Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Quel
Posty: 80
Rejestracja: 16 mar 2021, 14:00
Has thanked: 39 times
Been thanked: 71 times

Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Quel »

Cześć.

Kiedyś już zastanawiałem się nad tym, gdzie znajduje się granica, po której następuje refleksja i kwestionowanie zasadności zakupów kolejnych, nowych tytułów planszowych.

Od pewnego momentu można zaobserwować wzrost cen gier planszowych, związany z wieloma aspektami, czysto biznesowymi (koszty materiałów, transport, zatrudnienia). Ceny poszły do góry, tytuły znanych autorów, zaczynają mieć swoje standardowe ceny, które raczej nie będą spadać. Nowe zapowiedzi tylko potwierdzają tendencję wzrostową. Za nowsze tytuły po prostu musimy zapłacić więcej. Czy istnieje swoisty współczynnik opłacalności zakupu nowego tytułu? Może formuła takiego rozwiązania to: cena w stosunku do ilości czasu i zabawy spędzonej przy tytule?

Kolejną sprawą staje się wielkość kolekcji, czy 10 tytułów wystarczy? Czy 30 gier to już za dużo? Może 100 to idealna ilość? Wiadomo, że gusta są różne, niektórzy grywają tylko w ameri, inni w euro, inni zaś łączą oba nurty, przeplatając je w wiecznej walce o rozłożenie (tego właśnie tytułu) na stole w gronie znajomych, czy też samotnie. Ile z tych gier wchodzi na stół regularnie? Ile gier jesteśmy w stanie ograć, no i co to znaczy ograć tytuł? Wystarczy 10 partii? Czy może ogranie zaczyna się wtedy, gdy gra nas nudzi?

Tu właśnie na końcu wchodzimy na pole, które wydaje mi się kluczowym zagadnieniem w całej tej dyskusji, czyli czas, który możemy przeznaczyć na granie i problemy z tym związane. Czy zdołamy ograć grę? Czy po odstawieniu tytułu, będziemy mogli następnie powrócić doń, gdy już zapach innych pudełek i komponentów ulotni się i stwierdzimy, że "wracasz dziś na stół przyjacielu"?

W mojej podróży w tym hobby właśnie dotarłem do tej granicy, w której zadaję sobie te pytania. Na część znam odpowiedź, co do niektórych dopiero będę wypracowywał swoje zdanie. Może w pewnym momencie trzeba poszukać remedium? Czy jest nim pauza zakupowa, ogranie tego co już mam i ponowne otworzenie koszyka zakupowego? Czy może będzie musiała nastąpić redukcja kolekcji i jej spersonalizowanie, poprzez sprzedaż tego co już pewnie nie wejdzie wiele razy na stół?

Zapraszam do dyskusji, jestem ciekaw innych punktów widzenia. Dodam od razu, że moim zamiarem nie jest wywoływanie niepotrzebnych sporów, czy też wytykanie pewnych zachowań, jakoby były negatywne, każdy ma swoje podejście, warte uszanowania.
Awatar użytkownika
rastula
Posty: 10023
Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1277 times
Been thanked: 1309 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: rastula »

Wszystko jest względne... ale np. dla mnie gry po 600 czy 1000 zł to jest już raczej przesada (względem płac w Polsce - ale wbrew pozorom wielu ludzi z bogatszych krajów też się w głowę stuka przy planszówce za 200usd).

ale takim momentem krytycznym w moich zakupach był dodatek do diuny imperium... kilka kart w cenie podstawki. poczułem że to jest zupełnie idiotyczne bez względu na to czy to zasługa wydawców czy polityków.

choć wielu tu sie nie zgadza (kto uzależniony lubi się przyznawać) wiele złego narobił tu ks, który napompował gry zbędnymi (choć miłymi dla oka elementami).

i ta ewolucja z fajnej rozrywki towarzyskiej (pamiętacie kryzysowe kulisy narodzin monopoly czy scrabble) stała sie w wielu miejscach konsumpcjonizmem w czystej postacie napędzanym fomo i mocno przecenionymi IP.

to jest trochę gadanie tetryka...ale czasem czuję paralelę ze spokojnym kurortem gdzie spacerowałem po plazy z psem , z 2 knajpkamia gdzie dziś stoją przy plaży betoniwce a co 200 metrów masz beach bar z piwem za 25 zlotych... no niby rozwój...

ogólnie cieszę się że zacząłem przyjaźń z tym hobby przed tym "boome" ...gdzie mozna było cieszyć się grą w brzydkie feldy , bez inwestowania w wersje de lux.

żale, żalami...a grać trzeba dalej...

ps. jak widać mam kolekcję gier, która raczej będzie większa niż 97,5% kolekcji...ale jej nabycie nigdy nie było obciążeniem dla mojego budżetu...teraz po prostu uwazam, że gry są za drogie względem tego co oferują... fetysze figurek, insertów i niekoniecznych dodatków...
Awatar użytkownika
sliff
Posty: 929
Rejestracja: 29 maja 2020, 15:27
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 325 times
Been thanked: 381 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: sliff »

Można mieć gry do "grania" i gry do "mania".

