Temat do zamknięcia

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
BartP
Administrator
Posty: 4719
Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 383 times
Been thanked: 885 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: BartP »

Jak ktoś stworzy odwrotny temat, to dajcie znać ;].
Awatar użytkownika
Szewa
Posty: 866
Rejestracja: 10 sie 2016, 12:33
Has thanked: 353 times
Been thanked: 501 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Szewa »

Ile tytułów mozna uznać za minimalną kolekcję? ;)

Staralem sie nie przekraczać 12 tytułów w kolekcji plus dodatki, ale niestety hobby wygrało i kolekcja troche mi sie rozrosła do 35 tytułów (w tym 8 gier malych, kieszonkowych). Osobiście za minimalna bym tego nie uznał, ale z drugiej strony znam ludzi co maja po 200+ gier w swojej kolekcji i wciąż kupuja nowe.
Top10:
1. A Song of Ice & Fire 2. Wojna o pierścień 3. Dominant Species 4. Brass: Birmingham 5. A Game of Thrones 2ed 6.Pax Renaissance 2ed 7. Tyrants of the Underdark 8. Zombicide:2nd 9. Empires: Age of Discovery
Honorowa: Lotr LCG
Awatar użytkownika
BasiekD
Posty: 323
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 197 times
Been thanked: 242 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: BasiekD »

Ja celuję w różnorodność. Trochę euro, trochę ameri, trochę długich, krótkich, filerków, imprezowych... i tak się powoli rozrasta.
Pandemia w 100% wyhamowała mi zakupy, bo przestaliśmy ekipą grać w ogóle.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: rattkin »

Wiele osób na początku tak myśli: że będą tacy fajni i sprytni i cacani, że sobie utworzą skompresowaną kolekcję 10-20 tytułów, które będą stanowić czysty miód i wydestylowaną esencję, best of the best, w każdym smaku. Też tak myślałem.

Rok później uderza rzeczywistość i można już się pośmiać.
Jools
Posty: 640
Rejestracja: 13 sty 2019, 18:11
Has thanked: 55 times
Been thanked: 205 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Jools »

Ja pozbywam się gier które się nie sprawdziły. Także swoim sposobem też ograniczam kolekcję do tych gier, które mają sens. Nie kolekcjonuję nowości na siłę, czy też dla pudełka.
Myślę że każdy z nas poszukuje gier pod siebie, lub swoje otoczenie.
Damon22
Posty: 205
Rejestracja: 13 gru 2018, 20:09
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 94 times
Been thanked: 42 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Damon22 »

rattkin pisze: 15 gru 2020, 15:52 Rok później uderza rzeczywistość ...
Trzymam się drugi rok :lol:
Stawiam na różnorodność, ale pewnie ktoś w mojej kolekcji wyłapie podobne gry. To efekt wkraczania w ten świat.
Na przyszły rok poza dodatkami do gier, które mam na celowniku są tylko: Rallyman GT (opóźnienie wydania, wyścigowa gra - takiej nie mam) i Clash of Cultures: Monumental Edition (4X, którego nie mam). W planach więcej grania we wszystko po kolei.
Poza tym mała ilość gier to kwestia niezbierania podobnych gier, a także pieniędzy i miejsca w domu :wink:
Ostatnio zmieniony 15 gru 2020, 16:16 przez Damon22, łącznie zmieniany 1 raz.
dannte
Posty: 727
Rejestracja: 15 paź 2018, 21:52
Lokalizacja: Elbląg
Has thanked: 103 times
Been thanked: 422 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: dannte »

Przeczytałem opis tej gildii, cytuję:
Spending more time purchasing games than playing them? Do space or financial restrictions force you to keep a small collection? Are you thinking of shrinking your collection to a more manageable size? Or do you choose to purposely curate a small but thorough collection? If you answered yes to any of these questions, then this guild is for you!
Mnie się to trochę gryzie wszystko ze sobą. Albo jesteś minimalistą, bo nie chcesz dużo kupować i starasz się grać w gry w kolekcji, zamiast zastępować je nowymi. Albo cały czas kupujesz i kupujesz, ale przy okazji też sprzedajesz i sprzedajesz, więc masz duży przemiał materiału, ale za to kolekcję zajmującą mało miejsca. O ile to pierwsze rozumiem jako minimalizm (ale tak jak poprzednicy, nie wierzę, że to jest możliwe), o tyle to drugie to jest tak duży konsumpcjonizm i pełen maksymalizm, że nie wiem co autor miał na myśli. Ja pewnie bym się podpisał pod tym pierwszym stwierdzeniem: czyli znacznie więcej czasu spędzam przy analizie czy coś kupić niż na samym graniu.

