazuje się zdumiewająco odstręczająca. Twój przyjaciel będący niewątpliwie najlepszą mordą na całym osiedlu, tak bezbrzeżnie Ci ufający że dałby się wpuścić w maliny (nie tylko na ogródku), krótko mówiąc: egzemplifikacja uczciwości na dwóch łapach, a przy grach planszowych okazuje się być krętaczem i kimś małostkowym. Napisałem "okazuje się być" bowiem do adaptacji dochodzi czynnik czasu, ludzie się zmieniają, nie tylko "inni", jedną ze zmian jaka zachodzi też we mnie czy w Tobie to np. fakt dostrzeżenia po czasie, że czyjeś zachowania, które uznawałeś za zwykłe lub co najwyżej akceptowalne, tak na prawdę są toksyczne. Ktoś się myli przeliczając surowce bądź koszty za akcje, przymykasz oko; przecież to nie złe intencje u tak uczciwego człowieka, zwykłe przeoczenia, wystarczy (zawsze) skorygować. Ale przy którejś grze zauważasz, że są to pomyłki notorycznie na korzyść ich autora. Przykład naciągany, jak wszystko w tym poście (tak naprawdę to chętnie pokazuje swoją kiełbasę) ale fakty są takie że kultura osobista i wzajemny szacunek to rzecz płynna, nie ma wysp na rzece Heraklita. Nawet mniejsza o wysoką kulturę: nie można przecież wymagać od ludzi, żeby nie używali w kretyński sposób słów "witam" i "smacznego", wystarczy już w zupełności że nie rzeźbią sms-ków podczas grania. Bo od takich zachowań krótka ścieżka do jawnego nieszanowania współgraczy.

Myślę, że lekko połowa jeśli nie większość ludzi przejawia od czasu do czasu jakieś toksyczne zachowania, nie w życiu (to akurat truizm) a przy grach. Co szczególnie wynika z nadmiernej emocjonalnie napinki na wygrywanie. Już pal licho, że do gry siada się w celu dotknięcia wiktorii i ów namacalny cel niejako odurza graczy podnieceniem - to jest dobre uczucie, pochwalam! Tyle, że spontanicznie zachodzi egzaltacja często o krok od czegoś trującego. Jedni tego kroku nigdy nie czynią, inni linię demarkacyjną przekraczają jak gdyby nigdy nic. To banał, że w każdym wyścigu są zwycięzcy i przegrani. Ale budować sobie na tej podstawie (wygranej lub przegranej) poczucie własnej lub cudzej wartości? to dla mnie ociera się o głupotę. Mogę grać z kimś kto prawie zawsze przegrywa, ale - na litość boską - gdzie mi tam na tej podstawie oceniać jego intelekt skoro włada językami obcymi podczas gdy ja stękam coś kilka pięter poniżej poziomu friend in need is a friend in dick.

Mąż wraca z planszówek, żona pyta "biszkopciku wygrałeś?!" a on pod nosem "nie... byłem ostatni" i siada struty. Gdyby żona go wtedy ostentacyjnie, pogardliwie wyśmiała to by znaczyło że mają szansę przyczynić się do i tak wzrastającego współczynnika rozwodów. Jeśli taka drwina - zupełnie niespodziewanie - by padła ze strony kolegów tuż po grze, to to puści płazem żeby nie stracić kolegów do gry i będzie przed sobą twierdził, że gra tylko z ludźmi których dobrze zna, a nie z jakimiś randomami czy innymi chamami z ulicy, którzy po wygranej szydzą z przegranych dając jednoznaczny dowód że nie szanują współgraczy.