Do grania to tak realistycznie w jednym momencie ze 3. Zakładając że ma się z kim grać i to najlepiej ze 3 inne osoby które też mają po 3 gry to już 12 gier - rok grania spokojnie. Na pewno nie więcej niż 10.

Do mania to nie ma limitów każdy ma tyle ile mu portfel/miejsce/sumienie pozwala.

Jeśli by to już miałbo być ubrane w jakąś matematyczną optymalizację to proponuje indeks H - wskrócie możesz mieć tyle gier w ile minimalnie zagrałeś w danym roku partii w każdą z nich np. aby mieć 30 gier w każdą z nich trzeba by mieć rozegrane minimum 30+ partii w danym roku.
Ostatnio zmieniony 22 sty 2023, 02:09 przez sliff, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1681
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 879 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: XLR8 »

Ja bardzo lubię statystykę "utilization". Mam w kolekcji 51 gier i w roku 2022 rozegrałem 583 partie co daje średnio 9 partii w każdą (było trochę gier po 1 partii, które wyleciały z regału).

Daje to fantastyczny zwrot inwestycji. Dzięki temu mogę spokojnie planować kolejne zakupy na ten rok, bo wiem, że wszystko co kupię będzie dobrze ogrywane.
Awatar użytkownika
preshiq
Posty: 268
Rejestracja: 16 gru 2012, 13:36
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Has thanked: 271 times
Been thanked: 112 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: preshiq »

Zgodnie z zaproponowanym powyżej indeksem H to za rok 2022 powinienem mieć w kolekcji circa about 5 gier 🙃 a mam 88 🙃
U mnie z różnych względów hobby przeszło od fazy grania, poprzez fazę totalnego zakupoholizmu do obecnej fazy powolnego ogrywania hałdy wstydy i wyzbywania się z kolekcji gier (sprzedaje gdy jest możliwość zrobienia januszowego interesu , gdy gra mocno nie podejdzie , albo gdy zupełnie straciłem chęć na rozdziewiczenie danego tytułu).

Punktem zwrotnym było dla mnie chyba przekroczenie ilości 100 tytułów w kolekcji . Niby liczba jak każda inna, ale jednak na psychikę wchodzi jak człowiek zda sobie sprawę że ma do ogrania jeszcze 70% kolekcji i co roku rośnie zarówno licznik jak i mianownik.
Po prostu zrozumiałem że pomimo najszczerszej pasji do tego hobby - czas i portfel nie są z gumy (regał akurat dałoby się poszerzyć :wink:).

Ale w tym wszystkim bardzo się cieszę z jednego, a mianowicie z tego że mam (zakładając nawet szybkie tempo wzrostu ilości rozgrywek) pełny magazyn gier do ogrania na najbliższe pewnie z 10 lat , w większości klasyków i nie muszę w tym momencie robić żadnych zakupów. A jak patrzę na obecne ceny gier (szczególnie reedycji w wersjach deluxe, ale też ogólnie na trend że teraz bez plastikowych albo rzeźbionych znaczników to nawet nie ma co projektować nowej gry ) to cieszę się podwójnie .
Awatar użytkownika
Tringa
Posty: 1508
Rejestracja: 03 cze 2018, 13:23
Has thanked: 306 times
Been thanked: 319 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Tringa »

Jestem trochę na rozdrożu w tym temacie. Z jednej strony mam 80 podstawek (dodatków do nich nie liczę), z czego ok. 15 nieogranych. Kilka gier jest takich, że są katowane praktycznie non stop, ale... Jakoś ciągnie mnie do kupowania. Łatwo wpadam w hype, zwłaszcza jak sobie obejrzę recenzje, albo zagram u kogoś. Jako pełnoprawny przedstawiciel kolekcjonerow... Jak już coś kupię to od razu wszystko do tej gry. A potem gram w nią po roku od zakupu wraz z całym inwentarzem i zastanawiam się jak ją sprzedać, bo coś nie podeszlo. Zaczęłam ze sobą walczyć, zobaczymy jak mi pójdzie w tym roku :)
"Czasami lepiej jest użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność." - Terry Pratchett – Zbrojni

Moje zbiórki: CLICK
Moje gry: CLICK
Awatar użytkownika
miker
Posty: 701
Rejestracja: 03 maja 2019, 16:55
Has thanked: 548 times
Been thanked: 423 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: miker »

