Piszesz tak, że jestem przekonany o twojej racji - wydaje ci sięMichalStajszczak pisze: ↑06 lip 2021, 01:06 Wydaje mi się, że to ja najlepiej wiem, co miałem na myśli.
Tutaj za to - i do tego mylnie - próbujesz określić co ja rozumiem jako street art.MichalStajszczak pisze: ↑06 lip 2021, 01:06 A konkretnie miałem na myśli to, że graffiti jest to każda ingerencja, zmieniająca jednolitą powierzchnię ściany w powierzchnię zamalowaną jakimiś napisami lub rysunkami. W określeniu "rysunki" zawierają się zarówno prymitywne bazgroły, jak i bazgroły bardziej wyrafinowane czyli to, co nazywasz "street art".
Problem w tym, że w ogóle nie chodzi o to, czy ktoś się uznaje za artystę, tylko czy inni go za niego uznają. Nie wspominając o tym, że agresja może być formą sztuki, bo ta - jak mawiają - nie zna granic (zarówno sztuka jak i agresja, choć o tej rzadziej to mawiają). Po dwakroć nie wspominając o tym, że określanie graffiti jako ingerencję, to błąd rzeczowy. Nie taka jest istota graffiti. Nie taka jest istota sztuki ulicznej (tak nazwę tu street art). Nie taka jest istota sztuki.MichalStajszczak pisze: ↑06 lip 2021, 01:06 Jak już pisałem wcześniej - jeżeli ktoś, uważający się za artystę, pokrywa swoimi rysunkami papier, płótno czy własną ścianę, to nikomu nic do tego. Ale gdy zawłaszcza w ten sposób nie należącą do niego powierzchnię, to można to traktować jako akt agresji.
Ale nie powinienem był łapać nikogo za słówka. Chciałbym jedynie czytać tu nieco bardziej otwarte rozumowanie sztuki. Czy też zasadnie czy nie - to już każdy oceni (i być może nie jeden skomentuje) sam.