strategie_pl pisze: ↑23 sie 2019, 00:00
K: Ponieważ w wyniku śmierci na skutek wydostania się Chestbustera, można grać opcjonalnie dalej jako Alien, trzeba to jakoś sensownie wdrożyć do historii w Wiedźminie. Łatwo nie jest. Widzę na razie dwie opcje.
Największym problemem są chyba Eggi w pierwszej misji. Ciężko je jakoś zastąpić opierając się na początku przygody w Rinde, gdyż po prostu nie występuje tam wiele przeciwników. Myślałem by zastąpić je sumami (
), ewentualnie jakimiś strażnikami spod bramy i tym podobne, wtedy Facehuggerem mogłaby być trucizna. Spoko. CH ma jednak tą zdolność, że nikt nie atakuje posiadacza tej karty a potem bohater musi się przemienić w jakiegoś potwora.
Po długich, długich przemyśleniach doszedłem do wniosku, że najlepszą opcją będzie F jako klątwa. Tak naprawdę w świecie Wiedźmina silną klątwę można rzucić dosyć łatwo i to bez wielkich zdolności magicznych z tego co pamiętam (chyba raczej z gry). Bardzo bym chciał, żeby Alienem po CH był Wampir. Jest inteligentny, zwierzęta się go boją, ludzie uciekają w popłochu (oczywiście w wampirzej formie), zgadzałoby się ze zdolnością CH. Można ją wtedy nazwać np. „Bolesna Przemiana/Długa Przemiana/Wieczna Klątwa” etc. a F np. „Silny Urok/Fatalne Samopoczucie/Głód Krwi/Dziwna Choroba”. Fajnie by się nim grało.
I znowu powraca Egg. Można by go nazwać „Wygłodniały Cień” (Egg jest bardzo słaby, więc niech to będą bardzo głodne, nowopowstałe wampiry, które ledwo stoją na nogach). Wampiry polują akurat w lesie, w którym Geralt i Jaskier łowią ryby, albo wiedząc że brama miejska jest zamknięta czekają pod nią w nocy by się pożywić.
Druga opcja to Wilkołak. W zasadzie wszystko byłoby podobne do Wampira, tylko trzeba pozmieniać tytuły kart. Egg to „Głodna wataha/Wilcze stado” chociaż powinien to chyba byćczłowiek. No i uważam, że Klątwa bardziej pasuje do Wilkołaka. Można się tym zarazić jak wampiryzmem, ale też wydaje mi się że można kogoś po prostu przekląć słowami by stał się Wilkołakiem, Wampiry chyba tak nie mają (to takie „wyczucie” z ogólniej wiedzy z fantasy).
Co do pierwszego scenariusza w zasadzie nie mam żadnych uwag - może jakieś literówki, lub niecałkiem fortunne tłumaczenie tekstu z kart - drobiazgi, którymi nie ma co się przejmować na tym etapie
Co do najgorętszego tematu, czyli FH/CB, to Wampiry/Wilkołaki nie trafiają do mnie. Jest to spowodowane tym, że w Alienie FH/CB były ściśle związane z cyklem życiowym Obcych i po prostu pasowały do mechaniki jak ulał. A Wampiry/Wilkołaki to tylko jedna z możliwych kreatur możliwych do spotkania w Wiedźminie - nie są one tak ściśle związane z ludzką czy wiedźmińską egzystencją jak Obcy z ludźmi i w ogóle z samym tematem gry.
Jeśli miałbym wybierać, to Wilkołaki są jednak lepszą opcją. Zarażenie się Lykantropią brzmi wg mnie lepiej i bardziej prawdopodobnie, niż stanie się Wampirem wskutek oberwania klątwą. Poza tym wiemy z Chrztu Ognia, że wampiryzmem nie można się zarazić w tym świecie - ugryzienie przez wampira nie przenosi wampiryzmu jak zarazy. Ponadto słowa "Bolesna przemiana" naprawdę doskonale pasuje do wilkołaka. Stawiam na Wilkołaka.
strategie_pl pisze: ↑08 wrz 2019, 13:52
Wrzuciłem update w pierwszym poście oznaczony jako v0.02.
Ponadto chciałbym powiedzieć o pomyśle wprowadzenia zmian tematycznych w niektórych kartach.