Tringa pisze: 22 sty 2023, 02:01 Jestem trochę na rozdrożu w tym temacie. Z jednej strony mam 80 podstawek (dodatków do nich nie liczę), z czego ok. 15 nieogranych. Kilka gier jest takich, że są katowane praktycznie non stop, ale... Jakoś ciągnie mnie do kupowania. Łatwo wpadam w hype, zwłaszcza jak sobie obejrzę recenzje, albo zagram u kogoś. Jako pełnoprawny przedstawiciel kolekcjonerow... Jak już coś kupię to od razu wszystko do tej gry. A potem gram w nią po roku od zakupu wraz z całym inwentarzem i zastanawiam się jak ją sprzedać, bo coś nie podeszlo. Zaczęłam ze sobą walczyć, zobaczymy jak mi pójdzie w tym roku :)
Jestem w tym samym miejscu. Problemy są 2: czas i miejsce - z racji osiągniętego wieku. Wchodzę praktycznie all-in, co jest trochę przerażające. Ostatnio w ramach walki, stanąłem przed kallaxem 3x4, gdzie pomimo patchorkowego levelu expert, gry leżą też na górze i zapytałem rodzinę, co sprzedajemy. Mamy 74 podstawki i prawdę mówiąc pozbyłbym się przynajmniej 20-tu. Nie przyszłoby to łatwo, ale jestem w stanie to sobie wytłumaczyć. Jedyny problem to rodzina, która nie chce pozbyć się żadnej, mimo że w niektóre graliśmy ponad rok temu… :cry:
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3360
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1041 times
Been thanked: 2024 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Ardel12 »

Współczynnik H mnie zaintrygował, ale ściąłby mi kolekcję do paru tytułów na krzyż. Patrząc na statystyki z zeszłego roku to mógłbym mieć aż 8 podstawek. Jednak gram bardzo dużo w nowinki i zwykle po 1 partii, więc słabo wypadam w tym aspekcie H.

Ja obecnie dotarłem już do granic czasowych poświęcanych na to hobby. Grałem w zeszłym roku średnio partię dziennie. Do tego sporo siedzę tutaj, na grupie FB oraz oglądając materiały o nowościach na BGG, stronach KS/GF i oczywiście oglądając filmiki na YouTube. W sumie wręcz prędzej wolałbym mniej czasu poświęcać na takie skanowanie wszystkiego a czas przerzucić na inne hobby. Na pewno nie chciałbym jeszcze więcej go powiększać, bo to już droga do zostania jakimś influencerem czy innym pokazywaczem xD

Portfel do limitu nie dotarł i spokojnie mógłbym kupować jeszcze więcej tytułów, ale już kupuję co mi się podoba, więc przecież nie zacznę skupować średniaków. Portfel wydaje mi się ciężki w określeniu, jednak każdy ma inną ilość wolnej gotówki, którą może poświęcać. Kasa była wałkowana w osobnym wątku i w sumie wniosek był jeden, jak kasa idąca na gry planszowe nie wpływa na inne aspekty życia to wydawaj ile chcesz. Ja to jak patrzę na rachunki z knajp albo ile kasy poszło na event Walentynkowy to wzruszam ramionami, bo to co wydaje na gry planszowe nie jest większe. Ceny ostatnio poszły w górę, że ja pierdziele.

Miejsce jest dla mnie największym obostrzeniem. Ot w domu jest wyznaczona przestrzeń, której mam się trzymać. Nie udało się i w tamtym roku się wylałem. Wyleję się jeszcze bardziej przez spływające KS i dalej kupowane gry. Mobilizuje mnie to do przeglądania swojej kolekcji i usuwania z niej mniej grywanych gier oraz kończenia kampanii(gry z kampaniami zwykle po przejściu lecą od razu na sprzedaż. Obecnie wyjątkiem jest KDM oraz Etherfields, w którym jest jeszcze jedna kampania i czekam na SG z kolejnymi, wtedy sprzedaż).

Moim ulubionych testem czy gra ma polecieć jest popatrzenie na półkę w losowych momentach i stwierdzenie czy jest tytuł, w który w tym momencie nie mam ochoty zagrać albo z kim. Kilka takich faili i gra trafia na listę do mocnego przemyślenia sprzedaży(tak pozbyłem się Lewisa i Clarka, który choć świetny to ograny był do bólu, a teraz dojrzewam do sprzedania Detective City of Angeles).
Awatar użytkownika
psia.kostka
Posty: 3490
Rejestracja: 02 mar 2020, 22:50
Has thanked: 445 times
Been thanked: 1051 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: psia.kostka »

Z tym indeksem H jest chyba cos nie halo, bo z jednej strony rozegranie 30 partii swiadczy, ze gre lubilismy i daje nam to mandat do rozwoju/utrzymania kolekcji, a z drugiej strony jest wiele gier, gdzie po 30 partiach malo juz jest do odkrywania swiezego i to wlasnie kwalifikowaloby taka gre do wymiany na nowa.
Szukam: transport kilku gier +mat, Szczecin -> Warszawa
Ewentualnie "planszowy couchsurfing" Pomorze Zach ʕ•ᴥ•ʔ
Szukam/Kupię: HoN, ToI, Scenariusze 1ed MoM/PSz, Unlock;
#KolekcjonujeRabaty [DobraKarmaWraca][WarszawskiKolektyw][#WawHub]
Awatar użytkownika
Fiacik
Posty: 437
Rejestracja: 24 wrz 2013, 09:59
Has thanked: 66 times
Been thanked: 63 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Fiacik »

Nta dyskusja o tym samym i prowadząca kolejny raz do niczego. Kogo to obchodzi ile kto ma gier i w jakim celu je trzyma? Wątki te mają prawdopodobnie na celu próbę usprawiedliwienia swojego podejścia do tego hobby.
Awatar użytkownika
Ayaram
Posty: 1544
Rejestracja: 12 lip 2014, 21:24
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 189 times
Been thanked: 575 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Ayaram »

