Lipiec dla mnie rekordowy -
106 rozgrywek w 34 gry.
Nowości:
Stars of Akarios - 26 partii, grane tylko solo. Skończyłem 1 akt. Gra jest świetna. Bardzo wciągająca historia, świetne rozdzielenie gry na 3 różne warstwy - potyczyki w kosmosie, eksplorację galaktyki oraz eksploracje świata. Proste mechaniki, ale ciekawe. W potyczkach w kosmosie przypisujemy kości do akcji. Akcje mamy standardowe oraz dodatkowe, wynikające z rozbudowy naszego statku czy umiejętności pilota/co-pilotów. Podoba mi się taktyczne kminienie, jak się ustawić, jak zaatakować przeciwnika, jakich umiejętności (które się wyczerpują) użyć itp. Ekslporacja też jest fajna - na tyle ile zwiedziłem do tej pory, zawsze był jakiś fajny twist. Eksplorując, nie tylko pozyskujemy jakieś fajne przedmioty czy kasę, ale również badamy lore gry. To co jest dla mnie świetne, to "rpg-owy" sznyt - mamy tu sporo misji pobocznych, które możemy robić, ale nie musimy. Do tego historia główna jest tak poprowadzona, że poprzez nasze wybory chyba będziemy mogli rozegrać kampanię raz jeszcze, chociażby po to, aby poznać inne ścieżki i scenariusze - a jest ich cała masa, ok 180 stron księgi kampanii (może na fanach Middary nie zrobi to wrażenia
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
). Na ten moment, żadna inna gra fabularna nie wciągnęła mnie jak Akarios - bardzo fajnie gra mi się solo (nie muszę kontrolować 2 czy więcej bohaterów, czego nie cierpię i co mi nie pozwala grać np. w Middarę solo). Miałem duże oczekiwania co do tego tytułu i jestem zadowolony
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Na minus, na pewno sporo błędów w księdze scenariuszy. Czasem niektóre objectivy są po prostu błędne - bez zaglądania do ciągle rozrastającego się oficjalnego FAQ można po prostu miec problem z ukończeniem niektórych misji.
burncycle - 5 partii solo, w tym samouczek. Kolejny rewelacyjny tytuł jak dla mnie od Chip Theory Games. Gra to skradanka pełną gębą, która potrafi dać do myślenia. Bardzo fajne zarządzanie torem burncycle, który tym samym jest torem akcji. Co turę znikają nam akcje (degradują się), ale możemy wykorzystywać swoje żetony rezerwy do podniesienia liczby (tor też można upgradeować za energię, ale czasem jej szkoda i warto wykorzystać na co innego). Jak całkowicie znikną nam akcję, możemy zrobić reboot- tym samym odnawiamy tor akcji oraz nasza rezerwę - ale rośnie poziom zagrożenia w grze. Na prawdę można tym fajnie zarządzać. Druga sprawa - poza infiltrowaniem pięter korporacji mamy grę "w sieci" - która toczy się trochę obok, ale ma wpływ na te "fizyczne" poczynania naszych botów. Tu też jest co do kminienia, tym bardziej, że tor akcji też jest powiązany z tym w sieci. Nie tylko my tam szperamy - ale i złowrogi CEO, który może nas namierzyć w sieci, tym samym dając mobkom naszą pozycję). I tu też jest świetny motyw - moby znają naszą ostatnia lokalizację gdzie nas widzieli (gdzie sięgała ich czujność lub gdzie dostali sygnał o naszym pobycie), ale my, dopóki pozostajemy w oddaleniu od nich, możemy się chować, zmieniać położenie, wędrować między pomieszczeniami. Widziałem, że wiele osób pisze, że gra im "kliknęła" dopiero za którymś podejściem - u mnie chyba już za pierwszym.
Sporo osób narzeka, że zasady są ciężkie do opanowania, jest ich dużo itp. W sumie to chyba najprostsza gra od CTG - zasad core jest w miarę sporo - więcej niż w TMB czy Cloudspire, ale dodatkowych umiejętności, słów kluczowych itp nie ma aż tyle co w poprzednich grach. Jak dla mnie, bardzo dużo rzeczy było jasnych już po przeczytaniu Learn to play i zrobieniu tutoriala. Resztę doczytujesz w rules reference.
