1 Godzina - jedna sztuka czy cofamy o wartość na znaczniku pracyPancho pisze:Zegar przesuwacie tylko o wartość na karcie. Można tą wartość zmniejszać oddając za każdą godzinę jeden mały żeton (jeżeli dany gracz go ma).
Der Name der Rose (Imię Róży)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
- Filippos
- Posty: 2466
- Rejestracja: 02 sty 2007, 16:54
- Lokalizacja: Wawa, sercem w Wawie, nogą w wawie i innymi częściami ciała też;))
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Ja zagrałem w Der Name Der Rose raz i raczej już mnie przy tej planszy nie zobaczycie. Grę zdysfalifikował dla mnie fakt, że wygrałem z olbrzymią przewagą głównie dlatego, że pozostali współgracze doszli do wniosku, że mój pionek jest pionkiem niczyim (w grze czterosobowej są dwa niczyje). W 2/3 partii miałem taką przewagę że byłem już nie do ruszenia. Sam nie starałem się w ogóle.
Fakt że w grę można wygrać niejako niechcący przekreśla ją dla mnie.
Fakt że w grę można wygrać niejako niechcący przekreśla ją dla mnie.
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Miałeś hiba (tak płockiemu) słabych zawodników przy planszy (bez urazy dla zawodników)
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Chcesz sie bić ??Maras pisze:Miałeś hiba (tak płockiemu) słabych zawodników przy planszy (bez urazy dla zawodników)

Gra nie była zła a błędem było odpuszczenie jednego pionka który został daleko w tyle za pozostałymi - błąd początkujących.
Ogólnie gdybym zagrał po raz drugi sugerował bym graczom nie popełniać tego błędu


Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
1 godzina jedna sztuka.Maras pisze:1 Godzina - jedna sztuka czy cofamy o wartość na znaczniku pracy
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Dziękować
a swoją drogą może jestem małej wiary, ale gra jakby ktoś zaczarował - po prostu fatum. Czyżby Feld sobie odpuścił. Po dwóch zacnych tytułach ..... albo gatunek gry mało popularny. Może jakby gra była kooperacyjna?
a swoją drogą może jestem małej wiary, ale gra jakby ktoś zaczarował - po prostu fatum. Czyżby Feld sobie odpuścił. Po dwóch zacnych tytułach ..... albo gatunek gry mało popularny. Może jakby gra była kooperacyjna?
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Nie żebym specjalnie bronił gry, bo nie mam w tym żadnego interesu, szczególnie, że Der Name der Rose jest bardzo specyficzne i wielu osobom nie będzie się podobać, ale już nie wymyślajmy. Gra nie jest popsuta. Ci co tak uważali okazywało się, że grali z niepoprawnymi zasadami. Gra też nie daje wygrać graczom przypadkiem, chyba, że każdy ma rozgrywkę gdzieś, czeka żeby tylko partia dobiegła końca i podejmuje decyzje na odwal się. W każdej grze można do czegoś takiego doprowadzić. Ewentualnie jest to pierwsza partia i zupełnie gracze nie zaiskrzyli co trzeba, a czego nie powinno się robić. Tak jak chyba u was. Nadal nie jest to jednak wina gry tylko graczy.Filippos pisze:Ja zagrałem w Der Name Der Rose raz i raczej już mnie przy tej planszy nie zobaczycie. [...] Fakt że w grę można wygrać niejako niechcący przekreśla ją dla mnie.
- Filippos
- Posty: 2466
- Rejestracja: 02 sty 2007, 16:54
- Lokalizacja: Wawa, sercem w Wawie, nogą w wawie i innymi częściami ciała też;))
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Zawodników miałem przy planszy dobrych. Gra jest almost broken po prostuMaras pisze:Miałeś hiba (tak płockiemu) słabych zawodników przy planszy (bez urazy dla zawodników)