Quel pisze:Czy istnieje swoisty współczynnik opłacalności zakupu nowego tytułu? Może formuła takiego rozwiązania to: cena w stosunku do ilości czasu i zabawy spędzonej przy tytule?
Ja się tak trochę bawie :lol: tzn mam excelka z tym ile wydałem na gry i ile partii zagrałem, to łatwo widać ale kosztowała partia. Zakładam sobie, że gra tak czy siak jest warta 50% (tzn. mogę zawsze sprzedać za minimum 50% tego co zapłaciłem), więc przy grze za 200 zł i 10 partiach wychodzi ~ 10 zł na partię. Jak dla mnie ok.

No ale to ja. Problem/nie problem zawsze jest ten sam - na hobby się łatwo wydaje kasę. Jako, że planszówki nie są moim hobby nr 1, i mam inne - gdzie nie patrze w ogóle na wydatki, to akurat planszówki staram się jednak trzymać jakoś w ryzach, żeby za bardzo nie polecieć.
Z tym indeksem H jest chyba cos nie halo, bo z jednej strony rozegranie 30 partii swiadczy, ze gre lubilismy i daje nam to mandat do rozwoju/utrzymania kolekcji, a z drugiej strony jest wiele gier, gdzie po 30 partiach malo juz jest do odkrywania swiezego i to wlasnie kwalifikowaloby taka gre do wymiany na nowa.
Ale nikt nie mówi, kieruj się w graniu tylko tym. Jeśli zakładamy sobie, że 30 partii na grę to spoko wynik, a z 1 grę "wtopiliśmy" i zagraliśmy 15, a w 2gą grę się zagrywamy i zagraliśmy 60 partii no to dalej trzymamy w ryzach swoje "nie kupuje częściej niż po 30 partiach na grę" i jest zielone światło ;)
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 872
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 300 times
Been thanked: 291 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: KOSHI »

U mnie magiczną liczbą jest +/- 7 podstawek nie licząc dodatków. Trochę mnie nawet poniosło ostatnio, nakupiłem towaru a potem popatrzyłem na to wszystko i stwierdziłem, że za dużo tego i za dużo kasy na to wydałem w stosunku do spodziewanego fun i że te 7 gier będzie optymalnie. Najzwyczajniej w świecie nie mam czasu na granie w więcej tytułów ani chęci poznawania kolejnych reguł, FAQ, errat. Druga rzecz - jak gra przeleży u mnie od 3 do 6 miesięcy i nie zostanie zagrana choć raz to idzie do piekła :twisted: .Po co mi pół pokoju tytułów, w które zagram raz albo będą leżeć i się kurzyć. Jedyna grą, która będzie leżeć jest Ghost Stories bo ma świetne grafiki potworów. Może się kiedyś doczeka kolejnej partii bo sprzedawać nie ma sensu.
Puppet_Master
Posty: 274
Rejestracja: 05 lut 2017, 21:35
Lokalizacja: Marki
Has thanked: 11 times
Been thanked: 35 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Puppet_Master »

Fiacik pisze: 22 sty 2023, 11:16 Nta dyskusja o tym samym i prowadząca kolejny raz do niczego. Kogo to obchodzi ile kto ma gier i w jakim celu je trzyma? Wątki te mają prawdopodobnie na celu próbę usprawiedliwienia swojego podejścia do tego hobby.
Dokładnie to mają na celu wszystkie te wątki. Na pierwszej stronie podforum naliczyłem takich właśnie i pochodnych tematów- kilkanaście i to w tej chwili.

