Może trochę nie na temat, ale w której bibliotece można coś pożyczyć?lacki2000 pisze:Odkopuję bo byłem dziś w bibliotece
Książki ostatnio tylko na kindla kupuję, ale po grę do biblioteki można skoczyć:)
Może trochę nie na temat, ale w której bibliotece można coś pożyczyć?lacki2000 pisze:Odkopuję bo byłem dziś w bibliotece
Praw autorskich w ogóle nie można sobie rościć. Prawa autorskie są niezbywalne.vojtas pisze:Nie, bo niby dlaczego? Ten obraz jest dziedzictwem kulturowym całej ludzkości i nie mogą sobie rościć do niego żadnych praw autorskich.nahar pisze:No bo np teraz Luwr ma prawa do licencji na fotokopie Mony Lizy?
Biblioteki maja odrebne przepisyFuser.exe pisze:w moim rodzinnym mieście wprowadzono gry do biblioteki (Terraformacja Marsa na przykłąd), w Poznaniu też niedługo będzie można wypożyczać więc chyba to jest legalne?
Prawa autorskie osobiste - są niezbywalne. Prawa autorskie majątkowe można zbyć.zakwas pisze:Praw autorskich w ogóle nie można sobie rościć. Prawa autorskie są niezbywalne.vojtas pisze:Nie, bo niby dlaczego? Ten obraz jest dziedzictwem kulturowym całej ludzkości i nie mogą sobie rościć do niego żadnych praw autorskich.nahar pisze:No bo np teraz Luwr ma prawa do licencji na fotokopie Mony Lizy?
Biorąc pod uwagę fakt (odkrywany przez mnie ze zdumieniem z lektury forum, statystyk bgg itp.), jak wielu ludziom wystarcza zaledwie kilka partii, by wyczerpać zainteresowanie danym tytułem, nie sądzę, by wypożyczenie przesadnie często zachęcało do późniejszego kupna gry.Piehoo pisze: Czy nie uważacie że wypożyczanie jest wręcz darmową reklamą dla wydawnictwa?
jest i sporo wydawcow popiera tego typu działaniaPiehoo pisze: Czy nie uważacie że wypożyczanie jest wręcz darmową reklamą dla wydawnictwa?
Piehoo pisze:Troszkę abstrahując od prawniczych szczególików. Z dyskusji na FaceBooku wnioskuje, że dużo osób jest zdania, że wypożyczanie gier to pewnego rodzaju kradzież. (ktoś zarabia na czyjejś własności intelektualnej)
Czy nie uważacie że wypożyczanie jest wręcz darmową reklamą dla wydawnictwa?
Właśnie z tymi stwierdzeniami się zgadzam. Jasne - pojawią się przypadki w których ktoś ogra tytuł. Zazwyczaj są to zblazowane geeki takie jak ja i dużo osób z forum. Jednak jeżeli trafi na kilka/kilkanaście osób zielonych, to może ładnie napędzić sprzedaż. Trochę porównałbym to do pokazywania prostych gier na konwentach. MASA ludzi kupuje takie Splendory, Majestaty czy Wsiąść do Pociągu po zagraniu na innej kopii. Oczywiście muszą to być tytułu regrywalne. (takie TIME Stories, Arkham LCG czy Unlock odpadają)Rocy7 pisze:jest i sporo wydawcow popiera tego typu działaniaPiehoo pisze: Czy nie uważacie że wypożyczanie jest wręcz darmową reklamą dla wydawnictwa?
Przykladowo stanowisko Board and Dice " Z perspektywy wydawcy: nie mam kompletnie nic przeciw wypożyczalniom i temu, że na swojej działalności zarabiają - co więcej nawet często wydawca na [referencyjnych warunkach taką wypożyczalnię zaopatruje. Po co? to chyba już tu padło: finalnie jak ktoś zagra i mu się dany tytuł spodoba, to istnieje większe prawdopodobieństwo, że dany tytuł zakupi. Sam, jeszcze nie będąc wydawcą, tak "testowałem" kilka tytułów, które finalnie trafiły do mojej kolekcji. Kolejnym krokiem jest udostępnianie przez samych wydawców np. wersji PnP, na podstawie których wielu graczy podejmuje decyzje zakupową. Ale tu już odbiegam od tematu. Ad rem: wydawcy i wypożyczalnie żyją (IMO) w swego rodzaju symbiozie - co jest zdrowe i nie umniejsza przychodu wydawcom - tak przynajmniej uważam."
Przeczytaj post Rattkina z poczatku dyskusji;)Fuser.exe pisze:czyli dla dobrych gier wypożyczanie jest korzystne dla wydawców a dla złych niekorzystne, podoba się mnie to
Borek224 pisze:Nie. Wystarczy wymyslic plaszowkowego DRMa. Gra przypisana na zawsze do wlasciciela
ten DRM juz został złamany przez ksero oraz stickery;)rastula pisze:to już wymyślono - nazywa sie LegacyBorek224 pisze:Nie. Wystarczy wymyslic plaszowkowego DRMa. Gra przypisana na zawsze do wlasciciela
A producenci wydają zamiennik do drugiego przejścia, np. CharterstoneRocy7 pisze:ten DRM juz został złamany przez ksero oraz stickery;)rastula pisze:to już wymyślono - nazywa sie LegacyBorek224 pisze:Nie. Wystarczy wymyslic plaszowkowego DRMa. Gra przypisana na zawsze do wlasciciela
Chyba Twoja miara, osoby wkręconej mocno w hobby i kupującej wiele tytułów mocno odstaje od średniej uczestnika rynku. Myślę, że dla wielu bardziej casualowych graczy raczej rzadkie jest kupienie gry bez polecenia osobistego lub osobistego zagrania. Pamiętam po sobie, widzę po większości mniej grających znajomych. Gdyby ma się na regale Dixita, TtR i jeden poważniejszy tytuł, to do zakupów podchodzi się ostrożnie. Widzę choćby, że kumple najchętniej kupują gry, w które wcześniej zagrali z kimś innym. O ile nie ma się w sobie nutki zakupowego szaleństwa, to sądzę, że częstszym na skalę ogółu graczy mechanizmem jest "nie grałem, nie mam jak ograć, więc nie kupuję". Sam mam wishlistę dużo dłuższą, niż liczba gier, na których kupno mogę sobie finansowo pozwolić. Wiem, że kupię finalnie tylko te, które w szrankach wygrają - gdyby gra nie miała recenzji, opinii, gameplay'ow video i nie była do ogrania - to prawie na pewno bym jej nie kupił.asiok pisze: Dla mnie na pewno nie.
W naprawdę wiele gier zagrałem kilka razy w klubie i nie kupię ich.
Gry, które są dla mnie ciekawe a nie da się ich pożyczyć - kupuję.
Gdybym nie miał możliwości pożyczenia gry - kupowałbym więcej.
+1, źle wydane 10 zł na pewno skłania do gównoburzy mniej, niż źle wydane 200kwiatosz pisze:Jesli ktos nie kupi po wypozyczeniu to na pewno mniej osob bedzie o tym musialo sluchac niz gdy ktos kupi, a gra sie nie spodoba.
tutaj dochodzimy do problemu zwanego lobbing w zakresie stanowienia prawa.Daetorian pisze: Jest to prawo chroniące jedynie wydawców!