Jak dla mnie kolejny na prawdę rewelacyjny tytuł od CTG, Cloudspire to moje top, TMB też jest bardzo wysoko w osobistym rankingu. Burncycle ma szansę orbitować gdzieś w ich okolicach.
Pipeline - 1 partia dwuosobowa. Ależ to genialny tytuł. W grze kupujemy ropę, ulepszamy ją i sprzedajmy na rynku z zyskiem lub możęmy jej użyć do spełnienia kontraktów. Kupujemy z reguły słabej jakości ropę, im bardziej ją ulepszymy - będzie ona droższa. Musimy dbać odpowiednio o zbiorniki, w których będziemy ją przechowywać, o dodatkowe maszyny czy technologie. Sercem gry jest układanka, w której to jak ułożymy nasze rury które ulepszają ropę - będzie miało znaczenie. Gra potrafi spalić zwoje mózgowe, ale jest dosyć szybka i po jednej partii chce się jeszcze - nie czujemy zmęczenia. Jedno z najlepszych zaskoczeń tego roku.
Ark Nova - jedna partia dwuosobowa. Pierwszą część rozgrywki byłem totalnie zagubiony i nawet nie wiedziałem co robię - przez kilka tur ikonografia trochę przytłacza, dopiero później wszystko się u mnie wyklarowało. Po jednej rozgrywce nie wiem co o tej grze myśleć. Na pewno jest dobra, ale nie wiem czy to tytuł, w który chciałbym grać regularnie. Fajne mechaniki, np. z zagrywaniem i upgradem akcji oraz to, że każda akcja ma swoją "moc" w zależności od toru. Budowanie zoo jest przyjemne, zagrywanie zwierzątek przyjemne, przesuwanie się na torach przyjemne. Chyba "przyjemne" to jest słowo, jakim mogę określić tę grę. Nie mam wielkiego parcia, aby wyłożyć to teraz na stół, ale na pewno kiedyś jeszcze zagram. No i walory estetyczne gry są bardzo średnie - zdjęcia zwierząt ratują pod tym względem grę - a żetony kasy wyglądają jak gó*no.
Cubitos - 5 partii w różnych ekipach - ależ to jest dobre. Szybkie, proste, mega regrywalne. Dające masę funu. Takiego tytułu mi było potrzeba i brakowało w kolekcji. Do wytłumaczenia w kilka minut. Mega!
Pagan: Fate of Roanoke - 4 partie, wszystkie wiedźmą i wszysktie przegrane
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
W Pagana grałem na TTS jak była kampania i od razu mi się spodobał. Lubię gry dedukcyjne czy z ukrytą tożsamością. Pięknie wydany, asymetryczny (aczkolwieki wiele mechanizmów jest wspólnych). Z początku każda partia jest nieco leniwa, natomiast jak Łowca już ma więcej spradzonych podejrzanych, serce Wiedźmy bije coraz szybciej. Trzeba nieźle się nakombinować, żeby nie sprzedać swojej tożsamości za szybko, a tym samym juz w połówie gry możemy palić akcje i żetony na próbę wyprowadzenia łowcy w pole. Próbę - bo ten może już wiedzieć, że dana osoba nie jest wiedźmą (o czym my nie wiemy). Następne partie będę już grał z perspektywy łowcy, żeby wiedzieć, jak nim grać. Do tego gra fajnie wykonana, klimatyczne ilustracje, ładne komponenty - mega plus.
Reload - 2 partie 4-osobowe. Przeniesienie mixu Battle Royal i cyfrowych strzelanek na planszę. Mamy swoją postać, która ma unikalne umiejętności. Biegamy po mapie, zbieramy loot, fragujemy przeciwników, rozstawiamy pułapki, zdobywamy achievmenty, wszystko zapełnia nasz tor "fame" - pierwsza osoba która dojdzie do jego końca wygrywa. Nieco skomplikowane zasady na początku i mega irytująca i nie wyjaśniona w dobry sposób ikonografia - po jednej pełnej rozgrywce wszystko powinno być już jasne. Ale sama gra miodna, szybka i na prawdę dobrze przenosi battle royal i death match na planszę.
