Przejrzenie appendixu, w którym wyszczególniono wszystkie cechy ptaków i treść kart bonusowych, nie daje wielkich nadziei na wredne zagrania. Większość umiejek interakcyjnych sprowadza się do przydzielania dóbr wszystkim graczom lub do reagowania na czyjeś zagrania (w schemacie: jeśli ktoś zrobił coś to ty możesz zrobić coś tam). Może w grze dwuosobowej będzie pod tym kątem jakaś zabawa z timingiem, ale nawet tu nie sądzę, by o wyborze kolejności podejmowanych akcji decydowała sytuacja u przeciwnika, bo raczej rzecz opiera się na maksymalizowaniu zysków z ciągów własnych kart.
Teoretycznie największym polem walki jest wyścig w realizacji celów. Ale cele są zróżnicowane i zapewne nie damy rady być najlepszym graczem w każdym wylosowanym wymiarze. Zresztą prawdopodobnie często nie będzie się opłacać wystawiać ptaka tylko pod cel, bo to za mała bonifikata względem korzyści czerpanych w wystawienia innej karty.
Za to sam system odpalania kart w wybranym środowisku bardzo mi się podoba. Jeśli powykładamy w tym samym rzędzie karty o różnorodnych właściwościach to będzie nad czym pomyśleć. Zmniejszający się limit akcji też wydaje się być obiecujący. W końcówce zapewne nie raz będziemy sobie pluli w brodę ze względu na niesprzyjające rozstawienie kart w tableau.
Jeszcze o walorze estetycznym i poznawczym. Rysunki są w atlasach ornitologicznych zwykle wyżej oceniane niż zdjęcia. Poszczególni przedstawiciele gatunku różnią się od siebie drobnymi szczegółami, a na fotografii widzimy tylko jeden okaz, który nie zawsze jest najlepszym wzorcem, oddającym charakterystyczne cechy całej grupy. Dlatego próbuje się tworzyć rysunki przedstawiające osobniki idealne, posiadające wszystkie cechy charakterystyczne i jednocześnie pozbawione odchyleń indywidualnych. Zatem jeśli ilustratorzy Wingspan wykonali pracę należycie to karty mogą mieć nawet pewną wartość poza grą.
A czy zwykły gracz nie zainteresowany ptasim tematem zapamięta coś z rozgrywki? Myślę, że jest na to większa szansa, niż w przypadku, dajmy na to, Fauny, w której zwierząt i faktów o nich jest cała masa, ale w jednej partii wychodzi tylko kilka kart, których być może już nigdy nie zobaczymy. Tu zaś, po kilku-nastu-dziesięciu partiach przez samo opatrzenie coś tam w głowie może zostanie. Szkoda tylko, że ptaki są amerykańskie, ale może kiedyś doczekamy się dodatku europejskiego i kolejne osoby dowiedzą się, że te wróble, które każdy widzi w ogródku i między blokami to często nie są wróble.
Czekam na grę z niecierpliwością.
Edycja: Porównanie z Terraformacją Marsa dla mnie jest niezrozumiałe (poza oczywistym wybiegiem marketingowym). Więcej skojarzeń mam z systemem 51. Stanu/Osadników:NI, w których to grach wzajemnie uzupełniające się cechy kart zapewniają rozrost tableau i zyski punktowe.