Nowości
- It’s a Wonderful World (+++) - Ta gra pochłonęła mnie bez reszty przez kilka dni. Mam wersję Heritage Edition z KS razem z dwiema kampaniami i różnymi bajerami i obie te kampanie rozegrałem w zasadzie jednym tchem. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, że do tej w ogólności nieskomplikowanej karcianki, udało się autorom stworzyć coś, co nawet przemyca jakąś interesującą treść. Podstawowa wersja gry to draft kart podobny do 7 Cudów, ale nie podzielony na epoki, natomiast wymagający od gracza zebrania zasobów do konstrukcji albo poprzez odrzucenie kart, albo przez budowanie kart te zasoby dające. Produkcja zasobów odbywająca się w konkretnej sekwencji umożliwia kaskadowe aktywowanie wybudowanych kart, przez co gra jest w moim odczuciu znacznie ciekawsze, niż wspomniane 7 Cudów, do których nie mam cierpliwości. Tutaj - zagram zawsze i wszędzie i z każdym. KS-owe dodatki także uatrakcyjniają grę, kiedy podstawka się znudzi. Jedyny mankament to gigantyczne pudło wersji Heritage, wysoce nieporęczne w transporcie.
- Dreamscape (dodatki) (+++) - Ograłem mój ukochany Dreamscape (obecnie dla mnie pierwsze miejsce w top gier z 2019 roku) z dodatkami i muszę przyznać, że każdy z nich wprowadza inne ciekawe elementy urozmaicające podstawową rozgrywkę. Ze wszystkimi naraz raczej bym nie grał, może z 1-2, ale podoba mi się w zasadzie każda wariacja, jaką wnoszą, nawet konfrontacyjny Red Raven i najsłabszy z nich Will-O-Wisp.
- The Duke, Lord’s Legacy (+++) - Słyszałem o tej grze już wcześniej, ale dopiero niedawno wpadła na radar na tyle, żebym zdecydował się ją wypróbować. W momencie, jak to się stało, natychmiast wskoczyła na szczyty 2-osobowych gier konfrontacyjnych. Pogrywałem wcześniej w Onitama, ale ta nie ujęła mnie aż tak bardzo za serce, natomiast Duke, razem z ogromem opcji, jakie oferują jeszcze dodatki, posiada wszystkie zalety szachów oraz niweluje ich wady: jest szybszy, mniej powtarzalny oraz ciekawszy. Dodatkowo bardzo łatwo go wytłumaczyć oraz rozłożyć i złożyć. Ideał.
- Babylonia (++) - Knizia wraca nad Tygrys i Eufrat i oferuje stosunkowo szybką i prostą, ale dość głęboką mieszankę Laguny oraz Yellow i Yangtze. Ładnie wydana, bardzo przystępna, może na 4 osoby trochę chaotyczna. Nie jest takim arcydziełem, jak jego klasyki, ale łatwo ją wystawić na stół i sprawia dużo przyjemności.
- In the Hall of the Mountain King (++) - Z pewnym zaskoczeniem zdałem sobie sprawę, że ta gra to całkiem ciekawa wariacja na temat weź i dowieź. Odkopujemy statuy uwięzione w tytułowej górze i mamy je dowieźć w okolice jej serca i najlepiej jeszcze ustawić je na wybudowanych wcześniej postumentach. W tym celu rekrutujemy trolle dające nam potrzebne do pracy zasoby, rzucamy czary i uruchamiamy warsztaty. Znajomy określił ją jako “powrót krasnoludów do Morii” i może coś w tym jest. Ciekawy klimat, ciekawy temat, ciekawe ujęcie. Sporo kombinowania, garść interakcji, duża dawka wyścigu i optymalizacji, świetna produkcja. Trzech plusów nie daję, bo nie jest aż tak emocjonująca, ale jest to solidna, bardzo dobra gra.
- Fickle (+) - Główny mechanizm gry jest prosty: ułóż trzy karty dla swojego przeciwnika tak, aby wziął najgorszą z nich i finalnie zdobył jak najmniej punktów za zebrane rodziny wróżek, z których każda ma unikalne specjalne zdolności pozwalające na różne manipulacje kartami swoimi i przeciwników. Ciekawy pomysł na szybkie, ale niebanalne i świetnie zilustrowane take that, gdzie finalnie każdy sam sobie kopie dołek. Na razie jeden plusik, ale jak więcej pogram, to może nastąpi rewizja.