CO2 - 2 partie solo. Pierwsze wrażenia mega pozytywne. Gra wydaje się wymagająca. Świetnie pospinane mechaniki - jak zawsze u Lacerdy. Więcej opiszę, jak rozegram trochę więcej partii. Ostatni tytuł Vitala, jakiego nie miałem w kolekcji i w jaki nie grałem, nie żałuję zakupu.
Jamaica - szybki wyścig do piwa ze znajomymi. Nic odkrywczego, ładnie wykonany i zilustrowany.
Earth Reborn - 2 partie w pierwszy scenarius z instrukcji, który wprowadza do gry. Mimo, że gra się na totalnie podstawowe mechaniki i jakąś pewnie 1/5 gry - było śmiesznie i fajnie. Taktyczna nawalanka z celami. Fajnie, że to w jakim kierunku się obrócimy, ma znaczenie na walkę, obronę itp. Wrażenia bardzo pozytywne.
Blitzkrieg: World War 2 in 20 minutes - 2 partie. Gra faktycznie zamyka się w tytułowych 20 minutach. Abstrakcyjna gra w przeciąganie liny w różnych regionach. Całkiem ciekawa, grało mi się bardzo przyjemnie.
Transmissions - 1 partia solo. Proste zasady, ale gra jest dosyć wymagająca. Rondel, w którym kontrolujemy 4 różne roboty. I sami programujemy sobie ich działanie. Każdy z robotów ma na naszej planszetce miejsce na upgrade'y oraz przemdioty. O ile przedmioty służą do punktowania na koniec gry, to upgrade'y sa naszymi małymi silniczkami, które odpalamy aktywując robota. Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne.
Tidal Blades: Heroes of the Reef - 1 partia dwuosobowa. Chodzimy po różnych częściach wyspy, wykonujemy zadania - z tych tworzymy sety punktujące na koniec gry. Fajna mechanika upgradeu kości - kości nowicjusza, dające wszystkie ikonki potrzebne do testów, możemy ulepszyć w 2 różne strony. Kości zamieniają się w mocniejsze, ale dające juz tylko 2 ikonki. Do tego ładnie wykonane. Wrażenia pozytywne.
Nova Luna - 1 partia dwuosobowa, szybki filler, który jakieś tam emocje powoduje dopiero pod koniec gry. Raczej średnie wrażenia.
Stali bywalcy, o których słów kilka chciałbym wspomnieć:
Skytear - 17 partii, zarówno solo jak i dwuosobowe oraz czteroosobowe. Gra najlepiej działa 1v1. Nie dłuży się wtedy poprzez dogadywanie się ze współgraczem oraz ustalanie taktyki, aczkolwiek te pudełkowe 60 minut to raczej kpina
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Gra to przeniesienie moba na planszę. I faktycznie to czuć - mamy miniony, które prą aby lać wieżę przeciwnika. Mamy bohaterów, którzy mają swoje unikalne umiejętności. Mamy fajny motyw z kontrolą "kopuły", co daje nam dodatkową, potężną aktywację Obcym. Do tego deckbuilding (ten, gdzie przed rozgrywką budujemy deck
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
). Gra jest cholernie wymagająca. Samą instrukcję cięzko zrozumieć (nie jest dobrze napisana). Samo zrozumienie jak działa "stos" do katorga. Do tego masa różnych efektów oraz słowa kluczowe (typu "cel") które potrafią doprowadzić do frustracji, bo nie wiemy jak co działa. Nie dziwie się, że od tej gry ludzie się odbijają. Sam miałem ochotę po pierwszych 2-3 partiach odłożyć pudło w kąt. Na szczęście tego nie zrobiłem i poświęciłem masę czasu, na zrozumienie gry. FAQ, nowa instrukcja, comprehensive rules z oficjalnej strony, oglądanie gameplayów (suma sumarum trzeba wiedzieć co oglądać, bo niektóre po prostu są rozgrywane w błędny sposób). Zrobiłem to, bo czułem w grze ogromny potencjał. I nie żałuję, bo Skytear to jedna z najlepszych gier, w jakie grałem w życiu. Niesamowicie głęboka, same karty jakie tu mamy to