Co do OP: jeśli o mnie chodzi to też raczej celuję w różnorodność, żeby jak najszersze grono ludzi przekonać do gry. Albo kupuję to co ja lubię i jak jest tam tryb solo, to na plus. Z drugiej strony, dużym czynnikiem u mnie jest klimat/tematyczność, więc mam też gry, które kupiłem ze względu na tematykę i nigdy się ich nie pozbędę. Zresztą, żadnej gry się nie pozbędę - staram się nie kupować byle jakich gier, tylko dlatego, że są popularne.
kisiel365
Posty: 773
Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 229 times
Been thanked: 275 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: kisiel365 »

Ja niechlubnie przekroczyłem 100 jakiś czas temu, myślę, że jakbym miał zrobić ostre cięcie to min 20-30 tytułów bym musiał zachować (nie licząc dodatków do nich).
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
Awatar użytkownika
rastula
Posty: 10022
Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1277 times
Been thanked: 1308 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: rastula »

ja znam takich co mają bardzo przemyślaną strategię budowania kolekcji ...zero gier i granie na krzywy ryj :D...
Awatar użytkownika
asiok
Posty: 1423
Rejestracja: 09 paź 2008, 17:29
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 327 times
Been thanked: 76 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: asiok »

Szewa pisze: 15 gru 2020, 15:39 Ile tytułów mozna uznać za minimalną kolekcję? ;)
(...)

To proste pytanie!!! Tyle ile mam ja plus 10. Przecież niemożliwe, żeby wśród tych 200 czy 300 jakie mam była choć jedna nadmiarowa czy niepotrzebna. To jest oczywiste minimum!
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: rattkin »

Yomamasotik pisze: 15 gru 2020, 16:50 minimalizmem w swoim hobby.
Hobby to raczej z definicji coś takiego, w czym minimalizmem kierować się nie chcemy. Dlatego jest hobby.

Innymi słowy, rozumiem pytanie, ale kwestionuję, czy faktycznie takie osoby znajdziesz. Znajdziesz natomiast wiele, które są jeszcze w tym stanie przejściowym, mają niewiele gier i wydaje im się, że więcej mieć nie będą. Więc trzeba by przeformować to pytanie nie na liczbę tytułów, tylko np. na częstotliwość pozyskiwania nowych tytułów (np. średnio 2 na rok) - to będą minimaliści (albo niemajętni). Kolekcja nie może być "przemyślana" bez uprzedniej ekspozycji na ogrom tytułów i nie może "spełniać potrzeb", kiedy albo tych potrzeb się jeszcze nie zna albo nie wie jak miałyby być spełnione. Musiałby to więc być ktoś, kto kiedyś miał / grał w 500 tytułów, a teraz zjechał do 15. Są tacy? Ja nie znam :)
Cyel
Posty: 2575
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1222 times
Been thanked: 1429 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Cyel »

Ja od ostatniej przeprowadzki gdy złapałem się za głowę, ile mam niepotrzebnych rzeczy w domu, staram się zmniejszać a nie zwiększać swój stan posiadania. Dotyczy to również planszówek. Nawet gdy kupuję coś nowego, to łączę to z pozbyciem się czegoś starego. Od dłuższego czasu dla planszówek ten proces praktycznie całkowicie ustał, bo po pierwsze to co zostało to prawie wszystko tytuły, których pozbywać się nie chcę i zawsze chętnie w nie gram, po drugie nowości, które widuję to albo (ogromna większość) odgrzewane kotlety z cyklu "już taką grę mam tylko lepszą i lepiej ograną" albo "z takich czy innych powodów i tak mnie to nie interesuje".

