Po kilkunastu rozgrywkach w podstawowa czesc Wojny o Pierscien uwazam, ze gra jest swietna, ale wkradla mi sie powtarzalnosc. Hobbity, Dale, elfy podobnie jak i krasnoludy praktycznie w zadnej grze nie byly ruszane. No, moze tylko raz, gdy dzielna wyprawa czterech hobbickich farmerow zajela twierdze na polnocy, ktorej nazwa teraz wypadla mi z glowy. Zastanawialem sie wielokrotnie, jak sprawic, by uczynić gorna czesc mapy troche bardziej grywalna - ale za kazdym razem wychodzi mi, ze sie nie oplaca. Sily ciena musza budowac w tych terenach armie niemal od zera, a pozniej jeszcze przetransportowac wojska na tereny wroga - ilosc kosci potrzebnych do tego nijak sie ma do ewentualnych korzysci. Tym bardziej dobra strona mocy nie ma zadnego interesu, zeby marnowac kosci na aktywacje tych nacji. Czy ktos poza mna ma podobne spostrzezenia?
Dzis czeka mnie druga rozgrywka z dodatkiem Panowie Srodziemia. Po pierwszej rozgrywce, a wlasciwie tylko po jej polowie, zauwazylem, ze faktycznie Wolne Ludy dostaly troszke wiecej, niz Armie Cienia. Nie uwazam, by to byl minus - w samej podstawowej czesci gry Wolne ludy mialy lekko przekichane
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)