Pomysł jest taki by nie zmieniać zupełnie tekstu na kartach z Aliena, tylko by dodać alternatywny tekst, dla tych którzy chcieliby więcej zaczerpnięcia historii z książek, np.: celowo wprowadziłem kartę "Zraniona Szyja" w Strike Decku, żeby dodać alternatywny tekst. Powiedzmy, że brzmiałby on: Jeżeli grasz Trubadurem (może też Kapitanem i Grododzierżcą) to w każdej turze otrzymujesz -3 pkt rekrutacji. Jest to nawiązanie do rany jaką Jaskier otrzymał od Dżina. Oczywiście będzie to wpływać na trudność gry, ale teraz się tym nie przejmujmy
Takie rozwiązanie spowodowałoby spore utrudnienie przy grze konkretnymi Awatarami. Załóżmy, że gram Kapitanem i otrzymuję taką ranę, a w talii nie posiadam żadnej karty leczącej (to wcale nie takie rzadkie w Alienie) ani nie ma żadnej karty z leczeniem w HQ - w praktyce oznacza to ogromny problem z kupieniem czegokolwiek podczas dalszej gry. Niech taka karta wejdzie do gry w 3-4 turze i gracz ma pozamiatane. Sam pomysł nie jest zły, ale na pewno wymaga przetestowania w praktyce i zmniejszenia kary do -1 rekrutacji - taki ujemny modyfikator i tak może być odczuwalny, a przynajmniej nie będzie ciosem, po którym reszta rozgrywki będzie tylko udręką.
strategie_pl pisze: ↑08 wrz 2019, 13:52
Druga rzecz, to chciałbym stworzyć jakiś algorytm do stworzenia losowego zlecenia. Pomysł wyglądałby mw. tak jak w grze komputerowej WIII. Pierwszy etap to szukanie śladów potwora. Z talii śladów brałoby się jakieś 2-3 losowe karty z różnymi śladami. Gdy znajdziemy wszystkie porównujemy ze spisem potworów i dopiero wtedy tworzymy drugą część
hatchery deck z wtasowanymi pomniejszymi potworami powiązanymi z głównym bossem, którego trzeba zwalczyć w 3 części. To tak wszystko na szybko i na oko. Nie wiem jeszcze jak miałoby to dokładnie wyglądać. No i musiałbym zostawić opracowanie tego na koniec.
Hive deck
?
Pomysł mi się podoba, ale nie bardzo widzę cokolwiek na czym możnaby się oprzeć w serii Legendary czy Legendary Encounters. Tzn. sama idea generycznego "scenariusza" w którym przedzieramy się przez zastępy wrogów i na koniec walczymi z bossem przypomina mi LE:X-Files - tam w talii hive mamy istoty/wrogów z róznych odcinków serialu (zostały one podzielone na sezony, z odcinków których pochodziły potwory). Na samym spodzie talii znajduje się karta End Game, z którą na końcu należy walczyć i pokonanie jej oznacza zwycięstwo. Tylko to szukanie śladów kompletnie tutaj nie pasuje, bo zakładasz, że znalezione ślady w obj.1 minideck determinowałyby zawartość obj.2 i obj.3 mini decks. Widzę minimalne podobieństwo w LE:Firefly, gdzie scenariusz składa się z 3 odcinków które były rozgrywane oddzielnie, tzn. każdy minideck miał na spodzie kartę Inevitable, która stanowiła "licznik" czasu na wykonanie celów misji - gdy spadała do CZ, zaczynało być bardzo krucho i każdy gracz w swojej turze był przez tą kartę raniony. Po zatoczeniu koła, jeśli każdy gracz został już przez nią zraniony, a cel misji nadal nie został wykonany, gracze przegrywali.
EDIT: Musiałem zająć się czymś innym i nie skończyłem myśli
Jeśli gracze zrealizowali cele misji z pierwszego odcinka, to następował etap zakupów (w Firefly można było zarabiać Kredyty), naprawy uszkodzonego statku, leczenia się i dopiero po tym rozgrywało się kolejny odcinek. Twój pomysł można oprzeć właśnie na Firefly (15 odcinków daje 5 scenariuszy po 3 odcinki).
Ten pomysł, to dobry materiał na niemal oddzielną grę, bo wymagałby stworzenia osobnych talii potworów, talii bosów, talii śladów, być może nowe eventy, hazardy itp.