Jeden typek (który, swoją drogą, był pożytecznym idiotą Moskali oraz zawistnikiem F.Celine'a) rzekł kiedyś: "piekło to inni". Akurat w punkt. Bo przecież ludzie mogą mieć lepsze rzeczy do roboty niż granie za mną, z Tobą lub z kimkolwiek innym kto nie szanuje ich czasu lub ich inteligencji. Nawet jeśli ma ona deficyty, bo one też niewiele znaczą. Kogoś zmiatasz w każdej grze i przerabiasz na kotlety - co z tego wcześniej czy później znajdzie się inna gra, w której on przerobi ciebie lub mnie na galaretę. To mógłby być asumpt do osobnej dyskusji - gracze dziwnie słabi w jedne gry są bardzo silni w inne i bynajmniej nie chodzi mi o holistyczne kategorie a o czasem nawet pokrewne tytuły. Ktoś może żenująco nie radzić sobie w grach, a jednocześnie w życiu jest autentycznym człowiekiem sukcesu, na jakiego zrobiłaby sobie palcówkę co druga ekspertka kołczingu rozwoju i bogactwa. Ktoś może być kretynem wypowiadającym się ex cathedra na tematy o których nie ma pojęcia i popełniać permanentnie inne faux pas, a jednocześnie w grach ma najwyższą kulturę, stalowe nerwy i spektakularny zmysł taktyczny. Podobną, na pozór niezwykłą charakterologiczną sprzeczność wśród "graczy" w roku 1941 opisał zapomniany (a szkoda) austriacki pisarz Stefan Zweig. W pięknym, smutnym opowiadaniu "Nowela szachowa" pokazał w sposób mistrzowski kilka kluczowych zjawisk do jakich dochodzi przy zderzeniu nieba gry i piekła ludzi. Polecam przy okazji, jest to nawet online w jego zbiorze opowiadań, w którym inne traktuje o tragicznych losach młodego Polaka uzależnionego od hazardu.

Napisałem "gry i ludzi" jakby to były niepokrewne ekhm rzeczy... I są. Tak jak zjawisko zabawy nie jest differentia specifica gatunku ludzkiego, tak i gry logiczne mogą być "artefaktem" każdej inteligentnej cywilizacji, i możliwe że lektura Biblii nauczyłaby Obcych jedynie ziewania, ale za to rzuciliby się skanować instrukcje do Gaja Projekt by mieć po co usiąść do stołu z tymi kosmicznie śmiesznymi, pozbawionymi sierści ssakami. Niestety to wszystko mrzonki, odległości we wszechświecie są tak niewyobrażalne a kosmiczny pył i promieniowanie tak destrukcyjne, że jak twierdzi laureat Nagrody Nobla z fizyki: ludzkość nigdy nie wyemigruje poza Układ Słoneczny.

Więc czekanie na "obcych" by zaprosić ich do gry lub do Światowego Dnia Nagiego Ogrodnictwa - troszkę mija się z sensem. Zawsze jednak warto zapraszać wszystkich innych obcych lub nieobcych, którzy są w zasięgu realnym lub urojonym. Sam lubię tego i tamtego, gra z nimi to czysta przyjemność, i pech - jeden mieszka daleko i wpada rzadko, inny mieszka bliżej ale nie wpada w ogóle. Jak napisał Fojtu "znaleźć swoje plemię planszówkowe nie zawsze jest łatwo". 

I ten może nazbyt krótki, zdawkowy wpis zakończę słowami: warto się starać, szukać pasujących graczy. Życie jest zbyt krótkie żeby nie korzystać z pogody, zaniedbywać ogródek i to z kim się spotykasz na gry.
Asurmar
Posty: 324
Rejestracja: 22 mar 2019, 08:54
Has thanked: 117 times
Been thanked: 174 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Asurmar »

Mortinista pisze: 28 kwie 2022, 10:33 Mam znajomego, z którym od kilku lat regularnie grałem kilka razy w miesiącu w planszówki. Od jakiegoś czasu nastąpiło chyba "zmęczenie materiału" i rozgrywki stały się jednakowe. Każda wygląda tak, że koncentruje się głównie na tym by rywalizować tylko ze mną, nie starając się wygrać gry tylko mimo wszystko skupia się na mnie. Twierdzi, że go to "czelendżuje".
Bardzo mocno się zastanawiam, czy przypadkiem z perspektywy tego innego gracza to autor posta nie jest toksyczną osobą, która musi zawsze wygrywać. I kiedy nagle przegrywa, to się obraża i mówi, że inni gracze robią mu na złość.
Awatar użytkownika
Mortinista
Posty: 362
Rejestracja: 17 wrz 2019, 23:57
Has thanked: 243 times
Been thanked: 158 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Mortinista »