- MichalStajszczak
- Posty: 9757
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 545 times
- Been thanked: 1607 times
- Kontakt:
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Chodzi o to, że zagrywając "żetony czasu", czyli zabrane z planszy żetony zadań, można zmniejszyć przesunięcie zegara albo wręcz go zatrzymać, gdy żetonów czasu odda się tyle, ile godzin jest na zagrywanej karcie. Ponizej fragment instrukcji, dotyczący znacznika czasu na zegarze:Maras pisze:o zatrzymywaniu czasu. W tłumaczonej instrukcji z niemickiego niema mowy o takim zdarzeniu. O co chodzi?
2. Przestawienie znacznika czasu
Gracz przesuwa znacznik czasu o tyle pól, ile wskazuje liczba na zagranej karcie. Jeżeli gracz zagrywa kartę Wilhelm/Adson, przesuwa znacznik o 5 pól, gdy decyduje się na przesunięcie Wilhelma. Gdy wybiera przesunięcie Adsona, nie przesuwa znacznika czasu.
Na przebieg czasu można wpłynąć, oddając "żetony czasu" (czyli leżące stroną z zegarem do góry żetony zadań), zebrane podczas wykonywania akcji. Za każdy oddany żeton (kładzie się go na końcu łańcucha żetonów zadań), gracz zmniejsza o jedno pole przesunięcie zegara, wynikające z liczby na karcie.
Przykład: Znacznik czasu jest tylko 2 pola przed niebieskim polem, oznaczającym północ, a gracz ma karty z liczbami 3 i 4. Zagrywa więc kartę z liczbą 3 i odkłada na koniec łańcucha dwa żetony czasu. Znacznik czasu przesuwa tylko o jedno pole do przodu.
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Dobrych, ale początkujących w Der Name der Rose.Filippos pisze:Zawodników miałem przy planszy dobrych.
Nie jest.Filippos pisze:Gra jest almost broken po prostu
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Oczywiście bez urazy. Po pierwszej rozgrywce i to zagranej źle nie można za wiele powiedzieć. Mi osobiście biorąc całokształt mechaniki ( korekty zasad) gra odpowiada, ale patrząc na rankingi BGG raczej ludzie się do niej nie garną.
- Filippos
- Posty: 2466
- Rejestracja: 02 sty 2007, 16:54
- Lokalizacja: Wawa, sercem w Wawie, nogą w wawie i innymi częściami ciała też;))
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Pancho pisze:Nie jest.Filippos pisze:Gra jest almost broken po prostu
I tak sobie merytorycznie dyslkutujemy z Panchem, przerzucamy się argumentami, te sprawy

Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Nawet moderator się zainteresował i zaatakował twoją wypowiedź za pisanie banialuk, Filippos 

Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Nasz Klient, nasz Pan.Maras pisze:Ten Mikołaj co on przynosi - zepsute gry?![]()
![]()
Taki mały żarcik

Ostatnio zmieniony 18 gru 2008, 08:00 przez mst, łącznie zmieniany 1 raz.
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
To się nazywa - rozmowa na argumenty, no cóż ale podoba mi się. Szerzenie defektyzmu i pesymizmu surowo wzbronionePancho pisze:Nawet moderator się zainteresował i zaatakował twoją wypowiedź za pisanie banialuk, Filippos
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Wydawało się, że wymiana dziecinnych uwag to ostateczność, ale dzięki brudnym sztuczkom przeniosłem polemikę na kolejny poziom 
Czas spać, bo już dostaję głupawy, dobranoc wszystkim

Czas spać, bo już dostaję głupawy, dobranoc wszystkim

Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Grałem dwa razy. Za pierwszym razem uznałem grę za dobrą, lecz nie do końca byłem przekonany. Za drugim razem przekonałem się, że rzeczywiście jest dobra.
Przez cały czas trzeba być skupionym na ukrywaniu tożsamości, i na próbie rozgryzienia innych. Ciągle trzeba zwodzić przeciwników, podejmować decyzję, czy zapunktowanie swojego pionka w tym momencie wyda mnie, czy nie?
Podczas obu rozgrywek wydawało mi się, że przy stole nie ma drugiego takiego krętacza jak ja, a na dodatek, że wszystkich rozgryzłem. Jakie było moje zdziwienie przy pierwszej partii, gdy okazało się, że zwycięzca pozostał nierozpoznany do końca (wygrał trochę tak jak ty Filippos, ale przy mniejszej różnicy punktów, i nie dzięki przypadkowi a dzięki wodzeniu nas za nos). Przy drugiej partii podobnie wykończyła nas koleżanka.
Tak że ja w przeciwieństwie do poniektórych mam dobre wrażenia –więc wiesz Maras, z chęcią przejmę twój prezent od Mikołaja.
Trochę krytyki: zostać zwycięzcą przez przypadek to pikuś, gorzej jest jak na początku gry przez przypadek dostanie się po dupie – tylko dlatego, że dwóch graczy miało na ręce dużo szarych kart. To mi się właśnie przytrafiło i dlatego skończyłem na szarym końcu. No ale niestety gra tego typu, oparta tylko na blefowaniu, nie może obyć się bez pewnych nieprzewidzianych błędów.
Przez cały czas trzeba być skupionym na ukrywaniu tożsamości, i na próbie rozgryzienia innych. Ciągle trzeba zwodzić przeciwników, podejmować decyzję, czy zapunktowanie swojego pionka w tym momencie wyda mnie, czy nie?
Podczas obu rozgrywek wydawało mi się, że przy stole nie ma drugiego takiego krętacza jak ja, a na dodatek, że wszystkich rozgryzłem. Jakie było moje zdziwienie przy pierwszej partii, gdy okazało się, że zwycięzca pozostał nierozpoznany do końca (wygrał trochę tak jak ty Filippos, ale przy mniejszej różnicy punktów, i nie dzięki przypadkowi a dzięki wodzeniu nas za nos). Przy drugiej partii podobnie wykończyła nas koleżanka.
Tak że ja w przeciwieństwie do poniektórych mam dobre wrażenia –więc wiesz Maras, z chęcią przejmę twój prezent od Mikołaja.
Trochę krytyki: zostać zwycięzcą przez przypadek to pikuś, gorzej jest jak na początku gry przez przypadek dostanie się po dupie – tylko dlatego, że dwóch graczy miało na ręce dużo szarych kart. To mi się właśnie przytrafiło i dlatego skończyłem na szarym końcu. No ale niestety gra tego typu, oparta tylko na blefowaniu, nie może obyć się bez pewnych nieprzewidzianych błędów.
-------------------------------------
boardoftheloom.blogspot.com
boardoftheloom.blogspot.com
- Filippos
- Posty: 2466
- Rejestracja: 02 sty 2007, 16:54
- Lokalizacja: Wawa, sercem w Wawie, nogą w wawie i innymi częściami ciała też;))
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
No to już jest skandal. Piszę zaraz do planszówkowego trybunału sprawiedliwości w Stras... tzn. EssenPancho pisze:Nawet moderator się zainteresował i zaatakował twoją wypowiedź za pisanie banialuk, Filippos