Kolekcja jest na ~30 tytułów, wszystkie ograne. Z tej 30stki zresztą jeszcze paru rzeczy bym się pozbył, ale to prezenty :]
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
Turnavine

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Turnavine »

U mnie planszówki mimo, że weszły do mojego życia jako sposób spędzania wolnego czasu dziewięć lat temu, podlegają tej samej zasadzie co pozostałe przedmioty. Staram się nie mieć ich za dużo i nie mam tak jak część moich znajomych wielkiego regału z nimi. Choć pewnie zająłbym cztery segmenty słynnego Kallax-u (ale siedzą w szafie, nie toleruję gier na otwartych półkach).

Czy jestem minimalistą? Aspiruję w pewnym sensie, ale są też różne podejścia do minimalizmu. ; ) Jedni sprowadzą to do sztywnych numerów inni do rzeczy, których się używa i które sprawiają jakąś przyjemność. Z tytułów, z którymi zaczynałem przygodę posiadam obecnie jeden (duży - kieszonkowych nie liczę za bardzo). Z gier "dużych" - czyli spore pudełka lub dłuższy niż 40 minut czas pojedynczej rozgrywki mam 13. Za rok pojawi się Nemesis: Lockdown z KS.

Co jakiś czas mam na "wishliście" na BGG jakieś nowe tytuły, nie wszystkie lądują w koszyku, czytam, oglądam i decyduję czy jest mi coś potrzebne. Przy czym ciężko mi wskazać klucz, ostatecznie jest to mix tego jakie doświadczenia gra dostarcza, czy mechanika mi odpowiada, czy nie ma czegoś czegoś dotąd nie tolerowałem. Min. miałem od lat Viticulture - grę, w którą mogłem grać aż z sześcioma osobami, ale po zapoznaniu się z kolejnymi tytułami tego autora przestałem lubić jego sposób tworzenia mechanik w grach. Ostatecznie Viti pewnie poleci z kolekcji. Odpadają też gry, które nie podeszły znajomym chyba, że są inne powody by je zatrzymać bo grupa grupie nie równa i lubią inne rzeczy. W ostatecznym rozrachunku gra powinna mi dostarczać radość i tym, z którymi ten czas spędzam, dlatego mam np. obok Brass'a takie Gugong, które ma różne opinie, ale co kogoś spotykałem i pokazywałem grę to chciał grać jeszcze raz.

Dla każdej osoby też to hobby będzie miało inny charakter i pewne ilości gier będą oznaczały co innego. Dla mnie to dość oboczne zainteresowanie, mam jeszcze inne hobby, więc łatwo mi się z czymś pożegnać. Dla innej osoby to będzie główne zainteresowanie i w większą ilość gier będzie grać częściej niż ja. To tyle, ale gry planszowe to takie hobby, że jeśli obserwujemy co się pojawia na rynku to kolekcja albo będzie się powiększać albo będzie wyjątkowo płynna żeby zmieścić się w ilościowych ramkach. ;)
kisiel365
Posty: 773
Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 229 times
Been thanked: 275 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: kisiel365 »

rastula pisze: 15 gru 2020, 16:54 ja znam takich co mają bardzo przemyślaną strategię budowania kolekcji ...zero gier i granie na krzywy ryj :D...
Tacy to najczęsciej jeszcze są bardzo wybredni. Łeee tylko TM masz? A Gaia Project nie masz? Dobrze jakbyś dodatek do FCMa załatwił, bo podstawka już mi się trochę ograła...
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
ptf
Posty: 160
Rejestracja: 28 gru 2012, 00:13
Been thanked: 4 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: ptf »

Wróciłem do grania w planszówki w 2011 roku. Mam 9 fizycznych gier + 2 aplikacje na androida. Kupuję bardzo rzadko (dwie z posiadanych gier to prezenty), a jak coś mi nie podejdzie to sprzedaję. Także da się.
GoT, FS, SR, WH4OK:C
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: rattkin »

ptf pisze: 15 gru 2020, 21:17 Także da się.
Pytanie, jak bardzo przypadkowe są te gry i czy to faktycznie "minimalizm", czy coś innego.
Awatar użytkownika
612
Posty: 435
Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 69 times
Been thanked: 563 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: 612 »