- Archmage: Ascendant (+) - Zainteresował mnie w tej grze pomysł na awans studentów magii i kolejne poziomy zaklęć plus to, że jest on połączony z elementem kontrolowania obszarów. Potem jakaś recenzja (Gambita?) trochę mnie ostudziła i w sumie zgadzam się, że nie jest to pozycja wybitna, chociaż nadaje się do lekkiego kombinowania i czasami uda się jakąś spektakularną akcję przeprowadzić. Z komponentów warto wspomnieć o robiących wrażenie holograficzych kartach zaklęć, choć momentami można od nich dostać oczopląsu. Dodatek urozmaica podstawkę w stopniu wystarczającym, natomiast nie wiem, czy finalnie jednak nie będę się jej pozbywał, bo mam inne, ciekawsze pozycje, które trącają podobne struny.
- Dark Venture (+) - Mistrzyni wypakowanych pudełek. Powiedziałbym, że ta gra to stylizowana na wczesne RPG wariacja Dungeoneera. Bardzo ładnie wydana, ciekawy pomysł ze światem, który żyje trochę własnym życiem i postaciami niewybranych bohaterów, pojawiającymi się czasami na planszy. Wydaje się jednak chyba niezbyt zbalansowana, ponieważ da się doprowadzić do sytuacji, w której jeden gracz odskakuje od pozostałych, a ci w zasadzie służą jako chłopcy do bicia. Ciekawa przygoda, ale raczej nie jako konfrontacja. Na długie deszczowe wieczory.
- Mezo (+/-) - Największe rozczarowanie miesiąca. Bardzo wyczekiwałem tej gry, wstępne rozgrywki wyglądały obiecująco, a klimat bóstw Ameryki Środkowej też zapowiadał się ciekawie. Niestety, nie licząc świetnych figurek samych bóstw, cała reszta gry okazała się być mało inspirująca i nudnawa. Liczyłem trochę na mezoamerykański Spirit Island, a dostałem nieco bardziej złożony Ethnos. Dość szybko klimat się skończył, a zaczęło się tylko patrzenie na to, jakie działanie pozwoli wygrać ten lub następne konflikty, które ludki gdzie postawić, jaką moc uruchomić. Boskie akcje były dość zwyczajne, a unikalne talie to jedynie wariacje na temat pozyskiwania i zużywania głównych zasobów. Pojawiły się też we mnie wątpliwości na temat tego, na ile ta gra była testowana. Chociażby w wariancie solo jedna z drugopoziomowych zdolności pozwala na wygranie w zasadzie każdego konfliktu i wydaje się być oczywistym wyborem. Dodajmy do tego jeszcze średni wygląd graficzny oraz figurki szamanów i wojowników rodem z lat 90. i człowiek zaczyna się zastanawiać, czy warto było w ogóle w tego KSa inwestować. Mam nadzieję, że gra szybko znajdzie swój dom i kogoś, kogo zainteresuje bardziej.
- Owce i wilki (-) - Lubimy gry kafelkowe, córka dostała na gwiazdkę od kuzyna, więc pograliśmy. Niestety, dociąg kart daje popalić, a sama gra jest w sumie trochę nudnawa. Jedyny plus za grafiki owiec na kartach - ale to niestety nie rekompensuje jej wad.
- Bios: Origins 2 edycja (++) - Na razie rozegrałem sobie wstępnie pierwszą erę, ale na ten moment zapowiada się bardzo interesująca gra o historii człowieka i cywilizacji.
- Pax Transhumanity (+) - Koszmarna instrukcja z błędami i literówkami (niestety chyba standard u Eklunda) skrywa (jak to u Eklunda) dość złożoną grę opartą na pozyskiwaniu kart z rynku w celu uruchomienia efektów, jakie dają. Kilka ciekawych, wzajemnie zazębionych mechanizmów. Chyba najprostszy z Paxów o dość interesującej tematyce. Jak się już przebrnie instrukcję, to nawet sympatycznie się w to gra.
Carcassone, Dark Domains, IceCool, Kartografowie, Nemesis, Rock Paper Wizard, Watergate
Powroty
The Resistance, Scythe, Tao Long, Pociągi Europa
Wydarzenie miesiąca
Świąteczny maraton planszówkowy - w zasadzie od Wigilii aż do niedzieli graliśmy w różnych konfiguracjach po kilka, kilkanaście godzin dziennie.
Rozczarowanie miesiąca
Mezo. Bardzo chciałem, ale niestety, jest słabo.