jest ogromne pole do popisu i grania, a do tego potyczka na mapie. Każda rozgrywka będzie inna - bo mamy tu masę bohaterów (oczywiście większość w dodatkach), obcych, kart zwycięstwa, aren (sama podstawka ma 2 areny). Zawsze mamy stały warunek zwycięstaw - zniszczenie wrogiego Ogniwa, ale mamy też 3 inne, które jak spełnimy natychmiast wygrywamy - np przejęcie kilka razy żetonów kontrli, zabicie przeciwnikowi 3 bohaterów itp. Bawie się przy grze doskonale, nadal nie umiem w nią dobrze grać (aczkolwiek zasady już w miarę kumam), gra, w której nawet jak przegrywam, to czuję niesamowicie dobrą satysfakcję z rozgrywki. Gdyby gra była nieco przystępniejsza, dałbym tu 10/10. A jest 9/10
On Mars - 4 partie, dwie solo z nowym dodatkiem. O On Mars już pisałem, to jeden z moich ulubionych tytułów. Kilka słów o jedynym trybie z dodatku - Monolith. Tryb sprawia, że grając solo już nie chce graćw podstawowy wariant. Monolith to pasjans, ale z fajnym twistem. Nie muszę się martwić o ruchy AI, o pilnowanie tego, co robi i kiedy buduje itp. Monolith to wyścig z czasem (mamy określoną liczbę rund) na wykonanie celów. Do tego mogą nas spotkać różne przykre wydarzenia z decku Obcych.
Kanban EV - 1 partia dwuosobowa. Pierwszy raz udało mi się zagrać w Kanbana z żywym przeciwnikiem (wcześniej grałem kilka razy solo). W tej grze się wszystko ze sobą pięknie zazębia, wszystko ma sens, gra daje niesamowitą satysfakcję z kombosów. W końcu też zrozumiałem sens układania karty w magazynie dostaw - bo pierwszy raz miałem sytuację, gdzie od tego jak ją ułożę i jakie części się pojawią oraz ile - będzie miało wpływ na kilka moich następnych ruchów. Genialny tytuł Vitala.
Shiver Me Timbers - 1 partia trzyosobowa. Co tu dużo mówić - gra to Sid Meier's Pirates na planszy. Sandbox w pirackim klimacie, gdzie mamy swój statek, szukamy skarbów, odwiedzamy wyspy, robimy voodo czary mary, kupujemy rum, sprzedajemy rum (no i inne surowce), wykonujemy misje dla gubernatora, możemy wziąć ślub z niewiastą, możęmy wziąć drugi ślub z niewiastem, szuakmy uwięzionej babci, zagubionego dziadka, porwanej przez piratów mamy. No i walczymy między sobą, ze statkami łowców piratów, napadamy na statki kupieckie, możemy walczyć z Krakenem. Niesamowicie dobry tytuł, który mimo tego, że trwa dosyć długo, to się nie dłuży a czas przy nim mija mega przyjemnie. Bardzo podoba mi się, jak rozwiązane są walki - gracz i przeciwnik ciągną kilka kart z decku walki i zagrywają je naprzemian atakując i się broniąc. Jeśli atakujący rzuci kartę ataku w nasze nogi, a mamy kartę "dolnego" blocku - nie trafia. Jak nie mamy - trafia. Mamy też inne sytuacjyne karty. Szybko, prosto i pomysłowo. Na ten moment nie grałem w lepszy tytuł w pirackich klimatach. Ode mnie 9/10 i chce się, aby jak najczęściej lądował na stole.
Pozostali stali bywalcy:
Sen, Radlands, Zamki Burgundii, Władca Pierscieni Podróże przez Śródziemie, Elekt, Unmatched, Pax Viking, Great Western Trail, Merchants Cove, Merchants of the Dark Road, Wonderlands War, Bonfire, Escape Plan, Vinhos, Lama.
Gra miesiąca: - masa na prawdę świetnych gier ogranych w tym miesiącu, ale przy żadnej nie spędziłem mimo wszystko tyle czasu, co przy
Skytear. Granie solo, granie ze znajomymi po TTS, granie ze znajomymi przy stole, uczenie się zasad, wertowanie faq, budowanie talii i malowanie wszystkich figurek. Ten miesiąc zdecydowanie minął mi pod znakiem Skyteara.