A co do gry to może i nie jest całkiem broken ale tego już sprawdzać jeszcze raz nie chcę.
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Gralem w gronie "niedzielnych graczy", w 4 osoby, z czego 2 osoby calkowicie zielone (graly moze w 3-4 nowoczesne gry i to te prostsze i imprezowe). Gra sie graczom bardzo spodobala, po dwoch turach zalapali zasady, a koncowka byla bardzo emocjonujaca i sprawila im duzo radosci.
Nie jest to tytul wybitny, ani wymagajacy wielkich umiejetnosci, ale jako gra "detektywistyczna", niezbyt dluga, sprawdza sie bardzo dobrze.
Nie jest to tytul wybitny, ani wymagajacy wielkich umiejetnosci, ale jako gra "detektywistyczna", niezbyt dluga, sprawdza sie bardzo dobrze.
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
A ja mam taką prośbę do jakiegoś miłego właściciela gry żeby wziął metr krawiecki, linijkę, suwmiarkę lub śrubę mikrometryczną lub co zechce i podał mi w milimetrach rozmiary kart/płytek wydarzeń.
Born to play
Moja kolekcja
Moja kolekcja
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: Der Name der Rose (Imię Róży)
Grałem dwa razy i bardzo mi się podobało. Jeśli ktoś szuka gier z blefem to będzie świetny wybór. Szalenie ważne jest ukrywanie swojej tożsamości do końca - to jest kwestia mieć lub nie mieć 12 pkt, czyli sporo (w tej grze wygrywa ten kto ma ich najmniej). W trakcie gry punkty nasz pionek zbierze, tego nie da się uniknąć. Trzeba walić w innych, koniecznie w lidera. Pionki na torze punktów trzymają się raczej stadnie, rozstrzyga mam wrażenie ostatnia runda i właśnie głosowanie. Co do kończenia dnia (2pkt) to tu jest element losowy. Jest godzina 23, jak przyjdzie na rękę karta za zero lub jeden to kosztem słoneczka ratujemy się, jak nie przyjdzie to nie ma cudów, wytrzymamy rundkę, dwie i tyle, nie mamy nieograniczonych zasobów słoneczek. Ale nie jest to jakoś dotkliwe, w oby partiach każdy zbierał po 1-2 zakończenia dnia, czyli to szczęście jakoś się rozkłada. Te słoneczka to bardzo fajny mechanizm, wymuszają cofanie pionków na torze podejrzeń, bez nich gra byłaby nudnym pogrążaniem się na przemian. Teraz trzeba się zastanowić, szkodzę innym rzucając na nich podejrzenia czy pomagam jednocześnie zbierając słoneczka. Trzeba ten tor obserwować i wyczuć które pionki już drastycznie się nie przesuną. Warto liczyć i robić remisy bo wtedy wszyscy z tyłu obrywają o 1 pkt mocniej, albo przeciwnie kasować je gdy nasz z tyłu. W grze trzy razy ujawniamy kim nie jesteśmy no i tu trzeba liczyć na szczęście - jak dużo osób ujawni, że nie jest naszym kolorem to pętla nam się zaciska. Przy kolejnym ujawnianiu warto popatrzeć co ujawnili inni i zacisnąć ją komuś innemu. Karta Wilhelm/Adso wydaje się mocna jeśli idzie o większego z nich, ale trzeba jej ostrożnie używać bo to niemal deklaracja kim jesteśmy, a kim nie. Skłaniałbym się do tezy, że to co przyjdzie na rękę (poza wspomnianym problemem końca dnia) nie jest ważne.
Karty wydarzeń powodują, że każdy z sześciu "dni" jest inny i nie jest powtarzalnie.
Karty wydarzeń powodują, że każdy z sześciu "dni" jest inny i nie jest powtarzalnie.
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.