Zagłuszenie wyrzutów sumienia u osób niezdiagnozowanych. Niezdiagnozowanie dotyczy tego co sprawia im przyjemność i czego nie powinni się wstydzić, przy założeniu, że w jakiś sposób nie zaburza im to życia w modelu, który wybrali jako dla nich pożądany. Czego można się wstydzić, pewnie wszystkiego co z grami związane i dookoła gier.... przykłady:
1. Grania w gry (jeden z objawów choroby sumienia: to brak napomykania o tym hobby, dopóki się lepiej kogoś w nowej pracy nie pozna). Nie jest to przecież jedyna czy najważniejsza przyjemność płynąca z gier. Inaczej nikt by nie nabywał bursztynowych szachów za 25 tysięcy złotych, czy jachtu za kilka milionów złotych, którym przepłynie się może raz do roku, zatrudniając sternika, który nim potem też wróci z Monako...
2. Posiadania dużej ilości różnych gier (jeden z objawów: nawet wśród graczy, ucinanie pytania o wielkość kolekcji słowami "mam sporo gier, nie wiem dokładnie ile").
3. Posiadania gier w dowolnej ilości, ale "skompletowanych" (dodatki, karty promo, drewniana wypraska, wydrukowany FAQ, jeden z objawów choroby sumienia: śmiejemy się razem z innymi graczami, gdy Ci wspominają o tym jak to rozkosznie wydawcy gier naciągają nas na dodatkach, czy śmiejemy się z nimi z rynsztoku czyt. KSów, nie wspominając jednocześnie (przemilczając), że w międzyczasie czekamy od 3 lat na odbiór 15 zamówionych na fali hype'u kickstarterów i skompletowaliśmy właśnie grę X z dodatkami za 1000 złotych, które wcale nie uczyniły tej gry dużo ciekawszej czy złożonej). Tu nawet świadomość tego, że mam w kolekcji komplet jakiegoś cyklu może być źródłem przyjemności, nawet jak 5 lat minie zanim go zdejmę z półki.
4. Dbania o gry jak o drzewko bonsai (jeden z objawów: kiedy bliscy patrzą jak z uśmiechem koszulkujesz grę, rozkładasz komponenty w sposób przemyślany do pudełek/torebek strunowych, zabezpieczasz wolne miejsce w pudełku z grą folią bąbelkową itd. itp., a i tak wiedzą, że pewnie prędko nie usłyszą "słuchajcie może w to zagramy?" - i jest Ci z tym źle).
5. Cd. powyższego, malowania figurek, wykonywania domowym sposobem autorskich elementów do gier (pudełka tematyczne, woreczki klimatyczne), w tym takich, których licencje nas interesują, temat, który gra opisuje (np. jakieś konkretne wojny, okres historii, jeden z objawów: kiedy malujesz z pedantyczną dokładnością statki do Star Wars Rebelii, zapraszając kolegę na granie za jakieś dwa miesiące, kiedy wszystko już będzie wyglądało tak, jak tego potrzebujesz zanim pomyślisz o graniu- a potem kolega już nie ma ochoty pograć bo za długo czekał i gryzie Cię o to sumienie).
6. Zakupów lub posiadania tytułów z uwagi na walory kolekcjonerskie, piękne wydania, komponenty cieszące oko, gdzie nie zależy Ci w sumie ile razy w tytuł X zagrasz (jeden z objawów: kupujesz takie tytuły jak np. "Terrors of London" czyli ładne obrazki, gry niewiele, ale i tak zostawiasz to w kolekcji, bo szkoda Ci sprzedać, choć może nie chwalisz się tym. Inna też sytuacja, kiedy masz pół szafy klaserów MTG, wiedząc, że ani rodzina, ani praca, ani <tu wpisz cokolwiek>, nie pozwolą Ci znowu pograć na poważnie, ale lubisz sobie patrzeć na te karty, raz do roku jak najdzie Cię nostalgia i wspominki o liceum).
7. Na koniec wstydzenie się przetracania grubych setek godzin rocznie na śledzenie youtuberów planszówkowych- czyt. mniej lub bardziej wysublimowanych marketingowów (jeden z przykładów: to oszukiwanie bliskich, "kochanie siedziałem w garażu jeszcze pół godziny po powrocie, przepraszam, wiem że zupa wystygła, ale zadzwonił ważny telefon z pracy").

Część ludzi może (lub też nie), z pewnymi rzeczami się pogodzić czyniąc swoje życiowe rozterki- łagodniejszymi. Inaczej będą dalej szukać magicznych współczynników, opowiadać o idealnej ilości gier w kolekcji i podejściu do planszówek i tego czy je sprzedawać/chomikować i czy dbać o nie (wtf?).
Awatar użytkownika
BartP
Administrator
Posty: 4721
Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 384 times
Been thanked: 886 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: BartP »

Ja w tych tematach zaobserwowałem, że każdy ma tam jakieś swoje zdanie. Raczej go nie zmieni. A dużo osób ma przy tym ciągoty do podgryzania innych sposobów podejścia niż ich własny. "Mam 10 gier, nie wyobrażam sobie, jak można mieć więcej", "No więcej niż 100 gier to już patologia", "nie daję się już naciągnąć na gry z KS-a" (ci co kupują na KS to frajerzy znaczy się) itd. Trochę przyhamujcie proszę. Myślicie jak myślicie, i jeśli wam ten model pasuje, to super. Nie narzucajcie go innym.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4534
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1688 times
Been thanked: 2120 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: PytonZCatanu »

Moim skromnym zdaniem potrzeba jest nałożenia sobie jakiś ram, inaczej łatwo wymknie się to spod kontroli i będzie powodem to niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Dla mnie ramy są dobre, bo kiedy się w nich mieszczę, to o tym nie myślę i mogę skupić się na przyjemności :)

U mnie ograniczenia są trzy: finansowe, czasowe i powierzchniowe. Podchodzę do nich następująco:

