Wystawiane przeze mnie grom oceny dzielę na oceny obiektywne i subiektywne. Krótko mówiąc, mogę rozumieć i widzieć, że grę cechują dobre rozwiązania, wciągający motyw, sprawna mechanika, że może kogoś wciągać za sprawą określonych elementów – to ocena obiektywna – ale mi może się subiektywnie nie podobać, bo są rzeczy, które w grach lubię i takie, których nie lubię. Może być też na odwrót, tzn. gra może być obiektywnie gorsza niż to, jak mi się osobiście w nią dobrze gra, choć takie przypadki mają mniejszą amplitudę ocen. MiM z pełnym przekonaniem przypisuję do kategorii gier ocenianych przeze mnie obiektywnie i subiektywnie najniżej. Nie gram w wiele nieznanych mi wcześniej (takich, w które jeszcze nie grałem) tytułów w ciągu roku, więc nie spodziewałem się, że w ciągu najbliższej dekady coś zbliży się do Magii i Miecza. I wtedy kolega przyniósł Osadników z Katanu. Od początku wyglądało to na coś, co mi nie siądzie, ale spodziewałem się jedynie gry średniej i nie w moim stylu. Okazało się, że jest dużo gorzej. Losowość; błędy w mechanice: tendencja do generowania gracza dominującego i z drugiej strony możliwość szybkiego wyłączenia jednego z graczy z walki o zwycięstwo; ograniczająca prostota, zero klimatu. Do dziś druga po MiM najgorsza gra, w jaką zagrałem.
Na koniec gra, która zasłużyła na wyróżnienia i pochwały płynące z ust różnych recenzentów. Tym razem tytuł zaproponowała moja koleżanka, która w sumie cały wieczór decydowała, w co gramy. Nie protestowałem, kiedy zaproponowała Azul – wiedziałem, że mi się nie spodoba, ale stwierdziłem, że zagram raz i będę miał to za sobą. Rozegraliśmy dwie partie w wersję Sintra, które koleżanka podsumowała, mówiąc, że ta wersja jest lepsza od podstawowej ze względu na uwypuklony element rywalizacji i większą dynamikę. We mnie gra polegająca na zbieraniu szkiełek nie ma szans wywołać ani iskry radości, tak jak zresztą prawdopodobnie wiele gier abstrakcyjnych. Prawdę powiedziawszy lepiej bawiłbym się przy Eurobiznesie. Abstrahując jednak od mojego gustu, zaskoczyło mnie, jak niewiele głębi jest w tym tytule. Zbieraliśmy po kolei odpowiednie szkiełka, co jakiś czas ktoś burknął pod nosem "kurde, brakuje mi [tu wstaw kolor i/lub liczbę szkiełek]" albo na głos "nie zabieraj mi [tu wstaw kolor szkiełek]" czy też "zabierz jej/mu [tu wstaw kolor szkiełek], bo wygra". Jestem przekonany, że gry abstrakcyjne mogą mieć w sobie więcej mięsa, którego w Azul nie ma. Z dzisiejszej perspektywy dziwią mnie też zachwyty nad wyglądem tej gry. Owszem, jest kolorowo, ale to tylko kilka niedużych arkuszów pokolorowanego kartonu i szkiełka w różnych kolorach. Podsumowując, dla mnie to tytuł never again, natomiast obiektywnie w granicach 3-4/10.
Jako że powyżej opisałem trzy tytuły, w które chciał zagrać ktoś inny i ja miałem pecha być towarzystwem, post scriptum dodam jeden, który wspólnie z partnerką postanowiliśmy wypróbować. Abyss – nuda i głębia (see wat i did here?
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)