Bardzo dobry temat, w którym wreszcie mogę się odnaleźć i z pełną świadomością wpisać!
Planszówkowy minimalizm przyszedł do mnie nagle, nie wiem nawet na ile wpływ na to miała trzykrotna przeprowadzka, podczas której targałem pudło z Thunderstone Questem, czy wysyłka Gloomhavena przez sklep na paczkomat, który po przeprowadzce mailowo chciałem zmienić, a co się nie udało i wskutek czego zimą po nocy po imprezie wiozłem ten 10 kilowy kloc z przedmieść Warszawy autobusem nocnym na Pragę. Jakże wesoło było, gdy tramwaje po północy już nie kursowały i z Placu Bankowego dobrych parę kilometrów musiałem pchać ten skarb piechotą na drugą stronę Wisły (do dziś mam zdjęcia z przystanków jakie robiłem po drodze!). Ach te piękne wspomnienia. Ale wracając do tematu - myślę, że tego rodzaju pragmatyczne problemy czy miejsce w chałupie to w moim przypadku sprawa drugorzędna. Minimalizm zrodził mi się nagle - po prostu chciałem mieć kilka, może kilkanaście gier, do których jestem w 100% przekonany, bardzo regrywalnych i pełnych interakcji, które zawsze będę mógł wyciągnąć bez konieczności przypominania sobie i współgraczom zasad. Coś na zasadzie, siadamy i gramy, każdy ograny, każdy pamięta co i jak, nie tracimy czasu tylko rzucamy się sobie do gardeł po punkty. Kupowanie gier to dla mnie trochę poławianie pereł, wprowadziłem sobie dość ostre kryteria i to, co mi nie do końca siada bez żalu sprzedaję i jak na razie jestem z takiego obrotu spraw bardzo zadowolony. Dzięki temu mogę spróbować bardzo wielu gier, a stały ich przepływ nie rodzi mi bolesnych pytań o gromadzenie niepotrzebnego kartonu. Trochę jak z grami komputerowymi - mam wrażenie, że te planszówki "przechodzę" ale to też kwestia tego, że spora część zazwyczaj szybko mi się nudzi. Odkryłem, że rzeczami które często najbardziej lubię jest magia rozpakowywania, wypychania punchboardów, nauka zasad, poznawanie gry. Jak oklepię już ją parę razy, to nie ukrywajmy - gra przestaje być tą atrakcyjną, dziewiczą terra incognita i w moim przypadku zazwyczaj kolejne rozgrywki już robię niechętnie - mechaniki znam, co chciałem to wypróbowałem, co więcej taka gra może mi dać? Szczególnie boleśnie krótki żywot w moim kajecie zaliczają pod tym względem gry euro, nawet takie pozycje jak Brass. Wiele się jak teraz myślę zmieniło dzięki Eklundowi - Paxy to najlepsze gry w jakie grałem i w zasadzie to mój święty graal gier planszowych, które nie nudzą mi się nigdy, podobnie jak jego Biosy, choć te trochę mniej. Poza tym trzymam jeszcze moim zdaniem w pewnym sensie bliskie grom Eklunda gry Knizii jak Tygrys i Eufrat, reszta to jakieś osobiste perełki, ale dosłownie kilka sztuk. Dodam, że od czasu wyprzedaży sporej części kolekcji śpię dużo spokojniej.
Awatar użytkownika
Bruno
Posty: 2019
Rejestracja: 27 lip 2017, 19:13
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1494 times
Been thanked: 1142 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Bruno »

Od czterech lat w hobby, mniej niż 15 "dużych" tytułów na półce.
Tak więc nie ma konieczności zrównywać hobby planszówkowego z niepohamowanym kolekcjonerstwem. Oczywiście wiele zależy od temperamentu konsumenckiego. Ja jestem graczem wybrednym. Melomanem zresztą też, bo choć lubię słuchać muzyki, to nie znaczy, że kupię każde nowe CD, które mi się spodoba.