1. Finansowe: przeznaczam na hobby określony (niski) % miesięcznych dochodów ( + oczywiście dochód z sprzedanych gier). Mam excel, gdzie notuję wszystkie kupione gry i podstawki. Nie musi się to zgadzać cały czas, ale jeśli pojawia mi się czerwony minus i wisi przez długi czas (kilka miesięcy) to znak, że muszę zrobić porządek, czyli coś sprzedać. Do wydatków nie wliczam gier dla dzieciaków.
2. Powierzchniowe: musze się mieścić w kallaxie 4x2. Mam obecnie 52 gry, ale takich większych, które mogą zostać „bohaterem wieczoru” to 27. Mieści się z zapasem, ale były momenty, kiedy się nie mieściły i to wtedy też dla mnie znak, że coś idzie na sprzedaż. W kallaxie nie musza mieścić się gry dla dzieci i gry przeznaczone już na sprzedaż. Podobnie jak przy excelu z wydatkami, tutaj „na własne oczy” widać, że coś jest nie tak i to sygnał do działania w wątku sprzedażowym.
3. Czasowe: mój kolega ma taki system, że musi zagrać w daną grę 2 razy w roku, inaczej wystawia na sprzedaż. Dobry, czysty system, ale u mnie się nie sprawdził. Proponuje trochę zmieniony: aby została, gra musi być zagrana 2-3 razy w ciągu roku od kupienia, ale potem częstotliwość może spać do 1-2 na rok, a od trzeciego roku od zakupu akceptowalne jest 1 partia na rok. W przeciwieństwie do poprzednich kryteriów nie trzymam się tego sztywno: gry grane nieco rzadziej, ale gry bardzo trudne logistycznie lub ze względu na ich specyfikę (np. Clash of Cultures czy FCM) mają nieco taryfy ulgowej. Są też gry, które zagrałem 10+ razy i teraz leżą od kilku lat nieużywane, ale ze względu na sentyment nie wystawiam (i raczej nigdy już tego nie zrobie) na sprzedaż (np. obecnie to Imperial 2030, nie grany od 2 lat, ale na koncie 18 partii).

Co kilka miesięcy sprawdzam powyższe punkty, jeśli widzę że coś trzeszczy to wystawiam coś na bazarek. I tyle. Jeśli mieszczę się w ramach, nic nie wystawiam i cieszę się tym co mam. Z mojego doświadczenia wynika, że (próbując odpowiedzieć na pytanie o Portfel, półka i zegarek oraz ich granice) sweet spot posiadania gier jest gdzieś pomiędzy 20-40 dużymi grami (+ ok 20 fillerów, party games, luźniejszych pozycji). Jest wtedy różnorodność, a jednocześnie jest to wielkość do opanowania i ogrania. Więcej to już czysta kolekcjonerka.


ps. jestem też hejterem KSa i pochodnych. To jest jak rak na tym hobby i niestety ma na nie destrukcyjny wpływ.

ps2. mam trochę gadżetów do ulepszania gier, ale unikam dedykowanych insertów. Mają kiepską stopę zwrotu (no, mam jeden, to Projektu Gaja, 50+ partii). Natomiast mam stojaki na karty, sortery z działu budowlanego, matę na stół itp. Czyli są to rzeczy, które można wykorzystać w wielu grach.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2023, 11:40 przez PytonZCatanu, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5247
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1078 times
Been thanked: 1692 times
Kontakt:

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: BOLLO »

Quel pisze: 21 sty 2023, 18:54

W mojej podróży w tym hobby właśnie dotarłem do tej granicy, w której zadaję sobie te pytania. Na część znam odpowiedź, co do niektórych dopiero będę wypracowywał swoje zdanie. Może w pewnym momencie trzeba poszukać remedium? Czy jest nim pauza zakupowa, ogranie tego co już mam i ponowne otworzenie koszyka zakupowego? Czy może będzie musiała nastąpić redukcja kolekcji i jej spersonalizowanie, poprzez sprzedaż tego co już pewnie nie wejdzie wiele razy na stół?
Można było by powiedzieć najprościej gdzie jest limit...
Spoiler:
Ale granice są u każdego inne i często bardzo osobiste. Ktoś może powiedzieć że granicą jest posiadanie 30 gier Euro, inny ma 365gier na każdy dzień, jeszcze inny nie kupuje gier droższych niż 150pln a ktoś powie że 3gry w kolekcji to max itd. Ilu więc graczy tyle granic.

Osobiście uważam że twoje dotarcie do momentu w którym zaczynasz się zastanawiać powinno być punktem zwrotnym w tym hobby. Co oznacza owa "zwrotność"? To już ty powinieneś to odkryć ale skoro realnie się nad tym zastanawiasz to ewidentnie coś jest na rzeczy. Coś cię kuje z tyłu głowy i podpowiada "halo halo nie przesadzasz?".
Warto się temu przyjrzeć bo być może masz szansę się oczyścić i naprawić.