Asurmar pisze: 05 maja 2022, 17:41
Mortinista pisze: 28 kwie 2022, 10:33 Mam znajomego, z którym od kilku lat regularnie grałem kilka razy w miesiącu w planszówki. Od jakiegoś czasu nastąpiło chyba "zmęczenie materiału" i rozgrywki stały się jednakowe. Każda wygląda tak, że koncentruje się głównie na tym by rywalizować tylko ze mną, nie starając się wygrać gry tylko mimo wszystko skupia się na mnie. Twierdzi, że go to "czelendżuje".
Bardzo mocno się zastanawiam, czy przypadkiem z perspektywy tego innego gracza to autor posta nie jest toksyczną osobą, która musi zawsze wygrywać. I kiedy nagle przegrywa, to się obraża i mówi, że inni gracze robią mu na złość.
Cześć, nie uważam się za gracza "toksycznego", w towarzystwie też za takowego nie uchodzę. Nie mam ciśnienia na zwycięstwo. Mam swoje mniej lub bardziej lubiane tytuły. Mam też swoje wady - czasami zamulam (paraliż decyzyjny), choć moim zdaniem wynika on ze zmęczenia po całym dniu/tygodniu pracy i faktu, że o 1-2 w nocy nie dam rady myśleć po wyspaniu w weekend.

Informacja z drugiej strony może być ciekawa, jednak poznałem ją już tyle razy, że nie jest dla mnie tajemnicą.

Moim sposobem stała się zmiana grupy do rozgrywek co jakiś czas, by nie "zgnuśnieć"

Pozdro :)
Xyhoo
Posty: 184
Rejestracja: 13 lis 2021, 18:34
Has thanked: 312 times
Been thanked: 141 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Xyhoo »

Nikt siebie nie uważa za toksycznego, bo nawet jak wściekłe przewrócisz stół z planszą to umysł ci to zracjonalizuje. To powinien ocenić któryś z twoich współgraczy.
Natomiast to, że co jakiś czas zmieniasz grupę to znaczy że jakieś kwasy są, bo nikt nie lubi tracić porządnego współgracza.
Awatar użytkownika
Mortinista
Posty: 362
Rejestracja: 17 wrz 2019, 23:57
Has thanked: 243 times
Been thanked: 158 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Mortinista »

Xyhoo pisze: 05 maja 2022, 23:55 Nikt siebie nie uważa za toksycznego, bo nawet jak wściekłe przewrócisz stół z planszą to umysł ci to zracjonalizuje. To powinien ocenić któryś z twoich współgraczy.
Natomiast to, że co jakiś czas zmieniasz grupę to znaczy że jakieś kwasy są, bo nikt nie lubi tracić porządnego współgracza.
Nie chcę nic racjonalizować, przedstawię tylko w kilku równoważnikach zdań mój punkt widzenia, co mam nadzieją przybliży Ci choć trochę sytuację :

1. Co do mnie :

- gram w 5-6 różnych grupach (od rodziny po słabo znane mi osoby)
- gram u siebie, u rodziców w domu, u znajomych i w zaprzyjaźnionym sklepie z grami planszowymi (mają świetne zaplecze mogące pomieścić do 20 osób)
- staram się co jakiś czas zmieniać towarzystwo, bo właściciel sklepu, który gości nas co środę zarzucił nam "elitarność" naszej grupy i nie wpuszczanie do niej nowych osób
- nie zostawiam starej grupy, tylko biorę z niej np. 2 osoby, dobieram 2 nowe i gramy w coś na 5
- nikt z osób w grupie mnie nie unika, zapraszamy się nawzajem do domów i lubimy swoje towarzystwo