Lubię poznawać nowe tytuły, ale na szczęście znam trochę osób, które również kupują gry. Bywam na konwentach, spotkaniach klubowych - to też dobra okazja. Nie muszę więc wszystkiego kupować samemu. Oczywiście nie każdy ma takie możliwości i wtedy kupno nowej gry jest w zasadzie jedyną szansą na jej poznanie. Niemniej jest też coś takiego jak świadomość, że naprawdę nie potrzeba mi dziesiątek tytułów, bo bardzo lubię grać w to, co już mam. Bo mam to, co bardzo lubię :)
Tendencja jest oczywiście rosnąca - częściej kupuję nowe gry, niż sprzedaję stare, ale kwestia kontroli tempa przyrostu jest istotna. Nie każdy tytuł, który wyda mi się interesujący, od razu zasługuje na to, żeby zająć cenne miejsce na mojej półce 8) Bo główny problem z planszówkami, to nie ich cena, a objętość.

A nowe tytuły dobieram pod kątem nie "zróżnicowania kolekcji", tylko tego, czy rozgrywka przyniosła mi więcej frajdy, zaoferowała coś jakościowo nowego/lepszego, niż tytuły, które już mam. A jak wspomniałem, jestem graczem wybrednym...
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-)
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię kryształy many ze starej edycji Mage Knighta!
piwko
Posty: 363
Rejestracja: 05 lut 2019, 12:09
Has thanked: 68 times
Been thanked: 101 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: piwko »

Po kilku latach przerwy, na nowo interesując się planszówkami założyłem sobie, że kupię to co wydaje mi się, że może mi się podobać, a jak nie będzie podchodziło to będę sprzedawał. W tej chwili (nie licząc dodatków) mam na półce 30 tytułów, ale ostatnio sprzedałem 9. W szczytowym momencie miałem koło 45-50. Myślę, że byłbym w stanie zejść do 20, może nawet do 15. Zależy mi na tym, żeby posiadać gry, w które faktycznie będę grał. Wydaje mi się, że spokojnie można zbudować bardzo fajną kolekcję, w granicy 10-15 gier, nie mnożąc tytułów zajmujących tę samą niszę.

Ale to w końcu hobby i z absolutnie rozumiem ludzi, którzy mają 100 tytułów i sprawia im to przyjemność.
Awatar użytkownika
Neysmeey
Posty: 192
Rejestracja: 03 wrz 2019, 15:46
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 114 times
Been thanked: 73 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Neysmeey »

Z perspektywy czasu myślę, że obecnie mogę nazwać się minimalistą. Kilka lat temu posiadałem +/- 150-200 pudełek, sprawdzałem, wymieniałem, kupowałem nowe, ciągła rotacja w poszukiwaniu różnorodności pod każdym względem. Próg ilościowy rósł, poczucie sensu malało. Był to maniakalny okres, w skutek którego nawet usunąłem konto na forum by odpocząć. Czas ten jednak przeminął, obserwacja nowości i ich późniejsza weryfikacja doprowadziły do wniosku, że równie dobrze bawię się zarówno z nowościami jak i sprawdzonymi tytułami. Aktualnie na półce mam 43 (według mnie) różnorodne tytuły i wydaje mi się, że to i tak bardzo dużo, na każdą okazję coś się znajdzie. No ale jak wspomniałem z perspektywy jest to udana i spora redukcja, raczej bez poczucia potrzeby powrotu do szalonej pogoni za kolejnymi zakupami. Podsumowując: Tak, jestem dumny z mojego (w mojej opini) minimalizmu, gry nadal kocham i śledzę, jednak szał na kupowanie, wymienianie przeminął dawno temu i bezpowrotnie (mam nadzieję) i wydaje mi się, że jeszcze kilka pudełek z wagi zrzucę.
Profil na: Boardgamegeek
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4514
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1669 times
Been thanked: 2091 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: PytonZCatanu »

rattkin pisze: 15 gru 2020, 17:06
Yomamasotik pisze: 15 gru 2020, 16:50 minimalizmem w swoim hobby.
Innymi słowy, rozumiem pytanie, ale kwestionuję, czy faktycznie takie osoby znajdziesz. Znajdziesz natomiast wiele, które są jeszcze w tym stanie przejściowym, mają niewiele gier i wydaje im się, że więcej mieć nie będą. Więc trzeba by przeformować to pytanie nie na liczbę tytułów, tylko np. na częstotliwość pozyskiwania nowych tytułów (np. średnio 2 na rok) - to będą minimaliści (albo niemajętni). Kolekcja nie może być "przemyślana" bez uprzedniej ekspozycji na ogrom tytułów i nie może "spełniać potrzeb", kiedy albo tych potrzeb się jeszcze nie zna albo nie wie jak miałyby być spełnione. Musiałby to więc być ktoś, kto kiedyś miał / grał w 500 tytułów, a teraz zjechał do 15. Są tacy? Ja nie znam :)
Wydaje mi się, że znalazłeś taką osobę.

