Grałem jak dotąd tylko raz, ale jestem zachwycony. To jest kawał tłustego euro. Na tyle klasycznego, żeby od razu się w nim odnaleźć i posiadającego sporo cech, które cenię. Różne źródła punktów, ogrom możliwości, przerabianie zasobów, worker placement.
Ten ostatni jednak z na tyle dużym twistem, że daje ogromne poczucie świeżości. Pracownicy mają określony zasięg, więc nie zawsze można pójść na pożądany kafelek, ale trzeba sobie to dobrze rozplanować. Nasi workerzy zbierają doświadczenie, dzięki czemu wykonujemy coraz mocniejsze akcje, ale pracownik po wejściu na maksymalny poziom doświadczenia natychmiastowo jest składany bogom w ofierze. Dostajemy jednorazowy bonus i dostajemy nowego pracownika, ale bez żadnego doświadczenia. Rodzi to całą masę dodatkowych decyzji, bo bardziej doświadczony pracownik to większy zysk z pól, ale jednocześnie wyższy koszt przy karmieniu. Bonusy ze złożenia workera w ofierze są mocne i kuszą, ale później musimy sobie radzić z kmiotem na pierwszym poziomie, który ledwo co potrafi znaleźć drewno w lesie

Fantastyczna sprawa.
Grałem tylko raz, ale po zapowiedziach i testach kilku interesujących mnie gier, Teotihuacan jest na razie moim faworytem do gry roku 2018.