2. Co do "toksycznego" gracza :

- bardzo go lubię, znamy się od kilku lat , mamy wspólne zainteresowania, podobne "chamskie" poczucie humoru jak i pogląd na inne sprawy
- gramy razem od wielu lat i ceniłem sobie nasze rozgrywki do niedawna
- zależy mi na wspólnym graniu, więc ustępowałem nawet jak się obrażał i chciał odejść od stołu psując tym samym innym rozgrywkę
- ostatnimi czasy bardzo się zmienił, reszta może tego nie dostrzega - ja tak. Potrafi się obrażać, odejść od stołu, wymyślać niestworzone powody - dostał już nawet ksywkę : "drama queen"
- chce grać tylko w naszej "elytarnej grupie" bo inni gracze go nudzą i nie są tak entuzjastycznie nastawieni do jego sposobu gry (moim zdaniem nie daje im na to szans)
- jako jedyny z grupy nie zaprosił nas nigdy do siebie by w coś pograć, jako jedyny nie posiada też gier planszowych, choć do ustalania gdzie i w co gramy jest pierwszy
- raz "wymusiłem na nim" by zaklepał jakiś termin/stolik w lokalu byśmy mogli pograć na mieście, to jak zobaczyłem jak się do tego zabiera to zorganizowałem grę u siebie

Zależy mi na tym by granie w starym stylu powróciło, choć obawiam się, że ludzie się po prostu zmieniają i nic na to nie poradzę.
Awatar użytkownika
andrzejstrzelba
Posty: 560
Rejestracja: 03 gru 2019, 17:40
Has thanked: 244 times
Been thanked: 293 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: andrzejstrzelba »

Mortinista pisze: 06 maja 2022, 02:45 Nie chcę nic racjonalizować, przedstawię tylko w kilku równoważnikach zdań mój punkt widzenia, co mam nadzieją przybliży Ci choć trochę sytuację : ...
Za późno. Zostałeś zdemaskowany przez grupę psychologów forum gry-planszowe.pl Ty ... Ty ... toksyczny graczu. Teraz już wiesz, że to Ty jesteś problemem, a nie Twój współgracz.
Sorka, ale nie mogłem się powstrzymać 😂😂😂.
Awatar użytkownika
Niewodnik
Posty: 384
Rejestracja: 01 lut 2016, 13:08
Has thanked: 59 times
Been thanked: 150 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Niewodnik »

Mortinista pisze: 06 maja 2022, 02:45 2. Co do "toksycznego" gracza :

- bardzo go lubię, znamy się od kilku lat , mamy wspólne zainteresowania, podobne "chamskie" poczucie humoru jak i pogląd na inne sprawy
- gramy razem od wielu lat i ceniłem sobie nasze rozgrywki do niedawna
- zależy mi na wspólnym graniu, więc ustępowałem nawet jak się obrażał i chciał odejść od stołu psując tym samym innym rozgrywkę
- ostatnimi czasy bardzo się zmienił, reszta może tego nie dostrzega - ja tak. Potrafi się obrażać, odejść od stołu, wymyślać niestworzone powody - dostał już nawet ksywkę : "drama queen"
- chce grać tylko w naszej "elytarnej grupie" bo inni gracze go nudzą i nie są tak entuzjastycznie nastawieni do jego sposobu gry (moim zdaniem nie daje im na to szans)
- jako jedyny z grupy nie zaprosił nas nigdy do siebie by w coś pograć, jako jedyny nie posiada też gier planszowych, choć do ustalania gdzie i w co gramy jest pierwszy
- raz "wymusiłem na nim" by zaklepał jakiś termin/stolik w lokalu byśmy mogli pograć na mieście, to jak zobaczyłem jak się do tego zabiera to zorganizowałem grę u siebie