Zagrałem (ale zagrałem, nie posiadałem) w sumie w 400 różnych gier (fun fact: dokładnie 400, bo to sobie odnotowuje), mam w szafie 47 tytułów, z czego 17 to gry małe i dodatki. Gry przez duże G to łącznie 30 tytułów. W 2020 roku zagrałem w 95 gier (56 nowości), kupiłem 15 gier (w tym takie starocie, jak RA – zawsze chciałem mieć, wreszcie trafiła się okazja), sprzedałem 8. Na 2021 widzę 4 gry do zakupu (ach, polskie Dominant Species) i 2 szykują się na sprzedaż (ale to po nowym roku, teraz nie mam czasu). Nie wykluczam, że coś jeszcze kupie, jeśli będzie okazja (szukam taniego Tygrysa i Eufratu, Libertalii).

Wracając do głównego wątku. Ja szukam gier spełniających jedno z kilku kryteriów:

1. Znany, lubiany przeze mnie klasyk (2020: kupno Ra i Die Macher, wymiana na Zamki Burgundii, w 2021 szykuję się na Dominant Species PL, odpuściłem Agricole, ale troszkę żaluje)
2. Lubiany przeze mnie autor wydaje nową grę (2020: Wyprawa do Eldorado Knizi, Praga Caput Regni Suchego, przedsprzedaż Mercado de Lisboa Lacerdy).
3. Gry, które potencjalnie mogą spodobać się mojej żonie do grania w domu (brak negatywnej interakcji, proste zasady, kafelkowe, ekonomiczne, proste karciane).
4. Szukam różnorodności (np. zauważyłem, że nie mam dwusobówek i gier politycznych, więc w 2020 zakupiłem Żelazną Kurtynę, Europe Divided i Air, Land & Sea, teraz widzę braki w grach przygodowych (Brzdek w Kosmosie mogę do nich zaliczyć?), więc patrzę na gry takie jak małe Gloomhaven – ma być wersja PL w 2021, ale kompletnie nie wiem czy to dla mnie)
5. Często jestem skłonny kupić grę, jeśli jest jakos powiązana z szeroko rozumianym kosmosem (byłem bliski kupienia On Mars, jednak po 2 partiach gra okazała się nie być aż tak dobra, żeby wydał aż takie pieniądze, do Brzdęka W Kosmosie ma wszystkie dodatki, bo uwielbiam humor z Sci-fi).
6. Staram się nie korzystać z KS (ale zamówiłem Rocketmana, patrz pkt. 5).
7. Staram się mieć gry ze swoich topek, które robie +/- co pół roku.

Kiedy gra powinna opuścić kolekcję?

1. W domu mam określone miejsce, gdzie trzymam gry. Jeśli się tam nie mieszczą, to staram się coś sprzedać.
2. Staram się też trzymać balans finansowy. Znaczące przekroczenie budżetu na dany rok jest sygnałem, aby coś sprzedać. Oszukuje, bo notorycznie jestem na minusie :) jednak jak minus zaczyna rosnąć, to jest impuls do działania.
3. Nie sprzedaje gier, do których mam sentyment (np. Godfather z autografem Erica Langa) i gier, w które gram z żoną.
4. Mam problem z klasykami. Niektóre nie wychodzą zbyt często, ale lubię je i są świetne. Tutaj chyba wygrywa zbieractwo.
5. Mam też kilka gier, które dawno bym sprzedał, ale myślę, że to będą świetne gry do gry z synem jak podrośnie za parę lat (pozdrawiam Potwory w Tokio i Kosmonauts). Ale może się oszukuję? Może powinienem sprzedać, a za kilka lat kupię coś nowego?