U mnie takim punktem zwrotnym w planszówkowym świecie była np. historia z Magic the Gathering o której opowiadam na swoim kanale. Jeżeli coś cię nie drażni, nie zastanawia, nie cierpią przy tym inni ludzie z twojego bliskiego otoczenia (rodzina,znajomi), jesteś nadal hojny i pomocny oraz masz czas aby się nim dzielić z bliźnim to jesteś jeszcze w akceptowalnym punkcie.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4534
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1688 times
Been thanked: 2120 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: PytonZCatanu »

Aha, i niezmiennie polecam zabawny filmik, którym możemy przejrzeć się jak w lustrze 😁

Evolution of Board Gamer:



🙂
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 872
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 300 times
Been thanked: 291 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: KOSHI »

@ BOLLO

Jak chcesz układać gry na tej drabinie? :lol:

U mnie punktem zwrotnym, choć to mocno powiedziane, jest narożnik pokoju komputerowego i góra Kallaxu. :mrgreen: Jak piramidka na regale robi się niebezpiecznie wysoka i grozi spadaniem na głowę gier, a gry zaczynają wy pełzać z kąta na dywan to wiem, że coś się dzieje. :twisted: Ja bym nie łączył tekstu - jak mnie stać i nikomu nic złego nie jest, bo kupuję multum gier z faktem, że wszystko z naszym hobby jest ok. Nie chcę nikogo wskazywać palcem, ale jak czytam na forum niektóre posty to mam wrażenie, że niektórych mocno poniosło z hobby. Kupiłem bo i tu litania na 4 dobre posty, a pod spodem - zakupy tylko z tego miesiąca...
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5247
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1078 times
Been thanked: 1692 times
Kontakt:

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: BOLLO »

KOSHI pisze: 23 sty 2023, 12:22 @ BOLLO

Jak chcesz układać gry na tej drabinie? :lol:

KOSHI ...drabinka ma pomóc dostać się do nieba...gry układane maja być na chmurkach :mrgreen:
Puppet_Master
Posty: 274
Rejestracja: 05 lut 2017, 21:35
Lokalizacja: Marki
Has thanked: 11 times
Been thanked: 35 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Puppet_Master »

PytonZCatanu pisze: 23 sty 2023, 11:45 Aha i niezmiennie polecam zabawny filmik, którym możemy przejrzeć się jak w lustrze 😁
Dobry tekst o "półce wstydu", pasuje do tematu jak ulał :)
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4534
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1688 times
Been thanked: 2120 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: PytonZCatanu »

Puppet_Master pisze: 23 sty 2023, 14:44
PytonZCatanu pisze: 23 sty 2023, 11:45 Aha i niezmiennie polecam zabawny filmik, którym możemy przejrzeć się jak w lustrze 😁
Dobry tekst o "półce wstydu", pasuje do tematu jak ulał :)
Shelf of oportunity!
tomg
Posty: 406
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 126 times
Been thanked: 160 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: tomg »

PytonZCatanu pisze: 23 sty 2023, 11:18 Co kilka miesięcy sprawdzam powyższe punkty, jeśli widzę że coś trzeszczy to wystawiam coś na bazarek. I tyle. Jeśli mieszczę się w ramach, nic nie wystawiam i cieszę się tym co mam. Z mojego doświadczenia wynika, że (próbując odpowiedzieć na pytanie o Portfel, półka i zegarek oraz ich granice) sweet spot posiadania gier jest gdzieś pomiędzy 20-40 dużymi grami (+ ok 20 fillerów, party games, luźniejszych pozycji). Jest wtedy różnorodność, a jednocześnie jest to wielkość do opanowania i ogrania. Więcej to już czysta kolekcjonerka.
O ciekawe bo doszedłem do identycznych wniosków i granicę dla siebie zdefiniowałem na poziomie 50 gier (nie licząc dodatków i ukończonych legacy), przy czym wiele gier trzymanych jest wyłącznie z powodów sentymentalnych (np. ekstremalny przykład to nowe wydanie Manewrów Morskie, przypominająca protoplastę sprzed prawie 40 lat ;-).
Obecnie negocjuje z samym sobą przesunięcie ostatecznej granicy na 60 tytułów używając argumentu że to jest jeszcze rozsądne i sprzedam później nadwyżkę jak jeszcze ceny gier wzrosną.
Awatar użytkownika
qreqorek
Posty: 423
Rejestracja: 26 maja 2015, 22:42
Has thanked: 194 times
Been thanked: 553 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: qreqorek »

Najpierw background, to zazwyczaj pozwala lepiej zrozumieć treść:
- gram od >20 lat,
- mam (mamy) w kolekcji ponad 200 gier nie licząc dodatków,
- rocznie na hobby ogólnie planszówkowe (granie, malowanie, robienie tłumaczeń, czytanie zasad) przeznaczam >1200 godzin,
- w kolekcji mam gry objętościowo małe, malutkie, średnie, duże i gigantyczne. Gigantyczne, mam na myśli że jako tytuł, ale ze wszystkimi dodatkami, 10 moich najcięższych gier przekracza 100kg.

U mnie refleksja przyszła jakieś 3 lata temu. Od tego czasu kupiłem ~30 gier, jakieś ~10 sprzedałem. Mówiąc gra, mam na myśli pudełko kosztujące 100+ (choć średnia jest dużo wyżej) i wielkość minimum "typową, kalaksową" (Osadnicy Narodziny Imperium lub większa). Takich gierek na 30-40 pln to nie liczę - rezygnuję z burgera, gram 3 razy po zakupie i zapominam. Zazwyczaj mowa o pudełku mieszczącym się niemal w kieszeni, zawsze gdzieś się wciśnie. Ale też i nie mam tego dużo, ot z kilkanaście sztuk. Obecnie mamy >200 tytułów w kolekcji, ale nadmienić należy że to kolekcja wspólna moja i żony. Ona obecnie kupuje więcej na ilość, ja więcej na objętość (cholerne dodatki...) ;) Dodam jeszcze, że gdy do kolekcji wchodzi nowa gra, to poświęcam jej minimum 30 godzin. Nie posiadam i nie posiadałem nigdy półki wstydu. Po prostu, zawsze gdy odpakowuję nowe pudełko, to wylogowuję się z rzeczywistości i poświęcam grze "moje minimum".

