Z takich informacji na początek co warto wiedzieć kupując grę :
1. Rozłożenie - jeżeli robisz to samemu tak jak ja a Żona przychodzi na gotowe, to licz sobie ok. 30min...trzeba porozkładać jednostki, karty podzielić itp, itd...
2. Powierzchnia - jest wymagana spora...na szczęście mogłem jeden pokój zamienić na szybko w games room...przyniosłem sobie stół 170x50 który pomieścił mapę, karty frakcji, kości. Jednostki leżały obok na łóżku [po jednej stronie], albo na półce [imperium]. Deska do prasowania służyła za dodatkowe miejsce na karty [misje i rekrutacja], pierścienie, tokeny i zrobiony na szybko stand dla odkrytych droidów zwiadowczych.
3. Czas...tak ta gra pochłania go, ale fakt faktem leci szybko - usiedliśmy gdzieś +/- 19:30, koło 20:00 początek gry...do 24:00 [z dwoma 15 minutowymi przerwami] jesteśmy na końcu 5 rundy].
4. Produkcja - to jest moment, który po pierwsze zabiera bardzo dużo czasu, po drugie trzeba uważać, żeby się nie pomylić...niby wszystko do ogarnięcia, ale jest to jeden z najsłabszych momentów w grze - a jednocześnie jeden z milszych jak patrzy się jak armia rośnie i rośnie
Pierwsze dwie rundy Rebelia starała się realizować misje i za bardzo nie rozbijała floty po galaktyce...w zasadzie tylko część cofnęła na Nal Hutta i próbowała taktyką partyzancką przeszkadzać Imperium [udany sabotaż
]. Imperium w tym czasie przeciągnęło na swoją stronę jedną planetę i próbowało mi przeszkodzić w działaniach.
W drugiej rundzie w zasadzie było podobnie z tą różnicą, że flota Imperium zaczęła powoli się ruszać...skupili się na prawej stronie galaktyki, oraz licznymi siłami zaczęli podchodzić do samej góry mapy. Rebelia dalej starała się uprzykrzać życie Imperium i przekabacić kolejną planetę do siebie...Mon Mothma oczywiście obiecując różne głupoty dopięła celu, ale w tym momencie pojawił się Vader i złapał Mon Mothme [karta misji z Boba Fett i uciekł na Mandalore. Tutaj z odsieczą ruszył nieustraszony Han Solo, który wykonując jakąś pomniejszą misję w układzie odrzucił pierścień sokoła milennium i uratował biedną kobietę z rąk oprawców.
Trzecia i czwarta runda to już prawdziwy rollercoster. Rebelia szybciutko podpisała sojusz z czwartą planetą w układzie i tym samym zgarnęła pierwszy punkt za realizację celu. Niestety flota imperialna zaczęła pierwsze ataki, które jak łatwo przewidzieć dla słabiutkiej rebelii były dotkliwe [dowództwo rebelii nie ma szczęścia w kostkach]. Na szczęście na razie zupełnie nie domyślali się gdzie jest ukryta baza terrorystów, ale za to co raz więcej układów wykreślane było z listy. Rebelii udało się wykonać misję i rozpoczęło budowę 2 Koreliańskich korwet, ale do wypuszczenia w przestrzeń jeszcze daleka droga. Standardowo rebelia próbowała sabotować imperium, żeby ograniczyć możliwości produkcyjne, oraz przyciągać [względnie odciągać od imperium] układy, ale na niewiele to się zdawało. Imperium taktyką jeden lądowy zostaje z tyłu zajmowało prawą część galaktyki...łącznie z nieodżałowanym Naboo, natomiast od strony Saluecami nadciągała armada z gwiazdą śmierci na czele...niszcząc po drodze co wpadnie jej w łapska. Taktycznie przerzuciwszy sobie dodatkowe jednostki na front [w tym AT-AT] parła na rebelię, która nawet nie miała jak się bronić. Udało jej się wprawdzie wykonać drugi cel niszcząc szturmowca i at-st, ale to był koniec jej sukcesów militarnych. Próba realizacji 3 skończyła się poświęceniem 6 piechurów, którzy nie mogli w dwóch kolejnych walkach uporać się z jednym głupim AT-ST [wspominałem o kościach
]. Natomiast imperium realizowało spokojnie swoją misję odkrywania kolejnych planet gdzie nie ma bazy i kolejny raz pochwyciło lidera rebelii, ale ten natychmiast został uratowany.
Piąta runda - czuć, że atmosfera się zagęszcza...wzrok imperium powoli kieruje się w stronę regionu, gdzie znajduje się baza. Rebelianci mają pełno w gaciach i pusto na mapie. Wprawdzie kolejka budowy powoli zbliża rebelię do wyprodukowania korwet, ale imperium też ma swoje statki w budowie. Poprzednie próby realizacji celu wykrawiły rebelię i wszystko wskazuje na to, że będzie musiała skupić się na przetrwaniu, w sytuacji dość beznadziejnej. Kolejne cele nie nastrajają optymistycznie, gdyż są dość militarne - a tego akurat rebelia nie ma jak realizować. Dzisiaj okaże się co przyniosą najbliższe rundy, aczkolwiek patrząc obecnie na sytuację na mapie wygląda na to, że żelazna pięść imperium zaciśnie się na szyi rebelii i tylko na prawdę cud może ich uratować.