I tak się bujam między 40 a 50 tytułami, z czego stan dużych gier (powyżej godziny) to 25-35.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2020, 10:55 przez PytonZCatanu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
rastula
Posty: 10022
Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1277 times
Been thanked: 1308 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: rastula »

Wiecie co? Ja też jestem minimalistą. Wybrałem regały billy bo mają cieńsze półki niż kallax - nie lubię jak meble zajmują za dużo miejsca, które można przeznaczyć na gry :D...
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4514
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1669 times
Been thanked: 2091 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: PytonZCatanu »

Wracając do pytania: czym jest minimalizm?

Minimalizm, według mnie, to posiadanie takiej ilości gier, w jaką jesteśmy w stanie zagrać. Oczywiście, dla każdego będzie to trochę inna liczba, bo różnie jest u nas z czasem wolnym, jednak wielkość półki wstydu jest dla mnie świetnym wyznacznikiem.

a) Ile mam gier niezagranych?
b) Ile mamy gier nieogranych (pow. 3 parii)?

Roboczo przyjmijmy, że jeśli wartość a) nie przekracza 10%, a wartość b) nie przekracza 33% to mamy minimalistyczną kolekcje, dopasowaną do potrzeb.

Są jednak jakieś fizyczne granice. Możemy się spierać, czy 10 czy 40 to minimalizm i czy moje kryteria mają sens, ale nikt mi nie powie, że 200+ gier to minimalizm, bo to fizycznie niemożliwe, aby zagrać w nie wszystkie, o ograniu nawet nie wspomnę. To już kolekcjonerstwo.
ptf
Posty: 160
Rejestracja: 28 gru 2012, 00:13
Been thanked: 4 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: ptf »

rattkin pisze: 15 gru 2020, 21:28
ptf pisze: 15 gru 2020, 21:17 Także da się.
Pytanie, jak bardzo przypadkowe są te gry i czy to faktycznie "minimalizm", czy coś innego.
fizyczne kopie:
1. Forbidden Stars
2. GoT 2nd edition (+Mother of Dragons i Feast For Crows)
3. Star Wars Rebelia
4. Battle for Rokugan
5. The Expanse
6. Star Realms + dodatek Colony Wars (mam też apkę, więc nie liczę podwójnie)
7. Pośród Gwiazd (prezent, podeszła mi tak sobie, grana raz)
8. Inis (prezent, jeszcze nie grana)
9. Atari Go

+apki:
1. Neuroshima Hex (teraz leży odłogiem, z krótkich gier raczej gramy w Star Realms)
2. Twilight Struggle (miałem fizyczną kopię, ale za bardzo nie było chętnych do gry, poza tym rozgrywka była długa - sprzedałem a grę znakomicie zastąpiło The Expanse)

Przypadkowość proszę ocenić samemu. Gry, które posiadam sprawiaja mi dużo frajdy i szczerze mówiąc nie ciągnie mnie do innych tytułów (no, może jednego - Twilight Imperium, ale patrząc ile razy jestem w stanie zagrać w roku w Forbidden Stars, GoT i Rebelię to pewnie nie uda mi się zagrać).
GoT, FS, SR, WH4OK:C
Karol Madaj
Posty: 659
Rejestracja: 28 sty 2010, 15:41
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 89 times
Been thanked: 46 times

Re: Planszówkowi minimaliści

Post autor: Karol Madaj »

PytonZCatanu pisze: 16 gru 2020, 11:03 Roboczo przyjmijmy, że jeśli wartość a) nie przekracza 10%, a wartość b) nie przekracza 33% to mamy minimalistyczną kolekcje, dopasowaną do potrzeb.

Są jednak jakieś fizyczne granice. Możemy się spierać, czy 10 czy 40 to minimalizm i czy moje kryteria mają sens, ale nikt mi nie powie, że 200+ gier to minimalizm, bo to fizycznie niemożliwe, aby zagrać w nie wszystkie, o ograniu nawet nie wspomnę. To już kolekcjonerstwo.
Aż z ciekawości sprawdziłem, że na 271 gier w kolekcji (tych mających profil na BGG) tylko 3 mam na "półce wstydu" a tylko 11 z nich zagrałem mniej niż trzy razy. Według podanych wyżej kryteriów to by była kolekcja minimalistyczna choć 200+. Żeby to kryterium dobrze działało chyba trzeba jeszcze dodać czynnik czasu. Jeżeli warunek 10/33% został spełniony w ciągu powiedzmy roku czy dwóch...
ODPOWIEDZ