Muttah, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i zapraszamy na kolejne spotkania!
Wczoraj dość niespodziewanie odpaliliśmy dłuuuższy tytuł

Zastanawiając się nad wyborem gry na 5 osób "przypadkiem" rozegraliśmy Starcrafta! Na początku miało być 3vs3 ale Ronczi musiał, pod wpływem telefonu szybko zebrać się do domu... Chyba mamy mały Pandemic...
Zagraliśmy w 5 każdy na każdego.
Darek już na początku przepowiedział moje zwycięstwo i się nie pomylił

Oczywiście przyznaję, że niespodziewana zmiana z-osiowych szlaków baaardzo mi pomogła. Grałem Terranami - Reynolds. Moja początkowa pozycja była najgorsza ze wszystkich. Na północy zostałem szybko wjechany przez Silenta - Zerg, jak zwykle dużo słabych jednostek, które szybko zajęły 2 pola na mojej planecie, na wschodzie Shin zaatakował Protosami, które standardowo moi Marines mogli tylko "popieścić". Sytuację uratowały Wriaty i ww. zmiana szlaków. Udało mi się zabezpieczyć 2 planety na wschodzie, do których pozostali gracze nie mogli się już dostać i wyprzeć Silenta z pomocą Goliatów. Podeszły mi też karty specjalne - ze złotym rozkazem przed atakiem dociągałem 8 kart(!) a na ręce mogłem ich mieć aż 9, w każdej rundzie miałem na ręce prawie cały dostępny deck, było więc z czego wybierać
Rozgrywka była bardzo ciekawa. Wszyscy od razu załapali klimat Starcrafta, więc był wjazd za wjazdem, przejmowanie i odbijanie terenów, bez żadnych ściem i sentymentów, jednym słowem piękny kontrolowany chaos
Następnym razem chętnie zagram Protosami bo jeszcze nie miałem okazji. Terranie pomogli mi obronić się ich największą zaletą, któą jest uniwersalność - Silent zrobił powietrze, to ja szybko Wriathy, zmienił na Fire Baty, to ja pyk Goliaty itd.
Bardzo udane spotkanie zakończyliśmy śmieszną grą o duchach i zwycięstwem Hołka, którego zaskoczyło ono najbardziej
Jeszcze raz dzięki za ciekawą rozgrywkę w Starcrafta, pozdrawiam i do następnego razu!