Zależy mi na tym by granie w starym stylu powróciło, choć obawiam się, że ludzie się po prostu zmieniają i nic na to nie poradzę.
To nie jest toksyczny gracz, tylko zwykły pasożyt. Mam nadzieję, że masz sporo z tej symbiozy, ale gość zdecydowanie ma więcej :)
szczudel
Posty: 1432
Rejestracja: 19 maja 2010, 21:19
Has thanked: 99 times
Been thanked: 142 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: szczudel »

Rozróżniam dwa typy toksycznych graczy:
1.Buc - gracz, który to w Ticket to Ride USA walczy ostro na północy i zachodzie, ale wrzuci Ci jedyneczkę miedzy Nashville i Atlantę bo "ma tam bilet".
2.Obrażalski - gracz, który jęczy w Grze o Tron, dlaczego go inni atakują skoro ma już 6 zamków. Generalnie uważa, że został oszukany.

Typ 1. omijam szerokim łukiem. Nie ważne w jaką grę będzie grał, jego jedynym celem jest popsucie gry innym. Trzeba odróżnić mechaniczną przeszkadzajkę (jak np kłodę w Elfenlandzie) a czystą złośliwość. Jeżeli ktoś nie potrafi niezobowiązująco zagrać w grę rodzinną czy ekonomiczną, to jak mówi instrukcja do Listu Miłosnego, nie trzeba z nim grać. Jeżeli "ma się ochotę" na konfrontacje, to bierze się grę konfrontacyjną.
Typ 2. sam się wykrusza. Zaczyna znajdywać wymówki aby nie zagrać i problem się sam rozwiązuje.

Wyjątkowo pilnuje aby dzieci nie wyrosły na typ 1.
Ostatnio zmieniony 11 maja 2022, 11:09 przez szczudel, łącznie zmieniany 1 raz.
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Fojtu »

szczudel pisze: 11 maja 2022, 08:22 Rozróżniam dwa typy toksycznych graczy:
1.Buc - gracz, który to w Ticket to Ride USA walczy ostro na północy i zachodzie, ale wrzuci Ci jedyneczkę miedzy Nashville i Atlantę bo "ma tam bilet".

Typ 1. omijam szerokim łukiem. Nie ważne w jaką grę będzie grał, jego jedynym celem jest popsucie gry innym. Trzeba odróżnić mechaniczną przeszkadzajkę (jak np kłodę w Elfenlandzie) a czystą złośliwość. Jeżeli ktoś nie potrafi zobowiązująco zagrać w grę rodzinną czy ekonomiczną, to jak mówi instrukcja do Listu Miłosnego, nie trzeba z nim grać. Jeżeli "ma się ochotę" na konfrontacje, to bierze się grę konfrontacyjną.
To chyba jeszcze trochę zależy od tego z kim grasz. Jak gram z rodzinką czy mało grającymi znajomymi to im czegoś takiego nie wstawię, ale z innymi wyjadaczami to czemu nie?
To jest interakcja którą oferuje gra i jeżeli uznam, że zbliża mnie ona do wygranej (bo np. inni zapunktują mniej lub zgarnę najdłuższą trasę), to czemu zagranie tego robi ze mnie buca?
Fidel-F2
Posty: 313
Rejestracja: 12 gru 2021, 15:21
Has thanked: 129 times
Been thanked: 44 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Fidel-F2 »

Nie znajduję logiki w pkt 1. Od kiedy to przeszkadzanie przeciwnikowi w grze jest objawem bucery? Wydaje się, że sam jesteś toksycznym graczem, który chce ustawiać innych do swojego, jedynie słusznego, stylu.
Awatar użytkownika
tomp
Posty: 2086
Rejestracja: 26 kwie 2020, 21:49
Has thanked: 275 times
Been thanked: 432 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: tomp »

Uderz w stół, a nożyce się odezwą :lol: :lol: :lol:
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Toksyczni gracze

Post autor: Fojtu »

tomp pisze: 11 maja 2022, 09:01 Uderz w stół, a nożyce się odezwą :lol: :lol: :lol:
No ogólnie to ten temat pod tym względem fajny - konfrontuje co dla kogo jest toksycznością gracza.
ODPOWIEDZ