Jaki jest problem?
- trudno mi w każdą grę zagrać w każdym roku, a chciałbym grywać po wiele razy,
- kończy się miejsce na chacie.

Co zrobiłem aby przystopować z zakupami? kilka rzeczy:
- mocniej zająłem się malowaniem,
- zostałem współautorem fanowskiego tłumaczenia do TMB (kilkaset godzin na tłumaczenie i produkcję plików PDF),
- nabyłem KDM i samodzielnie drukuję spolszczenie (~2000 kart) oraz robię figurki na magnesy neodymowe,
- nowe gry oceniam pod względem "czy mechanika w tej grze jest taką, której nie mam?" - czasem trudno wyłapać, że coś nie jest nową mechaniką. Przykładowo, podróżowanie w czasie do przyszłości w Anachrony i cofanie się później aby oddać jakieś zasoby, jest tak naprawdę mechaniką pożyczek,
- prowadzę statystyki i jeśli gra nie trafia na stół przez 3 lata, to musi mieć naprawdę mocną kartę przetargową w postaci więzi sentymentalnej, abym jej nie przeznaczył do odsprzedaży.

Czy to działa?
I tak i nie. Ilość kupowanych nowych tytułów - tu jestem zadowolony. Ilość dodatków, które wciąż są wydawane do gier, które posiadam - tu jest niemały problem. Taką mam naturę, że kupuję kolejne rozszerzenia do Aeons End czy trzydziestą talię do Ashes. Czy je ogrywam? Grę tak, ale dodatek już tak często nie ląduje w obiegu, bo rozwadnia się przy ilości komponentów. O ile jeszcze 800 godzin w Ashes usprawiedliwia kolejne dodatki, to w Aeons End nie potrafię usprawiedliwić decyzji "kupuję, bo chcę mieć komplet". Chyba tylko "bo chcę, bo tak" jest jedynym sensownym wytłumaczeniem w tym przypadku. Na szczęście nie ma tego aż tak dużo i większość dodatków rzeczywiście ogrywam.

Tyle ode mnie. Jeśli ktoś z tego choć w części coś zaadoptuje bądź mu to w czymś pomoże, lub chociaż zaspokoi czyjąś ciekawość, to znaczy że mój wpis się na coś przydał :)
Quel
Posty: 80
Rejestracja: 16 mar 2021, 14:00
Has thanked: 39 times
Been thanked: 71 times

Re: Portfel, półka i zegarek oraz ich granice

Post autor: Quel »

Dzięki za szeroką odezwę i podzielenie się swoimi doświadczeniami. Oczywiście, tak jak już kilka osób wspomniało, wszystko zależy od osobistych warunków.

Kieruję się w stronę tego, żeby ograniczyć swoją wishlistę i spróbować ograć posiadane obecnie tytuły.

Co do kwestii współczynnika H, to nie jestem pewnien czy podszedłbym do tego tematu tak surowo, w końcu są takie gry, które mogą przez pół roku nie wejść na stół, a później wrócą do łask, na przykład przysłowiowe evergreeny. Bardziej kierował bym się tym, żeby wyłączyć z kolekcji te tytuły, które nie przyjęły się, nie spodobały i nie czuć z nich zabawy. Wtedy możnaby taki tytuł wymienić na coś innego, utrzymując się w tej granicy, którą jestem w stanie ogrywać, czy to solo czy w składach wielosobowych.

Inny aspekt trochę okołoportfelowy, to ceny gier w stosunku do tego co oferują. Oczywiście, że cena zwykle idzie za jakością i tym co oferuje gra, ale czasem mam wrażenie, że pozostaje wiele tytułów w granicach 100-250 zł, które naprawdę oferują poważną grę, świetną jakość, znajdując się w top 200 bgg (przyjąłem taki zakres, gdyż 100 to zdecydowanie zbyt wąskie spektrum, tym bardziej, że najzwyczajniej wiele gier znajduje się lekko poza pierwszą stroną, a jest miodna). Mam wrażenie, że mamy to szczęście, że na polski rynek wchodzą gry, które już się czymś odznaczyły, przebiły na międzynarodowym rynku (nawiązując do bardzo ciekawej dyskusji w innym wątku). Tutaj wydaje mi się, że właśnie najlepiej byłoby rotować gry które się nie przyjmują, a co się sprawdza zostawić u siebie.

Ehh, tak to jest jak człowiek wejdzie w świat gier planszowych, zachwyci się, i dopada go FOMO i żyłka kolekcjonerska pulsuje i pulsuje, a z drugiej strony trzeba znać te swoje granice.
ODPOWIEDZ