Pełny skład przy stole
Great Western Trail - z każdą kolejną partią ta gra tylko zyskuje w moich oczach. Odsłaniam w niej nowe strategie i możliwe ścieżki rozwoju. Niesamowity tytuł. Wszystko jest przemyślane i dopracowane. Wykonanie i prezentacja na wysokim poziomie. Jedynie co mnie martwi: skomplikowane zasady oraz spora ich liczba... przez to bardzo ciężko wytłumaczyć grę (Mombasa to przy tym pikuś) oraz czas gry (Mombasa jest krótsza). Aczkolwiek nie zrozumcie mnie źle. Mombasa jest łatwa w tłumaczeniu ale bardzo trudno w prawidłowym graniu. GWT natomiast trudniej się tłumaczy i trochę łatwiej się gra bo wszędzie są jakieś szanse na punkty czy dobre akcje ale niestety łatwo w paść w dziurę. Mam na myśli to, że w GWT łatwo mieć problem z kasą, z kartami, złe lokowanie i wykorzystanie budynków albo co najgorsze wpaść do Kansas City z wielkim felerem. Mombasa dla mnie jest genialna ale zbyt powtarzalna i schematyczna. W zasadzie nie ma zmiennych. Karty te same, tory kompani obcykane. Jedynie księgi są bardziej różnorodne (ale mało kto gra na księgowego). Natomiast GWT jest jak żywy organizm i ewoluuje w zależności od poczynań graczy... każda gra to unikatowa przygoda z innymi możliwościami i drogami. Same rozbieżności punktowe o tym świadczą. Mombasa jest genialna i GWT także. Trochę bronię GWT (mimo wady z czasem) ale to nie znaczy, że superlatywy tylko wiążą się z jednym tytułem. Pfister ma "łeb"
cezaras pisze:
Minusy:
- bardzo szkoda, że na planszy, która pokazuje jak jestem rozwinięty nie udało się się jakoś upchnąć stałych bonusów ze stacji...
Chodzi o kafelki dworców? Bo nie do końca rozumiem.
cezaras pisze:- pasjansowatość... Tak wiem, że płacimy sobie, że się ścigamy. Ale zbyt często mogliśmy robić ruchy praktycznie rownolegle
To bardziej cecha niż wada.
cezaras pisze:
? czy krążenie w kółko nie znudzi się za szybko?
Moim zdaniem nie znudzi się, ponieważ nie ma takiej schematyczności jak w innych grach. Za każdym razem wychodzą inne zagrożenia, więcej albo mniej tipi, inni robotnicy, inaczej ułożone bonusy, startowe budynki w innej kolejności, inne zadania (jest ich multum), różnorodność w skupie bydła do tego można używać innej strony budynków (losuje się, które zostają na stronie A, a które obracamy na stronę B). To wynika z samego setupu, a weź pod uwagę jeszcze ruchy graczy. Kto zablokuje ścieżkę, kto co zbuduje, kto będzie popychał grę do przodu itp.
IMO ciężko na dwie takie same rozgrywki
Imhotep - bardzo cenię tego autora ale faktycznie wymagałem czegoś więcej. Pudło za duże. Wykonanie okej, bez szału. Sama gra bardzo przyjemna i wypełniona pozytywnym, imprezowym jadem. Nie wiem czy kupić bo cena wysoka jak na fillerka. Gdyby tę grę zaprojektował inny autor (mniej znany albo nielubiany przeze mnie) to bym nie kupił - wiem, dziwny jestem. Tak więc mam zagwozdkę.
Kolejna sprawa to te wysyłanie łodzi z kosteczkami innych graczy. Przez to rodzi się mały chaos (może na mniej graczy jest lepiej) i ciężko zapanować nad strategią. Przez to mogą wygrywać przypadkowe osoby (u nas na szczęście był zasłużony zwycięzca). Chociaż w naszej partii każdy grał zajadliwie i wyniki były zbliżone.
Proszę o ponowne wybranie gry do ankiety. Trzeba przyjrzeć się grze